autor: Maciej Kozłowski
Recenzja konsolowej wersji gry Risen 2: Mroczne wody
Piraci z Arborei dopłynęli wreszcie do portów Microsoftu oraz Sony. Napad zakończył się pełnym sukcesem, chociaż nie obyło się bez kilku ofiar.
- bardzo wygodne sterowanie na padzie;
- walka jest teraz dużo przyjemniejsza;
- dodatek „Świątynia powietrza” za darmo;
- udana polonizacja;
- mechanika i tempo gry zostały dostosowane do specyfiki konsoli;
- spadek jakości grafiki nie jest zbyt odczuwalny;
- zawiera wszystkie zalety oryginału.
- kiepska optymalizacja;
- rozmazana czcionka;
- niewielka liczba slotów na zapisane stany gry.
Po czteromiesięcznym oczekiwaniu i kilkakrotnych opóźnieniach w terminie premiery posiadacze konsol mogą wreszcie zagrać w Risen 2: Mroczne wody. Komputerowa edycja spotkała się z pozytywnym odzewem recenzentów w centralnej Europie, co wynikało głównie z silnego podobieństwa do serii Gothic, ciekawego klimatu gry oraz pirackiej stylistyki. Wszystkie te zalety zachowano w konsolowej wersji produktu, która nie obeszła się jednak bez kilku znaczących zmian.
Fechtunek padami
Tradycyjne sterowanie w Risen 2 zostało doskonale przełożone na język konsolowych padów. Poruszanie się po świecie gry przebiega bezproblemowo, a dobór trigerów i przycisków nie pozostawia wiele do życzenia. Całość jest na tyle intuicyjna i wygodna, że właśnie na padzie grało mi się najlepiej. Duży plus należy się też twórcom za przystępne okno szybkiego dostępu, które automatycznie pauzuje rozgrywkę (to nowość w stosunku do wersji PC). Nieco martwiło mnie, czy grzybki sprawdzą się wystarczająco dobrze podczas szybkiego obracania kamery, jednak moje obawy były bezzasadne – w menu głównym można dowolnie ustawić ich czułość. W trosce o zadowolenie graczy twórcy dostosowali nawet trudność minigierek strzeleckich do właściwości kontrolera – cele lecą teraz dużo wolniej, dzięki czemu łatwiej je trafić. Słowem – jest idealnie.
Mechanika walki, ciekawa na komputerze, dopiero na konsoli pokazuje swoje agresywne oblicze. System fint, parad i kontruderzeń sprawdza się świetnie – fechtunek sprawia prawdziwą przyjemność, a to głównie za sprawą wygodnego sterowania. Nieco gorzej jest ze strzelaniem – zabrakło bowiem opcji autocelowania (choćby delikatnego). Wymaga ono zatem od gracza pewnej precyzji, co nie jest jednak szczególnym problemem – i bez tego faszerowanie wrogów pociskami odbywa się w bardzo przyjemny i efektywny sposób. W związku z tym amatorzy zapachu prochu strzelniczego nie powinni narzekać – czeka ich po prostu nieco większe wyzwanie.
Oko pirata
Oprawa graficzna tytułu odbiega w pewnym stopniu od tego, co mogliśmy zaobserwować na komputerowych monitorach, nie są to jednak rażące zmiany. Świat Arborei urzeka z taką samą siłą, chociaż rzuca się w oczy mniejsza ilość szczegółów. Ucierpiały zwłaszcza niewielkie ozdobniki, takie jak hafty na pirackich kurtkach oraz efekty świetlne (choćby ogień). Całość prezentuje się jednak bardzo dobrze, a pewien spadek jakości grafiki pozostanie zauważalny tylko dla osób, które miały do czynienia z wydaniem przeznaczonym na PC.