Czy jeśli ściągnąłem piracka wersje gry żeby sprawdzić czy się przekonam i czy moj komputer da radę i chciałbym teraz kupić gre to sejwy zostaną ?
Zrobiłem drobnego rebuilda pod katem użycia smoczych inkantacji (morowy oddech) ale… nie umiem używać czarów. Aaa :D
W którym momencie następuje punkt, którego przekroczenie kończy grę lub blokuje dostęp do otwartego świata ? Jestem na etapie walki z Godfreyem pod złotym drzewem, czy po jego ewentualnym pokonaniu kończy się gra czy to jeszcze nie koniec ?
Dziś padnie Radahan. Postawiłem sobie ambitny cel (jeszcze z nim nie walczyłem) zabic go w maksymalnie trzech podejściach :)
Mam pytanko:
spoiler start
W forcie Laiedd ukrywa się ktoś niewidzialny. Pojawia się tekst: "żałośni głupcy, nigdy mnie nie znajdą".
spoiler stop
Jak znaleźć tego dowcipnisia?
No jest nowa gwiazda wśród popiołów wojny dziś odkryłem - Phantom Slash. Przypisałem sobie do podwójnego ostrza Gargoyle's Twinblade, do miecza niestety nie można, i powiem tak: ta umiejętność przebija Moonveil katanę i Moonlight (Dark Moon) Greatsword razem wzięte ;-) Byłby #1 wśród popiołów gdyby nie niezastąpiony Bloodhound Step - im bliżej końca gry z bossami tym bardziej przydatny, mogą tam sobie tupać, łapać, chwytać, przebijać, siać AOE po całej arenie, rzucać się, teleportować - krok wasalnego rycerza i tańczymy tango ;-)
Czy posiada ktoś namiar w internecie na pobranie/zakup lub link do literatury pisanej/książki aby przeczytać/poznać historie świata elden ring? Chodzi że chciałbym zapoznać się dokładnie z całą historią od początku do końca, poznać wszystkich/większość postaci z tej gry.., może r.r.martin coś ma bo szukam i znaleźć nie mogę nic nigdzie, może słabo szukam...
Jestem na drugiej fazie końcowego bossa, na razie trzecia próba, powoli sobie rozpracowuję, mój build działa. Pierwszy w życiu boss, którego nie chce mi się za szybko kończyć. Matematyczne piękno tej gry połączone z pięknem "mistyczno"-audio-wizualnym jest zniewalające :-) Kwisatz_Haderach, miałeś rację.
Moj ER progress po 100h.
93 LVL Confessor
Głównie walczyłem Morning Star Hammer teraz jest na +14 ale przesiadłem się ze względu na większy zasięg na greatsword BLOODHOUND'S FANG i już przy +9 jest o wiele mocniejszy of Morning Star. Do tego brass shield +12 i od czasu do czasu trochę magii głównie atak Lightning spear bądź czary leczące.
Gram powoli zwiedzając wszystkie lokacje, starając się zajrzeć w każdy zakątek. Dopiero wyczyściłem Limgrave, Pennisula, Caelid, Liurnia, Nokron, Siofra.
Teraz biorę się za Altus…zerkając na mapę jestem gdzieś w połowie gry a może ciut dalej.
Gra się super, szczególnie nie można się doczekać spotkań z bosami. Gra jak dla mnie stoi walką. Fabuła ciut się rozkręca ale nie chce spoilerować. Gdyby doszło więcej zadań, fabuły, questów, emocji byłoby 10/10.
Co mnie zachwyca to że potrafią nawet po 100h gry zaskoczyć pięknem i oryginalnością nowych lokacji, pokazać „nową” frakcje z zadaniami, ciekawych przeciwników i bosów. Często jest się zaskakiwanym czymś nowym co sprawia ze chce sie dalej grać i eksplorować.
Potencjalnie ta gra jest dla mnie w mojej top5 games of all time w gronie takich gier jak: Witcher 3, Red Dead Redemption 2, God of War, Ghost of Thushima.
Uhm… zarwalem nockę ;) ale było warto!
Przebudowałem postać z powrotem pod Str, Dex, End i Życie. Naszyjnik Arsenału + 1, dzięki czemu mogę nosić pełna zbroje Radahana i jego miecz. Miecz od razu upgradowalem na poziom +6, dziś będzie pewnie w okolicach +9 i zaczynam ładować Int żeby podbić staty.
Kurcze, ile tu rzeczy jest do odkrycia i zdobycia. Ale build Radahana wymiata. Gram bohaterem i ciężko mi sobie wyobrazić coś bardziej bohaterskiego.
No i zdobyłem przywołanie Naśladowcy. Na ten moment jest +6 i już rozwala system :D
Ash of War dnia dzisiejszego - Tąpnięcie Hoaraha Louxa (Hoarah Loux's Eartshaker) :-) Wygląda, że codziennie odkrywam #1 wśród weapon artów. Odkąd go założyłem na wielki miecz z dmg 750 to chodzę jak gupek, tupam i krzyczę po całej grze. Nie wiem czy to nie lepsze od mroźnego tupania. AOE 360 stopni wokół postaci, paraliżuje wrogów, wstrzymuje animacje ich fizycznych ataków, wali jak należy, ma tupnięcie następujące. Idealny na sytuacje z całymi grupami silnych mobów, można bez obawy wlecieć w sam środek takiej grupy, nie trzeba nawet się nigdzie ukierunkowywać, dwa tupnięcia i po sprawie. Jak jeszcze trafię na jakiegoś bossa to też wypróbuję. Szkoda tylko, że zasięg 3 m, a nie jak u bossa od którego ta umiejętność pochodzi. Oj niesprawiedliwe to ER, niesprawiedliwe.
Mam pytanie, zostało mi jeszcze to drzewo na samej górze mapy i wiadomy najtrudniejszy boss na M. Jestem w liturgicznym mieście, schodzę do więzienia, zapalam co trzeba, jeszcze nie wszystko zapaliłem i wkurza mnie ten niewidzialny mob/mini-boss, który co chwila się pojawia znikąd i mnie dobija. Mogę cały czas dashować krokiem wasalnego rycerza, ale nie o to chodzi. Próbuję go namierzyć po dźwiękach, ale wciąż jestem zdezorientowany. Macie jakiś patent jak go "zobaczyć"? No to jest pierwsza prawdziwa niesprawiedliwość, którą spotkałem w tej grze. Coś jak 1-sza faza Siostry Friede w DLC do DS3. Ale ta była przynajmniej normalnie widoczna, tylko znikała co chwilę i zostawiała jakieś dymki za sobą, a potem kosą, a ten wali jakimś sztyletem znikąd.
Proszę niech ktoś na forum powie, że pokonał Panią M. w klasyczny sposób czyli mieczem z tarczą. Mam dość szybki build bo gram rapierem zamarznięta igła ulepszonym na maxa a i tak jestem jej w stanie wbić max dwie szpile przy jej konkretnych atakach, tylko co z tego skoro ona jednym atakiem potrafi się odbudować i zniweczyć 5 minutowe skrobanie jej paska życia w 5 sekund, a atak, którym zjeżdża całe HP niezależnie jak długi byłby pasek to już wisienka na tym masochistycznym torcie. Czuję autentyczną rozpacz przy tym bossie. Co za świr na to wpadł żeby się bossowi regenerowali życie przy uderzaniu w tarczę...
Koniec. Pierwszy koniec oczywiście. Boss końcowy wyśmienity, pokonany uczciwie skillem i cierpliwym wyuczeniem ataków. LV 141. 150h za mną. Wolny jestem, starzeję się, grzebię się, dużo dłubię i eksperymentuję. Build załączam w komentarzu pod wpisem, na wcześniejszą prośbę po angielsku. Może się komuś przyda. Uważam, że z takim buildem i cierpliwością można grę spokojnie i z przyjemnością przejść, wciąż mając typowo soulsowe doświadczenie. Nawet 3/4 gry przeszedłem z niższym PŻ < 700, dopiero pod koniec podbiłem do 1200 bo za często ginąłem od one shotów. Grę przechodziłem i odkrywałem dla siebie sam, bez śledzenia przejść w internecie, ale przy niektórych specyficznych problemach, broniach lub komponentach builda posiłkowałem się radami na yt. Radości przez ten czas cała masa, a przede mną wciąż sporo dłubania, odkrywania, innych buildów i NG+.
Podtrzymuję swoje 10/10 z całą odpowiedzialnością. W moim osobistym rankingu ER wyrasta powoli na najlepszą grę ever. Czyli wg moich gustów i sposobów bawienia się grami to ideał. Gra wyjątkowa swoim gameplayem, systemem walki, światem, bossami, różnorodnością, historią i sposobem jej podania, ekonomią, magią i ogólnym "Experience". Przypomniała mi o tym uczuciu wolności, przygody, eksploracji i odkrywania tajemnic otwartego świata jakie wcześniej doznałem w Zeldzie BotW, ale ER jest piękniejszy. BotW połączona z Hyrule Warriors Age of Calamity (walka) mogłaby się równać. Wyrafinowaniem systemu walki, w szerszym, nie tylko soulsowym kontekście, u mnie jedynie Xenoblade Chronicles 2 dorównuje i Dragons Dogma Dark Arisen ewentualnie. Fabuła podana w sposób jaki tylko gra zapewnić może, nie jest to NieR Automata pod tym względem, ale przebija ten standardowy sposób opowiadania historii w grach, który równie dobrze lub lepiej można by przedstawić innym medium np. filmem lub książką. Ciężko by mi dziś po ER było wrócić do uboższych i liniowych DS3 czy Sekiro, choć lubię je tak bardzo, że przechodziłem po wiele razy. Chyba jednak głównie ze względu na system walki i wszystkie zabawki, które w ER dostaliśmy do ręki. No i bossowie, oraz wszystkie epickie momenty na długo zostaną w pamięci.
Dobrej zabawy drodzy Tarnished!
mam aktywne pieczęć palców + zionięcie zgnilizną ale nie mogę uruchomić czaru. Jak to zrobić? Dlaczego to okienko mam puste i nie mogę do niego przypisać czaru? jak to się robi? pieczęć mam przypisaną do prawej ręki. Gram włóczęga czy włóczęga nie może użyć tego czaru?
Dobra wymiatacze. Niech mi ktoś napisze jak zdobyć ten przedmiot?
https://www.youtube.com/watch?v=232FDqdEMrE
P.S.
Komentarze pod clipem to złoto.
Czy ktoś z was ma informacje jaka będzie przyszłość gry? Czy będą dodawać nowy kontent, mapy, dodatki itp?
Nie grałem w zadna gre typu souls,sekiro itp.Lubie ry RPG szczegolnie z otwartym swiatem ale nie koniecznie mega trudno,mam swoje lata i juz mi sie nie chce tracic n ie wiadomo ile czasu by ubic jakiegos bossa wiec mam pytanie.Czy sa tu jakies poziomy trudnosci?Czy jest skalowanie poziomow,czy mozna sobie spokojnie farmic exp i wracac do trudniejszych walk?A jesli nie ma skalowania to czy faktycznie jest tak ze np wroce do bossa z ktorym mialem klopty za 10lvl i go pokonam bez wiekszych bolesci czy nadal bedzie to jakies mega wyzwanie?Z gory dziekuje za odpowiedz.
Krótka opinia odnośnie ELDEN RING - Gra totalnie nie na 10/10, jest to standardowa gra od From Software gdzie fabuła jako tło, postacie których po chwili się nie pamięta a sama mechanika, bardzo podstawowa.
Największym plusem gry to eksploracja a co za tym idzie, otwarty świat który może się podobać. Jeszcze nigdy nie poświęciłem 30h na eksplorację a po 30h, dalej gra zachęca do odrywania tego świata.
Graficznie jest ok. Nie jest to nexgen ale giera może się podobać przy czym, działa dobrze (we większości).
Nie wiem czy ostatecznie ukończę grę mimo wszystko, w chwili obecnej bawię się dobrze ale fanem gier From Software dalej nie zostanę. 8/10
Magia zawsze była OP w soulsach, ale zazwyczaj ludzie robili jakieś crazy buildy albo exploitowali pewne konfiguracje postaci żeby osiągnąć szalony damage, ale jak może być że zwykły mag na 136lvl, zadaje na raz 10.5k damage najtrudniejszemu bossowi w grze. No przeciez to jest niepoważne. Gdzie melee build nawet nie podejdzie w tej fazie do bossa, a jak podejdzie to zada 1k obrazen i tyle. Już nie mówiąc, że sama walka na odległość jest 100x łatwiejsza. Bossowie i magia w ogóle nie są zbalansowani odpowiednio. Kometa azura i te meteoryty powinny być całkowicie wywalone z gry.
Tutaj filmik, akcja 38:00
https://youtu.be/bq7WAKrDhAk?t=2279
Kwisatz_Haderach, powiem szczerze, że jestem tu głównie dlatego, że liczyłem właśnie na dzielenie się doświadczeniami, wymianę smaczków i odkryć, pomoc w przechodzeniu gry, czyli takim trochę wspólnym doświadczeniu ER. Mniej w udowadnianiu, czy gra lub coś tam w grze jest złe/dobre lub lepsze/gorsze. Że będzie kilku takich pasjonatów jak Ty, u których będę mógł podglądać i się uczyć. To co podsyłasz to mi się strasznie przydaje. Z tych ostatnich filmów znowu wyciągnąłem kilka rzeczy do sprawdzenia. Przy okazji, ten set czarnych noży miałem, leżał sobie spokojnie od schodami w lokacji, gdzie powinien być użyty, ale nie miałem wtedy tej świadomości aby go założyć, i się nadashowałem jak głupi umierając kilka razy, a o efekcie pochodni nie wiedziałem w ogóle. Ja autentycznie myślę, że "tajemnice chronią się same", a ER jest dla każdego taką grą jakie ma do niej nastawienie, na jaką zasługuje, i tym mu się odpłaca. Jedni będą tam widzieli pusty świat, powtarzalność i słabych bossów, nie zdając sobie sprawy z tego, co gra skrywa, bo nie mają tego podanego na tacy lub idą stereotypami. Sami się wtedy narażają na ignorancję. Dla innych to gra taka jak opisujesz, której sekrety będą odkrywać i się nimi zachwycać dłuuuuuuuuuuugi czas.
Ja jakiś czas temu postawiłem krzyżyk na miernym mainstreamie i byłem głównie graczem Switchowo-Zeldowo-jrpgowym. W świecie Nintendowym odnajdywałem fun, który wcześniej zgubiłem, a w wielu jrpgach wyrafinowanie, systemy i patenty, które akurat mnie zadowalają. Gry takie jak NieRy, DD DA, czy produkcje FS, a teraz szczególnie ER, wróciły mi wiarę w mainstream. Ale rozumiem komentarze niektórych, bo zdaję sobie sprawę, że muszę być strasznie irytujący, tak już mam, że jak coś mi się podoba to leję słowami i nie przestaję tego ozłacać ;-) I tak nie jest w tym wątku tak źle. Zauważyłem , że jest cała grupa, która latami ograła wszystkie produkcje FS i kręci nosem. Nie myślą co by było jakby zaczynali z FS dziś po raz pierwszy lub jak ja od niedawna, i czy takie komentarze by ich zachęcały do poznawania. Pocieszam się, że wielu ekspertów na yt, którzy przeszli już grę kilka razy i którym ufam uważa, że ER przebiło znacząco to, co FS robiło do tej pory i jest taką jakością jaką sam postrzegam.
Podobno wyszło 1.04. Odpalam dziś grę na swoim XSX|S, coś się zaktualizowało i widzę podbicie zaledwie do 1.03.2 :-) Sprawdzam i dopiero teraz dostałem te wszystkie słynne nerfy czarów z 1.03. No i dobrze, że wczoraj zrobiłem zakończenie, chociaż teraz wiele z tych czarów jest teraz tańszych i mocniejszych, to je włączę na stałe do arsenału, ale będę już eksperymentował w większym spokoju.
Elden Ring a Zelda BotW. Krótka osobista refleksja po końcowym bossie poniżej, w komentarzu pod wpisem, aby nie kuć w oczy osób nie zainteresowanych.
Przygotowuję się do walki z Malenią, i szczerze powiem jakoś tego nie czuję :) gdy zobaczyłem jak jednym atakiem potrafi ściągnąć całe HP to przeraziłem się nie na żarty. Gram magiem, wydawało mi się to nawet dobrą opcją, do czasu obejrzenia wstawionego tu powyżej filmiku, na którym koleś zabija Malenię jednym ciosem miecza - jak to jest w ogóle możliwe ?
A ktoś wcześniej pisał, że magia jest przegięta :D
Przy okazji zapytam: jaki eliksir powoduje, że przez 10 sekund nie zużywa się mana ?
Xandon
A co oprócz Zeldy najbardziej polecasz na Switch? Jakbyś mógł się podzielić 5 tytułami to byłoby super :)
Vieri1989, męczysz jeszcze Malenię? Po końcowym bossie ER pobiegłem sobie dziś do niej, jak do deseru, w stroju czarnych noży oczywiście. Byłem dzięki temu trochę mniej zauważalny dla upierdliwych mobów po drodze. Zmotywowany przez CrashBanditcoot i Maxikq, zrezygnowałem z magii i założyłem pierwszy z brzegu olbrzymi miecz, choć mam jako mag patentowany tylko Str 20 | Dex 20. Oczywiście bez tarczy. Powaliłem jakiegoś bossa na koniu po drodze. Nawet nie zauważyłem jak się nazywa, tak szybko poległ od miecza. Malenia 1-sza faza mieczem i z krokiem wasalnego rycerza to banał. Nic nie może biedna Ruda zrobić. 2-ga faza trochę ciężej, ale też kilka sieknięć i po sprawie. Melee w tej grze jest całkowicie OP, w ogóle cały ten ER jest OP, tylko magia daje szansę na jakieś przyjemne wyzwanie ;-)
Idiotyczny heroizm masochizmu w grach. Tylko po co ? Gry to rozrywka czy klasówka bez zapowiedzi ? Grałem 12 godzin i dosyć. Jest wiele innych gier z których można czerpać przyjemność z poniesionych porażek i zwycięstw bez oszukiwania gracza ( level 25 i ginę po jednym ugryzieniu psa ). Szkoda.
btw. Misiaty uwazam, ze po ER powinienes dac kolejna szanse serii soulslike. Tutaj najwazniejsze sa przyslowiowe pierwsze koty za ploty... wydaje mi sie ze, z doswiadczeniem nabranym w Ziemiach Pomiedzy wcale nie musialbys sie od DSow odbic.
Mam nadzieje, ze nie ostudzilem tam wyzej niczyjego entuzjazmu. Grajcie i bawcie sie dobrze. :P
mnie interesuje pvp w tej grze. Naprawdę wydaje mi się że co 2gi gracz gra z czymś nielegalnym. Tzn. w co drugim starciu moje ataki czy to magiczne/czy to kontry po bloku czy wszystko inne nie potrafią absolutnie ruszać przeciwnika, co ciekawsze ich ataki kompletnie ignorują moją tarczę tak jak bym jej nie miał... to nie jest normalne. W innym przypadku mogę użyć wszystko co posiadam na obronę, zestaw talizmanów, różne jedzenie na obronę, elixiry na obronę (wszystko fizyczne), po najeździe podchodzi do mnie gość z włócznią i zabija na 2 uderzenia kompletnie ignorując moją obronę, przez ten czas kiedy do mnie się zbliża pruje do niego magią która w niego trafia ale on idzie dalej niewzruszony, dźga mnie, zabija i odchodzi. pytanie WTF? to nie jest normalne! rozumiem że wszyscy pododawali sobie przy wyłączonym EAC 99 punktów do wszystkiego, mają poziom 700, później włączyli eac i graja online bo innej opcji nie widzę, albo z aktywnym trainerem grają
W okrywającym ją woalu wciąż tli się moc tłumiąca odgłosy kroków. Wszyscy zabójcy, którzy dokonali czynów podczas nocy czarnych noży, to kobiety i podobno Numenki blisko związane z samą Mariką.
I am Malenia, blade of...
Oj Malenia, Malenia, ile ja jeszcze będę tego słuchał. Z krokiem wasalnego rycerza na mieczu to ona jest prosta w pierwszej fazie, bo sobie z tym w ogóle nie radzi, ale w drugiej fazie ubijam trochę za połowę jej paska życia i stoję w miejscu od wczoraj. Nawet test z summonami nie przechodzi. Mój mimic ginie dość szybko. Ale rycerz Oleg jest mocny, przechodzi do drugiej fazy prawie bez uszczerbku na zdrowiu. Z tego wszystkiego uwielbiam patrzeć jak rycerz Ogha ją powala co chwila na ziemię strzałem z łuku, kiedy ja trzymam jej aggro na sobie. Chociaż tyle satysfakcji na razie :-)
----- EDIT ----- No i Malenia padła ! :)
Elo mam pytanie czy wartość np krwawienia która ma miecz jest wliczana do normalnych obrazen czy to jest dodatkowo?
150h 200lvl gra ukończona , czy będę grał ng+? to się zobaczy ogólnie fabularnie dużo słabiej niż w bloodborne i dakr souls , wklejam opis lore po polskiemu
https://www.youtube.com/watch?v=l6K4pKTDv_E
Zaczynam właśnie pierwsze NG+. Obecny LV 150. Przyjąłem takie założenie:
- idę głównie po ścieżce krytycznej, która powinna być teraz dość prosta
- przebiegam szybko to, co dokładnie przeczesałem za pierwszym razem
- w miejscówki mało ważne / opcjonalne może nawet nie zaglądam
- mapę mam całą i zasadniczo we wszystkie obszary przynajmniej wdepnąłem
- ale zrobię teraz dokładniej te, które wcześniej tylko szybko przeleciałem
- skupiam się na puzzlach historii / NPCach / questach, których jeszcze nie robiłem - tym razem z przewodnikiem
- z przewodnikiem szukam opcjonalnych bossów, których mogłem przeoczyć
- z przewodnikiem szukam legendarnych broni, które mi się będą wydawać ciekawe
- zmieniam walkę z bitewnego maga na czysty melee
- nie korzystałem do tej pory w ogóle z inkantacji, to może dołożę jako utility, chociaż zakładam na wiarę dedykowany NG+
- mały respec cech oczywiście
- we wszystkie gry gram wyłącznie solo więc PvP / inwazje nie wchodzą w grę :-)
Oprócz prostych i wielkich mieczy, których używałem w buildzie magicznym ze zmienionymi właściwościami, wybrałem sobie teraz dodatkowo cała mieszankę broni melee, podbiłem już do +24 / +9 i wyskalowałem na zadowalający dmg: olbrzymi miecz królewski, zakrzywiony wielki miecz wasalnego rycerza, podwójne ostrze, wielki topór, halabardę sierp Loretty. Zrobiłem zapas kamieni na ewentualne ulepszanie nowych broni. Konwalii też, choć duchy mam już takie jakie chciałem i na +9 / +10.
Macie jakieś inne dobre sugestie na NG+. Co jeszcze robić / nie robić. CrashBandicoot, daj ewentualnie znać czego unikać aby się za szybko nie wypalić ;-)
1. Na Płaczącym Półwyspie (Wepping Penisula) na południe od Drzewa, nad klifem słychać jakieś śpiewy/modlitwy. Ktoś kojarzy o co mi chodzi? Ktoś ogarną o co tam biega, to jest część jakiegoś questa czy twórcy robią sobie jaja.
2. Na tym samym Półwyspie na pd-zach. od Kościoła Mariki znajdują się ruiny z trująca wodą w których więziona jest jakaś "magiczka" - chyba - niestety po pokonaniu przeciwników nie ma z nią kontaktu, znaczy cos tam bredzi ale nic konstruktywnego. Czy to tez część jakiegoś questa?
Gra bardzo klimatyczna. I to tyle z plusów. Przede wszystkim bardzo trudna i żmudna co za tym idzie jest też nudna.
take pytanko, czy grając ng+ coś się da jeszcze zbustować swoją postać czy podnieść poziom itemów czy znaleźć lepszą wersję talizmanów czy ng+ to tylko samo przejście dla przejścia i dla innego zakończenia...?
Jako ukłon do obozu wykazującego ER jej obiektywne i subiektywne bolączki. Obejrzałem sobie załączony film Elden Ring is not a Masterpiece. Cholernie długi 1h 40 min i jestem pod wrażeniem temperamentu tego człowieka, całej analizy i wszystkich odniesień do DMS, DS1-3, BB. Co mnie zafascynowało, że po raz kolejny widzę osobę, którą ER targnął tak silnie emocjonalnie. Zawiedziona miłość przekształca się w "nienawiść". Film pomógł mi zrozumieć jak inni świadomi gracze patrzą na tą samą grę. Uświadomił mi też dlaczego te obozy się nigdy nie zetkną, bo to są chyba zwyczajnie dwa różne growe gusta.
W skrócie film argumentuje: ER to świetna gra, ale nie masterpiece, 97 na metacritic to żart. Wymienia najpierw obiektywnie wiele świetnych rzeczy w grze twierdząc, że się mu podobają, ale przeklinając trochę, ale potem się wstrzymując, i chwaląc dalej, analizuje otwarty świat, powtarzalność, system walki, bossów, fabułę, NPCe. Pokazuje bossów, którzy go zachwycili i patenty, które uważa za świetne. Potem przechodzi do krytyki, którą sygnalizuje od początku, ale nie zajmuje ona w sumie większości tego czasu. Analiza bolączek jest szczegółowa i rzetelna, sprowadza się do tego: otwarty świat choć piękny jest w sumie niepotrzebny, za duży, za pusty, powtarzalny, recykling wrogów, krytyka większości bossów, w tym końcowego, ich niesprawiedliwości, sztucznie przegiętego poziomu trudności. Ale np. Malenię na koniec chwali jako melee, a najprzyjemniejszy boss to Rennala. Główna konkluzja: ER to DS 3.5, cały system walki gry kręci się wciąż w 80% na turlaniu, gra dobra ale nie wyśmienita, ale i tak jedna z najlepszych w ostatnich latach, pomimo tego raczej zostanie GOTY bo nie widzi chyba lepszego kandydata, ale ta produkcja to symptom, że FS zaczyna się staczać.
Bardzo mi się podobał ten film i polecam obejrzeć jak ktoś ma czas i chęci. Bo takie spojrzenie na grę mogę zrozumieć, choć moje spojrzenie jest zupełnie inne. Tam gdzie autor rzuca z emocji fuc*ami, to jest uzasadnione w przypadku zawiedzionej miłości, bo kandydatka okazała się nie w tym guście. To fenomenalne co ta gra robi z ludźmi ;-) Najciekawsze, że te miejsca, które autor najbardziej krytykuje mi się zwyczajnie podobają. Gdybym mógł z nim porozmawiać, to bym powiedział, że w sumie zgadzam się, że opieranie całej gry na spamowaniu rollingu to dziwne i nudne - tylko, że ja go przestałem w ogóle używać w ER, nie tylko jako mag, ale w tych 20% gdzie grałem sobie melee, używając wiadomo jakiej umiejętności. A to, że niektórych bossów mogę spotkać po raz drugi, czy nawet kilka razy w tej samej czy trochę innej formie to dla mnie duży plus, a na ogólną ilość i różnorodność nie narzekam. Ale jako czysty melee w NG+ może zmienię zdanie, na razie nie wygląda, bo olbrzymi miecz wali lepiej niż magia :-) I tak te dyskusje będą się toczyć i toczyć wokół ER, a emocji nie zabraknie :-)
https://www.youtube.com/watch?v=5oVM1KkSDO8
Po ponad 50h i dotarciu do stolicy nie tyle co porzuciłem, co odsunąłem na bok Elden Ring, co nigdy nie przydarzyło mi się w żadnej grze od From. Gra oczywiście ma swoje gigantyczne plusy, nie można jej tego odmówić, ale w ogólnym rozrachunku nie związałem się z nią emocjonalnie, nie wsiąknąłem w ten świat, co w sumie bardzo mnie smuci, bo czekałem na Eldena latami, wypatrując go jak kania dżdżu. Zachwycałem się dalekimi panoramami i obietnicami przygód gdy już tam dotrę, a gdy docierałem, to się tam.. nudziłem :) Nie żeby zawsze, bo do tej pięćdziesiątej godziny chętnie powracałem do Ziem Pomiędzy, bo potrafiły dać tą soulsową przyjemność, ale dziwnie szybko łapałem zmęczenie materiału i grałem bo grałem. Utwierdziłem się w przekonaniu, że otwarty świat, choć był już zupełnie potrzebny w ewolucji tych gier, to jednak nie jest potrzebny, podobnie jak cykl dobowy - można złapać kilka ładnych zachodów słońca, owszem, ale jak dla mnie soulsy stoją jednak "półotwartymi" światami i predefiniowanymi warunkami w których te światy zwiedzamy, zamiast dość sztucznie wypadających zmian dobowych i pogodowych z Elden Ringa, choć to też było potrzebne i szanuję Miyazakiego i ekipę, że się na to porwali.
