autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry Metro Redux - znacznie piękniejsza postapokalipsa
Ekipa 4A Games wpisuje się w panujący trend i przygotowuje usprawnione wersje swoich dwóch znakomitych tytułów. Sprawdzamy, czy Metro 2033 i Metro: Last Light w edycji Redux warte są naszych pieniędzy.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- Ogrom poprawek w mechanice rozgrywki przybliżających Metro 2033 do formy Metro: Last Light;
- Dzięki użyciu nowego silnika znaczna poprawa jakości wizualnej Metra 2033, idąca w parze z bardzo dobrą optymalizacją;
- Liczne dodatki do obu gier: nowe misje do części pierwszej i wszystkie DLC do części drugiej bez dodatkowej opłaty;
- Możliwość zakupu obu gier oddzielnie, jak i w pakiecie.
- Pomimo zapewnień twórców, wciąż kiepska sztuczna inteligencja przeciwników.
Wraca stare, chciałoby się skomentować obecny trend na lifting gier poprzedniej generacji, które obecnie szturmują lub zamierzają szturmować w niedalekiej przyszłości nasze portfele. Zremasterowane wersje Tomb Raidera i The Last of Us opanowały listy bestsellerów, a w kolejce już ustawiają się Sleeping Dogs i seria Metro, będąca elektroniczną adaptacją powieści Dmitrija Głuchowskiego, w których mieszkańcy moskiewskiego metra walczą o przeżycie w radioaktywnym świecie, powstałym w wyniku nuklearnej apokalipsy. Gdyby nieco podrasować fabułę, mógłby to być przyśpieszony kurs surwiwalowy dla rosyjskich polityków, do czego mogą w przyszłości doprowadzić ich imperialne ambicje. Jakkolwiek Głuchowski na co dzień stara się być wnikliwym obserwatorem procesów zachodzących na Wschodzie, pomińmy może jednak te dywagacje i przyjrzyjmy się nowym edycjom dzieł przygotowanych przez ukraińskie studio 4A Games.
Wydane w ubiegłym roku Metro: Last Light wysoko ustawiło poprzeczkę zarówno pod względem mechaniki rozgrywki, jak i klimatu czy oprawy graficznej, która, co tu dużo mówić, powalała na kolana. Przygotowując nową grę, autorom udało się poprawić większość mankamentów poprzedniczki. Choć była bardzo dobrym produktem, to jednak niepozbawionym wielu znaczących wad, wpływających negatywnie na jej odbiór. Świadomy tych niedostatków team 4A Games postanowił więc zastosować liczne poprawki i unowocześnić Metro 2033 tak, aby na poziomie technologicznym obie gry przestały się aż tak diametralnie różnić. Nie ma co ukrywać, w momencie wydania pierwsze Metro robiło duże wrażenie wizualne, ale następca zaprezentował jeszcze wyższy kunszt ukraińskich grafików i programistów. Przy okazji postanowiono także nieco udoskonalić Last Light, choć już nie w aż tak znaczącym stopniu.
Uruchamiając wersję Redux Metra 2033 już od pierwszych sekund jesteśmy świadkami dokonanych zmian. Wzorem następcy kamera przelatuje tunelem metra i przeciskając się przez szyb wentylacyjny przedostaje się do znanego wszystkim pokoiku ze stojącą na biurku maszyną do pisania i radiostacją – elementami głównego menu gry. Po pokoju przechadza się kobieta, przed nią biega dziecko, a przez uchylone drzwi widać jak korytarzem przechodzą jacyś ludzie. Daje nam to do zrozumienia, że Metro 2033 nabrało większej dynamiki, potęgując w ten sposób doznania płynące z przedstawionej na ekranie akcji. I tak jest w istocie. Pierwszy tytuł serii trudno właściwie nazwać poprawioną wersją. To na dobrą sprawę zupełnie nowa przygoda, pomimo że przedstawiająca dobrze nam znaną fabułę. Autorzy pokusili się bowiem o znaczące przemodelowanie lokacji, które teraz są dalece bogatsze w najróżniejsze detale. Momentami aż trudno uwierzyć, że to ten sam, dobrze nam znany produkt. Dzięki zastosowaniu efektu globalnego oświetlenia można by stwierdzić, że poziomy rozgrywające się na powierzchni nabrały naturalistycznego piękna.