Styx: Shards of Darkness
zajebiste info!
Nie powiedziałbym , jak ma być tak niedorobiona jak pierwsza odsłona to niech sobie lepiej darują.
Po co druga część tego gówna z jedynką wytrzymałem 30 min w męczarniach
To, że ci się nie podobało to nie znaczy, że innym również się nie podobało.
Akurat wczoraj zaczalem grac w 1 :D Na poczatku rzeczywiscie jest troche koszmarna (taki baaaaaaaaaaaaaaaaardzo rozbudowany samouczek). Ale w kolejnej misji gdy staramy sie grac po cichu robi sie ciekawie
Pierwsza część to to, czym chciałem, żeby było Dishonored. Tamta gra mnie w ogóle nie przejęła, a Styx ze swoją genialną fabułą i bohaterem głównym zasługuje na dobrego sequela. Mam bardzo wysokie oczekiwania, oby tego nie zepsuli.
Pierwsza część była niezła i miała ciekawy klimat. Mam nadzieję, że druga będzie jeszcze lepsza.
pierwsza część ukończyłem ma fajne klimaty i fabułe ... średnią.... gra jest trochę toporna pod względem mechaniki.. liczę że dopracują trochę animacje oraz mechanike oraz przyłożą się do fabuły gry i będzie super i na pewno zagram (sama historia gry była ciekawa tylko marnie została przedstawiona)
ja utkonłem w prologu nie wiem jak dostac sie do tawerny
Nie grałem w ogóle w styxa ale poczytałem opinie i zamówiłem sobie preorder razem z częścią pierwszą, nie wiecie może dlaczego jest problem z dostępnością? zamówiłem w emag i ciągle nie mają jej na stanie, premiera była wczoraj i nie wiem czy jeszcze w tym tygodniu ją dostanę, wchodziłem na strony kilku sklepów i one również mają czas oczekiwania 3-5 dni na grę
fajny ten pierwszy level
Prolag jest dość nudnawy ale kolejne lokacje już są super. Naprawdę polecam
Jeśli jest ktoś niezdecydowany to może zerknąć tutaj gameplay pl :
[link]
jeszcze raz ten link www.youtube.com/playlist?list=PLpB99PN9wtTUUyZGi4U3hcEE7ClE5xbY3
Jest 9 misji + prolog. Jak będziesz robił zadania dodatkowe to może być 20 godzin.
zakonczenie jest z dupy totalnie.... liczylem chociaz na jakis krotki film konczacy a tutaj takie cos... az sie zdziwilem
Ogólnie gra słaba,2 godzinki pograłem i mam dość,nuda,przeciętna grafa,nie dla mnie coś takiego
Zapraszam serdecznie na gameplaya z gry . Gra dla fanatyków skradanek i nie tylko . https://www.youtube.com/watch?v=bfYsTsti8uU&list=PLVYHO_RNJKKh7Zn_hb7PIeQr-8VJx21cd&t=25s&index=1
Grałem co prawda na PS4 ale wypowiem się tu. Pobrałem demko i po 20 minutach grania stwierdzam, że Dishonored niszczy tego Styxa na starcie. Według mnie szkoda marnować pieniędzy ja to coś.
@ up - Jeśli chodzi o skradanie, to gry z serii Styx biją o głowę ten element w Dishonored, które pod tym względem wypada przeciętnie z tymi swoimi supermocami, których nawet szkoda było załączać, aby nie psuć sobie satysfakcji z rozgrywki.
Co do Shards of Darkness - PLUSY:
Bohater- Styx to jedna z najbardziej charakterystycznych, wirtualnych postaci tych ostatnich kilku lat. Gdyby gry o jego przygodach wyszły na przełomie XXI wieku byłby postacią kultową obok Garretta. Tutaj obawiam się, że zostanie szybko zapomniany. A szkoda, bo projekt postaci, teksty jak i również voice acting Saula Jephcotta, który użyczył swojego głosu Styxowi to największe plusy tej serii. W Shards of Darkness dostajemy starego dobrego Styxa, ale z większa ilością komentarzy. Nawet przyjemnie było zginąć, aby zobaczyć końcowy komentarz naszego zielonoskórego bohatera.