Ot, taka luźna opinia ode mnie, co by się ustosunkować do tak wyczekiwanej gry w równo miesiąc po premierze.
Grało się okej, do momentu eksploracji pewnej jaskini, w której za wskazówką gracza po zdjęciu zbroi wszedłem przez pewne tajemnicze drzwi, i tym sposobem, bez żadnego ostrzeżenia, czy też możliwości wyboru, zamknąłem sobie reszte opcjonalnych zakończeń, a główna postać, która ze mną podróżowała, stwierdziła, że jestem debilem i sobie poszła, a to dopiero trzeci fabularny boss. Dzieki Miyazaki potrafisz jak nikt inny zdenerwować człowieka.
Od wczoraj utknąłem na walce z Blaiddem. Powinienem zrobić zmiany w uzbrojeniu bo wiem co nie styka… ale mi się nie chce. Chyba czas powoli zrobić sobie przerwę od ER, czuje przesyt a to znak, ze jest zmęczenie materiału.
A co zabawne walka sama w sobie trudna nie jest. Po prostu nie mam w sobie motywacji żeby ja pociągnąć.
Miałem już rozpocząć NG+, ale jeszcze nie zacząłem. Zaglądnąłem jednak do kilku miejsc, przez które wcześniej tylko przebiegłem i... znowu wsiąkłem. Ta gra ma chyba nieskończony content. Potem w ramach przygotowania w NG+ do walki melee str | dex zobaczyłem sobie jeszcze na yt 10-minutowe filmiki: top 5 greatswords, top 5 colossal swords, top 5 katanas i 5 insanely OP weapons. Część z nich już miałem, ale skompletowałem sobie większość z tej listy i to samo w sobie było przygodą, bo poza fantastycznymi właściwościami tych broni ich zdobycie / lokacje znowu były dla mnie odkrywaniem kolejnych niespodziewanych miejscówek, które były niewidoczne pod samym nosem. Bronie od razu podbiłem do +9 i walka melee z takim arsenałem po przebudowaniu builda to jak na razie czysta przyjemność. One mają tak różne weapon arty, że to jest porównywalne z magią w sensie skuteczności na każdą okazję, nie ma wymówek. Zacząłem z nimi po kolei pokonywać jeszcze kilku pozostałych wielkich wrogów lub opcjonalnych bossów. Walka melee jest trochę trudniejsza od maga, ale nie wiem czy nie przyjemniejsza w ER z tymi wszystkimi broniami i popiołami wojny vs mega czarami. No nie wiem, ale po prostu pokonuję wrogów równie fajnie jak magiem.
Pokonałem Radanna, gdzie do diabła jest wejście do tego Nekronu?
W mieście królewskim Leyndell dostaję jak na razie wciry. Straciłem koło 50 k run. Najbardziej irytujący są ci rycerze trzaskający błyskawicami.
Gdzie idzie sie najpierw, do stolicy czy do tego wulkanu?
i dobrze rozumiem, ze zabojstwa dla tej rodziny sa częścią jakiegos zakonczenia.
Widziałem gracza, który biegał ze "Skrzydłami Astela" (2 sztuki) w dwóch rękach, mam jeden taki mieczyk, wie ktoś gdzie znajdę drugi ? :)
5 godzin walki z Malenią i tylko półtora paska zdrowia jestem w stanie jej zabrać... Mam dość!
Nie potrafię jej pokonać :(
Stolica jest ogromna, w pewnym momencie po prostu się zgubiłem.
Czy do wieży runów w Calid da się jakoś wejść?
Jak dostać się do tej "śnieżnej krainy" z Leyndell? Pokonałem Morgotta (za Morgottem są jakby drzwi do drzewa, ale ciernie blokują drogę), Mohga i tego żółtego ducha wojownika (zapomniałem jak się nazywał):). Na samym końcu kanałów są drzwi jakby przypalone ogniem, ale zamknięte.
Zszedłem nawet do tej głębi, gdzie są korzenie drzewa, ale tam przejścia chyba nie ma?
Maximilian Dood vs Malenia, melee solo bez summonów, skrót 7h przeprawy, 193 śmierci, reakcja na ostateczną wygraną 19:30 bezcenna. Tylko ER może zapewnić takie emocje i wywalić poza skalę :-) Jeszcze żaden film z ER nie dał mi takiej dziwnej satysfakcji ... ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=KWnqH5INX34
Wrocilem do gry. No i mam mindfaka. Otóż odpuściłem Blaidda w postaci Baleful Shadow w Rot Lake. Konkretnie przed winda prowadząca do jeziora zgnilizny. Uznałem, ze mam zbyt słaba postać etc. Poszedłem do stolicy żeby się wzmocnić i wszystkie mobki padają na 1 cios, boss przed wejściem padł za pierwszym podejściem i tak dalej. Powrót do ultra łatwej gry.
Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi z Baleful Shadow i czy mam go zabijać w quescie Ranni?
Czy na mapie ze śniegiem są u was też takie dziwne artefakty cieni?
No i przeszedłem questa Ranni :)
Blaidda… okazało się, ze zdolność Krzyk do Gwiazd załatwia sprawę
Nepheli Loux
Wykonałem zadanie Kennetha, spotkałem ja w pobliżu tej wioski, załatwiłem tego subbosa, pogadałem z Selviusem dostałem miksturę, pogadałem z nią w Okrągłym Stole, pogadałem z Gideonem, dałem mu miksturę, wróciłem do Selviusa zdałem raport, wróciłem do Loux dałem prochy jastrzębia. I dupa.
Ani ona ani Kenneth nie chcą przenieść się do zamku Godricka.
Gra bardzo dobra, godna polecenia. Pozdrawiam!
No niech nikt już nie mówi/pisze że gra trudna jest,.!!! Że to symulator umierania... Nie bądźcie śmieszni :)
Gra prawie doskonała. Niemniej odejmuje jeden punkt za stronę techniczna - tryb jakości nie nadaje się do grania, optymalizacja leży.
A sama gra? Arcydzieło. Cud gamingu i na bank gra roku.
Witam forumowiczów "gry-online.pl"
Mam problem z odpaleniem magii na mieczu nocy i ognia.
Ogien działa bez problemu ale magii nie mogę w nim odpalić, oczywiście mistycyzm jest na 12- levelu i wszystko pozostałe też ale magia nie działa.
Miecz jest na +6.
Tyle się męczyłem żeby te wszystkie levele wbić i nagle się okazało że w tym mieczu nie działa magia.
Z góry dziękuję za pomoc.
I am Malenia. --->
Jakieś rady na najbardziej pojebaną walkę od czasów Kosa z BB?
Okazało się, że najlepszy duch do przyzwania to nie jest "Mimic", tylko "lhutel the headless". Zjechał praktycznie cały pasek zdrowia bossa, zobaczcie sami (time 19:30).
[link]
Ma coś takiego w sobie tą gra, że mimo irytacji, wkurzenia maksymalnego, ciągle gra się dalej i chce się zobaczyć co dalej.
Czy z kobietą olbrzymem, która siedzi w Apostackich ruinach, jest związany jakiś quest, czy po prostu odpoczywa tam sobie ? :D
Zmienilem styl na podwojne krwawe podwojne ostrza ok matko jakie to jest satysfakcjonujące. żałuje że e tak późno
Ja po ukończeniu przerzuciłem się na szaleńczo-kreatywny build melee. Siła 40 | Zręczność 30 | Inteligencja 40 | Wiara 30. 7 najsilniejszych wielkich mieczy, olbrzymi miecz królewski, skrzydło Astela, dwa zakrzywione wielkie miecze, 2 podwójne ostrza na dwie ręce, 3 najsilniejsze katany, kilka kozackich (wielkich) toporów. Wszystko ulepszone na +9 / +24. Zrobiłem przerwę w grze na kilka dni, wróciłem i tak sobie idę z tym arsenałem, zmieniając bronie dla zabawy. Build nie jest optymalny w jednym kierunku, ale pozwala mi grać na 80%+ max siły wszystkim. No i masz rację - satysfakcjonujące. Jestem zaskoczony, że wszystko po drodze rozwalam, a nie wiem czy na tym etapie nie idzie to łatwiej niż magią, na pewno po spędzeniu 150h z magią, to zupełna świeżość i nowy fun. Na poziomie zwykłych bossów i mobów zaryzykuję, że gra mi się nawet łatwiej niż magią, ale jak dojdę znowu do Malenii itp. to będę się mądrzył ;-) Ale te wszystkie opowiastki, że magia to Easy Mode, a melee to dopiero sztuka, można między bajki włożyć....
Ja natomiast mam rozkminy dotyczące balansu gry. Mam na koncie około 55h gry, 100 lvl i właśnie przeszedłem przez Wulkaniczną Posiadłość. Generalnie przeszedłem to dobre słowo - odkąd stoczyłem pamiętną walkę z Blaiddem to wszystko jest takie proste. Rykard padł za pierwszym podejściem (bez Mimica), gość od Boskiej Skóry to samo. Wrogowie na dwa ciosy. Generalnie idzie gładko. Z drugiej strony Magmowy Robal, który sprawia problemy (choć ten bardziej przez efekty obszarowe).
Wcześniej byłem w stolicy, przez przypadek wszedłem na arenę a tak hmm Gotfryd? W każdym razie Pierwszy Eldeński Władca. Myślę - o fak, no to po mnie. Gościu padł po minucie.
Mam wrażenie, że tutaj więcej problemów mogą sprawić poboczni bossowie / pojedyncze moby a nie ci więksi wrogowie. Jedyny boss, którego nadal nie pokonałem to Dragonskin Soldier w Rot Lake. A nie pokonałem go tylko dlatego, że nie mam tych parszywych ciasteczek do walki ze zgnilizną i zamiast walczyć skupiam się na leczeniu.
M tak mnie zatrzymała, że pochodziłem sobie po mapie i odkryłem, że zamek wielkiego R aktualnie tętni życiem..
A ja z innej beczki, przed stolicą zrobiłem sobie Przeklęte Farum Azula (wreszcie coś trudniejszego) i po bosie stolica zmieniła się na spopieloną.Czy ktoś wie ile rzeczy(bossów questów) sobie poblokowalem bo szlag mnie trafi jak po100 godzinach i 150 levelu będę musiał lecieć wszystko od nowa.
pff, M padła po drugim razie z nową bronią.
Szkoda tylko, ze do smoka trzeba miec gest, którego nie posiadam. Z tym to troche odwalili :/
No i w końcu jestem tam gdzie chciałem. Pobiegałem trochę i zdecydowanie wolę te lokacje niż śnieżna. Przypomina mi trochę Anor Londo <3
Margot padł. Pierwsze podejście, myślałem, że mnie rozniesie. Jedno draśnięcie. Nie rozumiem tego poziomu trudności :) Idę w góry, kolejny cel to Malenia. Mam całego builda zrobionego pod jej dwie katany.
Jeśli źle poprowadziłem rozmowy z Fią to nie pojawi się na końcu jej questa Lichdragon Fortissax ?
Mam takie pytanko w sprawie, w której się w ogólne nie rozeznaję. Temat rzeka, ale tak ogólnie - jak wygląda gra wieloosobowa i PvP w praktyce? Ja gram wyłącznie solo i offline we wszystkie gry, jestem dość powolny, lubię sam wszystko spokojnie rozkminiać. Ta cała koncepcja inwazji to jest dla mnie stres i dystraktor :-) Nigdy też bym nie użył pomocy innych graczy do bossów, ale koncepcja pomocy komuś brzmi ciekawie. Nie wiem nawet czy w ER są walki 1:1 na arenach jak oglądałem kiedyś w DS3, czy to wszystko jest w ramach inwazji. Podejrzewam, że w takich walkach zaraz bym tam próbował analizować build przeciwnika i zanim bym się zorientował, to już bym nie żył, co by mnie pewnie bardzo frustrowało. Czyli takie konkretne pytania, jak mieszam jakieś pojęcia to sorry:
1) Jak być przyzwanym przez innych graczy do pomocy przy bossach
2) Jak wyglądają inwazje w praktyce
3) Czy PvP to są też walki 1:1 czy tylko inwazje
4) Jak jest w praktyce z doborem / parowaniem graczy
5) Czy ogólnie na obecny stan rozgrywki to jest fun czy częściej irytacja
6) Przy okazji grając offline nie mam tych wszystkich pozostawionych wiadomości od graczy, więc wszystko rozpracowywałem w grze sam. Teraz to trochę po fakcie, ale czy te wiadomości to są bardziej śmieci, czy ludzie pozostawiają jakieś wartościowe wskazówki, które pomagają np. w eksploracji gdy coś nam mogło jeszcze umknąć?
Czy komuś przydarzyło się może coś podobnego ? Chodzi o niepojawienie się Okina (to ten gość, który zostawia katanę: Rivers of Blood) w miejscu - Kościół Wytchnienia ? Po prostu go nie ma :(
Lepiej ograć na PC czy na PS5?
Są jakieś drastyczne różnice między wersjami?
No i stało się. Dziś skasowałem ER :( Niestety, ta gra jest zbyt dobra - nie da się przysiąść na 5 minut, wciąga od razu na kilka godzin. Jest tyle do odkrycia a niestety czasu nie ma.
Planuję przywrócić grę za jakiś czas. Ale do tego momentu, ze smutkiem i żalem, pożegnałem ją z XBoxa. Jest po prostu zbyt dobra.
Właśnie skończyłem grę magiem, i przyznam się szczerze, grało się bardzo przyjemnie, chociaż nie powiem, stres zawsze gdzieś tam był przed każdym prawie poważniejszym starciem, co nie zmienia faktu, że każdy boss schodził za pierwszym lub drugim razem, np. Malenie udało mi się pokonać w drugim podejściu. Najwięcej problemów miałem z tym ostatnim przeciwnikiem, 9 razy do niego startowałem, aha, i jeszcze Astel, ten padł za 4 razem :)
Mam ochotę przejść grę po raz drugi, i w związku z tym chciałem zapytać, czy jest jakaś zbroja, która nada się dla postaci walczącej kataną, czyli coś co podnosiło by mi zręczność lub coś do wzmocnienia krwawienia.
Czy wszystkie zakończenia wiążą się z wielkim
spoiler start
ogniskiem
spoiler stop
na środku mapy?
no pisałem tak, żeby nie było to oczywiste ale może faktycznie usunę to
Dla tych co narzekają na brzydką grafikę, Elden Ring na PlayStation 1. [link]
Nie wiem co jest grane, zacząłem NG2+ i aktualnie jestem w Caelid ( w zamku lwiej grzywy) i jest tam cała masa przeciwników, zwykli żołnierze, kilku silnych rycerzy z płonącymi mieczami a dalej jest nawet walka z dwoma mocnymi mini bossami naraz, i nie mówię tutaj o tych dwóch lwach na dole.
Przedtem jak po raz pierwszy przechodziłem grę, ten zamek był praktycznie pusty, tylko te dwa lwy na dole były i przed samą walką z Radhanem kilku NPC, teraz tych NPC nie ma!
Nie rozumiem tego, czyżby dodali tych przeciwników w aktualizacji, czy po prostu ja jestem za wcześnie w tym zamku?
pomijajac kiepska optymalizacje i sterowanie to biegam po tym swiecie zabijam bossy, potwory i sie nie moge wczuc, nudny ten elden
dobry rpg to cp77 gdyby tak rozbudowac w cyberpunku misje poboczne i dodac duze bossy (np mechy albo czolgi kroczace) to cp77 by zjadal tego eldena calkowicie
ok, jestem przed ostatnim bossem. Podchodziłem do niego dwa razy i patrząc na to jaka to jest gąbka na ciosy to na razie robię sobie pauzę. Mam nadzieję, że wrócę bo w takim Sekiro już do ostatniego bossa nie wróciłem. Nie chciało mi się męczyć.
W świecie gry WYDAJE mi się, że z większych przeciwników został mi tylko jeden deathbird w śnieżnym terenie. Podchodziłem do niego kilka razy i nie chce mi się więcej.
Mam wszystkie możliwe do zdobycia na jeden raz talizmany. Do odblokowania zostało mi 5 aczików, w tym 3 ukryte. Z tego co widzę, to oprócz zakończeń nie mam tylko osiągnięcia za wszystkie legendarne bronie bo nie znalazłem jednej w stolicy.
120h, 160 lvl. Myślę, że mogę spokojnie ocenić pozycję.
Czy gra będzie najlepszą pozycją w tym roku? Prawdopodobnie. Czy jest jakimś arcydziełem? Zdecydowanie nie. Jest pozycją do której chce się wracać ale umieszczone w niej rozwiązania są dalekimi od idealnych.
Ogólnie IMO zupełnie niepotrzebnie weszli w otwarty świat, powinni zrobić coś na zasadzie 3 tylko większą, z możliwymi rozgałęzieniami. Czyli dokonujesz wyboru, trafiasz do lokacji ale jednocześnie zamykasz sobie drogę do innej. Za tym idą inne zakończenia. Chcesz poznać wszystko, to musisz zagrać jeszcze raz. A tak mamy po raz kolejny wybór zakończenia na końcu drogi.
BTW jak widzę, to dla żadnego zakończenia nie absolutnie nie ma potrzeby aktywacji runów w wieżach. Po co one w takim razie są? Strzelam, że są pozostałością po innym pomyśle albo będą wiązać się z DLC.
Wracając do samego projektu gry. Tak jak DS3 przechodziłem wielokrotnie, tak tutaj nie widzę absolutnie żadnej potrzeby żeby robić to jeszcze raz. NG nie oferuje żadnego nowego kontentu i w zasadzie trzeba się męczyć z twardszymi bossami tylko po to, żeby na końcu dostać inny filmik.
Jeśli chodzi o projekt lokacji, to otwarty świat nie zdał egzaminu. W ogromnej części jest on pusty. Widać to zwłaszcza pod koniec, gdzie w śnieżnych krainach trzeba się nalatać, żeby w ogóle coś znaleźć. Dodatkowo, co pisałem od początku, świat nie jest dla mnie czymś realnym. Ot wygenerowane połacia terenu z powrzucanymi budowlami na zasadzie kopiuj wklej.
Żeby jednak nie było. Jak się już wejdzie do większych budowli, to są one świetne. Zamki, kanały, drzewo, azula. Te miejsca pokazują w czym designerzy FS są najlepsi, czy projektowaniem złożonych miejscówek. Oczywiście wszystkie te miejsca wydają się znajome, bo tak naprawdę wszystko już w takim DS3 było. Nawet to FA jest kalką mauzoleum smoczego rodu.
Nie wiem dlaczego gra tak długo powstawała, bo ewidentnie mechaniki, szkielet przciwników i animacje są wzięte z poprzedniej części. Ze wszystkimi błędami. Nadal jest problem z kamerą. Nadal jest problem z lokowaniem przeciwników. Problem z przenikaniem przez obiekty. Serio, FS, macie 15 lat doświadczenia w DS, czas coś z tym zrobić. Szczególnie irytujący jest brak konsekwencji. Mój miecz potrafi odbić się od małego kawalątka ściany ale miecz przeciwnika przechodzi przez nią jak przez masło. Nigdy nie wiadomo co faktycznie się za moment stanie.
Gra ma wg mnie dziwaczy balans trudności i ogólnie zły projekt. Z pewnością nie jest to pozycja łatwiejsza niż poprzedniczki. Przez 120h miałem w sumie wrażenie, że gra chce nas jak najmocniej uwalić. Moby walą ciosami po 1000 punktów, duże moby są w małych pomieszczeniach, potrafią się teleportować do innej pozycji, potrafią doskoczyć do nas w mniej niż sekundę. Ciężko to nazwać wysokim poziomem trudności a raczej zwykłym oszukiwaniem. Tak samo już wspominane ucieczki przed zakleciami, strzałami i nożami.
Mając 1700 HP duży biały bubble head potrafił mnie zabić jednym strzałem. Wilkołaki w FA dwoma. Nie jest to wg mnie normalne.
Jeśli chodzi o samych bossów, to są oni bardzo trudni dla jednego gracza i bardzo łatwi w graniu z duchami. Paradoksalnie łatwiej mi się grało ze swoimi duchami, niż z przyzywanymi graczami. Nie wiem co tam jest zapisane w kodzie gry, dlaczego przyzywane postacie tak mocno dostają po statystykach.
Reasumując - fabularni bossowie byli dla mnie łatwiejsi niż niektóre moby, więksi przeciwnicy czy lokacje. Efektem jest to, że z głównych bossów pamiętam wygląd (nawet nie wspominając o ich imionach) może ze trzech. Pozostali byli tak do siebie podobni, że zabijcie mnie ale nie powiem który to był godrik, godfrey, margit czy mogh.
Jeśli chodzi o oręż. Dużym plusem jest ogromna mnogość broni i pancerzy. Wybór jest chyba jednak wyłącznie pod PVP, bo nikt nie będzie w normalne grze latał ze słabszą bronią tylko dla jej wyglądu.
Gra preferuje wiarę i inkantacje, co również uważam za brak balansu. Samych inkantacji jest kilkadziesiąt więcej, niż czarów. Mag ma też dosłownie kilka kilkanaście broni skalowanych z inteligencją, podczas gdy wiara pojawiaj się w co 4.
Podobnie z duszami bossów, z tego co pamiętam to można uzyskać z nich chyba 5-6 rzeczy skalowanych z INT, a tak naprawdę przydatne są 2.
Tworzenie przedmiotów jest dla mnie czymś zupełnie niepotrzebnym. Konia z rzędem temu, kto zrobił tam coś innego, niż garnek z ogniem czy strzały.
O recyklingu przeciwników już każdy pisał i ja nie będę tego powtarzać. Wymuszone jest to rozmiarem gry. Rzygać mi się chciało gdy widziałem kolejne włochate drzewo.
Pisałem też wcześniej o tym, że ich rozmieszczenie też jest z dupy. Podczas gdy w DS3 po samej pozycji przeciwnika można było wywnioskować część fabuły, to tutaj wygląda to w ten sposób, jakby rozmieszczenie było całkowicie losowe. Tutaj meduza, tu szczur, tu smok. Tam damy ptaka śmierci. Dlaczego? Bo tak.
O grafice i problemach technicznych też już każdy pisał.
Pozycja przynajmniej u mnie zabiła grę online. W DS3 przyjemnie było i kogoś zaatakować i pomóc przejść całą lokację. Tutaj ani razu ani nie widziałem ani nie proponowałem pomocy w czymś innym, niż ubicie bossa. Konieczność wykorzystania rzeczy do zobaczenia znaków innych uważam za złe rozwiązanie. Tak samo jak atakowanie graczy w teamach i tak samo jak odejście do przymierzy.
Drodzy Tarnished, zawieszam na chwilę granie z okazji zbliżających się Świąt, ale zanim to jeszcze krótka refleksja, niestety znowu na plus ER ;-) Jestem szczerze zafascynowany komentarzami pod grą i artykułami o grze, zwłaszcza tymi krytykującymi. To niesamowite jak ta gra wpływa na ludzi, i na mnie też. Przyznam, że podobnie jak Misiaty (o ile był szczery) musiałem z grą kilka razy przyhamować i ustawiać sobie alarmy na stop grania, tak wciąga. To, że wciąga za pierwszym razem, u mnie wydawało mi się dość dokładnym razem, to jeszcze w miarę normalne, ale że kończąc NG+ to się nie zmieni, a nawet jeszcze rozkręci i to w różnych kierunkach, to się nie spodziewałem. Jak przechodziłem ponownie Dark Souls 3 czy Sekiro, to już w zasadzie nie było nic nowego. Świat był przeczesany i ta sama droga po sznurku, tylko nowe buildy, przyjemność większej efektywności pokonywania tych samych lokacji lub bossów, czy kompletowanie różnych przedmiotów lub broni. W ER jest to samo oczywiście, ale - rozmiar świata, jego różnorodność, konstrukcja gry, ilość sekretów, ukrytych lokacji, wątków fabuły i questów, sprawia, że 2-gie przejście jest u mnie zupełnie inne, a widzę, że nawet po 220h jeszcze wiele godzin przede mną i kilka dodatkowych przejść. No kurczę, dla ER przerwałem w połowie Tales of Arise, i nie ukrywam, że bardzo chciałbym już spróbować Elex 2, a nawet za namową kilku kolegów z forum - zagrać w pierwsze Dark Souls, ale nie jestem w stanie oderwać się od ER :-) Mam tylko nadzieję, że trochę odpuści przed wrześniową premierą Xenoblade Chronicles 3, bo będę miał wielki dylemat ;-)
Z tych wszystkich krytyk ER, które często widzę, są 2 argumenty, które mnie szczerze zastanawiają. Według mnie obiektywnie kupy się nie trzymają, ale staram się zrozumieć i uznać różnice w gustach graczy. Piszę teraz nie do tych, którzy mają swoje wyrobione zdanie, ale ewentualnie do nowych graczy, którzy rozważają wejście w ER i czytają:
Otwarty świat jest zbędny i pusty - plus czasami recykling dungeonów. Rozumiem osoby, które wolą FS w formule zamkniętych lokacji, które przechodzi się jedna po drugiej jak po sznurku, z ewentualnymi kilkoma rozgałęzieniami i sekretnymi przejściami tu i tam. To daje skondensowane doświadczenie FS i skupienie na rozkminianiu zamkniętych lokacji i bossów. W ER też tak można grać, zwłaszcza po pierwszym razie. Po rozpoczęciu gry można albo wyjść w otwarty świat i eksplorować po swojemu, albo przebiec w 30 sekund do Zamku Stormveil i walczyć z pierwszym bossem fabularnym. Różnica taka, że oprócz przechodzenia po sznurku w określonej kolejności można do nich podchodzić na swój sposób i równolegle. Zwłaszcza w NG+ widać, że formuła ER zawiera w sobie wiele różnych opcji przechodzenia gry, w tym w stylu wcześniejszych DS jak ktoś chce. Czy otwarty świat jest zbędny to nie będę dyskutował, bo obecnie nie wyobrażam sobie innej formuły - kwestia gustów. Formuła otwartego świata imho miażdży Wiedźmina, Skyrima, a nawet wyprzedza moją ulubioną Zeldę BotW mimo braku zaawansowanej fizyki świata. Natomiast siła tej formuły tkwi w różnorodności i połączeniu elementów (pustego?) świata: krainy naziemne, krainy podziemne, krainy naturalne, krainy magiczne, lasy, jeziora, miejsca zgnilizny, plaże, góry, płaskowyże, gigadrzewa, śnieżne krainy, wulkaniczne krainy, smocze powietrzne krainy, zamki, dwory, forty, obozy, wieże, ruiny, kościoły, wioski, miasta, akademie, stolica, dungeony - katakumby, dungeony - kopalnie, dungeony - jaskinie, dungeoney - piwnice, dungeony - kanały, więzienia z mini-bossami rozsiane o całym świecie. Do tego rozkminianie zagadek środowiskowych, przejść, skrótów, niezliczonych sekretów - materiał na wiele przejść, nie da się tego zrobić za pierwszym razem. Przy pierwszym przejściu to jest zachwyt nad różnorodności, skalą i pięknem artystyczno-graficznym. Potem kolejne zdziwienia z wszystkich odkrywanych tajemnic. Jedna rada - nie starać się robić wszystkiego od razu i na siłę, bo się można zmęczyć i wypalić, a gra potrafi przytłoczyć swoją skalą i zawartością. Przyznam się szczerze, że miałem jeden moment w grze, po kilkudziesięciu godzinach, kiedy pomyślałem, że może faktycznie świat jest pusty i twórcy nie mieli go czym zapełnić. To było wtedy gdy uparłem się żeby dotrzeć do pewnej plaży, nie mogłem znaleźć drogi, szukałem pół godziny, w końcu dotarłem, na całej wielkiej plaży był jeden pustelnik do ubicia i jakaś średnia znajdźka, wtedy tak rzeczywiście pomyślałem wrrr. Ale to była krótka chwila. FF 150h wprzód - dzisiaj dopiero po raz pierwszy dotarłem do pewnego miejsca w Caelid z Wielkim Garnkiem :-) Szukałem drogi tam w pierwszym przejściu i nie znalazłem, dopiero teraz dotarłem przez głęboką studnię Siofra, pokonałem 3 najeźdźców i zdobyłem mega talizman. Tak mam w tej grze codziennie.
