Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Omerta: Miasto Gangsterów Recenzja gry

Recenzja gry 1 lutego 2013, 12:00

autor: Konrad Kruk

Recenzja gry Omerta: City of Gangsters - przestępczość kiepsko zorganizowana

Wydawać by się mogło, że sprzężenie elementu ekonomicznego z taktyczną walką turową w gangsterskich klimatach okaże się strzałem w dziesiątkę. Jednak studio Haemimont Games za sprawą Omerty: Miasta gangsterów spudłowało i to bardzo.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • poprawnie zilustrowany klimat lat dwudziestych ubiegłego wieku;
  • oprawa wizualna miasta;
  • wciągająca rozgrywka na polu ekonomicznym;
  • sporo rodzajów działalności;
  • imponująca ilość umiejętności oraz talentów gangsterów;
  • elastyczne podejście do wykonywanych zadań;
  • muzyka.
MINUSY:
  • system taktyczny do natychmiastowego liftingu;
  • oprawa wizualna trybu walki;
  • czasami zbyt uproszczona warstwa ekonomiczna;
  • idealny przykład tzw. niewykorzystanego potencjału.

Możliwość kierowania wirtualną przestępczością zorganizowaną czy też jednym z jej żołnierzy zawsze wiązała się ze sporą dawką emocji. Śladem takich „gangsterskich” tytułów, jak Chicago 1930, Gangsters czy kultowa już Mafia, postanowiło pójść bułgarskie studio Haemimont Games – znane choćby z dwóch ostatnich części serii Tropico. Jego najnowsze dzieło Omerta: City of Gangsters skupia się na klasycznym ujęciu historii przestępczego półświatka. Stany Zjednoczone lat 20. ubiegłego wieku to czas prohibicji, hazardu, rozwoju alkoholowego podziemia, nocnych klubów, bezpardonowej przemocy w walce o władzę oraz napływu coraz większej rzeszy imigrantów z Europy. Właśnie na taki grunt trafia nasz główny bohater. To młodzian, jakich wówczas było wielu – niepokorny, łaknący szybkich pieniędzy, temperamentny Sycylijczyk, upatrujący w kraju za oceanem swojej życiowej szansy na wyrwanie się z nędzy i braku perspektyw.

Oto jestem, dopiero co zszedłem ze statku, w kieszeni mam pięć dolarów, w głowie amerykański sen. - 2013-01-31
Oto jestem, dopiero co zszedłem ze statku, w kieszeni mam pięć dolarów, w głowie amerykański sen.

Przygodę rozpoczynamy w Atlantic City, nadmorskim skupisku szemranych interesów, migoczących neonów kasyn, słynnej nadbrzeżnej promenady, skorumpowanych urzędników oraz wszelkiej maści szumowin spod ciemnej gwiazdy. Wraz ze startem rozgrywki z głośników zaczyna płynąć pogłębiająca klimat jazzowa muzyka, a naszym pierwszym zadaniem okazuje się stworzenie głównego bohatera. Znany z różnorakich produkcji RPG system pytań i odpowiedzi (tutaj dotyczących jeszcze naszego dzieciństwa) pozwala określić preferencje oraz zdolności postaci. Cechy, takie jak spryt, muskulatura, brawura czy finezja, możliwe do modyfikowania wraz z kolejnymi awansami, mają zastosowanie wyłącznie w systemie taktycznych walk turowych. Wprawdzie z tego ostatniego nie korzystamy zbyt często, jednak odpowiednie rozporządzanie umiejętnościami i talentami pozwala wyjść cało z opresji.

Rodzina na swoim

Kampania składa się z szeregu misji, z których każda rozgrywa się w innej dzielnicy Atlantic City. Wprawdzie fabuła nie jest specjalnie porywająca czy niepowtarzalna, niemniej ma niebagatelny wpływ na powierzane nam zadania, a w paru momentach serwuje niespodziewane zwroty akcji. Omerta: City of Gangsters stanowi klasyczny przykład drogi „od zera do bohatera” – nasza postać na początku musi wykonywać zlecenia dla lokalnych gangsterów, być chłopcem na posyłki, zdobywać zaufanie, wyrabiać sobie szacunek i prestiż, a także doświadczenie w poruszaniu się po kryminalnym podziemiu nadmorskiego miasta.

”Jedną z najściślej przestrzeganych zasad Tradycji było milczenie albo omerta. Jeśli ucierpiałeś z czyichś rąk, nie powinieneś szukać sprawiedliwości u władz państwowych, ale udać się do miejscowego mafioso, albo lepiej załatwić sprawę osobiście. Słowo „omerta” tłumaczono jako „męskość”; byłeś prawdziwym mężczyzną, jeśli sam rozwiązywałeś swoje problemy. Każdy, kto złamał omertę, nazywany był „infamee” i czekała go straszliwa kara.” – Tim Newark, Mafia na wojnie

Dzień dobry – przyszliśmy posprzątać. - 2013-01-31
Dzień dobry – przyszliśmy posprzątać.

Z czasem do naszego gangu dołączają kolejne osoby – drobne złodziejaszki, krępi entuzjaści rozbojów, pomniejsze grupki zakapiorów, a nawet szefowie lokalnych ekip od mokrej roboty. Każdy z członków tej wybornej śmietanki towarzyskiej, poza unikalnym zdjęciem i przypisanymi mu cechami, wnosi do grupy przestępczej nowe możliwości bojowe, w tym arsenał. Powiększanie się gangu oraz puli chętnych do najęcia bandziorów jest ściśle związane z wypełnianymi misjami – stanowi gratyfikację za pomyślne ukończenie zadań.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.