Co do broni: rivers robi z Malenii sałatkę. Bloodhound fang też się sprawdza. Ona jest podatna na statusy, więc cokolwiek co nakłada frost/bleed szybko będzie dobrą bronią. Trzeba się nauczyć unikać waterflow dance i rot nuke z 2 fazy, reszta jest do ogarnięcia.
Jestem właśnie po Sekiro, i teraz widzę jeszcze wyraźniej, że ta pani jest tak trudna bo jest wyciągnięta z innej gry. Z systemem walki z Sekiro byłaby dużo prostsza.
Jestem właśnie po Sekiro, i teraz widzę jeszcze wyraźniej, że ta pani jest tak trudna bo jest wyciągnięta z innej gry. Z systemem walki z Sekiro byłaby dużo prostsza.
Sekiro jeszcze przede mną. Ciekawe czy będę miał podobne przemyślenia? :)
trochę nie rozumiem, czemu niektórzy upierają się, żeby nie korzystać z połowy mechanik jakie daje gra
Już kiedyś tłumaczyłem ale mogę powtórzyć :)
Wzięło się to z moich rozgrywek z D2 LoD. Grałem tam amazonką na łuk. Rozwinąłem jedną z umiejętności dość wysoko. Nie pamiętam tych nazw, bo piszę z głowy ale chodzi o strzałę zamrażającą całe grupy potworów. Gdy wchodzisz na koszmar lub nawet dalej, na piekło, to już zabawa się kończy, a zaczyna horror. I na początku cieszyłem się, że mogę wszystko zamrażać, a oni mi nic nie zrobią. Co prawda krótko to trwa (to zamrożenie), ale jeżeli ma się odnawianie many, to można spamować i właściwie poza tymi co mają niewrażliwość na zimno, to idziesz jak na nieśmiertelności. Na początku bawiło, a potem gra z super fajnej zrobiła się bardzo łatwa oraz nudna. Idziesz do przodu i większość nic ci nie jest w stanie zrobić. Stwierdziłem, że nie chcę tak dalej grać, bo nie mam z tego żadnej przyjemności. Właściwie strata czasu. Nie to żeby gry nie były pewną formą "straty" czasu, no ale wiadomo o c chodzi :) Zabrałem punkty z tej umiejętności, zostawiłem tylko 1 lub 2 punkty, już nie pamiętam, tak na awaryjne sytuacje, żeby móc jednak z tego skorzystać gdy nie będzie wyjścia i albo śmierć, albo zamrożenie. I od tamtej pory znowu frajda z grania wróciła.
Od tamtej pory nie jestem zwolennikiem grania w gry na poziomie łatwym. To co jest łatwe ustalam sam na podstawie zaznajomienia się z grą. Ewentualnie oglądam też rozgrywki innych osób i widzę kiedy im idzie łatwo, oraz co jest tego przyczyną.
Na przykład nie gram broniami, które co 1-2 uderzenia wyprowadzają przeciwnika z równowagi lub przerywają mu wyprowadzany właśnie atak. Oczywiście mogą być jakieś awaryjne sytuacje na pokręconych przypadkach ale to już w ostateczności. Najpierw próbuję zrobić to w mój "normalny" ustalony sposób. Wtedy mam satysfakcję z gry. Ten miecz z Darriwila jest dla mnie takim właśnie przedmiotem. Widzę co się dzieje z tymi samymi przeciwnikami gdy ja idę z moją bronią, a co się dzieje gdy idą na nich prawie "wszyscy" z tym mieczem. I na dodatek te osoby są na sporo niższym poziomie postaci niż ja. Ja z uwagi na zaglądanie pod każdy kamień i krzak, mam dosyć wysoki poziom. Wiem o tym i dlatego żeby też nie być zbyt OP do innych i do samej gry, to gdy osiągnę jakiś względnie zadowalający mnie poziom danej cechy, to potem wrzucam punkty w coś, czego nie używam. No coś muszę wybrać, bo tak to bym biegał z tyloma runami, że strach umierać :)
Ta katana Rivers of blood, to nie jest ta, co strzela magicznym półokręgiem na odległość? Jeżeli to ta, to dla mnie odpada, bo to tak jakbym strzelał z łuku :) No nie przemogę się do tego stylu gry :)
Zdaję sobie sprawę, że takie podejście ma mało kto. Ludzie najczęściej po pracy czy szkole chcą się odstresować i nie chcą dalszego użerania się, tylko tym razem w grach. Często czytam takie wypowiedzi. Ewentualnie bardzo się denerwują gdy im nie idzie i sięgają po coś, co uczyni grę prostszą. I ja to wszystko rozumiem. Jednak nie zaliczam się do takich osób. Jeżeli jest zmęczony po pracy, to nawet nie włączam żadnej gry. Po prostu przerwa. A jeżeli mam ochotę na grę, to włączam i nie narzekam, bo nie gram z przymusu :)
Prochy w ER to dla mnie swego rodzaju sytuacja w stylu: "Kolego, weź mi przejdź tego bossa, bo sam nie daję rady. Albo zagrajmy wspólnie żeby go odhaczyć i przejść dalej". Tak to odbieram osobiście. Nic na to nie poradzę. Dlatego też nie gram w kooperacji. Tryb PvP też jest źle zrobiony, bo musieli by zrobić żebym mógł np. wybrać, że chcę pojedynków z osobami, które nie będą mnie spamować potężną magią na jednego strzała. Nie bawi mnie takie coś, że pojawia się gość, rzuca we mnie meteorem czy jakąś niekończącą się wiązką czaru, i ginę od razu. To nie dla mnie. Ale jeżeli komuś się takie coś podoba, to proszę bardzo :)
A to, że taka jest mechanika w grze?
Hmmm.... moje zdanie niczym nie poparte. Tylko domysły. Czasy trudne, trzeba robić wszystko żeby jak najwięcej osób kupiło nasz produkt, to dodamy przedmioty ułatwiające grę. Inaczej nikt poza maniakami cierpienia tego nie kupi. Dlatego dodano prochy, bronie OP, ogniska co 50m, głuchych przeciwników, upadki bez konsekwencji z absurdalnych wysokości, runy na ziemi.
Bardzo mnie denerwuje to, że mogę bić się kimś za plecami odwróconego przeciwnika, a ten jest głuchy. Albo skoczyć z 15m wysokości i przeżyć. Ogniska jeszcze ujdą ale chyba też trochę za często. Tu akurat nie narzekam, bo czasami frustrujące to bywało w DS1-3 ale tam nie było otwartego świata, więc trochę inna sytuacja.
Zdaję sobie sprawę, że może łapiesz się teraz za głowę lub kręcisz nią z niedowierzania. No taki jestem i nic nie poradzę. W prawdziwym życiu sobie ułatwiam. Nie lubię tego w grach.
No i jakby się ktoś przypadkiem pytał ;-) to tak, sztyletem też można wbić staggera, nawet bossom, jak się uprzeć oczywiście, bo dużo lepiej parować gdzie się da, lub śmigać tak po prostu ;-)
Dziękuję za pamięć :)
Jak zauważyłeś i napisałeś, Malenia to generalnie najtrudniejszy boss podstawki ER.
Jeszcze wszystkich nie widziałem ale chyba tak jest.
Może zachęta do sięgnięcia do DLC
Powoli zaczynam się zastanawiać, którą wersję kupić: PS4 czy PC. Sam nie wiem. Chyba PS4, bo save nie przejdzie na PC, prawda? A może jeżeli trafi się jakaś spora promocja na Steam, to bym kupił ponownie podstawkę + dodatek.
Co do trudności to nie wiem co Ci konkretnie sprawia największy kłopot. Czy ogólna mechanika / moveset / szybkość bossa, czy jej odnawianie zdrowia, czy może jej gwoźdź programu czyli Waterfowl Dance.
Odnawianie zdrowia akceptuję i nie narzekam. Z uwagi na moje narzucone ograniczenia, mam trudno, bo nie mam jeszcze aż tak dużych zdolności do uników. To nie to, że w ogóle jej nie czuję. Moja pierwsza w życiu walka z nią trwała 4m30s. Nie wiem jakim cudem uniknąłem AOE. Nie uczyłem się jej ruchów z filmów. Kiedyś coś widziałem ale to tak jakby przez mgłę... nie za wiele nawet pamiętałem. Tak czy inaczej teraz po 150 próbach widzę, że jestem cienki i potrzeba sporo czasu żebym to zaczął ogarniać. I to naprawdę sporo. Skończę ER, pewnie potem dodatek, i dopiero wtedy będą sobie powoli uczył się na niej. Jeżeli zacznę teraz, to całość dostanie pauzę na nie wiem jak długo. To bez sensu. Pewnie z pół roku (albo dłużej) mi zajmie zanim ją ogarnę przy moich "zdolnościach". Poza tym czeka mnie jeszcze BB i Sekiro.
Na YT dopiero niedawno zajrzałem ale nic sobie nie ułatwię widząc jak inni przechodzą, bo moje "zdolności" to nie ta kategoria, co u tych ludzi. Jedyne co, to najpierw 100 razy zginąłem i dopiero wtedy sprawdziłem jak to ogarniają na RL1 no hit.
To jest dla mnie rewelacja: (filmik wkleję pod komentarzem)
Chciałbym osiągnąć taki poziom. Właśnie taki styl gry mnie oczarowuje :)
Coś podobnego robiłem ze Srebrnymi rycerzami w DS3, oraz teraz w ER z rycerzami w Elphael obok awatara. Prawie identycznie. Takie tempo miałem w DS3. Tutaj w ER oni przeciągają ataki więc się nie da tak z nimi. Ale poza tempem, to podobnie.
Spróbuję to kiedyś zrobić w taki właśnie sposób. I co ciekawe on ma bardzo podobny miecz do moich. Ja używam długich mieczy, a on szerokiego.
Łuki runiczne i łzy - Widzę, że mamy podobne zdanie. Po prostu nie lubię gdy mi coś działa na czas. Raz, że nie kontroluję tego aż tak i w pewnym momencie mogę się zdziwić. A 2, że nawet gdybym kontrolował, to potem czas mija, a ja i tak muszę sobie dalej poradzić już bez wzmocnień. Dlatego nie opieram swoich walk o takie rzeczy. Zostawiam to i nie istnieje to dla mnie. Zbieram to co prawda, bo podnoszę każdą rzecz z ziemi, ale nie używam. Ja nawet nie wiem czasami co tak naprawdę dają pewne rzeczy. Jeżeli widzę, że czasowe, to dalej się nie zagłębiam.
Parowanie - mówisz, że dają się parować? Hmmm... aż mnie zaciekawiłeś. Jak przejdę ER to zacznę to sobie testować, bo teraz to już nawet nie wiem czy mi ktoś na koniu z nich pozostał. Chyba już nie.
Duet Boskiej Skóry - za piątym razem :-o WOW Jeżeli to bez triku z usypianiem to jestem pod wrażeniem.
Tak, bez usypiania. Dzięki :)
Taka trochę powtórka z Anor Londo z DS1 :)
Ja nawet nie wiem za bardzo jak się tego używa :) W komentarzach i na chacie na YT widziałem, że ludzie rozmawiali o tym ale nigdy w życiu nawet na próbę tego nie zrobiłem. Jak to działa? Przeciwnik pada na ziemię i śpi? :) Ile to trwa? Aż muszę zobaczyć na YT jak to wygląda w praktyce :)
Grubego z Wulkanicznego Dworu zrobiłem przy pierwszej wizycie. Podobnie zresztą Morgotta w Leyndell.
Natomiast chudy mi zawsze sprawiał problemy. Sporo się z nim męczyłem w wieży w Caelid.
Tutaj jakoś nie był aż tak porywczy. Może dlatego, że był to duet i jakoś go stonowali? Nie wiem w sumie.
Najpierw zabrałem się za grubego, a chudego zostawiłem na koniec, bo przewidywałem duże problemy. Jedyne co, to się zdziwiłem gdy zabiłem grubego, co się z nim potem stało. Niespodzianka :)
Co do wykorzystywania bossów kilka razy - w pierwszym odruchu mnie to zniesmaczyło. Ale z czasem gdy zobaczyłem jak ogromny jest świat w ER (szczególnie przy moim stylu gry, czyli zaglądania wszędzie gdzie się da), to zmieniłem zdanie. Cieszę się nawet, że tak jest, bo można sobie ponownie powalczyć bez NG+ itd. Nawet teraz mogę napisać, że cieszę się, że tak zrobili. Niektórzy piszą, że woleliby mniej bossów i krótszą grę. No to przecież mogą tak zrobić. Idą tylko po bossach fabularnych, nie zaglądają do każdych katakumb i w sumie prawie tak będzie :) Jeżeli coś dla kogoś jest za duże, to można chodzić w prostej linii fabularnej. Ja tam nie narzekam. Cieszę się jak małe dziecko :)
Farum Azula - ognisko: Transept Smoczej Świątyni
Zastanawiam się jaki jest cel tego ogniska?
Jak wam się podobają w Farum Azula wojownicy z 2 mieczami? Ależ mnie zaskoczyli tym co potrafią. Jedni z najtrudniejszych w całym ER wg mnie. Muszę sobie ich poćwiczyć, bo nie nadążam za ich tempem. Zresztą pozostali z innymi broniami też są mocarni.
nie wiem czy wiesz, że Bestialski Duchowny jest też do ewentualnego pokonania w Caelid, tam gdzie spotkaliśmy naszego Pobratymca Czarnej Klingi. Można go sprowokować do walki zadając trzy ciosy. Dopiero na trzeci rzuca się do walki. Arena mniejsza, walka ciekawa.
Arena bardzo mała. A co jeżeli zabije się go tam w Caelid? Kto będzie na arenie w Farum Azula?
nie wiem czy udało Ci się zdobyć Bluźnierczy Szpon? To przedmiot dedykowany do parowania Maliketha.
Tak, Berhnahl pokonany. Trochę mi dał się we znaki, bo nie można ani się zbyt wycofać, ani zbyt pobiec do przodu. Jest określony fragment terenu, którego nie można opuścić. No i szybko wyprowadza swoje potężne ciosy. Czytałem opis tego Szponu ale potem nawet w sumie zapomniałem o nim. Zresztą dynamika walki Maliketha jest tak duża, że nie ma czasu na cokolwiek. Piszę o sobie na ten moment :) Ale kiedyś na 100% spróbuję, bo jak najbardziej mieści się to w moich zasadach. A dlaczego? Sztuka parowania, to jest właśnie sztuka. To nie jest prosta sprawa. Oczywiście małe tarcze to ułatwiają. Ale mimo wszystko nie jest to takie łatwe. Jedynie w Dark Soulsach umiem łatwo sparować Czarnych i Srebrnych Rycerzy oraz w DS3 tych twardzieli rycerzy w Zamku pod koniec (za Tancerką). Oczywiście nie zawsze mi wyjdzie ale na nich sporo ćwiczyłem i jestem w miarę zadowolony. Chociaż do perfekcji jeszcze trochę :)
Co do Mohga. To zapomniałem Ci pogratulować.
Dzięki :) Tak, uważam go za trudnego. Przynajmniej przy moich ograniczeniach :) Nie wiem jak to jest gdy korzysta się ze wszystkiego co daje gra.
Mohg jest dla mnie wprost rewelacyjny. No po prostu coś pięknego. Wszystko mi się w nim podoba. Nawet wstawka filmowa przed walką też robi swoje. Podobał mi się głos aktora. Fajnie też wypowiada każde odliczanie przy nakładaniu kolejnych obręczy. Szczególnie podoba mi się jego pierwsze zawzięte i mocne "tres". Zwracam uwagę na takie rzeczy, bo to robi niesamowity klimat. To nie są tylko same walki ale też cała otoczka tego wszystkiego robi swoje.
A druga faza narzuca takie tempo, że ho ho! Pierwsze kilka podejść wydawało mi się, że nie dam rady tego wariactwa ogarnąć. Rozwałka naokoło, latanie tu i tam, ogień wszędzie, plus jego broń o bardzo dużym zasięgu. Aż się nie mogę doczekać powrotu do niego :)
Masz do niego dwa mechanizmy ułatwiające - przedmiot kajdanki do powalenia na ziemię dwa razy w pierwszej fazie (bardzo ułatwia) i łezkę eliksiru do zminimalizowania efektu potrójnego wyssania krwi w wiadomym momencie. Można i bez tej łezki, lecząc się 3-krotnie w trakcie, ale po co.
Miałem przeplatankę: najpierw trochę prób bez łzy, potem ze łzą, potem znowu bez łzy, i na koniec już ze łzą.
Kajdan w ogóle nie używałem.
Kiedyś go wręcz nienawidziłem, dziś bardzo lubię.
A ja od samego początku go polubiłem, pomimo tak wielu prób (74). No nie licząc Malenii, to na razie Mohg u mnie pobił rekord. To już Pobratymiec Czarnej Klingi miał sporo mniej (56), a przeciwnik też mocny :)
Aha, ostatnio próbowałem te jego krwawe ataki można parować przez Carian Retaliation, czyli popiół na tarczy, i działa, choć sam miałem połowiczny sukces :-)
W sensie zwykły atak, czy wysysanie życia? Chyba wysysania nie da się? Głupoty wygaduję ale wolę dopytać, bo różne cuda już widziałem :)
Aha,
Placidusax, Władca Smoków padł za 31 razem :)
Ileż razy już był 2-3 cm od śmierci. Dobrze, że nie było sytuacji, że jego paska HP już właściwie nie widać, a ja ginę. To jest najgorsze :)
Musiałem trochę potestować, który miecz spisuje się najlepiej. Wyszło na to, że zwykły miecz bez żadnych kombinacji typu: magiczne, ogień, błyskawice, itp. Po prostu zwykłe fizyczne. Przerobiłem ten drugi z mrozem na zwykły i poszło najlepiej.
Uff.... boss jakiego do tej pory jeszcze nie było. Żywotne toto jest! Schodziło mi na początku po kilkanaście minut ale po zmianie miecza na zwykły szło 2-3 razy krócej. Chociaż pewnie doszło obycie, bo 31 razy walczyć po tyle minut jednak swoje zrobi. Taki trochę Midir i trochę Friede :)
Na początku mi się spodobał, potem wprost przeciwnie, potem znowu na tak, potem na nie, i na końcu na tak. Przeżycie inne od pozostałych. Tego się nie zapomni :) Lubię smoki, chociaż ten był odmienny od tych z ER.
Podczas tej przeprawy z nim stwierdziłem, że zrobię go ten jeden raz i więcej do niego nie wracam. Teraz jednak zmieniam zdanie. Jeszcze wrócę :)
Nazwałem go Midir 2 z uwagi na ten laser pod koniec. Identyczne działanie. Więcej podobieństw chyba nie ma. W sumie nie wiem, który trudniejszy. Midir ładnie podstawia głowę, a tego sięgnąć raczej trudno. Jednak i tak najtrudniejszy dla mnie to Starożytny smok z DS2. Nie wiem czy go kiedyś powtórzę. Wątpię.
Natomiast zupełnie dla mnie niezrozumiałe jest to, że nie zrobili dla niego żadnego punktu typu ognisko czy posąg Mariki. Dziwne, bo tego jeszcze w ER nie widziałem. Bieganie jak w DS1-3. Czemu tak?
Ciekawi mnie ten z dodatku. Co to za bestia :)
DS2 darzę ogromną sympatią. Jaką lokację teraz zwiedzasz?
Piękna załączona walka z Malenią - tego Ci życzę :-) Lekki roll i doskonałe opanowanie bossa z narzuceniem własnego tempa.
Nie wiem czy będę w stanie takie coś osiągnąć. Próbę podejmę ale wątpię czy aż tak mi się uda :)
ilość materiałów do tworzenia garnków jest ograniczona, coś jak z łukami runicznymi, więc lepiej się nauczyć bez.
Jeżeli ilość ograniczona, to trochę słabo. W sensie dla tych, co z to korzystają.
Ja raczej skupię się na normalnej walce, bo usypianie jakoś tak mi się wydaje mało emocjonujące :)
Tak dla rozluźnienia sytuacji, jeżeli kogoś to śmieszy oczywiście, to polecam przewinąć do 17m56s, zatrzymać, przestawić prędkość na x0.25 i posłuchać jakieś 10-15s, czyli w zwolnionym tempie odpowiednio dłużej.
Chciałem coś sprawdzić w zwolnionym tempie i wyszło takie coś :)
https://www.youtube.com/watch?v=sOLfBDjYqxU&t=17m58s
Mój bandyta okazał się w DLC prawdziwym rzeźnikiem:
* PCR, Romina, Rellana, Lwik - pojedynczym sztyletem
* Messmer, Hipcio - 2-ma sztyletami DW
* Dzikus Gajus - korbaczem
Sztylety okazały się w tym całym przejściu wspaniałą bronią na bossów. Solo i bez ułatwiaczy. Grałem Wielkim Nożem (startowa broń dla tej klasy), Zakrwawionym Sztyletem, Misericorde i Reduvią. Build końcowy Dex 70 (80 z talizmanami) | Arc 25 i level 146 po DLC (robiłem dość dokładne przejście podstawki). Dmg sztyletów 380-400 w podstawce i 770-830 w DLC przy scadu 20. Krwawienie Reduvii 54, Zakrwawionego Sztyletu 38, innych bez krwawienia (ale z wyższym dmg) lub 85 z nałożonym afffinity krwawienia (ale z mniejszym dmg). Sztylety pomimo najmniejszego dmg nadrabiają szybkością, bezpieczeństwem ataków w walce i komfortem użycia. Wadą jest najmniejszy zasięg i to, że się trzeba więcej namachać. Z dystansem to trzeba wejść praktycznie na bossa, jak przy pięściach, a przy niektórych bossach typu PCR czy Pobratymiec Czarnej Klingi wręcz "na nogę" bo centralnie frontalnie czasem nie sięga hitboxów :-)) Polecam - sztylety EASY.
Ostatecznie przestałem prawie używać korbacza, choć bardzo mi się spodobała ta broń. Mimo, że uważana jest za bardzo słabą. No i nie mogłem za bardzo używać mojego ulubionego ataku czyli ładowanego R2. Ten atak w przypadku korbacza przy pełnym ładowaniu trwa dłużej niż dla broni olbrzymich, dosłownie! Przy czym korbacz ma kilka stopni ładowania skutkujących różnymi dmg. Ale to dość niewygodne. Za to z Rycerskim Hartem i Deflectem cudna broń. Taka kombinacja to fajne wyzwanie dla bardziej doświadczonych graczy, bo trzeba w walce synchronizować okienka bossa, z użyciem Rycerskiego Hartu do każdego ataku własnego i samo deflect/kontra. Ale efekt bardzo satysfakcjonujący. Super.
Ostatecznie też jakoś łatwo mi się walczyło z tym bossami z DLC tak ogólnie. Już się rowki w mózgu chyba wyrobiły, zwłaszcza jakby nawet bardziej po krótkiej przerwie. O Messmerze nie będę już więcej pisał czy porównywał do Malenii czy PCR, bo to ostatecznie bardzo czytelny i łatwy boss, sztylety zmiażdżyły go jak muchę, i nawet go polubiłem. Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
Natomiast dobra wiadomość dla thalar, jest tam w DLC taka Malenia 2 czy 0,5 jak kto woli ;-) Teraz, jak tak walczyłem z oboma w krótkim odstępie czasu to się dobrze czuje. Zazdroszczę, że tyle nowego dobrego jeszcze przed Tobą :-)
To jest dla mnie dołująca wiadomość.
Druga jest taka, że widzimy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Także do następnego razu panowie :)
Twoje zakończenie gry
Tak coś czuję...
to aż cud, że Tobie się to przydarzyło dopiero na HL ;-)
Bo dopiero G/HL przebił licznik zgonów niemiłosiernie. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem poza małą grupką wiadomych pań. Mało tego prawie w ogóle nie widziałem postępów w nauce. Dopiero ostatnie kilka podejść był maluuuutki postęp. Cud, że go przeszedłem. Będę jednak chciał się go nauczyć. Po tym co mi zrobił to nie odpuszczę.
Nie wiem czy przydarzył Ci się może grab przy Radagonie, bo ten akurat mnie wkurza na maxa jak się przydarzy, choć dziś się już nie daję.
A przydarzył się i to nie raz. Ja już teraz też się nie daję :) Bardzo fajny atak: od samego jego początku, aż do końca. Wiem, że ma to olbrzymie konsekwencje ale nawet jeżeli przypadkiem dam się na niego złapać, to i tak obserwuję to z satysfakcją. Tak wiem, dziwny jestem :)
* Z tym przecięciem palca - czyli powiedzenie Krew i Łzy nabrało realnego znaczenia ;-)
oraz, jak to mówią: bleed wszedł :)
Radagon
spoiler start
Już widziałem Eldeńską Bestię kilka razy. Nawet mi się podoba. Taki rzeczywiście odmienny. Jak na razie to dla mnie trudniejszy niż Radagon. Jeszcze go/jej nie ogarnąłem. To on czy ona tak właściwie? Bardzo ładnie zrobiony boss. Ataki są świetnie dopracowane pod kątem wizualnym. Ogólnie jestem pod wrażeniem. Taki trochę ni to dinozaur, ni to smok, ni to coś nieokreślonego. Wygląd mi nie przeszkadza. Jak na razie widzę, że trochę się z nim pomęczę, więc spokojnie xandon, będzie jeszcze wiele zgonów jakby co. Tak szybko go nie ogarnę. Aha... i jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1. Może na wysokim poziomie nie sprawia on innym problemów (mi tak), ale RL1 to już wyczyn. Szczerze.
Mam pewien problem z Eldeńską Bestią, a właściwie z Radagonem. Tak mi się spodobała walka z Radagonem, że chyba awansował do TOP1. Tak 1, to nie pomyłka. Z jednej strony nie chcę za szybko ubijać EB, bo niesamowicie przyjemnie mi się walczy z Radagonem. Wszystko mi się w nim podoba. Walka jedna z najciekawszych. Różne długości przeciągania ataków. Niesamowicie szybkie obroty z niespodziewanym dodatkowym uderzeniem. Ataki czasami naładowane, a czasami zwykłe. Szybkie doskoki do mnie z uderzeniem. Te mi akurat przypominają Króla Allanta z Demon's souls. Każdy atak bije bardzo mocno. Niesamowicie efektowne potrójne uderzenie naładowanym młotem w ziemię. Stawianie klatki na ziemi. Rzut "włócznią" z powietrza. Boss jak dla mnie chyba idealny. Nawet te "strzałki", którymi rzuca jakoś niespecjalnie mi przeszkadzają, bo nie spamuje nimi jak pewien jegomość niedawno. No i oczywiście rewelacyjna ścieżka dźwiękowa - jak dla mnie nr 1 z całej gry.
spoiler stop
Nie mam chyba żadnego zarzutu do niego. Może czasami wydaje mi się, że gdy naładowanym młotem robi to potrójne mocne uderzenie w ziemię, to to ostanie zadaje obrażenia zanim młot dosięgnie ziemi. Nie wiem czy jest to zawsze, bo trudno też aż tak to dokładnie analizować ale już widziałem to też u Demonidiasa. Tam mam ten komfort, że mogę cofać i w zwolnionym tempie odtwarzać i to się potwierdza. Ale poza tym to jestem tak wniebowzięty tą walką, że na razie mógłbym tam utknąć na tak długo, aż mi się to w końcu znudzi. Jednak chyba nie ma też sensu przesadzać, bo co za dużo, to w końcu może spowszednieć i będzie kłopot.
Z drugiej strony zacząłem sobie wyzwanie z Radagonem i ograniczam się do tylko pojedynczego uderzenia go, chociaż niesamowicie korci mnie żeby zadawać mu 2 (lub jeżeli się da to i 3), bo już wyczułem kiedy mogę sobie na to pozwolić. Przez to walka trwa dłużej, co automatycznie skutkuje moimi błędami i częstszymi zgonami. One mnie oczywiście nie denerwują, więc jest dziwnie.
Jest też ktoś, kto ma szampana w lodówce i nie chcę tego szampana blokować, więc muszę się też nauczyć EB. No i jest mały kłopot :)
Smutne jest to, że Radagon jest na samym końcu gry. Ehhh.....
No i jeszcze przed nim spamer magik. HL może jakoś ogarnę ale też nieciekawie.
Muszę ich ogarnąć, bo nie dają mi spokoju.
O la, la! Co tu się porobiło, thalar kontra Radagon & Elden Beast :-)
Ja tam Waszych zachwytów nad Radagonem do końca nie podzielam, ale rozumiem, że tak to ujmę :-) Pamiętam, że wielu graczy, którzy kończyli grę na premierę komentowało, że Radagon taki super i soulsowy a Eldeńska Bestia to jakaś pomyłka i zupełnie nie pasuje do tej gry. Można też oczywiście lubić obu :-) Mi się Radagon od początku podobał wizualnie i dźwiękowo tak jak opisujecie, natomiast wtedy jeszcze wydawał się trochę niesprawiedliwy. Do tego stosuje teleporty, których nie cierpię u przeciwników ogólnie w grach. Był jednym z ostatnich bossów, którego się nauczyłem na czysto bez jakichś broni OP, innych pomocy czy ułatwiaczy. Dziś i od długiego już czasu walczy mi się z nim bardzo szybko i przyjemnie, bo jak się go dobrze nauczyć to jest faktycznie bardzo przyjemny, ale wciąż traktuję go trochę jak przystawkę do dania głównego ;-) Nie w sensie trudności, bo dla mnie Radagon jest trudniejszy od EB. Natomiast Eldeńska Bestia to miłość od pierwszego wejrzenia. Lubię tego bossa pod każdym względem i bez zastrzeżeń, oprócz [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Bywało, że robiłem szybko całe przejścia gry głównie z myślą o ponownej walce z tym bossem, trochę tak jak dziś z PCR, efekt konsoli. I zawsze jak wchodzę na arenę walki z EB to mi się coś w głowie kosmicznego rozświetla i mogę tam sobie tańcować z bananem na ustach bez końca. Spektakl wizualny i bardzo czytelny moveset do opanowania dla każdego śmiertelnika, z wyjątkiem [Eldeńskich Gwiazdeczek]. Może też dlatego mam takie zimniejsze podejście do Radagona, bo on zawsze stał na drodze do Eldeńskiej Bestii. Przy dzisiejszych przejściach to obaj idą zazwyczaj z biegu, ale kiedyś przy pierwszych próbach czy przejściach, lub potem przy wyzwaniach, to taki trochę zawalidroga ;-)
jestem pod wrażeniem, że zrobiłeś na nim RL1
To nie byłoby nawet takie bardzo trudne, gdyby nie [Eldeńskie Gwiazdeczki]. Po pierwsze, mi się z tym bossem od początku dobrze walczyło, no chemia i kliknął od razu mechanicznie. Po drugie, tyle razy z nim walczyłem czy dla niego walczyłem, czasami nawet przerywając walki, aby za szybko nie kończyć i jeszcze raz od początku. Po trzecie, uważam że jest bardzo czytelnym, sprawiedliwym i majestatycznym bossem nie wymagającym łamania palców. Z Eldeńską Bestią i Ognistym Olbrzymem mógłbym walczyć z zamkniętymi oczami, a z otwartymi nie są mi dziś w stanie wyrządzić większej krzywdy, może to jakieś skrzywienie na olbrzymich bossów. Przejście RL1 zrelacjonowałem tu do bólu ze wszystkimi szczegółami i warunkami wyzwania. Walka z Eldeńską Bestią była przeprowadzona pięściami Gwiezdne Pięści 2H na ładowanych atakach, solo, z talizmanami i eliksirem, ale bez wielkiej runy, na golasa, a boss musiał zaprezentować wszystkie swoje ataki. I to nie było aż takie trudne, zwłaszcza, że tymi pięściami można bestii dość łatwo wbić staggera na początku walki i potem nawet w trakcie. Problem był tylko jeden ale wielki... i się nazywał [Eldeńskie Gwiazdeczki]. To przez nie ten opis emocji po walce, które wcześniej załączyłem. Nie wiem czy już miałeś okazję doświadczyć tego ataku więc na wszelki wypadek nie będę opisywał o co chodzi. Powiem tylko, że przy normalnym przejściu on nie stanowi większego problemu natomiast na hitless czy RL1 to był horror, bo (prawie) każde draśnięcie kończy zabawę. Atak ten od czasu wprowadzenia konia do tej walki nie jest już żadnym problemem, bo łatwo można go dzięki koniowi wybiegać, i od tego czasu Elden Beast stała się dla mnie bossem idealnym :-) Natomiast co do Twojej z nim walki Długimi Mieczami, to myślę, że jak spróbujesz np. podejścia na dwa miecze z atakami z wyskoku to powinno pójść całkiem sprawnie ;-) Mi się z nim zawsze świetnie walczyło w ten sposób, choć ciężkimi broniami, które tutaj mają rzeczywiście przewagę.
a próbowałeś już robić Elden Beast konno?
W sensie całej walki na koniu to nie. Zaraz jak wprowadzili konia to spróbowałem czy da się tak walczyć i się dało bić go tam po bokach z konia, ale to tylko przez chwilę i nie rozkminiałem każdego ataku. Głównie zależało mi na tych rzeczonych Eldeńskich Gwiazdeczkach i dziś stosuję konia zawsze do nich i do tych wszystkich goniących promieni z góry, które można co prawda wybiegać nogami, ale na koniu łatwiej. Resztę wolę jakoś tradycyjnie. Tu trzeba pamiętać, że są ataki, które trzeba po prostu wyrolować, typu ten poczwórny beam. Zdarza się np. że uciekasz na koniu przed Eldeńskimi Gwiazdeczkami a on w tym czasie zaczyna wypuszczać te beamy i to zwala od razu z konia. Wtedy samodzielne zsiądnięcie z konia w odpowiednim momencie daje i-frames na pierwszy atak (trochę jak przy dobieganiu do Ognistego Olbrzyma na koniu i jego ataku tarczą po ziemi z falą śniegu). Resztę trzeba wyrolować i z powrotem na konia aż do końca gwiazdeczek. Podobnie niebezpieczne są jego ataki mieczem z góry. Konia można używać do szybkiego dobiegnięcia do bossa jak gdzieś odleci za daleko, na to ludzie narzekali od początku, że muszą ganiać a konia brak. Ale ja osobiście wolę nawet dobiegać bez konia. Walcząc na koniu łatwiej też uciec przed niektórymi bliskimi atakami EB. No a już samo bicie w bossa to u mnie się odbywa zwykle siłowo na ładowanym R2 2H więc z konia nie pójdzie. Ale może kiedyś sprawdzę takie wyzwanko całej walki głównie na koniu ;-) Może ktoś inny próbował.
A jeszcze z kronikarskiego obowiązku wrzucę porównanie ER na Ps5 i Ps5 Pro, do którego się dokopałem.
Autentycznie rozważyłbym zamianę ps5 zwykłego na pro, gdyby to się wiązało ze stabilbymi klatkami na 60.
A tak, szkoda pieniędzy. Chociaż! Spodziewałem się, że to będzie wyglądać gorzej. Poczeka się na PS6 lub do tego czasu sprawię sobie jakiś sensowny PC, żeby ograć mody.
https://youtu.be/DboUQbAlVy4?si=7tqvfxloUhPdfyFv
Pytanie odnośnie dodatku do ER.
W sklepach widzę płyty BD z podstawką i dodatkiem dla wersji PS5. Jednak jest tam napisane, że na płycie jest tylko podstawka, natomiast dodatek jest tylko i wyłącznie jako DLC poprzez kod dołączony do pudełka.
Na pudełku jest napisane, że kod jest dla: PS4 & PS5.
Gdybym kiedyś kupił PS5 (rozważam to), to miałbym już podstawkę.
I teraz pytanie: czy to są 2 osobne kody: jeden dla PS4, a drugi dla PS5? Czy może chodzi o to, że kod jest jeden, ale na co pierwsze użyję ten kod, to na to wskoczy, i wtedy na drugą konsolę już nie da rady?