Recykling bossów - o ile argument otwartego świata jestem jeszcze w stanie zrozumieć, to tego o recyklingu bossów nie rozumiem w ogóle. Dla mnie to jest argument typu: Dark Souls 3 ma 30 unikalnych bossów, Elden Ring ma 100 unikalnych bossów, z tego 10 dodatkowo! występuje gdzieś powtórnie w jakiejś zmienionej formie (dla mnie plus), a jeden występuje jako drzewo boss kilkanaście razy przy wielkich drzewach. Dlatego Elden Ring ma oczywisty problem z recyklingiem bossów ?!? Chyba, że do końca nie rozumiem tej krytyki i chodzi o coś innego? Np. że bossowie są unikalni, ale mają jakieś podobne głębokie mechaniki, które widzą weterani? Obiektywnie ER miażdży takie DS3 czy szczególnie Sekiro pod kątem ilości i różnorodności bossów. W tym rodzajów bossów: wszystkie rodzaje wielkości, wszystkie rodzaje dystansów, wszystkie możliwe szybkości, pojedyncze, podwójne, majestatyczne, "gimmick" bossów, jednofazowe, wielofazowe, transformacyjne, humanoidalne, olbrzymy, potwory, bestie, dzikie zwierza, magiczne, smoki, półbogowie. Bossowie fabularni, wielcy bossowie, bossowie, mini-bossowie, opcjonalni bossowie. Malenia :-) Bossowe wkur***jący. Porównajmy do Sekiro - same humanoidy i jeden Demon of Hatred. Do tego dorzućmy wyzwania związane z niektórymi super upierdliwymi i inteligentnymi mobami, lub lokacyjnymi konfiguracjami mobów. Dla mnie fakt, że kilku bossów spotykam gdzieś ponownie w innej formie, to banan na ustach i mówię "o witam, teraz się porachujemy". No po prostu kompletnie nie rozumiem tej krytyki. Pokażcie mi grę, która ma więcej różnorodnych i unikalnych bossów. Wiedźmin, Skyrim, Zelda, Sekiro są lata świetle w tyle. DS3 jest daleko w tyle. Jeżeli powiecie mi, że DS, DS2 albo BB wyprzedza tu ER, to jutro zabieram się za te gry :-)
Dobrych Świąt dla Wszystkich!
Może coś ode mnie teraz... gram aktualnie NG+3 , co znaczy że 3 raz grę trzaskam. I.... Za pierwszym podejściem zebrałem 90% itemów jakie są w grze, w drugim podejście resztę + drugie sztuki tych samych broni + itemy z wielkich runów które nie dostałem za pierwszym podejściem bo mauzoleów jest mniej niż wszystkich runów które można kopiować. teraz w 3 podejściu zbieram pozostałości.. ale .. ale .. myślałem że ze w kolejnej rozgrywce + będzie można zebrać mocniejsze wersje zbroi, talizmanów czy broni a tu nie.. wszystko co wypada jest identyczne jak za pierwszym przejściem.. jedyne co jest inne to więcej runów się zbiera i tyle... nie czuję tego co myślałem że będę czuł w grze + , wszystko robię ponownie, chyba gra się skończyła, pozostaje pvp ale tam same świry grają... nie mówiąc poyeby
Udało mi się zdobyć Kometę Azur. No i w końcu pokonałem komandora z Castle Sol! Uff.
Dowlokłem się do Malenii. Pierwsze starcie trwało z 7 sekund.
Później deczko lepiej bo przebiłem się przez pierwszą fazę, ale dalej poległem.
Jak to mam w zwyczaju wystawiam ocenę po zakończeniu gry. W tym przypadku to był rekordowo długi czas, bo gra ma tyle do zaoferowania :) Jak dla mnie jest to gra prawie idealna. Na pc jedyne problemu jakie uświadczyłem, to początkowe spadki klatek przy walce z Tree Sentinel oraz przy burzy. Nie zaliczyło mi osiągnięcia za pokonanie jednego bossa (mam nadzieję że w ng+ się to zmieni). Gra jest ogromna ale da się odczuć powtarzalność minibossów (już mam dość tych smoków:P ). Problematyczne było rozwiązanie questów pobocznych, których zepsucie było bardzo proste. Z jednej strony można było iść gdzie się chciało, ale jednak obowiązywała pewna ustalona kolejność aby wszystko się układało. Bardzo dobra oprawa wizualno dźwiękowa, choć powtarzalność niektórych motywów muzycznych pod koniec zaczynała nużyć. Bardzo dobre podejście do samodzielnego kreowania trudności. Z jednej strony wymagający przeciwnicy, ale też spory wachlarz narzędzi które ułatwiają rozrywkę. Eksploracja to mistrzostwo świata. Nie chodzi tylko o to że jest brak oznaczeń "interesujących miejsc", ale to że za każdym rogiem może czaić się albo bardzo cenny przedmiot, albo zwykły grzyb. Ciekawa eksploracja także eliminuje nudne farmienie run. Cieszy mnie tak dobry odbiór tej gry na światowym rynku i mam nadzieje że będzie dalej poprawiana i wzbogacana o nową zawartość :)
Cholera w końcu padła, po łącznie jakichś 6h. Pierwszą fazę walki znam na pamięć do tego stopnia, że przechodzę ją bez utraty flaszek.
No i pierwsze rozczarowanie - Góry Olbrzymów oraz Uświęcona Równina. Poziomem odstaje od całej gry - znacznie gorzej zaprojektowane obszary, bez pomysłu, porównując z najlepszą zimową planszą w rpg, czyli z Solsheim z Morrowina, tutaj tereny niemiłosiernie nudne i bez polotu.
Dotychczas cała gra w najdrobniejszych detalach budziła mój zachwyt. A w tych górach to się nie chce :( Ech, smutna końcówka.
RECENZJA GRY
Elden Ring od FromSoftware, to gra wybitna. Rozumiem oceny 10/10 od co drugiej redakcji na świecie. W przeciwieństwie do poprzednich części - jest to pozycja zarówno dla fanów soulsów, jak i niedzielnych graczy. Tych drugich jest w stanie przekonać do częstszego grania w gry w ogóle.
Ostatni raz czułem taki fun płynący z eksploracji świata po premierze Skyrim.
Stan techniczny wersji PC w pierwszych trzech dniach od premiery - skandaliczny. Boli fakt, że w wielu recenzjach poświęcono temu problemowi dwa/trzy zdania i po części został on zignorowany. Po prawie dwóch miesiącach od premiery i kilku łatkach nadal występuje stuttering, który jest bardzo widoczny - ale mniej uciążliwy niż na początku - w momencie, gdy masz odblokowany klatkarz. Gra źle wykorzystuje rdzenie procesora, obciąża bardzo mocno ten pierwszy i tworzy się wąskie gardło dla GPU; implementacja DX12 nie wyszła tytułowi na dobre, a FS nie ma doświadczenia w tej materii, jak widać - muszę jeszcze nad tym popracować.
Co do grafiki, to niestety w rozdzielczości 1080p gra prezentuje się jedynie dobrze. Projekty lokacji i przeciwników to najwyższy poziom. Zauważyłem zależność, że sporo efektów graficznych oraz ich szczegółowość skalują się - na plus - wraz z rozdzielczością ekranu. Przykładem niech będzie woda w grze, smugi na niej oraz odbicia. Rozdzielczość definiuje jej szczegółowość o wiele bardziej, niż ustawienie graficzne w menu opcji. Są tytuły, które radzą sobie z tym o wiele lepiej i fajerwerki graficzne definiuje suwak opcji, a w dużo mniejszym stopniu rozdzielczości, chociaż zauważyłem tendencję, że niedługo będzie tak, jak w Elden Ring w większości nowych produkcji. Gra była zdecydowanie projektowana pod monitory 4k, przez co efekty i ilość detali w nich jest tym gorsza, im niższą używamy rozdziałkę. Skalowanie obrazu poniekąd wychodzi naprzeciw moim zarzutom, ale cenię bardzo mocno wysoką płynność i mam skrzywienie, przez które dolna granica dla mnie to jakieś 80 klatek na sekundę. Szkoda, ale pewnie aby nakarmić zmysły w pełni, to będę zmuszony w najbliższych latach przerzucić się na minimum 1440p i kupić mocniejszą grafikę, mimo że 3070 Ti spisuje się świetnie w FHD. To, o czym mówię, bez zagłębiania się w szczegóły, widać w rozdzielczości tekstur. Jeśli szczegółowe tekstury ze zmodowanego Skyrim w FHD potrafią robić dobre wrażenie, to dlaczego te w Elden Ring są mniej wyraźne i gra niejako wymusza na mnie granie w 4k? Idą na łatwiznę albo coś tu nie gra.
Wadą jest recykling przeciwników. Nie tych zwykłych mobów, bo to zrozumiałe, że się powtarzają, ale mogli ograniczyć się do powtarzalności tych bardziej znaczących wrogów jak choćby mini bossowie. W tej materii nie do końca chodzi o modele potworów, ale z mojej perspektywy o ich mechaniki - mogły, te skopiowane ludziki, dostać nowe ruchy. Tylko wtedy, poniekąd, byłby zaburzony balans rozgrywki, filozofia "git gut" mogłaby wymagać o wiele więcej od gracza i niejako rozumiem decyzję twórców w tej materii, dlatego wybaczam.
Powtarzalność katakumb to, finalnie i paradoksalnie, wielki plus, bo w pewnym momencie rozgrywki następuje, nazwijmy to, "twist w tej materii", który wynagradza wszystkie zabiegi "kopiuj-wklej" na tej płaszczyźnie, przynajmniej ja to tak odebrałem. Bez budowania powtarzalności - aż do bólu - tego rodzaju lokacji nie byłoby możliwe stworzenie chwili, która zapadnie mi w pamięć na kolejną dekadę i stanie się przykładem geniuszu Miyazakiego. Nie napiszę nic więcej poza tym, żeby traktować ten rodzaj etapów jako zwykły sposób na grind swojego Zmatowieńca, starać się przechodzić każde, na które trafisz podczas rozgrywki i nie zniechęcać się. W pewnym momencie zrozumiesz, dlaczego. Jeśli nie będziesz czujny za pierwszym przejściem gry, to możliwe, że za kolejnym załapiesz "niepowtarzalną mechanikę powtarzalności". Czy twórcy poszli, mimo to, trochę na łatwiznę w ich generycznym budowaniu? Tak, zakładam, że można było zrobić to lepiej. Jednak mimo to uważam, że finalny efekt, który gra na mnie wywarła, był tego wart. Jednak trzeba mieć na uwadze to, że jestem cierpliwym graczem, a tej, w dobie czasów "szybko, teraz, więcej" jest coraz mniej.
Co do samych bossów, to są naprawdę świetni, ale - mimo, że nie jestem fanem soulsów - zwłaszcza ci początkowi są chyba trochę zbyt łatwi, a daleko mi raczej do sięgnięcia po tytuł "zwinnych palców" i gdzieś z biegiem lat lekko słabnie mi refleks.
Pojawiło się także sporo głosów, nawet wśród fanów serii, że serie ataków niektórych z głównych "złoli", ich schematyczność i przewidywalność jest zależna do pewnego stopnia od RNG. Dodano przecież też możliwość skakania, co dla jednych jest czymś zwykłym, ale zatwardziali fani serii mogą w pewnym stopniu to przeoczyć, zwłaszcza na początku (w kontekście dodatkowej mechaniki, nie samego faktu skakania). Poniekąd to prawda, że ułożone walki zdają się być bardziej chaotyczne, jednak z drugiej strony nietrudno o materiały, w których - różnymi klasami - widać przekoksów soulsowych pokonujących wszystko i wszystkich bez utraty punktu życia. Czyli jednak da się ich przejrzeć, kwestia sporych umiejętności, wiedzy i trochę przeczy to hipotezie o losowości starć wynikających z przegiętych i niesprawiedliwych mechanik, jakie serwuje nam gra. Zawsze można też, z podkulonym ogonem, odłożyć starcie na później i poekspić, znaleźć lepszy oręż i zbroję, bo mamy w końcu otwarty świat.
Należy też pamiętać, że zdecydowana większość grających nie składa się z samców alfa wirtualnej rozrywki, popularność tej części jeszcze potęguje ten fakt, dlatego - ponownie - rozumiem krytykę i jest ona uzasadniona. Ja te niekończące się serie ataków, liczne zmyłki i "rng" biorę za dobrą monetę, bo - jakkolwiek to brzmi - lubię walić padem w mur w grach od FS, bo wiem, że za tysięcznym razem ten mur się skruszy, a potem przebije. Cieszę się, że tym razem "kruszenie muru", krok po kroku, w najbardziej skrajnych przypadkach stanie się łatwe trochę później, niż w poprzednich tytułach studia, mimo ogólnemu obniżeniu trudności gry.
Co do naszego środka transportu, to Torrent wydaje się być sporym ułatwieniem w rozgrywce, ale sprawia też masę frajdy - przecież o to w grach chodzi! Podwójny skok daje wiele nowych. Mogliby pokusić się o osobne statystyki skupione właśnie na tym aspekcie, które wpływałyby np. na wysokość skoku lub prędkość poruszania się, ale to skomplikowałoby bardzo projekt całej mapy oraz balans potyczek. Już sam fakt odzianych w ciężkie zbroje magów, którzy przykuli tyłek do Torrenta, jest sporym ułatwieniem. A może kolejną mechaniką? Jeśli to sprawia przyjemność, to dlaczego nie? Nikt nie każe z tego korzystać.
To samo zresztą tyczy się wzywanych duchów, z których za to można zrobić osobny sposób na przechodzenie całego tytułu. Powiem więcej - da się nawet przez całą rozgrywkę rozwijać postać i ukończyć grę... nie atakując bezpośrednio nikogo ani razu. Metagaming w Elden Ring wznosi ten tytuł na wyższy poziom.
O fabule, czyli koronnym argumencie wszystkich krytyków gier FromSoftware napiszę tylko tyle, że mi przypadła do gustu. Zarówno jej treść, jak i sposób podania. Ale co kto lubi. Dodam w tym aspekcie tylko, że dawniej gry były powodem licznych dyskusji wśród ograniczonego grona osób, zwykle wśród znajomych, którzy też byli graczami. Rzadko sięgało się po poradniki, bo albo takich nie było, albo dostęp do nich nie był powszechny. Skłaniało to do dzielenia się między sobą informacjami, w tym na temat fabuły. Jeden interpretował to tak, drugi inaczej, a trzeci prowadził nawet osobisty notatnik, w którym wszystko zapisywał. Granie "po łebkach" w tym aspekcie wykluczało cię z dyskusji, bo nie miałeś w sumie nic ciekawego do powiedzenia, ale byłeś słuchaczem. Obecnie, z uwagi na dostęp do internetu, każdy z nas może dorzucić swoje trzy grosze na temat wszystkiego. Jeśli szukasz informacji, którą samodzielnie odkryłbyś dopiero po 50 godzinach spędzonych w grze, to w minutę będziesz wiedział wszystko, jeśli tylko ciekawość prowadzi cię do piekła, w którym frajda jest zastąpiona przez rutynę z innych tytułów z otwartym światem. W kontekście Elden Ring - lub poprzednich tytułów FS - dobrze jest nie wchodzić w dyskusję z osobami, które twierdzą, że fabuła jest kiepska i kropka, bo ich zdania nie zmienisz, podobnie jak swojego. Konflikt murowany, a żadna ze stron nie wyniesie z niego kompletnie nic pozytywnego. Wystarczy potraktować ten element gry przez pryzmat metagamingu i dyskutować z innymi osobami, które także samodzielnie odkrywają smaczki i jarają się tym. "Ja wiem więcej o tym, ty wiesz więcej o tym, bo ja przechodziłem w ten sposób, Ty w ten sposób, ja ominąłem tego NPC, Ty przeskipowałeś ten dialog, ja nie klikałem rozmowę 20 razy, żeby poznać nową linijkę, Ty nie, ale..." i tak dalej, a finalnie zaskoczmy się wzajemnie i razem połączymy kropki robiąc sobie dobrze. Jeśli nawet całość historii - złączona do kupy - nie jest arcydziełem, to zabawa w kolekcjonowanie jej fragmentów i dodawanie kolejnych faktów - już tak. Tego w innych tytułach prawie nie ma lub jest, ale w mniej satysfakcjonującej formie.
Co do społeczności gier od FS, memowego "git gut", to poświęce temu więcej czasu.
Pierwsze wrażenie jest takie, że dominują tutaj ludzie z poczuciem wyższości nad innymi, którzy tą wyższość muszą okazywać na każdym kroku i gnębienie leszczy to dla nich dobry sposób na spędzenie wolnego czasu, taki chleb powszedni.
Pragnę przypomnieć, że jeśli w tłumie większość dyskutuje, a jeden drze japę, to dużo bardziej - jako obserwator - usłyszysz i zwrócisz uwagę akurat na tego krzykacza; dodatkowo połączysz go z grupą, w której się znajduje. Jedyne, co mam do zarzucenia tej społeczności, to brak tęgiego bata na krzykaczy i poniekąd tolerowanie takich osobników.
Nagminne wśród krzykaczy jest mówienie tobie, jak masz grać, czym masz grać, w jaki sposób i ogólnie "robisz to źle, ja wiem lepiej". Nie dyskutuj z nimi, problem leży w nich, nie w tobie - mają oni bowiem na tyle niskie poczucie własnej wartości, że kosztem innych są zmuszeni uzupełniać te braki. Albo ego przysłoniło im rozum, bo są dobrzy w gierki i mają sprawniejsze palce od reszty.
Za to ci, z którymi można podyskutować na temat soulsów, dowiedzieć się czegoś wartościowego i podzielić własnymi odkryciami lub doświadczeniami - jest zdecydowanie więcej niż w społecznościach innych tytułów, z którymi miałem przyjemność obcować. Gdzieś ten punkt wspólny, czyli ciekawość, chęć eksperymentowania, cierpliwość i żyłka detektywistyczna sprawiają, że łatwiej się dogadać.
Przykładowo: o ile można stwierdzić, że granie magiem od pewnego etapu rozgrywki - w wielu aspektach, lecz nie wszystkich - jest łatwiejsze, to jeśli komuś sprawia to przyjemność, to co ci do tego? Dodatkowo warto wspomnieć, że aby mag - lub w sumie każda inna klasa - stała się naprawdę przesadnie silna, to kluczowym jest skompletowanie odpowiednich przedmiotów, a dostęp do nich - bez bazowania na poradnikach i materiałach z YT - nie jest do końca taki łatwy.
Dodam, że w moim mniemaniu tylko klasa maga daje poczucie totalnej mocy, więc jeśli ktoś chce stać się panem życia i śmierci, chce dosłownie zmieść z planszy nawet mocnych bossów jednym, skrzętnie przygotowanym spellem, to droga wolna. Ja, od pierwszych minut rozgrywki, zakochałem się w broniach przeznaczonych do trzymania oburącz i nastawionych na powolne, aczkolwiek silne ataki lub walenie po głowie wrogów z wyskoku.
Trzeci raz powtórzę: gry mają sprawiać przyjemność, więc nie mów innym, co mają robić i nie psuj tym samym zabawy drugiemu graczowi. Lepiej udziel rady, np. odnośnie uników, wykonywani skoków w trakcie walki czy uzasadnij, dlaczego tej statystyce lepiej dać tyle punktów, a tamtej tyle. Pokażesz w pewnym sensie swoją wyższość, ale uzasadnisz ją bazując na wiedzy, doświadczenia i trosce o kogoś, kto może chce się stać takim koksem, jak ty i dostrzeże w tobie wzór do naśladowania. To lepsza droga niż ignorancji lub leczenie własnych kompleksów poprzez traktowanie innych z buta; jak sprawisz, że ułatwisz komuś proces "gitgutowania" w grze, to poczujesz całkiem sporo satysfakcji, więc tobie też to wyjdzie na dobre. Całkiem ludzkie jest wyciągnąć do kogoś pomocną dłoń bez ferowania wyroków, mówimy o grach komputerowych, na boga!
Dałem ocenę 9/10, bo odejmuję - wyjątkowo - tylko jeden punkt (zamiast dwóch) od oceny ogólnej w wersji pecetowej z powodu stutteringu w Elden Ring, bo mimo, że po łatkach ten problem jest już znośny, to dalej są momenty, że mnie bardzo wkurza i wytrąca z immersji to zwolnione tempo i spadki płynności. Są pewne standardy, z których nie zrezygnuję i jeśli posiadam maszynę, której nie można nic zarzucić pod względem mocy, to gra w dniu premiery ma działać płynnie i bez problemów. Kropka. Gdyby Elden Ring był wypuszczony w wersji early acces, to nawet bym dał 10/10.
Mam nadzieję, że w drugiej części lub wraz z dodatkiem popracują nad tym i nie będę musiał sprawdzać każdej łatki pod kątem optymalizacji, a skupię się na zabawie. O tyle dobrze, że miejsca, w których - po łatkach - występuje ta ułomność są stałe i niezmienne.
Nie czekałem na Elden Ringa, ale FS sprawił, że czekam na Elden Ring 2 lub dodatki do podstawki. Grę polecam każdemu, warto choćby spróbować, a jak się odbijesz, jak w poprzednich grach FS i wrócisz do Assassin's Creed, to nie daj sobie wmówić, że jesteś przez to gorszy lub wybrakowany.
Jesteśmy z tej samej rodziny, a to, że najwidoczniej masz growego downa, nie jesteś pełnosprytny umysłowo aby pojąć geniusz Miyazakiego, dotknął cię paraliż palców i w ogóle to nawet swędzi cię pod paznokciem, a mnie nie, to nie powód do ostracyzmu. No chodź, niech cię przytulę! :* #Fia
https://www.youtube.com/watch?v=IqN2phpMWno
No i ostatnie trofeum do platynki. Została mi ostatnia broń do podniesienia ale niestety zbyt szybko zrobiłem postępy w fabule i mam ja zablokowaną, muszę wskoczyć na ng+
Cześć piszę do Was bo może wam uda się mi pomóc. Przy uruchamianiu gry (na steam) pojawia się biały ekran i po chwili okno (całe na biało z brązową myszką, nie białą) się wyłącza, czasami dzieje się to automatycznie, czasami wyskakuje komunikat, że program przestał działać. Cała ta akcja następuje po włączeniu gry i przy ładowaniu się jej (napis "waiting for game") Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc, jeżeli chodzi o sterowniki to mam zaaktualizowane. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pan Krwi padł. O ile pierwsza połowa była banalna, o tyle druga upierdliwa. Chciwość była karana srogo i z 10 razy dochodziłem do 99% obrażeń i zamiast zaczekać obrywałem hita.
Teraz olbrzym. Tam tez pierwsza połowa to banał, druga jest upierdliwa :)
No i olbrzym padł. Jestem bardzo zadowolony i jeszcze bardziej zaskoczony. Sporo było tu narzekań na tego bossa a dla mnie to była najlepsza walka w grze. Czuć było epickość, której brakowało przy innych dużych bossach. Tutaj olbrzym robił tarczą robotę i faktycznie trzeba było się nagimnastykować (w pozytywnym sensie) żeby czysto wyprowadzać ciosy.
Co to znaczy nagimnastykować w pozytywnym sensie? Otóż dzisiaj rano walczyłem z Moghiem i tam też było sporo turlania. Arena była jednak stosunkowo wąska i to turlanie często kończyło się na jakiś obiektach. Tak zresztą często jest w tej grze. Nie miało to wpływu na sam unik bo go zaliczało ale wyglądało to przeciętnie. Dodatkowo wszyscy ci bossowie są mało zaskakujący. Gdybym miał zrobić ranking najciekawszych walk to byłby stosunkowo krótki:
1. Ognisty olbrzym - epickość wylewała się z ekranu.
2. Astel - noż.... tutaj cisną mi się na usta same niecenzuralne słowa. Cóż to była za walka. A jaka satysfakcja z wygranej. Plus mega zaprojektowany boss.
3. Radahan - kilka dni przed stresowałem się tą walką :D to świadczy o legendzie zawodnika :D
4. Rennala - super druga faza. Jedna z prostszych walk ale świetna postać i na dodatek dawała popalić czarami.
5. Margit - pierwszy boss i bardzo miłe zaskoczenie.
6. Dariwill - cudowna walka. Gość jest szybki, przy okazji daje popalić ale sprawiedliwa walka.
Najbardziej rozczarowujące walki:
1. Komandor Niall - napsuł mi dużo krwi ale walka była sama w sobie nudna. Astel mną poniewierał ale robił to z klasą. Niall płynął na tym, że był mocno przykokszony.
2. Zszywaniec - super cut scenka, super postać, ale sama walka nudna i po sznurku.
3. Loretta - WTF?
4. Morgott - ech... a tak ładnie wygląda. Wydmuszka bez charakteru.
5. Rykard - ta walka to jakiś żart. Włócznia +100 metrów zasięgu i przeszedłem przy pierwszym podejściu z jedną zużytą butelką. A mógł być mega boss.
6. Szlachcic boskiej skóry - kolejny wypasiony projekt postaci (jeden z lepszych) i kolejna zmarnowana walka.
7. Rudy Wilk Radagona - dopiero po walce zorientowałem się, że był to boss.
8. Lwi wynaturzeniec - jak w pkt. 6
Cóż, takie życie. Gra ma olbrzymi potencjał - tak pięknych wrogów nie ma nigdzie, tak cudownych broni też nie, czary są hmm nudne ale ok, ze trzy nadają się do użycia, ale coś w tych walkach nie styka. No tak po prostu.
Niedługo zamierzam odwiedzić Malenię... zobaczymy co z tego wyniknie :D
Od początku gram w Elder Ring z nakładką Reshade najnowszą w wersji 5. W większość gier gram w reshade podkręcając ostrość i kolory, elder był dla mnie kolorystycznie mdły .. Sprawdzałem i ponoć oficjalne reshade było na białej liście EAC. OD kilku dni patrzę a w ekranie powitalnym mam info żźe mam bana na 180 dni i się zastanawiam czy to przez reshade czy grałem z jakimś idiotą w pvp który zostawiał graczom fakowe przedmioty (było o tym głośno) i ci gracze dostawali bana za niedozwolony przedmiot. Tak czy tak, super
Grałem we wszystkie części dark souls i sekiro po kilka razy. Niestety tym razem jestem rozczarowany. Być może się starzeję, ale chyba po prostu wyłożyli się na otwartym świecie który jest zbyt duży…
Po pierwsze – system walki. Gra ma ogromny input lag, zarówno na ataki jak i turlanie się. Czułem się jak mucha w smole, mam wrażenie, że cofnęli się do poziomu DS 1/2. Niestety, przeciwnicy zostali z refleksem na poziomie DS3/BB więc walki z trudniejszymi bossami to tragedia. Do tego kolejkowanie ataków i użyć przedmiotów, co skutkuje tym, że łatwo wpaść w serię nietrafionych turlań czy ataków. Szczególnie widoczne jest to na koniu, gdzie nawet skok jest ruchem kolejkowanym, a ataki większą bronią są mega powolne (wolniejsze niż na piechotę), przez co jak chcemy skoczyć to postać wykonuje jeszcze dwa zamachy mieczem i skacze jakieś 3 sekundy później. A raczej próbuje skoczyć, bo już dostajemy w ryj.
