Activision Blizzard wypłaci dyskryminowanym pracownikom 75 milionów dolarów
"Activision Blizzard wypłaci dyskryminowanym pracownikom 75 milionów dolarów"
"Activision Blizzard sfinalizowało ugodę z Amerykańską Komisją ds. Równych Szans w Zatrudnieniu. Firma wypłaci poszkodowanym pracownikom 18 milionów dolarów."
Eee to w końcu ile im wypłaci ???
Zmiana czasu była prawie tydzień temu...
Przekichane mają w tych stanach, teraz o byle co mogą kogoś pozwać
Dyskryminacja w pracy to dla ciebie byle co? Trollujesz, czy naprawdę cię pogrzało?
Moja opinia w tej kwestii mocno zalezy od tego czy wsrod ofiar dyskryminacji byl jakis bialy heteroseksualny mezczyzna ewentualnie polnocno wschodni heteroseksualny azjata ktorejkolwiek plci. Bo dopiero na podstawie tego mozna wywnioskowac czy mamy do czynienia z walka z dyskryminacja, czy z "walka z dyskryminacja" (dyskryminacja w kierunku zgodnym z preferencjami walczacego)...
Natomiast zupelna patologia, jest stosunek odszkodowan do zarobkow szefa, gdzie az sie chce zapytac co dokladnie osiagnal? Wzial praktycznie gotowa drukarke pieniedzy i tak nia swietnie zarzadzal, ze teraz bryluje na rynku z ???? i ma swietne perspektywy z ???? nie mowiac juz o reputacji...?
Ps. Wydaje mi sie, ze na podstawie wysokosci odszkodowan mozna wyciagac pewne wnioski na temat pensji. I o ile deweloperzy nie pracuja na najnizszej krajowej, to branza gier jest slynna z epickiego crunchu (obowiazkowych nadgodzin, w usa niekoniecznie platnych) a ja sam spotkalem sie z pozoru sensownymi ofertami pracy gdzie po przeliczeniu ile osoba pracujaca cokolwiek ponad minimalna stawke (40h w tygodniu) zarabiala by przy pierdylionie nadgodzin wymaganych na stanowisku i nie bylo wielkiej roznicy.
Dla przykladu 3010 brutto placy minimalnej, moze urosnac do 9030 przy zaledwie 40 dodatkowych godzinach (przy odrobinie szczescia, ale nawet i bez niego tracimy w najgorszym wypadku 10% moze). A osoba z jakimikolwiej kompetencjami np. rzemieslnik moze zarobic sporo wiecej w swoich 40 godzinach, czyli z szalonymi nadgodzinami pewnie wiecej niz spora czesc deweloperow gier (patrzac na oferty) przy duzo lepszej pracy i mozliwosci posiadania zycia osobistego (tzw. work/life balance)...
A co do szefa - szef to inna półka. Zawsze. Chce się zarabiać tyle co szef? Zostajesz szefem ;) I dopóki marzy Ci się zarabianie coraz to więcej setek tysięcy miesięcznie - dalej firmą zarządzasz i generalnie gówno wiesz o tych najmniejszych mrówkach bo między Tobą a tamtymi są conajmniej dwa poziomy innych ludzi którzy do Ciebie raportują. Chyba że jesteś tym fajnym szefem co tam chodzi między biurkami - ale wtedy nie jesteś szefem co podwyższa swoje zarobki o setki tysięcy tylko o kilka tysięcy. Nie ma nic za darmo, nikt za darmo też się nie dorobił - chyba że dziecko bogacza ;p acz oni raczej wydają i korzystają póki mogą.
> "Komuch jesteś - każdy ma równo zarabiać nieważne co robi?"
Chyba raczej dokladnie odwrotnie...?
Ludzie biora trudna i niezdrowa prace developera gier (duze wymagania odnosnie wiedzy i IQ) - rynek mowi powinna byc wysoko wyceniona i na papierze teoretycznie jest ale w rzeczywystosci na skutek patologicznej ilosci nadgodzin juz nie...
I tutaj przychodzimy do sedna: absolutnej patologii, polegajacej na tym ze molochy z tej branzy zarabiaja kokosy i wykorzystuja je i powolujac sie na swoja BIEDE i specyficzne aspekty branzy, nie majaca zastosowania od lat ~70 zeby "skrajnie naginac" prawo podatkowe, pracy etc. na swoja kozysc. Cale te twoje pseudo-Korwinowskie superkapitalistyczne dyrdymaly nie maja tutaj zastosowania bo nawet ignorujac sile kapitalu i inne szczegoly/struktury, bo kapitalistyczna konkurencja NIE ISTNIEJE bez rownosci przed prawem. Jesli myslisz ze jestes wstanie wygrac z konkurentem ktory jest dotowany z twoich pieniedzy w ramach wyrownywania jego przewagi wynikajace z tego ze byl juz dotowany przez kogos innego, to sugeruje sie postarac i skads skombinowac conajmniej trzecia komorke mozgowa...