No i dodatkowe pytanie: czy chodzi o fizyczne PS4, czy o uruchomienie na PS5 wersji z PS4, bo czytałem, że tak też można. W sensie mając PS5 można uruchomić na niej wersję gry z PS4 i grać z drugą osobą, która ma tylko PS4.
Trochę głupio by było gdybym kupił takie coś i użył tego kodu na PS4, a potem po kupnie PS5 okazałoby się, że mam tylko podstawkę bez dodatku, bo ten już się aktywował jako pierwszy na PS4 i koniec.
Pytam tutaj, bo sklepy dopiero jutro czynne, a może ktoś miał taką sytuację i podpowie co i jak. Jeżeli nie znajdzie się nikt taki, to zadzwonię jutro do sklepu i się dowiem. No chyba, że sklep powie, że takimi szczegółami to oni się nie zajmują, bo każda gra może mieć inaczej to rozwiązane i w każdym przypadku trzeba to samemu sprawdzić. A oni tego nie zrobią, bo trzeba by poświęcić w razie czego 1 kod, no i otworzyć pudełko.
Widzę, że wszyscy się teraz cieszą z moich przyszłych niepowodzeń. Aż tak ciężko będzie?
Pojawiły mi się jakieś dwa Błogosławieństwa: Ostrodrzewa oraz Prochów. Na jakiej to dokładnie zasadzie działa? Opisy mówią o negacji obrażeń.
Czy chodzi o to, że to tak jakbym miał jakiś nowy "przedmiot", który mi neguje obrażenia i ten "przedmiot" można ulepszać tymi punktami Błogosławieństwa? Jeżeli tak, to czy nie można po prostu zwiększać statystyk podczas awansowania na nowy poziom? Nie do końca rozumiem ideę tego nowego pomysłu.
Trochę sobie pozwiedzałem i widzę, że przeciwnicy są dość trudni, przynajmniej niektórzy. Natomiast coś dziwnego dzieje się z moją postacią. Tak jakby moja stamina działa w jakiś nowy dziwny sposób. Bardzo szybko się zużywa, a postać jakaś taka ślamazarna jest. Czuję się tak, jakbym miał 25% paska mojej staminy i zrobię 2-3 fikołki i zaraz się kończy. Do tej pory mogłem tych fikołków robić sporo, bo gdzieś 7, a może 8. Tutaj zrobię ze 2 fikołki, zamachnę się mieczem i nagle koniec. No czuję się jakby mi ktoś jakąś wredną klątwę wrzucił. Nie tak do tej pory to działało. Czy to tylko u mnie tak jest, czy ta kraina tak działa? I dla wyjaśnienia: nie chodzi o to, że gra spowolniła, bo dalej chodzi tak samo szybko, tylko chodzi o zużywanie się mojej staminy.
Możesz zostać przy swoich obecnych broniach, ale dla miłośników szybkich mieczy jest naprawdę w czym wybierać.
Zaciekawiłeś mnie tym :)
Znalazłem kilka przedmiotów, które w opisie mają coś w stylu: wzmacnia siłę ataku.
Czy to odnosi się dokładnie do atrybutu "siła", czy po prostu chodzi o to, że atak ogólnie będzie zadawał więcej obrażeń (nawet jeżeli broń skaluje się np. ze zręcznością)?
Jak to mówią - gdy wydaje ci się, że masz toporną i słabą broń, to zagraj biczami :-)
No to leci przejście od zera do bohatera na zwykły Bicz (uderzenie) i Urumi (cięcie) DW. Pierwszy raz tak gram na poważnie. Warunek przejścia prosty - przez całą grę nie można użyć żadnej innej broni niż bicz lub bicze DW, i solo oczywiście. Żadna klasa początkowa nie ma bicza na wyposażeniu, ale pierwszą sztukę można zdobyć bez żadnej walki, choć jest głęboko zagrzebany w Zamku Morne na Półwyspie. A ten Urumi to w ogóle jakieś cudo, pierwszy raz w życiu mam to cacko w ręku, trzeba było zrobić małą szybką wycieczkę, skok do Caria Manor, aby go zdobyć, ale też praktycznie bez walki. Aż dziw bierze ile w tej grze można zrobić w ogóle nie walcząc :-) W 2h zrobiłem sobie taki buildzik, że kosi wszystko aż miło. Idę po ciebie PCR! Kara chłosty się należy za całokształt ;-)
Aha, dla wielbicieli przełamywania postawy ;-) Jakoś tam na upartego można wbić staggera. Ale bicz to broń, którą nie można zrobić reposta, nie daje ataków krytycznych i backstaby nie istnieją, he he taki przypadek. Kontry za to działają po zasłonie, choć przy DW to małe pocieszenie, nie wiem jeszcze czy deflect będzie w ogóle działał na takiej broni, zobaczymy w DLC. Charakterystyka ogólna to obrażenia jak dla pomniejszej broni lekkiej, szybkość jak dla broni ciężkiej, czyli same "zalety", ale zasięg, styl walki i poczucie łojenia skóry wrogom fenomenalne. Czyli uśredniając - można się wyżyć i kolejny zestaw OP :-))
Thalar coś nic nie pisze (strasznie jestem ciekaw czy dotarłeś do Malenii 2.0 i jak wrażenia), to wbijam z kolejną ciekawostką.
https://www.youtube.com/watch?v=_txDTC3zHgE
Gdy myślałem, że na stare Elden Ringowe lata już nic mnie nie zaskoczy, to nagle w jednym tygodniu dwa zdziwienia. Najpierw bicze, które już są w Top 3 moich ulubionych broni, ale zobaczymy jak będzie dalej. A teraz taki filmik znikąd mi przyszedł. Co za mistrz, cudak i zgrywus. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Dobry test patrzeć na ten "cyrk" i zrozumieć całe mistrzostwo, które się tam odstawia. To nie jest walka, to jest teatr lub balet, na najwyższym poziomie, z jajami i w stylu, który wywołał u mnie opad szczęki i śmiech jednocześnie :-) To niemożliwe, że są tacy ludzie. Niektórym nie wystarcza już samo hitless. Jednego jestem pewien - takiego poziomu to ja nigdy nie osiągnę. To już nie jest walka, to są żarty i trollowanie bossów Elden Ring ;-) Chyba, że ja tu czegoś nie rozumiem...
Build z dwoma zakrzywionymi mieczami bandyty + krwawienie (OP). Walki z bossami DLC i kilkoma najtrudniejszymi z podstawki. Nie będę opowiadał szczegółów o stylu walki i zastosowanych mechanizmach, bo myślę, że uważne oglądanie co tam się odbywa w tych walkach to satysfakcja sama w sobie. Ja obejrzałem sobie dwa razy. No hit oczywiście. Naliczyłem tylko kilka pojedynczych rolek przez wszystkie walki i dwa użycia Drapieżnika z Mgieł, a co zamiast tego czyli podstawowa technika to zobaczcie sami. Warto zwrócić uwagę na brak "lock on" do takiej walk. A mydełko i teleskop to wisienka na torcie :-))
Czy dotarłem do Malenii 2.0 ?
spoiler start
Jeżeli chodzi o Rellanę, siostrę Renalli, to tak. Chyba, że Malenia 2.0 to ktoś inny, bo ja nie zaszedłem za daleko.
Za trudna dla mnie.
Jakimś przypadkiem po .. razie ją przeszedłem.
Za cienki jestem.
spoiler stop
Nie wiem czy za pierwszym razem czy te ... oznacza jakieś X razy, ale nie ma znaczenia.
To oznacza wiele razy. Bardzo wiele razy. Na tyle dużo, że wstyd podawać.
w jednym ciągu podstawkę i DLC, tak dokładnie, i tak na czysto.
Co masz na myśli mówiąc: "na czysto"?
Styl podobny do mojego. Ładna wymiana ciosów. Naprzemienne podobne dźwięki gdy najpierw jedno z was, a potem drugie, okłada przeciwnika. Fajnie to wyszło :)
Ale mocno zaryzykowałeś. Ja bym nie wytrzymał takiego ciśnienia i musiałbym się wyleczyć zamiast bić do końca :) Już się wiele razy przejechałem na czymś podobnym. Chociaż adrenalina wtedy skacze mocno :)
Rellana i moje frustracje
spoiler start
Nie chciałbym żeby zostało odebrane, że tylko narzekam na wizję bossa, zamiast na moje umiejętności. Nie. Po prostu denerwują mnie takie przeszkadzajki, które niezależnie czy boss jest łatwy, czy trudny, to czasami wywracają mi całą moją taktykę do góry nogami. Bo jak to inaczej nazwać gdy nie zrobiłbym 3 ciosów, bo wiem, że zginę? Albo że muszę wypić estusa w tym konkretnym moemencie, a nie za 2 sekundy?
Tak czy inaczej boss ciekawy, chociaż dosyć trudny. Trzeba będzie kiedyś ją poćwiczyć żeby ogarnąć te jej przegięte umiejętności. Ale co by nie mówić, to spamerka magii z niej niezła. Raz widziałem u kogoś innego jak wypuściła 2 razy po 7 magicznych strzałek oraz w międzyczasie jakiś inny czar (już nie pamiętam jaki). I nie wiadomo na który z nich zareagować, bo są inne w uniku i zaczęły działać o różnym czasie.
spoiler stop
Tańczący lew
spoiler start
Ciężki do ogarnięcia. Oj ciężki. Wizualnie to wygląda wspaniale. Gorzej z moimi unikami jego ADHD. Podejść ... razy. Po wielu próbach poddałem się i poszedłem sobie zwiedzać świat.
Trafiłem na Rellanę. Tu też się poddałem i poszedłem dalej. Odkryłem trochę mapy i zwiedziłem trochę terenu. Znalazłem trochę odłamków i wróciłem do Rellany.
Pomyślałem sobie, że chyba czas przyjać do wiadomości, że jestem za cienki na same obrażenia fizyczne. Przypomniałem sobie, że w DS 1-3 rycerze byli wrażliwi na błyskawice. Wziąłem 4 miecze zaprzysiężonego, które wypadły mi kiedyś w podstawce i zrobiłem każdego z nich na +25. Jeden na błyskawice, drugi na płomień (nie ogień, tylko płomień), trzeci na magię, a czwarty na nic, tak na zapas jakby co. Nie wiem czy te odłamki coś zmieniły, czy błyskawice i woda na arenie, czy jedno i drugie, ale po niewielu próbach udało mi się.
Po Rellanie od razu poszedłem do lwa. Testowałem co na niego będzie działać. Nałożyłem jakiś popiół wojny związany z płomieniem, bo chciałem zobaczyć jak działa i ile obrażeń zadaje. Moja postać zamachnęła się kilka razy mieczem, zrobiła jakiś wir z 3 płomieni i to zadało tak dużo obrażeń temu bossowi, że już wiedziałem na co jest podatny. Tylko ten popiół wojny wyrzuciłem, bo zbyt przegięty mi się wydał. Wstawiłem dla testów najpierw Krok wasalnego rycerza, a potem jakiś Szybki odskok (z głowy te nazwy piszę, więc wybaczcie jeżeli coś przekręcam). Jakoś z żadnym się nie ogarnąłem więc ostatecznie został ten Szybki odskok ale i tak na nic mi się nie przydał chyba, bo to jakoś losowo mnie rzucało to tu, to tam, nie wiem jak to działa. Nie skupiłem się zresztą na tym ataku specjalnym, tylko grałem normalnie. Trochę lepiej mi szło i już nawet dochodziłem prawie do 20-30% jego paska HP, gdzie przedtem ledwo ledwo do 40%. Wpadłem na kolejny pomysł żeby miecz z mrozem zamienić na drugi z płomieniem. I to był bardzo dobry pomysł, bo najpierw zjechałem jego pasek HP do 15%, potem do 5%, potem do 10%, i na końcu do zera.
Uff... ciężki boss na same fikołki. Udało się ale do ogarnięcia w ładniejszym stylu na później.
spoiler stop
Zabawiłem chwilę u innych bossów ale na razie ich zostawiłem, bo chciałem pozwiedzać mapę. Widziałem hipcia i muszę do niego wrócić. Biłem się też ze smokiem na jeziorze ale coś trudniejszy jest niż te z podstawki więc na razie odpuściłem.
Zawędrowałem do różnych zamków i warowni.
spoiler start
Załatwiłem w miarę prostych rycerzy w różnej postaci: Garrew i Edredd. Bardzo fajnie mi się z nimi walczyło.
W lesie: Ralva, wielki niedźwiedź trochę mnie pokiereszował ale w końcu padł. Nie do końca ogarniam jego ataki ale miecze z żywiołami zrobiły swoje. Muszę go sobie potrenować, bo nawet mi się zaczął podobać.
Aha.. no i jeszcze pierwszy boss zaraz na starcie w jakiejś krypcie. Kurcze ależ on bije i jaki szybki w strzelaniu. Jak nie uniknę, to nie żyję. Nieźle. Ależ mnie zdenerwował. Na szczęście pokonany. Ale ładnie tak na start dodatku :)
spoiler stop
Mam też za sobą 2 koksowników. Oczywiście na własnych nogach, jakże by inaczej :) Nawet spoko przeciwnicy tylko ten drugi w towarzystwie rycerzy to najpierw bieganie na koniu pomiędzy nimi żeby to koksownik ich spalił. Trochę kombinowania ale w końcu dałem radę :)
Ogólnie im dłużej gram w ten dodatek, tym coraz bardziej mi się podoba. Na początku taki dziwny mi się wydał z uwagi na odmienną kolorystykę ale już się przyzwyczaiłem.
Poziom trudności jest w miarę do zaakceptowania, chociaż niektórzy zwykli przeciwnicy nie wiadomo z jakiej okazji mogą mnie zdjąć na 2-3 strzały, np. zwykli rycerze z toporkiem to ja nie wiem czemu tacy mocarni są. Co takiego jest w nich, że tak ostro biją, to nie mam pojęcia.
Podstawowa zasada otwartego świata tu w DLC nabiera podwójnego znaczenia za sprawą kontrowersyjnego mechanizmu z tymi fragmentami ostrodrzewa. Wielu go krytykuje mówiąc, że jesteśmy nagradzani czy skalujemy się wraz z eksploracją, a nie za sprawą pokonanych przeciwników czy bossów. Znaczy wzmacniamy się przez bieganie a nie przez doświadczenie walki i skilla.
Nie zgodzę się z osobami, które uważają, że nagradzani jesteśmy za samo bieganie czy dokładne zwiedzanie mapy. Jeżeli by tak było, to niech w takim razie nikt nie robi fazy przygotowania biegając najpierw 1h po całej podstawce i zbierając ponure kamienie z każdego poziomu tylko po to żeby ulepszyć broń na +6, i potem kolejno coraz wyżej aż do +10. Jeżeli te osoby nie widzą tutaj sprzeczności, to w takim razie czym jest bieganie za kamieniami i omijanie wszystkie jak popadnie tylko po to żeby po 1h mieć broń na +9? No jak dla mnie to jest dokładnie to samo, co bieganie za kawałkami ostrodrzewa. Jedno i drugie zwiększa statystyki właściwie za darmo, o tak po prostu za to tylko, że coś sobie podniesiesz z ziemi. Czyli wygląda na to, że te osoby chciałyby żeby niedaleko początku gry byłą skrzynia, w której będzie od razu leżał cały komplet ponurych kamieni w ilości 10 sztuk, od 1 do 10. Czy tak?
To ciekawe. Tu są różne podejścia. Załóżmy przykładowo, że wszedłeś w DLC z wymaksowaną już postacią i bronią. To znaczy grasz jakąś bronią zwinną DEX +25/+10 na samych obrażeniach fizycznych (OK, to najlepszy typ obrażeń imho). Zręczność masz już na 80, Witalność na 60, innych statów specjalnie nie potrzebujesz pod styl gry i nie zamierzasz zmieniać broni. Wchodzisz do walki z bossem i stwierdzasz, że jesteś za słaby, w sensie zadawanych (i też przyjmowanych) obrażeń. Co możesz zrobić:
Tylko, że ja jestem cienias w tę grę i dodatkowo jeszcze ją sobie utrudniam wprowadzając sporo "zakazów", które swoją drogą mi pasują :) W związku z powyższym, a szczególnie z moim brakiem umiejętności, to ja nie jestem w stanie w niektórych momentach polegać tylko i wyłącznie na broni +25 oraz kawałkach ostrodrzewa. Z jednym zastrzeżeniem - ja na razie mam poziom 5 tych kawałków. Jeżeli wywołałem wrażenie, że jestem z nim gdzieś wysoko, to od razu zaprzeczam. Poziom (5). Nie wiem na ile wywróciło zadawanie i otrzymywanie obrażeń. Jeżeli 5 jest już wysokim poziomem, to OK. Nie mam wiedzy jeszcze na ten temat.
(1) Zoptymalizować sam build podstawowy - eliksir, ubranko, talizmany, przedmioty. O ile nie ma jakichś specjalnych własnych warunków wyzwania, typu gra bez talizmanów, to te elementy powinno się po prostu dobrze dobrać czy zoptymalizować, to jest najzwyczajniej dobra praktyka, nie mówię o min-max. Jak ktoś nas zapyta - pokaż mi swój ekran wyposażenia, to nie powinniśmy się wstydzić, że nie wiemy co robimy, tak jak kiedyś Elon Musk, który go niestety opublikował, he he ;-) Build to podstawa.
Nie wstydzę się. A nawet jakbym miał tam coś źle skonstruowane, to trudno. Najwyżej byście mieli niezły ubaw :)
eliksir - jeżeli mowa o tej butelce podwójnej łzy, to mam i czasem używam, a czasem nie. Zależy jaki mam nastrój w danym momencie. Z reguły nie używam. Jak mi słabo idzie, to próbuję z nim i sprawdzam czy to coś zmienia, bo jeżeli nie specjalnie widzę różnicę, to kolejnym razem mogę tego nie użyć. Nie lubię polegać na tymczasowym podbijaniu moich statystyk. Wyjątkiem może być jakiś boss, przy którym idzie mi fatalnie i nie widzę szans na jakąś poprawę. Ale jeżeli nawet moje zgony będą się zbliżać do liczby trzycyfrowej, a ja mimo wszystko widzę, że dam radę tylko muszę trochę potrenować, to to w końcu zrobię i bez tego eliksiru. O ile dobrze pamiętam to tak właśnie zrobiłem z Pobratymcem Czarnej Klingi w Caelid. I chyba z Mohgiem. Aż tak tego nie kontroluję, więc mam nadzieję, że teraz nie wprowadzam innych w błąd. Ale już sam fakt, że mam problemy z określeniem czy stosowałem w jakiejś walce ten eliksir świadczy o tym, że raczej nie bazuję na nim :)
talizmany - te stosuję i czasami je zmieniam. Najczęściej jednak wygląda to tak:
1. talizman żółwia do regeneracji staminy
2. negacja obrażeń fizycznych
3. niewielkie odzyskiwanie HP po zadaniu kolejnych ciosów (nie po jednym ale po kilku pod rząd)
4. ostatni jest zmienny i tutaj ląduje coś pod konkretnego bossa, np. negacja błyskawic, ognia, itp.
Czasami jak przy Placidusaksie to były z tego co pamiętam same talizmany na negację obrażeń: fizycznych, niefizycznych, błyskawic, i coś jeszcze, już teraz nie pamiętam, musiałbym sprawdzić.
Ale najczęściej te 1-3 są zawsze.
przedmioty - zestaw jaki noszę praktycznie zawsze to całość po Rycerzu Tygla z Głębin (zestaw Rycerza Tygla z motywem drzewa). Jakoś najbardziej mi pasuje do mojego stylu gry.
Miecze to wiadomo: 2 długie zwykłe podbite do +25, opisywać nie będę, bo już było wiele razy
Wielkie runy i łuki runiczne - tego w ogóle nie używam
Mięsa, krewetki, wątroby, itp. - nie używam
perfumy - nie używam
czary itp. - nie używam, zarówno jako atak, jak i wzmacnianie się na czas walki
I to by było na tyle. Raczej kręcę się cały czas tylko wokół tego. Wszystko biję na własnych nogach, bez tarczy, bez prochów, popiół jakiś mam ale ostatnio to nawet i jego nie pamiętam kiedy ostatnio użyłem. Tak po prostu tradycyjna walka w starym stylu. Nie bawię się dobrze gdy wpadam do bossa i go ściągam na 5 strzałów. To jest nudne dla mnie. Żadna frajda ani wyzwanie. Oczywiście jeżeli ktoś się przy czymś takim dobrze bawi, to jego sprawa. Ja się dobrze bawię gdy mną poniewierają :) Oczywiście mam chwile zwątpienia i frustracji jak ostatnio ale mimo wszystko jest to dla mnie OK.
A moje statystyki jakie mam aktualnie wyglądają tak (startowałem z RL1 jako golas z pałką, bez daru startowego):
50 Witalność
15 Umysł
40 Wytrzymałość
30 Siła
50 Zręczność
40 Inteligencja
30 Wiara
30 Mistycyzm
Z tym, że nie korzystam z żadnej broni opartej na mistycyzmie. Wkładałem tutaj punkty, bo nie miałem pomysłu co z nimi zrobić. To samo tyczy się też umysłu, bo popioły używam tak rzadko, że czy to będzie 10, 15, 20, 30, czy więcej to i tak mi to nic nie zmienia. Niewiele korzystam z wiary, bo tylko do leczenia się (czasami) i zdejmowania statusów (regularnie). Na 15 mógłbym się zatrzymać z tego co pamiętam. Co do siły, to niby broń coś tam się z nią lekko skaluje ale te punkty wrzucałem niedawno od niechcenia i jakoś nie zrobiło to wielkiej różnicy.
Główne znaczenie w moim stylu gry mają: witalność, wytrzymałość, zręczność, oraz w jakimś średnim stopniu inteligencja (tylko do mrozu, bo inaczej to też do niczego nie przydatna poza nim, a ostatnio to i jego wymieniam na inny żywioł, więc tak jakbym i tam nic nie dawał). Reszta właściwie jest sobie, bo jest i raczej kolosalnej różnicy w moich zmaganiach nie robi. Wiadomo, że zawsze coś tam zmienia ale to są kosmetyczne rzeczy.
Nic na siłę nie robię w kierunku podbijania poziomu mojej postaci. Nie biegam na ptaka obok Mohga i nie nabijam w nieskończoność runów żeby mieć coraz silniejszą postać. To jest dla mnie nieporozumienie. Jeszcze rozumiem nazbierać w ten sposób runy żeby kupić kamienie i posprawdzać sobie różne bronie jak będą się spisywać na +24/+9 i po testach wybrać sobie, które mi pasują i te podbić na +25/+10 i je zostawić, a resztę odłożyć jako nieużywane i jakby nie były ulepszone. To rozumiem, bo nie ma czasu na siedzenie miesiącami i testowanie broni podczas normalnej rozgrywki.
Tak ogólnie to nie wiem na jakim faktycznie jestem poziomie uwzględniając tylko to z czego korzystam. Niby mam poziom 206 ale uwzględniając tylko używane statystyki to pewnie byłoby to gdzieś w okolicach 150-160. Tyle potrzebuję żeby przeżyć przy moich "ograniczeniach" co do rozgrywki, która mi się podoba.
I teraz pytanie, czy mogę się zastosować tylko do tych 2 punktów, a 3-6 mogę pominąć? Wydaje mi się, że nie bardzo :)
O ile krwawienia nie używam, to już mróz tak. Jednak czy aż tak często ten mróz widzę w działaniu. Cytując klasyka: Tak średnio bym powiedział. Tak średnio.
Wobec tego przy naprawdę ekstremalnym bossie, który sprawia mi olbrzymią trudność muszę w końcu sięgnąć po coś dodatkowego jeżeli nie chcę spędzić miesiąca na uczeniu się bossa. No w sumie mógłbym tak, tylko pytanie ile bym wytrzymał bossów w takim stylu? Ciężko to widzę. Potem tak. Gdy już będę miał za sobą całą podstawkę i dodatek, to będę mógł sobie maltretować jednego bossa i miesiąc. Ale teraz, gdy pierwszy raz przechodzę grę, to jednak nie chciałbym utknąć na jakimś bossie i zawiesić przygodę aż do jego pokonania. I tak co chwila aż do kolejnego bossa :) Moje pokłady cierpliwości nie są bez dna :)
Resetowanie statystyk - ani razu tego nie zrobiłem i na razie nie mam takich planów. Być może sytuacja w końcu mnie do tego zmusi, nie wiem tego. Jednak w planach tego nie mam na chwilę obecną. Zresztą w żadnej grze od FS tego nie zrobiłem. Lubię grać tym co stworzę w trakcie gry i liczyć się z konsekwencjami tego.
Super bosik. Od niego się zwykle dostaje w tyłek jak się tam idzie zaraz na początku DLC, a jak potem wraca to spokój. Okazuje się, że nie jest taki trudny, raczej dość schematyczny. Można nawet na upartego biegać wokół areny i baitować konkretne ataki, zwłaszcza te strzały. Do tego już na początku daje najlepszy zestaw zbroi w całym DLC i nawet grze jak dla mnie. No i zacny mieczyk jak ktoś lubi takie zabawki.
Ja na niego wpadłem jeszcze przed zebraniem pierwszego kawałka ostrodrzewa, więc dał mi niezły wycisk :)
Sposób na większość bossów to max agresywne podejście i max zwarcie.
W moim przypadku, to nic innego nie wchodzi w grę. Na odległość nie da rady, bo używam mieczy. W nieskończoność uciekać nie mogę, bo zaraz zrobię błąd i zginę. A jakoś trzeba ten pasek HP redukować :)
Zobaczymy jak thalar oceni po przejściu całości DLC.
Wydaje mi, że próbka tego co zobaczyłem nie powinna specjalnie się potem zmienić. Oczywiście poczekam z oceną na sam koniec. Jednak wstępnie jestem na tak. Nie widzę na razie specjalnych wad dodatku. Nie przeszkadza mi pusty teren. Gdybym 10 minut miał jechać bez niczego pod drodze to już bym dał minusa. Mam nadzieję, że takich pomysłów jednak nie zrealizowano.
A, że na razie wylewam swoje frustracje? Tak. Jednak i tak uważam, że w głównej mierze to problem jest ze mną, a nie z grą. Jednak nieznaczne poprawki bym zrobił na ten moment. Być może potem zmienię zdanie i powiem, że jest dobrze i narzekałem, bo byłem cienias. Pewnie tak będzie :)
*** Mam nadzieję, że nie odczytałeś, że to Ty powinieneś się wstydzić tego co masz w Wyposażeniu lub z czego korzystasz.
Akurat jestem już w życiu na etapie, gdzie nie za specjalnie przejmuję się opinią o mnie :) Jednak na potrzeby dyskusji i pewnego zrozumienia mojego stylu gry wyjaśniam pewne rzeczy, bo inaczej można nadawać na różnych falach i mieć zgrzyty. A tego staram się unikać. Lepiej mi się żyje gdy każdy nawzajem przynajmniej w małym stopniu stara się zrozumieć drugiego. To naprawdę pomaga. Przekonałem się wiele wiele razy i od tamtej pory staram się tak robić.
Wracając do wątku...
Nie dziwię się, że wygląda to nieoptymalnie, bo gdybym sam coś takiego zobaczył u innej osoby, to pewnie odniósłbym podobne wrażenie :)
Żeby lepiej zrozumieć jak prowadziłem postać w podstawce i teraz w dodatku to podam w skrócie:
1. witalność gdy dobiłem do 30 to długo tak grałem. Może było tak z pół gry? Jakoś tak. Potem gdzieś przy wejściu do Leyndell zacząłem powoli podbijać do 42 i z takim poziomem dobiłem w okolice końca podstawki. Dopiero gdzieś przed jej końcem podniosłem do 50. Na razie nie planuję więcej ale czas pokaże na ile słusznie.
2. Siła przez większość gry była na poziomie 12, bo do czegoś to potrzebowałem już nie pamiętam, chyba jakiś miecz testowałem. Potem znowu coś chciałem testować i podniosłem do 16. Też było to bez sensu, bo za każdym razem wracałem do moich mieczy, które wymagają: 10 siły, 10 zręczności :)
3. Potem chyba miecz Nocy i ognia mnie zafascynował (przeszło mi) i tam znowu musiałem podbić do 24 zarówno inteligencję i wiarę. Też bez sensu ale już zostało, bo wróciłem do moich mieczy.
4. Wytrzymałość - zawsze mi brakuje staminy, tak wiem cienki jestem, więc poszło tak dużo. A, że przy okazji niektóre ubrania wymagały jej podbijania, to się dobrze składało. Ambitny plan był taki żeby zejść na fikołki najlżejsze ale nic z tego nie wyszło, bo jeszcze tak dobry w fikołkach i unikach bez lepszego ubrania to ja nie jestem.
Jak więc widać, gdyby nie moje testy różnych mieczy, to mógłbym w ogóle przydzielać te punkty np. tylko w umysł, bo i tak nie korzystam z PS. Po prostu coś musiałem rozwijać, bo bieganie z taką ilością runów to proszenie się o kłopoty. No i tak sobie rozwijałem na daną chwilę coś, co było potrzebne żeby użyć tego czy owego. A, że na końcu i tak wracałem do zwykłych prostych długich mieczy, to już inna rzecz :)
Czyli jak się można domyślić z opisu, to tak naprawdę specjalnie staram się nie rozwijać postaci i świadomie robię to źle. Efektem ma być jak najmniejsze maskowanie moich niedociągnięć.
Nie robiłem resetowania statystyk, bo na razie nie odczuwałem takiej potrzeby. Dzięki temu bym ogromnie zmniejszył ilość zgonów. Może wtedy nie dziwiłbym się, że ktoś przeszedł tego czy owego bossa za 1 czy 2 razem, a ja dopiero za ... razem. Pewnie tak by było :)
Tak jak napisałem nałożyłem sobie pewne ograniczenia, które u większości osób nie znajdą zrozumienia, a raczej uśmiech politowania. Staram się jak najmniej punktów przydzielać żeby tak jak piszesz zobaczyć więcej ataków u bossów, a właściwie to wszystkie ich ataki. Poza tym jak już wspominałem lubię wyzwania. Dodatkowo marzy mi się żeby kiedyś spróbować RL1, a być może i RL1+0. Marnie to widzę ale kto wie? Jeżeli teraz bym maskował moje cienkie umiejętności i niedociągnięcia statystykami, to potem miałbym ogromny szok gdybym zaczął swoich prób przy RL1. Nie uśmiecha mi się terapia szokowa, więc już teraz próbuję się powoli do tego przyzwyczajać.
Swoją drogą bardzo dobrze mi się gra tym co zbudowałem. A nawet powiedziałbym rewelacyjnie. Czasami nawet trochę za łatwo, choć są momenty, że czasami ledwo nadążam. Ale właśnie dzięki temu mam niesamowitą frajdę. Wiem, że można by większość punktów pozabierać z większości cech i wrzucić to w 1-2 cechy na max, czyli twardej granicy. Wiem i świadomie tego nie robię :)
Być może będę do tego zmuszony. Być może, bo nie wiem co mnie czeka i jak mną to wszystko pozamiata. Być może będę musiał przystąpić do wprowadzania zmian już na poważnie. Ale na razie jakoś mi się udaje pomimo świadomie, podkreślam to słowo: "świadomie", nieoptymalnego rozdysponowania punktów.
Dlatego po raz pierwszy od początku grania w ER zacząłem już chodzić z mieczem na błyskawice + w zapasie z płomieniem. W lewej dalej mam mróz, a w prawej te 2 w zależności co będzie na daną chwilę lepiej się sprawować.
Pierwszą zmianę musiałem wprowadzić tylko raz w podstawce i tym powodem był Placidusax. Ale cała podstawka poza nim była zrobiona na tak samo nieoptymalnych statystykach, przy mieczach fizyczny+mróz, i z moimi pozostałymi ograniczeniami.
Drugi raz zmianę wymusili już: Rellana, Tańczący lew i ten olbrzymi misiek Ralva w lesie. I w sumie już zostawiłem ten miecz z błyskawicami.
Teraz jasne już jest skąd moja frustracja, prawda? :)
Tak czy inaczej, żeby nie było. Nic nie robię na siłę, nic nikomu nie chcę udowodnić, niczym się nie chwalę jakby co, bo takie pewnie można odnieść wrażenie. Absolutnie nie. Po prostu piszę o moich narzuconych przez siebie ograniczeniach, bo wam jest łatwiej mnie zrozumieć. I dzięki temu jakoś mogę się tu udzielać. A przynajmniej mi bardzo miło się tu wymienia doświadczenia i spędza czas :)
I żeby nie było: nie narzucam innym jak mają grać. I jak najbardziej rozumiem, że innym taki rodzaj gry jaki sam sobie ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Ale z ciekawości "gdybyś 10 minut miał nie jechać ale IŚĆ bez niczego po drodze" to dałbyś dodatkowego minusa ? ;-) ;-) Bez spoilerów.ustaliłem najprawdopodobniej nigdy nie podejdzie. I raczej nie spotka zrozumienia... no może poza jakimiś wyjątkami :)
Chyba wiem co chcesz mi przekazać :) Zobaczymy na ile to będzie w ostateczności nudne i długie. Poczekajmy :)
Ale raczej nie odejmę punktu. Ja nawet nie odejmę punktu za Rellanę i jej przesadzone ataki. Po prostu wyrzuciłem trochę z siebie ale tak naprawdę to i tak wiem, że problem leży po mojej stronie. Pewni bossowie są przesadzeni i nie mamy adekwatnych możliwości reagowania na nich w podobnym stylu co oni. Tak, przyznaję. Jednak i tak cienki jestem, i nie obniżę przez to mojej oceny. Jeżeli ER nie odstawi naprawdę jakiejś katastrofy w dalszej części gry, to zarówno podstawka jak i dodatek dostaną ode mnie 10/10. Nie ma znaczenia ile się będę denerwował, ile frustracji tu z siebie wyrzucał, ile .... zgonów zaliczę. I tak problem leży po mojej stronie. Wiem o tym i nie próbuję zakrzywiać rzeczywistości. Gdyby mi to naprawdę nie pasowało, to bym to rzucił i zagrał w coś innego :)
Ruiny palców Rhia - słabo szukam, czy tam nic nie ma?
spoiler start
Jedyne co, to duch powiedział coś o dzwonku, a tego jeszcze nie rozgryzłem. Jednak czy pomijając ten szczegół, to jest tam coś innego?
spoiler stop
Miałem się jakiś czas temu spytać i dopiero teraz sobie o tym przypomniałem.
Gdy po raz pierwszy podjeżdżałem pod wejście do Donżonu cienia, to pojawił się komunikat:
"Gdzieś przełamany został wielki run...
A także potężny urok"
Co to oznacza i skąd to się wzięło?
Jeżeli to jest słowo w słowo to samo co kiedyś tutaj dałeś, a na to wygląda, to w takim razie moja wina. Przepraszam za zamieszanie. Nie zwróciłem uwagi na 2H i stąd cała reszta.
Z tej tabelki wynika, że moje miecze są praktycznie tak samo "słabe" jak bicz (poza ładowanym ciężkim).
Nieźle :)
Co do słonecznika, to wiem o każdej z tych 3 rzeczy ale i tak biłem go w łodygę. Oczywiście ogniem, bo miałem podejrzenia, że ogień na kwiatka zadziała i się sprawdziło. A biłem w łodygę, bo jakoś mi łatwiej było go okrążać. Chociaż kolejnym razem spróbuję odważnie twarzą w twarz :) Takie ciach ciach i po sprawie, to nie tak prosto :) Przynajmniej ja go nie miałem na kilka strzałów. Trochę schodziło, bo chciałem potrenować wszystkie jego ataki. Najpierw oczywiście tak jak Minas Morgul myślałem, że jest prosty i raz dwa sobie z nim poradzę. Ale nie... rzeczywistość okazała się inna :) I bardzo dobrze, bo boss fajny.
