Zdaniem fanów, twórcy Kingdom Come uniknęli błędu, który popełnia większość produkcji osadzonych w średniowieczu
Żeby nie było, KCD 2 to rewelacyjna gra, świetny klimat słowiańskiego świata, doskonały symulator życia. Ale mimo to wciąż uważam, że to jaką ciotę, pierdołę i łamagę zrobili tu z Henryka to przechodzi ludzkie pojęcie. Tak źle z nim to nie było nawet w jedynce, a tam to bym zrozumiał, bo był całe życie wychowany na wsi. Teraz jest wyszkolonym rycerzem i szlachcicem, ale dostaje strzałę i totalne zero! Byle pachołek w oborze ownuje go kontrami i seriami ciosów. Nie wiem po co serie ciosów, skoro wróg nigdy nie daje szansy ich użyć, bo wiecznie używa kontr kijem przeciw mieczowi. Każda próba perswazji kończy się porażką. Ja nie wiem jak można aż tak zeszmacić bohatera. I dlaczego? Bo strzałą w łopatkę dostał? Jak to wpływa na zapomnienie jak się walczy, rozmawia, skrada i warzy zioła? Bo co? Bo zawsze trzeba zaczynać żałosną postacią? Ja tam bym był zadowolony jakbym mógł zgrać mój save z jedynki i grać totalnym koksem. Na pewno by gra była przyjemniejsza niż tą pierdołą co teraz...
Geniusze chyba nie wpadli na to, że gra dzieje się latem, kiedy nawet najbardziej depresyjna wioska we wschodniej Europie będzie miała jakiś urok. Niech Warhorse rzuci jakiś dodatek jesienią czy zimą (albo niech zagrają w początek jedynki, kiedy Henryk ucieka ze spalonej Skalicy w deszczu), to wtedy spojrzą na to inaczej