Poise gracza podobnie jak w DS3 praktycznie nie istnieje i grając jako opancerzony rycerz, byle ważka, szczur czy pies pierdnięciem przerywa mi zamach miecza, a co dopiero mówić o cięższych przeciwnikach. Na szczęście z łatwiejszymi mobami wroga jest podobnie – nawet lekki cios wytrąca ich z równowagi. Na większych trzeba większe miecze, co pozwala nawet minibossom przerywać ataki – miło. Co do walki – wbrew temu co twierdzili recenzenci, wcale nie jest to gra o skakaniu. Przydaje się czasem gdy walczymy koniem i niekiedy jest wymagane do platformingu, ale przez większość czasu nadal juke i blok są najlepsze. Niestety postać po juke często ląduje daleko od wroga i czasem nie da się go sięgnąć nawet długą bronią – a on zawsze sięga idealnie choćby był 15 metrów od nas. Sprawia to, że gracz musi iść w kierunku długich lub szybkich broni, bo nic pomiędzy nie ma większego sensu – będziemy za wolni lub za krótcy, żeby kogoś trafić, ciągle będą nam przeszkadzać i psuć poise.
Co do balansu to gra jest ewidentnie zrobiona dla magów. Niektórzy bossowie są bardzo trudni w walce wręcz, a magiem wystarczy strzelić 3 razy i jest po nim. Niestety bossów jest za dużo. Mali minibossowie z jaskiń występują w grze po 3-4 razy, to samo smoki, kawaleria na koniu czy ptaki śmierci. Nie mamy więc żadnej frajdy bo każdy boss jest taki sam, co najwyżej zamiast mrozem bije nas trucizną. W dodatku z minibossów w jaskinach leci żałośnie mała liczba xp, czasem nawet nie starcza na 1/3 poziomu. Do tego duże różnice w poziomie trudności. Czasem boss jest bardzo trudny a czasem bardzo łatwy. Przy czym co do zasady już po kilkunastu godzinach gry jesteśmy w stanie za 1 podejściem pokonać prawie każdego minibossa w jaskini. Co ciekawe w świecie gry spotykamy dużo zwykłych przeciwników np. gigantów, wielkich ośmiornic czy kwiatów, którzy mają więcej hp niż te minibossy w jaskiniach… Ogólnie jest to bardziej gra o zwiedzaniu niż o walce, walczymy ze zwykłymi mobami i dostajemy za to groszowe wartości xp zamiast męczyć się z paroma klimatycznymi bossami. Niestety tylko główne bossy fabularne dają jakieś emocje, reszta to zapychacze gorsze niż rotten z DS2. W dsach każdy boss zapadał w pamięć, tutaj tylko głównych się jako tako pamięta, ale to tylko daltego, że podchodziło się do nich po kilka razy.
Po drugie - moim zdaniem sekiro i dark souls 3 stanowiły optimum pseudo-otwartego świata. Poziomy były na tyle złożone, że często było kilka ścieżek w ramach lokacji, a w pewnych momentach nawet droga dalej nie była liniowa bo można było wybrać 1 z 2 czy 3 różnych lokacji do dalszego zwiedzania.
Otwarty świat w większości gier wiąże się z odpowiedzialnością. Trzeba umieć gracza prowadzić, może niekoniecznie za rączkę, ale jednak dawać jakieś wskazówki (Ghost of Tsushima). Dark Souls zawsze były trudnymi w eksploracji grami, trzeba było zgadnąć jak dotrzeć do jakiegoś przedmiotu na oddalonej półce czy znaleźć ukrytą ścianę. Ale to były smaczki, przegapiało się może 5-10% gry „idąc na pałę”. Wystarczało się rozglądać i zbierać wszystko po drodze. A tutaj potrafili nawet w wielkiej jednorodnej górze ukryć za sztucznym kamieniem wejście do dunga z bossem. Nie wiem jak ktokolwiek na to wpadł bez poradnika, ostukiwali każdą ścianę, czy ktoś przypadkiem walczył w okolicy i akurat trafił ścianę?
Niestety w eldenie z tą otwartością zaszaleli, dali pełną dowolność bez wskazówek, rozwleczoną na 100 godzin. Taki minecraft przed dodaniem schematów craftingu. Przez większość czasu nie wiadomo gdzie i po co iść. Są niby „strzałki” na mapie, wskazujące główny kierunek, ale to nadal za mało, bo po drodze trzeba latać za NPCami po mapie w te i we w te. Ciągle zmieniają swoje lokalizacje nie informując gdzie idą i bez wiki ani rusz. Dopiero w patchu dodano lokalizacje niektórych, ale i tak nie rozwiązuje to problemu szukania „dziewczyny z drugą połową medalionu na wschodzie”. Jedyna rzecz z gier z otwartym światem jaką dano graczowi to mapa i kompas. Na mapie nie ma żadnych znaczników poza ogniskami. Czasem podświetli się jakaś jaskinia, czasem nie i trzeba jej szukać z poradnikiem. Jeździmy w kółko po lasach szukając sami nie wiemy czego. Możemy stawiać własne znaczniki, ale ich liczba jest ograniczona do 100, a ikonki są niezbyt przydatne, nieczytelne z daleka i nie można dodawać komentarzy. Jest niby zróżnicowanie przeciwników w różnych rejonach, ale większość to proste mobki, nie ma więc znaczenia ich moveset czy skórka, bo i tak padają na 2-4 ciosy. Do tego poziomy mają dużą wertykalność, czasem są 2-3 poziomy terenu na które wchodzi się z innej strony, a do tego gdzieś jeszcze jaskinia pod spodem. Poziomy wzajemnie się przenikają i ciężko ogarnąć co już zbadaliśmy, a czego nie. Wszyscy dziennikarze chwalą wertykalność w grach, ale dla gracza nic z niej nie wynika poza utrudnianiem nawigacji, chyba, że ma skrzydła jak w Immortals. Fajnie jest eksplorować otwarty świat, ale bardzo łatwo dużo przegapić. Przede wszystkim trzeba trzymać się dróg, żeby nie jeździć po pustych łąkach, ale też dużo lootu leży też w terenie, więc można go ominąć. Nie wspominam też o jaskiniach które bywają ukryte są gdzieś w krzakach i gracz nawet nie wie, że przejechał obok dungeona z bossem. Jak rozglądamy się wokół to poza wysokimi jednostkowymi budynkami np. kościół nie widzimy na horyzoncie niczego co by nas przyciągało. Szybko sięgamy więc po mapy fanowskie, a tam naćkane tyle przedmiotów, że odechciewa się to wszystko zbierać. Niektórym sprawia frajdę odnajdowanie po 100 godzinach itemu czy jaskini w początkowej lokacji. Mnie to denerwuje bo przeciwnicy nie stanowią już wyzwania, a sam item jest zazwyczaj bezużyteczny.
Nie pomyślano też o innych PODSTAWACH gier z otwartym światem, jak chociażby dziennik, bo przy kilkunastu wątkach NPCów na raz trzeba sięgnąć po notatnik (a nie tego oczekuję po grze 10/10). Nie obraziłbym się też za instrukcje dla początkujących, że rzucanie czarów wymaga specjalnych 2 typów broni, bo od samego początku możemy przypisywać sobie czary do slotów, nawet nie mając możliwości ich użycia. Kolejna rzecz: wchodząc w status postaci nie można zobaczyć obecnie aktywnych buffów i debuffów. Gra wyświetla ikonki przy paskach życia/staminy/many, ale ikonki są nieczytelne i nie da się wyświetlić ich szczegółów. Powoduje to, że gracz może mieć nieznany efekt, wynikający z nie wiadomo czego. O popularności tego typu problemów niech świadczy popularność filmu https://youtu.be/YctMvuLZ1e4 (ponad 870 tys. wyświetleń!), który instruuje z czego wynika debuff hp i jak się go pozbyć.
Liniowe są tylko jaskinie, niestety są bardzo krótkie, dosłownie na kilka-kilkanaście minut. Jeżeli chodzi o wychwalany przez recenzentów zamek Stormhill który miał być powrotem do ds 3 to tutaj również się rozczarowałem. Na początku faktycznie jest ciekawie (przypomina się zamek z DS 2), ale potem mamy tyle odnóg, że tracimy głowę, a niestety stawiane znaczniki nie uwzględniają wysokości na której je zostawiamy, więc po 15 minutach trzeba się zastanawiać czy ta oznaczona niezbadana odnoga była na piętrze 1 czy 10 labiryntu korytarzy. Strasznie się zdenerwowałem nie mogąc przez ponad godzinę otworzyć jednych drzwi, które jak się potem okazało prowadziły do nowej, małej lokacji z bossem i lootem. Nie zauważyłem bowiem, że jedna z platform dochodzących do ściany umożliwia wejście na cienki parapecik (zlewający się kolorystycznie ze ścianą), po którym to można przejść do pobliskiego okna. A cały zamek pieczołowicie eksplorowałem, próbując wskakiwać i spadać dosłownie wszędzie (jest to piekielnie męczące, bo jest to na każdym kroku, w przeciwieństwie do poprzednich gier, gdzie były to wyjątkowe sytuacje). Chcieli zrobić jakiś fan service, ale przesadzili. Ogólnie jest to chyba najgorszy zamek w grze, kolejne są bardziej liniowe, łatwiej się połapać jak odblokowywać alternatywne ścieżki.
Liniowość gry z poprzednich gier From Software zapewniała też, że gracz mniej więcej rozwijał się w odpowiednim tempie. Jasne, teoretycznie mógł w kółko ginąć, tracić wszystkie dusze i w ogóle nie ekspić, a jedynie przemieszczać się z ogniska do ogniska. Jednak jakaś średnia wychodziła i można było przyjąć, że na bossie X gracz ma poziom Y. Tutaj z kolei w zasadzie nie wiadomo czego od nas wymaga gra. Niektórzy bossowie są bardzo łatwi, a inni trudniejsi, ale nadal możliwi do zrobienia. Nie wiadomo czy mamy ich robić teraz bo dadzą przydatną broń, czy później, bo i tak na ten moment przedmiot się nie przyda. Nie jest to jednak jakiś wielki problem, bo trudniejszych bez wyrzutów sumienia zostawia się na później. Nie ma już tego słynnego git-gud, gdzie jedyna droga dalej prowadziła przez trudnego bossa i jak go nie zrobiłeś to nie przeszedłeś dalej. Oczywiście niektórzy bossowie tacy są, ale to tylko pojedyncze sytuacje, w porównaniu z kilkudziesięcioma opcjonalnymi. A nawet ich można odłożyć na później lub objechać.
Teoretycznie można sobie odpalić farm spota z toczącą się kulą dającą 2k dusz w 20 sekund, ale czy nie jest to cziterstwo? I do jakiego poziomu powinniśmy farmić, żeby nie zepsuć sobie gry? Cóż, weryfikuje to endgame, gdzie na 100+ poziomie nadal czujemy się jak dziecko we mgle zabijane 1 hitem.
Ale właśnie – rozwój postaci. Większość rpgów często daje nam nowe umiejętności, znacząco poprawia statystyki, daje fajne bronie itd. Tutaj nadal większość broni jest nijaka lub ma wymagania z czapy, więc duży fragment gry przechodzi się najprostszymi mieczami czy czarami z odpowiednimi ashami na bleed czy poison. Niestety poziom wpada na początku stosunkowo rzadko (przykładowo koło 30 poziomu trzeba już 7k run, a z mobów w pierwszych 3 lokacjach leci 60-100), a samo ulepszanie też daje niewiele (780 zamiast 760 HP, atak za 180 zamiast 179 itd.). Lepiej już wydać te grosze na strzały czy noże do rzucania niż ciułać na poziom zanim zginiemy. Sprawia to, że główny rozwój obrażeń bierze się z rozwoju broni, a nie postaci, a ten jest ograniczony dostępnością kamieni kowalskich. Twórcy nie wpadli też na to, żeby pokazywać na krótkim filmie na czym polega dany ash of war, przez co nie wiadomo czy jest sens go zakładać na daną broń, bo może nam nie pasować timing czy animacja.
Sterowanie na pc leży, od takich prostych rzeczy jak brak możliwości nawigacji po mapie myszą (zamiast tego przesuwamy kursor wsadem) po sterowanie w walce. Nie można przykładowo zmienić sterowania na koniu i tak oto atak z lewej strony wykonujemy prawym przyciskiem myszy, a atak z prawej strony – lewym przyciskiem… Wybranie łuku wymaga zmiany broni (najłatwiej shift+scroll), wzięcia łuku w dwie ręce (shift+e) i dopiero wtedy można strzelać (celowanie ppm, strzał lpm). Z kolei itemy przypisane do szybkiego użycia wymagają przytrzymania E i wciśnięcia klawisza strzałek. Trzeba więc zdjąć rękę z myszy i wcisnąć strzałkę. Absurd. Dlaczego gra nie pozwala na przypisanie do szybkiego użycia klawiszy 0-9 i dodatkowego klawisza do wzięcia broni w dwie ręce, zamiast wykonywać jakieś dziwne kombinacje? Albo szybka zmiana broni i rzut czaru? Pojawił się już mod który daje nieco więcej opcji, ale jest w nim tyle ustawiania, że mało komu będzie chciało się bawić.
Jak na next gen gra wygląda tak sobie. Często spotykamy rozmazane tekstury, nawet mapa jest w niskiej rozdzielczości. Cała gra jest mega szara i próbowałem podbić kolory i kontrast reshade i filtrami nvidia, bo myślałem, że monitor się zepsuł i wyświetla szary obraz :D Co ciekawe po odpaleniu HDR (full screen only) można w grze podbić kolory, ale ja wolę grać bez HDR przez łatwiejsze alt-tabowanie, więc jestem skazany na szarość.
Optymalizacja słabo, ale na 1070 w 1080p utrzymuje 60fps na high/med. Bez ogranicznika fps dochodzi nawet do 90 w jednych miejscach, by w innych spaść do 40. Niestety opcje graficzne niewiele dają, liczy się głównie trawa i antyaliasing. Stuttering na ssd słabo odczuwalny, głównie podczas jazdy i jednoczesnego obracania kamery za wrogiem.
Co gorsza, grze kompletnie brakuje klimatu. Cisza w dark souls mówiła więcej niż tutaj lokacja z muzyką. O ile wiele lokacji jest ciekawych i ładnych, o tyle czasami przeciwnicy mają się nijak do okolicy, sprawiają wrażenie wyrwanych z innej bajki. Efekt psują szczególnie przeciwnicy w lochach i okrągłych arenach - „więzieniach”. Którzy są nie wiadomo kim i nie wiadomo po co.
Jeżeli chodzi o skradanie jest ono obecne, ale backstaby podobnie jak wcześniej zabijają na raz tylko słabych przeciwników, reszcie robią niewielki dmg. Lepiej robić stagger w walce (zadając odpowiednio dużo obrażeń niewidzialnemu, a jakże, paskowi staminy wroga) i dźgać od przodu. Moby nadal są głupie i idą do nas po sznurku. Co ciekawe do gry dodano reakcję na dźwięk, więc mobek pójdzie tam gdzie strzelimy strzałą przez co możemy mu wejść wtedy na plecy. Innym razem jednak nas zauważy i trafi przez ścianę. W tej samej okolicy w której każdy atak gracza kończy się odbiciem od ściany, choć mam wrażenie, że i tak zdarza się ono rzadziej niż poprzednio.
Podsumowując nie jest to gra zła. Jest to po prostu kolejne takie same dark souls, rozwleczone tym razem do nieskończoności. Praktycznie w żadnym aspekcie nie widać poprawy czy uprzyjemnienia rozgrywki (no, może poza dalszą redukcją wariantów kamieni do ulepszeń). Jestem fanem gier które można przejść w miarę sprawnie, z ciągłym rozwojem postaci i radością. Tutaj dostajemy odgrzewany kotlet rozbity tak mocno, że zajmuje cały stół, a my i tak musimy go zjeść w całości, żeby cokolwiek z tego posiłku wynieść. Fani są więc zmuszeni do grania w średniaka, żeby poznać zakończenie i pooglądać różne lokacje. Ale i tak przemęczyłem się 140 godzin i wbiłem 180 poziom :)
P.S. Proszę nie odbierać mojej opinii jako prawdy objawionej czy zniechęcania do zakupu. Wyrażam swoje osobiste zdanie, możecie dać znać czy macie podobne odczucia. Być może kolejne gry from soft będą lepsze, ale to nie jest łatwiejsze dark souls z otwartym światem. To po prostu kolejne dark souls, tylko niepotrzebnie większe i bardziej chaotyczne, w dodatku z gorzej działającymi mechanikami. Sekiro było ciekawym skokiem w bok, Elden jest nieudanym powrotem do starej formy.
Jak tam odczucia po patchu?
Gram już dość długo (ng+) ale dalej nie wiem jak to się odbywa.
Czy może ktoś zaobserwował jak gra się rozwija odnośnie NPC ? Np. Alexander miał być na mapie tam gdzie jest Rennala, nie kojarzę żebym ją pokonywał, ale możliwe ze uruchomiłem windę do następnych terenów (stolica) i Alexandra już nie było na mapie u Rennali, a na mapie wulkanicznej. Myślałem ze to pokonanie bossa rozwija grę do przodu, nie kojarzę tez czy z tą windą zrobiłem to przed pójściem tam gdzie powinien być czy już po. Dodatkowo ulepszałem bron kamieniami ponurymi do +4 i nie wiem czy to też miało jakieś znaczenie ale raczej ulepszenie broni nie powinno pchnąć zdarzeń na przód, tak z ciekawości pytam. Pzdr.
A co tu się stało się? Misiaty znowu gra i prawie kończy ER? Sylwestreczek chyba już prawie NG+7 i LV 713? NewGravedigger jakby bardziej pozytywnie nastawiony do życia? Itsari wpadł od Wiedźmina? AngryJoe Review 13/04 nareszcie werdykt 3 x 10/10 !!! A myślałem, że zjedzie grę. Jak żyć, jak żyć ;-)
Moja pierwsza gra od FS. Tzn próbowałem wcześniej DS3 ale się odbiłem...
A ta wciąga jak cholera.
Gra ma również aspekty edukacyjne - nauczyła mnie np., że klawisze 'Spacja', 'Enter', 'T' i kilka innych to nie są "Dowolne klawisze" ( 'E' już jest...) :). Gram na klawiaturze....
Po patchu wykorzystałem ostatnia larwę do zmiany builda na str/dex. Faktycznie delikatnie przyspieszono bronie. Duży plus, ze wykonując szybki atak mieczem Radahana w końcu nadążam przed uderzeniami silniejszych mobow i mogę ich roznieść bez straty życia. Walka z bossami - trudno powiedzieć, muszę z powrotem przestawić sie z katan.
Najlepsza gra od From, ale nie najlepsze soulsy, dobry punkt startowy dla osób chcących zacząć przygodę z serią. Niestety wersja na ps5 to porażka - liczne dropy klatek, ścinki i doczytujące się otoczenie, a w szczególności trawa na drugim planie i pod nogami po szybkiej podroży. Na szczęście pod względem artystycznym tytuł wgniata w fotel.
Ogólnie Elden Ring jest wart swojej ceny jeśli lubicie otwarte światy.
Dla mnie Bloodborne dalej jest soulsowym królem.
Ciekawostki znalezione na yt. Dla ludzi ktorzy wciaz nie maja dosc. ;)
1. Cutscenki z odblokowana kamera: https://www.youtube.com/watch?v=LxkET-v3Mjo
2. Zerg rush, czyli jak duzo nagich tarnished trzeba by zabic smoka?
https://www.youtube.com/watch?v=1BpZbgsFtH8
Mecze finał. 142 lvl, walczę z Malikethem. W sumie końcówka rozczarowuje. Gram żeby skończyć ale nie ma tu już tej radosnej eksploracji. Mam nadzieje, ze dociągnę choć coraz mocniej mi się nie chce.
Gra jest Bardzo podobna do Dark Souls 3. I Która Jest Lepsza
Czy wie ktoś może czy da sie grać w dwie osoby, wiem ze jest tylko jeden save. Czy utworzenie i granie na drugim profilu na PS cos zmieni?
Trzeba powiedzieć jasno, ta gra jest mega słaba jak wszystkie gry od FS.
Coś mi strzeliło do głowy przechodzić to jeszcze raz i jak miło, że gra mi uświadamia, że nie warto. Podczas pomocy innemu graczowi przy Rennali zostałem zabity i teleportowany do jej sali bez walki. Od tego czasu ani nie mam możliwości walki, ani też nie ma jej samej przez co nie ma jak zmienić statystyk.
Na pohybel wszystkim tym, co tak kozaczą: grę przeszedłem w 206 godzin, z czego 6 ostatnich to było tłuczenie elden beasta, który absolutnie gorszy jest od Malenii i szmacił mnie jak pannę z taniej dyskoteki. Level mam 188, walczę kataną od Yuriego i meduzą jako tarczą, bo jestem prawilnym rycerzem i gardzę magią. Zakończenie Renni wziąłem.
Nie ma co ukrywać, że gra jest kozak. Wciąga jak bagno, a contentu jest masa, wręcz za dużo. Walczy się wybornie, w sumie prosto, mashuje się atak i unik, ale to wciąga i to bardzo. Twórcy z sadyzmem wstawiają przeciwników i pułapki tak, by gracz zdychał notorycznie, jest to czysty sadyzm, ale no kto lubi jak jest miło, sielsko i przyjemnie? No w sumie nikt, jak widać po popularności tytułu. Elden Ring to jest normalnie taki "abusive partner" wśród gier. Już się nie dziwię, czemu porządne laski lubią być z paskudnymi kolesiami, co je szmacą i maltretują.
Tylko szkoda, że ten storytelling jest żałosny, jak ja w łóżku. Mimika twarzy jest gorsza niż w Lust from Beyond i od czasu jak wprowadzili PS3 na rynek, to chyba w żadnej grze nie było tak źle. Do tego idiotyczne dialogi, npce znikający bez sensu, ładu i składu. No i nawet nie ma żadnego dziennika. Ale w sumie zapamiętywanie nie ma sensu, bo i tak większość tłucze bzdury jak pokochana. To absolutnie nie powinno być tak, że się tutoriale na youtubie ogląda, jak i co zrobić.
No i oczywiście w samej grze nic zupełnie wyjaśnione nie jest. Na złość wręcz postaci po 5 różnych imion sobie wymyślają i nie ma to żadnego sensu. Znów na youtubie trzeba wyjaśnienia historii obejrzeć, no i to jest naprawdę fajnie pomyślany świat, oczywiście jazda po chrześcijaństwie, ale wymyślono to naprawdę zacnie. Tylko szkoda, że nic tej treści nie dowie się człowiek z gry, to jest totalny bezsens. Motyw, że Marika to Radahn to by był genialny zwrot akcji, idiotyczny, ale genialny, no tylko z gry to nie wynika za bardzo.
No, ale finalnie to jest prosty (nie łatwy), ultra klimatyczny slasher, który nie wymaga za wiele myślenia, pozwala fajnie kombinować z buildem, a jednocześnie trzyma w napięciu i potrafi nagrodzić gracza. Obejrzałbym serialową adaptację tego.
POMOCY !
Nie wiem ocb, ale nie mogę używać żadnego przedmiotu :/ ani pochodni, ani zmienić miecz na inny w ekwipunku, nic. Po prostu czego bym nie wybrał to opcja UŻYJ jest wygaszona i nie mogę.
A ja Wam powiem, ze ta końcówka jest nudna. Tak po prostu. Malenia, po wrzuceniu inkantacji, jest znacznie prostsza niż pierwsi bossowie. Ogólnie ta lokacja gdzie ona sobie pomieszkuje jest tandetnie przepakowana. Polowe przebieglem. Mam straszny zgryz. Miałem na razie jedno podejście do bestii ale już mi się nie chce. Cisne bo głupio byłoby nie skończyć gry ale nie czuje epickości tej opowieści. Świat wypełniony w 99,9% przez potworki - czemu miałoby mi na nim jakkolwiek zależeć. Niestety fabularnie jest mega kiepsko. Sama mitologia świata jest fajna. Ech.
Walka z Magritem pokazała jak kiepskie jest AI w ER… masakra!
Gram od premiery, wbiłem prawie sto godzin, zrobiłem Limgrave, Weeping Peninsula, Siofrę, Liurnię i Caelid, liznąłem Altus, skończyłem wątek Ranni, i na coraz dłuższy czas odechciewa mi się grać. Tak jak początek był świetny, to im dalej w las, tym bardziej mam wrażenie, że ja gram w Dark Souls, a wszystko inne w Sekiro. Bossy są bardzo szybkie i mają liczne kombosy, pląsają po całej arenie, do tego sporo z nich odskakuje po atakach, a ja jestem ograniczony staminą, i nawet na lekkim obciążeniu nie dorównuję im mobilnością. Coraz więcej jest tak dużego rozmiaru, że w zasadzie nie widać, co robią, do tego dochodzą animacje ataków, podczas których boss "zawiesza" się na chwilę, po czym w ułamek sekundy zadaje cios.
Wyniki ankiety na temat ER. Do poczytania.
https://www.frontlinejp.net/2022/05/14/elden-ring-player-survey-results/
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości co do oszukiwania w grze to zapraszam do solowej walki z tym skurwiałym wielkim lisem. Typ ewidentnie skacze wtedy, gdy my wykonamy przewrót i potrafi przyspieszyć obrót gdy chcemy się uleczyć.
Aż się boję jak wygląda solo z M.
Po jakichś 140 godzinach dowiedziałem się, że można wejść w interakcję ze stołem w twierdzy.
Poise - you live, no poise - you die
Kolejny tutorial z humorem czyli matematyka stosowana w ER ciąg dalszy, pojęcia:
--- Poise - postawa / równowaga
--- Poise damage - dmg zadawany przez wrogów naszej postawie (incoming poise damage) lub na odwrót
--- Poise resist - po ciosie wroga nie nastąpiło przełamanie postawy
--- Poise break - przełamanie postawy po ciosie
--- Poise to najważniejsza statystyka obronna w Elden Ring
--- Minimalny sensowny poise = 51
--- Najbardziej opłacalny poise vs ciężar = 56
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar mid game => Scaled Set (ciężar 38 / poise 58)
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar late game => Veteran Set (ciężar 45 / poise 79)
Mechanika - oprócz paska HP mamy w grze niewidzialny pasek poise. Za każdym razem gdy otrzymamy cios ubywa nam nie tylko z HP ale i z poise. Gdy poise zjedzie do 0 następuje przełamanie postawy. To ten beznadziejny stan, gdy jesteśmy powaleni na ziemię i przez chwilę całkiem odsłonięci, bezbronni i często giniemy przy kolejnym ciosie. Jeżeli uda się przeżyć, to po poise break pasek poise wraca od razu do 100%. Jeżeli po ciosie nie nastąpiło przełamanie postawy to pasek odnawia się stopniowo przez około 30 sec (z minimalnego stanu). Powinniśmy zatem skonfigurować poise pod nasz build i pilnować go w trakcie walki, aby wróg nie przełamał naszej postawy, my z kolei możemy próbować przełamać postawę wroga.
Poise breakpoints zależą od klasy broni atakującej 1H/2H np. sztylety 31/33, miecze lub katany 51/56, halabardy lub kosy 93/103, "great" weapons 103/113. Sensowne praktyczne progi najszerszej ochrony przed różnymi klasami broni to 51 / 56 / 100. Incoming poise dmg = 50 , nasz poise = 51 => optymalny odpór.
W grze występuje 123 zestawów zbroi, z tego 108 czyli 87% nie daje wystarczającego poise! Te 108 nie daje nam nawet ochrony przed przełamaniem przez prosty miecz. Największy poise 100 daje najcięższa zbroja kozobyka. Oprócz zbroi możemy wykorzystać talizman kozobyka, który podbija poise o 33%. W przypadku zbroi kozobyka daje to max poise w grze czyli 133. Takiego używam w NG+5, co absolutnie nie chroni przed atakami szczurów czy psów w Farum Azula ;-)
Przykład 1: przeciwnik z kataną trzymaną w jednym ręku, poise damage 50, atakuje, my stoimy i nic nie robimy, przy poise < 51 nastąpi przełamanie postawy, przy poise >= 51 przetrwamy ten cios, tylko oczywiście z ubytkiem HP, i możemy działać dalej (uciekać / unikać). Przykład 2: zbroja kozobyka max poise 133 stoimy i nic ne robimy, przeciwnik katana oburącz poise damage 55 atakuje pach pach => resist resist i stoimy dalej, ale gdy atakuje pach pach pach => resist resist break i leżymy.
https://www.youtube.com/watch?v=0TRdUgCpi28
Mike Tyson vs Elden Ring
Czyli speedrun z walką samymi pięściami :-) Warunki wyzwania: tylko pięści, bez FP, bez weapon artów, bez magii, w czasie < 4h (było krócej). Postać stylizowana oczywiście na Mike'a Tysona.
Da się i jak zwykle z humorem. BushyGames mnie rozwala. Widzę na jego kanale kolejne przejścia gry z wyzwaniami: one shoty, bez ekwipunku, tylko parowaniem, samymi krzykami. Najlepsze, że pokazuje cały proces, bardzo zabawne, jak i jego walki z bossami - tak to robią profesjonaliści. Kreatywność nieograniczona.
https://www.youtube.com/watch?v=_dN00T_YQwk
Skończyłem właśnie Nową Grę przygotowującą i testującą speedrun STR z Giant Crusherem + Pastorałem Prałata. Da się spokojnie od zera. Najfajniejsze przejście gry jak do tej pory. STR melee w pełnym zwarciu bez dystansu wymiata i staje się moim zdecydowanie ulubionym buildem w ER. Czas się rozciągnął na kilkadziesiąt godzin, ale musiałem przetestować trasę, etapy, rozkłady statystyk i sporo poeksperymentować, bo to ciągłe kompromisty na każdym etapie. Nie eksplorowałem, nie farmiłem - bo nie będzie na to czasu we właściwym speedrun'ie, ale sprawdzałem różne opcje, weapon arty itp. Największe wyzwanie to zebrać wszystkie kamienie kowalskie do ulepszenia dwóch młotów przed Godskin Duo, co niestety wymagało otwarcia drugiej części śnieżnej krainy z pewną kopalnią i wydłuża czas. Speedrunerzy przechodzą obecnie grę walcząc z Rykardem i wtedy przechodzą już do końca gry na wielką włócznię Łowca Węży dedykowaną do tego bossa, mając już na tym etapie zebrane z trasy wszystkie ponure kamienie 1-9 do +9. Generalnie ulepszanie na ponurych kamieniach jest szybsze, łatwiejsze i mniej kosztowne. Moje młoty wymagają normalnych kamieni 1-8 do +24, wymagają ich dużo więcej i są trudniejsze do zebrania, stąd nie ma szans konkurować czasowo, co zresztą nie jest celem. Ale moja przyjemność walenia młotami większa :-) Samo układanie sobie własnej trasy to mega fun. Wiele się nauczyłem i odkryłem parę fajnych rzeczy. Kilka ciekawych odkryć i spostrzeżeń z tego przejścia wrzucę w krótszych oddzielnych postach. W tym lepiej opanowałem kilku kolejnych bossów - Ognisty Olbrzym tym razem pierwszy raz na koniu i bez żadnych problemów (co za walka!). Nauczyłem się w końcu samodzielnie pokonać Maliketha, który mnie zawsze najbardziej przerażał, a okazuje się całkiem znośny i ma piękne otwarcia na młoty. Spokojnie radzę już sobie z najbardziej wkurzającym Godskin Duo. Elden Beast bez summonów z dwoma młotami to bajka. A z Radagonem jestem na takim etapie, że summon bardziej mi przeszkadza niż pomaga.
W weekend albo w przyszłym tygodniu zrobię sobie ten opracowany "speedrun", który nazywam raczej chilloutowym szybkim przejściem po grze. Warunki wyzwania: Nowa Gra, przejście bez glitchy i sztuczek, normalną trasą i z ważnymi bossami, czyste melee STR z Collosal Weapons, czas < 4h. Rozważam opcje broni, możecie zagłosować którą wybrać, wynik przejścia podam za jakiś czas:
1) Giant Crusher + Pastorał Prałata (opcja sprawdzona, najcięższa, największe dmg, umożliwia: zmianę affinity, Lwi Pazur, Krok Wasalnego Rycerza)
2) Młot Trolla + Wielka Pałka (największy fun, ale najmniejsza efektywność, lżejsza od 1, mniejsze dmg, bez zmiany affinity, bez KWR, własne weapon arty Ryk Trolla i Złota Kraina - mało przydatne na bossów)
3) Greatsword (GUTS) + Troll's Golden Sword (tą pewnie wybiorę, lżejsza od 1, mniejsze dmg, ale szybsza i pełne możliwości konfiguracji)
Caelid. Pamiętacie swój pierwszy raz w Caelid. Ta kraina krzyczy uciekaj stąd, a próba walki z czymkolwiek na początku to samobójstwo. Cóż, po wielu przejściach gry Caelid jest jak magazyn z prezentami lub pudełko czekoladek. Zaczynamy nową grę, robimy jedną szybką rundkę po Caelid, z niczym nie walczymy, tylko zbieramy prezenty: tony run za zabicie jakimś krwawieniem leżącego smoka i już jesteśmy mega wylevelowani, pieczęć Radagona z Fort Faroth na podbicie najważniejszych statystyk +5 i już jesteśmy jeszcze mocniejsi, GUTS ze skrzyneczki na drodze i Lwi Pazur dla graczy Str, kostur z meteorytu i proca dla graczy Int, Moonveil dla graczy Int|Dex, pieczęć bestii dla graczy Faith, talizman siły i inkantacja Ogniu daj mi siłę z Fort Gael, Krok Wasalnego Rycerza dla odważnych, itp. I już nic nam w grze nie straszne, można ruszać na zamek :-)
Lwi Pazur. Myśleliście o grze melee Str kolosalnymi mieczami albo młotami w zwarciu? Ale byliście może przerażeni, bo to trochę niebezpieczne. Duża siła ataku fajnie, łatwy stagger fajnie, ale ciężkie, wolne i nie można sobie nawet wyobrazić jak czymś takim walczyć z super szybkimi i niesprawiedliwymi bossami ER. Cóż, ataki z wyskoku lub dwie takie bronie w obu rękach z superstance dają trochę więcej pewności. Ale prawdziwy game changer to popiół wojny Lwi Pazur - łatwy do zdobycia na początku gry w Caelid / Fort Gael. Nagle stajecie się jak szybkie przypakowane tygrysy, które mogą wykonywać salta w powietrzu z tą bronią i walą jak czołgi - mega dmg + hyperarmor. Moonveil i Blasphemous Blade się chowają, bo są za nudne w porównaniu do poziomu ekscytacji Lwiego Pazura. Żeby było śmieszne zacząłem go używać bardzo późno, pod koniec Nowej Gry z Giant Crusherem, mając już za sobą speedrun z tą bronią na NG+. Giant Crusher ma identyczny do Lwiego Pazura silny atak R2 za darmo i myślałem, że to to samo. Ale Lwi Pazur mimo, że kosztuje PS 20, to jednak jest o wiele szybszy, wiele mocniejszy, i daje niezły hyperarmor. A to robi zasadniczą różnicę z bossami i zmienia kolosalne bronie w jedne z najprzyjemniejszych w grze.
Prochy Rycerzy Godricka. Grałem wcześniej z różnymi summonami: trochę mimic, ale głównie Black Knife Tiche. W Nowej Grze nie używałem przez długi czas w ogóle summonów, ale jak zacząłem eksperymentować, to pomyślałem, że przydałby się dla wygody jakiś pomocnik: taki prosty, tani, skuteczny, łatwy do zdobycia, uniwersalny. I dopiero wtedy dowiedziałem się o Prochach Żołnierzy Godricka (PS tylko 54 !), do wzięcia na samym początku gry, bez żadnych przepraw, za Burzową Bramą, po drodze do Zamku Stormveil, po drugiej stronie drogi od Szopy na Burzowym Wzgórzu. Duch dwóch standardowych rycerzy Godricka, obaj z tarczą, jeden ma kilof, a drugi miecz i kuszę. Mega uniwersalny zestaw. Ten z kuszą potrafi zaabsorbować wroga z dystansu na początku walki zbierając aggro, a potem obaj robią świetną robotę w większości scenariuszy walki, broniąc się jednocześnie świetnie tarczami. Największą przyjemność sprawiało mi obserwowanie jak sobie radzą w obozie swoich kolegów przed Burzową Bramą: na poziomie 0 walczyli ostro, ale polegli pod naporem liczebnym, a potem z kolejnymi ulepszeniami coraz lepiej, aż zaczęli rozwalać cały obóz, a na +10 miażdżą całą masę podobnych żołnierzy. We wszystkich bossach końcowych potrafią spokojnie przejść do drugiej fazy. Po prostu wspaniali towarzysze broni. Polecam każdemu na pierwszą grę, na początek, a nawet do samego końca gry. Doskonały balans pomocy vs pozostawienie wyzwania walki z bossami na pierwsze przejście. To może nie najsilniejszy, ale mój ulubiony summon do eksperymentów.
Summony. Przechodząc grę wielokrotnie, przebyłem swoją drogę od silnego opierania się na summonach, paniki i walki z dystansu do walki bez summonów, pewności siebie i czystego melee w zwarciu. Po drodze zdałem sobie sprawę z genialności mechaniki summonów. W wielu grach typu Dragon's Dogma Dark Arisen z pawn'ami (to taki Elden Ring, który ma DLC będący jakby mini Dark Soulsami w Elden Ringu) czy Xenoblade Chronicles 2 z blade'ami, macie podobnych pomocników, ale nie są oni tak naprawdę opcjonalni, walka bez nich jest prawie niemożliwa. ER otwiera pełne spektrum możliwości - od przejścia gry samym summonem do gry zupełnie bez summonów, z wszystkimi etapami pośrednimi, gdzie summon przejmuje ciężar walki, rozprasza tylko wroga, daje dodatkowe DPS, aż do pełnego solo, zgodnie z naszą taktyką i doświadczeniem. Dla niezbyt sprawnych graczy, takich jak ja, to doskonała metoda na trening i stopniowe poznawanie bossów, bez deprymującej frustracji. Droga od summona i dystansu do solo melee w zwarciu.
Elden Ring a Dark Souls 2. Gram obecnie w obie te gry równolegle. Obie 10/10 jak dla mnie. Uważam, że gracze którzy frustrują się ER powinni sobie odpalić dla porównania, wytchnienia i odmiany jakąś starszą grę z pokrewnej serii Dark Souls i zderzyć swoje wrażenia, zobaczyć jak różne są to formuły i ewentualnie odpocząć przez chwilę od tego co nas męczy. Ale tak grając teraz w obie produkcje skojarzyło mi się takie porównanie. Dark Souls (tu akurat 2) jest jak dzierganie sweterka na drutach. Powoli, cierpliwie, metodycznie, kroczek po kroku, przyjemność konsumowana kawałek po kawałku. DS2 daje jeszcze tą możliwość, że można sobie podziergać w kilku kierunkach: jeden rękaw, drugi rękaw, tułów, jak nam się coś zatnie lub znudzi. Jest kilka ścieżek progresu. Elden Ring w tej analogii jest jak wypad do galerii handlowej na zakupy ubraniowe. Planujemy zakupy butów, spodni, koszulki. Wpadamy do galerii, to jest, tego nie ma, do koszuli przydałaby się może marynarka sportowa, może jeszcze czapeczka, tu pasek dla kompletu i lepszego wrażenia, ale buty nie takie może jeszcze drugą parę wymienić. I tak można przez pół dnia biegać i kompletować zestaw (otwarty świat, nowe sklepy, zmieniający się w locie styl, opcje, możliwości). A jak już mamy dość i jesteśmy zagubieni, to zawsze można skorzystać z pomocy dostępnej stylistki (summon). Na koniec dnia można wrócić spokojnie do domu i zająć się dzierganiem swojego sweterka według ustalonych wzorów, gdzie może nas już zdenerwować tylko zrywanie i poprawianie ściegów, czy jak to się tam nazywa. A z kolei jak nam się znudzi to dzierganie, to znowu możemy pojechać do galerii handlowej. Ogólnie nie cierpię zakupów ubraniowych, a dziergania na drutach nigdy nawet nie widziałem na oczy, ale analogia wydaje mi się dość trafna i ciekawa.
Gram w Elden Ring na ps5 już jakiś czas i natarafiłem na pewien problem a mianowicie, gra pvp nie działa i nie wiem dlaczego włączam zgnity palec żeby najechać świat innego gracza ale nic się nie dzieje jedyne co się pojawia to napis,, próba najechania innego świata " i to tyle i tak przez 5 /10/15/20minut i tak dalej, wydaje mi się że to przesada tak długo czekać. Proszę o pomoc, fajnie byłby zagrać z innymi osobami lub stoczyć pojedynek a jest to potrzebne by quest wykonać więc tym bardziej proszę o pomoc
Xandon
Dzięki! Dzięki Tobie padła bestia eldenska. Tydzień nie dawałem rady. Dziś przeczytałem o Lwim Pazurze, którego miałem ale nigdy nie testowałem, i padła za pierwszym podejściem.
Co zrobić żeby nie popsuć sobie zakończenia? Przyzywać Ranni?
Hej potrzebuje pomocy w zrozumieniu pewnych statystyk broni zaznaczonych na dołączonym zrzucie ekranu. Z góry dziękuję za pomoc.
No i ukonczylem. Wybrałem zakończenie Ranni. Zakończenie to chyba jakiś żart. 101 godzin w grze zeby zobaczyć te cut scenkę. Co za niesmak.
Wyszło wczoraj od naszego przyjaciela VV.
Ciekawe kiedy VV udostępni ten swój magiczny mind map z całym lore.
Pytanie / zagadka dla tych, co skończyli grę - dlaczego broń Radagona nazywa się Młot Mariki, a nie np. młot Radagona? I w ogóle o co chodzi z tą Mariką i Radagonem, miesza mi się w głowie? ;-) ;-)
Dla tych, których nie interesuje lore - zacny młot ten Młot Mariki, zwłaszcza dwa takie młoty w obu rękach na +10. Można się wyżyć na wrogach za wszystkie niesprawiedliwości i cięgi otrzymane w grze.
Swoją droga planuję swoje kolejne wyzwanie - pokonać wszystkich bossów ich własnymi broniami, bez litości ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=k19jPvLeans
Fajne spojrzenie z wczoraj na ER jako ewolucję gier FS, w porównaniu do DMS, DS1-3, BB, Sekiro. Walka, buildy wrogowie, bossowie, lokacje, lore, muzyka, wady. Bez spinki ze strony autora i mojej również, z konstruktywną krytyką w trakcie i na końcu. Również z dużym respektem do BB przewijającym się przez cały film. BTW, byłem przekonany, że po tej całej analizie BB pozostanie najlepszym produktem FS w oczach autora, co byłoby zupełnie OK jak dla mnie, choć nigdy nie grałem. Dlatego szczerze zdziwiłem się werdyktem autora, który nie musi być żadnym autorytetem, zwłaszcza patrząc po nicku czy ikonie, ale gada z sensem. I tak jak już jesteśmy przyzwyczajeni w przypadku ER, każdy ma różne zdania na różne aspekty gry.
https://www.youtube.com/watch?v=aDJHH9SKoN8
Mała informacja a użyteczna i cieszy, pomierzone przez specjalistów, invincibility frames dla różnych rodzajów uniku. Najważniejsza chyba obserwacja czy zdziwienie to identyczne i-frames dla lekkiego i normalnego turlania ?! Bloodhound Step bez zdziwienia, dlatego to w tej niedawnej japońskiej ankiecie najbardziej ulubiona Umiejętność wśród graczy. Quick Step też w sumie ciekawy i łatwiejszy do zdobycia na początku.
26 frames - light roll (ciężar < 30% udźwigu)
26 frames - medium roll (ciężar 30-70% udżwigu)
24 frames - fat roll (ciężar > 70% udźwigu)
32 frames - light roll + Crucible Talisman
32 frames - medium roll + Crucible Talisman
30 frames - fat roll + Crucible Talisman
30 frames - Quick Step
40 frames - Bloodhound Step
BushyGames wyzwanie z dzisiaj - przejście całej gry od zera wyłącznie samymi kopnięciami. Kopnięcie to Umiejętność, która na broni +25 daje dmg ~50. Ta siła nie powala :-) Czyste szaleństwo i lekcja cierpliwości, przejście gry zajęło 22h, więksi bossowie to kilkaset kopnięć, czasowo każdy większy to kilkadziesiąt minut, Morgott 24 min, Olbrzym 45 min, Godfrey + HL 49 min, Radagon + EB 67 min! Wyobraźcie sobie walkę z Olbrzymem. Dwóch bossów się nie da - wspaniałe Godskin Duo (lub wymagałby kilkadziesiąt garnków snu) i Sir Gideon ze względu na swoją specyfikę. Tu autor zastosował Mroźne Stąpnięcie.
Oglądanie tego wyzwania, 22h w 30 min, jest jak oglądnie meczu sportowego, ale ma też niesamowity walor edukacyjny. Ponieważ bossowie są męczeni długo i cierpliwie można się dobrze przyjrzeć ich movesetowi i mistrzostwie uników. Czasami widać, że niektórzy bossowie nie są wcale tacy trudni jak się wydaje z ich flashy ruchów, na które reagujemy czasem panicznymi unikami. Więc to jedna z ciekawych metod nauki bossa, podglądnąć lub samemu potrenować z bossem kilka razy samymi kopnięciami przed właściwą walką.
BushyGames ma też film hitless run (bez obrażeń) i tam z kolei doskonale widać kwestię opanowania chciwości ataku i cierpliwego czekania na bezpieczne otwarcia. Oglądając to można się spocić bardziej niż sam autor wyzwania ;-) Człowiek myśli: atakuj, atakuj, czemu nie atakujesz, a ten cierpliwie czeka na otwarcie bez ryzyka ciosu od wroga.
https://www.youtube.com/watch?v=iQzqxXzeGRU
Smieszny filmik.
https://www.youtube.com/watch?v=HR3TNvg8p0I
00:40 "try finger but hole" :)))
Jesli ktos wyrosl na grach Blizzarda, to naprawde polecam ten kanal i serie o Diablo i Starcraft.
Może doprecyzuję co mnie tak zirytowało w zakończeniu bo reakcja Xanadona pokazuje, że chyba nie do końca było to zrozumiałe.
Każde dzieło - czy to literackie, teatralne, czy gra, powinno opowiadać jakąś spójną historię. W trakcie oglądania bądź uczestniczenia w spektaklu budujemy podwaliny pod zakończenie. To ma miejsce od samego początku: pierwszych sekund (scena otwarcia w Ojcu Chrzestnym i Mike Corleone w zestawieniu z zamknięciem filmu i hołdem rzymskim), pierwszych scen, całej akcji. Idąc do kina film z kiepskim zakończeniem rozczarowuje. Kiedy czytam książkę, która ma kompletnie nie pasujące zakończenie, to mam ochotę ją wyrzucić na śmietnik. Tylko z książką jest znacznie prościej: średnia długość czytania książki to jakieś 3-4 h, podczas gdy te dobre gry to dziesiątki lub nawet setki godzin.
I tak jest z ER. Cała gra to obietnica niesamowitego zakończenia. SIęgnięcia po tron. Odmienienia losów świata. Walczę z tą bandą zbirów i szemranych typów bo chcę zobaczyć Zmatowiałego Wybawcę, Zmatowiałego Niszczyciela, czy Zmatowieńca-od-Mariki. A co widzę?
spoiler start
kupę
spoiler stop
Kurtyna w dół. Ocena w dół.
Bossowie z zawiązanymi oczami !!!
Dalsze przesuwanie granic. No i wykrakałem - star0chris przechodzi bossów z zawiązanymi oczami, na sam słuch i pamięć. Normalne levele, żadnych specjalnych buildów, pierwsi bossowie prostym mieczem i tarczą. Niektórzy bossowie jak Margit, Godrick, Red Wolf of Radagon zwany też Lisem ;-), Godfrey, Morgott - tak czysto, że ja normalnie z widzeniem nie potrafię tak przejść. Załączam Godricka, bo walka ładnie wygląda na LV25 i widać, że gracz faktycznie nie widzi :-) Największy horror to pierwsza faza Rennali, bo tu spora dezorientacja, i druga faza Ognistego Olbrzyma. Godskin Duo, bez summona, bez usypiania, bez patrzenia, z kamienną tarczą - to już jest klasa sama w sobie. Star0chris jest teraz na etapie Maliketha. Myślałem, że to niemożliwe, a jednak. Z samymi bossami to trochę łatwiej, ale zaczynam się zastanawiać na poważnie czy jakiś wariat porwie się na przejście całej gry z zawiązanymi oczami. W Sekiro można sobie nawet wyliczyć kroki, w ER trochę trudniej.
https://www.youtube.com/watch?v=4TrYvQFEDjE
Zastanawiałem się jaka gra dałaby mi podobne poczucie otwartego świata i wolności jak ER. I nabyłem sobie dla chwili relaksu.... Microsoft Flight Simulator :-) Polatałem trochę nad Manhattanem i nad moim rodzinnym miastem. Tak, to jest porównywalna wolność otwartego świata i to bez żadnego stresu ;-)
Akurat gier dajacych takie poczucie wolnosci i otwartego swiata jest sporo. W sumie to swiat w ER nie jest az tak calkiem otwarty jak w niektorych sandboxach.
Podobne poczucie co Flight Sim moglby dac Minecraft (serio).
btw. wyciekly nieuzywane linie dialogowe Ranni.
Z reddita. Jakbym siebie widzial. :)
I dwa fajne arty dla xandona. W koncu jego ulubiony boss. ;)
klimatyczna i ładna, ale nudna. Po 10 godzinach już kawy nie pomagają. 6/10.
Moja przygoda z tą grą to odpalenie i zorientowanie się, że wszystkie podpowiedzi są do pada. Jak sterować przy pomocy myszki i klawiatury dowiadywałem się z opcji. Odpalam tutorial idę do pierwszego tutorialowego bossa dostaję dwa hity i ginę. Po tym gra zamiast powtórzyć tutorial tak żebym się jednak nauczył podstaw walki wypluwa mnie tuż obok "Strażnika Drzewa"- bossa, którego nie mam najmniejszej szansy pokonać. Po tym doświadczeniu zażądałem zwrotu pieniędzy.
Hej.
Potrzebuję pomocy bo nie wiem czym jest krzepa, wigor, skupienie, obrażenia niefizyczne. Opis np. wigoru jest taki "Od wigoru zależy odporność na efekty śmierci". Nie mam pojęcia ale ani w grze ani w necie nie mogłem znaleźć jakiegoś sensownego wytłumaczenia tych kwestii więc z góry Wam dziękuję za pomoc.
To teraz rozumiem. Jakoś cały czas myślałem że to klątwa. Dość dziwna decyzja żeby w grze, w której umiera się cały czas na różne sposoby wyszczególnić jeden typ śmierci i nazwać go po prostu "śmierć" jako coś innego od np. śmierci od zgnilizny.
Może chociaż to sprawi, że niektórzy się uśmiechną :-) Moje małe wyzwanko zmierza nieuchronnie do Ognistego Olbrzyma. Po drodze były: Awatar w Stolicy - pokonany Kosturem Awatara + L2 Huk Złotego Drzewa, Gargulec w Stolicy wersja 2 - pokonany Wielkim Mieczem Gargulca i Halabardą Gargulca, Godfrey "złoty" - pokonany Toporem Godfreya właściwego i Morgott - pokonany dwoma Przeklętymi Mieczami Morgotta. Przy łatwiejszych bossach wprowadziłem małe urozmaicenie do zabawy - na każdy atak bossa reaguję unikiem i identycznym atakiem ze swojej strony. Np. jak Gargulec mieczem to ja mieczem, jak halabardą to ja halabardą, kopiuję ciosy, jak Awatar wali w ziemię z wyskoku to ja odwdzięczam się tak samo Hukiem Złotego Drzewa itd. No ale teraz kompletuję arsenał na Olbrzyma, do którego za chwilę dotrę i tu próbując skopiować jak najwięcej z jego ataków zebrałem coś takiego, co wywołało mój śmiech, pomijając wygląd:
Bicz Rudy Warkocz Olbrzyma (z wizerunku)
Pieczęć Olbrzyma do inkantacji oraz inkantacje:
- Ogniu, daj mi siłę! (wzmacniająca)
- Ogniu, chroń mnie! (ochronna)
- Ogniu, płoń! (ofensywna z wizerunku)
- Niech pochłonie cię ogień olbrzymów (ofensywna)
Tarcza z Obliczem i umiejętność Języki Ognia (rozpyla potężne strugi ognia)
Opis: "Tarcza z brązu przedstawiająca twarz ognistego olbrzyma. Z jego otwartych ust zwisa kilka języków. Tarcza z przerażającym obliczem i płomieniami ma napawać ludzi strachem przed stawieniem czoła ognistym olbrzymom. Innymi słowy pełni funkcję dydaktyczną" :-) :-)
Jednooka Tarcza i umiejętność Ogniste Splunięcie. Tarcza przedstawiająca złe bóstwo, czczone niegdyś przez olbrzymy. Mówi się, że bóstwo zabiła Marika.
Stoję tak z tymi dwoma olbrzymimi tarczami z gębami wielkimi jak moja postać i ważę tonę. Ale tarcze na +9 walą konkretnie. Powiedzieć, że wyglądam jak badass to nic nie powiedzieć. Nie mam jeszcze pojęcia jak będę tym wszystkim walczył, ale w razie czego może mimic będzie wiedział ;-) Próba na mobach wyszła skutecznie. Fun factor 100%. Ale z Olbrzymem to inna sprawa, nie ma żartów. No zobaczymy. Tak czy inaczej śmiać mi się chce, a "funkcja dydaktyczna" została spełniona, czyli mały strach jest ;-) Znam tego olbrzyma już na pamięć, potrafię go załatwić szybko silną bronią, lub bawić się długo i cierpliwie na koniu, ale z tym całym złomem nie wiem, nie wiem.... Na pewno będzie ciekawie.
Wg mnie jeśli nie gra roku, to przynajmniej gra pierwszego półrocza 2022. Jest to moja pierwsza gra twórców Dark Souls i podchodziłem do niej z rezerwą, bo nigdy nie uważałem się za dobrego odbiorcę tak trudnych gier. Jednak już po dwóch godzinach wiedziałem, że w niej zatonę. Gra jest niesamowicie miodna i satysfakcjonująca, ale nie przez bieganie od znacznika do znacznika (jak to jest teraz modne w grach np. Ubisoftu), ale przez poziom wyzwania, który jest tak uczciwie skrojony. Jeśli padłeś w walce to dlatego, że nie dość dobrze rozwinąłeś postać/wyposażyłeś ją/rozszyfrowałeś przeciwnika. I to mnie bardzo, ale to bardzo wciągnęło. Niestety, jako fan zwiedzania każdego zakamarka poświęcałem jej zdecydowanie za dużo czasu (mam na liczniku ok. 70-80h a póki co pokonałem dopiero drugiego głównego bossa) i z czasem wdarło się do rozgrywki zmęczenie settingiem. Przestałem grać, żeby trochę odetchnąć, ale na pewno do niej niedługo wrócę, bo wiem, że przede mną jeszcze co najmniej 2/3 gry. Była by dycha za grywalność, ale jedna rzecz mi się nie podoba - nie jestem fanem tej enigmatycznej konieczności samodzielnego dochodzenia do tego kto, kiedy, gdzie i w jaki sposób rozwiązać zadanie. Jest to dla mnie zbyt rozmyte i wkurza mnie, że czasem nawet nie wiadomo, czy ktoś Ci dał jakąś wskazówkę dotyczącą zadania, czy tylko tak sobie gadał. Nie chciałbym oczywiście, by było to rozwiązane jak w ww. grach Ubisoftu, ale można by to zrobić bardziej czytelne. Choć wiem też, że to rozwiązanie ma wielu fanów. Mnie wśród nich nie ma. Niemniej gra jest wg mnie genialna i starczy mi na długie lata. Bo przecież trzeba będzie kiedyś zacząć grać magiem, nie? :) W pełni zasłużone 9/10!
Najnowsza łatka jeszcze bardziej ustabilizowała frame rate i loadingi są przynajmniej 2x krótsze, kończę Tsushimę i biorę się w końcu za Eldena.
https://www.youtube.com/watch?v=PwLemSSy29U
https://www.youtube.com/watch?v=GyvvrKcGWRM
Dark Souls 2 już po napisach końcowych. Rozpocząłem równolegle wszystkie 3 DLC, jeszcze ich nie skończyłem, ale nie biorę zwykle pod uwagę DLC do oceny gry, na dobre czy na złe. No to małe końcowe podsumowanko w stosunku do Elden Ring, bo o to tu chodzi. Dark Souls 2 nie przebiło Elden Ring, ale obie gry oceniam 10/10 (a wszystkie pozostałe produkcje FS, w które grałem 9/10) i to w ten sposób, że nie mógłbym powiedzieć, że jedna jest lepsza od drugiej. Gdybym miał analitycznie wybrać tylko jedną to Elden Ring, ale gdybym miał zabrać ze sobą jedną grę na wakacje to Dark Souls 2. Najlepsze, że można przecież grać w obie i wtedy jest doświadczenie 20/10 ;-) Dark Souls 2 potwierdził mi zdecydowanie przez kontrast dwie jakości dotyczące Elden Ring, i to nie jest wcale krytyka Dark Souls 2:
1. Sposób przechodzenia. Dark Souls 2 przez swój dziergany charakter jest dla mnie grą na jedno wspaniałe i wyjątkowe przejście. Nie zamierzam powtarzać tego doświadczenia i robić NG+, bo to nie ma sensu w przypadku tej gry jak dla mnie. Elden Ring jest grą zaprojektowaną wybitnie na wielokrotne przechodzenie. To znaczy, gdybym miał dokładne przejść całe Elden Ring za pierwszym razem to wysiadłbym w okolicach Stolicy lub najpóźniej w śnieżnej krainie. A najgorsze doświadczenie jakie sobie mogę wyobrazić to zrobić 100% Elden Ring w jednym przejściu. Katorga. Natomiast replayability jest nieskończone w sensie odkrywania kolejnych miejsc, questów, buildów, bossów, sposobów przechodzenia itd. Tym bardziej, że szybkie przejście gry na NG+ zabiera tylko ~3h. Przez kontrast Dark Souls 2 przeszedłem bardzo dokładnie raz i koniec. Ciężko sobie wyobrazić ponowne dzierganie takiej gry drugi raz, chyba że za jakiś czas. Elden Ring przeszedłem 12 razy, większość to różne speedruny, i nie mam dość, a i tak jeszcze wszystkiego nie widziałem, i nie mówię tu o przyszłych DLC :-)
2. Bossowie. Gdybym był krytykantem, to bym powiedział, że w stosunku do Elden Ring, takie Dark Souls 2 jest praktycznie pozbawione bossów. Ale tak nie powiem. Bossowie oczywiście są, są fajni, mili, przyjemni, wolni i łatwi. ŻADEN z bossów nie zajął mi więcej niż 1-2 próby, przy czym z ciekawości używałem wszystkich summonów NPC, które oferowała gra. Jeżeli ktoś twierdzi, że bossowie Elden Ring są zbyt łatwi z summonami, to może sobie zobaczyć co się dzieje w Dark Souls 2. Spojrzałem sobie właśnie na całą listę 31 bossów DS2 w GOL'u, aby się upewnić, że wszystkich przeszedłem. Tak, przeszedłem, kojarzę po nazwach lub kontekście, ale tych walk zwyczajnie nie pamiętam. Pamiętam The Pursuer, very początkowy boss i do końca najfajniejszy jak dla mnie, i bardzo dobrze, że recyklingowany kilka razy w trakcie. Pamiętam Vendricka, kurczę blade - kto zna ten wie dlaczego. Ten jako jedyny zajął mi aż 3 podejścia, bo to przez 10 minut prosty jak budowa cepu unik-atak-unik-atak-unik-atak. Jedno zagapienie i boss zabija na 2 shot combo. Czy to zły boss, nie - niesamowity przez swój charakter i lore, i ta absurdalna walka całkowicie do tego pasuje. Pamiętam jeszcze 3 fazowego bossa końcowego, z którego świeżo w głowie została Nashandra, ale za kilka dni już go nie będę pamiętał. Pamiętam też Ancient Dragon, ale głównie dlatego, że zabiłem go w sumie z biegu przez przypadek z ciekawości, a potem zobaczyłem, że FightinCowboy zostawił go na sam koniec i szykował się jak do nie wiadomo jakiego wyzwania, co mnie lekko zdziwiło. Build na wszystkich bossów czyste melee siłowe 2 x GUTS Greatsword naprzemiennie z 2 x Wielka Pałka. Miażdży wszystko po drodze. W temacie bossów Elden Ring to nie inna planeta, ale inna galaktyka, bo tutaj nawet silniejsze moby są bardziej wymagające od większości bossów DS2, i wymagają przemyślenia, rozpoznania, przygotowania, treningu, praktyki i dają się przechodzić dziesiątki razy bez znudzenia. Dark Souls 2 jako gra nie jest przez to gorsza, ale zwyczajnie w temacie bossów obie produkcje są diametralnie różne. Chillout w DS2 vs wyzwanie na krawędzi w ER. Dlatego polecam oba doświadczenia :-)
Co tu tak cicho znowu? Chcecie, żebym się znowu produkował? Ja tam mogę bez końca o tej grze, ale nie wiem czy Wy wytrzymacie ;-) Zazdroszczę trochę Cyberpunkowi, bo tam na forum zawsze coś się dzieje, mądrego czy głupiego, ale ruch jest nieustannie.
No to mały update z mojego wyzwanka NG+8 pokonaj bossów ich własną bronią, w ich stylu, uniwersalnym buildem na LV 290 bez respeców. Zabawa przednia i zaskakująca miejscami. Zdaje się, że trafiłem na małą ścianę - Maliketh :-) To znaczy mogę pokonać Maliketha bronią Maliketha czyli Czarnym Ostrzem Maliketha, ale w stylu Tarnished; nie potrafię pokonać Maliketha bronią Maliketha w stylu Maliketha czyli z użyciem Przeznaczonej Śmierci. W jego wykonaniu Przeznaczona Śmierć rzeczywiście realizuje się na mnie wyśmienicie, ale w drugą stronę nie ma szans jej nawet uruchomić. Gra jest niesprawiedliwa! Za to pierwsza faza Beast Clergyman bez problemu ze skopiowaniem stylu bossa: Kamień Gurranqa + Szpon Bestii + Proca Bestii. Byłem zaskoczony. Gra jest jednak czasami sprawiedliwa!
No i przed Malikethem miałem znowu przyjemność z Draconic Tree Sentinel, który padł na 2 x jego własny Wielki Smoczy Pazur.
Po drodze pokonałem Pobratymca Czarnej Klingi. Normalnie nic wielkiego, ale w warunkach tego wyzwania.... Przede wszystkim musiałem zrezygnować z mimica, bo walcząc z summonem boss staje się zbyt nieprzewidywalny. Czarne Ostrze Gargulca + Czarny Topór Gargulca musiałem zamienić na Czarne Ostrze Gargulca + Podwójne Ostrze Gargulca, a na tym ostatnim Krok Wasalnego Rycerza i dopiero wtedy luz. Rewelacyjny boss na większych NG+. Polecam. Mogę z nimi walczyć bez końca.
Fire Giant :-) :-) Mam go już całkowicie w pamięci palców i w normalnych warunkach nie ma szans, ale tu.... Miałem kilkanaście prób. Udało mi się w 100% zreplikować jego styl walki, ale to nie miało sensu. Wszystkie ogniowe zabawki, to faktycznie zabawki w zestawieniu z jego odpornością na ogień i HP. Można się wyprztykać z many i mały efekt. Skończyło się na tym, że pierwsza faza przeszła fizycznymi atakami Tarczą z Obliczem, czyli z gębą Olbrzyma, u mnie fizyczne dmg 550 (podobnie jak on), a druga faza samymi pięściami (jak on czasami w tej fazie), ale bez ogniowych inkantacji. Mimic nie miał tu większego zastosowania. Uwielbiam tego bossa.
No i... Godskin Duo. Udało się skopiować styl bossa i go pokonać z mimickiem. Zszywacz Boskiej Skóry + Nadziewające Pchnięcie, Obieracz Boskiej Skóry + Tornado Czarnego Płomienia, do tego inkantacje Czarny Płomień i Rytuał Czarnego Płomienia (są jeszcze 4 inne, ale bez przesady). No i padł dość szybko ?!? Gra jest jednak bardzo sprawiedliwa ;-)
Wakacje przed nami, więc wyzwanko będzie się powoli toczyć. No i powiem Wam, że w walce bez OP, jak równy z równym, to jak dotychczas Pobratymce Czarnej Klingi (Czarne Gargulce) i Draconic Tree Sentinels to są tacy bossowie jak Lynele w Zeldzie BotW - mógłbym toczyć z nimi setki walk :-) Plus na takim NG+8 każdy mob w Farum Azula to jest wyzwanie, zwykle psy ubijają na dwa shoty, a te wszystkie wałęsające się tam mordy to jak fajne mini-bossy. Polecam późniejsze NG+.
Zeby bylo wiadomo ktora gra z serii jest najlepsza, jade na koncert.
A po koncercie afterparty.
https://www.youtube.com/watch?v=g1-M4IhAueE
ps. wiem ze to nie miejsce na to ale watek o soulslike jest martwy jak 99% watkow na forum. :)
Skąd tak niska ocena na golu, tylko 6.4 ?
A niektórzy pisali że gra roku :|
Nie gram ostatnio za bardzo. Ale dziś rano miałem taki prosty soulsowy moment, zainspirowany chyba przez filmik Brandona Sandersona podesłanego ostatnio przez Kwisatz_Haderach. Na swoim XBOX dzięki dobrodziejstwu Quick Resume mam teraz na stałe odpalone Dark Souls Remastered, Dark Souls 2 i Elden Ring. Ogólnie nie polecam nikomu równoległego grania w kilka gier, ale u mnie to przypadek szczególny, bo od prawie roku i do 29 lipca gram tylko w FS :-)
Dark Souls uruchomiłem niedawno i dobiłem do swojego progresu ze Switcha. Dziś rano miałem przyjemność z Quelaag :-) Wrażenia jak na Switchu, który stwierdzam jest rewelacyjnym portem, ale na dużym ekranie lepiej widać, co zwiększa przyjemność. Jestem wciągnięty, konsumuję spokojnie podstawkę. Dark Souls 2 lecą DLC, ale powoli, bo odpoczywam jeszcze po podstawce, tym bardziej, że jakieś lekkie schody w DLC się pojawiły ;-)
W Elden Ring leci wyzwanko zemsty na bossach i próba pokonania tajemniczego bossa - magicznego golema w Caelid, który nie daje mi spokoju. Odpalam grę, podejmuję kilka prób na bossie, którego aktualnie karcę w wyzwaniu i kończę. Nastrój wakacyjny tak duży, że w przypadku golema to są np. 3 próby dotarcia do niego, które się nie udają i nawet nie ma walki :-) :-) Z głównymi bossami lepiej, jestem na etapie Godfrey'a i Hoarah Loux, których przechodzę jednym toporem Godfrey'a (ciężka broń kolosalna) i pięściami Caestus z zamontowaną umiejętnością Tąpnięcie Hoarah Loux. Idzie to jak krew z nosa, ze względu na statystyki bossów w NG+8, a relatywną słabość i powolność tego topora, nie mówiąc o tąpnięciu, które używam tylko dla zasady. Sprowadza się do tego, aby bezbłędnie wykonać kilkadziesiąt uników i równolegle bezbłędnie wykonać kilkadziesiąt wolnych ataków, bo śmierć na 2 shoty, nawet przy LV 294 i zbroi kozobyka. Mimic na tym etapie nie ma absolutnie żadnego zastosowania i tylko pogarsza sytuację.
Ale dzięki temu wyzwaniu odkryłem najtrudniejszego bossa w ER. Nie sądzę aby to była jakaś tam Malenia, która jest w sumie przewidywalna i do nauczenia. Okazał się nim być nie kto inny jak......... sir G. O. Wszechwiedzący !?! Co? Przy pierwszym przejściu gry to była przecież tak szybka przystawka. W kolejnych przejściach, zwłaszcza buildach siłowych, ginął za pierwszym razem zanim wygłosił tą swoją przemowę. Ale na wyższych NG+, a chyba zaczęło się to tak w okolicach NG+6, jak się go nie zabije przy pierwszej przemowie, to nagle jakiś mega boss się robi. Albo miałem słabszy dzień, albo wydaje mi się że Miyazaki podkręcił mu sporo więcej niż tylko statystyki ofensywno-defensywne. Szybkość i częstotliwość wypuszczania magicznych zabawek nie daje szans na większą obronę. Zreplikowałem styl tego bossa. Berło Wszechwiedzącego + umiejętność Wiedza nade Wszystko (ograniczenie negacji obrażeń magicznych i świętych na obszarze), Kometa Azura, Karyjska Falanga, Błyskamienny Pocisk, Rytuał Czarnego Płomienia, któryś ze spelli gwiazdowych, Potrójne Kręgi Światła. Te ostatnie potrafi wyrzucać bez przerwy i zabijają na one shota, a są prawie nie do obrony. On to wypuszcza wszystko jedno za drugim z zerową przerwą. Dało się go przejść z mimickiem, gdy obaj spamowaliśmy przez cały czas te Potrójne Kręgi Światła w jego stronę. Bez tego nie do przejścia ;-) Taki przypadek.
Ale dzisiaj rano nie walczyłem z nikim ważnym w Elden Ring. Pobiegłem na koniu do Limgrave, w początkowe miejsce gry. Zabiłem jednego gostka na skale, który się zamienił w dużego niedźwiedzia (ten od Łzy Larwy). Zacząłem sobie walczyć bez spinki z tym niedźwiedziem jak Brandon Sanderson ze swoim smokiem. Ciężkim Toporem Godfrey'a. Do walki włączyli się poboczni żołnierze, w tym jeden na koniu, a wszystko toczyło się na szerszym terenie, bo niedźwiadek spadł ze skały. Z takim niedźwiedziem chwilkę się walczy i tak sobie walcząc pomyślałem, kurczę, zajebiste starcie. Potem poszedłem w pobliskie jezioro i od niechcenia zapolowałem na dużego kraba. To samo. Mała świetna walka z większym mobem, od którego np. zwykle stroniłem w DS3. Podobnie jak Sanderson pierwszy raz zwróciłem uwagę na szczegóły wyglądu i projektu tych krabów. Śliczne są. Po pokonaniu jednego zrobiłem krok dalej i z wody wylazły dwa dodatkowe. Przy czym jak tak oba walczyły ze mną, to jeden był trochę z tyłu i próbując mnie zabić w efekcie zabił swojego kolegę :-) :-) Uśmiechnąłem się. Po skończonym polowaniu na kraby stanąłem sobie po kolana w tej wodzie jeziora, rozejrzałem się wokół, pobiegłem na pobliską skałę, spojrzałem uważnie w niebo i horyzont Drzewa, które na tym etapie gry wygląda inaczej niż na początku z wiadomych względów i się zwyczajnie zachwyciłem. Takie rzeczy tylko w Elden Ring :-) Znacie inną grę, w której po 400h i napinaniu bicepsów przy bossach, nadal można się zachwycić prostą walką z mobami i widokiem z początkowej lokacji gry?
No to nie sa lokacje ktore sie robi bezstresowo, w sumie rzeczywiscie moznaby bylo najpierw zrobic Londo zeby odlokowac teleporty. Zapomnialem ze jak tam wleziesz to masz przesrane.
Sorki.
Jesli nie doszedles do konca Ash Lake to jak odblokujesz teleporty, to sobie wroc. Na koncu jest ognisko, covenant i itemy za free. ;)
Smierc firekepeerki z Firelink to quest. Musisz zrobic sledztwo. ;)
Pogadaj z Framptem o ile juz sie obudzil i cisniej do Sen FOrtress a potem Anor Londo. Tam jest ciag dalszy questa z babka z Firelink. Pamietam ze musisz miec jakis item ale nie pamietam jaki.
EDIT: Jestes swiadomy ze w kazdej chwili mozesz sie teleportnac do ostatniego zapalonego ogniska? Niezaleznie gdzie jestes i niewazne czy masz zrobione Londo.
EDIT 2. A propos klatwy to jeszcze nic nie widziales. :) Poczekaj na ruiny Nowego Londo i duchy. ;)
Elden Ring Godskin Duo vs Ornstein and Smough Dark Souls :-)
W moim pierwszym w życiu ogrywaniu Dark Souls Remastered pokonałem właśnie bossa Ornstein and Smough, o którym wiele wcześniej słyszałem, również przez porównania do Godskin Duo z Elden Ring, nazywane przez niektórych Ornstein and Smough 2.0. Czy boss rzeczywiście zasługuje na swoją sławę czy jest trochę przereklamowany? Faktycznie jest taki dobry czy to tylko sentymentalne wspominki soulsowych weteranów? Czy może się równać z bossami Elden Ring? Sprawdźmy. Moja subiektywna opinia poniżej.
Ponieważ u mnie wszystko jest w odwrotnej kolejności poznawania, to patrzę na Dark Souls przez pryzmat i doświadczenie Elden Ring, a nie jak większość graczy w drugą stronę patrzy na Elden Ring przez całą swoją Soulsową historię. Analogicznie, zamiast tak jak wielu próbować grać w Elden Ring w stylu Dark Soulsów, postanowiłem sprawdzić czy uda mi się podejść do tego bossa jak podchodzę do bossów Elden Ring. Pierwsze dwie próby solo na poznanie bossa. Trzecia próba z summonem NPC, przerwałem na 2 strzały przed zabiciem bossa, aby bawić się dalej. Trzy kolejne próby solo: jedna sprawdzam co się dzieje gdy zbijam jednocześnie pasek życia obu bossom, druga sprawdzam co się dzieje i jak wygląda druga faza gdy najpierw zabijam Smougha, trzecia sprawdzam co się dzieje i jak wygląda druga faza gdy najpierw zabijam Ornsteina. W trakcie tych prób sprawdzam równolegle efektywność kilku różnych broni, których używam, zastosowanie piromancji, reakcję bossa na dystans i ćwiczę wejście na arenę z unikiem natychmiastowego ataku Ornsteina. Po takim Elden Ringowym rozpoznaniu decyduję o ostatecznym podejściu do bossa: biegnę z ogniska prosto na bossa wymijając wszystko po drodze, walczę solo bez summona NPC, szaty z max obroną fizyczną i przed błyskawicami, pierścienie Havela i obrony fizycznej, w walce zabijam najpierw Ornsteina i druga faza ze Smough'iem, Ornsteina pokonuję Zweihanderem ze wzmocnieniem ogniowym bo ma słabość na ogień + tarcza, Smough'a pokonuję Ogromną Pałką oburącz. To najlepsza kombinacja broni siłowych w moim przypadku - Zweihander + 10 przełamuje jednym silnym atakiem postawę Ornsteina, ale wolną Ogromną Pałką nie można go nawet trafić. Z kolei Smough na sterydach w drugiej fazie szybko mięknie od potężnych uderzeń Ogromnej Pałki, spokojnie kompatybilnej z jego szybkością. Po takim przygotowaniu boss padł od razu, ale miałem też trochę szczęścia. W sumie dało się bardzo przyjemnie pokombinować i zrobić ciekawą walkę w stylu Elden Ring :-)
Co myślę o tym bossie. Nie jest przereklamowany, to bardzo dobry boss, jakiego oczekuję od Soulsów. Szczerze mówiąc ulżyło mi, że mam nareszcie wymagające epickie starcie w tej grze i mam nadzieję, że dalej będzie podobnie na takim poziomie. Jakieś wady, zwłaszcza przy wcześniejszych porównaniach do Elden Ring? To, że wchodząc na arenę mamy zasłonę dymną przez którą Ornstein często od razu atakuje, czego nie widzimy i musimy się nauczyć, aby automatycznie uciekać w bok - hmmm, nie wada, bossowie Elden Ring w tym Godskin Duo, często tak robią choć tu przynajmniej to widać. To, że walczy się często z kamerą mając lock-on na bossie - hmmm, mała wada, raz przez to zginąłem. W porównaniu do Godskin Duo trudniej mi było kontrolować pozycję bossa w sensie utrzymania obu na wizji, przez co czasem bardziej wyczuwałem co robi Smough niż to widziałem - OK, nie wada, tym bardziej że można ich też na upartego zapętlić w kółko areny lub ganiać z jednej strony na drugą i trzymać cały czas przed sobą. Czy gra dobrze przygotowuje gracza do takiego bossa, który w sumie jest poważnym testem umiejętności na tym etapie gry? Gra do tego momentu przygotowuje do walki z bossami typu Smough. Dokładając do takiego typowego bossa spotykanego do tej pory, drugiego wroga, szybszego humanoida Ornsteina gra rzuca graczowi wyzwanie, ale jak najbardziej fair, bo to tak jakby np. dodać któregoś ze srebrnych lub czarnych rycerzy, których gracz już pokonał masę do tego momentu. Tak, Elden Ring lepiej przygotowuje do starcia z Godskin Duo - najpierw daje okazję powalczyć z jednym osobno, potem z drugim osobno, potem daje punkt łaski pod samym nosem bossa do bezproblemowego ćwiczenia do woli, plus standardowo summon NPC i duchy w dowolnej konfiguracji, aż do walki solo na końcu. Najważniejsza różnica jak dla mnie pomiędzy Godskin Duo a O&S z DS to szybkość względna gracza względem szybkości bossa. Ogólnie w Elden Ring, w tym Godskin Duo, boss jest szybki i my jesteśmy szybcy, postać reaguje od razu, stamina jest bardzo wybaczająca. W Dark Souls zarówno boss jak i gracz są wolniejsi, ale relatywna szybkość tego akurat bossa jest większa w stosunku do powolności postaci gracza, niezależnie od broni, plus wymaga ściślejszej kontroli staminy. Ktoś, kto przywyknął to szybkich natychmiastowych reakcji w Elden Ring musi się trochę przyzwyczaić. Przy tym wszystkim Ornstein and Smough nie przeraża i od pierwszego starcia gracz ma poczucie, że boss jest w zasięgu, tylko trzeba się postarać. Pierwsze wrażenie z Godskin Duo, podobnie jak kilku innych bossów w Elden Ring, jest inne - niesprawiedliwy, nierealny, nie do pokonania bez summonów - a potem jak to w ER uczymy się i dajemy radę. Ogólnie porównania tych dwóch bossów są fajne, ale jak dla mnie pełnią oni różną rolę. Ornstein and Smough to taki moment jak Tancerka z Dark Souls 3, pierwszy boss z prawdziwego zdarzenia, który komunikuje - od teraz żarty się skończyły :-) Godskin Duo to jeden z ciągu wielu różnorodnych bossów, gdzie gracz sam decyduje o ewentualnych momentach przełomowych, trudności, gotowości i przygotowania.
Tyle w temacie ode mnie. Najważniejsze, że mam po tym bossie odblokowane teleporty, uff, mała rzecz a robi dramatyczną różnicę dla kogoś o mentalności otwartego świata ;-) Teraz można zaczynać grać.
"Na cycki Mariki, musisz być głodny!"
... czyli moje ulubione obecnie powiedzenie ER :-) Godfrey i Hoarah Loux pokonany, ale nie w pełni zgodnie z warunkami mojego wyzwania. Miało to wyglądać tak: NG+8, Godfrey załatwiony toporem Godfrey'a, H-L pięściami i Tąpnięciem Hoarah Loux.