A mapa mi została chyba ostatnia. To ten fragment pomiędzy Ruinami palców Rhia i Katedrą Manus Metyr. Trzeba będzie się przejść po tych wszystkich podziemiach, bo mam wrażenie, że na powierzchni byłem już wszędzie i nie widzę dalszych dróg. Wszędzie w sensie w poszukiwaniu mapy, bo nie wydaje mi się, że w lewym górnym rogu mapy za Dowódcą Gajuszem jest jakieś przejście na przeciwległy prawy koniec mapy :) Chociaż kto wie :)
Zastanawiam się, czy masz już Abyssal Woods odkryte (pewnie jeszcze nie?
Nie, tego nie mam odkrytego.
Wszyscy tu używają nazwa angielskich. Czy to oznacza, że jedynie ja gram po polsku, a reszta gra po angielsku?
Idę szukać przedmiotu, a jeszcze spory obszar nie zbadany przeze mnie:
spoiler start
Drzewo pieczęci rzuca cień na wieżę.
Nie można go spalić bez podpałki Messmera.
spoiler stop
Na razie masz de facto lustrzany run.
co to znaczy?
Też Rominę zaklikałem przez przypadek za 1 razem, a ona ma tak prześliczny model postaci, tak czytelne ruchy, tak kapitalny soundtrack (nawiązujący do Malenii zresztą). Coś cudownego.
Nie no, ja nie za pierwszym razem :) Może za 10. Co ciekawe właśnie wtedy gdy ją pokonałem, to wchodziłem tam z myślą, że zacznę się jej uczyć. No i jakoś tak potem chyba zapomniałem o tym fakcie :) Obejrzałem sobie tę walkę ponownie i w sumie to ona była nawet spoko. Jak tak ją oglądam, to ja nie wiem jak te wszystkie uniki porobiłem. Jak nie ja. To jakiś przypadek... niechcący :)
spoiler start
Co ciekawe właśnie na ponownym przeglądaniu walki zauważyłem, że gdy Romina miała jakieś 3mm paska HP, to nagle ja oberwałem dość mocno kolcem skopriona i od razu dostałem szkarłatną zgniliznę i mój pasek z 75% całości spadł mniej więcej do poziomu jej paska, czyli 3mm. Jakimś cudem mi się udało. Zdążyłem wypić estusa i ze szkarłatną zgnilizną ją skończyłem :)
spoiler stop
Po ponownym obejrzeniu w trakcie pisania stwierdzam, że to super bossik. Trafia do mojej czołówki. Bardzo mi się spodobała :)
a w nich między innymi mój "ulubiony" mini-bosik, no ciekaw jestem jak Ci się spodoba :-))
Na szczęście udało mi się za 2 razem, bo za pierwszym nie wiedziałem, że on taki spamer i mnie wyłożył na tych swoich sztuczkach :)
Fajny. Naprawdę fajny pomysł na bossa. Popieram zdanie o nim :)
No i mapa mi się "zaraz" odblokuje. Dzięki :)
spoiler start
Chociaż trochę się nieswojo czuję, bo trafiłem na komentarz od FS, że ktoś na mnie czeka w środku. I nie wiem co mam teraz o tym myśleć. Boję się tam zapuszczać :)
I niech ich coś trafi za te chochliki z działami. Co za koszmar...
Ale poza tym, to katakumby jedne z najciekawszych, jeżeli nie TOP 1.
spoiler stop
Dokończyłem ruiny Rauh, bo został mi jeszcze ten gigant z łukiem. W końcu znalazłem do niego drogę. Niestety na końcu znalazłem też bossa. No rewelacja...
Przypomniałem sobie też o sporej szczelinie na końcu Modrego wybrzeża. To co tam na końcu znalazłem to jakiś koszmar w wykonaniu obu stron. Po prostu trauma.
Słabo widzę ten dodatek w moim wykonaniu. Mam wątpliwości czy ja to będę w stanie skończyć.
Dowódca Gajusz zrobiony.
Uff... szybki, zwrotny, mocno bije, utrudnia leczenie, trzyma mocne tempo i daje sporą dawkę adrenaliny :)
To już drugi boss gdzie pokonałem go i jednocześnie zginąłem. Oczywiście chciałem na szybko podmienić talizman na ilość runów ale nie wiedziałem, że gdy on zginie, to ta jego grawitacyjna sztuczka dalej sobie działa. No i podmieniam talizman i w trakcie tej podmiany właśnie się o tym dowiedziałem.
Nie zaliczam takich walk jako wygranych. Mam przeżyć, a nie razem zginąć. Szkoda, że nie można sobie w opcjach gry ustawić, że taka walka traktowana jest jako przegrana. No nic... przy kolejnej okazji trzeba będzie przejść poprawnie tego jegomościa.
Mam pytanie o tę budowlę, która jest w kolejnej lokacji za murami Gajusza. Z tyłu tej budowli jest Kielich Ostrodrzewa. Czy do tego czegoś można wejść? Nie widzę wejścia ale może coś przeoczyłem.
I dodatkowe pytanie: po prawej stronie Awatara Ostrodrzewa jest kolejna część mapy. Jednak nie widzę skąd miałbym tam się dostać. Czy czegoś nie zauważyłem, czy to znowu jakaś podziemna trasa?
Brawka za Dzikusa Gajusa :-)
Dziękuję :)
Kolejny mój ulubiony bosik, to znaczy na samym początku był znielubiony, a potem mocno polubiony, jeżeli to ma sens...
Często mi się to zdarza, więc u mnie ma to sens. Rozumiem jak najbardziej :)
Takie wspólne ginięcia są najlepsze, większa dramaturgia. Jak za dawnych czasów pojedynki kowbojów na kolty - bach, bach i obaj zginęli.
E tam, ja bym zaliczył ;-)
Dramaturgia większa, bo niezaliczony. Tak!
W sumie to on też pokonał mnie, więc wyszedł remis.
Niestety ja tam nie szedłem po remis, więc musi być dogrywka kolejnym razem.
Szarża, krótki dystans i te sprawy. No tak. Łatwo tak mówić gdy się już na nim było tyle razy. To było moje pierwsze spotkanie z nim, więc jeszcze jest zielony i nie wszystko ogarnąłem tak jak szanowni koledzy :)
Deflect - próbowałem na YT zobaczyć co to dokładnie jest i nie rozumiem tego. Dla mnie to tak jakby parowanie. Nie wiem czym to się różni. Może czegoś nie ogarniam ale w komentarzach ludzie (niektórzy) pisali to samo, że nie widzą różnicy i dla nich to jest parowanie. Nie sugerowałem się ich zdaniem, bo zanim zajrzałem do komentarzy, to sam tak stwierdziłem i dopiero w komentarzach zobaczyłem, że inni mają podobne zdanie.
Drapieżnik z Mgieł - muszę się temu przyjrzeć, bo nawet nie wiem co to jest.
W Sekiro nie grałem. Nie mam pojęcia co jest z niego wzięte do ER. Również w BB nie grałem. Trochę szkoda, bo bym miał jakieś pojęcie. No nic. Kolejne pewnie będzie Sekiro, bo nie wiem czy BB mi siądzie. Jakoś dziwnie mi się grało ale może to to samo co z ER na początku. Jednak chyba wyleci na koniec kolejki.
A to się jeszcze okaże :-))
Nie no... wiadomo, że jeżeli ktoś blokuje drogę do PCR, to Messmer nie będzie przedostatnim. To taki skrót myślowy :)
Odludzie, Wioska Szamanów, Finger Ruins? Byłeś już tam chyba, z tego co pisałeś wcześniej. Może lewa część od pomnika Matki, czyli zamiast w prawo na Strażników Drzewa to w lewo pojechać, tam nic ciekawego nie ma z tego co pamiętam.
Żadne z tych nie jest mi znane. Ja jeszcze nie byłem w każdym miejscu mapy. Ruiny palców Rhia ale te na dole, to byłem. Te na górze, to nie. Ja nawet nie wiem jak się tam dostać.
Moje miecze są krótkie pomimo nazwy "Długi miecz".
Tiaaa ;-)
Wypraszam sobie :) Względem Damy, to są krótsze. A jakie niektóre katany są długie, to głowa mała. Uważam, że nazwa Długi miecz jest bez sensu. Wcale nie jest długi. Może gdyby porównać do jeszcze krótszych mieczy czy sztyletów, to tak ale jak zestawimy to z pozostałymi broniami, to raczej niekoniecznie :)
Oj tam, oj tam :)
Porównanie z lewej i prawej strony:
1. długi miecz + długi miecz
2. długi miecz + Dama
3. długi miecz + długi miecz
4. długi miecz + Dama
Oj tam, oj tam :)
Dlugie miecze to ogolnie zawsze sa/byly miecze dwureczne, z glownia okolo 90(+-10)cm.
Wiec w sumie thalar ma racje. Te longswordy e Eldenie jakies wcale dlugie nie sa.
Ale to tez dlatego, ze gra ma osobna kategorie na to co w innych grach byloby longswordem, czyli greatswords.
Tutaj mamy doskonaly przyklad roznicy miedzy rodzajami mieczy https://www.youtube.com/watch?v=UijhbHvxWrA
Czarmy rycerz ma longsworda (Eldenski Greatsword), podczas gry artur miecz zwykly/krotki, od biedy moznaby go nazwac poltorarecznym (ale to okreslenie jest "niehistoryczne" i takie miecze byly niewygodne w uzyciu oburacz).
No i ? Czyli zgadzacie się w pełni ze mną, to fajnie :-) Przypomnę swój wpis:
Oj tam, oj tam :-) Jest wystarczająco długi. W klasie prostych mieczy jest długi, jeżeli nie najdłuższy. Pomyśl sobie o tych biedakach co walczą Krótkim Mieczem lub Szerokim Mieczem. Całe klasy broni mają mniejszy zasięg od Długiego Miecza: pięści, martial arts z DLC, sztylety, proste młoty, proste topory itp. Długi Miecz to jest taki idealny środek można powiedzieć, perfekcyjna broń po prostu ;-) A jako ciekawostka z drugiej strony Wielki Miecz nie należy oczywiście do klasy wielkich mieczy tylko jest mieczem olbrzymim, to ci dopiero...
Gdzie tu mowa o Milady? Podałem od czego jest dłuższy Długi Miecz i że jest wystarczająco długi. O Milady ani słowa, bo to już klasa (Lekki) Wielki Miecz, a nie klasa Prosty Miecz, więc to oczywiste. Zatem cały dowód przeprowadzony przez thalara został zrobiony pod własną, całkowicie prawidłową i oczywistą tezę, że Długi Miecz jest krótszy od Milady. I ja się z tym absolutnie zgadzam, jest :-) Thalar zatem spiera się z samym sobą, sprawiając wrażenie, że spiera się z moją tezą ;-) Mało tego, dalej mamy tak o Długim Mieczu własnymi słowami thalara:
Tak czy inaczej nie chodzi o to, że są jakieś krótkie, bo nie są. Wg mnie chyba wypadają gdzieś pośrodku.
Czyli dokładnie to, co napisałem :-) Zatem gdzie problem?
Przy okazji czy Długi Miecz w Elden Ring jest krótszy od Długiego Miecza w Soulsach to nie pamiętam. Bardzo możliwe. Najfajniej by było wziąć standardowe miecze ze wszystkich DS i ER i sprawdzić ich długości między sobą i między grami (w nawiasach klasa z ER): Krótki Miecz (prosty miecz), Długi Miecz (prosty miecz), Claymore (wielki miecz), Póltoraręczny (wielki miecz), Zweihander (olbrzymi miecz), Wielki Miecz (olbrzymi miecz). Jak ktoś oczywiście chce i lubi takie rozkminki.
Thalar, jeżeli sobie przypomnisz, na samym początku na jakieś Twoje pytanie zasugerowałem abyś sobie sprawdził obok Długiego Miecza również lekko większy Claymore. On jest ciutkę dłuższy, ale niewiele, tak o kreskę od Długiego Miecza. Wtedy napisałeś, że nie, nie, bo to już za silne. No to teraz co? Widziały gały co brały. Jakby Ci nie pasował to byś zmienił. A jak Ci pasuje to nie ma co dyskutować, że w jakimś scenariuszu za krótki lub krótszy od czegoś. Bo jak rozmawialiśmy długość czy zasięg to tylko jeden z atrybutów broni. Obok tego jest dmg, skalowanie, rodzaj obrażeń, stance dmg, szybkość, animacja, moveset itp. itd. A jak nie będziesz mógł sięgnąć jakichś hitboxów Długim Mieczem to pomyśl sobie o pięściach, pałkach i toporach, tam jest krócej. A jednocześnie Długi Miecz jako prosty miecz będzie oczywiście krótszy od wielkich mieczy i olbrzymich mieczy.
Dla uniknięcia wątpliwości, ja to traktuję jako lekką żartobliwą dyskusję, a z tego co widzę jest między nami nawet pełna zgoda, więc ma nadzieję OK :-)
Wracając do ER:
spoiler start
Czy to, że miałem trzech Strażników Drzewa, a nie dwóch, to normalne? Najpierw wyskoczył mi duet. Po zabiciu ich pojechałem do Wioski Szamanów. Tak swoją drogą nikogo tam nie spotkałem. Gdzie ci szamani? Wakacje? Po zrobieniu rundki po tym całym ich terenie wróciłem do miejsca gdzie był duet Strażników Drzewa i pojawił mi się trzeci Strażnik Drzewa. Szukałem kolejnego ale już nie było. Czy ich miało być trzech?
spoiler stop
Zastanawiam się czy trzymając L1, a następnie wykonanie parowania czyli L2, to nie jest takie coś w stylu deflect, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo? Jeżeli zrobisz parowanie (L2) w nieodpowiednim momencie, to L1 ochroni.
Haha.. chciałem zrobić kilka testów parowania z trzymanym blokiem, a skończyło się na samym parowaniu tak dla draki przez 1h :)
Uff... kolejne Ruiny palców za mną. Wszystko sprawdzone od wejścia za posągiem Mariki aż do dzwonu w Ruinach. Sprawdzony każdy krzaczek, każda nierówność terenu, zabity każdy przeciwnik. Po samych Ruinach palców mogłem już swobodnie chodzić. Więcej takich wędrówek już nie będę robił. Jedne i drugie ruiny zrobiłem w ten sposób pierwszy i ostatni raz :) Aczkolwiek klimat tak samo dobry w obu przypadkach.
spoiler start
A po drodze jeden z moich ulubionych bossów, czyli Bestia spadającej gwiazdy :) Ach jak dawno się z nią nie widziałem. I jak przyjemnie mi się z nią walczyło. Za pierwszym :) Ta nauka na dorosłej bestii nie poszła w las. Jednak zapamiętałem jak się z nią walczy. To nie był dorosły osobnik, więc łatwiej, ale mimo wszystko pamiętałem. Fajny, fajny boss :)
Nie wiem czemu wioska szamanów pusta, i czemu 3 Strażników Drzewa. No chyba, że w obu przypadkach tam miało być.
spoiler stop
[1] Może odniosłeś wrażenie, że zasugerowałem koledze Minas Morgul, że gra łatwiejszym mieczem, a ja trudniejszym, i teraz narzekam, że mam trudniej. Absolutnie nie. Jeżeli by tak było, to przecież bym się przerzucił na "Damę".
[2] Nie myślałem w ogóle o MM. Natomiast w tym zdaniu widzę pewną nieścisłość w stosunku do dalszych i wcześniej powtarzanych stwierdzeń. Logika powyższego zdania, pewnie niezamierzona, jest taka: "gdyby Milady była łatwiejszym mieczem to przecież bym się przerzucił na Milady". Aby w kolejnej części wpisu stwierdzić np. "Claymore - Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada.". Trochę niespójne.
Jeżeli skupisz się tylko na tych dwóch zdaniach, które zacytowałeś [2], to jest sprzeczność.
Natomiast jeżeli zobaczysz na cały mój wywód [1], to pisałem, że jeżeli odniosłeś wrażenie, że narzekam, że mam trudniej, to przecież moje narzekanie mógłbyś uciąć pisząc, że przecież mogę się przerzucić na "Damę", a nie narzekam i dalej gram "Długimi mieczami". To miałem na myśli.
Pytanie czy ja narzekam, że mam trudniej niż inni? Proszę o wskazanie takiej wypowiedzi. Mogę stwierdzić, że mam trudniej, bo to fakt. Faktem jest, że narzucam sobie jakieś ograniczenia, bo inaczej jest mi nudno. Ale nie narzekam, że mam trudniej niż inni. Może tak to z boku wygląda. To źle.
Natomiast mogę czasami narzekać, że mam trudno i ledwo daję radę. To też fakt i nie stoi to w sprzeczności z akapitem wyżej. Rozróżniam narzekanie, że mi trudno, od narzekania, że mam trudniej niż inni. W sumie to nie wiem jak innym jest trudno w danym momencie, bo nie analizuję tego. Narzekam, że jestem cienki, bo nie mam takich umiejętności, które czasami by się przydały.
Sam źle te zdania układam i można mnie różnie zinterpretować. Czasami nie wiedząc co mi siedzi w głowie, można pójść w pokrętnym kierunku niż to co chciałem przekazać. Rozsądniej będzie jeżeli przestanę pisać, bo nic dobrego z tego nie wynika, a tylko mi teraz głupio. Uwalniam wątek od moich narzekań.
Co do kopnięcia dzika, to jest coś w pocie czoła wyćwiczone :D.
Trzeba to zrobić w bardzo krótkiej animacji. Głównie atakowałem po bokach, ale istnieją fajne okienka, gdy wiadomo, że Dzik nie kopnie, natomiast kopniaka w tył da się załatwić klatkami nieśmiertelności.
Tego nie wiedziałem. Czyli boss nauczony bardzo dobrze :)
Moje głośne dywagacje odnośnie długości mieczy były niepotrzebne. Gdybym wiedział, to bym się nie wygłupił.
Dziękuję za opis z klatkarzem przy parowaniu. Dla mnie bardzo użyteczne :)
Jest tylko dwóch. Taka sytuacja, że zabiłeś dwóch a potem wyskoczył jakiś trzeci nie powinna mieć miejsca. Bardziej odwrotnie, że zabiłeś tylko jednego a potem wróciłeś i znowu było dwóch :-) Bo ich trzeba zabić obu razem.
Nawet nie siadałem do ogniska. Wszystko było ciągiem. Nic się nie stało. Po prostu jedna walka więcej. Lubię ich, więc nawet spoko :)
Wioska pusta jest, to fakt, lorowo może ktoś lepszy wytłumaczy. Ale zawiera jeden ciekawy talizman, który może Ci się jeszcze przydać, jeżeli używasz talizmanów, bo już nie pamiętam ;-)
Muszę zobaczyć czy ten talizman podniosłem, bo nie pamiętam żebym coś podnosił ale może mam zaćmienie umysłu.
Elden ring to niewątpliwie jedno z arcydzieł gamingu. Spokojnie plasuje się obok takich arcydzieł jak: Kingdom Come Deliverance 1 i 2, RDR1 i 2, Cała seria Souls, Bloodborne, Death Stranding, Flight sim2020/2024, Starsze części Stalkera oraz Stalker 2. Myazaki król
Night...Ależ to będzie sztos. From software jak zwykle pieć kroków przed całą branżą. Fenomen dzisiejszych czasów. Miyazaki król
A już miałem kończyć przygodę z ER :-))
As Night Falls, We Rise.
ELDEN RING NIGHTREIGN
A New Co-op Action Survival Game
Releasing Worldwide in 2025
Number of players: 3 (Single player also supported)
Zamiast zwiastuna załączam materiał z jego analizą od FightinCowboy i poniżej wycinki z oficjalnego Press Release.
https://www.youtube.com/watch?v=Ll5cR6cQXOU
==========================================
A co-op action survival game that reforms aspects of ELDEN RING’s game design into a brand-new experience
This title is an action game where players cooperate to overcome a variety of challenging situations. While carrying over elements from ELDEN RING, such as weapons and enemies, the game design has been reformed to provide players with a completely new gameplay experience. Players will choose from a cast of unique characters to face off against a new threat.
ELDEN RING NIGHTREIGN - Game overview
* A thrilling gameplay experience in which players can enjoy a fast-paced mix of RPG elements such as dungeon exploration and character leveling, paired with intense combat against powerful enemies.
* Players must work together to survive for 3 days within an expansive world.
* Players will need to prepare wisely by exploring the world and strengthening their characters in order to overcome the onset of Night, and the powerful Nightlords that await them on day 3.
* A world that changes every time you play
* ELDEN RING NIGHTREIGN takes place in the land of “Limveld”.
* Players will feel a deep sense of accomplishment from not only overcoming challenging enemies, but the map itself.
* Strengthen your chosen character as you traverse the everchanging world, with new key locations, enemies and weapons awaiting you each time you play. The key to overcoming each of the Nightlords lies in how you explore the world and strengthen your character in preparation for the challenge ahead.
* Warriors standing against the Night. 8 warriors known as “Nightfarers” have gathered to face 8 formidable threats. Their ranks consist of a variety of characters, including swordsmen, witches and other strange outlanders, all with unique abilities and backgrounds. These warriors wield powerful “Character Skills” and “Ultimate Arts”, such as a special dagger that creates weak spots in enemies, or the ability to summon a giant tombstone from below. These unique abilities offer an additional layer of strategy when facing enemies, and allow players to enjoy a range of distinct playstyles.
Elden Ring to jest jednak takie "dziadostwo", że człowiek tylko szuka najmniejszego pretekstu, aby sobie jeszcze raz przejść lub coś tam podziubać :-)) Przecież tyle czasu i tyle razy i na tyle pierdyliadów sposobów się w to grało jednym ciągiem po premierze w doborowym towarzystwie premierowych weteranów ER. Potem odinstalowałem z postanowieniem, że starczy tego dobrego i nigdy więcej... Tylko, że potem pojawił się Minas Morgul i Bukary, no i trzeba było zainstalować znowu :-) A potem tak przy okazji z ciekawości RL1, a potem jeszcze tylko RL1 NG+1. A potem DLC. A jak DLC to może tak różnymi nowymi klasami broni z DLC. A potem jeszcze tak na wszelki wypadek trzeba było utrwalić PCR, też na różne sposoby :-)) A potem przyszedł thalar i znowu się zaczęło :-) A potem skoro i tak siedzimy w tym świecie to może jeszcze zardzewiałą kotwicą, toporem kata, sztyletami, biczami. A jak już zaliczone zostały wszystkie klasy broni i ER miał definitywnie lecieć z dysku, to FS nagle ogłasza jakiś ER Nightreign..... I tak, wiem, to "standalone game", ale już tak sobie myślę czy może zacząć się powoli przygotować pod te nowe klasy.... I jak tam sobie powiązać Fire Keeper i Nameless King z DS3 z Ziemiami Pomiędzy, chyba w innym wymiarze. Tu by się przydał SF z jego wieloświatami, oppps, tego nie powiedziałem. To się chyba nigdy nie skończy, chyba że FS wyda coś nowego w stylu Sekiro 2, BB2, czy DS4 czy coś tam jeszcze innego. Bo samo AC6, choć cudne, mnie nie odciągnęło od ER. Jedyna nadzieja w tym, że Nightreign w trybie single player okaże się jakimś totalnym niewypałem ;-)
A ci już grali w tego Nightreign i to pełne cykle ==>
https://www.youtube.com/watch?v=MFzdjESw1mo
Po wysłuchaniu jestem podekscytowany. Tryb solo oznacza faktyczne solo z odpowiednio mniejszym HP bossów. Myślałem, że to może będzie 1 + 2 x AI, ale wygląda że nie, gramy sami jak tradycyjnie. Sama gra to są sesje 3 (dni) x 15 min, czyli takie żwawe speedruny. W tym czasie < 1h trzeba się wylevelować i wyposażyć od zera do bohatera na stopniowo kurczącej się mapie, do bycia gotowym do coraz trudniejszych walk z bossami po każdym dniu. Bossowie randomowi. Mogą się trafić jak ci nowi z trailera, a może się trafić np. taki draconic tree sentinel. Świat za każdym razem wygląda inaczej. Sama walka podobno świeża dzieki nowym mechanikom, i wygładza czy poprawia niektóre "kanty" Eldena, znaczy bardziej perfekcyjna. Podoba mi się, jako zastępstwo do tradycyjnych speedrunów. Jak mi jeden tradycyjny speedrun zabiera 2h, to teraz będzie do 1h, czyli lepiej :-)) Gra to pełny pakiet, nie usługa, żadnych mikrotransakcji.
Wiem ze nikt tego nie czyta, ale pare razy pisalem o tym ze jest jedna rzecz, ktora mi sie nie zgrywa i ktora absolutnie nie jest w grze wyjasniona...
Skad/od kogo Marika wziela moc i z czego wyciaga zlote wlosy w story trailerze (obrazek)?
Wlosy, ktore zostaly uzyte do uzyskania boskich mocy od Greater Will (co widzimy pare kadrow dalej).
Poprzednio myslalem ze to byl poprzedni bog/szef, czyli Gloam Eyed Queen.
Niby pasuje bo ma sens, ale w grze nie ma ani piksela ktory by na to w sumie wskazywal.
No i dostalem w koncu olsnienia, i oczywiscie od razu wstyd jak mozna byc tak slepym i glupim.
To jest Metyr, ktora byla tam juz wczesniej.
Pasuje.
To w jakim stanie jest Metyr, jej rana, utrata zdolnosci komunikacji z szefem (z powodow fizycznych lub uznania przez GW za niegodna/slaba), itd...
Wyglad ciala w ktore Marika pakuje swoja piekna raczke tez pasuje.
Strzelam ze rana zostala zadana tym:
https://eldenring.wiki.fextralife.com/Godslayers+Greatsword
Maliketh zabral miecz po pokananiu Gloam Eyed Queen i dal Marice, albo sam go uzyl do zranienia Metyr.
No jak to sie slicznie spina teraz.
Nie wiem czy to jest tak proste i kazdy to wiedzial, a ja jestem glupi, ale w koncu mi jeden z ostatnich trybow wpadl w odpowiednie miejsce i cala historia ma teraz 100% sensu.
No to moge czekac na nastepna gre w spokoju ducha. ;P
No i przez przypadek zabiłem Messmera. I tyle by było z moich kilku dni nauki no hit na nim. Ehh....
spoiler start
Zaraz zwariuję. Nie mam już nerwów do tego dodatku. Odpadam. Wieloosobowy tłum spamujący wszyscy równocześnie na raz magią i mający mnie 1-2 strzały, to jest jakiś żart. Miło było ale na tym kończę. Udanych rozgrywek życzę. Trzymajcie się :)
spoiler stop
spoiler start
Na kilkadziesiąt podejść tylko 2 albo 3 razy miałem sytuację już na sam koniec, gdy Leda została sama i miała 2-3mm paska HP. Oczywiście zginąłem. Nie wiem czy będę miał siły żeby to zrobić. Pewnie za jakiś czas tak ale na razie jestem wyczerpany.
Dziwne podejście od twórców, bo zostałem ukarany za to, że pomagałem postaciom albo niektóre zignorowałem, bo nie wiedziałem czym może poskutkować ich zaatakowanie lub pomoc im gdy Leda chciała robić wcześniej czystki:
1. Freya - zrobiłem do końca jej zadanie i dałem jej list. Dzięki temu zostałem ukarany, a z tego co teraz widzę, to gdybym ją zostawił i się nią nie przejmował, to bym jej nie miał za przeciwnika. A tak bije niesamowicie, praktycznie jest niewrażliwa na wybicie z równowagi. Tak, wiem, że można specjalnymi atakami ją wytrącić nawet moimi mieczami. Jednak to nie jest zabawa na takie wyzwanie, bo ona nie jest sama. Dodatkowo po zbiciu jej (a właściwie każdemu z tego składu na tej arenie) paska HP do połowy, to od razu wkracza do walki kolejna osoba. Nie jest sama, więc nie mam za bardzo możliwości na takie zabawy. Pozostaje zwykła walka. A ona jeszcze ma coś, co mnie już kompletnie drażni, bo zmienia sobie ot tak trajektorię swojego skoku. Normalnie jak ptak lub samolot. Rozumiem, że robi te swoje fikołki ale kurcze... jeżeli ja robię unik w bok, a ona w czasie fikołka (będąc w powietrzu) nagle skręca sobie pod kątem w moją stronę i gdy ja już właśnie sam wyląduję po moim fikołku lub uniku, to ona w tej samej sekundzie zdzieli mnie na koniec. Nie da się tego uniknąć gdy już skręci. Oczywiście można tego uniknąć zaczynając mój fikołek lub unik trochę wcześniej lub później ale to nie zależy ode mnie, bo razem z nią biega kolejny osobnik, czyli:
2. Rogaty Przybysz - a ten z kolei odpala w niekończącej się pętli 6 kul ognia, które gonią za mną non stop. Jeżeli uderzą, to śmierć na miejscu. Moje uniki są uzależnione w pierwszej kolejności od tych kul ognia. To one mają priorytet, bo są natychmiastowym wyrokiem śmierci. A wspomnę tylko, że w międzyczasie dobiłem cechę Witalność do 60, bo spodziewałem się ciężkich momentów ale nie aż tak. To nie koniec, bo mam założony jeszcze talizman, co podbija mi moje HP o chyba 200, więc moje bazowe 1900 + 200 = 2100, oraz inne talizmany od negacji obrażeń fizycznych i innych. Dodatkowo robię coś, czego normalnie nie robię czyli eliksir z negacją obrażeń i podbiciem moich ataków. Z głowy piszę, więc mam nadzieję, że nie pokręciłem tych wartości. No ja przepraszam ale 2100 i ginę z miejsca gdy dostanę jeżeli mam mniej niż 98% paska HP? Gdy mam 100% to chyba (chyba!) przeżyję ale z 2-3mm paska HP. To jest jakiś żart. Ja przez te jego kule ognia to ginę praktycznie za każdym razem. Kilkadziesiąt podejść i 95% moich zgonów to właśnie te kule ognia. Co prawda jeżeli jakimś cudem wymanewruję część z tych kul, to nie zginę gdy mam co najmniej 80-90% HP. Ale jeżeli mam mniej to nawet mniejsza ilość tych kul wysyła mnie od razu w zaświaty. Dodajmy jego superszybki dobieg do mnie i cięcie jak maszyna w sieczkarni z potężnym krwawieniem. Nigdy się nie męczy z tym bieganiem, bo jego stamina jest chyba nieskończona. Nie przywołałem go do walki z Messmerem - zostałem za to również ukarany, bo teraz muszę z nim walczyć. A ja nie chciałem z nim walczyć przeciwko Messmerowi, i co? Kara za to?
3. Dane, Suchy Liść - ten to samo: niekończąca się stamina do biegania i niekończących się ciosów karateki oraz strzelanie. Dobrze, że te jego strzały są najłatwiejsze ze wszystkich, bo inaczej to już w ogóle byłoby cudownie. Tego już wcześniej zabiłem. Nie powinno go tu być.
4. Leda, rycerz igły - przeciwnik zostawiony na koniec, który właściwie nie powinien stanowić większych problemów ale najczęściej rzadko kiedy zostaję z nią sam na sam, bo ginę od Rogatego Przybysza. A jeżeli już tam dojdę, to właśnie najczęściej bez butelek. I tak w kółko.
Nie wspomnę o tym, że każdy z nich ma kilka razy więcej HP niż ja i jeszcze dodatkowo mogą się leczyć.
Aha... gdy już wpada Leda, to zawsze mam ich całą trójkę, poza Freją. Czyli biegają: Rogaty Przybysz, Dane i Leda. Wszyscy strzelają, wszyscy non stop biegają, skaczą, młócą i nie brakuje im staminy.
Każde z nich jest normalnym przeciwnikiem, który nie stanowi jakiegoś szczególnego wyzwania. Ale rzucenie ich wszystkich w grupie po kolei to jest przegięcie. Tym bardziej, że każde z nich oprócz niekończącego się sprintu oraz ataków na odległość i leczenia się, to jeszcze co najgorsze może mnie zabić na 1-3 strzały, i to przy ok. 2100 HP.
Całe szczęście, że mi gdzieś po drodze zniknął ten kupiec Moore, bo jeszcze gdybym jemu odpowiedział nie tak jak trzeba, to jeszcze i on by biegał w grupie. A może w sumie szkoda, bo bym miał komplet do towarzystwa.
Zrobię ich w końcu, bo skoro już prawie 2 razy mi się udało, to pewnie kiedyś przypadkiem mi się uda. Trzymam się swoich pokrętnych ustaleń i tak już zostanie do końca gry, niezależnie czy ten koniec jest właśnie tutaj, czy trochę dalej.
A jeżeli chodzi o resztę gry, to został mi tylko PCR i Bayle (już raz go widziałem ale to tylko tak dla upewnienia się, że go widziałem i walczyłem przynajmniej raz w życiu). Resztę mam już zrobioną. Liczba bossów to podobno 42, a ja mam już 39 zrobionych, więc tylko ta trójka mi pozostała (Leda, PCR, Bayle). Cała mapa zwiedzona. Każda (chyba) ściana polizana, każdy krzaczek obejrzany. Oprócz PCR, to wszystko praktycznie już widziałem i ze wszystkimi już walczyłem.
spoiler stop
A tak z ciekawości, to napiszcie jakie mieliście towarzystwo za pierwszym podejściem, gdy nie wiedzieliście jakie są konsekwencje interakcji z każdym NPC.
Ansbach
Mam zarówno jego, jak i Thiolliera. Wziąłem ich jeden raz na próbę ale tak żeby zginęli, bo ja bez nich chcę. W sensie ja zginąłem, bo oni by to raczej przetrwali, więc i ja też. A we dwóch to raczej pewne, że by to załatwili sami. Chociaż nie testowałem, bo bym tego sam sobie nie zaliczył :) To przejście ma być prawdziwe solo, albo utknę. Trudno :)
A po pokonaniu Ledy, założyłem sobie na plecy jej płaszcz jako trofeum, dla zwiększenia efektu psychologicznego przy ostatnim bossie.
Tak powinna wyglądać zemsta!
Ja tak kiedyś chciałem zrobić w DS3. Po wielu męczarniach i próbach w końcu pokonałem tego z kataną na samym początku gry. Chciałem w przypływie radości założyć ubranie po nim. Ale się uśmiałem jak zobaczyłem co z niego wypadło :) Mam na myśli ubranie, a nie katanę :)
Inna sprawa, że ja kiedyś muszę wrócić do tej walki w pełni solo. Tego typu pojedynek to wyzwanie zupełnie innego typu. Mogłem sobie pokonać trudnych bossów, ale tego typu presji nie wytrzymałem i sobie ułatwiłem;)
Jeżeli będziesz mieć odpowiednio duże obrażenia, to walka powinna być OK. Jeżeli obrażenia nie wykończą dość szybko danego przeciwnika i wejdą kolejni, to zaczyna się koszmar, a nawet piekiełko :)
Btw. Podobnie jak ja, zostawiłeś sobie na prawie sam koniec Bayle :).
Z każdej strony czytałem, że to ekstra trudna walka. Dlatego rzuciłem go na koniec kolejki. Tym bardziej, że praktycznie ciągiem zrobiłem wszystkie smoki i trochę miałem już przesyt. A wizja potwora jakoś mnie kompletnie ostudziła :) Bardzo lubię smoki ale w końcu trzeba zrobić przerwę.
BTW. Mogłem ominąć, ale jak tam potycza, Midrą?
Nie, nie ominąłeś. Jestem cienias gdy ktoś przede mną robi 360 stopni helikoptery. No po prostu nie jestem tak dobry jak wy, więc myślałem, że już tam utknę. Napsuł mi nerwów jak mało który boss. Metyr to samo. Tam też myślałem, że utknę. Może to śmieszne dla was ale moje umiejętności są słabe. Jestem daleko w tyle względem tego jak grają inni. A, że pisałem, że nie będę narzekać, to nic nie pisałem.