Skradanie - w tym gatunku jest to najważniejsze. Mamy tutaj ogrom możliwości, wiele ścieżek jakimi możemy dostać się w inne miejsce. Gracz dostaje od razu wolną rękę. A podczas skradania mamy wiele możliwości pozbycia się przeciwników lub ich ominięcia. Było też znacznie mniej niż w części pierwszej ozdób typowo pod naszego bohatera.
Nastawienie na cichą eliminację przeciwników - Jak w części pierwszej, lepiej przemykać po cichu. Walka z większą ilością przeciwników zawsze skończy się śmiercią. Jak to w starych Thiefach.
Umiejętności - w przeciwieństwie do Dishonored nie robiły z naszego bohatera nieśmiertelnego typka. Ułatwiały rozgrywkę, ale nie na tyle by stracić satysfakcję z przechodzenia gry. Klonów praktycznie nie używałem z racji, że było to ostatnie drzewko umiejętności u mnie do rozwinięcia. W ogóle starałem się używać tych mocy jak najmniej i nadal pozostawać niewykrytym.
Sterowanie - ulepszone względem poprzedniej części. Już praktycznie nie spadałem z półek podczas zaskoku, Styx skakał i wchodził tam gdzie chciałem. W ogóle technicznie gra jest lepiej wykonana niż Master of Shadows.
Możliwość gry po zakończeniu fabuły - jak w "jedynce" można śrubować rekordy lub zdobywać odpowiednie odznaki.
ANI PLUS ANI MINUS:
Oprawa audiowizualna - standardowa. Muzyka nie przeszkadzała, ani nie zachwycała. Tak samo grafika.
MINUS:
AI przeciwników - jak w jedynce - nadal są głupi i przeciwnik nie zauważy, że śpiący nieopodal strażnik zniknął lub jak nagle opustoszało pomieszczenie.
Błąd krytyczny w misji nr. 3 w Sanktuarium - jeśli podsłuchamy rozmowę, po której mamy ukraść list, to tej misji nie wykonamy. Po zabraniu listu nadal widnieje on w celach misji i popchniemy fabuły do przodu. Zostaje inna ścieżka fabularna - z odnalezieniem ciała. Twórcy nie naprawili tego błędu od 10 miesięcy...
Fabuła - względem jedynki mocny zjazd w dół. Tamta historia pomimo budżetowego prowadzenia fabuły potrafiła zaskoczyć. W Shards of Darkness była mocno przeciętna. Fajnie, że zastąpiono ją przerywnikami filmowymi niż malowanymi planszami, ale fabuła jest mocno naciągana, gdzie Styx współpracuje z osobami, które chciały go zlikwidować. Ot tak, nagle. Mało przekonujące. Plusem były tylko niektóre dialogi i komentarze Styxa.
Zakończenie - tutaj już w ogóle twórcy pojechali. Mocno mnie tą zagrywką rozczarowali. Chyba zaczynało im brakować funduszy, bo historia jest nagle ucięta... I raczej nie zanosi się na kolejną część gry ze Styxem... Obym się mylił.
Cena - nas Steam zbyt droga w stosunku jakości do ceny.
Pomimo minusów grało się przyjemnie i jest to nadal dobry kawałek skradanki, którą polecam fanom gatunku. Najlepiej grać na wyższych poziomach trudności i zawsze bez wykrycia.
Styx to świetna postać, gra Of Orcs and Men była znakomita, szkoda że nie zrobiono 2 części tylko skoncentrowano się już na jednej postaci. Ale z tego co czytam warto sięgnąć po tę grę ale nie w cenie 150 zł a za jakieś 80-90 zł.
Gierka zarypista:D, zacząłem w nią grać w sobotę lub piątek wieczór i przerwałem dopiero w niedzielę 1 bo poniedziałek do roboty i trzeba chociaż te parę godzin pospać, dawno mnie tak giera nie wciągnęła, a że lubię skradanki to ta wyszła super!:D dzisiaj powrót i kontynuacja:). Jestem po ucieczce od elfów, mam nadzieję, że przede mną jeszcze lekko 20h grania:).
