Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 30 sierpnia 2011, 12:42

autor: Adam Kaczmarek

Recenzja gry Pirates of Black Cove

Pirates of Black Cove to kolejna szansa zapoznania się z korsarskimi realiami na karaibskich akwenach. Tym razem jednak rum jest wyjątkowo niesmaczny...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Oczekiwania wobec kolejnej gry tandemu Nitro Games/Paradox Interactive nie były może olbrzymie, ale zwolennicy pirackich klimatów z pewnością liczyli na kolejną udaną pozycję spod znaku podbojów, walki na morzu i pojedynków na szpady. Jednakże już na wstępie muszę niektórych fanów ostrzec – Pirates of Black Cove nie jest w żadnym stopniu następcą kultowego Pirates! Sida Meiera. Pierwsze minuty po uruchomieniu aplikacji boleśnie korygują jakiekolwiek nadzieje na dopracowany „symulator” korsarza.

Nowa propozycja fińskiego studia nie wykracza poza granice niskobudżetowej, skromnej produkcji dla niedzielnych graczy, którzy szukają przede wszystkim lekkiej rozrywki opartej na prostych rozwiązaniach. Pirates of Black Cove to zręcznościowa gra akcji połączona z obudowaną żeglarskimi mitami przygodą, w której ciężko się pogubić. Z jednej strony jest to spory zawód dla fanów wypatrujących rozbudowanej mechaniki, z drugiej wygładzona i nieco bajkowa stylizacja ma swoje plusy. Należy do nich w szczególności wszechobecny humor, który potrafi od czasu do czasu rozśmieszyć. Niektórymi żarcikami twórcy próbują zamaskować permanentne braki, tj. katastrofalne ujęcia kamery w trakcie scenek przerywnikowych. Wprawdzie nie wszędzie udało się w ten sposób zatuszować programistyczne wtopy, ale słowne docinki – a przede wszystkim lekkie potraktowanie tematu – w jakimś stopniu zmniejszają udrękę początków kariery morskiego rozbójnika.

Mały atakuje większego i wygrywa. W Pirates of Black Cove nic nie jest niemożliwe.

Pirates of Black Cove to jednak nie tylko zestaw skeczy, ale również historia awanturnika, który ma pogodzić zwaśnione frakcje, a następnie stanąć do walki z tytułowymi przeciwnikami z Czarnej Zatoki. Na samym początku użytkownik musi zdecydować, którą z dostępnych postaci zamierza zabrać na morską wyprawę. Różnią się one wyglądem zewnętrznym (okaleczony młodzik, twarda babka oraz stary wyga), statystykami i specjalnymi umiejętnościami. Dokonanie wyboru nie ma większego przełożenia na rozgrywkę, zbiór misji i fabułę, gdyż gra jest do bólu liniowa i nie pozostawia nam wielkiej swobody w przyjmowaniu zleceń i realizowaniu planów podbicia karaibskich ziem i wód. Zmagania otwiera za każdym razem potyczka z pewnym pułkownikiem, który nakazuje graczowi udać się do twierdzy piratów i przekazać ważną wiadomość. I właśnie ta lokacja staje się standardowo pierwszym domem bohatera.

Główne wyzwanie protagonisty polega na zdobyciu odpowiedniej reputacji u konkretnej frakcji, co automatycznie odblokowuje misje u konkurencji i pcha fabułę ku wielkiemu finałowi opowieści. Sławę zdobywa się poprzez realizację misji – w pierwszym akcie zleceniodawcami są Piraci, w drugim Bukanierzy, a w trzecim Korsarze. Muszę przyznać, że jakość scenariuszy to wyróżniający się pozytywnie element rozgrywki. W trakcie podróży po Karaibach porywamy kilka statków, odbijamy z rąk wroga córkę pewnego wodza, bierzemy do niewoli czarownicę, a nawet poszukujemy skarbów. Zadania są różnorodne i od czasu do czasu humorystyczne. Twórcy ładnie opakowali całość w znane i lubiane opowiastki podlane legendami o syrenach, krakenie i słynnym Davy Jonesie.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.