Midra fajny boss. Ale te jego obroty.... bez nich byłby OK. Nawet bardzo OK. A, że jest to jego nieodłączna część, to niestety uznaję moje niskie umiejętności i nic nie mówię. Gdybym umiał ich unikać, to byłbym przeszczęśliwy. Niestety właśnie przez taki rodzaj ataków nie jestem też w stanie pokonać Siostry Friede. Jej cięcia kosą to dla mnie mniej więcej to samo co obroty Midry. Co prawda już dawno u niej nie byłem, bo ER wskoczył w miejsce DS3, no ale jednak.
- budził sporo współczucia, przynajmniej u mnie,
Motyw kupców
Jaki motyw kupców? Chodzi ci o tych kupców z podstawki?
rosnąca groza, jak gdyby coś się obudziło, coś starego i złego, wtem muzyka przechodzi w kakofonię, by wreszcie, w drugiej fazie przejść w harmonijnego i pięknego walca.
Na bossach, którzy mnie przerastają wyłączam muzykę, nawet jeżeli mi się podoba. Jest wtedy cisza i spokój, i bardziej się skupiam. Dlatego nie kojarzę już niektórych motywów muzycznych. Teraz u Ledy to już w ogóle nie wiem co tam leci, bo gdy po 2-3 razach zobaczyłem co się święci, to od razu muzyka poszła w odstawkę. Po wielu zgonach również jej głos wyłączyłem, bo ileż można :)
I tak - ani on jakiś ciężki, ani nie robi sam z siebie nic wyjątkowego. Ale cala jego otoczka, choreografia walki, aktorstwo głosowe, historia, muzyka, walka - to wszystko ma tyle fajnych elementów, że boss do dziś jest jednym z moich ulubionych w historii.
Tutaj się zgadzam. Klimat całej lokacji, tego lasu oraz posiadłości jest bardzo dobry. Za pierwszym razem gdy do Midry podszedłem to nie wiedziałem co on mi chce zrobić. Uciekałem od niego, bo nie chciałem go skrzywdzić. W końcu nie można uciekać w nieskończoność, więc musiałem go zdzielić i tak już potem poszło :)
Nie no, żaden wyczyn z mojej strony. Trenuję fikołki i uniki :) Dobrze mi się gra w takim stylu. Każdy gra jak mu wygodniej. I fajnie :)
A 5 to ja nie miałem, tylko 4 jakby co. A raz to chyba nawet miałem całą czwórkę na raz. Wtedy się zorientowałem, że nie można bić każdego po trochu, bo to wywołuje kolejnych i jest problem :) Teraz już to wiem.
I nigdy się specjalnie nie zastanawiałem kto i ile tam będzie, czyli jakby nigdy nie myślałem o robieniu questów w kontekście skutków dla tej walki.
Ja tego też nie wiedziałem wchodząc do niej. Zacząłem coś podejrzewać i potem z nerwów aż musiałem sprawdzić dlaczego Freja mnie atakuje skoro nic jej nie zrobiłem. Ansbachowi pomogłem więc ten mnie nie atakował. Dziwne to było. Ciekawość przeważyła i musiałem sprawdzić w wiki, a tego staram się nie robić przed przejściem gry, bo już sobie wiele razy coś zaspoilerowałem.
Aha, pamiętam w moim pierwszym przejściu DLC, po pokonaniu Ledy gra mi się zawiesiła i musiałem tą walkę powtarzać :-)))
Ała.. boli. To mniej więcej podobne do moich 2-3 zgonów gdy Leda została sama i miała 2-3 mm paska HP :) Te 2-3 walki trwały bardzo długo, bo to była notoryczna pogoń, a właściwie ucieczka po okręgu i co chwila odwracanie się i jeden cios odpowiednio wymierzony z wyprzedzeniem i od razu odskok :)
Myślę, ze jesteś ...
Nie przesadzajmy... moje umiejętności są bardzo słabe. Większości walk bym nikomu nie pokazał. Gdzieś jakieś wyjątki by się znalazły ale to wyjątki.
Co do Messmera i obniżonych obrażeń, to (piszę z głowy): gdy miałem miecze z błyskawicami, to każdy miał chyba 1135, a chyba 950 albo 970 przy mieczach tylko fizycznych. Potem sprawdzę i napiszę jakby co. Aha... tylko moment, bo ich się przecież nie sumuje ot tak po prostu, tylko to przy DW idzie x1,5 No to nie 400, tylko mniej.
1135 x 1,5 = 1702
970 x 1,5 = 1455
950 x 1,5 = 1425
Czyli nie 400 mniej, a 250 lub 280 mniej. To jednak jest różnica. Mój błąd, za który przepraszam.
A właśnie... nic nie pisałem o kawałkach ostrodrzewa. Walcząc z Messmerem miałem poziom 17 lub 18. Teraz mam 18 lub 19. Muszę sprawdzić, bo nie jestem do końca pewny wartości. Nie wiem czy to ma przed 20 aż tak duże znaczenie. Natomiast większość osób z tego co kojarzę walczy z nim będąc na sporo niższym poziomie, więc ja miałem prościej, bo zostawiłem go praktycznie na koniec dodatku. Dlatego nie mam się też z czego cieszyć. No ale fajnie mi się z nim walczyło niezależnie od poziomu :)
Wracając do Ledy. Krwawienia na początku nie brałem pod uwagę tylko zaparłem się i biłem głową w mur aż zrezygnowałem. Być może słabo gram i inni by to zrobili raz dwa. No trudno, gram jak gram, nic nie poradzę na moje umiejętności. Dopiero gdy straciłem nadzieję, to przypomniałem sobie, że jeszcze nie sprawdzałem krwawienia. Miałem cichą nadzieję, że nie będzie to tak przesadzone jak myślałem. Jednak nie... to zadaje olbrzymie obrażenia. Jest zwrot i to olbrzymi. Jednak mimo tego krwawienia i/lub mrozu dalej mam trudności. Myślę, że w końcu to zrobię. Jeszcze z tydzień lub dwa i zobaczę PCR. A potem pewnie się poddam na nim, bo o nim to się tyle naczytałem i nasłuchałem, że raczej dołączy do Friede. Nie ma mowy żebym go ogarnął. Pamiętam co było na pustyni. A jeżeli on teraz będzie w pełni formy, to nawet nie chcę przypuszczać co tam się będzie działo. No ale to już sama końcówka, więc tak szczerze mówiąc, to nawet jeżeli utknę i nie dam rady, to i tak kawał dobrej gry za mną, z której tyle miesięcy miałem radochę :) To już nie będzie miało dla mnie aż takiego znaczenia. Tak samo Malenia. Też nie ma dla mnie znaczenia czy ją zrobię. Będę próbował ale nie nastawiam się na to. Pewnie będzie trójka: Friede, Malenia, PCR. Smoka pewnie zrobię po jakimś czasie. Tamtej trójki pewnie nie.
Różne popioły próbowałem na moich mieczach. Tak różnie to działa. Niektóre w moich rękach słabo działają. Może ktoś inny by to dobrze użył. Chyba najlepiej mi działa Gravitas (chyba tak to się nazywało). Zadaje obrażenia (w sumie nie wiem czy duże, bo nie mam jak tego sprawdzić, bo za dużo się dzieje po bokach) naokoło i przyciąga wszystkich co się znajdą w zasięgu działania. To dziwnie działa, bo taka Freja to czasami nic sobie z tego nie robi i zachowuje się tak, jakbym tego nie użył. Nie rozumiem tego ale może czegoś nie wiem i dlatego tak oceniam.
A tak przy okazji - czy Ty korzystasz z tej Konfrontacji Długiego Miecza? Nie chcę za dużo mieszać, ale robię sobie teraz takie chilloutowe przejścia Eldena na NG+7+ bo takie teraz będę robił od czasu do czasu przed Nightreign. Właśnie leci przejście Prostym Mieczem Zaprzysiężonego, czyli takim Długim Mieczem tylko w ładniejszym skinie ;-) Ale na Str 80 | Dex 80 | affinity Wysokiej Jakości, czyli przyjemnie. Świetnie mi się gra tą bronią muszę przyznać, ale najbardziej jestem zaskoczony właśnie Konfrontacją, bo nigdy wcześniej jej nie używałem, może kiedyś tam tylko sprawdziłem jak grałem przez chwilę tymi Długimi Mieczami, głównie DW. Przecież ta Konfrontacja z R2 wali jak czołg! To coś jak ta umiejętność MM do Milady. Czuję się wtedy trochę jakbym grał dużą bronią, bo jest wolniej ale jest większy power.
Korzystałem z tych popiołów przez kawałek podstawki aż do momentu gdy znalazłem inny ciekawszy dla mnie, czyli Nadziewające pchnięcie (chyba taka nazwa, bo jest drugi co się bardzo podobnie nazywa (Napierające pchnięcie?) i zawsze mam z tym problem gdy coś zmieniam dla testów, a może na odwrót te nazwy, może to tego używam?. w każdym razie mój zadaje 4 obrażenia, pierwsze wolniejsze i z obrotu, a potem 3 superszybkie). Tylko, że ja popiołów to praktycznie w ogóle nie używam. To jest tak rzadko, że nie pamiętam gdzie i kiedy ich ostatnio używałem. To są rzadkie sytuacje typu ci rogaci wojownicy z ogromnymi mieczami z maską lwa na twarzy, ci co są właśnie w tej lokacji co teraz jestem. Wtedy gdy mam błyskawice to jeżeli zdążę, to przed walką jeden raz mi się uda naładować miecz. Ale jeżeli mi to by znikło podczas walki, to raczej małe szanse żebym obok niego mógł to aktywować ponownie. Mogę ale skutki fatalne :)
A sama Konfrontacja nawet fajna była. Miło ją wspominam. W sumie może i masz rację. Ignorowałem ją do tej pory ale może warto ją sprawdzić. Nawet jeżeli się nie sprawdzi lub ja będę za cienki na nią, to przynajmniej będzie fajna zmiana dla urozmaicenia :)
Prosty Miecz Zaprzysiężonego - tu jest ciekawostka. Gdy zebrałem trochę kamieni +25, to zacząłem szukać kto ma Długie Miecze do sprzedania. Wiem, że było 2 kupców, którzy to mieli, bo od nich mam 2 sztuki. No i teraz uwaga. Żaden z nich ich nie ma. Nie chodzi o to, że nie ma kolejnych ale żaden nie ma ich nawet z zerową pozycją. Sprawdziłem każdego kupca po 3-4 razy. Poświęciłem na to dużo czasu, bo myślałem, że kogoś pomijam albo źle patrzę. Ale nie. Żaden nie ma, a powinien mieć. Wobec tego miałem zagadkę co mam zrobić skoro chcę mieć ich więcej. No i zacząłem przeglądać wszystkie miecze, które mam i okazało się, że właśnie mam kilka sztuk tego Prostego Miecza Zaprzysiężonego. Przyjrzałem się temu na spokojnie i odkryłem, że to jest nawet lepsze niż tamte moje 2 początkowe, bo ma krytyka na 110, a tamte na 100. Sprawdziłem kto to upuszcza i zrobiłem kilka rundek i zebrałem ich łącznie tyle, że teraz mam 16 sztuk. Wszystkie ulepszyłem na +25. Zrobiłem po 2 sztuki na każdy żywioł oraz dodatkowo na krwawienie i truciznę. Po prostu męczyło mnie wymienianie tych popiołów żeby testować kto na co jest podatny :) I teraz mam różne komplety i tylko podmieniam ... nawet w terenie :) Czyli gdybym zaczynał grę od nowa to idę pod bramę do obozowiska gdzie dostajemy wierzchowca i robię kilka podejść aż wylecą mi 2 takie miecze i można zacząć grać :)
Naprawdę świetnie się tym gra i nieźle kosi na softcapach nawet w NG+7, dzięki za inspirację - każdy pretekst do przejścia ER dobry :-)
:)
Ciekawe jak ta Konfrontacja sobie radzi z Ledą & company.
Na 100% sprawdzę :)
Koniec największego koszmaru w historii mojego ogrywania ER i dodatku. Już z nudów zacząłem sobie głupoty wymyślać żeby sobie to urozmaicić. Testowałem przeróżne rzeczy żeby było ciekawiej. Nawet zbroję zmieniłem i potem zapomniałem o tym :)
Nie regulujcie głośników, bo muzykę i dialogi wyłączyłem. Pozostały tylko dogłosy. A one są cicho, bo nie wiedziałem, że gdy przyciszę na konsoli suwakami, to i filmik będzie ciszej:
https://vimeo.com/manage/videos/1042649272
Ten boss (?) pobił rekordy wszystkiego: koszmaru, trudności, absurdów, braku balansu, jednostrzałów, i przede wszystkim zgonów i czasu. Wiem, że Malenii jeszcze nie zrobiłem ale i ją też pobił pod każdym w/w względem. Chyba gdyby zsumować moje zgony na Malenii (dotychczasowe), Mohgu, Pobratymcu Czarnej Klingii, to może by była taka sama liczba.
spoiler start
No to kiedy powtórka? :)
spoiler stop
spoiler start
I co ten Dane zrobił? Zginąłem na tej walce 200-300 razy (pewnie bliżej 300 ale już straciłem orientację) ale po raz pierwszy zobaczyłem jego inkantację, czy co to tam było.
spoiler stop
Ostatnim razem tak nudny i bezpłciowy otwarty świat widziałem w lego batman 2. Naprawdę chciałbym pochwalić twórców za ich płynięcie pod prąd i generalnie machanie z okna pytongiem na mejnstrim, ale it is what it is. Wracam do Sekiro.
W rzeczy samej, ale skoro jesteśmy już na forum to można podyskutować:)
No jasne :) Ja tam zawsze chętnie podyskutuję, bo nigdy nie wiadomo czy czegoś się jeszcze nie dowiem.
Ale przydałaby się chociaż namiastka jakiejś społeczności, jakieś małe grupy zaszyte po katakumbach, jacyś wygnańcy - nie wiem, cokolwiek.
Nie chcę tu dawać spoilerów ale będą takie rzeczy się przewijały. Oczywiście w nieco innym wydaniu niż myślisz ale jednak. Będziesz mógł przystąpić do pewnych grup lub osób, będziesz mógł dołączyć do inwazji na jakiegoś NPC i stanąć po stronie A lub B, będziesz mógł dać komuś przedmiot A lub B i nie będziesz do końca wiedział czym poskutkuje jedno lub drugie, i z tym będą się wiązały pewne konsekwencje. I to czasami poważne. Ostatnio miałem tego konsekwencje takie, że ..... eee.... nie będę pisał, bo nie chcę dawać spoilerów. Wkurzyłem się na twórców, bo kosztowało mnie to wiele wiele wiele nerwów :) Nie przeglądaj tego wątku jeżeli nie chcesz spoilerów.
Jedno trzeba jednak przyznać: to nie jest RPG. To jest gra akcji z elementami RPG. A tymi elementami są: rozwój postaci i bardzo uproszczona cała reszta. Będą historie, zadania, przymierza, pogadanki, konsekwencje wyborów, itp. Jednak to wszystko jest małym dodatkiem do siekania wszystkiego naokoło. Ale mimo wszystko jest ciekawie zrobione. Z małym "ale"... sporo historii i opisów istot występujących w ER trzeba wyczytać z opisów przedmiotów. Czyli masz zadanie nie lecieć do przodu tylko KAŻDY przedmiot przeczytać na specjalnej do tego celu karcie (jeden z przycisków na kontrolerze, u mnie na PS4 jest to "kwadrat" gdy już jest wyświetlona statystyka przedmiotu). Nie każdemu podoba się taki rodzaj rozrzucenia opisu całego świata ER i postaci. Jeżeli wolisz wszystko podane w otwartym tekście z przebijaniem się przez długie opisy czy rozmowy, to tutaj jest to namiastka tego co w prawdziwym RPG. Osobiście bym tego nie kwalifikował jako RPG ale co ja tam mogę :)
Dosyć już świat się nasłuchał ochów i achów na temat eldenika, niechże teraz ta legenda zostanie skonfrontowana z innym spojrzeniem na sprawę:)
Ochy i achy są względem gier typu soulslike oraz odmiennego podejścia FS do graczy. Nie jest łatwa (poza niektórymi momentami), stanowi bardzo duże wyzwanie. Oczywiście może być łatwa cały czas jeżeli uczepisz się broni lub umiejętności OP :) Natomiast to, czy komuś się taki rodzaj gier podoba, to już inna sprawa. Wg mnie nie musi się komuś podobać ale mimo wszystko gra jest zrobiona bardzo dobrze jak na ten rodzaj gier.
A dziękuję, zapewne w długie zimowe wieczory niejeden raz jeszcze będę próbował się w to zagłębić.
To może sugestia żebyś sobie ją przechodził etapami. Jeżeli zaczniesz odczuwać zmęczenie lub znużenie, to zrób sobie odpowiednio długą przerwę i wróć po jakimś czasie. Może w ten sposób ogarniesz całość, bo to jest kolos. Zbyt długich przerw nie rób, bo zgubisz wątek i nic dobrego z tego nie będzie. Pogubisz się i rzucisz to. Znajdź złoty środek. No chyba, że będziesz wszystko omijał i parł do przodu do bossów fabularnych, to szybko zleci (nie polecam). Na pewno nie kilkaset godzin jak u mnie. Ja przywitałem się z każdym krzaczkiem i polizałem prawie każdą ścianę, więc widziałem dosłownie wszystko w podstawce i dodatku :) A przynajmniej taką mam nadzieję, bo jeżeli coś było ledwo widoczne, a ja obok tego przeszedłem niechcący, to oczywiście mój błąd :)
Grałem tylko w Sekiro, i w Sekiro wszystko mi się podoba od A do Z - ta gra niczego nie udaje. Jest niezwykle spójną, liniową opowieścią.
No właśnie zastanawiam się co zacznę po ER: Sekiro czy BB. I dalej nie wiem. A czy grałeś w Dark souls 1-3 lub Demon's souls? Masz jakieś porównanie do nich właśnie Sekiro? Może napisz coś na ten temat, bo jestem ciekawy na ile się to różni od w/w soulslikeów.
Minus jest taki, że jak w niej się zatniesz to się zatniesz na amen. W Eldenie jest o tyle lepiej, że możesz odejść gdzieś na bok podekspić. Polecam sekirka, właśnie go kończę.
Nie straszne mi zacięcia, bo tak było w Demon's souls i Dark souls 1-3, a grałem w każdą z nich. Dopiero w ER jest inaczej :) Oba podejścia akceptuję i już się przyzwyczaiłem do każdego z nich. Oba mają swoje plusy i minusy.
To jeszcze kilka porad i ciekawostek na start. Może się przydadzą jeżeli czegoś z tego jeszcze nie wiesz.
Mapa
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ogromy jest świat pod ziemią. Do tego jest odrębna mapa przełączana przyciskiem na kontrolerze (jest opis na mapie, który to przycisk). To jest tak duże, że dopiero na koniec gry będziesz przecierał oczy ze zdumienia. A wielopoziomowość, która jest w dodatku? Mapa tego nie pokazuje ale jest tego sporo i miesza niesamowicie.
Butelki i eliksiry
Są 3 rodzaje butelek, z których można się napić:
1. butelka szkarłatnych łez - przywraca fragment życia
2. butelka modrych łez - przywraca fragment many
3. eliksir - samemu przyrządzamy wg uznania
Można zwiększać ilość butelek łez do max +14, oraz ich pojemność do max +10.
Ten trzeci rodzaj (eliksir) można samemu skomponować z 2 różnych łez. Tych łez jest kilkanaście różnych wersji i każda daje coś innego. Wybieramy tylko 2 spośród całego repertuaru i przy ognisku (tylko tam) można je zmieszać. Tego jest tylko 1 sztuka ale gdy siądziemy przy ognisku to ona się odnawia. Czyli tylko 1 sztuka na raz w przeciwieństwie do max 14 butelek tych szkarłatnych/modrych łez.
Te łzy do mieszania eliksiru najczęściej wypadają z 2 bossów, których jest wiele odmian. To oznacza, że ci dwaj bossowie będą się pojawiać wiele razy ale każdy z nich będzie miał inne umiejętności. Wygląd będzie ten sam tylko przyłoży ci innym żywiołem itp. :) Dlatego nie warto omijać takich bossów nawet jeżeli się powtarzają, bo możesz nie dostać jakiejś butelki: czy to do tych max +14 / +10, czy to do tych dla eliksiru.
To nie będzie spoiler ale szukaj Kościołów Mariki, bo tam najczęściej są kolejne sztuki tych 3 rodzajów butelek i/lub łez.
Kamienie zwykłe i ponure
Sprostuję pewną rzecz, bo napisałem wcześniej:
Są 2 rodzaje broni jeżeli chodzi o kamienie. Jeden rodzaj broni ulepsza się kamieniami zwykłymi, a ten drugi rodzaj kamieniami ponurymi (najczęściej z bossów ale nie tylko).
To w nawiasie, że najczęściej tylko z bossów, to dotyczyło broni z bossów, a nie kamieni z bossów. Czyli jeżeli z bossa jest jakaś broń, to na 100% będzie to broń ulepszana kamieniami ponurymi. Nie kojarzę żeby jakiś boss dał broń ulepszaną kamieniami zwykłymi.
Ulepszać można samu ale to tylko pierwsze 3 poziomy zwykłymi kamieniami na kowadle zaraz na starcie gry. Potem ulepszanie od +4 do +25 musi zrobić jakiś kowal w innych rejonach mapy. Ulepszanie ponurych (nawet chyba od poziomu +1) to chyba w ogóle kowal.
Kamienie zwykłe - najpierw 2 kamienie (poziom +1), potem 4 kamienie (poziom +2), potem 6 kamieni (poziom +3), i znowu 2, 4, 6, i znowu 2, 4, 6. I tak w kółko aż do +24. A ostatni +25 jest specjalnym kamieniem. W tych broniach można bawić się Popiołami wojny.
Kamienie ponure - tu zawsze jest jeden kamień na poziom, od +1 do +9, a potem +10 to też kamień specjalny. Tu nici z Popiołów wojny.
Kamieni nie da się wyjmować i przełożyć do innej broni jakby co. Raz włożony, będzie tam na zawsze.
Sporo kamieni jest w kopalniach gdzie są górnicy z kilofami, którzy kręcą się tam i je wydobywają. Więc zapraszamy do podziemi :)
Broń i Popioły wojny
Do nakładania na broń żywiołów potrzeba albo Popiołów wojny, albo różnego rodzaju osełek. Najlepiej mieć wszystkie osełki, bo wtedy można prawie dowolnie miksować dany żywioł z konkretnym Popiołem wojny. Dlatego warto zwiedzać mapę, bo niektóre osełki nie są na tej najkrótszej fabularnie drodze :)
Dzwonki kuliste
Dzięki nim będzie można kupować wiele ciekawych rzeczy, które mają kupcy. Dodatkowo umożliwiają też kupowanie kamieni zwykłych i ponurych, których nie ma w nieskończonych ilościach w grze. A dzięki dzwonkom są w ilościach nieskończonych tylko oczywiście za dodatkową zapłatą. Dlatego warto bić bossów nocnych i zwiedzać mapę na boki, bo te dzwonki właśnie tam są.
Noc
Siadając przy ognisku (jak tak nazywam Miejsce łaski) można wybrać odpoczynek do jakiejś konkretnej pory dnia lub nocy. Jeżeli wybierzesz noc (lub ogólnie noc sama przyjdzie w trakcie zwiedzania) i pójdziesz w konkretne miejsca na mapie, to trafisz na różne rodzaje nocnych bossów. Nie znajdziesz ich w dzień, tylko w nocy. Są pewne wyjątki ale nie będę spoilerował. Ogólnie tylko w nocy, nigdy w dzień. Są trudni, niektórzy bardzo trudni, niektórzy baaaardzo trudni, a niektórzy to już na granicy utraty szaleństwa. Chociaż są też na nich sposoby, że może być łatwo. Ale to sam odkryjesz, lub nie :)
Dlatego jeżeli nie chcesz sobie na starcie utrudniać gry, to proponuję nocą nie biegać po otwartym terenie. Aha... to się dotyczy powierzchni otwartej. Jeżeli zejdziesz do katakumb, jaskiń, kopalń, itp. to tam nie ma znaczenia czy jest noc, czy dzień. To samo tyczy się zamków itp. Tylko otwarty teren na świeżym powietrzu :)
Nocni bossowie to są zawsze bossowie opcjonalni, więc można ich olać jakby co. Chociaż niektórzy dają bardzo dobre przedmioty. Ja ich lubię, więc nie przepuszczę. No jest taki jeden (w Caelid) co mi napsuł nerwów jak żaden inny.
To nie będzie spoiler, spokojnie ale podpowiem jedną rzecz, bo sam nigdy na to nie wpadniesz. Jeżeli siądziesz przy ognisku i wybierzesz Noc, twoja postać wstanie od ogniska, to jeden z takich bossów się nie pojawi. Trzeba znowu siąść, tym razem nic nie wybierać i tyle... po prostu wstać. I dopiero wtedy spotkasz takiego bossa :) To jest denerwujące gdy chcesz z nim walczyć i non stop giniesz, i za każdym razem trzeba ten rytuał powtarzać. Zginiesz i odradzasz się w dzień. Więc trzeba siąść przy ognisku i wybrać Noc. Potem wstać od ogniska. Potem znowu siąść i nic nie wybierać. I wstać. I mamy bossa. Pamiętam jak mnie to wyprowadzało z równowagi :)
Statystyki
Za każdym razem gdy będziesz przyznawał punkty w jakąś cechę to popatrz najpierw, który zestaw cech będzie podbijany. O co mi chodzi? To nie jest tak, że gdy dodasz punkt np. w siłę, to zwiększasz tylko siłę. Każda z cech będzie też zwiększać równocześnie kilka innych statystyk. Widać to po tym, że podświetlają się też inne cechy. Tylko nie za każdym razem będzie widać efekt, bo niektóre poboczne cechy wskakują co 1, 2 lub 3 poziom. Więc czasami od razu będziesz widział, że jakaś inna cecha się zwiększa, a czasami nie, pomimo tego, że jest podświetlona i teoretycznie powinna się zwiększyć. Nie ma punktów pośrednich typu 0,5 więc zapewne o to chodzi, że niektóre będą pojawiać się co któryś poziom.
Przykład:
Witalność - zwiększa nie tylko pasek życia ale również którąś z odporności (nie pamiętam którą, bo piszę z głowy ale chyba na truciznę i coś jeszcze). Dlatego to nie tylko zwiększanie paska HP ale również stajesz się coraz bardziej odporny na truciznę (mam nadzieję, że to ta cecha).
Umysł - to nie tylko pasek many ale również odporność na magię (chyba, bo z głowy piszę)
Wytrzymałość - to nie tylko pasek staminy ale również udźwig tego co masz na sobie, czyli coraz cięższe zbroje i bronie możesz nosić i nie będzie kary przy przewrotach. Najszybsze przewroty to chyba z tego co pamiętam to poniżej 30%. Potem kolejne średnie to 30-70% obciążenia. Następnie 70-100% to już ciężkie i powolne przewroty (śmiesznie to wygląda). Powyżej 100% nie ma fikołków w ogóle. Aha.. to nie tylko szybkość przewrotów. Oprócz tego, że wykonujesz te fikołki bardzo szybko, to też są one na coraz to dłuższe odległości. Czyli gdy jesteś z reguły na średnich 30-70% to po fikołku przykładowo znajdziesz się w odległości 1,5m a na tych najlżejszych to już 2m. Te liczby w metrach to z księżyca wzięte. Chodzi mi tylko o pokazanie, że dalej wylądujesz na koniec fikołka i może to uratować od ciosu, a czasami może to być kwestia życia i śmierci :) Wiem co mówię, bo niektórych bossów przechodziłem na golasa lub prawie na golasa, bo inaczej było baaardzo ciężko. Oczywiście przy moim stylu gry, bo grając inną bronią i dodając inne rzeczy nie byłoby to konieczne :)
Mistycyzm - nie tylko zwiększa efekt krwawienia ale i pewien rodzaj obrażeń (chyba święte?) oraz dodatkowo zwiększa szansę na wypadanie przedmiotów z przeciwników. Im więcej punktów w mistycyzm, to nie dość, że lepsze krwawienie i więcej bijesz świętymi, to też częściej coś ciekawego wypadnie. A jeżeli polujesz na coś konkretnego, to warto to brać pod uwagę. Są też oczywiście przedmioty zwiększające szansę na wypadanie przedmiotów. To się sumuje z mistycyzmem i jest jeszcze lepiej.
Talizmany
Z niektórych bossów wypada sakwa, czyli jedno dodatkowe miejsce na talizman. Zaczynamy grę z miejscem na tylko 1 talizman. Potem zdobywamy z pewnego bossa pierwszą sakwę i już możemy nosić 2 talizmany, itd. Z tego co kojarzę to jest to zawsze z jakiegoś bossa. Nigdy takiej sakwy nie znajdziemy leżącej sobie na ziemi. Talizmany tak, ale sakwy nie. Max to 4 miejsca na talizmany. Nawet dodatek tego nie zmienia.
Szkarłatna zgnilizna
Minas Morgul wspomniał o ciekawym smaczku odnośnie szkarłatnej zgnilizny. Tak, to jest ciekawe :)
Jeżeli staniesz w szkarłatnej zgniliźnie i poczekasz aż pasek twojej odporności się zapełni, to zacznie ona zadawać tobie obrażenia i będzie to robić aż do momentu gdy ten pasek odporności się wyzeruje. Jednak jest pewna ciekawostka. Jeżeli zrobisz fikołka i zanurzysz przez to całe swoje ciało w szkarłatnej zgniliźnie, to będziesz otrzymywać mniejsze obrażenia na sekundę, niż gdybyś nie zanurkował to tego czegoś i tylko stał po kostki w tym :) Na logikę powinno być odwrotnie ale jest jak jest :)
Jeżeli chcesz zobaczyć moje szczegółowe testy tego to przejdź na sam dół strony nr 20 tego wątku. Ten wpis to nr: 1295.7
A co do RPGowości ER. Pisałem, że jest tu mało RPG, bo mam na myśli porównanie do tego, co jest w grach typowo RPG. Nie chodzi mi o to, że tego tutaj nie ma. Ale jak sam zauważyłeś to nie jest taki typowy RPG, tylko gra akcji z elementami RPG. Czyli będzie tego trochę ale nie w takim wymiarze jak tego się można spodziewać po grach typowo RPG.
Tyle moich zgonów to testowanie wielu przeróżnych uników na wszystkie możliwe sposoby.
Sporo z tego było na zasadzie nie to żeby go zrobić, tylko żeby sprawdzić to i owo.
Dodajmy do tego, że ja się uczę bardzo powoli, jestem cienki w soulsy, i wymyślam sobie utrudnienia... no i nabiłem tyle zgonów :)
Co ciekawe zrobiłem Bayle'a w walce, którą już prawie na starcie spisałem na straty.
Zrobiłem masę błędów i stwierdziłem, że i tak go nie zrobię, więc bez zbędnego spinania się i mogę walić błędy i gafy.
No i przez przypadek go zrobiłem :)
Ale walka wstyd gdyby ją pokazać.
Z PCR już trochę walczyłem ale na razie robię sobie pauzę, bo muszę trochę odsapnąć.
Włączyłem za to DS3 i chciałem porównać sobie walkę Midira z Baylem.
Trzeba się przestawiać po długim graniu w ER.
Ależ obie gry są dobre.
Trochę pobiegałem na Midira i tak go ogarnąłem, że jestem dumny z mojej finałowej walki z nim.
Nawet lubię sobie ją oglądać ponownie i ponownie.
Zrobiłem kilka małych błędów... takich prostych, że wstyd, a które umiem poprawnie unikać. Nie wiem czemu dałem się tym trafić.
Gdyby nie one to Midir mógłby być zrobiony no hit :) Oczywiście kilka butelek zużyłem ale jednak wyłożyłem się na prostych atakach :)
Podszedłem do niego bardzo agresywnie... swoim stylem walki wymusiłem na nim brak laserów i duchów.
Na początku nie mogłem dobrze ocenić odległości mojej postaci względem jego głowy.
Dopiero gdy ginął wypuścił duchy... w sumie nie wiem dlaczego.
Cały czas biegłem w jego kierunku.... non stop w ruchu... nie stałem daleko, ani nie odbiegałem na większe odległości.
A jeżeli już to od razu zawracałem i biegiem do niego.
Biłem go właściwie tylko po pysku... w nogi chyba ani razu nie uderzyłem... muszę sprawdzić ale raczej 100% w pysk.
Ile razy się zamachnąłem w powietrze, to też nie zliczę :)
Oczywiście jak to u mnie bywa bez buffów itp. z jednym prostym długim mieczem z błyskawicami, na najlżejszym obciążeniu.
Zarówno smok jak i wiwerna są super... sam nie wiem, które z nich lepsze. Każde z nich lubię.
Widzę wątek nadal żyje, choć już nie tak mocno jak pare miesięcy temu, ale Thalar ogarnął DLC, gratki.
Jako, że ER jest dla mnie jedną z najlepszych gier w jakie grałem ever, zacząłem podróż po innych tytułach FS.
Najpierw poszło Sekiro, i o panie, ale mi siadło. Majstersztyk.
Od AC6 się trochę odbiłem ale wrócę.
Teraz lecę DS3 od którego się kiedyś odbiłem, i stwierdzam, że po tym co przeszedłem w Eldenie, a zwłaszcza DLC mało który boss w trzeciej części soulsów sprawia problemy. Abyss Watchers, Pontiff, Twin Princess dali mi trochę w kość.
Eksploracja trudniejsza niż bossowie (serpent man, pus of man, fuck these guys)
Teraz przede mną najbardziej wyczekiwana walka całej gry, czyli NK. Potem jeszcze dwa dlc i chyba wracam do eldena na ng+
I taka ogólna obserwacja, że to jak ktoś odbiera gry FSa zależy od części w jaką zagrał najpierw. Okropnie brakuje mi w soulsach konia, poczucia wolności, otwartej mapy, skoku, i większej palety kolorów niż szaro-czarno-szary.
Natomiast mój brat zaczynał od soulsów i w eldenie trochę narzekał na zbyt dużo przestrzeni, brak dreszczyku przy eksploracji i zbyt duży nacisk na trudność i ilość bossów kosztem trudności eksloracji.
Przyznać muszę też, że Elden mnie rozbestwił pod kątem spamowania AoW, w Ds3 musiałem większą wagę przyłożyć do movesetu broni.
Stara prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Byku, wiesz jakie jest największe wyzwanie ze wszystkich gier od FromSoftware? Studnia w lokacji Wioska Rybacka w grze Bloodborne. Nie zamierzam spojlerować, jeżeli kiedyś tam dotrzesz to wspomnij o mnie w modlitwie :)
Dark Star
I taka ogólna obserwacja, że to jak ktoś odbiera gry FSa zależy od części w jaką zagrał najpierw. Okropnie brakuje mi w soulsach konia, poczucia wolności, otwartej mapy, skoku, i większej palety kolorów niż szaro-czarno-szary.
Natomiast mój brat zaczynał od soulsów i w eldenie trochę narzekał na zbyt dużo przestrzeni, brak dreszczyku przy eksploracji i zbyt duży nacisk na trudność i ilość bossów kosztem trudności eksloracji.
Zdecydowanie jeden z najfajniejszych tejków, jakie ostatnio czytałem. To oczywiście prawda. Gdybym mógł wybrać ponownie, może właśnie zacząłbym od DS1? Szedłbym w kolejności wydania, bo każdy tytuł odrobinę zmieniał formułę i kumulował doświadczenia z poprzednich części.
Koń koniem, ale brak skoku autentycznie mnie bolał.
