Niedługo wybieram się do Chorwacji. Co powinienem wiedzieć? Jak jest z napiwkami? Czego nie robić? Kultura różni się znacznie od Polskiej? Czy sprzedawcy mówią po angielsku?
Hm, radzę uważać jeśli mówi się nt Serbii, albo w ogóle o niej nie wspominać, ponieważ nie przepadają za sobą. Na autostradach możesz spokojnie Eurasami płacić, nie koniecznie Kunami.
Jeżeli lubisz motoryzację to jeździ tam sporo starych Yugo, Zastaw, Renault 4,5, Citroena DS też dało się znaleźć.
Spokojnie możesz się dogadać po polsku z każdym. Sporo osób zna niemiecki, angielski też.
Pytaj, w zeszłym tygodniu wróciłem z Chorwacji.
Na autostradach możesz spokojnie Eurasami płacić, nie koniecznie Kunami.
...ale robiac to miej swiadomosc, ze prosisz sie o zostanie okantowanym, tak wiec albo uwaznie przeliczaj reszte ktora Ci wydaja, albo jednak plac kunami :)
Z wyrobów regionalnych bierz Rakiję :P Aczkolwiek ja mam z nią złe wspomniena ;)
A i tak jak już wspomniano - płetwy i maska :) a jak nie płetwy to gumowe buty do chodzenia w morzu, dno jest kamieniste i do tego łatwo natrafić na jeżowce czy ostre muszle.
Ludzie chwalili Rakije - miejscowy wysokoprocentowy alkohol z owoców. Ja się jednak nie skusiłem po tym jak dowiedziałem się, że to zwykły bimber ;)
Ja się jednak nie skusiłem po tym jak dowiedziałem się, że to zwykły bimber ;)
That.
Jesli sie zdecydujesz kupic "przy drodze", to uwazaj, bo do sprobowania sprzedawca naleje Ci z butelki alkohol o kapitalnym smaku i zapachu, jednak to co dostaniesz w swojej butelce bedzie najprawdopodobniej sredniej jakosci bimbrem wlasnie.
nie bimber tylko paliwo do Miga
Napiwki nie są doliczane do rachunku, więc zależy to od Ciebie.
Sprzedawcy mówią po angielsku w takim stopniu na ile to im potrzebne, choć lepiej używać polskiego. Do Chorwacji jeździ sporo Polaków, więc nasz język nie jest dla nich obcy. Poza tym języki zachodnie czasami mogą Ci "załatwić" wyższe ceny, więc odradzam.
Nie ma żadnych problemów ze znalezieniem noclegu, co pozwala na skakanie między miejscowościami i zmianę widoku za oknem co kilka dni.
Kantory, bankomaty - żadnych problemów.
Chorwaci i Polacy to Słowianie - nasze narody wywodzą się z tej samej grupy, dlatego mamy podobne języki.
Polecam jeszcze obejrzeć Pletvickie Jeziora, piękna lazurowa woda, zajebiste wodospady..
A z ichniejszych piw polecam Karlovaćko, lepsze niż konkurencyjne Ożujsko. Mają też dobre wina.
Raz, że podobne języki, a dwa, że tak jak już wspomniałem dużo turystów to właśnie Polacy przez co czasami można trafić na sprzedawcę/kelnera, który coś tam mówi po polsku ;]
Inna sprawa odnośnie języka - zamiast trzaskać długie, skomplikowane zdania w jakimkolwiek języku najlepiej używać tylko i wyłącznie "słów - kluczy", do tego pogestykulować bądź pokazać na mapie. Z własnego doświadczenia wiem, że np kupując bilet najlepiej od razu pokazać palcami ilość i podać cel podróży zamiast "Good afternoon sir. I would like to buy... itp. itd."
I odradzam dłuższy pobyt w Szybeniku - warto tam spędzić 2-3 h na pooglądanie zabytków, a potem pryskać. Do tego nie ma żadnej plaży w okolicy :/
Jednak chorwacja jest trochę przereklamowana, woda jest czysta, ale nic oprócz jeżowców i kamieni w niej nie ma. Jeziora są swietne (Krke), ale ile można na nie patrzeć, skoro nie wolno się kąpać. Split nudzi się po 2 godz chodzenia (bo mniej więcej w tyle się całe stare miasto zwiedza).
