Co ja, do cholery, właśnie obejrzałem?
http://www.youtube.com/watch?v=9rogSKtMR8A ---> i weź to przetrwaj
Chciałem oglądnąć Enter the void. Ale skoro Primer w porównaniu do wcześniejszego był dla Ciebie filmem normalnym to chyba spasuje :D Ogarnąłem ten film jako tako, ale nie chciało mi się analizować później wykresów kiedy się co działo i kto uczestniczył w danym momencie akcji. Pasowałoby oglądnąć ten film parę razy i obczajać kiedy kto miał jaką słuchawkę ,w którym uchu i jakim długopisem pisał :)
Fett --> Enter The Void nie wymaga myślenia jako takiego. To wizualna uczta dla ducha.
Podkradłeś mi temat, bo szykuję się do napisania artykułu o Jodorowskim (moim ulubionym reżyserze) i Noe (drugim ulubieńcem). :) :)
Z tą symboliką w surrealizmie bym nie przesadzał. Surrealizm to surrealizm, symbolizm to symbolizm. Ty nie masz tego rozumieć, to ma rozumieć Twoja podświadomość. Jakakolwiek próba pełnej interpretacji tego filmu jest błędna u samego założenia. Tego się nie ma zrozumieć. Po za tym polecam drugi genialny film Jodorowskiego o nazwie Kret. Surrealistyczny western, niemniej popieprzony niż Święta Góra. (która jest jednym z moich ulubionych filmów.).
Warto zaznaczyć, że podczas produkcji Świętej Góry Jodor wraz z głównymi bohaterami urządzali sobie sesje z LSD, by pomóc podświadomości tworzyć dzieło. Widać. Kolejna ciekawostka to fakt, że Lennon zafascynowany Kretem wyłożył sporo kasy właśnie na produkcję Świętej Góry.
Osobiście nie widziałem bardziej mindfuckowego filmu niż Święta Góra. (a widziałem wiele. Włączając wszelkie azjatyckie dziwy spod znaku mindfuck gore).
Najbardziej ciekawi mnie, co zrobiłby Jodorovsky, gdyby w 1973 roku miał ostęp do współczesnych technik komputerowej obróbki obrazu... Może coś takiego, jak poniżej?
Nie porównywałbym Noego do Jodora. Oni tworzą odmienne filmy. Noe prowadzi refleksje nad życiem i nihilizmem, gdy Jodor nad mistycyzmem i podświadomością. Noe to magik kamery. Od pierwszych filmów (Sam przeciw wszystkim) już było to widać. Gośc ma bardzo specyficzny styl, polecam zapoznać się z resztą twórczości. Dodam, że Jodor ponoć tworzy aktualnie kontynuacje Kreta o tytule Kain. Były też plany stworzenia surrealistycznej Diuny, ale niestety pomysł upadł.
Większej liczby popieprzonych mindfuckowych filmów nie podam, choć znam. Poczekają na mój artykuł. :)
Oglądałem ten z Jezusem.
Podczas seansu w polskiej telewizji zastanawiałem się nad fabułą i moim życiem - jak bardzo smutne musi być , że oglądam takie coś. ;( Rzeczywiście - u mnie miara Łat Da Faq wyszła poza skalę....
Zabrakło mi w tym zestawieniu jednego filmu, w którym od początku do końca nie wiadomo o co chodzi. Myślę że nawet sam twórca tego nie wie. Ten film to ZARDOZ.
Nie znam osoby, ktora ogarnela Primera za pierwszym razem. Po seansie ma sie wrazenie, ze widzielismy gdzies 1/3 wlasciwej tresci ;)
Jedno słowo: Begotten - jeden z najbardziej porytych filmów, które miałem (wątpliwą) przyjemność obejrzeć. Obraz jest do znalezienia na YT, ale nie wiem czy go polecać czy nie... Niektórzy mówią, że jest przeintelektualizowany, inni, że to ruchomy test rorschacha. Susan Sontag napisała nawet, że przy Begotten Eraserhead Lyncha wydaje się być bajką dla grzecznych dzieci. No cóż - nie jestem widać odbiorcą tego typu "dzieł". Jeśli ktoś lubi, to tak jak wspominałem - masz na Youtube.