Dla mnie dlc do eldena bije podstawkę, mapa jest bardziej wertykalna ale jednocześnie kompatkowa, mam wrażenie że dlc to taki bardziej soulsowy Elden jeśli idzie o eksploracje. Jest więcej skrótów, ukrytych ścieżek i nieoczywistych dojść do lokacji.
Spodziewam się, że jesteśmy w mniejszości, ale pod wieloma względami się zgadzam. Mianowicie design bossów - tam jest koncentracja naprawdę genialnych przeciwników.
Rellana, Midra, Romina, wreszcie Bayle (o ile ktoś zdzierży smoki), Messmer i finałowy boss. Wreszcie ilość przedmiotów, która miesza w gameplayu.
Ten dlc jest ŚWIETNY, pod wieloma względami lepszy niż podstawka.
Jednocześnie wyszło na moje, że ludzie raczej jednak częściej ogrywają podstawkę, niż dlc z uwagi na fragmenty scadutree, których zdobycie fizycznie przedłuża rozgrywkę. To chyba może wydawać się po czasie lekko zmudne, ale wciąż - myślę, że miałoby to dla mnie większe znaczenie, gdybym dużo speedrunował. Wtedy to znuzenie pojawiłoby się szybciej.
A co do DS3, to tu również mam te same obserwacje. Po eldenskich bossach, DS3 wydaje się takie... Jak to ująć - komfortowe. To jest wciąż ciężka gra, to ciągle są soulsy, ale ci bossowie są dużo łatwiejsi.
A w ogóle, to modernizuje PC. Miałem się niby wstrzymać, bo i tak gram ostatnio sporo na konsolach, ale wyjdzie trochę gierek, których nie wyobrażam sobie ograć na ps5... I nareszcie będę miał okazję pobawić się randomizerami i modami. Nie mogę się doczekać :)
Widzac Elden Ringowy watek na pierwszej stronie forum pomyslalem, ze to za sprawa moda Convergence. :)
Samemu jeszcze nie testowalem ale obejrzalem sporo materialow na youtube i mysle, ze w stwierdzeniu „ten mod jest tym samym czym Cinder dla DS3” nie ma zadnej przesady.
Nowi bossowie, przerobione lokacje, nowe mozliwosci eksploracji, nowe przedmioty, nowe zaklecia itd. A oprocz nowosci sporo reworkow i retweakow na juz znanych bossach. No trzeba przyznac, ze wyglada to jak jakis Elden Ring 1.5. :)
Troche sobie pospoilerowalem i jak dla mnie czapki z glow dla tworcow. Np. boss ze spoilera.
spoiler start
Godskin Matriarch
spoiler stop
spoiler start
Laczy w sobie move sety m.in. Friedy i Malenii.
spoiler stop
(pierwszy spoiler to nazwa bossa, drugi to informacja o tym skad wzial swoj moveset)
Nie wiem kiedy ale sprawdze na 100%. :P
[edit]
Cos mnie ruszylo i sprawdzilem. Okazuje sie, ze ten mod nie jest zadna nowoscia. :D ale moze ktos tak jak ja nie wiedzial o jego istnieniu.
Poddaję się.
PCR nie do przejścia w moim stylu.
Ten boss przejmuje pałeczkę po Friede.
Nie przejmuj sie, ze go nie zrobisz.
Nie przejmuję się :)
Będzie jeden taki, to będzie. Trudno.
Źle mnie zrozumiałeś :)
Detonacja na start drugiej fazy - umiem, ona nie stanowi problemu. Miałem na myśli to, że nie licząc czasu na zabawę w detonację, to po niej żyję tyle czasu ile podałem, czyli krótko :)
Kolejna detonacja - ja nigdy nie zszedłem poniżej jego ok. 40% HP, więc to jeszcze przede mną. Wiem, że to jest, bo przez przypadek dostałem spoiler. Ale to nic. Przeżyję. A raczej pewnie zginę :)
Na czym ginę? A na wielu rzeczach ale głównie na atakach Miquelli. Chociaż nie potrafię unikać też tego 5-krotnego (?) uderzenia z powietrza oraz tego zestawu zaczynającego się od rzucenia 8 kulami i potem wszystkiego co po tym. Ale ogólnie to przez ataki Miquelli gubię się przy atakach PCR. Jak patrzę jak wy wszyscy gracie, to ja tak nie umiem. Ładnie tego unikacie, a ja zgarniam wszystko. No za wolny jestem. Nie mam takich szybkich odruchów. Minas Morgul wszystkie ataki Miquelli ładnie fikołkami przeskakuje. Na innych filmach na YT to samo. Coś ze mną jest nie tak. Dla mnie to już jest za daleko. Ja nie wiem jak wszyscy stoją przed PCR i mogą go uderzać, bo ja jeżeli stoję przed nim, to obrywam od Miquelli. W teorii najlepiej by chyba było atakować go w plecy ale ja tam nie potrafię się dostać, bo każde machnięcie Radahna mieczem to albo od tego oberwę albo jeżeli zrobię unik to po fikołku od razu wpadam na ataki Miquelii. Ataki Miquelli obejmują tak potężny obszar, że ja nie jestem w stanie znaleźć się jednym fikołkiem poza nim. A nie umiem reagować tylko na ataki Miquelii, bo inaczej oberwę od Radahna. Dlatego najpierw mam reakcję na miecze Radahna. Jednak moja reakcja zostaje za każdym razem idealnie ukarana (jakby wyliczona) przez Miquellę. No nie wiem. Może wy umiecie ale ja nie umiem tego unikać.
Nie rozumiem też jednego ataku, którego przez przypadek czasami jakimś cudem unikam. PCR coś zaczyna kombinować (sygnalizuje ale ja jeszcze nie ogarniam co i jak) i nagle przez przypadek obchodzę jakby po półłuku na jego plecy, a on nagle wypala jak z procy leci gdzieś pół areny dalej. Jak ja to ominąłem? Nie mam pojęcia, bo szczerze mówiąc nawet czasami nie wiem co się wydarzyło.
Ło panie, Elden Ring na Switchu 2...
No i ten nowy Duskbloods od FS a'la Bloodborne, ekskluzywnie na Switch 2...
No nie wiem, nie wiem. Ale będzie nowe wyzwanie - PCR w trybie handheld ;-)
No niestety wydaje mi sie ze we From Soft nastepuje (lub juz nastapil calkowicie) to co nastapilo (i sie juz albo zakonczylo, albo trwa) w duzej ilosci firm na swiecie.
Rob multi i gry-uslugi (czyli rzeczy, ktore latwo zmonetyzowac dlugoterminowo i bez zbytniego pozniejszego zaangazowania.. w porownaniu do np robienia nowej gry)...
Cos powinno sie "przykleic".
hmmm... nie powiem zeby dwie ostanie zapowiedzi mi pasowaly i napawaly optymizmem co do przyszlosci.
;? :/
To ze tak wyczekiwana przeze mnie jakokolwiek kontynuacja klimatu i specyfiki Bloodborne, bedzie w formie eksclusive na Switcha (co nawet jesli sa plany wydania tego wszedzie wymusi tone decyzji designerskich, ktorych by nie bylo w przypadku wylacznosci na duze platformy), stanowi dla mnie potwarz osobista. ;) ;)
meh...
Jeszcze taka krótka refleksja mnie naszła. Po pierwsze, bez względu czy pokonasz tego PCR czy nie, czy go już zostawiłeś na dobre, czy pozostanie górą nie /do zdobycia, czy zrobisz to po swojemu czy po "normalnemu' czy łatwemu ;-) chciałem Ci powiedzieć ponownie i sumarycznie, że wielkie gratki za to wszystko co zrobiłeś w tej grze. Ja bym nigdy nie skończył nawet podstawowego Elden Ring a już na pewno takich bossów jak Malenia czy PCR próbując dochodzić do ich pokonania po Twojemu. Nie miałbym tyle energii i cierpliwości :-) Gratulacje! Wypiję jutro za Ciebie tego drugiego szampana :-)
Do PCR podzieliłem się najlepszym opisem nauki czy treningu na jaki mnie stać i z tego co jeszcze pamiętam. Jeżeli będziesz chciał go męczyć dalej, to oczywiście sam jesteś na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wiesz co i jak Ci najlepiej wchodzi. Każdy z nas, kto opisywał tutaj bardziej szczegółowo swoje zmagania i metody w tej walce, robił to trochę inaczej. Najważniejsze, aby mieć fun z tego co i jak się robi, a Elden Ring jak zawsze zapewnia tu nieskończone możliwości.
I tu końcowa myśl:
Ta moja metoda 3-5 prób dziennie to na bardzo poważnie. Wydaje mi się, że o to właśnie chodzi, aby nie przegrzać czy się nie frustrować lub wypalić setkami prób dziennie, o których napisałeś. Jeszcze przy bossach na 50-100-200 prób taka mobilizacja jakoś działa, ale tutaj trochę gorzej. A tak to jak z przysłowiową książką pod poduszkę. Trochę poczytasz, prześpisz i samo się w głowie ułoży. Najlepiej kilka prób, tak na jeden atak jednego dnia, przespać się, następnego dnia dołożyć nowy atak itd :-)) U mnie to zadziałało i nigdy się nie znudziło, najpierw buildami OP a potem właśnie takimi pojedynczymi próbami dziennie przez chyba 2-3 miesiące do pełnego wymasterowania bossa i dowolnej broni.
A ponieważ napisałeś, że rozważasz Sekiro po ER, to pomyślałem, że to faktycznie dobra myśl. Tam jest tylko jedna broń, katana + parę pobocznych i opcjonalnych prosthetic tools, i nie ma tego całego zamieszania z buildami, za to jest czysta technika, skill i rytm. Pewnego rodzaju perfekcja. Dlatego ta gra może jeszcze bardziej pasować do Twoich preferencji. A na boku możesz sobie robić tego PCRa bezstresowo parę walk dziennie jak dopuszczasz taki multitasking, nie każdy lubi :-)) Specyficzna mechanika Sekiro to fajna odskocznia od Soulsów i Eldenów. Bardzo przyjemna gra, i nie tak trudna jak mówią, o ile oczywiście nie próbuje się grać po soulsowemu, to największa pułapka, tylko wejdzie w jej specyficzny rytm ;-) Daje poczucie spełnienia, ale żaden boss nie będzie raczej wymagał 50 czy 100 prób. No a jeżeli wolałbyś taki chillout w najczystszej postaci po przygodzie z ER to tylko Monster Hunter Wilds - moje nowe uzależnienie ;-) Powodzonka i miłego weekendu !
Elden Ring Tarnished Edition nadchodzi w 2025...
Na Switcha 2. Zapowiedziana oficjalnie podstawka + DLC + nowy armor + opcje dostosowania dla Torrenta. Ale uwaga! Są poważne przecieki, że będą też nowe i dodatkowe opisy dla przedmiotów, które wyjaśnią ostatecznie i do podszewki wszystkie otwarte pytania i wątpliwości do lore ER. Tarnished Edition... Switch 2... Gamingowa zagadka stulecia w końcu zostanie wyjaśniona. A samo Elden Ring na wzór Skyrim stanie się nieodłącznym towarzyszem naszego codziennego życia z wersjami na inteligentne pralki i lodówki. No nie da się oderwać od tej gry :-))
spoiler start
Wiadomość insiderska z 1 kwietnia ;-)
spoiler stop
wyciekł pierwszy ekran ładowania
Nie będzie tu otwartego świata, ale półotwarty, który znany jest z pierwszej części Dark Souls. Czyli nie wielki płaski teren z kilkoma olbrzymimi lokacjami znany z np. Wiedźmina, tylko kilkanaście (może i nawet kilkadziesiąt) mniejszych, pewnie wertykalnych lokacji. Większa otwartość w porównaniu z Dark Souls ma tutaj polegać na większych możliwościach wyboru ścieżki, a także na bardziej skomplikowanych lokacjach.
dark souls + pieśń lodu i ognia = soulsy w Westeros
myśle że nie bedzie zawodu
Ta gra to będzie majstersztyk, gdy tylko będzie możliwość pre orderowania biorę w ciemno wersje PS5 (bo raczej nie ma wątpliwości że na tą platformę się ukaże zamiast PS4) bo każdą grę soulslike mam właśnie na tej konsoli (wcześniej były na PS4).
Już nic nie oglądam, haha.
Porównania w konstrukcji otwartego świata do gigantów gatunku jak Outer Wilds, BotW i SotC kupiły mnie od razu.
No i ta jazda konna wygląda tak płynnie.
Świetne praktyki, tym razem dawać grę influencerom 3,5 miecha przed premierą i mieć zasrany YT feed w spoilerach z gry. Pewnie na dwa tygodnie przed premierą albo i wcześniej dostaną swoją pełną kopię żeby zaznaczyć swoją wyjątkowość.
Brawa dla Namco Bandai.
No to wiem co kupuję w lutym , wiem że zamianie gry przed premierą to zła czynność ale jeśli wydawca wypuszcza demo i jest ono BARDZO DOBRE i w dodatku to FromSoftware to nie ma co się zastanawiać. Zwłaszcza gdy słyszysz coś takiego https://www.youtube.com/watch?v=6R3ouGNcACQ
Steam podaje, że Elden Ring na PC zajmie aż 150GB miejsca na dysku!!! To trochę dziwne, bo na konsolach tylko 45GB?!
to bydzie hit!!!! muwie wam xD
Gadasz głupoty że waliłem spojlerami pytając się jak pokonać Bossa w Sekiro?! Na youtubie masz już wszystkie walki z Bossami w Elden Ring. Szczerze mówiąc to lekki zawód. Dużo podobnych do siebie i bez wyrazu. Z gier From software chyba najgorzej wyglądający.
Szczerze? Nie lubię Soulsow, nie są na moją cierpliwość, jednak tak wysoko oceniana gra musi mieć coś w sobie, szkoda że nie ma żadnego dema co bym mógł sprawdzić czy mi podejdzie.
Rozumiem, że denuvo będzie ? Wydawać ponad 200 zł, żeby pograć 3h i się z tym bujać po allegro mi się nie widzi
Sekiro do pewnego momentu mi się podobało, ale później już zaczynali przeginać pałę
Szybka recenzja dla tych co się zastanawiają czy kupić i zagrać w pierwszego soulsa bo wcześniej nie grali, oto opinia jednego z pro gamerów świata soulsów:
- elden ring to identyczna kopia DS3 z kilkoma dodatkami, to nic nowego!
- identyczny feeling gamplayu gry jak z DS3, feeling z ruchów postaci, ataków wrogów, poruszanie się, umieranie
- szybkość umierania taka sama jak w DS3 , tracisz po śmierci wszystko i zaczynasz od punktu respawnu, wrogowie się odradzają, jedziesz od początku ścieżkę
- konstrukcja lokacji identyczna jak w DS3, czyli labiryntowe lokacje, chcesz gdzieś dojść to czasami kawał drogi cię czeka poprzez mnóstwo wrogów i korytarzy
- otwarty świat będziesz zwiedzał rzadko, 80% gry to walki w korytarzowych konstrukcjach, jest ciasno
- jeżeli odrzuciło cię DS3 to tu będzie identycznie
- od elden ring nie oczekuj rewolucji, innego feelingu gry czy powiewu świeżości, to jest kopia DS3
- konstrukcja wrogów/potworów/bosów ich szkarłatność jest identyczna jak w DS3, czyli wrogowie są creepy, mają identyczne powolne ruchy, identyczne powolno/szybkie zamachowe i zasięgowe ataki, jeżeli cię odrzucały w DS3 to tu będzie identycznie, wrogowie są przerażający (rozum powodujący dreszcze, nieprzyjemne, chore, działające na psychikę)
- to po prostu DS4 z elementami otwartego świata, nic więcej, kalka DS3
- walki z bossami i mniejszymi są identyczne jak w DS3, zero zmian, feeling ten sam, dynamika taka sama
- będziesz się tak samo gubił/kręcił po lokacjach jak w DS3
- grę bardziej powinno się nazwać jako rozbudowany dodatek DLC do DS3 niżeli osobna gra!
grafika 8/10 - dobra, średnie szczegóły, nic nowego
fizyka/immersja 6/10 - nie oczekuj większego realizmu lub kolizji
trudność gry 9,5/10 - jest bardzo trudno
ogólnie 7,8/10 gra jest dobra, bez rewolucji
poprawna nazwa gry - Dark Souls 3 Reborn
Muszę zgodzić się z tym, że skośne w gry na pc chyba nie potrafią.
Zaczynając do stanu technicznego na klawiszach kończąc.
nie kupie jeszcze przez ten shuttering, za taki stan gry to ona zasługuje na pobranie jedynie ale z innego źródła za karę
Ja jestem trochę w szoku swoim odbiorem Elden Ring, ale po kolei. Na ER czekałem lata, a ostatnie dni to była już ostra jazda z oczekiwaniami i hajpem. No i wyszło, praise the sun. Wczoraj zadekowałem się przy konsoli i mogłem zaczynać, co po tych wszystkich latach było.. dość surrealistyczne. Pierwszy kontakt z grą i jej światem - zachwyt. Jakie to ładne, jak dowolnie można biegać, ile tam czeka przed nami. I dwie godziny biegałem radosny i szczęśliwy. Szybko jednak powróciły fleszbeki z DS3 - faktycznie czuć w Eldenie ten sam feeling trójki, podstawowa walka to jest ten sam szkielet w 100%. Chciałem czegoś więcej, nie powiem. Gram dalej i napotykam neutralnych enpeców, i słyszę jak gadają do mnie tymi samymi regułkami co w każdych soulsach, co już strasznie denerwowało mnie w trójce. I tu jest tak samo. Dobra, ale zwiedzanie tego świata. Nie zobaczyłem wiele, jestem tam gdzie spotykamy czarodzieja i mamy panoramiczny pogląd na krainę, i może to jest właściwy początek gry, ale natenczas.. byłem po tych kilku godzinach Elden Ringiem trochę znudzony. Może te duże przestrzenie tak działają, bo człowiek był dotychczas przyzwyczajony do tych skondensowanych, mimo że dość przestrzennych, a tu jest sporo po prostu takiej przestrzeni dla przestrzeni, a i sam świat jakoś narazie mnie nie porwał, ot, takie postapokaliptyczne dark fantasy, trochę chaotyczne w budowie świata. Gram dalej jednak w nadziei że magia Miyazakiego w końcu zadziała jak należy.
Genialna produkcja.
Klawisze na PC w podpowiedziach można zmienić - wystarczy wejść w "wygląd i klawisze" i tam jest opcja od zmiany.
Można też ustawić ultrawide i odblokować FPSy z użyciem flawless widescreen. Oczywiście na własne ryzyko i najlepiej grając tylko offline. Trzeba poczekać do oficjalnej aktualizacji, która to naprawi.
Zaczynasz jak zawsze łajdak bo ma najniższy poziom i wszystko na 10. Wszystko inne znajdziesz właściwi za moment a już na pewno wszystko znajdziesz po dotarciu do okrągłego stołu. To taki hub gdzie masz w zasadzie wszystko co ci potrzeba na początek.
Po nowym patch'u przy próbie włączenia mam komunikat że gra jest już uruchomiona... zostaje tylko przeinstalować... albo czekać na Elex 2. Prawie jak cyberbug...
Ta gra jest trudniejsza od DS tylko dlatego że wrogowie mają więcej życia co jest durne jak dla mnie bo to sztuczne utrudnianie ale gram dalej
Po 30h gry stwierdzam że ds3 było dużo lepsze. Otwarty świat się nie udał. To nie jest otwarty świat, to pojedyncze lokacje które w ds3 byłyby logicznie ze sobą powiązane i przechodziły jedna w drugą, tutaj po prostu trzeba sobie do nich trochę podejść kek. Ewentualnie można wybrać w którą stronę pójść ale still świat jest pusty bardzo.
po tak pięknej ocenie tej gry (w tej chwili 6.2) od graczy chyba można stwierdzić że ta gra to crap , tylko jedno pytanie? - skąd się wzięła ocena 10/10 z ponad 20 źródeł recenzenckich wcześniej?
Widzę, że tu większość chyba nie grała. Grafika dużo lepsza niż w DS 3 czy SEKIRO. Mam 60FPS po wyłączeniu niepotrzebnego BLURU i AA. RTX 2060.
Dokładnie to co ja zrobiłem z opinią że pierwsza 10/10 a później 3/10, to taki sam błąd zrobili recenzenci dający 10/10, za krótko w to grali. Tylko ja odważyłem się przyznać od zmiany opinii. Lepiej późno niż wcale.
Wiadomość dla potencjalnych mag(ik)ów. Wbrew rozpowszechnianym tu dziś rewelacjom, że magia w ER jest do d..., bo małe zasięgi, bo mana się zużywa, itd., z poczucia obowiązku prostowania informacji nieprawdziwych spieszę donieść, że magia w ER działa całkiem wybornie. Zasięgi są takie jak powinny być. Niektóre czary mają zasięgi tylko wokół postaci do walki w zwarciu, niektóre zasięgi średnie do większości typowych sytuacji, niektóre zasięgi bardzo duże np. grawitacyjne, niektóre walą na kilometr. Niektóre zadają obrażenia punktowe, niektóre w kilku wrogów naraz, niektóre typowe AOE. Niektóre działają wolno, niektóre ultraszybko. Niektóre zużywają kilka punktów many np. 3 :-o, niektóre potrafią kilkadziesiąt. Zadają różne obrażenia magiczne o różnej sile. Mają różny stosunek dmg/PS many. Są do najróżniejszych sytuacji. Są czary tworzące w ręku magiczne miecze różnego rodzaju: bardzo szybkie, wolniejsze wielkie i ultradługie miecze o zasięgu 2 x większym niż największe miecze fizyczne, miecze przebijające, wielki łuk itp. Są czary wspomagające, wzmacniające fizyczne bronie i tarcze, przywołujące pomoc duchów. Są czary, które przygotowane zawczasu uruchamiają się automatycznie po skierowaniu na wroga i umożliwiają równoległe wyprowadzenie 2 czarów. Są czary dużego zasięgu, które zadają obrażenia za plecami wroga. Są czary, których jeszcze nie używałem, bo mam ich wciąż < 50% z jakieś setki dostępnych w grze. W tym te najmocniejsze przy podrasowanym buildzie i buffach załatwiają niektórych bossów one shotem na kilometr przed siebie. Do tego macie różne kostury o różnym skalowaniu i na różne okazje. Zwykłe, silne, skalowane Inteligencją do S. Wzmacniające konkretne czary np. grawitacyjne. Umożliwiające przyspieszenie zaklęć kosztem większego zużycia many. Itd. Osobiście używam 3 na różne okazje, zupełnie mi wystarczają, a nie mam jeszcze tego najsilniejszego. Do tego z buildem magicznym świetnie współpracują kryształowe fizyczno-magiczne miecze: prosty, ogromny, sztylet skalowane na Inteligencję i Siłę / Zręczność. To bardzo sprawne i silne bronie przy prawidłowym rozwoju builda magicznego z konkretną inwestycją punktową skupioną na Inteligencji. Do tego już na początku gry możecie zdobyć elementy ubioru, nakrycia głowy, które podbijają Inteligencję o kilka solidnych punktów wzmacniając tym magię. Plus najróżniejsze talizmany: zwiększające Inteligencję, zwiększające manę, zwiększające staminę, zwiększające szybkość regeneracji staminy, zwiększające obrażenia magiczne. Dużo piszę, a i tak wszystkiego nie wymieniłem.
Walka magią wymaga dynamicznego zarządzania maną, staminą, dystansem i to jest jak najbardziej naturalne. Możecie levelowac te atrybuty dowolnie do poziomu, z którym się czujecie komfortowo, a dodatkowo używać elementów ekwipunku, które zwiększają atrybut, który jest wam akurat potrzebny. Build magiczny wymaga rozwoju 1) Inteligencji przede wszystkim, 2) Umysłu do poziomu many zapewniającego wygodę w zależności od używanych czarów, 3) trochę Zręczności do poziomu zapewniającego optymalną szybkość czarów, 4) Witalności do poziomu PŻ, z którym się czujecie komfortowo. Dodatkowo w buildzie magicznym należy ustawić stosowną większą ilość niebieskich butelek do odnawiania many, a trochę mniejszą na PŻ, bo te z kolei rzadziej będziemy musieli odnawiać walcząc głównie z dystansu. Czy wszystkie czary są świetne? Nie. Niektóre np. spektakulrnie wyglądają, ale są mniej użyteczne. Niektóre sprawdzają się świetnie, ale tylko w określonych sytuacjach. Czy wszystkich musicie używać? Nie. Ja mam kilka ulubionych i z nich głównie korzystam. Czy magia to już kompletny luz i nie musicie nic robić? Nie. Nadal, choć zdecydowanie rzadziej, będziecie musieli robić uniki i się turlać. Zwłaszcza w ciasnych pomieszczeniach. Magia wymaga odpowiedniego dystansu i dla zachowania tego dystansu możecie bardzo polubić duchy przyzywane prochami, które zaabsorbują bossa, kiedy wy będziecie mogli go wykańczać czarami z daleka. Będą sytuacje, kiedy timingi bossa pozwolą na użycie silnych, ale wolniejszych czarów połączonych z częstszym uzupełnianiem many. Będą sytuacje kiedy nawet olbrzymiego, ale szybkiego bossa będziecie mogli spokojnie pokonać słabszymi, ale najszybszymi czarami zużywającymi stosunkowo niewiele many. Czy każdy musi lubić magię? Nie.
Na koniec dnia zadajcie sobie pytanie. Czy naprawdę ci ludzie na tym forum lub ci magicy na yt, którzy świetnie się bawią magią w grze i pokazują jak inteligentnie rozwalają bossów, zaskakując czasami swoją pomysłowością, to z jakichś dziwnych powodów wszystkich oszukują? Nie mają nic lepszego do roboty? A może ten, kto nagle stwierdził, że magia nie działa, powinien się chwilę zastanowić jak z niej korzystać.
moim skromnym zdaniem granie w tą grę offline całkowicie psuje klimat tej gry i staje się ona taka jakaś bardzo single. W online oczywiście też gram single, inni gracze nie robią najazdów jak tego nie chcę ale grając samemu co chwilę widzę białe duszki graczy, widzę co robią, gdzie idą, a najbardziej posmaku online dają mi czerwone plamy krwi, są miejsca gdzie naprawdę jest ich dużo.. znaczy to że to ginie wiele graczy, widząc te plamy wiem że tu coś kogoś zabija i muszę uważać, naciskając na plamę widać ostatnie sekundy życia gracza, ten patent jest naprawdę super, gra w online jest niesamowita
Zagrałem w to pół godziny, z czystej ciekawości, bo to kompletnie nie mój typ gry a wszedzie 10/10 więc pomyślałem, że sprawdzę. Animacje, grafika to 2010 rok. Do tego lock na 60 fps i stuttering jak cholera na Ryzen 5 3600 i 3060 Ti. Gry oczywiście nie oceniam, ale to jest jakieś niedorobione nieporozumienie pod względem technicznym.
Ciekawi mnie podejście do różnego rodzaju gier ...
Assasyn nawet jak zmienia to wszyscy mówią , że nic nie zmienia i eksploatuje jedno i to samo tylko setting inny....
Bethesda jedno to samo - bugi bugi bugi ....
From software jedno i to samo i ogólnoświatowa masturbacja , będzie jeszcze kilka gier od FS i w każdej trzeba będzie się nauczyć ruchu przeciwnika, odpowiedni wcisnąć przycisk uniku i ataku a i tak będzie to unikatowe doświadczenie w dziedzinie mechanik .... grafika taka będzie za 20 lat i tak grafika będzie cudowna... a każda zmiana w następnym tytule będzie game CZENDŻEREM - teraz to je mapa i podskok! Niesłychane.
Co do optymalizacji to już się nawet nie patrzy na to ani punktów w ocenach nie ujmuje , choćby i na kompie za 30 tys źle chodziło to oni nie muszą nic bo to FROM SOFTWARE.
Podobnie jest z grami Sonego każde aaa to hity światowe gdzie takie Horizony czy Tsushimy i inne pająki żadnych nowych mechanik innych niż obecne nie oferują....
Ukończyłem wszystkie i trzeba być idiotą by stwierdzić że fabularnie, czy gamepleyowo są jakieś różnice w stosunku do gier takiego Ubisoftu .
Przykładem może być ostatnie Gran Turismo , które jest zleżałe i dupne ale to jest SONY .... liżem liżem liżem .... 9/10 10/10 8/10
Z nowym patchykiem gra spada z 6/10 do 3/10. Nerfić do spodu spelle i buildy miesiąc po premierze :D no genialne
Czy po dzisiejszym patchu macie problemy z logowaniem na serwery gry? Wyskakuje mi komunikat że Nie udało się zweryfikować subskrypcji PS Plus.
Edit.
Wina updatu systemu konsoli. reszta gier tez nie działa.
Obok Dark Souls 2 jedna z gorszych gier From Software, ale ciągle dobra.
Powiem wam, że po dotarciu do mroźnej części wyłączyłem grę.
Nasz kolega od diuny pisał, że LEKKO brakuje tam balansu.
Ja się pytam, w którym miejscu tam jest jakikolwiek balans. Przecież te wielkie baletnice są niemożliwe. I jeszcze wpieprzyli ich do jedenj lokacji 5! Mój przyzywaniec, który wcześniej praktycznie sam rozprawiał się z poniektórymi bossami teraz dostaje ostro w piz*ę.
Można się zachwycać tą grą. Ba, nie pamiętam która mnie tak wciągnęła. Ale brakuje jej kilku miesięcy beta testów. Pokażcie mi lokacje w poprzednich częściach, gdzie zwykłe moby nas tak tłukły. Praktycznie w każdym nowym miejscu jestem na 2 hity, mobki skaczą przez pół ekranu, walą umiejętnościami o zasięgu boiska piłkarskiego, jednocześnie korzystając z zatrucia, zamrożenia i zgnilizny.
jak to wygląda u Ciebie?
Mody w porównaniu do DS są świetne
https://www.nexusmods.com/eldenring/mods/536?tab=description
https://www.nexusmods.com/eldenring/mods/535
https://www.nexusmods.com/eldenring/mods/538
Albo ten armor Malenii
https://www.nexusmods.com/eldenring/mods/497
A tu z bloodborna od MariA Hunter suit
https://www.nexusmods.com/eldenring/mods/504
ER w Tekkenie
https://www.youtube.com/watch?v=qeSWzh4bc0I
swoją drogą ER ciagle kojarzy mi się z Ostrym Dyżurem, jednym z niewielu dobrych seriali jakie dane mi było olgądać w TV z paroma kanałami...
Nie tęsknię za tamtymi czasami
Cholera... Jak bardzo bym chciał nie dać tej grze dychy, tak się nie da. Twórcom udało się każdy słaby element tak przykryć, że wydaje się mocnym. Technologicznie nie jest za dobrze, ale warstwa artystyczna przykrywa to wszystko i wizualnie jest to najpiękniejsza gra w jaką grałem (nie technologicznie). Bossowie mają wiele frustrujących mechanik, które są bez sensu, ale design walk i aren jest jak zawsze wybitny, że na koniec po pokonaniu pamiętasz głównie plusy. Świat wydaje się za duży, ale przez to, że na każdym kroku coś spotykamy, a i mapa odkrywa się stopniowo, po prostu tego nie czuć. Pomniejsze lokacje - katakumby, w dużym stopniu powtarzalne, ale wiele z nich ma świetnie zastosowane triki i unikalne rozwiązania przechodzenie, że nie nużą. Jedynie nie da się wybronić recyklingu bossów na jeszcze większą skalę niż w Sekiro, ale z czasem twórcy poszli po rozum do głowy i stają się oni pobocznymi mobkami, przypominając nam jaką drogę przeszliśmy i jak nasza postać urosła do obecnego momentu.
Plusy:
- Warstwa artystyczna - audiowizualna to zupełnie inna liga od konkurencji.
- Design świata
- Projekt przeciwników
- Masa opcjonalnej treści, która z czasem okazuje się niezbędna, aby uniknąć przymusowego grindowania.
- Mechanika walki.
- Postacie poboczne i ich unikatowe historie.
- To wciąż stare dobre Dark Souls ze świetnymi lokacjami głównymi, wzbogacone o otwarty świat wokół nich.
- Brak większych problemów technicznych w wersji na PS5...
Minusy:
- ... Poza problemem z utrzymaniem stabilnych 60 klatek, ale przy okolicach 50 też da się grać.
- Recykling bossów.
- Nietrafione mechaniki niektórych bossów (Malenia, o Malenia...).
- Problem z balansem buildów postaci. Różni bossowie wydają się być robieni pod różne buildy postaci, co czasami potrafi zblokować postęp lub niepotrzebnie bardzo wydłużyć walki.
Tak jak wspomniałem wszystkie minusy przykryte finalnie przez plusy, także ode mnie dycha. Najlepsza gra From Software i jeden z najwybitniejszych otwartych światów w historii gier. Mam nadzieję doczekać się Sekiro na podobną skalę i że osiągnie w moich oczach to, czego nie osiągnęło Ghost of Tsushima. 10/10
Dobra, mam coś, co demokratycznie pogodzi i rozbawi wszystkich: Elden Ring vs Twitter
https://www.youtube.com/watch?v=xI0-ait6NNk
Uśmiałem się po pachy, film śmieje się z 5 najczęstszych narzekań na grę, ale przyznaje rację gdzie trzeba.
Narzekanie #4 w kwestii bossów i powtarzalności 10:25 ostatecznie obiektywnie wyjaśnione na liczbach ! Niniejszym temat uznaję za zamknięty :-)
Wyłączam się już na dobre, no może ładuję sobie tylko Dark Souls RM na Switcha, i wyjeżdżam daleko na Święta, do ER wracam za tydzień ;-)
Dawno nie chwaliliśmy Elden Ring ;-) Dwie nowe, dość mądre laurki poniżej w komentarzach, aby nie rzucać się w oczy.
Malenia, Malenia... Hmmm, hmmm...
Dziś pokonałem Malenię nic nie robiąc, to znaczy pokonał ją samodzielnie mój mimic w obu fazach. Mogłem sobie usiąść i patrzeć. Nawet początek drugiej fazy nie wymagał ucieczki, bo Malenia pofrunęła z tą swoją różową bombką od razu na mimica i mnie zostawiła w spokoju. Sposób podejrzałem na yt, ale miałem w 100% gotowego builda, aby go zastosować. Najśmieszniejsze, ze nie ma w nim żadnych specjalnych sztuczek. Najzwyklejszy build Faith z jedną inkantacją ofensywną Ogniu Płoń i trzema wspomagającymi, które i tak cały czas używam. Szczegóły w komentarzu poniżej jakby ktoś chciał się pobawić. Poza podglądniętym zestawem inkantacji i pieczęci reszta szczegółów konfiguracji jest moja, więc zapewne można to zrobić jeszcze lepiej.
Uwielbiam tą grę. Codziennie się czegoś uczę. Pokonałem już Malenię magią, hybrydą str | faith, ale jeszcze nie w 100% czystym melee. No to tym razem zrobiłem to głową, nic nie robiąc i to w pełni legalnie, zgodnie z mechanikami gry ;-) Wystarczyło wypuścić mimica przy przemyślanej konfiguracji.
LV 250 i NG+4 w toku. Ta gra jest jest dobre wino, im starsze tym... Nie, im więcej pijesz tym lepsze :-) Teraz to jest dopiero frajda. Ostatnio trochę eksperymentowałem z końcowymi bossami i szykuję się powoli do osobistego speedrunu bez glitchy i tricków. Przeszedłem już ewolucję: magia int => faith => hybryda str | faith => build uniwersalny. Teraz jestem na etapie gdy lecę po wszystkim jak przecinak dwuręcznie z Wielkim Mieczem (kategoria Olbrzymi Miecz) czyli Greatsword (kategoria Colossal Sword) :-) Plus popiół wojny Lwi Pazur lub Złota Kraina w zależności od humoru. Ale planuję speedrun ambitnie z max str i najcięższą bronią w grze - młotem Niszczycielem Olbrzymów. Poniżej parę doświadczeń własnych z ostatniego przebiegu.
