Recenzja gry Worms Clan Wars – kultowa seria ewoluuje i ma sporo do zaoferowania
Worms Clan Wars to udana kampania, rozbudowany multiplayer i powrót kilku sprawdzonych rozwiązań. Czy to wystarczy by seria Worms odsyskała dawny blask?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- ciekawy tryb dla jednego gracza;
- zwiększenie znaczenia klas robaków;
- nowe typy broni;
- integracja ze Steam Workshop;
- rozbudowane opcje sieciowe.
- sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników;
- drobne błędy w kampanii;
- lina nadal nie pozwala na robienie takich cudów jak w Worms Armageddon.
Czasy największej świetności Robaki mają już dawno za sobą. Mimo to Team 17 nie przestaje regularnie serwować kolejnych odsłon swej flagowej serii, w większości wprowadzających jedynie pomniejsze innowacje do sprawdzonej mechaniki starć. Zeszłoroczne Worms Revolution dodało przede wszystkim system klas oraz uczyniło wodę istotnym narzędziem walki, Clan Wars zaś zwiększa ich praktyczne znaczenie oraz serwuje rozbudowane funkcje zabawy przez internet.
Istota rozgrywki pozostała niezmieniona. Nadal jest to turówka, w której drużyny robaków starają się nawzajem wyeliminować przy użyciu wymyślnego arsenału, na jaki składa się zarówno broń konwencjonalna, czyli granaty, wyrzutnie rakiet i strzelby, jak i bardziej wymyślna, np. owce, bomby bananowe czy betonowe osły. Kluczem do zwycięstwa jest odpowiednia strategia, wykorzystanie ukształtowania terenu oraz perfekcyjne posługiwanie się posiadanym uzbrojeniem. Ewentualnie odrobina szczęścia, znalezienie którejś z potężniejszych broni i zakończenie meczu jednym uderzeniem niszczącym połowę mapy. Nikt nie powiedział, że wojna jest uczciwa.
Samotny robak McQuade
Pamiętacie nudną i zrobioną bez polotu kampanię z Worms Revolution? Na szczęście możecie już o niej zapomnieć. Dwadzieścia pięć misji w Clan Wars to rozbudowane, oryginalne i przesycone humorem zadania, pozwalające na stopniowe zapoznawanie się z poszczególnymi rodzajami broni oraz mechanizmami rozgrywki i od czasu do czasu zmuszające do wysiłku szare komórki, a przede wszystkim – oferujące sporo zabawy.
Duża w tym zasługa obiektów fizycznych: ruchomych mostów, dźwigni otwierających drzwi, pułapek aktywowanych, gdy się do nich zbliżamy. Tego w serii dotąd nie było i wielka szkoda, że atrakcje te spotykamy tylko w trybie solowym. Twórcy wykazali się sporą inwencją i oprócz standardowej eliminacji wrogów czy zdobywania specjalnych paczek z orężem pojawiają się zadania polegające na ratowaniu zakładników, rozwiązywaniu zagadek logicznych albo wykorzystywaniu do niecnych celów zbiorników wodnych.
Do moich ulubionych należy to, w którym jako więzień uciekamy z niewoli. Pozbawieni uzbrojenia, zdobywamy je, okradając i eliminując kolejne strzegące nas robaki. Nie wszystko działa w kampanii jak należy – zdarzyło mi się wygrać misję mimo śmierci zakładnika, którego miałem odbić. Innym razem drzwi, które powinny otworzyć się po zabiciu wroga, pozostały zamknięte, co zmusiło mnie do powtórzenia zadania. Są to jednak drobiazgi, które nie zmieniają faktu, że tak pokręconych i ciekawych misji dla jednego gracza nie było w serii od czasu Worms World Party.
Jeśli komuś trwająca około dziesięciu godzin kampania nie wystarcza, dostępnych jest również dziesięć zadań w trybie Worm Ops, w których oprócz samej ich realizacji liczy się też czas, w jakim tego dokonamy. Jest to dobry poligon treningowy dla graczy planujących poważną karierę w sieciowych zmaganiach.