Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 28 kwietnia 2003, 11:34

autor: Jacek Hałas

Emergency 2: The Ultimate Fight For Life - recenzja gry

Emergency 2: The Ultimate Fight for Life to druga część strategicznej serii, która ma za zadanie ukazać młodym graczom jak ciężka jest praca służb, których zadaniem jest zapobieganie skutkom katastrof, tj. straży pożarnej, policji i pogotowia.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Czy marny zespół developerski potrafi zepsuć nawet najlepszy pomysł na grę? Czy wydawcy takich tytułów nie sprawdzają swoich produktów zanim te dotrą do tłoczni? Gdzie zgubiła się grafika i kto jest odpowiedzialny za to „coś”, czym torturowane są nasze oczy? I wreszcie, gdzie do diaska podziali się betatesterzy i spece od sztucznej inteligencji? Te i zbliżone pytania zada sobie zapewne każdy, kto choć przez chwilę zetknie się z najnowszym produktem Sixteen Tons Entertainment. „Emergency 2”, bo to właśnie o nim mowa, jest jednym z najlepszych przykładów na to, co może wyniknąć ze spotkania osób kreatywnych, rzucających niecodzienne pomysły, z pseudo-programistami i pseudografikami, którzy mają oczywiście o sobie odpowiednio wysokie mniemanie. Ale zacznijmy od początku, czyli omówienia, o czym w ogóle ta gra traktuje...

„Emergency 2” to kontynuacja wydanego dobrych kilka lat temu produktu, w którym zarządzało się skoordynowanymi siłami policji, straży pożarnej oraz pogotowia ratunkowego. Jednym z niewielu atutów tamtej gry był świetny pomysł. O ile w Polsce taki system jest dopiero w fazie planowania (i szukania funduszy na jego zrealizowanie :-)), o tyle w grze mogliśmy zobaczyć jak to wszystko wygląda w akcji. Rolą gracza jest rozporządzanie dostępnymi jednostkami i zasobami ludzkimi w taki sposób, aby przy minimalnych kosztach uzyskać możliwie najlepsze efekty. Kontynuacja gry pod tym konkretnym względem nie wnosi nic nowego. Na szczęście nie jest to jednak sequel, który opiera się wyłącznie na „marce” jedynki. O nie! „Emergency 2” to przede wszystkim mnóstwo nowych sposobów na ratowanie ludzi, a także zmodyfikowany model zarządzania całym tym systemem. Szkoda tylko, że wszystko podano w tak niegrywalnej oprawie...

Głównym elementem gry jest kampania, na którą składa się grubo ponad dwadzieścia misji. Muszę przyznać, że jak na dzisiejsze czasy jest to bardzo dużo. W końcu niewiele wydanych ostatnio RTS-ów mogłoby poszczycić się tyloma etapami. Inną sprawą jest, że w grze nie ma multiplayera, ale o tych wszystkich aspektach opowiem nieco później. Jeszcze przed przystąpieniem do właściwej rozgrywki możemy zaliczyć dość przystępnie wykonany tutorial. Przedstawiono w nim większość podstawowych czynności. Ma on także za zadanie zaznajomić gracza z interfejsem, chociaż nie do końca jest to konieczne, bo został on wykonany w miarę poprawnie. Przede wszystkim jest czytelny, co szczególnie docenią ci gracze, którzy nie mają jeszcze zbyt wiele doświadczenia z grami strategicznymi.

Po wybraniu kampanii czytamy krótki briefing i lądujemy w menu operowania siłami ratowniczymi. Jest to znaczna innowacja w porównaniu do części pierwszej, gdzie jednostkami oraz podległymi ludźmi sterowało się w sposób dość chaotyczny. Teraz wszystko zostało ładnie rozplanowane i nie ma najmniejszego problemu z dotarciem do najważniejszych opcji. Główną część menu dowodzenia zajmuje ekran misji. Możemy przeskakiwać między bazą, w której zlokalizowano nasze siły, a miejscem katastrofy. Oprócz tego można tu znaleźć mapkę terenu (niestety, aby móc z niej korzystać należy na miejsce katastrofy podesłać specjalny wóz komunikacyjny), a także trzy mniejsze ekraniki, które w bardzo szybki sposób mogą przenieść gracza na przykład do remizy straży pożarnej. Zdecydowanie rzadziej korzysta się natomiast z mapy globalnej, która ukazuje całą okolicę. Jej jedynym przeznaczeniem jest w zasadzie podejrzenie jednostek przemieszczających się z bazy do miejsca, w którym rozgrywa się dana misja. Na sam koniec pozostawiłem zaś widoczne u dołu przyciski.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.