Zamiast wrzucać do "Filmy, na które warto czekać" zrobię osobny wrzut, bo to pod wieloma względami intrygujący i w sumie ważny film. I to zarówno pod względem tematu, jak i osoby reżysera.
Na razie pewnie trudno tu coś powiedzieć, bo to zaledwie zwiastun zwiastuna, ale jestem bardzo ciekaw, w jaką stronę to pójdzie. Ze względu na dorobek reżysera trudno tu uwierzyć, że to będzie jakaś zero jedynkowa wizja wydarzeń. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że jeśli nie będzie to laurka dla kresowiaków - to film zbojkotują wszyscy gimnazjalni historycy i klienci sklepów Red is Bad. Z kolei jeśli film będzie zawierał zbyt dużo scen rozpasanych Ukraińców związujących polskie dzieci kolczastym drutem, to Smarzowski oberwie od lewicowej młodzieży, co to uwielbia się w taplaniu własnego narodu w błocie.
Wychodzi na to , że jeśli "Wołyń" stać będzie na to, żeby być filmem środka i ukazać prawdziwą "szarość" tamtych czasów, to w ogóle nie zarobi. :)
https://www.youtube.com/watch?v=iaB-_b3_YIw
Film jest na podstawie książki , ,nienawiść'' którą przeczytałem i jeśli chociaż w połowie będzie ukazane okrucieństwo Ukraińców to obowiązkowo przed kinami karetki bo jestem pewny że nie każdy to wytrzyma, ludobójstwo na Wołyniu było było wg mnie większą masakrą niż holokaust Żydów pod względem okrucieństwa. Mam nadzieje że będzie duży hałas bo my dzisiaj pomagamy jak naiwni idioci Ukrainie, pierw PO a teraz tak samo PIS a oni tych zwyrodnialców z UPA czczą i traktują jak bohaterów, śmiejąc się nam w twarz
W sumie to jestem nawet skłonny zgodzić się z twoją opinią. Być może dla Smarzowskiego lepiej by było gdyby znalazł inny sposób wyrazu? Ale co proponujesz?
Wołyń taki jak w Katyniu Wajdy? Przegadany, nudny z dłużyznami i pełen niestrawnego patosu? A może Wołyń 3D Hofmana z grą aktorską na poziomie M jak miłość? Pewnie sam bym wolał coś na poziomie Popiołu i diamentu ale zastanawiam się kto miałby to wyreżyserować?
Mówisz że masz dość taplania się w błocie? Super, tylko czy na pewno tego paplania w polskim bajorze było tak dużo w przeszłości? Oczywiście mamy polską szkołę "moralnego niepokoju" ale to bardziej poetyckie rozrachunki z teraźniejszością niezrozumiałe dla większości społeczeństwa. Do czasu Wesela nie było filmu który by walił jak obuchem w polską biedotę moralną i umysłową. Róża pokazuje skrawek wstydliwej przeszłości o której nie wie większość Polaków nie mieszkających na Warami i Mazurach (a i pewnie tam niewielu słyszało co się stało z rdzennymi mieszkańcami tamtych terenów). Dom zły to kawał dobrego kina gatunkowego.
Ty masz dość Smarzowskiego ja mam dość polskiego romantyzowania kina i literatury, ckliwego i taniego sentymentalizmu. Chce brudu i gówna, brutalnego realizmu - bo od perfumowania chlewu żadna zmiana jeszcze nie nastąpiła.
A propos wódki - no tak bo w Polsce nigdy się nie piło i nie pije. Wesele powinno być bezalkoholowe popijane sokami z marchewki, a chłop za komuny zamiast pędzić bimber powinien pić sok z brzozy.
Smarzowski niczym Tarantino ma swoją stałą obsadę aktorów, bynajmniej nie mam mu tego za złe
"Smarzowski? Oglądam w ciemno."
Samrzowski?