Ja np. wrócić tam już nie wrócę, wolę półwysep apeniński
Jak inni tutaj pisali - rakija (w wielu różnych odmianach) i pelinkovac.
Zwróć uwagę na dziewczyny. Przeważnie wysokie, długonogie i to brunetki :D.
W Chorwacji większość ludzi zna angielski, ale staraj się go unikać, gdy chcesz coś kupić. Używaj polskiego, jest podobny do chorwackiego, ludzie raczej cię zrozumieją, gdy będziesz używał prostych zwrotów.
Ludzie są mili i gościnni jak to Słowianie, ale uważaj na cwaniaczków, z którymi będzie handlował.
Resztę wyczytasz na cro.pl
Ja jadę tam za rok.
Jak inni tutaj pisali - rakija (w wielu różnych odmianach) i pelinkovac.
Z dwojga złego już ta rakija lepsza ;) Palinkovac do dzisiaj stoi w barku i nie wiem co z tym zrobić, bo z niczym to smakowac nie chce ;)
Z rakiją lepiej uważać. Dobry, ale mocny trunek.
Chorwacja? Przereklamowana. Trzeba odwiedzić Dubrownik (nieziemskie stare miasto, jeśli można je tak nazwać), warto Split na parę godzin. Przyjemne widoki z trasy wzdłuż wybrzeża. Piękne dziewczyny :) A tak to nic szczególnego, kąpanie się w wodzie to masakra, plaże - to samo. Do Zagrzebia nie ma się co pchać. W stosunku do rozwiniętego infrastrukturalnie i turystycznie wybrzeża to jak wyprawa na zupełnie inny świat. Zależy co kogo ciekawi.
Jeśli jedziesz ze znajomymi kupuj nową wątrobę ;)
Oj tam, oj tam, da się pływać ;P Tak samo nie narzekam na plaże - osobiście wolę kamienie od piasku, bo nic się nie lepi. Do tego jest ich taka ilość, że będąc w dowolnej miejscowości i posiadając samochód każdego dnia można wylegiwać się w innym miejscu.
Poza Dubrovnikiem (obowiązkowe wejście na mury miejskie) warto także odwiedzić Trogir (tuż obok Splitu - klimatyczne stare miasto). Warto także chociaż przez chwilę pospacerować po Zadarze.
To i ja sie podepne:
Zalozmy, ze chcialbym jechac na poczatku wrzesnia, 7 noclegow (znajdziemy cos na miejscu) -> celujemy w pola namiotowe. Planujemy zabrac cos na sniadania i kolacje z Polski, ile mniej wiecej potrzebowalbym pieniedzy na takie wakacje? (obiady, drink jakis, browarek, itp) Koszt dojazdu pomijamy. Licze na WAS
xyz666 -> ja mogę powiedzieć coś o cenach z początku lipca, we wrześniu zapewne ciut taniej:
noclegi:
apartament 2-osobowy z kuchnią i łazienką - 28-32 euro za 2 osoby za noc - zawsze dosłownie 5-10 minut od starego miasta i plaży; niemalże zawsze można się targować i czasami nawet trzeba (gościu "zszedł" z 60 na 30 euro za noc ;])
camping - 2 osoby z namiotem - ok. 22 euro za noc
jedzenie:
restauracje - ceny jak w Polsce nad morzem, czyli 20-30 zł za normalne danie; wiadomo im wyższy standard i bardziej wyszukane danie, tym drożej
fast foody - pizze, burgery, lody w cenach ciut wyższych niż w Polsce
sklepy spożywcze - na oko powiedziałbym, że ceny o jakieś 5% wyższe niż w Polsce
No w oparciu o własne doświadczenie dodam, że o ile na żarciu zawsze łatwo oszczędzać, o tyle warto pamiętać, że upalne dni bez kilku butelek czegoś zimnego pod ręką mogą być męczące, więc akurat na to warto wydać kasę.