autor: Amadeusz Cyganek
The Sims 3: Nie z tego świata - recenzja dodatku z wampirami i zombie
Fakt wydania nowego dodatku do The Sims 3 raczej nikogo nie zaskakuje. Maniacy serii od EA nie powinni być jednak zdziwieni, gdy ujrzą zombie wychodzące z piwnicy. A to dopiero początek anormalnych zdarzeń Nie z tego świata.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- nowa lokacja – Moonlight Falls;
- magia i alchemia;
- spora liczba ścieżek rozwoju;
- zestaw nowych przedmiotów;
- kilkadziesiąt godzin przedniej zabawy.
- pierwsze dwa dni po pełni nie należą do najciekawszych;
- drobniutkie błędy techniczne.
Mimo iż od premiery The Sims 3 minęły całe trzy lata, twórcy wciąż pracują w pocie czoła, by maniakom tej jedynej w swoim rodzaju symulacji życia nie zabrakło motywacji do aktywnego prowadzenia swojej wirtualnej rodziny. Mieliśmy już okazję zaopiekować się zwierzątkami czy zostać gwiazdą estrady – teraz, jak głosi podtytuł najnowszego dodatku, pora na coś nie z tego świata. Na szczęście nie uświadczymy tu ufoludków, lądowań statków kosmicznych czy tajemniczych kręgów – do akcji wkraczają bowiem nieumarli!
Po wydaniu dodatku Po zmroku wielu fanów serii zwróciło uwagę na bodaj najciekawszą rzecz, na którą pozwalało wspomniane rozszerzenie – możliwość przemiany naszego Sima w wampira spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem graczy, choć wedle założeń miał być to tylko niewiele znaczący szczegół. Nie z tego świata stanowi twórcze rozwinięcie tego oryginalnego konceptu.
A zombie zombie zombie, czyli przyziemne sprawy nie z tego świata
Najnowszy dodatek pozwala nam zrzucić (przynajmniej na jakiś czas) ludzką skórę i przeobrazić się w postać, z którą raczej nie chcielibyśmy spotkać się na jawie. Zastęp piątki nietypowych bohaterów otwiera najbardziej przyziemny duet – czarodziej i wróżka, a dokonując kolejnych wyborów, można odnieść wrażenie, że robi się trochę mniej życiowo – i to dosłownie rzecz ujmując. Twórcy pozwalają bowiem na wcielenie się w szalejącego w okolicach domostw zombiaka, ducha nawiedzającego smacznie śpiących obywateli, wilkołaka, którego skowyt przy pełnym blasku księżyca zwiastuje, że nadchodząca nocka będzie obfitować w ciekawe wydarzenia i – rzecz jasna – w wampira. Oczywiście podczas kreacji wybranego Sima nie zabrakło bogatego zestawu szczegółów odróżniających reprezentanta danej rasy od reszty postaci, co sprawi, że na ulicy nie spotkamy drugiego takiego samego potężnego czarodzieja – to już jednak od wielu lat znak rozpoznawczy tej serii.
Jak przystało na pełnoprawne rozszerzenie, również Nie z tego świata przynosi zupełnie nową, klimatyczną lokację o wdzięcznej nazwie Moonlight Falls. To dość sporych rozmiarów miasteczko o niezbyt gęstej zabudowie, choć z kilkoma ważnymi punktami, stanowiącymi nie tylko podstawę egzystencji naszych odmieńców, ale i będącymi miejscami, w których tętni nocne „życie towarzyskie”. Architektura budynków oraz rzeźba terenu dość mocno przywodzą na myśl wielkie kinowe hity ostatnich lat, utrzymane w podobnej stylistyce, z sagą Zmierzch na czele, zatem czeka nas mnóstwo okazji, by umilić sobie wolny czas, np. nękając sąsiada atakiem z piwnicy.
Styl rozgrywki zależy już tylko i wyłącznie od naszych preferencji – każda postać posiada mnóstwo oddzielnych cech wykorzystywanych w zupełnie odmiennych okolicznościach. Tak naprawdę jedyną nową umiejętnością, którą możemy zgłębiać i poznawać jej tajniki, okazuje się Alchemia. Dzięki niej, wertując stosy starożytnych ksiąg i wytrwale wypróbowując nowe rozwiązania, z czasem zyskujemy dostęp do coraz ciekawszych przepisów. O ile rozpoczynamy od prostych eliksirów, pozwalających przetrwać bezsenną noc czy łagodzących apetyt, tak kolejne poziomy otwierają dostęp do substancji rozbudzającej płomienne uczucie lub zamieniającej wybranego delikwenta w zombie. Podobne efekty uzyskamy też, gdy uda nam się w zadowalającym stopniu opanować magiczne sztuczki. Czary rzucane przez czarodziejów i wiedźmy nierzadko stanowią jedyną pomoc w starciu z inwazją zombie, jak również niejednokrotnie wykorzystywane są do celów towarzyskich, np. podczas próby udowodnienia racji szefowi. Oczywiście jakość i skuteczność rzucanych zaklęć zależy także od sprzętu, jakim się posługujemy – w menu kupowania odnajdziemy kilkanaście modeli różdżek, z których każda posiada odmienne cechy faworyzujące dany typ magicznych mocy. Trochę blado na tym polu wypadają wróżki, które zostały przedstawione bardziej jako kochliwe imprezowiczki, płatające drobne figle i roztaczające wokół siebie pozytywną aurę.