*** Jak ustawić poziom trudności w Elden Ring ;-)
- Poziom 1 - najłatwiejszy, max Str + najsilniejsza zbroja np. kozobyka + Wielki Miecz lub jeszcze lepiej Niszczyciel Olbrzymów dwuręcznie
- Poziom 2 - summon Prochy Tarczownika +10, całkowicie absorbuje bossów, my w tym czasie dowolną silną bronią z silnym weapon artem np. miecz Blasphemous Blade wykańczamy bossa w kilku pociągnięciach z dystansu
- Poziom 3 - summon mimic, czyli ja x 2 na jednego bossa
- Poziom 4 - summon Black Knife Tiche +10, czyli nas dwóch na jednego bossa, ten summon to zabójca bossów
- Poziom 5 - summon Black Knife Tiche +10, talizman Niedola Shabririego, ja zbieram aggro bossa, Tiche spokojnie atakuje
- Poziom 6 - summon Latenna, walczę sam, ale Latenna daje dodatkowe DPS łukiem z wybranego punktu areny
- Poziom 7 - bez summonów, z Kamienną Opuszkową Tarczą +25 (wzmocnienie zasłony 90) + talizman Wzmocnienie Wielkiej Tarczy + ewentualnie ale niekonieczne zaklęcie Tarcza Uczonego, nic się nie przebije przez tą wymaksowaną kamienną tarczę, 100% obrony fizycznej bez ubytku staminy i przełamania postawy przy atakach bossa
- Poziom 8 - bez summonów, z normalną tarczą i blokowaniem
- Poziom 9 - bez summonów, bez tarczy, z Krokiem Wasalnego Rycerza
- Poziom 10 - najtrudniejszy, bez summonów, bez tarczy, z turlaniem
Magia, inkantacje, dystans, bronie, popioły wojny dodają kolejne wymiary do poziomu trudności, ale powyższa skala jest uniwersalna dla wszystkich buildów.
*** Jak z przyjemnością i bez frustracji walczyć z Radagonem i Elden Beast. Niezależne od builda. Wystarczy użyć inkantacji Boskie Fortyfikacje Władcy, powoduje znaczącą negację świętych obrażeń, negacja dotyczy również naszych summonów jeżeli ich używamy. No to jest hit. Ataki fizyczne wciąż nas poturbują, ale te wszystkie święte sztuczki Radagona i zwłaszcza Elden Beast przestają być problemem. Elden Beast może nas nawet w zwarciu schwycić w tą złota kulę i nic nam nie jest :-)
*** Jak dzięki jednemu summonowi przejść Godfrey i Hoarah Loux prawie nic nie robiąc. To podpada pod jeden z powyższych poziomów trudności. Wystarczy użyć Prochów Tarczownika i zaczekać aż boss się zajmie Tarczownikami. Mamy wtedy mnóstwo czasu, aby go wykończyć z boku z dystansu czymkolwiek silnym (magia, inkantacje, weapon arty AOE), w obu fazach, nie będąc w ogóle nękanym.
*** Build uniwersalny. Czyli wszystko naraz pod ręką bez odradzania, ale bez Arcane / Mistycyzmu, tych akurat nie używam. Lubię mieć wszystkie możliwości bez kompromisów. Do tej pory osiągnąłem softcapy na ważnych dla mnie statystykach, ale musiałem wybierać Int 80 albo Faith 80. Przy LV 245 zdecydowałem się obniżyć co nieco i zrobić coś takiego uniwersalnego, co mi pozwala używać z całą mocą cały arsenał broni, zaklęć i inkantacji:
V/M/E/S/D/I/F/A = 50/35/30/40/40/60/60/9 (HP 1700 / mana 200 / stamina 130)
W zależności co potrzebuję mogę dodatkowo podbić do pełnych softcapów: talizmanami Str/Dex/Int/Faith +5, Pieczęcią Radagona Str/Dex +5, Pieczęcią Mariki Int/Faith +5, Eliksirem Int/Faith+10, Medalionem z bursztynem Szkarłatnym +2 HP do 1840. Jeżeli potrzebuję smoczych inkantacji, to zakładam Maskę Srebrnej Łzy co podbija Arcane/Mistycyzm +8, a 9 + 8 daje 17 czyli min dla tych inkantacji. Pieczęć Złotego Porządku skalowana Int A | Faith A jest silniejsza z powyższymi statystykami niż najsilniejsza pieczęć Erdtree Seal przy Faith 80.
Xandon
Wielkie dzięki za rady. Dzięki Tobie pchnąłem grę do przodu. Gotfryd padł (tarczownicy). Bestia prawie padła za pierwszym razem ale wróciłem do Maleni. Wcześniej zadawałem jej max 1/3 obrażeń w pierwszej fazie, teraz już dochodzę do 65% obrażeń w drugiej fazie. Niestety ma wtedy oskryptowany ten atak z eksplodującą zgnilizną i jak na razie nie udało mi się uskoczyć. Gdyby nie ten rodzaj ataku już dawno leżałaby w piachu :)
Pierwszy osobisty speedrun na profilu z NG+ 2h 17 min
Build: LV 259 w trakcie => 266, Str 99, Endurance 80, Vigor 60, Udżwig 180, Poise 133, broń 2 x Heavy Giant-Crusher +25 w każdej ręce z powerstance, pełna zbroja kozobyka. Talizmany aby to unieść bez fat-rollingu: garnek max udźwig, Erdtree's Favor +2, talizman kozobyka na poise, talizman pazura na podbicie ataku z wyskoku. Żadnych spelli. Jedyna inkantacja defensywna Boskie Fortyfikacje Władcy użyta raz przy bossie końcowym. Żadnych umiejętności dystansowych - pełne melee w zwarciu najcięższymi broniami. Z duchami :-(
- Zwykła pełna trasa bez żadnych sztuczek
- Wersja Godrick | Rennala jako bilety do Stolicy, przejście do Altus przez podziemną salę tortur i mini-bossa w Dworze Wulkanicznym
- Pierwszy międzyczas 40 min - punkt łaski Iluzoryczne drzewo na obrzeżach stolicy
- Drugi międzyczas 100 min - Malekith
- Pełny czas od startu do napisów końcowych w jednym posiedzeniu 2h 17 min
- Ubiłem przy okazji bossa tutorialowego i początkowego Tree Sentinela, co wydłużyło czas o minutę :-)
- Pierwsza śmierć: Godskin Duo w Farum Azula, pokonany za drugim razem, samodzielnie i bez wspomagaczy typu usypiającego
- Najtrudniejszy moment: Malekith
- Najprzyjemniejszy moment: Elden Beast w całości bez summona, szybko i za pierwszym razem, w zwarciu
+++
Obróbka speedrunu od zera na drugim profilu z Nową Grą to już 10h i jestem po Morgott. Faktycznie "speedrun" :-)
Build w kierunku Profilu 1 na tym etapie LV 60, i bazowe Str 42 (+5 +5 +10) / Endurance 25 - wszystko podbijane dodatkowo talizmanami i eliksirem. Heavy Giant Crusher +14 oburącz. Drugi czerwony młot Pastorał Prałata +12 na drugą rękę mogę używać przez czas trwania eliksiru. Opracować taki speedrun na Nowej Grze to czasochłonne głównie ze względu na kamienie do ulepszeń - trzeba albo zaplanować trasę lokalizacji znajdziek albo zaplanować runy do zakupu. Do tego rozkład statystyk na każdym etapie. Plus najcięższa broń melee, ale jeszcze nie w pełni swych sił, bez dystansu, bez spelli, bez duchów - czyli trzeba perfekcyjnie opanować tych najtrudniejszych bossów bez zmiłuj. Ciekawe wyzwanie.
Malenia w walkach solo z innymi bossami, AI vs AI czyli całkiem interesujący spektakl. Ciekawe jak takie rzeczy się robi, aby zamiast postaci wstawić w grze Malenię, twórcy kontentu mają jakieś tylne drzwi do silnika gry?
ELDEN RING: Malenia VS All Bosses
https://www.youtube.com/watch?v=pz7Rpce2cRc
Załączony filmik może komuś się przyda na trudności, które wymienia parę osób - wszechobecny w ER roll catching stosowany przez bossów. Kilka minut ciekawego tutoriala dotyczącego fundamentów uników w ER może być ciekawa nawet dla doświadczonych graczy, a mniej doświadczonym pomoże na pewno.
Tutorial wyjaśnia pojęcia związane z unikami: dodge, roll animation, invincibility frames (i-frames), świadoma akcja a odruch, działanie i najlepsze użycie przycisku uniku aby zapanować nad odruchami, typowe błędy, timing, panic rolling, roll catch czyli jak bossowie nas prowokują do przedwczesnych uników, jak obserwować bossa (ogólnie) aby we właściwym momencie wejść w unik.
https://www.youtube.com/watch?v=VWY4zpBFk1c
Filozofia designu bossów w Elden Ring - poniżej skrót myśli i treści autora
Pierwsze 6 min:
--- Najlepszy design bossów w produkcjach FS vs frustracja graczy
--- Fundamentalne zmiany w designie bossów w stosunku do poprzednich gier studia
--- Elden Ring fundamentally plays differently than Dark Souls and bosses should be treated differently as well
--- Gracze mają trudności z mechaniką walki Elden Ring bo muszą się oduczyć rytmu Dark Souls
--- Nie można załatwić wszystkiego unikami lub blokowaniem, ER zachęca do wielokrotnego przełączania stylu w trakcie walki
--- "I should not be forced to change my playstyle to beat the boss" - wymagana adaptacja gracza lub mistrzostwo w swoim własnym jednym stylu
--- Różnorodność narzędzi, mechanik i stylów gry vs tylko melee, bez summonów, bez tarczy
--- ER preferuje agresywną walkę
--- Sztuczki i "niesprawiedliwości" bossów: roll catches, AOE's, długie agresywne comba, ekstremalnie opóźnianie ataki
--- Jak sobie poradzić z roll catches (5 sposobów) i pozostałymi
--- Przełamywanie flow i rytmu w tańcu walki
--- Zapamiętywanie timingu i combos vs reakcja na flow walki
--- ER ma więcej możliwości defensywnych i kontrataku niż jakiekolwiek soulsborne, możliwości uniku / blokowania i ataku jednocześnie, wykorzystywanie combo wroga do budowania ataku i przełamywania postawy
--- Guard counter w środku combo, jump attack dla uniknięcia ciosów, parry, przełamywanie postawy, wykorzystanie dziur w seriach ataków wroga
--- Wpływ summonów na design bossów
--- Adaptacja bossów do akcji gracza
--- AI doesn't read your inputs but the animation trigger of reaching your flask. Maybe devs should have put a few more milliseconds of delay so people don't think the game is cheating them.
--- Szczegółowa analiza powyższych na przykładzie Crucible Knight
Od 5:57 lista i klasyfikacja bossów: Enemy Felled, Great Enemy Felled, Legend Felled, skąd różnice w liczbach, ocena designu bossów Legend i spojrzenie na najbardziej kontrowersyjnych bossów i ich ataki
Elden Ring Bosses: A Game Design Analysis
https://www.youtube.com/watch?v=bSLaMTObv3w
Maliketh sprawia mi najwięcej kłopotu grając czystym prostym i niewypasionym melee. Widziałem, że w grze jest jakiś item Blasphemous Claw, dedykowany do parowania ataków Maliketha i tylko jego. Item z questa jednego NPCa, którego nigdy nie zrobiłem. Używał ktoś tego BC, warto się w to bawić?
Macie juz zaplanowane wakacje 2022? Bo ja tak. rot, rot, rot...
https://www.youtube.com/watch?v=hkp4Sc4D7bw
NG+6 bonking all bosses with dual Giant Crushers (No summon)
Powiedzcie, czy to nie jest piękne, taniec i poezja walki :-)
Nie prowadzę żadnego kanału na yt ani nie nagrywam nic z gry, ale tak mniej więcej wyglądały potyczki z bossami w moim pierwszym speedrunie z takim buildem. Tylko u mnie na NG+4, miałem LV 260 a ten zawodnik ma 380, ale miałem cięższą zbroję kozobyka, tylko nie mam może jeszcze takiego skilla.
Taki speedrun jest dużo łatwiejszy od speedrunu na Nowej Grze od zera w kierunku tego builda, ale za to ten drugi dużo ciekawszy. Najpierw jeden Giant-Crusher, drugiego nie można zdobyć w jednym przebiegu, więc trzeba zamiast tego młot Pastorał Prałata, ale te 2 cholerstwa tak ciężkie i takie wymagania Str, że np. na etapie Morgott, gdy nie mam jeszcze Str 60 nawet z talizmanami, to mogę te młoty utrzymać z ich nominalną mocą tylko z eliksirem przez czas jego trwania i fat rollingiem, dlatego konieczny KWR, ale mana ograniczona, i wtedy trzeba szybko wykończyć bossa. Podobnych kombinacji i wyzwań sporo i frajdy też. Ale nie ma to jak ubić Ognistego Olbrzyma takimi młotami, extra uczucie - nie darmo młot się nazywa Heavy Giant Grusher ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=QDPxJ9-8e4g
Can a Summon SOLO Elden Ring?
:-) :-) Nie wiem jak on to zrobił, mi się udało raz ustawić mimica na solo Malenii, ale generalnie w wyższych NG+ summony szybko wymiękają. To musi być pierwsza gra z wymaksowaniem używanych w filmie summonów.
Tak czy inaczej niezły pokaz AI summonów vs AI bossów, to nawet ciekawsze od AI Malenii vs AI innych bossów. Może pomóc graczom, którzy używają summonów - w sensie ich AI i wpływu na zachowanie bossa. Na wyższym poziomie gracza summony mogą nam nawet przeszkadzać, bo utrudniają przewidywanie i odczytywanie ruchów bossa, więc nie jest oczywiste czy summon pomaga czy nie.
Ogląda się to jak niezłe zawody sportowe z komentarzem gracza i kibicowaniem swoim summonom. Uśmiałem się nieźle. No i jak myślicie można pokonać ER samym summonem bez walki własnej? Będziecie zaskoczeni:
https://www.youtube.com/watch?v=xZZ07iY32aI
Jaka jest najbardziej OP broń w ER - kalkulator
Coś dla matematyków. Jak ktoś nie lubi przechodzić gry zręcznościowo, to można samym kalkulatorem, bez łamania palców i można się spokojnie skupić na samej fabule ;-) One shot wszystkich dużych bossów. Na yt jest ponad godzinny film pt. "Elden Ring In One Hit | ALL 165 BOSSES" gdzie rzeczywiście widać wynik one shotów na wszystkich bossach, same walki, czyli trochę nudne. Załączony film pokazuje z humorem dość zabawny proces kombinowania i dochodzenia do one shotów na Nowej Grze od zera przy dwóch warunkach początkowych wyzwania: 1) dopuszczalny tylko jeden atak na bossa lub jeden atak na fazę bossa, 2) nie można używać Komety Azura (autor musiał raz złamać tą zasadę na samym końcu). Często występuje tu moja ulubiona obecnie broń czyli Giant Crusher. Buff z talizmanów, buff z eliksiru, buff ze zbroi, buff z broni, buff z umiejętności, buff z tarczy, buff z inkantacji, buff z perfum, buff z produktów konsumowalnych, buff z powietrza, buff z ziemi, buff z kosmosu, wszystkie synergie, czyli buff na buffie, wejście na scenę, jeb jeden cios i po walce. Osobiście nie mogę na to patrzeć :-) Sam mam zasadę, że oprócz buffów stałych stosuję elikisir i max jedno podbicie z inkantacji lub broni. Ładowanie więcej przed walką odbiera trochę fun i flow, ale podziwiam każdego kto tak robi.
Czyli można przejść ER samym summonem, kalkulatorem, ciekawe co jeszcze wymyślą. Czy tak jak w Sekiro ktoś się podejmie przejść z zawiązanymi oczami na słuch i na pamięć? To chyba w ER niemożliwe.
https://www.youtube.com/watch?v=hX7xcxpxHhU
Odpowiadam w wątku głównym na Twój dylemat z zagubionym Kłem Wasalnego Rycerza, bo widzę że zadałeś pytanie w 2 miejscach, w jednym zniknęło, w jednym zostało, ale nie pod tym wpisem. Dodatkowo, po romansie z magią i wiarą, specjalizuję się teraz wyłącznie we wszystkim co wielkie, kolosalne, ciężkie i siłowe w ER. Nie bawię się w jakieś tam zręczności, zakrzywione miecze, katany czy krwawienie ;-) ;-) Więc może ktoś bardziej kompetentny lepiej Ci doradzi :-)
Po pierwsze nie płacz. Sprawdź dobrze czy nie masz tej broni w ekwipunku. Na profilu z Nową Grą właśnie zrobiłem to co Ty. Pokonałem tego wasalnego rycerza i z automatu dostałem broń z komunikatem, że ją otrzymałem. Jej się nie podnosi, tylko dostaje automatycznie po pokonaniu mini-bossa i tylko potwierdza komunikat przyciskiem, dostaniesz ją nawet jak użyjesz innego przycisku. Więc może ją po prostu masz w ekwipunku, chyba że potem usunąłeś lub sprzedałeś. Jeżeli pokonałeś tego wasalnego rycerza i jej za jakichś powodów nie masz, to:
1) Nie wiem czy ją można gdzieś jeszcze zdobyć w jednym przebiegu, ale podejrzewam, że nie. Inny gracz może Ci ją podarować w online, ale ja gram wyłącznie solo i nigdy nie próbowałem takich wymian.
2) Nie wiem dlaczego Ci zależy akurat na tej jednej broni i na jaki build się nastawiasz. W grze jest 250 różnych broni i masa mocnych buildów, które możesz stworzyć. Kieł Wasalnego Rycerza jest świetną bronią to prawda, według wielu graczy to broń klasy S, najlepsza w swojej kategorii, ale nie przesadzajmy. Ma fajny weapon art Finezja Wasalnego Rycerza i krwawienie, i to na pewno świetny wybór. Ale nie uzależniałbym grania w ER, zwłaszcza za pierwszym razem, od jednej broni. Osobiście mam dwa takie miecze na +9 na NG+, chwilę kiedyś sprawdziłem, i chciałem kiedyś trochę dłużej pograć ale inne ciekawsze buildy mnie zatrzymały. Ogólnie nie przepadam ani za zakrzywionymi mieczami ani za katanami jak zdecydowana większość graczy.
3) Jeżeli chcesz zostać koniecznie przy wielkich zakrzywionych mieczach, to zamiast Kła Wasalnego Rycerza możesz się przyjrzeć:
--- zwykły Tasak Omenów (D Str | D Dex)
--- zwykły Wielki Miecz Onyksowego Władcy (D Str | E Dex | D Int)
--- unikalny Łuskowy Miecz Magmowego Żmija z umiejętnością Magmowa Gilotyna - tego używałem i polecam (B Str | D Dex | B Faith)
--- Jak pokonasz bossa Morgott możesz się wtedy ewentualnie przerzucić na Przeklęty Miecz Morgotta (E Str | c Dex | D Mist) + krwawienie, też świetna broń
4) Możesz też zamiast wielkich zakrzywionych mieczy przyjrzeć się zwykłym zakrzywionym mieczom, tu jest jedna świetna para:
--- Magmowe Ostrze C Str | D Dex | C Faith + Ogień
--- Skrzydło Astela E Str | C Dex | B Int + Magia
W pojedynkę, odpowiednio wyskalowane to dobre bronie, ale razem w obu dłoniach to bardzo silna uniwersalna kombinacja, dająca różnorodne obrażenia wrogom i widziałem graczy, którzy ją stosowali, ale wymaga szerokiej inwestycji we wszystkie atrybuty: Str, Dex, Int, Faith. Wtedy ma szansę stać się OP. Weapon art Skrzydła Astela wymiata.
5) Jeżeli nie zależy Ci tak bardzo na zakrzywionych mieczach, a na czymś prostym, szybkim i skutecznym, do tego z krwawieniem, które jest bardzo silne w ER, to przerzuć się na katany, tu masz chyba z 8 sztuk i wszystko dobre:
--- zwykłe Uchigatana i/lub długa Nagakiba
--- rewelacyjna unikalna Moonveil, jedna z najlepszych broni w grze, wymaga inwestycji w Int
--- unikalna Ostrze z Rudy Meteorytu np. do pary z Moonveil (też Int)
--- unikalna Rzeki Krwi - to już broń klasy S wyjątkowo OP w odpowiednim buildzie, do zdobycia dopiero w śnieżnej krainie
6) Reduvii i kos, o które pytasz, nie polecam na pierwsze przejście, bo to specyficzne bronie i musisz sprawdzić czy Ci pasuje taki styl walki. Ale Skrzydlata Kosa jest uznawana za lepszą broń w grze. Jak dobierzesz drugą kosę, jakąkolwiek, ale np. Kosę Aureoli, którą można cierpliwie wyfarmić w Caelid to będziesz miał bardzo silną kombinację. Kosy dają zasięg, krwawienie i spory poise damage, ale trzeba umieć i lubić nimi grać.
Obiecane wyniki osobistego wyzwania z założeniami: speedrun na Nowej Grze, przejście bez glitchy i sztuczek, normalną trasą i z ważnymi bossami, czyste melee STR z 2 x Colossal Weapons, czas < 4h. Cóż, po 6h pokonałem Ognistego Olbrzyma i zawiesiłem wyzwanie w tym przebiegu, grę skończyłem w trochę ponad 10h eksperymentując jeszcze na końcowej ścieżce bossów. Jak osiągnę czas 4h to dam znać :-) Dla przypomnienia na NG+4 mój osobisty wynik z podobnym buildem to 2h 17min.
Trochę daleko do 4h na Nowej Grze, ale z własnej winy: zacząłem kozaczyć i zamiast trzymać się planu na początku podniecony popędziłem bez levelowania na smoku w Caelid po punkty kontrolne na Jeziorze Liurnii, przez co zaliczyłem kilka bezsensownych śmierci od zwykłych mobów; w ostatniej chwili zmieniłem planowaną konfigurację broni na młoty Giant Crusher + Watchdog Staff, a ten ostatni choć jest świetny do tego wyzwania, to tak dobrze schowany, że nawet znając jego lokalizację z yt nie mogłem go znaleźć i pomyślałem, ze FS musiało go usunąć w patchach; jak się zjawiłem po dzwoneczek do Ranni to jej już nie było i zacząłem panikować; i takie tam głupie błędy, które ujęły ponad godzinę. Choć taki speedrun z 2 x colossal weapons nie ma szans zbliżyć się do rekordowych czasów przez swoją specyfikę, to daje masę frajdy i można go sobie fajnie optymalizować, bez możliwości farmienia i eksploracji jak przy normalnej grze:
- co najmniej jedna albo obie bronie powinny być ulepszane na ponurych kamieniach, które są łatwiejsze, szybsze i tańsze do zdobycia z trasy bez dzwonków i zakupów - stąd kolosalny młot Watchdog Staff
- stałe balansowanie pomiędzy rozwojem Vigor, Enurance i Strength na każdym etapie gry to świetne ćwiczenie na buildy
- fajnie urozmaicona walka: kiedy przejść na obie bronie z powerstance, a kiedy walić jedną broną np. z lwim pazurem
- są bossowie, którzy jakoś wybitnie przyjemnie padają od dwóch młotów: Elden Beast, Radagon, 1,5 fazy Olbrzyma i Maliketh jak wejdziemy w jego rytm :-)
Balans trudności. Ponieważ zaczynam NG+7 na swoim głównym profilu, i skończyłem równolegle 2 Nowe Gry, to mam taką obserwację dotyczącą balansu trudności. W pierwszym przejściu gry to wiadomo, kto tam sobie co wyeksploruje, wyfarmi, zbuilduje tak ma :-) Pierwsze NG+ i kilka kolejnych są zdecydowanie łatwiejsze. Wrogowie i bossowie są niby trudniejsi, ale my jesteśmy już doświadczeni, mocni, przypakowani runami z pierwszego skończenia. Ogólnie chillout. Schody pojawiają się w okolicach NG+6. Na tym etapie już od dawna jesteśmy przypakowani na maxa, softcapy na ważnych atrybutach dawno osiągnięte, bronie wymaksowane, summony jak używamy wymaksowane, więc mamy swój sufit, a gra coraz trudniejsza (do NG+7). Zatem na NG+6 (u mnie akurat) zaczyna się znowu bardzo fajna gimnastyka. To pewnie niezamierzone przez twórców, ale tak jakoś w sumie fajnie wyszło: wyzwanie => chillout => ponowne wyzwanie. Tak czy siak, przyjemnie gdy ER to już fajna przygoda na jedno weekendowe przejście :-)
Watchdog's Staff. Moje nowe odkrycie z ostatniego speedrunu. To bardzo ciekawa kolosalna, unikalna broń, konkretnie młot. Niby nie jest klasyfikowany zbyt wysoko, ale.... Jest dostępny do wzięcia bez walki i questów dość wcześnie, choć tak schowany, że 98% graczy nigdy go nie znajdzie. Ja po oglądnięciu filmu na yt z lokalizacją, pobiegłem tam i nie znalazłem. Lokalizacja jest dobrze ukryta w świecie. Jak ją namierzymy, to musimy jeszcze przyuważyć katakumby. W katakumbach jest jedna ślepa ściana. Na kolejnym poziomie jest identyczna ślepa ściana i dopiero tam można go zgarnąć. Nikt bez przewodnika tego nie znajdzie. Cały ER :-) Co jest takiego fajnego w tej broni. Jeżeli ktoś gra czystym STR, a chce spróbować co to jest magia magii w tej grze - to idealny wybór. Broń jest skalowana na Str i trochę Dex, zupełnie bez Int i nie ma żadnych minimalnych wymagań na Int, ale ma magiczny weapon art, który w swojej skuteczności jest porównywalny do najsilniejszych spelli - taka konwersja siły na magię z niczego :-) Bardzo fajna rzecz, bo pozwala poczuć moc magii, bez żadnych typowych inwestycji magicznych w Inteligencję, kostury itp. Po maksymalnym ulepszeniu daje niezły czysto fizyczny dmg, choć odstaje od najsilniejszych broni. Waży tylko 16. No i pięknie się prezentuje stylistycznie, a zwłaszcza idealnie pasuje do Zbroi Karyjskiego Rycerza, znanej magikom i speedruner'om :-) Cudo.
Maliketh to najbardziej Sekirowy boss w ER :-) Tak mnie olśniło gdy z nim ostatnio walczyłem tymi wolnymi młotami. ER zaburza rytmy. Rytmy soulsowe to dodge, dodge, punish, dodge, dodge, punich. Proste. Rytmy Sekiro to parry, parry, parry, parry, punish, pach, pach, pach, pach, poise break, deathblow. Proste. Rytmy ER są całkowicie pokręcone, nic tu nie jest standardowe i wymaga nieustannej adaptacji w czasie rzeczywistym: wolno, szybko, szybko, wolno, szybko, szybko, wolno, jeb, łup, śmig, bam, bam. Ale wciąż można wyczuć ten specyficzny rytm, inny dla każdego bossa, tylko to wyzwanie dla umysłu. Widać to świetnie na Malikethu jak się do niego podchodzi z wolnym siłowym melee. Jak nie wejdziemy w jego rytm to koniec po 2 ciosach. Jak wejdziemy, to mamy ten Sekirowy taniec tylko bez parowania. Tak mi się subiektywnie pomyślało.
Maliketh - Nikogo nie obchodzą twoje osiągnięcia w tej słabej grze.
No, chyba zaczynam powoli rozumieć fabułę ER. Poniższe uznaję za bezspoilerowy bełkot, mieszający fakty, bohaterów i wydarzenia. Tajemnice chronią się same. Nie po to Miyazaki i G RR Martin pracowali tyle czasu, aby ktoś mógł to w jakikolwiek sposób wyjaśnić ;-)
Sympatyczna śnieżna wiedźma Ranni, córeczka Rennali i Radagona, mistrzyni księżycowej magii, nie cierpiała dwóch palców, zewnętrznych boskich sił sprawczych, najwyższej woli i złotego porządku. Może też chciała pomścić mamę, która postradała zmysły, gdy jej partner ją opuścił i związał się z boginią Mariką. No to ukradła niejakiemu Malikethowi, będącemu skorupką Mariki, runę śmierci, uwięzioną w jego mieczu, znosząc tym nieśmiertelność półbogów. A potem spryciula zaraz wynajęła numenki ciche czarne noże, które w pewną kluczową dla historii noc zabiły Godwyna, pierwszego syna Mariki. Ta zrozpaczona i wkurzona roztrzaskała młotem eldeński krąg i zaczęła się era chaosu i walk między półbogami. Najładniejsza walka to była chyba między braciszkiem Ranni, Radahnem a Malenią, córką Mariki i Radogona, mieczem Miquelli, bliźniaczki Malenii. Walka i tak nierozstrzygnięta. Malenia straciła rękę, Radahn zarażony zgnilizną, ale związał gwiazdy, a te jak wiadomo zasilają magiczną rodzinę karyjską, do której należy Ranni. No to moc sprawczyni została zneutralizowana. Na szczęście pojawiamy się my zmatowieńcy, aby przywrócić porządek na ziemiach pomiędzy i ewentualnie zdecydować czy chcemy zaufać i pomóc tej astralnej wiedźmie bez rzeczywistego ciała. Przywrócisz złoty porządek zajmując miejsce na eldeńskim tronie, jako kolejny lord, czy może zaufasz gwiazdom i pozwolisz Ranni zrealizować jej plan uwolnienia świata od zewnętrznych sił wyższych i ich woli, oddając przyszłość i przeznaczenie świata ich mieszkańcom, tylko się dobrze zastanów. I co oznacza ta druga twarz Ranni. I kim w końcu jest Melina?
No dobra, koniec wyzwań czasowych. Ostateczne wyniki osobistych speedrun'ów w buildzie Str z dwoma olbrzymimi broniami:
7h - na Nowej Grze, ostateczny wybór broni Olbrzymi Miecz Pozszywanego + Zweihander
2h 17 min - na NG+, 2 x Giant Crusher
W wolnym czasie spróbuję jeszcze zejść poniżej 2h na NG+, a na Nowej Grze tak jak to robią speedrunerzy, z tą gimmickową włócznią na Rykarda - postaram się zejść do 3h vs World Record 1h 7 min.
Mimo, że nie udało mi się osiągnąć 4h na Nowej Grze, to w konfiguracji Miecz Pozszywanego + Zweihander miałem najbardziej harmonijne przejście, gdzie nie marnowałem czasu i wszystko było po drodze. Najtrudniejszy boss w takim wyzwaniu - Ognisty Olbrzym. Z nim, jak się ma właściwe statsy, można skończyć w 3 min, lub w 13 min jak zabraknie mocy i nie zabije się go szybko, a wtedy przez te kilkanaście minut prawie każdy błąd kosztuje życie.
Najbardziej upierdliwy wróg w grze dla ciężkich broni? Nie, nie szczury, nie psy, nie chochliki. Ale..... ważki. Lock-on i karuzela. tutaj przysłowie strzelać jak do muchy z armaty nabiera rzeczywistego sensu :-) Po co walczyć z ważkami? Nie trzeba, ale same wchodzą w drogę niechciane, gdy chcemy zebrać mięso i grube kości z niedźwiedzi, potrzebne do wytworzenia pewnego wzmacniającego itemu.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy :-) NG+7 skończone. Czyli najtrudniejszy poziom ER. Szybko zleciały te 2+ godzinki. Build? A zaszalałem sobie. Żadne olbrzymie bronie, siła czy magia. Pierwszy raz poleciałem z kataną Rivers of Blood. Nie będę kozaczył, że Easy Mode, ale jednak trochę tak. L2 pach pach L2 pach pach i po zawodach. Jedyna umiejętność, którą trzeba opanować to sprawne naciskanie L2 i nawet żadnych specjalnych ustawień w buildzie, tylko Dex 70 i Arc 70 ;-) W NG+ 7 nie ma żartów, w tym sensie, że każda nonszalancja kończy się śmiercią, bo nawet zwykli rycerze w Pogrobnie potrafią zrzucić z konia i zabić. Ale Rivers of Blood to jest marzenie. L2 L2 L2 i tyle. Jedyni wrogowie, którzy się jakoś opierali tej katanie to gargulce i Draconic Tree Sentinels, genialni wrogowie dla ciężkich młotów. Reszta, łącznie z wszystkimi bossami, nawet końcowymi, niby odpornymi na bleed, to czysty chillout.
Kończę przygodę z ER. Na głównym profilu ze skończonym NG+7 mam dokładnie LV 290. Razem z 4 innymi profilami Nowej Gry łącznie prawie 400h. Czyli trochę mniej niż w Zeldzie BotW (+DLC), i sporo mniej niż w Xenoblade Chronicles 2. Ale to jest moja genialna trójka, bo potem długo, długo nic. Do ER będę sobie regularnie wracał w weekendy na chilloutowe przebiegi z jakąś kolejną ciekawą bronią. No i wstyd się przyznawać, ale nie skończyłem jeszcze questów takich NPC jak Fia, Rya/Zorayas, Latenna, Thops, Rogier, Yura, Nepheli Loux :-o Ale co z tego, skoro questy Ranni i Millicent to mistrzostwo świata :-)
Dziękuję wszystkim cierpliwym, wytrwałym i wyrozumiałym towarzyszom podróży:
Aha, no i możecie już sobie krytykować tutaj ER do woli, nie będę oponował ;-)
Po ER leci sobie teraz u mnie spokojnie Dark Souls 2 :-) Podobnie jak przy Dark Souls 3 i Sekiro, idę własnym tempem i odkrywam ten świat po swojemu. Następnie po każdej lokacji oglądam walkthrough gry znanego FS-owego magika FightinCowboy, bo mam podobny sposób przechodzenia tych gier do niego. Sprawdzam, co tam ewentualnie zgubiłem. Nie robiłem tego tylko przy ER, bo za duża gra, za duże walkthrough i za dużo różnych sposobów na przechodzenie. Tak czy inaczej, wg licznika FightinCowboy'a mam progres w DS2 20/67, a z GOL'owej listy bossów 12/31, choć zapuściłem się już z ciekawości w kilka dalszych dodatkowych lokacji. Pomimo robiącego słabe wrażenie początku i konieczności przestawienia się na specyficznie wolny styl walki, gra szybko stała się dla mnie arcydziełem (jak na razie). Styl, urok, klimat, elegancja, prostota, ekonomia, balans, lokacje, taktyka, historia, NPCe, artstyle, audio. Rzemieślnicza robota i dopieszczenie na najwyższym poziomie, praktycznie niespotykane w dzisiejszych produkcjach. Zaje... fajność tej gry powala i uzależnia :-) DS2 wysunęło się u mnie na drugie miejsce zaraz po ER na podium gier FS, w które grałem. Jeżeli rozwinie jeszcze skrzydła w dalszej części, to nie wykluczam nawet #1 :-) W żadnej z gier FS nie zrobiłem tak szybko, tak prostego, tak skutecznego builda, który dawałby mi taką pewność i przyjemność w wyzwaniach. To build czysto siłowy melee: GUTS Greatsword +10 jako kolosalna broń podstawowa do 90% sytuacji, młot rzemieślniczy jako szybka broń pomocnicza, ciężka kusza do rzadkich unikalnych sytuacji poza zasięgiem melee i tarcza z efektem szybkiego odzyskiwania enegii. Większość czasu idę jak przecinak z trzymanym dwuręcznie mieczem i tą tarczą na plecach. DS2 różni się bardzo od ER. Przede wszystkim nie jest grą zręcznościową, ale taktyczno-logiczną. Tempo walki jest porównywalne z partią szachów, a nawet wolniejsze, a rozgrywka przypomina rozwiązywanie kolejnych zadań szachowych z zeszytu. Lokacja, mat w 2 ruchach, lokacja, mat w 3 ruchach, lokacja, mat w 5 ruchach itd. Dla mnie to rewelacja. Jest efekt jeszcze jednej lokacji. Bossowie są bardzo fajni, ale tu zasada podobna. W zasadzie są mniejszym wyzwaniem niż same lokacje do rozgryzienia, z rozstawionymi różnymi mobami. Prawdę mówiąc na razie po 12/31 nie są wyzwaniem, a raczej czystym chilloutem, ale fajnym. Pomijam fakt, że gra daje zwykle jeden albo nawet dwa summony, pierwszego do rozbiegówki przed bossem i jeszcze drugiego do samego bossa, z czego szybko przestałem korzystać, bo wtedy nie ma praktycznie co robić i tylko zalicza się bossa za szybkie dusze. Początkowi bossowie byli raczej mało ciekawi, ale z czasem widzę, że nabierają charakteru. Ogólnie projekt z bossami na tym etapie, bo jak rozumiem to się może jeszcze zmienić, określiłbym jako fajność, a nie wyzwanie. W niczym nie ujmuje to wybitności gry. Podoba mi się też ten sam patent co w ER, gdzie bossowie występują po kilka razy (Pursuer), albo boss występuje w dalszej części gry jako silny mob, co pozwala na powtórkę z przyjemności lub zdobycie jakichś przedmiotów.