Czyli będą same "kur...y", ciężkie "żarty", morze bimbru, rzygowin, obleśni, podstarzali, zarośnięci panowie rżnący sfatygowane życiem żony lub kur...y, a do tego wyjątkowo, jako bonus, trochę "cięcia piłą, związywania drutem kolczastym i zaszywania żywych kotów w brzuchu ciężarnej"...
Wesele to nadal jeden z moich ukochanych filmów, Dom Zły cenię za widowiskową końcówkę no i tam reżyser, jak się okazuje, wcale jeszcze nie odleciał w kosmos... Drogówka broniła się paradoksalnie jakąś fabułą, zakończenie było niestety... mniej zaskakujące, pamiętając Dom.
No ale to do trzech razy sztuka, ileż można od nowa to samo oglądać?
Na Wołyniu, czy w ośrodku leczenia uzależnień - sorry, ja już wysiadam.
Kopiowanie samego siebie po raz dwudziesty nie jest ani trochę interesujące.
Mam tylko nadzieję, że będzie to film szary i prawdziwym polakom, podobnie jak co bardziej bojowym lewakom, piana wyjdzie na mordy. Zwłaszcza prawdziwym polakom, co się przecież składali "na kickstarterze"
Smarzowski wpada w spiralę samogwałtu, operując ciągle tymi samymi kadrami. W KÓŁKO KURWA TO SAMO.
Ja wiem, ze się chłopaczyna wybił na takim, a nie innym podejściu do sztuki filmowej, ale za trzydziestym razem całość przestaje szokować, a jedynie męczy. Naoglądał się Bałabanowa, dojebał brunatne filtry w postprodukcji i dostał pięć miliardów złotych od Polmosów, żeby przynajmniej przez 20 minut w każdym filmie wódka stała w centrum kadru, ale to nuży. Zajebiscie nuży. I zaczyna wychodzić na jaw, że Smarzowski nie umie operować innym językiem, kręci ten sam film w kółko od 15 lat i liczy, ze widownia się nie zorientuje, bo przecież "prawda objawiona" w jego obrazkach leży. A chuja prawda, bo to nie jest objawienie, ino truizm podszyty żerowaniem na typowo polskim "źle było, jest i będzie", na fascynacji gównem i ogólnym pesymizmie społecznym. Smarzowski udaje, że zna Polskę i Polaków jak nikt, ze wywleka na wierzch wszelkie wady i przywary narodu, ze pokazuje "jak było" i "jak jest", że mamy ciężko i cięzko mieć będziemy, bo żyjemy w smutnym jak pizda kraju, gdzie nic się nie udaje, jest syf, kiła i mogiła. W dupie był, gówno widział - w tym wypadku dosłownie i w przenośni. Bo zamiast kręcić filmy, które mogłyby chociaż mieć namiastkę realizmu, turpizmu czy inszego izmu, Smarzowski, po wywąchaniu koniunktury, robi sobie polską odpowiedź na zachodnie exploitation, coś pomiędzy "Hostelem" i "Irreversible" i jak tak dalej pójdzie, skończy na własnej wersji "Serbskiego filmu", gdzie to Jakubik nakręci porno z noworodkami, a Braciak będzie dymał własnego syna. Twórca "Serbskiego" tez wmawiał ludziom, ze poprzez takie zabiegi jak obcinanie głowy prostytutce podczas robienia loda chciał ukazać cierpienia swego narodu podczas wojny. Takie pierdolenie farmazonów jest panu Wojtkowi nieobce.
Nie. Mam dosyć. Nie po to oglądam filmy, żeby się męczyć. Taplanie się w gównie bawi, póki nie skończy się trzech lat - potem zaczyna się wreszcie czuć smród i ogólne obrzydzenie. A zawijanie tegoż gówna w sreberko i udawanie, ze ma się przed sobą Mieszankę Wedlowską, to jest kompletny bezsens, a mam wrażenie, ze Smarzowskiego ma się za mesjasza polskiego kina, a każdy jego film to jest przepyszny Bajeczny w jublieuszowym pudełeczku prezentowym, podczas gdy tak naprawdę pan Wojtek mesjaszem ostatni raz był podczas jasełek w podstawówce, a jego cukiereczki już ktoś ponadgryzał i zawinął z powrotem w papierki. Naprawdę potrzebne jest epatowanie kloaką, spirytusem pędzonym z groszku i ogólnym upodleniem, by pokazać ważny temat? Nie da się tego zrobić inaczej, tylko stosując tanie sztuczki, które przemawiają za pierwszym czy drugim razem, ale za trzecim mam już wrażenie, ze twórca ma mnie za idiotę i bez chluśnięcia mi rzygami i ukazania gwałtu nie zrozumiem przesłania. Zrozumiałem, panie Wojtku. Naprawdę, już wystarczy. Niech pan odpocznie i obejrzy innego rosyjskiego naturalistę, bo się trochę znudziłem. Temat ma pan bardzo dobry, ale do chuja wafla, co z tego, skoro film będzie nakręcony dokładnie w ten sam sposób, z dokładnie tą samą obsadą i będzie powielał dokładnie te same kadry, które widziałem już dwadzieścia osiem razy w ciągu ostatnich pięciu lat? Dosyć. Koniec. Basta.
Hmmm ciężko przebić wycinanie na żywca płodu z brzucha matki i wszycie zamiast niego kota..... wpisać w google sposoby mordowania UPA... nie mowie że głodzenie czy komory gazowe to humanitarna śmierć ale to co Ukraińcy wyprawiali to temat do pracy dla psychiatrów
Mam nadzieję, że film nie będzie ugrzeczniony w stosunku do tego co tam się wydarzyło. Oczywiście nie oczekuje, że zrobią z tego film gore, ale kilka mocnych scen wbijających się w psychikę powinno być.
Mam wrażenie, że tylko kilku oglądało to cokolwiek Smarzowskiego. Nie mogę doczekać się wątków po premierze!
Problem leży w braku złotego środka, w braku wyważenia elementów składowych w taki sposób, by wszystko ze sobą współgrało, zamiast przywalać ośmiotonowym kowadłem pierś widza i uodparniać go na wizję przemocy, bo się tę przemoc pokazuje ciagle w tenże sam sposób. Nie ma nic pomiędzy martyrologicznymi laurkami w stylu Katynia i ekranizacjami lektur a Smarzowskim. Po prostu nie ma - albo odpierdalasz manianę za pieniądze z PISFu, kręcisz Katarynkę za 20 milionów złotych i zarabiasz na szkołach i domach kultury, albo dostajesz dwadzieścia milionów z PISFu i robisz film o tym, jak jest zajebiście źle w tym kraju, bo wojna, bo wódka, bo komunizm, bo generalnie upodlenie (i w obu wypadkach nie stać cię na dźwiękowca i nikt nie słyszy połowy dialogów). Kurwa, mamy dwudziesty pierwszy wiek, górnicy już nie proszą żon o mycie stóp po szychcie (dlatego Kutz przestał kręcić filmy - skończył mu się materiał poglądowy), ludzie już nie chleją na umór, polska prowincja to już nie jest jedna obsrana krowa i trzech typków z tanim winem, polskie miasta przestały wyglądać jak Prypeć. Nie jesteśmy Koreą Północną ani stalinowską Rosją i nigdy nimi nie byliśmy, chociaż pan Wojtek bardzo chciałby nas tak przedstawiać w każdym swoim dziełku.
Tu nie o to chodzi, ze chłop ma pić sok z marchwi, a policjant ma być trzeźwy (chociaż mógłby, realia "Psów" odeszły do lamusa a po materiał do Drogówki Smarzowski wskoczył w wehikuł czasu i przeniósł się do wczesnych lat 90). Ale niech to nie będzie jedna z raptem trzech form wyrazu, bo wszyscy wiemy, ze wesoło nie jest. Naprawdę nie trzeba nam tego przypominać szesnaście razy. Ckliwego romantyzmu można się doszukiwać wyłącznie w polskich kalkach amerykańskich komedii romantycznych (obowiązkowe białe tło plakatu), poza tym wszyscy teraz chcą robić "ostre kino" (i wciąż nikt nie znalazł dobrego dźwiękowca i dialogi nagrywa w kiblu na parterze łódzkiej filmówki). Ckliwego romantyzmu w polskim kinie coraz mniej, lektury też się powoli kończą. Teraz każdy chce być Smarzowskim, tak jak niegdyś wszyscy chcieli być Pasikowskim, przy czym ten wiedział, że nie może ciągle kręcić "Psów" i popełnił przypadkiem doskonałego "Tatę" (a przecież to jest film i ciężki, i ma wręcz prostacką prawdę do przekazania). gdyby Smarzowskiemu udało się wreszcie wyjść poza bezpieczne ramy, w których czuje się dobrze, gdyby poszedł pod prąd i wbrew fizis Dziędziela zrobił z niego kogoś innego niż przechlanego chłopa, wtedy bym wiedział, ze facet jest nie tylko wyrobnikiem, ale faktycznie coś umie. A tak Wojciech pozostaje w swoim własnym bagienku i się w nim pluska, nie potrafiąc zrobić nic innego.
Chlew, brud i smród to jest fajna rzecz, tyle, ze we wszystkim należy zachować umiar. Jak raz dostaniesz z liścia w pysk, to się pewnie obudzisz i zrozumiesz, co bijący chciał ci zakomunikować. Za drugim razem liść przypomni ci, czemu dostałeś po raz pierwszy. Ale jak ktoś cię napierdala po ryju cały dzień, to zapominasz o przekazie i masz jedynie ochotę oddać. Tak jak ja mam chęć jebnąć Smarzowskiemu, by się wreszcie opamiętał, bo gębę mam już opuchniętą od jego "prawdy". Bo to jest jedynie półprawda, a nie obraz społeczeństwa. Polacy są fajni, nie wszyscy chleją, nie wszyscy leją żony i chodzą na dziwki. Nie każdy policjant to alkoholik, nie każdy rolnik to prymityw, który nie umie czytać, nie każda siekiera służy do zarżnięcia domowników. Nie musi Smarzowski od razu kręcić komedii romantycznych, nie popadajmy w skrajności, bo do tego zmierza dyskusja przeciwstawiając uśmiechnięty ryj Karolaka "realizmowi" Smarzowskiego. Ale niech do cholery chociaż raz Wojciech pokaże, że zna więcej niż trzech aktorów i w swoim Sony Vegas nakłada też coś spoza palety brązów i granatów, a trudny temat może zrealizować za pomocą płonącego kieliszka wódki, Stuhra prowadzącego korowód weselny, młodego Baki w opasce na oczy, rzędów cegieł Birkuta czy może to być nawet cholerny Miś ze słomy. Ale niech nie używa po raz trzydziesty zakazanego, zapitego ryja z widłami w brudnych łapach.
I gdzie jest kurwa ten dźwiękowiec? Pani Jadziu, pani potrzyma mikrofon. I się pani nie przejmuje tym szumem w tle, będzie bardziej realnie, jak zagłuszmy słowa Bartka Topy deszczem za oknem.
Smarzowski? Oglądam w ciemno.
Już po samym zwiastunie widać że "laurka" to to nie będzie. I bardzo dobrze.
Smarzowski? Oglądam w ciemno.
+1
Zapowiada się satysfakcjonująco jak zawsze, jak ktoś lubi dobre kino. Ogólnie mam awersję do krajowego kina z ostatniego 20-lecia, ale nadal jest sporo wyjątków, w tym dzieła tego pana.
ed: jaka szarość? Źli ludzie bili dobrych Polaków!!!
A i jedna rzecz- wiele naszych produkcji wygląda tandetnie i budżetowo, tu głupi trailer a muzycznie i wizualnie naprawdę klasa i klimat. Nie wiem jaki ma film budżet, ale bez względu na to widać że robią go ludzie którzy znają się na rzeczy. Nie ma się czego wstydzić.
Liczę, że to po prostu będzie dobry film.
Na to co sądzą zwolennicy posągów z brązu i kryształowo czystej historii mam wy.........
Niemcy zabijali i krzywdzili ludzi na różne sposoby.
To prawda. Zabili też znacznie więcej ludzi niż Ukraińcy, Estończycy, Litwini czy Łotysze.
Różnica jest jednak taka, że Niemcy są bogaci, wpływowi, silni. Dlatego niektórzy, relatywizując zbrodnie, są skłonni odrazę swoją kierować ku narodom "słabszym", które im ogólnie mniej "imponują" i są łatwiejszym obiektem niechęci, pogardy czy nienawiści.
Nazwisko reżysera daje mi jakąś gwarancję, że nie będzie to uproszczona, czarno-biała historia.
Jest szansa na to, ze nie bedzie to modne ostatnio pokazowe rozliczanie sie ze swoich grzechow w postaci takiego, dajmy na to, przepraszania Ukraincow.
Pewnie znowu bedzie to film jak "znecaja i bija biednych polakow" przez 2 godziny a postacie, fabula, i scenariusze zejda na drugi plan.
Jedyny dobry polski film wojenny to Jak Rozpetalem 2 Wojne Swiatowa.
Róża była na tyle dobra, że o Wołyń jestem spokojny. A brak państwowego finansowania przez "dobra zmianę" tym bardziej przekonuje mnie co do jakości fabuły.
Smarzowski z reżysera na poziomie BrzydUli wybił się nieco na Weselu, które było super i teraz w każdym filmie na siłę męczy bułę tym turpizmem. Powielanie własnych schematów znudziło mi się tak mniej więcej w połowie Domu Złego i prywatnie nie przepadam za jego filmami.
Ale może akurat ten turpistyczny styl nada się, by wreszcie przedstawić prawdę o Wołyniu, choć i tu obawiam się, że autor zbagatelizuje ludobójstwo realizowane przez Ukraińców starając się na siłę pokazać "dwie strony medalu" (pomijając pewne dysproporcje pomiędzy nabijaniem kogoś na widły a nieprzychylnymi spojrzeniami).
Co do najlepszego polskiego reżysera, po Pokłosiu nie mam żadnych pytań - Pasikowski jest debeściak. Choć Jack Strong już znacznie słabszy.
Teraz każdy chce być Smarzowskim, tak jak niegdyś wszyscy chcieli być Pasikowskim, przy czym ten wiedział, że nie może ciągle kręcić "Psów" i popełnił przypadkiem doskonałego "Tatę" (a przecież to jest film i ciężki, i ma wręcz prostacką prawdę do przekazania).
Trochę pokręciłeś Yogg-Saronie. Z tego co kojarzę to Tato jest Ślesickiego.
Rani mnie ostentacyjna w tym wątku pogarda do Psów. Może i momentami kiczowaty, ale to były lata 90-te. Nie zmienia to natomiast zupełnie faktu, że to właśnie ten film za 20 lat będzie się puszczało dzieciom na lekcjach historii.
w jakimś faktoidzie czytałem, że "ludzie mdlejo" :P
także danke szyn, nie budu smatrił
Smarzowski, jako się rzekło, skończył się na Róży.
Wesele było genialne, Dom Zły nieco przesadzony, ale wciąż bardzo dobry,... a potem to już Yogh wyłożył wystarczająco dobitnie i ze swadą.
Ocenię film, gdy go zobaczę za kilka tygodni. Wcześniej ferować w tym temacie wyroków nie zamierzam.
Pierwszym moim filmem Smarzowskiego był "Dom Zły". Byłem zachwycony. "Wesele" i "Różę" także odebrałem bardzo pozytywnie. "Drogówka" średnio mnie przekonała do siebie, natomiast "Pod Mocnym Aniołem" zacząłem oglądać, zmęczyło mnie to i odstawiłem po pół godzinie.
