Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

FTL: Faster Than Light Recenzja gry

Recenzja gry 17 września 2012, 12:29

autor: Terrag

Recenzja FTL: Faster Than Light - kosmicznej gry RPG typu roguelike

Stworzone przez dwuosobowe studio Subset Games FTL: Faster Than Light udowadnia, że niszowe produkcje finansowane przez Kickstarter bez problemu potrafią zawalczyć o odbiorcę, a przy okazji – robią to z klasą.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • klimat, któremu towarzyszy wrażenie zaszczucia;
  • interesujący i dobrze zrealizowany model walki;
  • rozwinięta warstwa taktyczna;
  • załoga i wyposażenie potrafiące diametralnie zmienić charakter rozgrywki;
  • decydujący wpływ czynnika losowości;
  • każda partia jest inna;
  • masa rzeczy do odblokowania.
MINUSY:
  • wyjątkowo krótka kampania;
  • pewna powtarzalność – rozgrywka ogranicza się niejako do „dwóch ekranów”.

Kiedy na początku tego roku Justin Ma i Matthew Davis z pomocą serwisu Kickstarter rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na swój nowy, debiutancki projekt o nazwie FTL: Faster Than Light, nie ustawili poprzeczki zbyt wysoko. Podczas gdy koledzy z branży niejednokrotnie na starcie proszą o setki, a nawet miliony dolarów, dwójka młodych deweloperów oszacowała, że do ukończenia tytułu potrzebuje „jedynie” dziesięciu tysięcy. W tamtej chwili chyba nikt nie spodziewał się, że w międzyczasie uda się im zgromadzić wierną tej produkcji społeczność i zebrać ponad 2000% zadeklarowanej kwoty.

FTL to pozycja wyjątkowa. Zrealizowana w ascetycznej oprawie wizualnej, która przywodzi na myśl raczej starsze dzieła, nie tylko należy do niezbyt popularnych w dzisiejszych czasach gier roguelike, ale dodatkowo umiejscawia akcję w przestrzeni kosmicznej. Znajdziemy tu wszystkie elementy typowe dla gatunku z ponadprzeciętnym poziomem trudności i olbrzymim wpływem losowości na czele. Niejednokrotnie, nawet na samym początku przygody, przyjdzie nam walczyć o przetrwanie, a pechowy dobór odwiedzanych sektorów i dostępnego w rozgrywce wyposażenia zaowocuje widmem tak zwanego permadeath – unicestwienia, od którego nie ma odwrotu. Tytuł pod tym względem jest niezwykle surowy – system zapisu rozgrywki w dowolnym momencie właściwie nie istnieje. Przegrałeś? Zacznij od nowa.

Fabuła stanowi tylko wyjątkowo subtelne tło wydarzeń – jesteśmy ostatnią nadzieją dla Galaktycznej Federacji, trwającej w odwiecznym konflikcie z Rebeliantami. Nasz statek wszedł w posiadanie kluczowych dla Federacji danych i musi jak najszybciej dostarczyć je do dowództwa. Problem w tym, że Rebelianci są w pełni świadomi sytuacji, dlatego też każdy nasz ruch przybliża widmo nadchodzącego przeciwnika i potęguje zagrożenie. Tym sposobem rozpoczyna się śmiertelny wyścig z czasem, który towarzyszy nam przez całą rozgrywkę, stając się przy okazji gwarantem, że nie zabawimy w jednym sektorze zbyt długo, grindując radośnie co popadnie.

Rozgrywce towarzyszy niespotykany klimat i właściwie od pierwszych minut nasuwają się skojarzenia z takimi pozycjami jak Star Trek, Firefly czy Battlestar Galactica. Wcielamy się w kapitana kosmicznego statku i obejmujemy pełną kontrolę nie tylko nad załogą, ale również nad każdym podzespołem i elementem uzbrojenia, a nawet śluzami, otwarcie których w jednej chwili powoduje dehermetyzację pokładu. Zarządzanie własnym statkiem do łatwych, niestety, nie należy, dlatego też stosunkowo szybko doceniamy aktywną pauzę. Zatrzymywanie rozgrywki to sztuczka, którą będziemy stosować stale, bowiem niemal każda potyczka wymaga dużego skupienia i doskonałej synchronizacji wykorzystywanego przez nas uzbrojenia. Nie wystarczy, że wystrzelimy, ważny jest też odpowiedni moment, a właściwie momenty, zważywszy, że niejednokrotnie pukawek jest więcej, a do przebicia się przez tarczę ochronną przeciwników potrzeba sporej siły ognia. Oczywiście każdy wystrzał został odpowiednio udźwiękowiony, co niejednokrotnie ratuje nam skórę, ostrzegając np. przed rakietami. Warstwa audio sprawdza się zresztą znakomicie, alarmując o każdym wydarzeniu, które wymaga uwagi, i umilając eksplorację kosmosu kawałkami typowymi dla klimatów SF.

Przez cały czas czujemy na karku oddech nadciągających Rebeliantów.

W gestii gracza leży odpowiednie rozdysponowanie dostępnych zasobów, wśród których znajdziemy służący do rozwoju podzespołów złom, amunicję w postaci rakiet potrzebnych do zainstalowanych na pokładzie wyrzutni oraz zdalne drony. Każdy z wykorzystywanych podzespołów do prawidłowego funkcjonowania wymaga określonej ilości energii, którą w każdej chwili możemy dynamicznie przydzielać. Sęk w tym, że początkowo reaktor statku nie jest zbyt wydajny, w związku z czym niewykluczone, że będziemy musieli zdecydować, czy ważniejsze jest uaktywnienie kolejnego działka laserowego i wykończenie przeciwnika, czy może jednak nieustanna produkcja tlenu na naszym pokładzie? Wszystkiego naraz oczywiście mieć nie można, dlatego też odpowiednie zarządzanie zasobami odgrywa tu piekielnie ważną rolę.

Walka stanowi główną atrakcję, a zarazem jedną z najmocniejszych stron FTL. Przy każdej potyczce mamy bezpośredni wgląd w wyposażenie wroga. Przy odrobinie wprawy – uczymy się rozpoznawać jego uzbrojenie po samym tylko wyglądzie. Baczna obserwacja zapalających się na jego broni kontrolek pozwala z kolei na odpowiednie rozłożenie energii, skutkujące wzmocnieniem tarczy czy też zwiększeniem szansy na unik poprzez przekierowanie większej mocy do silników. Prawidłowa ocena zagrożenia i odpowiednie przeprowadzenie kontrataku są o tyle ważne, że mamy tu naprawdę sporo możliwości. Do naszej dyspozycji (a także przeciwnika) oddano bowiem między innymi szybkostrzelne lasery przebijające osłony rakiety, których specjalne odmiany mogą wzniecić pożar na pokładzie wroga, działka jonowe czasowo dezaktywujące trafiane podzespoły i wiele innych. Odkrywanie kolejnych konfiguracji sprawia nie lada satysfakcję, kiedy w praktyce sprawdzamy ich skuteczność.

Abordaż zastosowany przez przeciwnika jest zjawiskiem równie częstym co nieprzyjemnym.
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.