To mnie skłoniło, żeby jednak nie odkładać Elden Ring zupełnie na półkę. Bo brakuje trochę tej adrenaliny i wyzwań na krawędzi związanych z różnorodnymi bossami pokonywanymi na różne sposoby. W DS2 bossowie wydają się być po to, aby fajnie wymieniać wolne i przemyślane ruchy, według czytelnych schematów, w ER bossowie są po to, aby nas skutecznie zabić. I niecnie wykorzystają każdą okazję aby to zrobić, łącznie z próbą leczenia lub wzięcia oddechu, które trzeba sobie wywalczyć, i to mi się podoba.
Dlatego na lato wymyśliłem sobie takie wyzwanie z przejściem Elden Ring na NG+8 - walki z każdym bossem jego własną bronią.Warunki wyzwania:
*** wszyscy bossowie główni / fabularni / wizerunkowi, nawet opcjonalni
*** wszyscy bossowie niewizerunkowi na ścieżce krytycznej gry, typu Draconic Tree Sentinel przed stolicą
*** inni pomniejsi bossowie, którzy się trafią po drodze - jeżeli zdecyduję się walczyć to wyłącznie ich bronią
*** każdego z powyższych bossów należy pokonać wyłącznie bronią lub spellami, których ten boss używa na nas, całym arsenałem, jakiego używa boss, zdobytym z wizerunku, dropniętym po walce lub zdobytym inaczej w grze
*** jeżeli boss jest dwufazowy, to należy każdą fazę pokonać bronią tej fazy, np. Radagona młotem Mariki, a Elden Beast mieczem Sacred Relic Sword, Beast Clergyman jego zabawkami, a Maliketha mieczem Maliketha, Godfreya toporem Godfreya, a H-L tupnięciem H-L.... :-o
*** możliwe jest użycie dwóch identycznych broni bossa w powerstance np. 2 młotów Mariki (takie akurat mam na max)
*** w przypadkach szczególnych typu Rennala, pierwsza faza gdzie boss nie używa broni - dowolnie, druga faza musi być pokonana kosturem i spellem z wizerunku Rennali; Rykarda należy pokonać jego Blasphemous Balde, a nie tą wiadomą włócznią na niego
*** build musi być uniwersalny bez respecu, chyba, że respec okaże się absolutnie konieczny do wymagań minimalnych jakiejś broni - tzn. nie żeby było łatwiej, ale aby umożliwić używanie broni. Zakładam, że LV300 wystarczy do pierwszych sofcapów na najważniejszych atrybutach, ewentualnie + talizmany do sytuacji, typu Str 55+5, Dex 55+5, Int 55+5, Faith 55+5, Arc 60
*** przed NG+8 wszystkie bronie można sobie ulepszyć do dowolnego poziomu (zdecydowaną większość zresztą mam na +9/+10)
*** czas przejścia dowolny
No i jedziemy przez wolne chwile na wakacjach. Tu nie interesuje mnie pośpiech czy samo wyczynowe zaliczanie bossów, ale bardziej czysta zabawa, sprawdzenie czy to wyzwanie ma realnie sens, czy za chwilę nie stwierdzę, że to głupota, czy da się zrobić taki uniwersalny build, z założenia nieoptymalny, przejść tak grę i osiągnąć fun z ubicia bossów ich własnymi niesprawiedliwymi metodami, nawet jak z reguły będą odporni na efekty swoich broni ;-)
No i leci już sobie powoli wyzwanie pokonania wszystkich bossów ich własnym arsenałem. Szczerze, myśląc o tym wyzwaniu kalkulowałem w głowie głównie końcowych bossów od Olbrzyma, gdzie spodziewam się niemałych bęcków bez zoptymalizowanego builda, ale już pierwsza sesja do Godricka włącznie pokazała, że to całkiem fascynująca próba. Mała relacja poniżej. Przede wszystkim wyzwanie dostępne dla każdego po dwóch pełnych przebiegach gry i zebraniu wszystkich broni bossów, można co prawda skopiować część wizerunków w mauzoleach w pierwszym przebiegu, ale to trochę upierdliwe. Na NG+8 i LV 291 udało mi się ustawić statystyki, które pozwalają korzystać z całego arsenału bossów bez respecu (warunek wyzwania): V 50 / M 35 / E 48 / S 50 / D 50 / I 60 / F 50 / A 27. Czyli po równo i wygodnie, ale nigdzie optymalnie. Największe wymagania minimalne ma kostur i spell Rennali (Int 60 i Int 70), stąd Inteligencja najwyżej. Nie starczyło punktów na wyższy Arc, ale nie jest konieczny. Wszystkie statystyki do skalowania poszczególnych broni przed walką jestem w stanie podbić o +10 talizmanami i pieczęciami Radagona / Mariki, a Arc jeszcze o +8 Maską Srebrnej Łzy. Tyle musi wystarczyć. Wprowadziłem jeszcze jeden warunek wyzwania: bez summonów, bo to by nie spełniało wymagania walki z bossami ich bronią, ale jeżeli umrę na kimś > 5 razy to mogę wprowadzić mimica, co spełnia ten warunek. Zresztą ani czas, ani umieranie, ani ilość prób, nie są ważne w tym wyzwaniu. Chodzi o jak najlepsze skopiowanie arsenału i stylu walki bossa przeciwko niemu samemu. To może zakładać wielokrotne próby i ginięcia, nie ma problemu. Wszystko sobie ustawiłem, podbiłem brakujące bronie do +9 i w drogę:
Grafted Scion. I od razu pierwszy babol. Założyłem jego Złotą Tarczę z Herbem Bestii, to pamiętałem, ale zapomniałem że używa spcejalnych mieczy i wziąłem jakiś zwykły. Miałem zginąć, ale go pokonałem i dopiero jak dostałem po walce Ozdobny Prosty Miecz, to mi się przypomniało. No walki nie można powtórzyć, dlatego dla rehabilitacji w dalszej części szybko ulepszyłem taki miecz do +9 i już z pełnym arsenałem bossa (choć on używa kilka takich mieczy) zrobiłem podejście dodatkowe w Zamku, gdzie na szczęście można go znowu spotkać. No fajna walka, na NG+8 wali jak czołg, miecz nie jest za mocny, dlatego 3-4 próby zajęło :-)
Tree Sentinel. Złota Halabarda + Wielka Tarcza Złotego Drzewa. W sumie mogłem założyć jeszcze Zbroję Zdeformowanego Smoka, ale już sobie darowałem. No dwa razy zginąłem na piechotę, jak to? Pomyślałem, że trzeba przestać grać w DS2 bo umysł chyba spowalnia ;-) Ale wsiadłem na konia i luzik. Ten boss jest genialny. Wszyscy wiedzą, że jego zadaniem na samym początku przygody jest wgniecenie gracza w glebę i nauczka, że nie stać go jeszcze na wszystko złoto co się świeci, i niech sobie najpierw trochę pobiega po świecie. Ale drugą lekcją jak dla mnie było właśnie, że o ile nie ma się jakiejś silnej broni, najlepiej z dobrym weapon artem na L2, typu Blasphemous Blade, Moonveil, Giant Crushery itp. to należy z nim walczyć jak równy z równym na koniu właśnie. Moveset tego bossa jest piękny.
Margit. Po drodze do Zamku przetrącałem dla zabawy rycerzy Godricka ich Wielkim Mieczem Zaprzysiężonego. Zatrzymałem się na chwilę przy Burzowej Bramie i ubiłem trolla jego Złotym Mieczem Trolla :-) Tak przy okazji, ten sympatyczny mob jest bardzo podobny do pierwszego dużego bossa w Dark Souls 2 o nazwie The Last Giant. Ale do Margit. Ten walczy bronią, która nie jest chyba dostępna dla gracza, a potem z drugiej ręki wypuszcza jeszcze wirtualne sztylety, wali czasem Giant Crusherem i jakimś mieczem. Nie bardzo wiedziałem co z tym zrobić. Zdecydowałem się użyć przez pokrewieństwo Przeklęty Miecz Morgotta jako broń główną. Sprawdziłem jeden sztylet, który wypuszcza święte beamy, ale nie to. Spróbowałem zwykłe sztylety do rzucania, ale nie to. Mogłem bez problemu użyć miecz Morgotta w prawej i Giant Crusher w lewej, co by najbardziej przypominało styl Margit, ale to jak plątane się o własne nogi. Dlatego uznałem, że najsprawiedliwiej będzie go pokonać dwoma mieczami Morgotta w powerstance, ale bez używania weapon artu. Margit padł bez problemu, to świetny boss na początek do każdego stylu walki.
Godrick. O tak. Tu się zrobiło fajnie. W prawej ręce Topór Godricka z umiejętnością Nakazuję Ci, Uklęknij! (uderzenie w ziemię z falami uderzeniowymi). W lewej ręce pięść Pozszywany Smok z umiejętnością Patrzcie na Mnie! (rozsiewanie promieni ognia). To kopiuje dokładnie styl bossa, ale bez wszystkich możliwości ogniowych smoka. Dla pełnego movesetu zastanawiałem się czy nie użyć jeszcze popiołów Burzowego Całunu: Władca Burz i Burzowe Ostrze, ale wymagałoby to dwóch dodatkowych zwykłych broni i trochę bez sensu. No i z Godrickiem to była porządna walka 1:1. Najłatwiej byłoby go załatwić tym jego toporem trzymanym oburącz, z wyskoku. Weapon arty jego broni nie robią na nim samym większego wrażenia. Ale uczciwie kopiowałem jego styl, używając obu broni i ich umiejętności. Fajna oryginalna walka z tego wyszła i zajęła mi 5 prób. W trzeciej próbie wypuściłem z ciekawości mimica i przetrwał do połowy 2-giej fazy, ale ostatecznie nie był konieczny.
Polecam każdemu taką próbę. Kolejny ciekawy sposób zabawy w Elden Ring. Często zdarza się, że mamy jakiś jeden przypakowany build OP i niektórych bossów pokonujemy tak szybko, że nie zdążymy się nawet przyjrzeć ich pełnemu arsenałowi ruchów i broni. Takie wyzwanie ma zupełnie inny cel - dokładne poznanie każdego bossa, skopiowanie jego stylu i ukaranie go jego własną bronią, a to okazuje się ciekawe nawet po wielu przejściach gry. A na DS2 skończyłem wczoraj Iron Keep i padł Old Iron King, ale to zupełnie inny styl zabawy. On baaam, baaam, a ja go Wielką Pałką buuum, buuum, to on za chwilę baaam, baaam, a ja go buuum, buuum i po walce. Cudownie słodka gra :-)
Nowa produkcja studia From Software wygląda jak klono podobny twór niezależnego studia który zabrał się za gatunek Soulslika i ściągnął wszystko z twórczości FS i większość je skopał.
Zacznę od minusów
- Powtarzalność i bezpłciowość
nieobowiązkowych bossów których jest masa
- Brzydka grafika na PS4
- Nudy świat.
- Muzyka niestety nie wpadająca w ucho
- Kopalnie i Krypty to jakaś kpina z graczy
- Wywalanie do menu
Plusy tej grą są takie, że mimo wad potrafi wciągnąć na długie godziny.
Podsumowując jest to dla mnie najgorsza gra studia i zarazem największe rozczarowanie.
Wyzwanie pokonaj bossów ich własną bronią c.d.
R.I.P. Rennala. Akademia przebiegnięta Błyskamiennym Mieczem Lazuli + Błyskamiennym Kosturem Akademii + Błyskamienny Pocisk. Red Wolf of Radagon + Magiczne Błyskostrze. Rennala pokonana Karyjskim Berłem Królewskim i swoim master spellem Pełnia Księżyca Rennali, czyli wymiana księżyców z Rennalą :-) Ciekawe starcie. W sumie to ona używa jeszcze Komety Azura, Deszczu Gwiazd i przywołuje summony, ale i tak jej nie pomogło.
R.I.P. Gargulec przed Stolicą pokonany Podwójnym Ostrzem Gargulca ręka prawa + Wielki Topór Gargulca ręka lewa. Zaje... walka jak zwykle z gargulcami ER :-)
R.I.P. Draconic Tree Sentinel przed stolicą pokonany jego własnym Wielkim Smoczym Pazurem :-)
I dalej na Stolicę...
Nie mówiłem tego chyba wcześniej, ale obok Elden Beast no i.... Maliketh, Gargulce we wszystkich swoich odmianach i konfiguracjach oraz (Draconic) Tree Sentinels to moi ulubieni bossowie ER. Jako fan Dark Soulsów jestem nimi zachwycony, bo widać na nich wyraźnie jaki progres zrobiło FS w kwestii bossów. DS ma swojego gargulcowego bossa x 2, DS 2 ma swojego gargulcowego bossa x 5-6, DS 3 ma swoje moby gargulce, ale gargulce w ER to jest mistrzostwo świata i ekstaza walki, podobnie (Draconic) Tree Sentinels, i każde spotkanie z nimi, na szczęście można ich spotkać kilka razy, to kwintesencja FS-owego wyzwania na najwyższym poziomie.
Grając tak sobie równolegle w Elden Ring i Dark Souls 2 stwierdzam po raz chyba 50-ty, że ER to zdecydowanie najlepsza produkcja FS (modulo BB, którego nie znam), ale gdybym miał wziąć ze sobą jedną tylko grę na bezludną wyspę, to chyba jednak to mega miodne Dark Souls 2 :-)
Walki z wszystkimi 383 bossami From Software (DMS, DS 1-3, BB, Sekiro, ER). Bez jednego draśnięcia. Monumentalny materiał 17h 40 min. Bossowie Elden Ring to ostatnie 7+h filmu, tylko ;-) Nie, nie oglądałem całego materiału, ale przewinąłem sobie kilka walk. Pouczające.
W moim wyzwaniu na drodze do Ognistego Olbrzyma zatrzymał mnie niespodziewanie Pobratymiec Czarnej Klingi, czyli Gargulec wersja 3, przed windą w śnieżnej krainie. Pokonywałem go już wcześniej bez problemu wiele razy, ale na NG+8, walcząc z nim jego Podwójnymi Czarnymi Ostrzami Gargulca i wielkim Toporem Czarnego Gargulca teraz jakoś jeszcze mi się nie udało, nawet z mimic'kiem ... :-o Dlatego uwielbiam gargulce w ER. Teoretycznie mogę go pominąć i udawać, że nic się nie stało, ale to kwestia honoru :-)
https://www.youtube.com/watch?v=XdnNBfeOLAU
W Caelid, w nieźle schowanym i trudno dostępnym miejscu, niedaleko Fort Faroth, leży sobie dziwny magiczny golem. Inny jakiś taki i trzeba z nim walczyć inaczej niż z wszystkimi innymi golemami. Ma też 2 piękne nieznane golemom ataki, a zwłaszcza jeden. Naprawdę ładny wizualnie, nigdy jeszcze takiego u nikogo nie widziałem, a wali tak, że Kometa Azura to przy tym mała popierdółka. Wie ktoś coś o co chodzi z tym golemem - znaczenie, po co on tam w ogóle jest, czemu taki i tak ukryty? Ma jakieś znaczenie w lore, że go tak tam Miyazaki wepchnął i tak sobie po prostu leży zapomniany przez cały świat. Z czystej fantazji? Jest tam jakaś większa lokacja, której pilnował? Zakładam, że nie dropi tego swojego spella, bo byłoby o nim głośno w builach magicznych. Pytam z ciekawości i nie wiem też czy warto tam do niego biegać pewnie z kilka razy zanim znajdę sposób na zabicie.
Niewidzialny Cichy Niezniszczalny Zmatowiony Zabójca
... czyli jak Elden Ring łączy mechaniki z Dark Souls, Sekiro i Bloodborne. Zestaw tych Popiołów Wojny i aromatu przyda się w upierdliwych lokacjach nie do przejścia lub niektórych upierdliwych mobach i (mini)bossach.
1) Assassin's Gambit (Gambit Zabójcy)
2) Shadow's Lure (Przynęta Białego Cienia)
3) Ironjar Aromatic (Aromat Żelaznego Naczynia)
4) Raptor of the Mists (Drapieżnik z Mgieł) - tak Sekiro Mist Raven (Mglisty Kruk) :-)
5) Boodhound's Step (Krok Wasalnego Rycerza)
Kombinacja 1, 2 i 5 - przemykamy przez trudne lokacje jak niezauważalny cień
Kombinacja 1, 3, 4 lub 5 - bierzemy wrogów z zaskoczenia, a potem stajemy się niezniszczalną i nietykalną maszyną do walki
Po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej ogrywaniem XC3, zaglądnąłem na chwilę z powrotem do ER i mojego garnkowo-perfumiarskiego wyzwania :-) Jakie wrażenia? Świetne. Korzystając z dobrodziejstw otwartego świata najpierw wybrałem sobie na chybił trafił lokację - zamek Sol, pocwałowałem tam na koniu, przeszedłem razem z końcowym bossem. Potem rozprawiłem się z Ognistym Olbrzymem. Potem przypadkiem odkryłem kolejną jaskinię, w której jeszcze nigdy nie byłem :-o, bardzo oryginalną, nie spotkałem takiej wcześniej, na styku Pogrobna i Caelid, z jakimś podobno OP mieczem w krzakach na urwisku przy wyjściu, muszę wypróbować.
ER to jest jednak gameplayowo moja gra, obok XC3 oczywiście :-) Łatwo to poznać gdy człowiek wpada po czasie, wybiera dowolną lokację czy bossa i zawsze ma tą samą frajdę. Dodatkowo stwierdziłem, że synapsy czy neurony w mózgu musiały mi się przez tą przerwę wyrobić, bo walki jakby lepiej mi idą. To znany efekt przerwy dla mózgu na wyrobienie odpowiednich połączeń ;-) Zamek Sol przypomniał mi jak świetnie zaprojektowane jest ER, czego często nie doceniamy grając bez przerwy. Na zewnątrz zamku zrobiłem sobie nowy zapas kwiatów do garnków błyskawic (to jedna z miejscówek z błyskawicami), unieruchomiłem dla rozgrzewki mauzoleum, aby mi ciągle nie dzwoniło do uszu, na wejściu powaliłem mini-bossa, te dwie szybkie lwie bestie - tu się przekonałem, że refleks mi się chyba poprawił, potem logiczno-zręcznościowa ścieżka zdrowia z ptakiem, psami, przyzwańcami, przywoływanymi i teleportującymi się rycerzami, w końcu boss. Na nowo przypominałem sobie logikę przejścia tej ścieżki, co gdzie, dlaczego, w jakiej kolejności. Ścieżka dobrze przygotowuje do walki z rycerzami przywoływanymi potem przez bossa. No i Commander Niall! Kiedyś to był dość trudny boss, który używa jeszcze dodatkowo swoich rycerzy summonów. Teraz pobawiłem się z nim z czystą przyjemnością. Jego summony sparowałem z identycznym summonem z mojej strony, lub perfumiarzem, lub gałązką czarującą. A samego Dowódcę buildem garnkowo-perfumiarskim-ashowym :-) Ognisty Olbrzym z kolei nie stanowi już dla mnie żadnego zagrożenia. Nie jest w stanie mi nic zrobić, jeżeli ginę to tylko wtedy, gdy przez długość walki i zagapienie zaplączę się w jakąś przeszkodę środowiskową lub spadnę z urwiska. Nie byłem w stanie go jednak pokonać samymi garnkami, perfumami, itp. bo trwałoby to wieczność i nie dawało większej przyjemności. Pokonałem go dla odmiany jedną pięścią z krwawieniem i mrożeniem. Całe ER :-)
Moje osobiste, ulubione Top 25 sposobów przechodzenia ER. Nr 1 to styl najprzyjemniejszy, i dalej w dół mniej więcej w kolejności frajdy, ale niekoniecznie siły czy skuteczności. Każdy daje mi sporo zabawy, nawet ostatni, a lista mogłaby być jeszcze dłuższa. To luźna mieszanka buildów, broni, mechanik, pomysłów, wyzwań. Niektórymi z nich przeszedłem całą grę, innymi jakąś część, niektórymi tylko konkretnych bossów i miejscówki, itp. Nie wiem czy niektóre rzeczy nie zostały w międzyczasie znerfione w ostatnich patchach. Dodatkowo subiektywna ocena trudności stylu: E- łatwy, N - Normalny, H - trudny.
(01 - N) Słojownik Perfumiarz - Zbieranie, Tworzenie, planowanie, bojowe Consumables , Płomień Lwiej Grzywy, Lalka Słojowca , Perfumiarka Tricia, Carmaan
(02 - E) Olbrzymie Bronie + powerstance + wyskoki, Niszczyciel Olbrzymów x 2, Pastorał Prałata x 2, Kostur Ogara, Młot Trolla
(03 - N) Pięści - Gwiezdna Pięść, Cestus z popiołami, Proteza Weterana, Pozszywany Smok Godricka
(04 - N) Ashes of War - zabawa use it & lose it lub pojedyncze jak Płomień Lwiej Grzywy, którymi można przejść prawie cała grę
(05 - N) Pokonywanie każdego bossa jego własną bronią
(06 - N) Kolosalny Miecz x 2 + powerstance + wyskoki, Greatsword, Zweihander, Miecz Pozszywanego, Złoty Miecz Trolla
(07 - E) Bluźniercze Ostrze
(08 - N) Zabawa (samymi) Spirit Summonami
(09 - N) Złota Halabarda + Smocza Halabarda
(10 - N) Pałki - zwykłe, duże, wielkie, kolczaste
(11 - H) Na golasa + najprostsza Pałka i żadnych ułatwień - czyli pokonywanie bossów w stylu Pro
(12 - N) Czarny Nóż - ubiór Czarnego Noża, sztylet Czarnego Noża, Klinga Przywołania, Tiche
(13 - N) Bronie Gargulców - 2 x wielki miecz, 2 x podwójne ostrze, 2 x topór, 2 x halabarda
(14 - N) Kolosalny Miecz x 1 + Lwi Pazur, ew. Królewski Wielki Miecz + Wilczy Atak
(15 - E) Miecz Świętego Reliktu
(16 - E) Katana Rzeki Krwi
(17 - E) Total Tank - Poise 130, zbroja kozobyka, Kamienna Opuszkowa Tarcza, właściwe talizmany, Aromat Żelaznego Naczynia
(18 - E) Inkantacje - ogólnie, tu całe kategorie
(19 - E) Magia - Karyjskie Berło Królewskie + Kostur z Meteorytu, ulubiona Proca i Gwiazdy Ruiny
(20 - H) Podwójne Ostrza + Widmowe Cięcie i Tornado Czarnego Płomienia
(21 - N) Magmowe Ostrze + Skrzydło Astela
(22 - N) Topory wszelakie - cała masa świetnych opcji
(23 - H) Łuki - Czarny + Grad, Albinauryków + Deszcz Strzał, Lwi Wielki Łuk + Deszcz Radahna
(24 - H) Bojowe Tarcze - do obrony i ataku: Z Obliczem, Jednooka, Smoczego Szponu, Kamienna Opuszkowa, Tygla
(25 - H) Skradanie + taktyka + Gambit Zabójcy, Przynęta Białego Cienia, Drapieżnik z Mgieł, Szybki Odskok
Miejsce Honorowe - przemykanie się przez grę przy użyciu Bloodhound's Step ;-)
Brandon Sanderson i Godskin Duo - czyli jego ulubiony boss w ER :-) Nareszcie ktoś mnie rozumie ;-) Cudne wideo pokazujące dlaczego ten boss taki ulubiony i jak gra inteligentnie przygotowuje do walki z nim. Czyli znowu - tam gdzie jedni widzą jakieś wady, inni cieszą się z przemyślanego zamierzania twórców, dającego lepsze doświadczenie. Mam tylko oczywistą podpowiedź dla Brandona na jego uwagę co do dobiegania do tego bossa z punktu łaski - po drugiej stronie jest inny punkt łaski, przy samym wejściu na arenę, bez żadnych mobów po drodze :-) Sam go odkryłem dopiero w drugim przejściu i faktycznie wcześniej też tak biegałem jak autor.
Why You Should Play Elden Ring — The Godskin Duo and What Makes Them Such A Great Boss Battle
https://www.youtube.com/watch?v=xau7CGghLj8
Elden Ring to stan umysłu :-) It's not boring, you are... Spojrzenie na grę i jej ocena zależy w dużej mierze od nastawienia gracza i gotowości do pozbycia się dawnych przyzwyczajeń, zwłaszcza Dark Soulsowych. Unfair, unbalanced, unfun vs fun & fair. Świetny film. Technicznie to odpowiedź jakiemuś kolejnemu youtbowemu guru wokół mechaniki walki i bossów. Dla mnie świetny materiał do dalszej nauki i bardziej profesjonalnych przejść gry. Pomimo kilkuset godzin w grze, trochę się znowu dowiedziałem lub znalazłem potwierdzenie do swoich przemyśleń o mechanikach, koncepcjach, pojęciach, konstrukcji bossów, różnicach i sporym postępie w stosunku do poprzednich gier FS. Ufff wciąż jestem początkującym w te klocki, ale może nie jestem kimś, kogo autorzy i środowisko określają jako "scrub" - przez sposób nastawienia do trudnych wyzwań w trudnych grach, niezależnie od doświadczenia. Enjoy!
https://www.youtube.com/watch?v=EZ_9F73R1tE
500h stuknęło na mojej postaci w NG+ i ... nigdy nie było tak dobrze :-) Do tego trochę godzin na kilku równoległych profilach NG do prób szybkościowych. Jest zatem okrągła rocznica i powód do świętowania - pękła butelka szampana ;-) Długa droga od pierwszego przejścia magiem, z summonami i gryzieniem ścian przed niektórymi bossami - do samych pięści solo i swobodnego używania dowolnych zabawek dla czystej, niczym nie skrępowanej przyjemności :-)
Powrót po kilku tygodniach do ER jest dla mnie małym zaskoczeniem. Nie myślałem, że gra będzie dla mnie równie świeża i jeszcze bardziej interesująca niż na początku. Nie przesadzam, ale moje uznanie i satysfakcja z tej gry rośnie nieustannie, z każdą godziną i z każdym przejściem. Pewne przemyślenia, doświadczenia i umiejętności ułożyły się jakby ostatecznie w głowie i scementowały. To na podstawie gry własnej i wybranych merytorycznych materiałów do różnych tematów, których wiele przejrzałem na yt, a ostatnio przestałem już oglądać - zwłaszcza od tych, jak ich nazywam "płaczących guru". Na NG+9 wyszło mi teraz dość dokładne przejście po świecie, to ze względu na zbieractwo materiałów pod garnki i perfumy - oto ostateczne uzasadnienie dla otwartego świata ;-) Lista pomysłów na kolejne przejścia i wyzwania rośnie. W tym zauważyłem, że FightinCowboy podkradł mój pomysł !?! ;-) jaki zaplanowałem na NG+10 i robi teraz nową serię Use it & Lose It, tylko on z broniami, a ja zamierzam z popiołami wojny (każdy boss inną bronią / popiołem wojny). To nieprawdopodobne, ale wciąż każdego dnia odkrywam w tej grze coś nowego. Myślę, że ten ER nigdy się dla mnie nie skończy :-)
Czy coś się zmieniło od momentu gdy po chyba 40h dałem grze 10/10 do dziś, gdy pękło 500h? Nie, jest tylko przyjemniej, pewniej, bardziej świadomie, jestem w stanie lepiej docenić różne elementy gry - ze względu na trochę lepszą wiedzę, umiejętności, ogromy arsenał narzędzi i multum odblokowanych możliwości. Jest wyrobiona ostatecznie własna opinia co do paru aspektów, które były na początku dyskusyjne lub krytykowane w społeczności ER. Niektórych nie byłem pewien i postanowiłem je wyjaśnić na własny użytek. Wymagało to kilku przejść gry, przejścia innych gier FS, podniesienia własnego skilla, aby się samemu przekonać jak jest naprawdę. Niekompetencja i wąskość spojrzenia niektórych płaczących guru i FS-owych weteranów na yt przeraża i zadziwia. Zadziwia w druga stronę i niesłychanie motywuje to, co pokazują fani gry w różnych wyzwaniach, pomysłach i mechanikach.
Jak jest teraz? Jeżeli dałem 10/10 po kilkudziesięciu godzinach gry, to teraz ER jest dla mnie grą idealną na każdym poziomie. Historia i sposób jej podania - przekonałem się, że nikt jej nie zna do końca, są tylko mniej lub bardziej kompletne teorie, a czasem szalone pomysły, ja też mam swoje teorie, dostosowane do moich przekonań i motywacji, i ciągle znajduję jakieś elementy puzzli w świecie. Genialnie przemyślana konstrukcja gry, otwartego świata, lokacji zamkniętych, różnorodnych dungeonów, które nie nudzą mi się i zaskakują do tej pory, tak, tak katakumby nie przestają mnie bawić - nie wiem jak można mówić, że są na jedno kopyto? :-) Niezwykłe piękno graficzne każące się wciąż zatrzymywać i podziwiać, pomimo wewnętrznej brzydoty fabularnej, to wielka sztuka przedstawić zepsuty i ohydny świat w taki piękny sposób... System walki, który zawsze najbardziej mnie interesuje, nie ma sobie równych. Najlepsi, najtrudniejsi, najbardziej różnorodni bossowie jakich można spotkać w grach. Jednocześnie najlepszy, najbardziej różnorodny, najprzyjemniejszy arsenał narzędzi, broni i mechanik do radzenia sobie z tymi bossami oraz podnoszenia swoich umiejętności. Nieporównywalna grywalność i fun factor. Nieskończone replayability i pole do eksperymentów / wyzwań / sposobów przechodzenia. Jednym słowem gra bez końca, bo nawet po n-tym skończeniu zawsze można tu wpaść w dowolne miejsce i robić coś ciekawego. Ta gra nie jest po to, aby ją skończyć, ale aby w niej cały czas coś nowego robić i odkrywać. Nie ma czegoś takiego jak "skończyć" Elden Ring. Ktoś, kto przejdzie grę na tzw. 100% może odkryć zaledwie 10% jej możliwości i może go ominąć 90% frajdy.
Czy z perspektywy 500h gra ma jakieś wady, bo po 40h nie miała u mnie żadnych? Tak, odkryłem niestety dwie wady. 1) Potrafi wkurzyć, potargać emocjonalnie, bardzo szybko przełączyć wajchę z uwielbienia do nienawiści, a potem równie szybko w drugą stronę. Gracz musi się rozprawić ze swoimi wyobrażeniami, przyzwyczajeniami, stereotypami, słabościami, zdecydować czy pójść na łatwiznę, czy dążyć do wyznaczonego celu, czy oszukiwać siebie, czy walczyć do końca, czy użyć inteligencji, czy narzekać że nie jest jak kiedyś, czy cierpliwie do podszewki poznać tą grę i jej możliwości. Ale mimo najlepszych chęci gracza jest kilka drobnych miejsc, wcale nie tych najbardziej znanych, których konstrukcja jest wyrazem czystej złośliwości Miyazakiego ;-) Na szczęście można sobie je spokojnie podarować, jak ktoś nie lubi kląć i nie ma ochoty na wyzwania przestrzenne o milimetrowej precyzji. 2) Po ER nie gram już w inne gry innych twórców, które nie są na poziomie arcydzieła. Od lutego jedyną inną grą, którą przeszedłem to XC3 - ta gra jest porównywalnym arcydziełem. Na inne nie miałem zwyczajnie ochoty, albo odstawiałem po kilku minutach, oprócz symulatorów samolotowych czy samochodowych, na które zawsze znajdę małą chwilę, bo to inna bajka. Jestem na etapie gdy wciąż bardziej interesujące jest kolejne przejście ER na nowy sposób. Ale nie to jest najgorsze. Stwierdziłem na koniec, że nie ma dla mnie jednak powrotu do innych gier FS. Konstrukcja ER z otwartym światem, w którym w ciągu 2h od początku gry mogę dotrzeć do dowolnego miejsca i bossa, przemierzać ten świat na dziesiątki sposobów, rozwinięty system walki, tzw. "powtarzalność" bossów" - czyli w rzeczywistości jeden z najlepszych patentów tej gry, ogólna paleta możliwości i różnorodności sprawia, że straciłem ochotę na gry dziergane i sznurkowe. Sznurkowe tzn. po sznurku od A do Z, ewentualnie z wyborem czy najpierw ścieżka C-D czy E-F i z ukrytym przejściem D-G, a jeżeli boss jest w punkcie X i to unikalny boss na całą grę, to całą tą ścieżkę A-X trzeba po sznurku pokonać, aby mieć jedno niepowtarzalne, unikalne doświadczenie na całe życie. To już chyba nie dla mnie i nie ma do tego powrotu. Nie ma też powrotu do prostszych "turowych" walk z bossami DS1-3 czy prostszych rytmicznych walk z Sekiro. Lubię te wszystkie gry, miło wspominam wszystkie przejścia, i nadal oceniam na 9-10/10, mogą mieć nawet ciekawsze historie, czego nie wiem, bo mnie jakoś nigdy specjalnie nie interesowały, ale po ER konstrukcja tamtych światów i walk nie jest już tak atrakcyjna. Pozostają na zawsze w pamięci, ciepło i z sympatią. Takie to są smutne wady ER po setkach godzin gry :-(
Takie wymagania jakie są w Elden Ring są bardzo fajne Minimalne GTX 1060
Zalecane GTX 1070. Wprzyszłości żeby nadchodzące tytuły też mieli takie wymagania Fajne Aż miło na takie wymagania popatrzeć. A Nie zaraz jakieś RTX.
Te karty RTX Są tylko po to żeby odpalić gre w najwyższych Ustawieniach w 4K
Ale do ustawień niskich w rozdzielszczości HD To zawsze powinna wystarszyć
GTX 1060. W Nadchodzących grach także.
Odnotujmy dla potomności nominacje Elden Ring do The Game Awards 2022:
1) Game of the Year
2) Best Game Direction
3) Best Narrative
4) Best Art Direction
5) Best Score and Music
6) Best Audio Design
7) Best RPG
Żeby było sprawiedliwie proponuję Najlepsze RPG dla Xenoblade Chronicles 3, a Grę Roku dla Elden Ring ;-)
Jestem w szoku że czytelnicy G-O ocenili grę tak jak na to zasługiwała. Elden Ring to najbardziej przehajpowana gra ostatnich lat. Przehajpowana - gdyby to był pojedyńczy tytuł to gra zasłużyłaby na 9 albo może nawet 10. Tyle że Elden Ring o czym wszyscy wiemy miały być Dark Soulsami tylko że w nowym świecie bo pomysły na ten Dark Soulsów się skończyły.