Nie tak dawno był tydzień z filmami Jodorovsky'ego na TVP Kultura. Warto tam zajrzeć od czasu do czasu :)
Nie tak dawno był tydzień z filmami Jodorovsky'ego na TVP Kultura. Warto tam zajrzeć od czasu do czasu :)
Agrrr... Szkoda, że nie dowiedziałem się wcześniej. :) Leciały tylko filmy surrealistyczne (licząc również Fando i Lis) czy także i późniejsze dramaty będące symbolem upadku mistrza?
ppaatt1 > Holy Mountain to był mój pierwszy Jodorovsky, więc temat zapewne ledwo liznąłem - śmiało więc pisz, chętnie przeczytam :)
Fett > Primer jest "normalny" w takim sensie, że z grubsza czaisz co kto robi i dlaczego. Pogubić się można we wszystkich liniach czasowych, co świetnie pokazuje zalinkowany w tekście wykres. Za pierwszym razem filmu nie skumałem, za drugiem - jak uważam - jest dużo lepiej. Ale i tak nie ogarniam :) Enter the Void jest pod względem fabularnym dużo prostszy, ale to co się na ekranie dzieje już nie :)
Widziałem Enter the Void oraz Primer - całkiem dobre filmy, szczególnie Primer bo spróbował czegoś bardzo konkretnego fabularnie i to w niezwykle misterny sposób. W przypadku Enter the void po niesamowitym (w pewnym sensie) intrze liczyłem na mocny odlot i niezłego kopa, ale się zawiodłem - film jest merytorycznie na swój sposób "piękny", ale robi to w sposób zbyt melancholijny. Naczytałem się jaki to poryty i "mocny" film, a mocny to on raczej nie jest. Jedyna mocna scena to wypadek samochodowy z płaczącymi dziećmi (dosyć szokująca i przerażająca mentalnie), reszta to taki trans, co prawda świetnie pokazany, ale bez silnego wyrazu - a tego oczekiwałem. Mimo to nie żałuję, że widziałem.
Swoją drogą scena z katastrofą samolotu w Knowing z Nicolasem Cagem (na dobrym nagłośnieniu!) jest chyba mocniejsza od całego tego filmu... (sam film polecam obejrzeć praktycznie wyłącznie dla tej sceny)
Jak już tak piszemy o kinie alternatywnym, to polecam obejrzeć Ink - sprawia wrażenie bardzo taniego, wręcz amatorskiego, przez większość filmu (mimo ciekawego klimatu i stylistyki) patrzyłem więc z lekkim poirytowaniem, ale końcówka doprowadziła mnie do płaczu, co się skończyło oceną 10/10 ode mnie ;D
Jodorovsky - jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Posiadam w domu taki bardzo ładnie wydany Box ( http://www.ceneo.pl/6361496 ), i w sumie od niego zaczęła się moja przygoda z Jego filmami. Filmy - mimo że ciężkie do ogarnięcia - są wartością same w sobie - a kiedy postanowimy zgłębić trochę temat - dopiero wtedy dociera do nas jakim z jakim geniuszem mamy do czynienia.
Jeżeli chodzi o Enter the void - film jest ucztą dla oka i UCHA. O stronie wizualnej już każdy coś powiedział, ale dla mnie film ten oszałamia ścieżką dźwiękową. Pare lat temu jak ktoś by mi powiedział że w jakimś filmie usłyszę LFO, Throbbing Gristle, Coil i Cristian'a Vogla - popukał bym się w czoło. Forma jest obłędna. Treść trochę odstaje niestety.
Kazioo > Ink widziałem, bardzo dobry, ale na 10/10 IMO nie zasługuje. Może za czas jakiś skrobnę i o tym filmie :) Co do Knowing: scena z samolotem to czysty geniusz, sam film też generalnie daje radę... aż do finału, kiedy wszystko bierze w łeb :)
sekret_mnicha - skumać, skumałem za pierwszym razem (z grubsza). Z tym, że film nie wydał mi się na tyle interesujący żeby oglądać go kolejny raz :)
W takim razie oglądnę sobie Enter the Void. Na razie w piątek wybieram się na The Raid :]