Po części zgodzę się z uwagami Yoghurta - Smarzowski jest powtarzalny. Ale Smarzowski bez wątpienia ma swój styl. Jest konsekwentny, nie eksperymentuje, nie szuka nowych środków artystycznego wyrazu. Przekazuje swój mrok czy defetyzm, bo to najwyraźniej jest integralną częścią jego artystycznej wizji i osobowości. Robi to w sposób dość przekonujący i względnie sprawny warsztatowo, choć każdemu jego filmowi mógłbym zarzucić nadmiar narracyjnego chaosu.
Czy Smarzowski jest pretensjonalny? Nie odbieram tego w ten sposób. Raczej jest ukształtowany i podążający określonymi filmowymi koleinami. Przez to zapewne coraz mniej będzie zaskakiwał. Jednak wraz z doświadczeniem może będzie miał nosa do lepszych scenariuszy i odpowiednio będzie dobierał tematykę.
"Wołyń" siłą rzeczy musi być odrębnym rozdziałem twórczości Smarzowskiego. Sama tematyka niesie ze sobą duży bagaż emocjonalny. Przy warsztacie tego reżysera i jego sposobie opowiadania historii ten film może być klasą samą dla siebie. Pierwsze przecieki z pokazu w Gdyni wskazują, że "Wołyń" na niejednym wywarł wrażenie.
Akurat biorąc pod uwagę tematykę filmu, to smród, brud, gówno i rąbanie dzieci siekierą są tu wręcz wymagane.
Chociaż niezrealizowana wersja Wajdy z pewnością rzuciłaby nowe światło na tamte wydarzenia.
https://www.gry-online.pl/forum/gatunek-horror-cz-34-analogia-strachu/z4c5a4fa?N=1 [55]
Hahaha wy niespełnieni krytycy filmowi.
Kino wojenne, nie ma wskazywać symboliki. Ma stan faktyczny. Reszta to tylko marketingowa ekwilibrystyka twórców. Takie filmy powinny być paradokumentami, lub przynajmniej je udawać.
Scena dziewczynki w czerwonym płaszczu, jako alegoria bezsilność podczas pogromów, jest niczym w porównaniu z morderstwem syna Szawła.
Więc sorry chłopaki, ale pieprzycie głupoty. Nad Lista Schindlera i podobnymi moża się pochylić i zastanowić. Ale dopiero produkcje jak Syn Szawła, swoim prymitywizmem, ścinają krew w żyłach na samą myśl o wojnie.
To taki ma być sens kina wojennego.
Dlatego Smarzowski powinien zrobić Wołyń z perspektywy tej blond Karyny. Jak w grze TPP. Rozszerzyć tylko tło i kolorystykę. Sceny batalistyczne jako filmy z archiwum.
Kręcenie z perspektywy trzeciej osoby, najlepiej dramatów wojennych, to najlepsze co mogło dać nam kino, od czasów filmów Kina Nowej Przygody.
choć i tu obawiam się, że autor zbagatelizuje ludobójstwo realizowane przez Ukraińców starając się na siłę pokazać "dwie strony medalu" (pomijając pewne dysproporcje pomiędzy nabijaniem kogoś na widły a nieprzychylnymi spojrzeniami).
Witam w klubie. Choć akurat temu dziełu dam szansę, najwyżej się je po prostu wyłączy.
to Smarzowski oberwie od lewicowej młodzieży,
A kto by się tymi śmieciami przejmował? Lewactwo to podludzie.
Kolejny film z gatunku "historical fiction"? Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale znając starą filmową zasadę że konsultant historyczny na planie czy przy pisaniu scenariusza doradza, poprawia błędy, a i tak reżyser nie raz z scenarzystą cenzurują to co nie pasuję im do wyznawanego przez nich światopoglądu. Więc raczej jestem nastawiony pesymistycznie.