Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 8 lutego 2006, 07:33

Czerwony Krzyż kontra producenci gier video

Zapewne wielu z naszych czytelników zgodzi się ze mną, że nagonka na twórców gier video robi się powoli nudna. Różni ludzie czepiają się oprogramowania rozrywkowego ze względu na dużą brutalność, choć większość kontrowersyjnych produkcji ma wyraźnie określone kategorie wiekowe (kwestię GTA: San Andreas przemilczmy). O ile z reguły wszelkie afery cichną po kilku dniach, tak w przypadku, o którym opowiemy za chwilę, może być zupełnie inaczej...

Zapewne wielu z naszych czytelników zgodzi się ze mną, że nagonka na twórców gier video robi się powoli nudna. Różni ludzie czepiają się oprogramowania rozrywkowego ze względu na dużą brutalność, choć większość kontrowersyjnych produkcji ma wyraźnie określone kategorie wiekowe (kwestię GTA: San Andreas przemilczmy). O ile z reguły wszelkie afery cichną po kilku dniach, tak w przypadku, o którym opowiemy za chwilę, może być zupełnie inaczej...

Czerwony Krzyż kontra producenci gier video - ilustracja #1

David Pratt jest członkiem Kanadyjskiego Czerwonego Krzyża. Zapewne wielu z Was nigdy nie dowiedziałaby się kim jest ten człowiek, gdyby nie list otwarty do producentów gier video, jaki wystosował on 30 stycznia bieżącego roku. Panu Prattowi nie podoba się, że autorzy produkcji przesiąkniętych przemocą, nagminnie używają w nich symbolu Czerwonego Krzyża.

Apteczki i paski zdrowia – to dwa podstawowe sposoby na nielegalne wykorzystanie doskonale znanego wszystkim logotypu. Kanadyjczyk podkreśla, że często w grach video można spotkać również samochody lub placówki, których oznaczenia jednoznacznie wskazują na ich przynależność do międzynarodowej organizacji. W tym ostatnim wypadku ma to na celu podniesienie realizmu zabawy. Powszechnie wiadomo, że Czerwony Krzyż niesie pomoc ofiarom wszelkich możliwych konfliktów na świecie, a temat wojny cieszy się wśród producentów oprogramowania rozrywkowego niesłabnącym powodzeniem.

Z oświadczenia Davida Pratta można wywnioskować, że Kanadyjski Czerwony Krzyż nie zamierza ciągnąć nikogo po sądach, żądając przy okazji usunięcia gier z rynku. Liczy on raczej na opamiętanie developerów i zaprzestanie dalszych praktyk tego typu. Produkcje przesiąknięte przemocą i niecenzuralnymi zwrotami kłócą się z ideą, która przyświeca organizacji od początku jej istnienia, czyli od 1863 roku.

Kanadyjski Czerwony Krzyż został już poparty przez brytyjski oddział tej organizacji. Wyspiarze otwarcie przyznają, że chcieliby współpracować z twórcami gier video i pokazać im, jak w produkcjach rozrywkowych można pokazać pomoc niesioną przez członków ruchu. Użytkownik programu mógłby być w nim wynagradzany nie za ilość zabitych wrogów, ale za to, że postępuje zgodnie z międzynarodowymi konwencjami i pomaga organizacji w niesieniu pomocy humanitarnej. Wprowadzenie takich elementów powinno być wykonalne w każdej grze wojennej, a już na pewno w tych, które bazują na realnych konfliktach zbrojnych.

Czerwony Krzyż mógłby bez problemów wyegzekwować zakaz używania symbolu w grach komputerowych. Logotyp jest prawnie chroniony od 12 sierpnia 1949 roku, czyli od momentu podpisania Konwencji genewskich.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej