Mam już serdecznie dosyć dziadostwa.
Gdzie się nie obejrzysz - byle szybciej, byle taniej, byle odhaczyć i skasować. Robota wykonana po najmniejszej linii oporu, pieniądz wzięty, pan zadowolony. Tylko klient, wiadomo, zgrzyta zębami i ściska nerwowo paragony, zastanawiając się, czy znowu dał się zrobić w bambuko.
Nie wiem, czy to jakiś ogólnonarodowy kult cwaniactwa, chroniczne lenistwo, czy po prostu ludzie parają się zawodami, o których nie mają bladego pojęcia. Może wszystko naraz? Jeszcze kiedyś miałem tak, że wiedziałem że jak usługę wykonuję chłop po 50tce, wychowany w starym systemie, to odwali jakąś lipę. Młodym się chciało, byli ambitni. Teraz już się to wszystko zrównało i tylko techniki cwaniactwa coraz to inne.
Oddajesz kilka zasłon do skrócenia - wracają jak dzieci z kolonii: każda innej długości, każda z własną osobowością. Wzywasz hydraulika, żeby naprawił cieknącą rurę – pół łazienki uwalone w błocie i silikonie, a z rury dalej kapie jak z nosa w listopadzie. Czy to jest taki rocket science wymierzyć równo kilka kawałków materiału?
Zamawiasz pizzę z szynką i pieczarkami - po dwóch godzinach przyjeżdża z ananasem i czymś, co wygląda jakby ktoś kukurydze drugi raz wykorzystał. Mówisz że to nie to i w odpowiedzi słyszysz: „Ale to też dobre, panie, spróbuj pan i o napiwku pamietaj”
Serwis samochodowy? Proszę bardzo. Oddajesz auto z jedną usterką, odbierasz z trzema nowymi i gratisowym tłumaczeniem, że „tak już było”.
Serio, trzeba dziś mieć doktorat z każdej dziedziny, żeby się nie dać nabić w butelkę. Mechanika, budowlanka, krawiectwo, hydraulika, psychologia stosowana do kontaktu z „fachowcem” - człowiek codziennie uczy się czegoś nowego, bo inaczej zginie.
I co najgorsze, absolutnie każdemu trzeba patrzeć na ręce, jakby to była rozbrajanie bomby, a nie montaż szafki z IKEI. Jak tylko spuścisz z oka, to od razu fuszera, lipa i święte oburzenie, że „a co pan się zna. I nie chodzi nawet o ryzyko straconych pieniedzy, ale kur... o czas. Umawiam się z chłopem żeby przyjechał zamontować szafkę, bo przecież meble na wymiar są lepsze niż te z IKEA no i wspieramy polski biznes. Czekam trzy tygodnie, w miedzyczasie chłop przyjeżdża 4 razy na pomiary. Mija miesiąc chuop przyjeżdża z poziomicą z Kinder Niespodzianki, grzebie się z tym pół dnia, ściana uwalona, sufit uwalony, szafka krzywa i w innym kolorze i mówi, że „ściany krzywe, to szafa też musi”. Teraz będę miał mebel, który wygląda jakby projektował go Picasso w okresie kubistycznym. Nosz kur.. Oczywiście zamówienia nie odbieram kolejne 3 tygodnie czekania aż zrobi poprawki, a później kolejny raz gehenna. Następnym razem kupię w markecie.
Ktoś jeszcze tak ma, czy tylko ja chodzę po świecie z wiecznym grymasem zawodu na twarzy?
Poczekaj, aż się będziesz musiał (oby nie tfu tfu), z jakimś lekarzem w Polsce zmagać. Nawet prywatnie. Dopóki nie ogarniesz wizyty u lekarza za pół tysiaca, na którą PRYWATNIE trzeba czekać 2-4 tyg. to w zasadzie nie będziesz pewny co ci jest, a pieniądz pójdzie w kieszeń, jakiemuś gostkowi co ma za złe, że w ogóle do niego pacjenci prywatnie przychodzą i coś chcą (miałem już do czynienia z kilkoma takimi). Dramat.
Dokładnie. Tyle mądrali co było do robienia u mnie na podwórku czy w domu. Wczoraj też, ło Panie, kto to panu tak spie..., to mu powiedziałem. Dobra. Zobaczymy jak Pan zrobi bo specjalistów już tu było kilku. Wszyscy wszystko potrafią a jak przychodzi co do czego to i tak trzeba prawie po każdym coś poprawić
Przez zupełną degradację szkół zawodowych ludzie nabierają wiedzy w praktyce, od starych mistrzów. Tyle że razem z umiejętnością zawodu uczą się też podejścia do klienta.
Chociaż ostatnio musiałem trochę bujać się po lekarzach, i miałem podobne odczucia. Wizyta 10 minut, przejrzenie wyników badań, kilka luźnych sugestii, brak wniosków, zlecenie innego badania, przyjęcie opłaty. Coraz mniej dziwi mnie, gdy ludzie próbują leczyć się sami na forach.
Moim zdaniem jednym z największych problemem dziadostwa jest to, że Polski klient patrzy tylko na cenę.
Przez co większość wykonawców zabija się o zbijanie kosztów.
Z drugiej strony są klienci którzy dostaną np. dobrze zrobioną i szybko zrobioną robotę, ale nie będą chcieli zapłacić, bo wg. nich 200 zł za 5 minut roboty to za dużo (miałem kiedyś znajomego co czyścił piecyki gazowe, robota była na 5 minut a siedział 30 minut zamknięty w łazience, bo kilka razy jak był krócej to mu ludzie nie chcieli płacić).
Więc te dwa czynniki do kupy:
- wykonawcy tnący koszty, bo konkurencja robi taniej
- odbiorcy którzy chcą jak najtaniej i obrażają się jak ktoś za 200 zł kończy po 5 minutach
I mamy taki obraz usług, że Ci którym się chciało już im się nie chce lub robią coś innego, a nowi walczą z konkurencją która dumpinguje ceny.
Robota wykonana po najmniejszej linii oporu
nie przylozyles sie do posta, poprawna forma to 'linia najmniejszego oporu'
poza tym gratuluje slawy jaka otoczyl w ostatnich dniach twoj matecznik xDD
Zupełnie rozumiem. Ciągle widzę wokół fuszerkę. Tu nie chodzi nawet o to by osiągnąć światowy poziom perfekcji. Wystarczy by było zrobione poprawnie, ale nawet o tym można pomarzyć.
Za wszystko staram się zabierać sam i w większości z całkiem dobrymi wynikami (choć wiadomo, nauka to droga przez błędy) :P
Szczerze, to chyba jednak miałeś trochę pecha, że aż tyle razy trafiałeś na jakichś partaczy. Ale problem ogólnie jest. Najgorzej, że sporo ludzi przymyka na to oko. Bo szkoda nerwów, szkoda czasu i niepotrzebny stres. Ja tam uważam, że warto się kłócić w takich przypadkach, warto reklamować, domagać się poprawek, albo chociaż rabatu z racji tego, że nie dostaliśmy tego za co zapłaciliśmy. No i jak wpuszcza się jakiegoś "fachowca" do domu to absolutnie nie starać się być miłym, nie proponować kawki, bo już z góry wyjdziesz na gościa, któremu można zrobić byle jak, bo raczej nie będzie się awanturował.
Przykre, ale tak to niestety wygląda.
Zupełnie nie mam takich doświadczeń. Najpierw sprawdzam z kim mam doczynienia. Zwykle są to ludzie z polecenia i zawsze jestem zadowolony.
Imho poziom fuszery w Polsce zawsze był wysoki. Zwyczajnie kiedyś do tego mniejszą wagę przywiązywaliśmy bo po wyjściu ze starego systemu nawet fuszera wydawała się skokiem do przodu. Dziś jesteśmy już bardziej wybredni więc fuszery bardziej rażą niż kiedyś.
Może lepiej teraz zamawiać wszystko w dużych marketach? Teraz każdy oferuje montaż, a nawet remonty i projekty. Jasne, wybór nie zawsze taki, jaki chcemy, i wiadomo, że leci to wszystko przez podwykonawców, ale może chociaż jest jakaś presja na zachowanie jako takiej jakości?
Ogólnie coś w tym jest.
Przed chwilą byłem u optyka, gdzie przyszedłem z poluzowanymi oprawkami - prosta sprawa, wymienić śrubkę i przykręcić - koniec końców zrobiłem to sam bo pracownik nie potrafił, zapłaciłem za śrubkę i pożyczenie śrubokręta.
Niedawno chciałem okleić ekran w smartwatchu folia ochronną w tmobile, też zrobiem to koniec końców sam bo dwójka pracowników nie potrafiła tego nakleić równo, fakt faktem dostałem rabat i folię na zamianę w razie czego ale no...
Z reguły nie zwracam na to uwagi, jeśli jest miło, kulturalnie i życzliwie, to jest miło, kulturalnie i życzliwie ale jak tak się teraz zastanawiam to poziom wykonywania usług i ogólnie obsługi jest zauważalnie niski ostatnio. Można by zasugerować że młode pokolenie wchodzi na rynek pracy tylko że właśnie nie wszędzie pracują młodzi ludzie ;)
Metoda jest chyba prosta, w naturze mamy tak że jak się nam coś wybitnie nie podoba to jesteśmy skłonni się tym dzielić, a trzeba na odwrót, jeśli jesteśmy zadowoleni z danego miejsca - wystawiać pozytywne opinie :)
Ogolnie dobry research to podstawa w dzisiejszych czasach.
