The Legend of Heroes: Trails through Daybreak II
Najlepsza seria jRPG powraca w swojej dwunastej odsłonie. Daybreak II to jednak spore rozczarowanie i najgorsza odsłona serii w jaką grałem. 90% tej gry to zbędny zapychacz. Jest trochę fajnych momentów, także dotyczących starych postaci ale zdecydowanie zbyt mało. Gra w zasadzie zarówno jeżeli chodzi o jej strukturę i fabułę jest bardziej kontynuacją Reverie niż pierwszego Daybreaka.
Fabularnie jest po prostu nudno. Główny wątek ma niby jakiś potencjał i swoje momenty ale jednocześnie wygląda jak zwykły filler arc w anime, gdzie wszyscy czekają na powrót do wydarzeń z mangi ale fillery się przeciągają, dosłownie nic nie wnoszą i niekiedy robią się wręcz głupie. Mamy parę wątków i wydarzeń, które są bardzo solidne ale to jest nic w skali całej gry. W grze mamy dziwny motyw cofania się w czasie i jest on strasznie nadużywany, w pewnym momencie dosłownie można się spodziewać porażki co chwilę aby zaraz się cofnąć i zrobić coś inaczej. Motyw ok, ale przez 95% gry nikt tego nie tłumaczy i jest on po prostu wykorzystywany zbyt często. Przez to struktury gry jest dziwna i dosyć mało jRPGowa, bardziej zaczyna przypominać jakieś Zero Escape gdzie podążamy jakąś ścieżką, dochodzimy do ściany/śmierci i musimy się cofać aby zrobić coś inaczej i wejść na inną ścieżkę. Jest sporo gorzej niż w jedynce, ona też była taka trochę dziejąca się na małą skalę w porównaniu do tego co działo się w poprzednich odsłonach ale to było zrozumiałe jak na pierwszą odsłonę nowej podserii. Dwójka natomiast nie wygląda jak poprzednie drugie odsłony podserii. Drugie odsłony zawsze były bardzo bezpośrednimi kontynuacjami, tutaj w zasadzie dalej wyczekujemy na większe i bardziej istotne wydarzenia. Daybreak II wygląda bardziej jak Reverie czy wcześniej Sky the 3rd. Mamy też tutaj coś na kształt Reverie Garden czyli opcjonalny dungeon, ale nie wypada to zbyt dobrze, mapy są dosyć biedne i ogólnie przechodzenie tego dungeonu jest po prostu nużące.
Gameplayowo jest oczywiście bardzo dobrze. System walki został trochę urozmaicony i pojawiło się parę nowych opcji, został trochę rozbudowany tryb walki w czasie rzeczywistym. Dalej jest z nim trochę biednie ale nie aż tak jak w jedynce. Według mnie, skoro jest tutaj hybrydowy model walki, to powinni iść w kierunki przeniesienie akcyjnego systemu walki z YSa. Turowy system działa i jest bardzo dobry jak zawsze, teraz można dopakować ten drugi skoro już w niego poszli. Gra graficznie dalej wygląda jak bieda gra z PS3 ale jest trochę lepiej niż w poprzedniej części, lepsze oświetlenie czy woda. Aliasing jednak dalej paskudny. Audio oczywiście tradycyjnie znowu stoi na bardzo wysokim poziomie.
Ogólnie raczej zawód. Liczyłem, że w dwójce zaczną się już dziać duże rzeczy, ale nic takiego się nie wydarzyło. Drugą grę z rzędu kluczowi antagoniści się w zasadzie nie pojawili. Można znaleźć opinie w sieci, ze jest to najgorsza odsłona serii i muszę się z tymi opiniami zgodzić. Jest to pierwsza odsłona serii, która nadaje się do całkowitego pominięcia przy przechodzeniu serii. Dopiero następna odsłona ma być tym na co czekam, dopiero tam mają zacząć się dziać kluczowe rzeczy na wielką skalę. Znamienne jest to, ze kolejna gra będzie już miała inny podtytuł (mimo, że to dalej ta sama podseria), tak jakby pokazując, ze Daybreak to w sumie był tylko poboczny epizod, dziejący się w tak zwanym międzyczasie.