Gra pod względem grafiki, dźwięku, mechaniki super (dupy nie urywa, ale jest dopasowana akurat pod tego typu grę) do tego te filmiki przed misją no rewelka
Gdyby nie cała armia bugów stojących na przeszkodzie ocenił bym grę na 7 / 7.5 niestety daje tylko 5 ponieważ wielokrotnie postać została wykrywana przez przeciwników kiedy nie powinna , nie potrafiła złapać się skały tylko od razu spadała z niej , podczas uderzenia przeciwnika wylatywałem z 1000 m.n.p w powietrze , całą grę przeszedłem wraz z moim znajomym i grało "fajnie " ale to wszystko chyba zależy od ekipy , ale tak jak pisałem wcześniej absurdalna masa bugów i kolejny minus to wczytywanie rozgrywki , wielokrotnie podczas wykonania misji tak jak się chce zdążyło nam się wyzionąć ducha , przez sam ekran wczytywania mapy , budowania tekstur i struktur granie wydłużyło nam się lekko z 4-5 H Ż E N A D A
Przekombinowana, utrudniona rozgrywka na siłę, niedomagające mechaniki, przestarzały silnik. Przeciętniak.
Fabuła subiektywnie gorsza od poprzedniczki, ale widoki są piękne a zadania ciekawe, wymagające i oferują pewną swobodą przejścia. Do tego muzyka ma swoje mocne momenty. Zakończenie pozostawia kilka pytań, co daje nadzieję na kontynuację.
Moja ocena 7.0 ---------------------------------------------------------------------------------- czas gry 30:26
To co się rzuca pierwsze w oczy to ładniejsza grafika. Może elementy otoczenia nie mają takiego skoku jakościowego, ale już postacie i pejzaże robią wrażenie. Lokacje są różnorodne, a nie jak w jedynce jedna miejscówkę. Styx trochę podróżuje. Nasz gobliński antybohater jest jeszcze bardziej wyszczekany niż w jedynce. Nie licząc że potrafi zrugać gracza za brak umiejętności, to jego potyczki słowne z Helledryn często sprawiały uśmiech na mojej twarzy.
Niestety historia jest słabsza niż w jedynce, ale narracja została dobrze poprowadzona wiec nie nudzi.
Dla osób chcących zaliczać insygnia, w końcu ich wymogi są widoczne podczas pierwszego przejścia, choć potrzeba znalezienia wszystkich dziesięciu talarów na mapę jest dalej dla mnie solą w oku. Niewidzialność jest znacznie droższa niż w jedynce toteż nie można używać jej cały czas.
Styx posiada szafę z ekwipunkiem który asortyment lekko zmienia się podczas wykonywania kolejnych misji i wzrostu umiejętności. Wymienny kaptur i nuż, posiadają bonusy i kary co zmusza nas do zmiany stylu gry. Ma także parę pomysłowych nowych gadżetów . Choćby płyn który kamufluje nasz zapach przed wielko-nosymi krasnoludami. Do stworzenia każdego przedmiotu wymagane jest stół rzemieślniczy oraz 1/3 elementy które szukamy na mapach co z kolei wymaga od nas ekonomicznego kombinowania doboru najbardziej przydatnego.
Druga przygoda Styxa jest co najmniej dobra i nawet zauroczył mnie ten bohater i świat. Myślałem nawet by zagrać w Of Orcs and Men. Ogólnie lubię gry RPG, ale ten na gameplay’u prezentuje się strasznie nudno wiec raczej sobie odpuszczę.
Styx Shards of Darkness dostałem za darmo na GOG’u, za co jestem im wdzięczny. Jednak dlaczego ta platforma która jest własnością polskiej firmy jest spolszczona tylko częściowo ? Wygląda to dość niechlujnie. Także nie wszystkie osiągnięcia działają. Trochę bida.