To co broni Elden Ring to PARU niezłych bosów, jak nauczymy się mechanik i zapamiętamy mniej więcej mechaniki broni i czarów których jest ZA DUŻO to możemy mieć też kupę frajdy z inwazji.
Questy są beznadziejne i zupełnie nieintuicyjne. Dowalono kupę bossów którzy się albo powtarzają albo są najzwyczajniej zapchajdziurami wsadzonymi do gry na zasadzie "może jak będzie więcej to będzie lepiej". Może jednak nie? O ile jeszcze walka X razy z Night Cavalry jest naprawdę przyjemna bo to fajny przeciwnik dublowanie innych (nie chcę zdradzać szczegółów) to jakieś nieporozumienie. Parę lokacji jest OK (Lydendell, Stormveil Castle) ale cały koncept otwartego świata z kupą słabych wrogów jest ogromnym krokiem w tył w stosunku do Soulsów. W Soulsach wszystko było fajne a stworzony świat był po prostu "masterpiece". Tutaj mamy widoczny brak pomysłu który zastąpić ma zastąpić więcej przeciętnego contentu. Obejrzałem sobie przypadkiem kilkanaście minut nagrania z Dark Souls 1. Jak Elden Ring się w ogóle nie umywa.
Wymysł "spirit ashes" jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. Nie potrafię zrozumieć kto to wymyślił i po co. Jeśli nie potrafiliśmy przejść bossa w Soulsach to albo levelowaliśmy postać, albo uczyliśmy sie bossa albo przyzywaliśmy gracza który chciał pomóc w walce z danym bossem albo wreszcie szukaliśmy broni która najlepiej przeciwko bossowi się sprawdzała. Jaki jest sens spirit ashes z którymi można zresztą często normalnie popylać po mapie to ja nie wiem.
Jaskinie i masa lokacji wyglądaja jakby wygenerowane losowo. Po co kilkadziesiąt powtarzalnych lokacji? Nie lepiej było zrobić kilka ale z pomysłem?
Historia świata w którym gramy zupełnie mnie nie zaciekawiła. W Soulsach szybko chciałem dowiedziec się skąd to albo skąd tamto. Albo gdzie jestem. Tu - zero. Nie wiem kim była Marika, Malenia czy jak tam jej było ani skad sie wziął ostatni boss. I nie mam zamiaru sie dowiadywać.
Elden Ringowi można spokojnie dać 7. To nie są wywalone pieniądze. Ale do kunsztu Soulsów tu dużo dużo brakuje.
Podtrzymując naszą tradycję i z okazji GOTY taki sympatyczny utwór załączam :-)
https://www.youtube.com/watch?v=FNNI_4tk9fs
Koniec roku - czas podsumowań i zasłużonego świętowania :)
Zgodnie z niedawnym artykułem GOLA, podsumowującym tytuły gry roku przyznane do tej pory przez branżowe media i graczy, statystyka wygląda następująco - na 193 wybory gry roku:
145 - Elden Ring
26 - GoW R
22 - inne gry
Liczby mówią same za siebie. Gratulacje dla wszystkich wielbicieli gry. Szczere uznania dla tych ogarniętych graczy, którym gra z jakiegoś powodu nie podeszła. Pozdrowienia dla dzielnych GOLowych trolli i poturbowanych naturszczyków, dzielących się swoimi "objawieniami" dotyczącymi gry, w całkowitej nieświadomości swojej śmieszności i ignorancji. Nie martwcie się, obstawiam, że wasze bóle zostaną wkrótce ukojone i będziecie mieli swoją chwilę radości przy wynikach goty GOLa - ocena ER 6,6 dzielnie tu trwa od premiery wbrew recenzjom graczy i całemu światu, tak trzymać ;-)
ta gra jest zle zrobiona!
-fatalna kamera w grze
-jak chcesz uzywac podczas walki np sztyletow, eliksirow, boostow na miecz itp. to przewijasz wszystko na 1 przycisku jak debil
-strasznie dziwaczna, trzeba kombinowac "co autor mial na mysli" jak grac
-ciezko sie struje postacia np te uniki, przewrotki w porownaniu do wiedzmina strasznie slamazarne
przechodze gry na trudniejszych poziomach trudnosci ale elden nie jest trudny, jest zle zrobiony!
juz nie wspominam o takich pierdolach jak fatalne zarzadzanie ekwipunkiem albo ze nie moge porownac kupowanego przedmiotu do posiadanego itd mozna wymieniac do jutra
D.I.C.E. Awards przyznane właśnie przez amerykańską Akademię Sztuk i Nauk Interaktywnych dla Elden Ring:
Gra Roku
Najlepsze RPG
Wybitne osiągnięcie w fabule
Wybitne osiągnięcie techniczne
Wybitne osiągnięcie w projekcie gry
Wybitne osiągnięcie w reżyserii gry
Brakuje mi tylko nominacji dla Elden Ring w muzyce, oprawie dźwiękowej i oprawie graficznej.
Elden Ring rok później - świetnie chłopaki z "To Znowu Oni" podsumowali.
https://www.youtube.com/watch?v=CMSco_WtA28
Odpaliłem po ponad roku przerwy na XSX naiwnie licząc, że japońce naprawiali swojego technicznego gniota.
No ale gdzie tam, mam wrażenie że chodzi jeszcze gorzej.
W Pogrobno jak deszcz zaczyna padać, to są świetne spadki do 30fps, bardzo to pomaga w walce, normalnie wtedy jest metafizyka, spotkanie z twórcą.
Krzaki doczytuja się kilka metrów przed postacia - tego rok temu nie widziałem, więc chyba znowu coś spartolili.
Drodzy recenzenci - quo vadis? 10/10 za grę z takim stanem technicznym?
Na pewno to pomoże podczas premier ich kolejnych gier, na pewno się przyłożą
https://www.youtube.com/watch?v=uJ4F7lWZQss&t=303s
Cos pieknego. Kozy okazaly sie silniejsze niz przypuszczalem (w przypadku niektorych bossow).
Tarnished vs Link
Nieuchronne porównania. Zgadzam się - jak dobrze mieć obie możliwości :-)
https://www.youtube.com/watch?v=JQEKE8APY7U
Mijają miesiące,
Mija rok,
A Lolek dalej zachowuje się jak głąb
Gra to totalny przeciętniak. Trzeba nie mieć żadnego porównania z innymi grami i być fanbojem, żeby uważać to za 10/10. Mam wrażenie, że ludzie piejacy z zachwytu nie grali w nic innego niż Metin i Diablo. Klimat na plus, grafika ok. Inteligencja przeciwników zaskakujaci dobra. I tyle z mocnych stron. Grze zdecydowanie dużo bliżej do gatunku Action niż RPG. Szczatkowa fabuła dosyć nijakiej jakości. NPC nijacy i irytujacy i ma się ochote ich pozabijać. Świat wielki, ale dosyć pusty i nie ma w nim za dużo do roboty poza tłuczeniem nieskończonych hord potworów. Nie daje satysfakcji z rozwoju postaci. Loot to głównie śmieci, których się nie chce zbierać. Przeciwnicy dziela się na ultrałatwych, których rozwala się hurtowo oraz na prawie niemożliwych do pokonania. Gra rok po premierze ma sporo niedoróbek i bugów, a to że nasza postać nie umie pływać to jakiś ponury żart. Oczywiście fanbojom to na pewno nie przeszkadza i lenistwo twórców beda tłumaczyć dopatrujac się tam jakiś o la boga awangardowych mechanik.
Dość schematyczna gra - każdego bossa można załatwić w ten sam sposób co widać na tym filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=jbcWGVsAvOY
Powrót do ER po dłuższym czasie
O wiele lepiej gra się, gdy zna się lore i ogólnie złożoność świata - to muszę przyznać.
Nie wiem co tam FS robi, ale widzę że oprócz balansu rozgrywki w ogóle nie zajmują się naprawianiem błędów. Taka gra jaką zrobiliśmy ma być i tyle, walić prawidłową kamerę, przenikanie się obiektów itd. Szkoda.
Strasznie długo czekają też z wypuszczeniem DLC, oby to było coś naprawdę porządnego, bo ludzi ich zjedzą.
Ogólnie mam nadzieję, że Wukong rozwali system zarówno pod kątem rozgrywki, jak i historii to może FS poczuje oddech na plecach i zaczną też robić gry przynajmniej poprawnie technicznie.
- Będą się smażyć w piekle za wszystkie walki w duecie i to w takim piekle co Dung Eater w kotle miesza :)
A i tak najdłużej póki co zeszło mi na Fully-Grown Cośtam Beast, to cholerstwo było niefajnie opancerzone a build mam właściwie trochę pod trading HP
- Naprawdę bolał by ich jakiś dziennik? Jestem serio ciekaw ile osób grając w to w ogóle wiedziało że robi questa.
Jakoś poboczne walki albo te z dungeonów są trudniejsze niż główne.
- o właśnie, dungeony są kiepskie w Eldenie
O, jeeeest xandonik, powstaniec śląski :) Wziąłbyś się chłopie do jakiejś roboty, zamiast wrzucać takie bzdetne, nikogo nie obchodzące posty. Wątek tego niewypału, jakim był srelden sring umiera, poszukaj sobie innego zajęcia
Te Błukary, każdy ma prawo do własnej oceny, ty dajesz 10/10, a ja 0/10, proste. Liczba wad przygniata liczbę zalet, były wielkie oczekiwania, a otrzymaliśmy co najwyżej przeciętny produkt. Tutaj jest kilkuosobowa grupa sekciarzy i fan boyów gry, natomiast cała rzesza sceptycznie odbierających ER osób nie zagląda na to forum. Utopiłem 300zl, bo też byłem napalony po świetnej serii soulsów i BB, dałem sobie spokój po kilkunastu godzinach. Już lepiej zainwestować w Lies of P. Niektórzy przedstawili tutaj racjonalne argumenty, niezwykle trafne, pokazali masę baboli i niedorzeczności w grze, nie chcę mi się tego powielać
No Fanatyk Gier Video, genialny debiut w tym wątku. Spróbujmy potraktować cię poważnie, nie jako zwykłego trolla.
* Zacząłeś od atakowania i znieważania innych graczy. Bukary ma dość imponujące osiągnięcia w ER i spory wkład w ciekawą dyskusję wokół gry. Ja też trochę czasu spędziłem w ER. Ty z kolei nie wiadomo, podobno spędziłeś w tej grze kilkanaście godzin, czyli prawie nic o niej nie wiesz, ale zaczynasz z pozycji prokuratora oskarżającego innych, że mieli dobrą zabawę przez 100-200-1000h, serio, hmmm...
* Dla twojej informacji, Bukary nie ocenił tej gry 10/10. Z tego co zrozumiałem podobała mu się, ale wymienił sporo obszarów, które nie przypadły mu specjalnie do gustu, delikatnie mówiąc. Zatem napisałeś bzdurę wygenerowaną wyłącznie w twojej głowie. Ja z kolei faktycznie oceniłem ER dokładnie 10/10, bo to dla mnie gra absolutnie doskonała, również w samym gatunku soulslike i wśród gier FS :-) I nie czepiam się twojej oceny 0/10. Wyraź ją sobie. Chociaż nie śledziłbyś chyba tego wątku dla gry 0/10? Nie masz lepszej roboty? Gdybym chciał być obiektywny i merytoryczny to zapytałbym się również jakim cudem gra 0/10 zdobyła ponad 500 tytułów gry roku. Spisek? Ale tego nie zrobię i zostawiam ci to do przetrawienia. Dla ułatwienia dodam, że sam mam np. uprzedzenie i niechęć do Baldur's Gate 3, ale jednocześnie uznaję ją za arcydzieło w swojej klasie. Nie ma w tym sprzeczności.
* Sekciarze. To, że gra się podoba wielu graczom i o niej dyskutują lub do niej wracają to nie jest sekciarstwo. To zupełnie normalne. Twój atak na fanów gry jest dość nienormalny.
* Frustracja. Z twoich wpisów wylewa się jakaś niezdrowa frustracja. Kupiłeś grę, wydałeś xxx złotych, nie spodobała ci się i atakujesz innych graczy za to, że im się spodobała? Dojrzały człowiek bierze odpowiedzialność za swoje wybory, decyzje i wydatki, nie przerzuca tych frustracji i winy na innych. Jeżeli nie możesz sobie z tym poradzić i przeboleć utopionych $ to służę pomocą. Napisz co ci konkretne przeszkadza w ER, a spróbuję pomóc, proponując być może jakiś sposób rozgrywki w ER, który może przypaść ci do gustu. Nie gwarantuję, ale przeszedłem ER na wiele różnych sposobów i mam pewne doświadczenie. Odpowiedzi znajdziesz też w wielu historycznych wpisach w tym wątku jeżeli chce ci się trochę pogrzebać, adresujących np. wszystkie uwagi typu użytkownika Lorenzo powyżej.
* Wady i zalety ER. Jak każda gra ER ma swoje wady. To mogą być wady rzeczywiste lub "obiektywne". Wady "subiektywne" zależne od gracza. Lub wady "urojone" też zależne od gracza. Przykład wady obiektywnej - gra chodzi w 45 FPS na konsoli, a chciałbym mieć 60 FPS. Przykład wady subiektywnej - otwarty świat, sposób narracji. Przykład wady urojonej - Margit jest za trudnym bossem początkowym. Rozumiesz czy mam rozwinąć temat? Osobiście nie odpowiadam już na długie listy wad ER, bo to było już dyskutowane intensywnie przez ponad 2 lata na tym wątku - zawsze możesz tam zajrzeć. Ktoś, kto wyskakuje z tezą, że "otwarty świat popsuł wszystko" albo "Pierwszy boss głównej linii gry zabił mnie więcej razy niż następne 150 bossów razem wziętych" sam jest sobie winien.
* Lies of P. Tu się zgadzamy. jestem wielkim fanem tej gry.
* Na koniec - ten wątek ER osiągnął pewien poziom kultury, również dzięki Bukaremu. Nie psuj tego swoimi frustracjami. Wkrótce dodatek Shadow of the Erdtree, więc prawdopodobnie dyskusja rozpocznie się na nowo. Jeżeli przeszkadza ci xandon to uspakajam - nie planuję ogrywać tego dodatku, przynajmniej na początku, mam z nim osobisty konflikt fabularny ;-) Także wal spokojnie, ale... powstaniec śląski?!? Kę?
Jedna z najwspanialszych gier ...platyna wbita i baaaaardzo czekam na DLC
Via Tenor
Three.....
days....
till...
humanity..
restoration.
Nie chciałem za dużo spamować po premierze, tym bardziej że szczerze różny miałem nastrój, ale skoro niektórzy pytają się o pierwsze wrażenia to takie różne luźne od czapy. Pograłem 3h wczoraj po północy i ponad 2h dziś rano. Zaczynam oczywiście od NAJWAŻNIEJSZEGO mam nadzieję nie spoiler:
"Święta wojna była brutalną czystką, a perfumiarzy nie wezwano tam, by leczyli. W pewnych technikach sztuki perfumiarstwa używa się trucizn. Kiedy dowiedział się o tym xandon, zaczął doskonalić te techniki i stał się ich mistrzem."
Perfumy GUROM, powtarzam GUROM. Od razu znalazłem perfumy ognistej iskry i zabójczej trucizny, złapałem pełny strój od perfumiarzy, a moje marzenie i główny osobisty cel tego DLC stały się rzeczywistością już na starcie. Miyazaki definitywnie stawia na bojowe perfumiarstwo w tym dodatku, niezależne od tworzenia, do tego podrasowany crafting, nowe typy garnków i nowe duże garnki, ale te ostatnie na razie jakoś słabo z tego co spróbowałem. No to jak załatwiliśmy na wstępie to, co wszystkich najbardziej interesowało, to do rzeczy:
Spotkałem już kilka nowych typów broni, każdą tylko szybko spróbowałem i wydają się fajne, zwłaszcza podwójny myk zakrzywionych ostrzy. Nie będę zdradzał, bo fajne pierwsze wrażenie. Lekkie greatswordy wydają się w porządku. Minas Morgul czitujący z Giant Crusher + Lwi Pazur będzie mógł czitować jeszcze bardziej z nowym Pazurem Dzikiego Lwa, bo to już popiół akrobatyczny na wybitnych sterydach. Ogólnie nowe topory mi się tu jakoś często narzucają, którym do tego podbito chyba szybkość ataku w ostatniej łatce.
BTW, jeżeli nie widzicie nowej zakładki w ekwipunku i znaczników nowych przedmiotów, to trzeba sobie włączyć w opcjach menu.
Najbardziej tricky jak dla mnie to balans, poziom trudności i levelowanie. Wszedłem z postacią LV 199 NG+2 lub+3 (nie widzę teraz która to podróż bo mam przed EB) z podstawki i swoim atomowym zestawem broni z przejść LV1 lodowa włócznia + pięści. Wiele mobów bardzo łatwych, a potem nagle pojawiają się wrogowie, którzy mnie one shotują, i to wcale nie bossowie. Jak gdzieś wchodzę do nowej lokacji to nigdy nie wiem czy będzie spacerek czy zginę na 1-2 hita. Zasadniczo z minibossów, których widziałem jestem bardzo zadowolony, są fajnym wyzwaniem. Nazbierałem już ładnych kilka fragmentów Ostrodrzewa i coś tam do czcigodnych duchów, ale nigdzie nie pokazuje ile zebranych, a wiem że jest jakiś #max, tylko pokazuje aktualny wpływ na atak broni i ochronę.
Sam świat i lokacje - mam mieszane uczucia. Pierwsza otwarta lokacja nie podoba mi się zdecydowanie. Nie ma efektu Limgrave. Pusto i nudno. W podstawce zanim doszliśmy do Zamku to już 100 różnorodnych atrakcji i niespodzianek nas spotkało pod drodze, tu ze świecą biegaj i szukaj. Dlatego przez pierwsze godziny nie walczyłem tylko biegałem koniem po okolicy i mapowałem sobie miejsca do późniejszej eksploracji. Te krzyże od Miquella mnie wkurzają póki co. Z różnymi NPCami się trochę nagadałem. Same już te lokacje po opuszczeniu pola bardzo fajne. Zwłaszcza jak zrobiłem pierwsze katakumby z mini-bossem końcowym, to najpierw, o kur* ale dowalili, ale na końcu banan na ustach. Legacy dungeonów jeszcze nie robiłem, tylko wdepnąłem z ciekawości i zostawiłem na spokojną eksplorację. Pierwsze zetknięcie z wertykalnością bardziej mnie zirytowało niż zadowoliło, ale może o to chodzi. Trochę jak w niektórych Xenoblade Chronicles. Ale na pewno będzie co robić i eksplorować, co widać w perspektywie widokowej.
Aha, Miyazaki ma pie*dolca na punkcie psów jak wiadomo. Nie piszcie nigdy do niego, aby je usunął bo on ich wtedy daje coraz więcej. Ja je na 2 hity, one mnie na 2 hity. Jest ich dużo.
Generalnie, ja się nie spieszę i nie planuję spieszyć z tym DLC, myślę, że to dobre podejście. Wczoraj jak szedłem spać po 3h to byłem taki trochę nazwijmy mało podekscytowany. Dziś rano jak zrobiłem te katakumby, jakichś mini-bossów to jest dużo lepiej. Będzie co robić na pewno i za chwilę może będę sikać z radości. Na pewno powolne delektowanie się pojedynczymi elementami tej gry i świata wydaje mi się odpowiednią strategią.
UWAGA!!!
Ostrzeżenie, aby nie otwierać odpowiedzi do mojego powyższego wpisu, jeżeli nie chcecie być narażonym na poważne spoilery z końcówki DLC. Nie wnikałem w szczegóły treści i nie jestem w stanie stwierdzić czy informacje tam zawarte są prawdziwe czy nie, ale użytkownik jaro171188 podaje otwartym tekstem w pierwszym zdaniu swojego komentarza kto jest finałowym bossem i ważne szczegóły fabularne z zakończenia. Nie wiem dlaczego to zrobił, ale wygląda, że świadomie i umyślnie. Nie będę tego komentował. Prośba do autora o usunięcie tych informacji lub ujęcie ich w spoiler z ostrzeżeniem.
Jeżeli powyższe nie nastąpi bardzo proszę Moderatora / Administratora forum o stosowną reakcję.
jaro171188 co do pozostałej części - znowu nic nie rozumiesz o co chodzi w grze i do tego nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. To nie jest wyścig na czas i nie wiem jakim trzeba być matołem, aby gonić z dodatkiem w 4h. Nie wiesz, że tu chodzi o to, przynajmniej w moim przypadku, jak wyraźnie napisałem, aby bawić się nim, poznawać, rozkminiać, eksperymentować jak najdłużej i cieszyć każdym elementem rozgrywki. Potem może przyjdzie czas na wyzwania i speedruny jak się spodoba. Teraz nie psuj innym zabawy. Piszę innym, bo mi akurat nie zepsujesz. Ale umyślne spoilerowanie nie mieści się w języku ludzi cywilizowanych. Mam nadzieję, że zbyt wielu fanów ER tam nie zaglądnie.
Via Tenor
Michalek masz chociaz jakis kolegow, zeby im sie pochwalic jak to ownujesz Eldenowcow na forum gola?
Czy w dzien troling w necie, a w nocy placz w poduszke?
btw. ostatnie posty tego kolesia tutaj sa z kwietnia (lacznie napewno na conajmniej trzech kontach, moze wiecej), i wtedy zostal zaorany i jasno mu powiedziano, ze nikt tu nie chce jego dziecinnych i dziwnych postow i odpisywania samemu sobie.
Chowal uraze i planowal "zemste" ponad dwa miesiace.
jprdl.exe polaczone z getalife.jpg
Ostatnie spostrzeżenia po zarąbaniu ~8 bossów dających remembrance i wyeksplorowaniu na oko 60-70% mapy:
Jest to najlepszy i zarazem najgorszy content w ER. Jest bardzo nierówno, na przykład jest pewien rejon mapy gdzie klimat to po prostu 'chef's kiss' ale nie można używać Torrenta, przez co po pierwsze bieganie zajmuje kosmiczną ilość czasu (połać terenu jest wielka), po drugie dobór wrogów w ogóle nie pasuje do atmosfery rejonu, no i poza aspektami audiowizualnymi jest po prostu pusto.
Nadal regularnie mam to uczucie "oohhhh shit" kiedy gdzieś tam w tle widzę jakieś ciekawe miejsce po czym losowo na nie trafiam po kilku godzinach gry, natomiast kiedy widzę pusty niezbadany obszar mapy który chciałbym wyeksplorować, to znalezienie tam drogi wydaje się niemożliwe. Lubię łamigłówki i konieczność wysilenia czasem czerepu, ale jak muszę gdzieś iść 5km dalej, wskoczyć w mały otwór po czym wleźć w jakąś nieckę która jest zasłonięta krzakiem, to chyba ktoś przegiął pałę.
Z drugiej strony mamy jedne z najpiękniejszych widoków w całej serii, ten mocno ukryty obszar gdzie jest inkantacja wymagająca 70FAI (specjalnie piszę enigmatycznie) to coś gdzie przystanąłem i po prostu gapiłem się jak dureń, jest jak w bajce.
Nie rozumiem jęczenia (w tej skali) na trudność. Nie jestem wymiataczem (powiedziałbym że w ER gracz ze mnie przeciętny, może LEKKO ponadprzeciętny) ale idę jak przecinak, to co głównie mnie morduje to niektóre przegięte moby (np. te wysokie omeny z nieskończoną staminą), ale na żadnym z bossów nie utknąłem dłużej niż na 20 minut*. Po prostu zamiast walić łbem w mur (jak znajomy który na kilka godzin utknął na Messmerze) poszedłem zwiedzać świat i korzystam z każdego narzędzia (a tych jest sporo - boiled prawns, defensywne talismany, perfumy, czary, summony, armory z odpowiednio dobranymi resistami, odpowiedni wondrous physick itd itp), jak już się nazbierało scadutree blessingów to gra nie wydaje się znacznie trudniejsza od podstawki. No a jak ktoś rushuje od bossa do bossa, w dodatku ma jakieś zasady elitistów (nie używam summonów, nie używam consumable, gram z zamkniętym jednym okiem, nie używam tej X broni bo OP) to rzeczywiście pewnie jest bardzo trudno ;) Mam wrażenie że Sekiro znacznie bardziej (i nawet podstawka, zanim nauczyłem się grać) łoiły mnie w zadek, a community nie dostawało rozwolnienia.
*nie doszedłem do 2 najtrudniejszych bossów, na nich pewnie utknę na dłużej, ale Messmer już gryzie glebę.
Zostało mi już stosunkowo niewiele do końca i trochę mi przykro że to już końcówka przygody, mam nadzieję że dwójka (albo jakiś spinoff) powstanie. Przywiązałem się do tego świata, a w Lordran po Ringed City chyba nie ma czego szukać.
Ode mnie mocne 8/10, dla fana soulslike must have.
PS. Mało kto zwraca na to uwagę, ale mam wrażenie że DLC ma bardzo mało bugów - poza tym że w jednym dungeonie jest zepsuta ściana (można wypaść out of bounds) chyba nie napotkałem żadnego innego prolemu.
Zakala smoczego rodu gryzie piach.
Niesamowita walka. From Softowe smoki to jest stan umyslu. ;)
W dalszym ciagu Midir z trojki jest najlepszy, ale tutaj imho mocne drugie miejsce.
Tak jak napisal pan wyzej Scadutree upgrade'y to jest podstawa jednak. Do tego dostosowywanie ekwipunku pod encounter, co w poprzednich grach tez pomagalo, tutaj pomaga jeszcze bardziej (wrecz bym powiedzial ze jest wymagane). To juz nie jest DS1, gdzie caly poradnik mozna sprowadzic do "Znajdz Claymore, ulepsz na +10 i cala gre bedziesz tym walczyl".
Gra wydaje sie w sumie bardziej "rpgowa" niz "soulsjakowa" bo tutaj w sumie liczby i itemki sa juz wazniejsze niz pure "git gud" i skill.
Cos jak Hack 'n' slashe. Niby pure skill sie przydaje ale matematyki i systemow nie oszukasz juz samym rollowaniem.
W sumie fajnie bo jakas to jest odmiana formuly.
btw w spoilerze From Softowa dbalosc o lore, szczegoly, enviromental storytelling i inne takie za co ich kocham. Dotyczy Bayle i pana Placka z podstawki.
spoiler start
Bayle to smok, ktory zbuntowal sie przeciwko Placudisaxowi i z nim walczyl. Juz nie pamietam czy chodzilo o czysta ambicje, czy o podzial u smokow na przeciwnikow i akceptujacych nowy porzadek.
Zostal pokonany i musial uciekac do Shadowlandu.
Placek w walce stracil ogon, i dwie glowy. Bayle noge, skrzydla i lapy.
Teraz najlepsze... oczywiscie w czasie samej walki guzik widac bo za szybko, ale na modelu Bayle sa dwie glowy Placudisaxa, ktorych brakuje jego modelowi w Farum Azula.
Szczeki zacisniete i wyglada na to ze zostaly oderwane od ciala podczas gryzienia/trzymania.
Wlasnie za takie szczegoly i ten sposob opowiadania historii i uzupelniania "klockow" o brakujace fragmenty tak lubie te gry.
spoiler stop
Ostatni temat - jak wam idzie interakcja z npcami?
Na ten moment z takich mniej oczywistych odkryłem, że jeśli zaatakuje się
spoiler start
babcię od głowy, to ta da gulasz, który można przekazać typkowi stojącemu pod zamkiem Rellany.
spoiler stop
Hej żyjesz ;)
Pytanko czy ktoś by pomógł mi zdobyć drugi sztylet Reduvia..dostępny na początku podstawowej gry (znacznik 1) ->
Z tego co rozumiem, to TY WYBRAŃCU ':) byś musiał założyć nową postać, pokonać najazd NPCa w zaznaczonym (znacznik 1 ;) -> miejscu.. zdobyć reduvię, wezwać mnie do swojego świata i oddać mi zdobytą Reduvię.. brzmi prosto :)
Może tryb co-op w końcu się do czegoś przyda... :D
Szczegóły tego 'wyzwania' do dogadania na bieżąco gdyby ktoś był skory ':)
Samouczek: https://youtu.be/sIhIvjxhAY0?t=199
BOSIK KOŃCOWY rozbity w drobny pył i z palcem :-))))
W sumie 2h prób walki + 8h myślenia, powrotu do świata, zbierania co trzeba, przygotowywania builda + minutka, może dwie na samą zwycięską walkę. FromSoftware, proszę nie nerfić. Ten boss przywrócił mi pełną wiarę i satysfakcję z tego DLC. Pokazał mi moją ignorancję, nonszalancję, kazał się zastanowić co twórcy mieli na myśli i powrócić do dokładniejszego przerobienia dodatku przed końcową walką. Ale po tym - spacerek bez żadnych czitów. I uwaga! Okazało się, że gram w to DLC na NG+4, a nie +2-3 jak myślałem, czyli jeszcze trudniej, bo skończyłem w międzyczasie podstawkę i mi proponuje podróż 6...
Moja przygoda z tym bossem wyglądała tak. Najpierw podszedłem z biegu z buildem, którego używałem przez większość gry + Błogosławieństwo Ostrodrzewa 11. Bosisko wyglądało onieśmielająco. Po mniej więcej 10 próbach wszedłem w bardzo fajny flow walki i pomyślałem: super, nie mam zastrzeżeń. Po 2-3 próbach w drugiej fazie pomyślałem: głupi nie jestem, nie będę kilka godzin kopał się z koniem, albo poczekam aż to znerfią, albo niech ktoś go rozpracuje i zrobi dobry guide, albo niech chwilę pomyślę. Zobaczyłem też przez chwilkę jak sobie ludzie z nim radzą na yt. Oprócz tego, że ktoś tam oczywiście zrobił już no-hita itp. to większość stosowała dwa rodzaje podejść: (1) z powolnym dźganiem bronią kolną zza tej mocarnej kamiennej opuszkowej tarczy z podstawki i tak, zgadnijcie: (2) Giant Crusher + Lwi Pazur, he, he! A i to też wymaga niezłego skilla w tej walce.
No to zadumałem się, co autor bossa miał na myśli? Po pierwsze, skoro mamy te Błogosławieństwa Ostrodrzewa, to wypada mieć wysoki poziom do ostatniego bossa, po coś one są. Jak przystępuję z +11 na max 20, to tak jakby używać broni +14 a nie +25 lub +5 a nie +10 do poważnego bossa w podstawce. Więc wróciłem do świata, poszukałem dalszych fragmentów i podbiłem poziom Błogosławieństwa Ostrodrzewa do +18 / 20. Potem stwierdziłem, że do finalnego bossa DLC wypadałoby użyć solidnych elementów builda też rodem z DLC. Po eksperymentach złożyłem build, który rozbija 1-szą fazę szybko i bez problemu, a z drugiej robi normalną walkę. Całość może minuta - dwie. Podaję kluczowe elementy tego builda bazujące na DLC, jeżeli ktoś jest zainteresowany przy LV 220:
(1) Krwawa Ręka Demona Krwi +25 + Lwi Pazur !!! ze zmianą affinity na krwawienie
- To broń olbrzymia, nagromadzenie krwawienia 221 (!) przy Mistycyzmie 74
- Dla porównania Giant Crusher i GUTS dają przy tych samych parametrach tylko 168
- Ta broń i ten poziom krwawienia to klucz do zdejmowania potężnych kawałków HP bossowi
- Dodatkowo 3 strzały Lwiego Pazura przełamują jego postawę !
- Tak wysoki Mistycyzm 74 osiągam ze statów + podbicie Maską Srebrnej Łzy +8
(2) Wielka Tarcza z Czarnej Stali +24
- Daje 100% ochrony fizycznej i wzmocnienie zasłony 76
- Przy długim pasku Staminy wystarcza do 100% obrony przed fizycznymi atakami bossa w najdłuższych combo
(3) Kluczowy talizman Złoty Warkocz do drugiej fazy - już samo jego znalezienie jest niezłą frajdą!
(4) Zbroja Samotności
I tyle, taki tam bosik. Gra na inteligencję. Minas Morgul, olbrzymie młoty GUROM ! ;-)
Ostatni post na temat SotE z mojej strony - podbijam finalną ocenę na 9/10.
Uważam że difficulty curve jest trochę zaburzone, na początku postać jest zupełnie bezużyteczna, żul spod biedry zjadłby naszego Tarnished na 2 ciosy. Idealnie powinno startować się (ofc moim zdaniem) z scadutree blessing +8-10, a każdy upgrade powinien być odpowiednio osłabiony (żeby sumowało się do tych samych wartości)
Pierwsze lokacje nie są też fortunne, wielkie i 'smutne' połacie terenu, spoooro jeżdżenia bez jakichś większych atrakcji. Ale dalsze rejony i legacy dungeony to po prostu mistrzostwo, o ile najsłabsze fragmenty DLC są nijakie, to te najlepsze są absolutnie genialne, po kilku godzinach postać nareszcie nabiera siły, a do naszego arsenału dołączają fajne zabawki (które realnie zastąpiły mi cały rynsztunek z podstawki - miałem tylko Blasphemous Blade na pogotowiu do czyszczenia wielkich grup wrogów, bo czasu szkoda :D).
Dla wszystkich którzy mają problem z trudnością, ponownie podkreślam:
Waląc łbem w mur na bossie idź gdzie indziej, świat jest bardzo otwarty. 3-4 poziomy scadutree robią sporą różnicę, a w świecie jest sporo potężnych zabawek (defensywne talismany i inne).
Jako ktoś kto ocenia swój Eldenowy skill na 6/10 (są dużo gorsi, ale i duuuużo lepsi gracze) na żadnym bossie nie utknąłem więcej niż 20 minut*, bo do każdej walki jestem przygotowany.
Przykładowo, jeżeli walczymy z bossem który zadaje np. fire damage, postać "zwykła" może przeżyć 2-3 ciosy. Postać która ma na sobie talizman odporności na ogien +3, flame grant me strength, flame protect me, golden vow, boiled prawn, flask z Opaline Hardtear może ich przeżyć z 8-10 (różnica jest dosłownie tak duża). Do tego warto zobaczyć czy wróg jest podatny na konkretny damage type (podpowiem bez spoilowania, że jeden boss jest baaardzo podatny na fire (zarąbałem go dosłownie trzema użyciami ash of war), a inny na holy damage) i odpowiednio dobrać spirit ashes (gram bez mimica, inne też są dobre).
Super przygoda, pierwsze kilka godzin kiedy wszystko łoiło mi zadek było trochę meh, ale dalsze etapy to jazda bez trzymanki.
To co jest realnie jest do dupy to recykling niektórych bossów (smoków razem z podstawką to będzie chyba ponad 15 - no ale zarazem tak się nauczyłem z nimi walczyć że każdy padał w chwilkę :) ), czasami chaotyczne walki z bossami (szczególnie druga faza 2-3 bossów) i questy które nadal są zagmatwane (a jeden pewnego purpurowego jegomościa jest bardzo upierdliwy w mechanice).
Dodam też że w grze jest jeden sekret na który sam w życiu bym nie wpadł, do spoilera wrzucę tylko generyczną podpowiedź i każdy będzie mógł sobie wygooglować dalej, ale polecam znaleźć rozwiązanie w necie - sam w życiu bym go nie odkrył.
spoiler start
W grze jest jedno miejsce gdzie trzeba użyć gestu aby otwarło się przejście.
spoiler stop
Super przygoda, przejdę chyba jeszcze raz na DEX/INT albo jakimś unga bunga z wielką pałką i intelektem szympansa. Ale na myśl że to koniec Eldena trochę mi przykro.
* to się zaraz może zmienić, bo jestem przed ostatnim bossem i został mi tylko on :D