autor: Konrad Kruk
Recenzja gry StarDrive - kosmiczna strategia dla fanów Endless Space
Wszechświat wciąż stanowi doskonałą arenę dla kolejnych produkcji strategicznych. Czy połączenie Endless Space z Legacy of Pegasus można uznać za udany start?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Kosmiczne strategie spod znaku 4X ostatnimi czasy przeżywają swoisty renesans. Dość wspomnieć znakomite Endless Space czy nieco gorsze Legends of Pegasus. Oba tytuły, poza skoncentrowaniem się na międzyplanetarnych podbojach, łączy studyjna niezależność ich twórców. Zarówno francuskie Amplitude Studios, jak i niemieckie Novacore dały jasno do zrozumienia, że legenda choćby takiej klasyki jak Master of Orion w żadnej mierze nie powinna zostać zaprzepaszczona i zapomniana.
- ciekawe i zróżnicowane strony konfliktu;
- mnogość cech i talentów ras;
- przemyślana konstrukcja drzewka rozwoju;
- brak nieprzydatnej technologii;
- rozrywka na wiele godzin;
- możliwość konstruowania szczegółowych jednostek militarnych.
- przeciętna oprawa wizualna;
- pozbawiona klimatu muzyka;
- zbyt schematyczna rozgrywka;
- nie do końca wykorzystany potencjał.
Najwyraźniej z tego samego założenia wyszła ekipa kolejnego niezależnego studia, Zero Sum Games, tworząc Star Drive – kosmiczną strategię, w której pierwsze skrzypce po raz kolejny gra eksploatacja, ekspansja, eksploracja oraz eksterminacja. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to swoisty minimalizm i brak rozmachu. Star Drive nie wita nas epickim wprowadzeniem, nie serwuje bogatego w fajerwerki intra, wreszcie nie informuje, co tak naprawdę legło u podstaw galaktycznego konfliktu. Zamiast tego naszym oczom ukazuje się skromne menu główne, w którym poza dopasowaniem rozdzielczości ekranu i natężenia efektów dźwiękowych nie pozostaje nic innego jak rozpocząć kampanię. Star Drive oferuje również pomoc w postaci samouczka, który w istocie przypomina multimedialną prezentację, krótko i zwięźle objaśniającą wszystkie ważniejsze aspekty rozgrywki. Natłok danych może okazać się zniechęcający, dlatego plusem jest tu opcja ponownego zapoznania się ze wskazówkami w dowolnym momencie zabawy.
Niestety, Star Drive poziomem ergonomii daleko odbiega od wspomnianego wyżej Endless Space – nie każda opcja, ikonka czy zakładka potraktowana kursorem myszki od razu podsuwa odpowiednie objaśnienie. Poza tym całość produkcji studia Zero Sum wydaje się średnio zgrabnym połączeniem obu wspomnianych wcześniej strategii 4X. Mamy tu choćby analogiczny do Endless Space garnitur możliwych do odwiedzenia planet, z podziałem na m.in. oceaniczne, gazowe czy jałowe, jak również spotkane wcześniej mechanizmy usprawniające swobodne poruszanie się w przestrzeni kosmicznej, adaptację niesprzyjających naszej rasie planet, wątek kolonizowania ciał niebieskich z uwzględnieniem określonych typów statków, relacji dyplomatycznych z innymi mieszkańcami galaktyki czy wreszcie buszujących między układami kosmicznych korsarzy. To wszystko już znamy. Dlatego weteran choćby Endless Space, zabierając się do zabawy w StarDrive, w parę minut zorientuje się, co w trawie piszczy. Skoro mowa o sprawdzonych schematach, warto docenić fakt, że twórcy nie pokusili się o fabularyzowaną kampanię, z podziałem na różnorakie misje i zadania poboczne wyznaczane przez sztab dowódczy. Tutaj, niczym w serii Cywilizacja, startujemy ze skromnymi siłami militarnymi, jednym statkiem kolonizacyjnym oraz zwiadowczym, mając przed oczami tylko rodzimą planetę i kompletną czerń przestrzeni kosmicznej wokół.