Skradanki to gatunek bliski mojemu sercu. Klasyczne tytuły jak Thief czy Splinter Cell mocno wpłynęły na mój growy gust. W grach gdzie ciche działanie jest opcją, jak np. Cyberpunk, chętnie idę w tym kierunku. Ostatnia dekada to odejście od twardej rozgrywki skradankowej na rzeczy wyboru modelu – Dues Exy z Adamen Jensenem czy Dishonored to gry, gdzie ciche działanie rozwiązane jest bardzo przyjemnie, ale również nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wjechać we wrogów na pełnej kurtyzanie z bronią w ręku i rozrzucenie ich członków w promieniu kilkudziesięciu metrów. I wtedy pojawia się on – mały, wredny, zielony skurczybyk Styx.
Pierwsza część – Styx Master of Shadows bardzo przypadła mi do gustu. Miała swoje bolączki, widać było nieduży budżet, ale jako old-schoolowa skradanka, gdzie działanie w cieniu i po cichu to konieczność, a nie opcja, dowoziła. Poza tym miała bardzo fajną historię, zwieńczoną plot-twistem, po którym zbierałem żuchwę z podłogi. Nie jest to może tytuł, który przebojem wdarł się do mojego topu i do którego bym wracał, ale bawiłem się bardzo dobrze. Shards of Darkness leżało sobie w bibliotece GOG dłuższy czas. Recenzje wskazywały, że to co najbardziej ujęło mnie w części pierwszej, czyli sprawnie poprowadzona fabuła, tutaj nie zagrało tak dobrze, więc trochę się obawiałem. I teraz, skończywszy ten tytuł po + 20h rozgrywki stwierdzam, że była to prawda, co pomimo faktu, ze sequel sporo rzeczy robi lepiej, rzutuje na moją ostateczną ocenę.
W Styx Shards of Darkness budżet AA jest nieco bardziej ukryty. Lokacje są większe, nie dają takiego poczucia makiety i recyklingu elementów, a mimo tego, że w toku gry wracamy do każdej co najmniej raz, back-tracking nie boli, bo są mocno wertykalne, a rozmieszczenie przeciwników wymusza za każdym razem nieco inne podejście.
W mechanikach bez rewolucji. Drzewka umiejętności rozwiązane są przyjemnie, ale o ile w pierwszej części miałem poczucie, że powoli zwiększająca się skala trudności wymusza stosowanie nowych taktyk, o tyle tutaj z niektórych korzystałem bardzo sporadycznie, a innych w ogóle, vide klony, w których drzewku nie rozwinąłem żadnego skilla. Niemniej ciche przemierzanie mrocznych korytarzy elfickiej twierdzy czy więzienia goblinów działa sprawnie i daje sporo frajdy.
Styx jest kozakiem – jego teksty, czarny humor i świetny voice acting to jest największa zaleta gry. Niemniej nie rozumiem przyznawania dodatkowego exp za grę bez zabijania przeciwników. Goblin nie sprawia wrażenia kogoś, kto lituje się nad wrogami i droga po trupach do celu byłaby zupełnie uzasadniona. Exp jest cenny, więc starałem się grać bez zarzynania kolejnych strażników, ale wybijało mnie to trochę z immersji.
Na koniec fabuła – tym razem bardzo meh. O ile polityczna intryga części pierwszej i plot twist z klonami bardzo przypadły mi do gustu, o tyle tutaj ani nie wciągnęła mnie rozgrywka między krasnoludami i elfami, ani nie zszokowało finalne ujawnienie źródła Żywicy. Od mniej więcej połowy leciałem już od zadania do zadania, bez większego skupiania się na dialogach. A szkoda, bo mimo tego, że lore to kalka standardowego fantasy, jest tu parę fajnych pomysłów zasługujących na głębszą ekspozycję w historii. To sprawia, że sequel plasuje się jednak nieco niżej na mojej liście niż pierwowzór.
Ostatecznie jednak bawiłem się przyzwoicie, Styxa lubię, staroszkolne podejście do skradanki bardzo mi pasuję i cieszę się, że powstaje część trzecia. Zagram na pewno, lecz z pewnością nie na premierę. Ode mnie 7/10. Fani skradanek będą ukontentowani.