Przed kupieniem czegos, ogladam/czytam recenzje opinie, oraz czesto ide obejrzec na zywo i dopiero wtedy zamawiam.
Druga sprawa to lepiej doplacic ale byc zadowolony, niz zaoszczedzic pare groszy i chodzic wkurwiony. Czasami warto kupic czegos mniej ale lepszej jakosci, niz jakies tansze zamienik ktore sie wyrzuci do kosza.
To jesli chodzi o rzeczy materialne. Natomiast jesli chodzi o uslugi to tu juz najlepiej polegac na jakis poleceniach oraz zawsze warto przejsc sie po kilku fachowcach/zakladach i popytac o cene i warunki wykonania.
Standardowo - jak ktoś mówi, że będzie wykańczał mieszkanie to odpowiedzią jest, że jeszcze zobaczymy kto kogo wykończy. Każdy kto przez to przechodził może pisać książki.
Ja np. postanowiłem wszystkie meble u siebie zaprojektować i zrobić sam / z ojcem (robiliśmy 10+ lat temu w domu rodzinnym też). Czyli do "stolarni" wysyłam konkretną listę formatek do wycięcia z płyty i reszta to moja robota. Wydawać by się mogło, że wtedy tylko sobie będę mógł powiedzieć - ło panie, kto to panu tak sp... A tutaj okazuje się, że nie jest to prawda.
Zamówiłem do konkretnych wymiarów, zaznaczałem 3 razy że chodzi o wymiar BRUTTO - czyli końcowy, razem już z naklejonymi obrzeżami itp, bo prawdę mówiąc gówno mnie interesuje jakiej grubości jest obrzeże - jest jakie producent poleca, typu 0,8mm, 1, 2, różnie w zależności od płyty. Odbieram, przecież nie mierzę każdej deski z palety, dochodzę do etapu montażu frontów - hm, coś mi nie pasuje, wystają mi drzwi poza obrys korpusu. Wtedy sprawdzam - ta, wymiar ten co chciałem PLUS obrzeża. No ja pier
Oczywiście czas w plecy, bo trzeba znowu do nich zawieźć i czekać na poprawki
Na pocieszenie powiem Ci, że każda strona próbuje w tym kraju drugą wyrolować. Z obydwu stron ściemniacze, jedni odwalają lipę drudzy nie chcą płacić.
No niestety, takie czasy.
Mi ostatnio panowie kabine prysznicowa montowali, i szklo z powloka anty-kamien dali na zewnatrz xD
Czyli większość się zgadza potrzeba dużego krachu aby wyczyscilo większość rynku. Wtedy zostaną najlepsi tylko pytanie kogo będzie na to stać.
Ja część rzeczy robię sam (cctv, splash back) a do innych zamawiam fachowca (panele słoneczne , wbudowane meble).
Ostanie 4 roboty to:
1) jakieś fikuśne tapety i przeróbka dolnej WC - młody węgier- dobra robota koszt średnio wysoki
2) malowanie kilku pomieszczeń, jakieś włoskie cudactwa żona sobie wymyśliła - Polak w wieku 3x - dobra robota, starannie z czyszczeniem ścian i naprawa ubytków- kosz średnio wysoki
3) meblościanka w salonie pod oleda - Anglik- super szybka i wysokiej jakości robota - cena średnia
4) reorganizacja ogrodu - Polak 50+ - totalna fuszera, nawet gruntu nie potrafił wyrównać, pergola to jakiś żart, który muszę poprawić a płyty ceramiczne na patio kładł 3 razy z czego za trzecim razem ja wziąłem wolne i sam mierzyłem wszystko- tanio, ale co z tego jak wszystko w oczy kłuje :/
Dziadostwo jest wszędzie. Staram się prześwietlać po opiniach w necie, ale nie każdy ma, nie wszystkie są wiarygodne. Dlatego trzeba być czujnym. Samemu staram się jak najwięcej zrobić, albo przynajmniej pobieżny research jak to powinno być zrobione i czego oczekiwać.
Niestety, takie czasy.
Dlatego tak jak mówisz, przed podjęciem tematu dobrze się w niego zagłębić mniej lub bardziej aby przynajmniej stworzyć pozór "doktoryzowanego" w temacie i trochę nastraszyć przed próbą wykręcenia jakiegoś numeru. Ja na szczęście (lub nieszczęście) lubię tematy techniczne i zawsze staram się doszkolić i dopilnować żeby wszystko było zrobione wg. mojej najlepszej wiedzy, a jak jej nie mam to staram się ją pozyskać, weryfikując najlepiej z kilku źródeł.
Ma to swoje plusy i minusy. Z oczywistych plusów to to, że dawno mnie żaden zwerbowany fachowiec nie zawiódł, bo casting u mnie jest może nie tyle ciężki co jak nie padną słowa które uznam za kluczowe to po prostu się rozstajemy i tyle w temacie. Co innego z usługami "zewnętrznymi" jak np. mechanik ale tam też da się stworzyć pozory kumatego. Zawsze sam sobie znajduję oryginalne części czerpiąc wiedzę z forów, oleje kupuję z segmentu premium i to zazwyczaj wystarcza żeby myśleli że trafili na kogoś kto się zna. Dorzucisz do tego jeszcze na odchodne jakiś tekst typu "jak byście szukali zbiorniczka płynu wspomagania to w tej wersji jest w lewym nadkolu" albo "filtry węglowe mi jeszcze nie doszły, więc wymienię je sobie sam, zróbcie tylko pełny serwis klimy" i masz praktycznie 100% pewności że jak wrócisz to nikt nie powie Ci "panie, bo tu do wymiany było jeszcze XYZ" i nagle 2 dodatkowe pozycje na fakturze.
Niestety potem w gadce z ludźmi szybko wychodzi, że się na czymś znasz, choćby odrobinę i nagle zamiast odpoczywać w ogrodzie siedzisz u sąsiada i poprawiasz mu po partaczach ustawienia falownika albo szukasz koledze odpowiedniego rekuperatora, bo chcą mu do domku 120m2 wcisnąć jednostkę 600m3 firmy ZdzichuWietrzy której dystrybutorem akurat jest szwagier instalatora ale to już temat na inni dzień :)
Minus jeszcze jest też taki, że to wchodzi w krew i rozprzestrzenia się na inne dziedziny, więc już nie ma czegoś takiego że jedziesz do marketu po kawę, tylko masz swoją ulubioną palarnie w której na przemian zamawiasz jedną z trzech kaw o kwasowości 2/5, a do ogrodu kupujesz sprzęt Fiskarsa, bo wiesz że jeszcze Twoje dzieci będą z niego korzystać i ostatecznie wyjdzie taniej niż grabki z castoramy, które co prawda na początku były by tańsze i w sumie jak się złamią to dostaniesz nowe na gwarancji, ale jak policzysz czas, paliwo i użeranie się z obsługą to nagle się okaże że przy tym ten Fiskars to wcale nie jest duży wydatek.
Najwięcej fuszerek ostatnimi miesiącami widzę po knajpach, z ręką na sercu nie wiem czy w tym roku chociaż raz wszystko było w 100% tak jak miało być.
Jak chcecie zmotywować fachowca do porządku i dobrze wykonanej pracy to najlepiej nad nim stać całą robotę i tyle. Można jeszcze mu dogadywać, że zrobiłbym to inaczej/lepiej.
Teraz będę miał mebel, który wygląda jakby projektował go Picasso w okresie kubistycznym. To w czym problem? Mieć szafę, której nie powstydziłby się jeden z 2 ojców kubizmu nie jest złą rzeczą.
Natomiast nie wszędzie jest tak jak opisałeś. Wymiary robisz sam, projektujesz sam i idziesz z tym do stolarza / zakładu produkcyjnego. Od lat zamawiam meble w Bydgoszczy w jednej tylko firmie (pomimo, że mieszkam w Warszawie) i zawsze jest wykonane oraz „zainstalowane” idealnie. Zależy jak trafisz.
Ludzie się przyzwyczaili, że nie muszą nic ogarniać, zapłacą i będą mieli zrobione. Niestety, jest to gówno prawda. Chcesz mieć szafkę, nie musisz wiedzieć, jakimi technikami się ją robi, ale musisz wiedzieć lepiej od stolarza, jak ma wyglądać.
Dziadostwo jest wszedzie, ostatnio w mojej okolicy zrobiono chodniki, ladne, nowe, betonowe, po czterech miesiacach (firma ciagle pracuje w okolicy nad tymi chodnikami, duzy kontrakt podejrzewam) po CZTERECH MIESIACACH w chodniku niedaleko mojego domu przebila sie trawa, centralnie na srodku. Nosz kurna jakim cudem.
Jeszcze kiedyś miałem tak, że wiedziałem że jak usługę wykonuję chłop po 50tce, wychowany w starym systemie, to odwali jakąś lipę.
Kurde u mnie odwrotnie.