Pierwsza część się udała toporem Godfrey'a oburącz, choć to gówniana broń. Włączyłem jeszcze dla zabawy Tąpnięcie H-L na tym etapie i Szpon Bestii symulujący AOE Godfrey'a. Oba fajnie działają i pozwalają lepiej replikować bossa, ale trochę za wolno na tą walkę, więc ostatecznie topór załatwił sprawę. Pokonanie H-L jego własnym tąpnięciem można zapomnieć, pięściami jako tako, ale nie mam jeszcze takiego skilla, aby przetrzymać cała tą fazę. H-L dokończyłem normalną bronią. Ogólnie, przy naprawdę solidnych statsach i buffach, ginąłem w tej walce na 2 shoty, nie ma zmiłuj, trzeba było robić to wyzwanie na wcześniejszych NG+. Ale to kolejny fenomenalny boss ER. Podoba mi się bardzo rytm tej walki:
Godfrey faza 1: podskok, roll, roll, atak
Godfrey faza 2: podskok, podskok, podskok, roll, roll, roll, atak
Hoarah Loux: spierdalać, spierdalać, spierdalać, atak
Przyznam, że ta walka zajęła mi ładne parę dni i traciłem trochę wiarę w siebie. Ale zacząłem teraz robić Radagona i tu jakoś gładko poszło z Młotem Mariki. Na pamiątkę starcia z Godfrey i H-L załączam dwa rewelacyjne filmiki tej walki w wydaniu mistrzowskim, jeszcze poza moim zasięgiem. Pierwszy demonstruje cudne wykorzystanie różnorodnych zabawek w tej walce - to jest właśnie czar ER. Drugi to jest mój święty graal - pokonanie takich bossów bez turlania, samym bieganiem + tu akurat z podskokami koniecznymi trzy tąpnięciach. Cudo i jaka łatwość, oba no hit oczywiście. Może kiedyś dojdę do takiego poziomu :-)
1) Elden Ring - "Thy strength befits a crown" (Godfrey & Hoarah Loux) [NG+7, No Hit]
https://www.youtube.com/watch?v=syXtN6eTwVI
2) W komentarzu: Elden Ring NG+7 No Rolling,Damage Godfrey, First Elden Lord (Hoarah Loux)
Fanboy Elden Ring vs Dark Souls :-)
==============================
Czyli skończyłem Dark Souls Remastered. Z DLC oczywiście i z przejrzeniem post factum serii FightinCowboya, aby się upewnić, że wszystko zaliczyłem. W trylogii Dark Souls odbyłem zatem drogę dokładnie w przeciwnym kierunku niż większość graczy: od DS3 do NG+7 przez DS2 do DS, wszystko przez ostatnie 12 miesięcy :-) Co myślę o Dark Souls jako zatwardziały Elden Ringowiec? Szkoła Falenicka czy Otwocka? Soulsy czy Elden Ring? ;-)
Krótko - rewelacja! Gra fenomenalna, kultowa, klasyk, ponadczasowe arcydzieło. Klimat, styl, artstyle, widoki, budowa świata, gameplay, sposób opowiadania historii, humor, mega wciągająca, formuła która dała początek tylu wspaniałym grom, absolutnie aktualna i uzależniająca do dziś. To, że można w 2022, po tylu latach odpalić tą grę, od razu się odnaleźć i bawić na takim poziomie jak w najnowsze produkcje studia to jest rozwalające. Pokazuje tylko jak genialne są pierwsze Dark Soulsy i jak potem wystarczyło nic nie zepsuć, rozwijać tylko umiejętnie formułę w różnych kierunkach, a nie odkrywać nowego koła. I dalej [..................] tu w nawiasie możecie sobie wstawić 10 stron szczegółowych zachwytów nad różnymi elementami jak to robiłem dla Elden Ring. Grając w Dark Souls pomyślałem sobie przez chwilę jakby to było, gdybym w nią zagrał w 2011, gdy nie było jeszcze tego bogactwa kolejnych tytułów. No ewidentnie zakochałbym się w tej grze bez pamięci, rozkminiał do najdrobniejszego szczegółu, wymasterował, przechodził po 10 razy, i postawił na świeczniku jak ideał do końca życia, broniąc jak niepodległości przed wszelkimi uwagami :-) Stąd sympatyzuję ze wszystkim weteranami. Ale nie grałem wtedy. Za to słyszałem, że jest niedoścignionym ideałem. Słyszałem też, że Dark Souls II to wypadek przy pracy, że Dark Souls III to szczytowe osiągnięcie formuły Soulsów, Sekiro to inna bajka i najtrudniejsza, a Elden Ring najpierw nic nie słyszałem a potem trochę kręcenia nosem :-) Po cierpliwym ograniu tych wszystkich gier myślę, że u mnie wszystko znowu na opak. Dark Souls to perła ale nie pozbawiona przypadłości wieku dziecięcego, Dark Souls II to majstersztyk ale w swojej własnej formule, Dark Souls 3 to parę kroków wstecz w kilku kwestiach ale przeskok na inny wyższy level w mechanikach i bossach, Sekiro to inna gra ale najłatwiejsza najtrudniejsza walka (tak, to nie pomyłka słowna, naj i naj jednocześnie), Elden Ring to ideał który bierze wszystko co najlepsze z poprzedników, miesza, dodaje swoje atrakcje w zupełnie nowym świecie ;-)
Mając w sobie sporo zachwytu i uznania dla Dark Souls nie mógłbym oczywiście dać jej mniej niż 10/10. Z drugiej jednak strony te parę niespójności, których nie miałem w innych grach studia, i które wybaczam, wstrzymują mnie trochę przed taką max notką. Pozostawiam zatem bez liczbowej oceny. Gra jest klasą samą w sobie i nie potrzebuje jakiegoś tam mojego oceniania. W ogóle po skończeniu trylogii uznaję wszystkie gry FS za arcydzieła, zwłaszcza w porównaniu z mainstreamem, wszystkie uwielbiam, a która tam między nimi lepsza lub gorsza to już zależy od tego kto od której zaczynał, jakie ma własne sentymenty i upodobania. Ja pozostanę przy Elden Ring jako tej Naj Naj :-) Dark Souls polubiłem na tyle, że przechodzę jeszcze NG+, a Elden Ring na stałe pozostaje otwarte i praktycznie nie wychodzi z konsolowego Quick Resume. Po skończeniu Dark Souls wydaje mi się, że częściowo rozumiem też niektórych graczy kochających stare Soulsy, którym mniej przypadł do gustu Elden Ring. Rozumiem jednocześnie tych (poważnych) graczy, którzy odbili się kiedyś od pierwszych Soulsów i zrazili na zawsze do FS, a odnaleźli w Elden Ring. Myślę, że wszyscy możecie ponownie spróbować spojrzeć życzliwym okiem na obie gry, bo obie po dokładniejszym poznaniu są genialne. Ale nie byłbym sobą gdyby nie stwierdził ponownie, że Elden Ring jest rzeczywiście mixem i zwieńczeniem wszystkiego co najlepsze w produkcjach FS od samego początku, a przy tym tworzy swój unikalny, nowy charakter i dokonuje niemożliwego, pozostając paradoksalnie najbardziej przystępnym i jednocześnie zdecydowanie najbardziej wymagającym wytworem studia. Modulo Bloodborne, którego nie znam i chyba nie poznam.
Czym są te małe spostrzeżenia lub nawet niedoskonałości, które mnie trochę zaskoczyły w Dark Souls przy całej swojej reputacji i zachwytach? Uwaga weterani! To nie krytyka, piszę tylko co mi się akurat rzuciło w oczy lub czasem trochę uwierało, co nie jest wadą i nie umniejsza klasie gry. Nic wielkiego. Kocham tą grę!
*** Ogólnie trochę nierówny poziom lokacji i bossów. Są lokacje genialne, w których każdy element jest na miejscu, ma sens, tworzy to osławione Soulsowe wyzwanie przechodzenia inteligentnej ścieżki zdrowia. Są lokacje nudne i statyczne z kolejnymi rzędami identycznych mobów, poustawianych jak żołnierzyki na makiecie, przez które trzeba się przedrzeć bez większego polotu. O bossach dalej.
*** Budowa świata, lokacji i ogniska! Tak, świat jest skonstruowany po mistrzowsku. Trzeba było wiele wysiłku i wyobraźni, aby to stworzyć, połączyć, poprowadzić. Jak ktoś lubi takie skomplikowane zawijasy, to ma prawdziwy raj. Jak dla mnie genialna kreatywność, ale trochę przekombinowane. To znaczy ten element nie sprawiał mi aż takiej przyjemności jak się podziewałem. W niektórych lokacjach, zwłaszcza dużej ilości ciemnych lokacji w tej grze byłem zwyczajne znużony i nie miałem frajdy z odkrywania tych przejść, zwłaszcza w ciemności. Są lokacje gdzie ten balans jest perfekcyjny. Ale w wielu przypadkach to takie przedobrzenie 120/100 jak na mój gust. Tu np. Elden Ring jest dla mnie ideałem 100/100 tyle ile trzeba i w różnorodny sposób. Ale to indywidualna sprawa. Myślę też, że stare Zeldy sprzed 2010 robią to mimo wszystko ciekawiej, bo nie idą tylko w ilość krętych korytarzy, ale jakość i różnorodność sekretnych mechanizmów środowiskowych. Polecam! Do tego dochodzi temat ognisk i szybkiej podróży (teleportów). Na początku mi się nawet podobało i rozumiałem zamysł jako zachętę dla gracza do poznawania tych wszystkich ukrytych przejść. Ale przyszedł moment kiedy nie miałem jeszcze teleportów, a miałem serdecznie dość tego biegania między ogniskami. Tak gram, lubię eksperymentować, sprawdzać, wracać, odwiedzać kupców, co chwila coś zmieniać u kowala, dokupować, dofarmiać jakieś ulepszenia. Do momentu odblokowania teleportu to była udręka, pomimo wszystkich skrótów. Poza tym w niektórych miejscach można się ładnie zapędzić i prawie zakleszczyć, a potem długo wracać do domu. Nawet z odblokowanym teleportem nie jest idealnie. Nie jestem leniwym graczem i ograniczenie punktów teleportu nawet mi się spodobało, ale ich dobór już mniej. Mam 3 punkty w lokacji gdzie potrzebuję jeden, a tam gdzie rzeczywiście potrzebuję się często przenosić nie mam żadnego. Do tego jakieś czasowe fabularne wygaszanie dwóch ważnych ognisk. Cieszę się, że FS w DLC i we wszystkich kolejnych grach to wyprostowało, dając pełną swobodę poruszania po świecie, bo to jest upierdliwość przez którą straciłem masę czasu, nawet jeżeli miałem przez to odnaleźć różne ukryte smaczki. Niektóre moje ulubione lokacje to Sen's Fortress, Archiwa Książęce, Anor Londo przez wspomnienie DS3, lasy wszelakie i ..... The Great Hollow - genialnie zaprojektowane. Nielubiane - wszystkie ciemnice i ścieki. Blightown górną część szykowałem się na taki nieludzki marsz, że przeszedłem bez jednej śmierci :-) Dla mnie poruszanie się po świecie i wygoda w Elden Ring jest obecnie niedoścignionym ideałem.
*** Bronie, ulepszenia, zarządzanie, mechanika walki. Z broniami byłem zaskoczony na wielki plus, że w starszej grze czuję się od razu jak w domu, znajome bronie, super się nimi walczy. Ulepszenia i ilość kowali to znowu lekkie przekombinowanie Cieszę się, że ewolucja w kolejnych produkcjach a zwłaszcza w Elden Ring doprowadziła do dużo prostszego i sensowniejszego mechanizmu ulepszeń. W Dark Souls głowa boli i dojść samemu co jak i u którego kowala, nawet znając inne Soulsy to ... niepotrzebnie zbyt skomplikowane. Jeszcze gdyby to nie miało konsekwencji to pół biedy. Ale naprawdę można na początku władować wiele cennych kamieni w jakąś broń, aby potem odkryć, że to inaczej trzeba ulepszać i odkręcać. Mechanika walki? Gracz Elden Ring musi się trochę przestawić, bo na początku powolność, jak z kulą u nogi, i to nie przez wymagającą staminę. Ale to trzeba wybaczyć pierwszym Soulsom. DS2 poszło konsekwentnie w kierunku takiego wolnego dziergania na każdym poziomie i zrobiło z tego sztukę samą w sobie, co po przyzwyczajeniu ma swój urok. DS3 poszło w kierunku większej płynności i szybkości. Sekiro poszło w szybki przyjemny rytm. Elden Ring to poezja płynności. Jak się przełącza z Elden Ring do Dark Souls, to czuć pewną toporność, a w druga stronę tą lekkość i płynność. Ale to nie wada, to są Soulsy, a więc i tak o niebo lepsze niż w innych grach. Jedna mechanika walki, która mnie zaskoczyła w stosunku do wszystkich innych gier FS. 3/4 gry można przejść nic nie robiąc tylko trzymając przed sobą tarczę, poczekać aż wróg zaatakuje i się od niej odbije, jeden strzał silną bronią i zabicie wroga. To działa na zdecydowaną większość nawet dużych mobów w tej grze i nawet niektórych bossach, przy odpowiednich statsach, tarczy i broni oczywiście. Przez to tak naprawdę większość lokacji z mobami nie była wyzwaniem. I jeszcze jedna unikalna rzecz. Każdą inną grę FS mogłem przejść jedną wybraną silną bronią, która mi załatwia bossów i małe szybkie moby. W Dark Souls nie byłem w stanie używać wyłącznie swoich ulubionych największych broni i zawsze musiałem mieć drugą mniejszą broń pod ręką np. Wielka / Ogromna Pałka i mała Pałka, Topór Demona lub Smoczy Topór i jednocześnie szybszy miecz, w zależności od sytuacji. Skończyło się na tym, że od połowy gry zacząłem używać niepozorny Wielki Miecz Wężoczłeka, który się okazał taką bronią uniwersalną na wszystkie okazje i dał mi wiele radości. Nie narzekam, bo uwielbiam takie eksperymenty z bronią, ale Ci, którzy twierdzą, że muszą zmieniać buildy w Elden Ring - to nie pierwszyzna.
*** Bossowie, czyli najważniejsze na koniec. Hmmm. Dark Souls ma tą osławioną bossową reputację. Stawiam tezę, potwierdzoną już w praktyce, że to przesadzony mit. Bossowie są w większości tak łatwi jak w Dark Souls II, gdzie to jest konsystentnie utrzymywany chilloutowy poziom. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Ale nie wszyscy. W podstawce Dark Souls jest jeden boss z prawdziwego zdarzenia - Ornstein and Smough. O tym bossie i podejściu do niego pisałem wcześniej. Naprawdę super. Reszta szczerze nie dorasta do sławy i reputacji, o której się tyle mówi. To tak jakby cały zespół zwykłych deweloperów pracował nad w miarę OK bossami, a jednemu kreatywnemu geniuszowi dali do zrobienia Ornstein and Smough. Potem ten geniusz zrobił bossów w DLC i stworzył cały zespół do bossów w Dark Souls 3. A tamtych deweloperów zwolnili z czasem. W DLC z kolei zupełnie inna sytuacja, tu wszyscy bossowie super - Sanctuary Guardian, Knight Artorias, Manus, Black Dragon Kalameet. Knight Artorias to boss idealny 100/100. Pokonałem go w 3-ciej próbie, a myślałam jeszcze po drugiej, że pewnie z 10 razy będę musiał podchodzić. To jest geniusz projektu tego bossa, że człowiek uczy się go naturalnie nawet tego nie zauważając. Mechanicznie i jako wyzwanie idealnie dopasowany dla tej gry. Manus podobnie i mógłbym powiedzieć nawet, że najtrudniejszy, ale...... :-) w trzecim podejściu z ciekawości ubrałem silną czarną zbroję, zastosowałem piromancję Ciało z Żelaza i ...... przez przypadek pokonałem go stojąc w miejscu bez ruchu czekając aż przyjdzie i zaatakuje (Ciało z Żelaza praktycznie uniemożliwia turlanie i chodzenie), następnie wymieniając siłowe ciosy mieczem + czasem naszyjnik na jego ciemną magię. Ha, taki myk i taki straszny boss! Bez tej piromancji jest jednak bardzo ciekawym i szybkim wyzwaniem. Black Dragon Kalameet cudo walka. Z kolei boss końcowy z podstawki Gwyn Lord of Cinder to jakiś żart. Podejście do areny epickie, ale walka - pokonałem go w pierwszym podejściu stojąc praktycznie w miejscu, okładając mieczem i nawet bez parowania jak to trywializuje FightinCowboy. Asylum Demon, Demon Firesage, Stray Demon - to wszystko ten sam demon w trzech odsłonach na ścieżce fabularnej. Jeżeli ktoś krytykuje całkowicie opcjonalne Awatary przy Drzewach w Elden Ring, które zresztą bardzo lubię - w Dark Souls to są prawie te same bossy, tylko się powtarzają na krytycznej ścieżce fabularnej. Mi to nie przeszkadza, że się powtarzają, ani że są głównymi bossami, piszę tylko w kontekście Elden Ring. Titanite Demon powtarzany 10 razy i też OK. Niektórzy bossowie np. Taurus Demon czy Pinwheel powtarzane dalej jako moby. Też OK. Najgłupszy boss serii - The Bed of Chaos. Jedyny chyba boss FS, który zapamiętuje progres przy śmierci gracza i nie każe przechodzić siebie od początku, to FS musiało zmienić po wiadomych reakcjach graczy. Gdyby tego nie zmieniono, i trzeba by było za każdym razem powtarzać 3 fazy bossa, i byłby on konieczny do skończenia gry, to dałbym sobie z nią spokój. Nie uznaję żadnych tam save&quit czy cheesów z bombami, które i tak są niemożliwe w obecnej wersji. Widziałem jak go można zrobić git gut, ale podobnie jak FightinCowboy - dziękuję za bieganie do takiego bossa. Czy po tym wszystkim uważam, że Dark Souls ma nędznych bossów - absolutnie nie. Do tego dochodzi średnia sympatycznych i przyjemnych bossów typu Quelaag. Ale wyprostowałem sobie w głowie pewne wyolbrzymione mity, a innych graczy, którzy narzekają na bossów w Elden Ring, porównując do DS, zachęcam do zrobienia tzw. reality check.
Na zakończenie, jeden przykład mówiący więcej niż 1000 słów. Końcowe lokacje i kilku ostatnich bossów Dark Souls przeszedłem w jednym kilkugodzinnym posiedzeniu, bo tak wciągająca gra! Po napisach końcowych i przejściu do NG+ z ciekawości przeskoczyłem z powrotem na Elden Ring. Chciałem sprawdzić jak mi się będzie grało. Czyli szkoła Falenicka czy Otwocka :-) Pobiegłem dla zabawy do pierwszego lepszego mini-bossa człowieka dyni w piwnicy Sellen, jednego z pierwszych w grze, bo takie pomniejsze lokacje mam niezrobione na aktualnym NG+. Zróbcie sobie kiedyś taki test, będziecie zaskoczeni jaką poezją mechaniki, płynności i szybkości jest walka nawet z mobami i bossami w Elden Ring, i jaki postęp zrobiło FS w tym zakresie w stosunku do starych produkcji :-) Obiektywnie, lepiej mi się walczyło ze zwykłym człowiekiem dynią w Elden Ring, niż z końcowym bossem w Dark Souls ?!? Ale to nie wszystko. Ostatnie lokacje w Dark Souls i DLC przeszedłem praktycznie bez żadnej trudności. W Elden Ring po człowieku dyni przerzuciłem się do Haligtree, bo tam akurat w swoim bossowym wyzwaniu na NG+8 zmierzam aktualnie w kierunku Malenii. Odcinek od drugiego punktu łaski Haligtree do Loretty. Level postaci 297, zbroja łuskowa, blasphemous blade i doświadczenie kilkunastu przejść gry. Nie byłem w stanie nawet dojść do bossa przez kilka razy, a jak mi się raz udało to zginąłem natychmiast, na Loretce......?1? Dopiero jak się powoli przestawiłem na tryb ER to lepiej. Dlaczego? Krok pierwszy - trzy ślimaki 3 i 3 krystaliany - to trzeba albo umiejętnie rozkminić, albo umiejętnie przebiec. Potem chmara grzybowatych zombie, które jak dorwą człowieka to koniec. Lepiej przebiec. 2 silne śmigające w powietrzu lwie moby to łatwo. Dalej dwóch mega przypakowanych czarodziei na dystans - znowu przebiec albo mega walka. Jak to się uda to dopiero Loretka. Jeden pierwszy z brzegu krótki odcinek Elden Ring, a takich rzeczy po prostu nie ma w całym DS.
Dlatego na koniec - Dark Souls genialne, Elden Ring genialne, ale na szczęście trochę inaczej, dlatego nie trzeba wybierać tylko warto zagrać w obie :-)
Słodka zemsta na Malenii
Możliwa na NG+ po wcześniejszym pokonaniu Malenii innym sposobem i zdobyciu jej katany. Ten sposób to mały odwet za ewentualne zszargane nerwy z pierwszej walki.
================================================================================
Broń: katana Dłoń Maleni +10 (Hand of Malenia)
Umiejętność broni: Taniec Ptaka Wodnego (Waterfowl Dance)
Silny nadziewający atak R2
Atrybuty zgodnie ze skalowaniem katany Dex 80
Talizman Odłamek Aleksandra dla wzmocnienia umiejętności
Kamienna Opuszkowa Tarcza + 25 ze wzmocnieniem zasłony 90 w lewej ręce (mega ciężka 26,5)
Talizman Wielkiej Tarczy do dalszego max wzmocnienia zasłony
Jak ktoś ma opanowany moveset Malenii i wybiegany z unikami Waterfowl Dance to oczywiście bez tarczy
Silna zbroja o porządnej ochronie, może być nawet Łuskowa, najlepiej Kozobyka
... ale koneserzy oczywiście w szatach własnych Malenii
Talizman Arsenał Wielkiego Naczynia, aby to wszystko unieść w razie czego
Eliksir, inkantacje wzmacniające, przedmioty wzmacniające atak / obronę - zgodnie z własnym upodobaniem
Mimic +10
================================================================================
Wchodzimy na arenę, przywołujemy mimica, a jak ktoś czuje się mocny to bez. Spamujemy z wyczuciem Waterfowl Dance czyli najsłynniejszy atak Malenii. Mimic będzie doskonale wiedział, aby robić to samo. Patrzymy z uśmiechem jak Malenia pada co chwila na ziemię, po przełamaniu postawy, od swojego własnego ataku. Do tego silny nadziewający atak R2. Tarcza Opuszkowa w najsilniejszej konfiguracji wtedy, gdy się nie chce biegać i robić uników, pełna 100% ochrona przy minimalnym zużywaniu staminy. Chroni nawet przed Waterfowl Dance Malenii. Trochę się jej tam będzie odbudowywać zdrowie, ale przy szybkim waterfowlowym tandemie z mimickiem w drugą stronę nie nadąży. Nie jest to najłatwiejszy sposób walki jak niektórymi buildami OP, ale pierwsza faza powinna przejść bez specjalnych problemów, w drugiej trzeba się skupić. Za to satysfakcja z samego tłuczenia Malenii jej własną bronią i jej legendarnym atakiem bezcenna, nawet jak ktoś nie przejdzie tak od razu całej walki :-)
Traktowanie Malenii w ten sposób jest fajniejsze niż np. Radagona Młotem Mariki z powietrza, bo on nie pozwala sobie na to bez zaabsorbowania mimickiem. Na Malenii można sobie ćwiczyć Waterfowl Dance solo.
Pytanie: czy w Przeklętym Farum Azula, jeśli pominie się pierwsze miejsce łaski (Rozpadający się grób bestii), jest sposób na powrót do niego? Przebiegłem cały pierwszy odcinek uciekając przed bestiami i szukając miejsca łaski i znalazłem dopiero drugie, to za smokiem, a wiem że w pierwszej części tego obszaru zostawiłem kilka przedmiotów, więc fajnie byłoby móc tam wrócić.
Ornstein and Smough vs Godskin Duo 2.0
Muszę przyznać, że NG+ w Dark Souls jest bardzo przyjemne i szybko biegnie. Mając po pierwszym przejściu w głowie mapę świata i główne patenty, można się już na spokojnie pozachwycać urokiem tej gry i jej smaczkami, a jest czym. Nawet gdy poziom trudności trochę podskakuje. To mnie doprowadziło ponownie i z nieukrywaną radością :-) do Ornstein and Smough. Podszedłem do tej walki jak za pierwszym razem solo i 2 razy oberwałem :-o Na NG+ Ornstein już nie leciał na ziemię od jednego silnego ataku olbrzymiego miecza, a Smough mnie załatwiał na 1-2 hity w drugiej fazie. Fajnie, pomyślałem. To mnie skłoniło do przemyślenia podejścia i poprowadzenia tej walki jak należy, systematycznie i z pełną kontrolą, a wtedy... okazała się naprawdę łatwa. Następnie do kolejnego porównania z Godskin Duo. Na czym polegała łatwość tej walki? Zbroja i tarcza chroniąca przed błyskawicami. Broń dowolna, z którą się dobrze czujemy, oby w miarę mocna, nie za wolna, może być posmarowana ogniem na Ornsteina. Następnie 3 punktowy patent na łatwy przebieg walki: 1) bierzemy bossów w kółeczko na dystans, aby mieć obu cały czas na wizji, skupiamy się na Ornstein, obserwujemy co robi Smough, po każdym ataku Ornsteina, gdy drugi boss pozwala, 1-2 kontrataki i dalej w kółko 2) leczymy się tylko za filarami 3) druga faza ze Smough na sterydach okazała się banalna, dosłownie wystarczyło stać za pojedynczym filarem, trzymać go cały czas po przeciwległej stronie, po każdym jego ataku jeden i tylko jeden kontratak mieczem i z powrotem za filar - to strywializowało tą walkę. Ornstein and Smough wciąż pozostaje moim ulubionym bossem w podstawce Dark Souls, którego będę zawsze ciepło wspominał. Epickie wejście, klimat, charakter, walka do przyjemnego rozkminienia, świetny pomysł na drugą fazę - to fajniejsze niż u Godskin Duo. Nawet jak sam boss łatwiejszy od naszej ulubionej Elden Ringowej koszmary ;-) Ale walki z tymi bossami faktycznie mogą się kojarzyć, nawet ganianie w kółko i układ z filarami podobne, choć gruby z Godskin Duo jak się wkurzy to i filary nie pomogą ;-) W bonusie podsumowałem sobie 3 poziomy trudności na tych bossów, każdy możne zmienić nazwy, i przesunąć w górę lub w dół, w zależności od własnych umiejętności:
Ornstein and Smough:
*** Hard - solo, najpierw Smough, w 2 fazie Ornstein
*** Normal - solo, najpierw Ornstein, w 2 fazie Smough
*** Easy - summon NPC + najlepiej kolejność jak w Normal
Godskin Duo:
*** Hard - solo i bez usypiania
*** Normal - z jednym summonem
*** Easy A - 2 summony: NPC + duch
*** Easy B - usypianie obu lub tylko jednego garnkiem snu lub strzałami usypiającymi (3 wystarczą na jednego)
Od teraz walcząc za każdym razem z którymś z tych bossów, zawsze będzie mi się będzie kojarzył ten drugi z innej gry :-)
Przechodzę drugi raz na sile i wierze bez żadnych duchów i pomocy z zewnątrz oprócz złotych NPCów pojawiających się od czasu do czasu.
Generalnie uważam, że dobrze oceniłem grę na samym początku. Powtarzalność przeciwników boli trochę mniej gdy się wie czego się spodziewać.
Po obejrzeniu kiku filmów z lore i dowiedzeniu się, że te powtarzalne szczątki to tak naprawdę Farum Azula porozrzucane po całym świecie to nawet skłonny jestem cofnąć ten minus.
ale
Nadal nie rozumiem kto wpadł na to tworzenie garnków itd. W ogóle tego nie używam bo zdobycie składników jest po prostu męką.
System wzmiacniania broni jest dla mnie również skopany. Tego nie widać przy pojedynczym przejściu ale gdy chce się poeksperymentować z różnym orężem to trzeba OGROMNEJ ilości runów, nie dość, że kamienie są drogie i na jeden poziom chcą 12 to jeszcze samo ulepszenie kosztuje. Takie poważne ulepszenie pojedynczej broni (nie na max) kosztuje ponad 120k runów. Chore.
No właśnie :-)
To chyba sedno w temacie bossów ER i innych założeń FS w stosunku do bossów z Dark Soulsów. Super film. Autor ma rzekomo 1500h w grze. Przemawia do mnie to ciekawe podsumowanie. Przy okazji, fajne sposoby na niektórych głównych bossów, nie wszystkie znałem. Jest też porównanie Ornstein and Smough vs Godskin Duo, którego autor chyba za bardzo nie lubi ;-) Nie zgadzam się z nim tylko co do powtórki Astela w tunelach śnieżnej doliny. Dla mnie to spory plus, bo właśnie tam z nim zawsze walczę :-)
https://www.youtube.com/watch?v=3-THxzTHdB4
Jeżeli ja jestem fanboyem ER, to nie wiem kim jest Demonidias i jego widzowie :-)
Top 10 bossów z ankiet polskich oglądaczy wspomnianego youtubera. Tylu kwiecistych ochów i achów na temat najlepszych bossów w Elden Ring jeszcze nigdy nie słyszałem. Ciekawe uzupełnienie samych walk informacjami z lore. Domyślacie się kto jest #1. Miłość i nienawiść :-)
Ciekawe jak będzie wyglądało zapowiedziane Top 10 najgorszych bossów. Nawet chyba wiem jakie moje ulubione Duo zajmie zaszczytne #1 w tej kategorii ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=IgYMsMlwP_A
Co dalej?
Zainspirowany dyskusją z
==================================================================================
Dlaczego warto zrobić NG+7:
*** Doskonały balans trudności gry, lokalizacji, mobów, bossów vs rozwój gracza. Od NG+7 w górę wszystko w grze jest już najtrudniejsze. My z kolei jesteśmy już maksymalnie wypasieni, bez względu na dokładny Level, mamy już te softcapy 80 czy nawet hardcapy 99 na istotnych atrybutach w buildzie, maksymalnie ulepszone bronie, najlepsze zbroje, tarcze i talizmany. Kończą się dyskusje o przelevelowaniu czy niedolevelowaniu, łatwości, trudności. Giniemy od wszystkiego zwykle na 2 hity, a w drugą stronę bossowie wymagają cierpliwej pracy, bo żaden OP build nie załatwia ich łatwo i kilkoma atakami. Nawet znane lokacje wymagają właściwej uważności, wiele ogranych już odcinków w trudniejszych lokacjach jest ciekawą ścieżką zdrowia, nonszalancja kończy się tragicznie, silne moby są idealnie przyjemne i wymagające. Wszystko wydaje się doskonale zbalansowane. Możemy liczyć już tylko na własne umiejętności. Tylko my i to, jak dobrze poznaliśmy możliwości mechanik gry vs max level trudności.
*** Miłe poczucie, że możemy dać radę najtrudniejszym bossom i wyzwaniom gry na najwyższym poziomie, jeżeli tak jest :-)
*** Kończą się dyskusje o git gud, solo, summonach itp. Summony nie robią już bossów łatwiejszymi i nie gwarantują ich przejścia. Widać doskonale zamysł użycia summonów przez twórców gry - gdzie mogą ewentualnie harmonijnie uzupełniać naszą taktykę walki, a gdzie tylko przeszkadzają.
*** Kolekcja broni i ulepszeń. Zebraliśmy już wszystkie bronie, te z bossów, te OP, te słynne, te które zwyczajnie najbardziej lubimy. Najczęściej po 2 sztuki, na wszelki wypadek do powerstance na 2 ręce lub różnych wariacji ;-) Wszystko ulepszone na max lub max -1, bo...
*** Ulepszanie nie stanowi już żadnego problemu. Dzwonki mamy zebrane i dostępne na zawsze, kamienie u kupca, runy to pestka. Gdzie się chwilę nie przebiegniemy to mamy zaraz 100-200K w kieszeni. To za mało na level rozwoju, który kosztuje już około 800K+ i robi się zwykle z pokonywania dużych bossów, a doskonała ilość na pełen zestaw kamieni do jednej broni. Ewentualnie jedno machnięcie Miecza Świętego Reliktu w wiadomej miejscówce farmienia daje nam runy na pełen zestaw kamieni. Ulepszanie odbywa się niejako przy okazji i bez wysiłku.
*** Nic nam już nie przeszkadza w nieskrępowanym podziwianiu świata i jego szczegółów, żadni bossowie i lokalizacje na liście do odhaczenia, idziemy głębiej w podziwianiu rzeczy znanych lub zwykłych, masy smaczków wplecionych przez twórców.
*** Możemy spokojnie uzupełnić luki w fabule i lore, bo nie stoi nam cały czas przed oczami przerażająca wizja walki z Malenią, lub innymi koszmarami do pokonania ;-)
*** Możemy wykorzystać w pełni mniej oczywiste możliwości gry np. Crafting, zagłębić się bardziej w unikalne Umiejętności, tworząc kolejne własne wyzwania na całe przejście lub jego część.
*** Itd.
Can you beat Elden Ring using ONLY crafted items?
https://www.youtube.com/watch?v=SOS6n9Gah_U
Bojowy Perfumiarz (chilloutowe wyzwanie NG+9)
Czyli czy Aromat Żelaznego Naczynia z arsenału perfumiarza w Elden Ring, przemieniający ciało w stal, okaże się tak dobre jak piromancja Ciało z Żelaza w Dark Souls, które pozwoliło mi pokonać Manusa przez trading i wymianę ciosów bez ruszania z miejsca?
Zastanowiłem się chwilę, posprawdzałem, zrobiłem krótkie testy i wymyśliłem sobie warunki kolejnego wyzwania przejścia gry przy użyciu Tworzenia. Ponieważ chcę, aby to było lajtowe przejście dla przyjemności, bez walenia głową w mur, to rozszerzyłem i ułatwiłem trochę warunki. Przejście gry ma się odbyć głównie przy użyciu przedmiotów z Tworzenia (Crafting) lub zakupionych u Kupców (zamiast zbierania materiałów), bez tradycyjnej broni melee i magii. Główne ułatwienie polega na włączeniu Tworzonych strzał i bełtów, co otwiera pole dla użycia łuku i kuszy (takie przejście samo w sobie jest wyzwaniem). Szczegółowo, do przejścia gry można używać:
- Perfumy / aromaty - przewiduję głównie Aromat Iskry, Aromat Wrzącej Krwi i Aromat Żelaznego Naczynia
- Garnki - przewiduję głównie Garnek Błyskawic, Zamrażający Garnek, Wulkaniczny Garnek i Garnek Snu
- Strzałki, nożyki, kamienie do rzucania
- Czarująca Gałąź do zauraczania niektórych wrogów
- Pigułki, wątroby, mięso, krewetki, kraby, pierogi - wzmocnienie, odporność, leczenie, efekty
- Smary z efektami nie mają zastosowania
- Broń do strzał i bełtów: Czarny Łuk z umiejętnością Grad, Lwi Wielki Łuk z umiejętnością Deszcz Radahna, Kusza Rolkowa
- Dozwolona tarcza i użycie Kroku Wasalnego Rycerza w razie konieczności, wymaga noszenia jakiej zwykłej borni, ale bez ataków tą bronią
- Można przyzywać do walki dwóch duchów, do wyboru: Perfumiarka Tricia lub Perfumiarz Carmaan, inne niedozwolone
Mistrz Popiołów Wojny (chilloutowe wyzwanie NG+10)
A to pomysł na jeszcze kolejne przejście gry:
- Walka wyłącznie Umiejętnościami z Popiołów Wojny, tylko ataki L2, z użyciem dowolnych broni zwykłych zgodnych z Popiołem
- Nie wolno używać R1 i R2
- Nie wolno używać broni specjalnych i ich Umiejętności
- Można używać równolegle dowolną ilość Umiejętności typu Utility i tylko jedną Umiejętność ofensywną do walki
- Wolno używać tarczy
- Przed wyzwaniem lub w trakcie uzupełnić ewentualne brakujące Popioły Wojny do 100%
- Każdy Popiół Wojny broni i tarcz musi być wykorzystany co najmniej raz do pokonania jakiegoś bossa, mini-bossa lub ostatecznie dużego moba
- Powtórne użycie jakiejś Umiejętności przy kolejnym bossie możliwe wtedy, gdy wszystkie inne zostały już wykorzystane
- Walka solo lub z mimickiem używającym identycznej Umiejętności, inne summony niedozwolone
Fashion Ring i nietypowe wyzwania
Przygotowanie do wyzwania garnkowo-perfumowo-łukowego sprawia mi wiele frajdy :-) Uzupełniłem 100% cookbooków, potrzebne talizmany i inne, zdecydowałem ostatecznie jakich garnków i aromatów będę używał, zrobiłem listę potrzebnych materiałów i wstępnych miejscówek do ich farmienia, porobiłem małe testy przed rozpoczęciem właściwego wyzwania. Pokonanie mini-bossa Wasalnego Rycerza samymi perfumami to była pestka, a Łowców Dzwonków Kulistych samym łukiem to ulga (nie mogłem drani pokonać melee, nawet kataną Rzeki Krwi). Nauczyłem się też kilku nowych rzeczy, o których nie wiedziałem, do niektórych wstyd się nawet przyznać. Nie wiem czy uda mi się skończyć to wyzwanie (pokonanie najsilniejszych bossów i cierpliwość do zbierania materiałów), ale takie przechodzenie daje sporo frajdy i zupełnie inne wrażenia z gry. Człowiek się nie spieszy, nie zalicza bossów, musi być uważny na szczegóły i piękno tego świata (materiały), zaplanować dokładnie każdego bossa i się do niego precyzyjnie przygotować z przedmiotami, super. Największa upierdliwość to intensywne używanie slotów krzyżyka i przełączanie między różnymi przedmiotami w trakcie walki, musiałem przedefiniować setup, do którego doszedłem, przyzwyczaiłem się i którego używałem przez długi czas. Kilka wskazówek dla zainteresowanych poniżej - będę stosował mix tych 3 buildów, ale testowałem je oddzielnie.
Build Garnek
- Słoik na głowę - zwiększa siłę garnków
- Zbroja Lionela - ochrona i upodobnienie się do wyglądu garnka :-)
- Gołe ręce i nogi, żadnego ubrania - upodobnienie się do wyglądu garnka
- Talizman Towarzyszące Naczynie - zwiększa siłę garnków
- Słojomiot - rewelacyjny balista, dmg u mnie 850
- Summon: Prochy Najemnego Słojownika :-)
- Garnki - wybrane, wiele opcji
Build Perfumiarz
- Szata Perfumiarza lub Strój Podróżny Perfumiarza
- Kaptur, Rękawice, Sarong Perfumiarza
- Talizman Perfumiarza - zwiększa siłę aromatów
- Summon 1 - Perfumerka Tricia
- Summon 2 - Zdeprawowany Perfumiarz Carmaan (pełen zakres aromatów + leczy się w trakcie walki)
- Cestus z umiejętnością Płonące Uderzenie - działa jak Aromat Iskry, tylko ogień, fajne uzupełnienie
- Cestus z umiejętnością Krok Wasalnego Rycerza - umożliwia poruszanie i uniki z Aromatem Żelaznego Naczynia!!!
- Głównie Aromat Iskry i Żelaznego Naczynia
Build Łucznik
- Najlepszy zestaw łuków w grze:
*** Czarny Łuk z umiejętnością Grad - umożliwia serie szybkich strzałów, eliminuje sens krótkich łuków
*** Łuk Albinautryków ze zmienioną umiejętnością na prochy Deszcz Strzał - mega mocne i szybkie efekty na bossów
*** Lwi Wielki Łuk (Radahna) z umiejętnością Deszcz Radahna i wielkimi strzałami Włócznie Radahna - jest moc
- Strzały różne i z różnymi efektami
- Talizman Żądlącej Strzały - zwiększa siłę ataku łuku
- Talizman Dalekosiężnej Strzały - zwiększa zasięg i utrzymuje siłę ataku przy odległości
- Summon - dowolne prochy duchów z łukami, np. Prochy Łuczników (trochę słabe)
- Ulubiony summon na tą okazję to łuczniczka Latenna, albinauryka
- Ogha, Rycerz Lwiej Grzywy- silny summon łucznik, ale to byłoby małe oszustwo, walczy też bronią białą
Ogólne:
- Pomocniczo pięść Cestus na ręku z umiejętnością Krok Wasalnego Rycerza, głównie dla uników i poruszania przy Żelaznym Ciele
- Pomocniczo tarcza
- Słojogród - fajna miejscówka, można zebrać wiele kwiatów na kilka garnków i strzał
- Summony można leczyć inkantacjami np. Leczenie, tyle gram i nie wiedziałem, może być pomocne przy tych buildach i słabszych summonach
- W ogóle tyle grałem, a do drugiego wyzwania z Prochami Wojny okazuje się, że mam dopiero 64/91
Na koniec załączam pacyfistyczne wyzwanie przejścia gry z wszystkimi bossami fabularno-wizerunkowymi, bez użycia ataków !?! Polecam ten relaksujący film + świetna muzyka w podkładzie.
How to beat Elden Ring WITHOUT ATTACKING (Pacifist All Remembrances)
https://www.youtube.com/watch?v=xC8rItlYMtY
No i chu, nie umiem przejść krwawego, wg mnie trzeba mieć o wiele większego skilla żeby zrobić to bez duchów i summonów. Typ nie dość, że chamuje uderzenia (co samo w sobie jest do wyuczenia), to raz wali 2 razy, jeśli się podejdzie to 3. Nie ma żadnej różnicy w ruchu rzuceniem krwią wzdłuż i wszerz. Mało tego, umie podbiec w momencie zadawania uderzenia, więc nie ma jak wydłużyć tego dystansu.
Spasowałem.
Chcesz wyzwania, to graj 1 na 1. A jeśli przeszedłeś w ten sposób wszystkich bossów, to chapeu bas. Ja wymiękłem na drugim astelu i krwawym. Uznałem, że szkoda mojego czasu żeby grać w to za darmo.
Co tu tak cicho znowu? NewGravedigger tak wszystkich zmotywował? ;-)
Ja zamieniłem na razie "I am Malenia, blade of Miquella" na "I'm the girl with the gall!" w Xenoblade Chronicles 3 :-)
Ale o Elden Ringowych garnkach nie zapomniałem...
Sierpnień prawie pół roku od premiery, mamy już patch 1.06 optymalizacja dalej ssie na PC (i konsolach też)
Najprawdopodobniej o patchu RTX można zapomnieć, bo wydajność gry jest słaba na PC, PS5 i XSX i jak zwykle nigdy nie zostanie naprawiona, bo FromCrapsoft jest niekompetentny.
Szorstka, smutna prawda.
10/10 Ta ocena na stronie to żart. Trzecie miejsce w historii gier. Absolutne arcydzieło.
Jedynym minusem tej gry jest to, że jest za trudna bez SUMMONÓW (trudniejsza od DS) a za łatwa z nimi.
hej
[link]
Witam, zaczołem ogrywać Elden Ring na PS5 i zauważyłem że podczas rozgrywki wibracje w padzie włączają się tylko podczas otrzymywania ciosów od przeciwników, w pozostałych akcjach np. Niszczenie przedmiotów, zadawanie ciosów itp. Wibracje się nie włączają, czy to normalne działanie Dualsense w tej grze. Nadmieniam że w innych grach wibracje działają cały czas, grę już odinstalowałem i zainstalowałem ponownie i efekt taki sam. Proszę o informację.
Grę ogółem polecam wszystkim, a sam jestem początkującym graczem soulslikowym
Właśnie padł Radagon i Eldeńska Bestia i tak oto po niemal 140 godzinach kończę ER.
Platforma Xsx
Plusy:
- kilku wspaniałych bossów, taką Malenię to bym widział w Sekiro, szybka zołza.
- mnóstwo broni i czarów do wyboru do koloru, choć ja głównie walczylem kłem wasalnego rycerza zamiennie z rzekami krwi do tego zależnie od wroga tarcza
- artystycznie świat potrafi zachwycić
- tryb płynności po łatkach bardzo dobry do tego 5 sekundowe loadingi
Minusy:
- zacofana graficznie, FS pora na nowy silnik
- recykling bossów, pomniejsi wrogowie to nawet wyjęci z Dark Souls 3
- jak dla mnie słabszy klimat, jednak mroczny klimat BB, czy posępny DS3 bardziej do mnie trafiały.
- wielki świat mnie długo męczył jednak wolałem korytarzowe lokacje poprzedników
- muzyka, jest parę pięknych utworów ale tu poprzednicy Eldena równieżwg mnie lepsi.
Ogólnie walczyłem bez smarów, granulek czy nawet łuków runicznych i przez to zostało mi tego pełno w ekwipunku, za to dużo farmiłem i przy ostatnich bossach miałem 190 level. Do tego w ogóle nie używałem przyzwańcow czy mimika, wolę solo tłuc poteżnych wrogów.
Najgorszy dla mnie był Radagon z tym swoim wściekłym namierzaniem doprowadzał mnie do szału, a z wiadomych względów chce się w tej walce utrzymać jak najwięcej butelek, wiec było mega srogo, nawet Malenia nie dała mi tak wciry jak finalny boss.
Tytuł obowiazkowy dla fanów Dark souls ale mi jednak bardziej podobały się BB, DS3 i Sekiro, niemniej kibicuję w walce o GOTY.
Hej
No widzisz jak to wszystko jest subiektywne. Elden Ring zdobył właśnie prestiżową nagrodę roku The Ulimate Game of the Year w konkursie Golden Joystick Awards, która jest jak rozumiem oparta głównie na głosach graczy, i zdobył prawie dwa razy więcej głosów niż drugie miejsce czyli GoW:R. No i wyniki sprzedażowe rosną do 20 mln. Nie widzę zatem przehajpowania, bo ER jest wyjątkowym zjawiskiem w branży i klasą samą w sobie. Ja z kolei rozumiem twoje zdanie, ale sam mam dokładnie odwrotne. Uważam się dziś za fana FS, spędziłem już w Elden Ring ponad 600h przechodząc grę kilkanaście razy, a równolegle pomiędzy, idąc za głosami takimi jak twój, przeszedłem w całości Dark Souls 1 i 2, obie na New Game i NG+. Dark Souls 3 przeszedłem dużo wcześniej do NG+7 i ostatnio po ER zrobiłem sobie dla porównania NG+8. Wszystkie te gry są arcydziełami, ale Elden Ring jest fenomenem nowej jakości. Ze starych Souslów najbardziej uwielbiam Dark Souls 2, którym mógłbym dać zbliżoną notę do ER, choć to zupełnie innego rodzaju doświadczenie. Z tym całym bagażem właśnie znowu wróciłem w ostatnich dniach do Elden Ring i tańczyłem akurat wczoraj wieczorem z przyjemnością z Malikethem, jednym z moich ulubionych bossów, wciąż zgłębiam sobie historię tego świata i ostatnio zainteresowały mnie też różne okresy historii, cywilizacji, a nawet style architektoniczne i detale archeologiczne wzięte z rzeczywistego świata i naszej historii. Super sprawa.
Dalszej części nie musisz czytać, ale to szczegółowe reakcje do twoich wrażeń.
*** Nie, nie wszyscy wiemy, że Elden Ring miał być Soulsami, ja na przykład nie wiem, i nie postrzegam ER jak Soulsy, to dla mnie zupełnie inne zjawisko. Potrafię sobie też spokojnie wyobrazić linię gier Dark Souls 4... i Elden Ring 2...
*** Elden Ring ma masę świetnych i wymagających bossów, do których możemy podchodzić na różne sposoby, uczyć się ich ruchów, korzystać z różnych mechanik, broni, broni OP, popiołów wojny, duchów, spelli. Dzięki tzw. "powtarzalności" możemy się często uczyć tych bossów stopniowo, zaczynając od łatwego sposobu walki kończąc na najtrudniejszym. Broni i czarów nie jest za dużo, dla mnie. Nie musisz z nich korzystać. Skup się na swojej broni i stylu. Lubię soulslikeowy Mortal Shell, gdzie masz 4+1 bronie, i to też fajny sposób konstrukcji walki, ale siłą Elden Ring jest różnorodność. Ilu graczy tyle sposobów przechodzenia gry. Mam swoje kilkadziesiąt sposobów przechodzenia gry i każde jest innym doświadczeniem. Ale na przykład w ostatnich dniach przeszedłem całą kolejną Nową Grę samym Zweihanderem i nic innego nie zbierałem, bo taką miałem ochotę. Z kolei na profilu z NG+10 mam wszystkie bronie i czary i lubię przeprowadzać różne eksperymenty. Lepiej mieć więcej i wybrać to co się chce, niż mieć za mało :-)
*** Questy - w sumie podobały mi się i wydaje mi się że bardziej naturalnie w nie wchodziłem niż w innych produkcjach FS, ale tak, wiadomo... ;-)
*** Teoria o powtarzalności bossów i zapchajdziurach, często powtarzana, jest absolutną pomyłką wynikającą z braku zrozumienia, starych przyzwyczajeń, ograniczonych i predefiniowanych oczekiwań, mówię poważnie. Przemyślałem i opisywałem to tutaj wiele razy. Nie wyjąłbym ani nie zmienił w ER ani jednego ze 165 bossów. Dodał też nie, aby nie dostać kociokwiku ;-) I tak przyjdą przecież w DLC. Każdy boss ma swoje uzasadnienie i miejsce ze względu na konstrukcję świata, przygotowanie i trening gracza, czy choćby powtórkę z przyjemności. Z tego powodu mam pretensję do niektórych starych Sousów, bo np. w DS 1 i 2, pamiętam bardzo mało bossów, tak szybko padali i nie można się było nimi znowu nacieszyć bez powtarzania gry, bez sensu, choć w DS1 akurat się powtarzają, a pojawiający się co chwila Pursuer w DS2 jest moim ulubionym bossem w tej grze. Przechodząc DS1 pierwszy raz omal nie zabiłem Ornstein & Smough przy pierwszym podejściu i nie wiedziałbym nawet wtedy o co chodzi z tymi legendami na temat jego wyjątkowości, a potem rozpoznawałem go metodycznie swoimi sposobami specjalnie kilka razy, aby go świadomie pokonać bez problemu, inaczej bym go nie zapamiętał. Elden Ring często wprowadza gracza stopniowo w styl walki niektórych bossów, daje okazję do nauki, przećwiczenia i potem ponownego sprawdzenia umiejętności, często z podniesionym poziomem trudności lub w innych warunkach: Margit -> Morgott, Godfrey spirit -> Godfrey właściwy, Mohg itd. Przecież to jest super. Godskin Duo masz okazję poznać i przećwiczyć najpierw pojedynczo, aby potem przy podniesionej poprzeczce stawić czoła obu naraz. Ze względu na indywidualny sposób eksploracji świata Astela możesz spotkać w 2 miejscach i o ile nie czeszesz gry na 100% to zwykle spotkasz go tylko raz itd. Ja do niego rzadko wracam we właściwym miejscu po zrobieniu wiadomego długiego questa, a tak mogę sobie z nim niezobowiązująco powalczyć w tunelach przy każdym przejściu. A tak naprawdę nie ma to jak po raz kolejny ubić Awatara Drzewa czy wspomniane przez ciebie Night Cavalry, zwłaszcza w wersji podwójnej w śnieżnej krainie - uwielbiam :-) Przy tym wszystkim nie zapominajmy, że w pełni unikalnych bossów jest aż nadto, i tych fabularnych, wizerunkowych, i tych najtrudniejszych opcjonalnych, no i oczywiście tych w całym ciągu końcowym, gdzie każda faza bossa mogłaby być oddzielnym bossem w innych grach :-)
*** Koncept otwartego świata - to jest jeden z najlepszych otwartych światów jaki powstał w grach, w mojej ocenie najlepszy. Jeśli nie lubisz otwartych światów to jest OK, wtedy nie graj w otwarte światy, graj po prostu w Dark Soulsy. Ja lubię obie formuły, ale na Dark Souls muszę mieć fazę, czas i być przygotowanym na dzierganie prawie wszystkich lokacji i świata po kolei i od początku do końca. W Elden Ring poza unikalnym doświadczeniem radosnego odkrywcy w pierwszych przejściach, dziś wskakuję do gry w niedzielne popołudnie, wsiadam na konia i układam w głowie drogę i przygodę na jaką mam ochotę, a na NG+ mogę sobie przejść nawet całą grę w kilka godzin. Kombinacja otwartego świata, fenomenalnych lokacji zamkniętych legacy (zamek, stolica, akademia, Farum Azula, Haligtree itd), z masą ciekawych dungeonów, w różnych rodzajach, do wyboru, to mieszanka genialna jak dla mnie. Dzięki temu nigdy nie czuję tu znużenia tzw. dzierganiem od do. Zatem Elden Ring nie tylko się umywa, ale wyprzedza inne formuły o lata świetlne. Bo na koniec dnia w Elden Ring od drugiego już przejścia jak chcesz możesz sobie praktycznie wykroić takie swoje Dark Soulsy, pomijając większość atrakcji, a w druga stronę nie da rady.
*** Wymysł spirit ashes - jak nie rozumiesz, to nie korzystaj, to nie jest przymusowe. Dla mnie to absolutnie genialny patent. Samo eksperymentowanie z różnymi spirit summonami w moim przypadku było oddzielnym wymiarem zabawy. Poznawanie ich stylów, silnych i mocnych stron, AI, działanie w tandemie, podział zadań w walce, zwłaszcza konfigurowanie mimica - super. Czyli ja miałem dzięki temu masę dodatkowej zabawy, a ty po prostu możesz je zupełnie zignorować, dzięki temu mamy zupełnie inne doświadczenia. Znowu popełniasz błąd bo raz zarzucasz, ze ER miał być kolejnym Soulsem, a potem narzekasz, że coś nie jest jak w Dark Souls, a to jest po prostu inna gra. Swoją drogą ilość summonów NPC w DS 1 i 2 jest powalająca, więc tutaj można postrzegać to jako dodatkowy element rozwinięcia tej formuły pomocy z możliwością dowolnego wyboru kompanów i stylów. Oprócz samej frajdy z używania takich towarzyszy, mogę ci podpowiedzieć, że w przypadku słabszych graczy, takich jak ja, spirit summony bardzo się przydały na początku do poznawania trudniejszych bossów, aby dojść z czasem dzięki nim i dzięki tzw. "powtarzalności" do pokonywania bossów solo melee, a nawet samymi pięściami ;-)
*** Jaskinie i masa lokacji - nie zaglądaj tam, jak nie lubisz, to wolny, otwarty świat, nie wiem czy byłoby lepiej tak jakbyś akurat ty chciał, dla mnie pomysł i różnorodność tych lokacji jest mega satysfakcjonująca
*** Historia świata - no widzisz, a u mnie akurat odwrotnie. Elden Ring to jedyna gra FS, gdzie historia mnie autentycznie zainteresowała. Godziny analiz w grze, godziny filmów na youtube, dopowiadanie własnymi teoriami, ułożenie sobie w wszystkiego głowie, i nadal jeszcze ją sobie do dziś pogłębiam. Z Dark Soulsami tak nie mam z jakiegoś powodu, może ze względu na kolejność ogrywania, czym nie należy się chwalić, i za co dostaję baty od Kwisatz_Haderach, ale tak mam, nie wiem czemu.
Podsumowując, szacunek dla Twojej oceny, ale jeżeli chodzi o komentarze to płaczesz jak stara baba ;-)
Przeczytałem kilka opinii i widzę że są chechpointy. Nie ukrywam, że też mnie to odrzucało. Gra wciąż kosztuje sporo więc zapytam. Warto próbować do niej podejść? Miałem kilka prób z Bloodborne ale nie wytrzymałem więcej jak 2-3h za każdym razem, nie pokonałem żadnego bossa, itd. słyszę te zachwyty nad grą i mocno mnie kusi żeby spróbować. Czy ktoś mógłby opisać jak wygląda zapis postępów i poziom trudność w porównaniu do np. platyny w God od War 2018?
Bardzo chętnie usłyszę uzasadnienie umieszczenia Godefroya,skoro każdy boss takie uzasadnienie ma.
Nadciąga update z arenami i nowymi trybami pvp, w tym możliwość używania spirit ashes w pvp
Jak ktoś już myśli o ewentualnym spirit summonie do koloseum to może się przydać. Świeżutkie video. Battle royale ze wszystkimi spirit summonami naraz, 57 (bez mimica i puppetów), walka do ostatniego. Cudnie się to ogląda. Ach, przypomniały mi się dawne eksperymenty ze spirit summonami, no mają swoje unikalne charakterki. Przesympatyczni zwycięzcy :-)
https://www.youtube.com/watch?v=ASZvptJSkTM
GinoMachino, to ten mistrz od no-hit run, który zrobił wszystkich 165 bossów w pojedynczym przejściu bez jednego draśnięcia. Tu no-hit run z Ringed Finger. Znaliście? Strasznie fajna broń, z mocnym poise dmg i prześmieszną, ale skuteczną umiejętnością broni. Właśnie skończyłem sobie przejście. No i zawsze można komuś pokazać taki Ringed Finger L2 ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=ALQpCJ2Z7P0
Kojarzy ktoś obeznany z grami Fromsoftware jak szybko tanieją ich gry ? Bo taki sekiro to dalej max 127 zł na promocji. Po jakim czasie jest szansa na takiego elden ringa za 100 lub w cenie sekiro :) ?
Rozczarowałem się, że nie pokazali na TGA żadnego zwiastuna dodatku, najwyraźniej chcieli zrobić miejsce dla Armored Core i pokazać ich nowej szerszej publiczności że robią też innego rodzaju gry. Pociesza fakt że Miyazaki odbierając nagrodę jednak jasno zasugerował, że nad dodatkiem pracują, a skoro nie są jeszcze gotowi, by cokolwiek pokazać, to szykuje się coś dużego. Czekam niecierpliwie na zapowiedź.
Wszystkie szanujące się redakcje świata dają tej grze 10/10. Gry-online.pl 6.6 :-) Urocze! Czy polscy gracze to głównie fani słodkich produkcji ubisoftu?