Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sudden Strike 4 Recenzja gry

Recenzja gry 19 sierpnia 2017, 15:00

autor: Michał Wasiak

Recenzja gry Sudden Strike 4 – powrót na front w starym stylu

Chwytaj karabin i do szeregu! Powrócił generał RTS-ów! Całe koszary tylko o tym gadają! I co najważniejsze, seria Sudden Strike w niezłym stylu wraca do gry.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY
  1. rozbudowana kampania dla jednego gracza;
  2. zróżnicowane i ciekawe misje;
  3. duży wybór jednostek z okresu II wojny światowej;
  4. dynamiczna i wciągająca rozgrywka;
  5. klimatyczna, dopieszczona oprawa graficzna.
MINUSY
  1. mocno oskryptowane misje;
  2. meczące sterowanie;
  3. ubogi interfejs dowodzenia;
  4. nierealistyczne zasięgi ognia i pole widzenia;
  5. nierówne AI.

Wśród fanów gier strategicznych panuje zgoda co do kondycji RTS-ów. Ocenę sytuacji można zawrzeć w krótkim stwierdzeniu „dobrze to już było”. W istocie owa gałąź wirtualnej rozrywki prężnie rozwijała się na przełomie wieków (Warcraft, Age of Empires czy Twierdza to tylko kilka przykładów), by w obecnej dekadzie stać się jednym z wymierających reliktów dawnej epoki. Wprawdzie posucha wydawnicza, jaka dotknęła RTS-y, zelżała nieco ostatnimi czasy, wciąż jednak każda nowa i solidna produkcja z tego gatunku wydaje się nie do przecenienia, szczególnie gdy kontynuuje tradycje znanej i szanowanej marki. A taką bez wątpienia jest Sudden Strike.

Pierwsza część tej serii z 2000 roku zaprezentowała ciekawą formułę, o wiele bardziej taktyczną niż w przypadku większości współczesnych jej RTS-ów. W Sudden Strike’u nie rozbudowywaliśmy baz i nie posyłaliśmy robotników do pozyskiwania surowców. Naszym jedynym zadaniem było dowodzenie wojskami w różnych misjach, odzwierciedlających działania na różnych frontach II wojny światowej. Do dyspozycji mieliśmy ograniczoną liczbę oddziałów, której nie dało się zwiększyć, rekrutując jednostki w barakach. Każdy żołnierz, czołg czy haubica były więc na wagę złota, a jedyna droga do zwycięstwa wiodła przez dokładne planowanie ataku i obrony, taktyczne manewry i umiejętne posługiwanie się dostępnymi rodzajami wojsk. Takie podejście do tematu zapewniło serii wielu fanów, znużonych nieco posyłaniem na wroga kolejnych fal tworzonego naprędce mięsa armatniego, jak to miało miejsce w wielu klasycznych RTS-ach.

Podobna koncepcja rozgrywki stanęła u podstaw najnowszej odsłony serii, ukazującej się aż dziesięć lat po niezbyt udanej części trzeciej. W wiernym poprzednim grom, zarówno w kwestii klimatu, jak i mechaniki zabawy, Sudden Strike’u 4 znowu przenosimy na pola bitew II wojny światowej.

Z pamiętnika żołnierza

W rozbudowanej kampanii dla jednego gracza możemy stanąć po jednej z trzech głównych stron konfliktu – Niemiec, aliantów i Związku Radzieckiego. Każdy rozdział liczy siedem misji, opowiadających historię najważniejszych operacji wojennych w Europie, takich jak niemiecka inwazja na Francję, bitwa na Łuku Kurskim czy bitwa o Berlin. Oprócz tego istnieje również tryb potyczki oraz rozgrywki sieciowe.

Twórcy postarali się, by każda misja kampanii była opatrzona odpowiednim komentarzem historycznym – wprowadzającym w postaci noty encyklopedycznej oraz domykającym w formie notatki z pamiętnika dowódcy. Dzięki temu możemy odświeżyć sobie wiedzę o II wojnie światowej i wczuć się w kontekst naszych działań. Na pochwałę zasługuje również spore urozmaicenie geograficzne owych operacji – od skutych lodem wód jeziora Ładoga, przez zlany deszczem Leningrad, po słoneczną, zieloną Francję.

W kampanii do bardziej skutecznych działań, oszczędzania jednostek i sprawniejszego osiągania celów misji motywuje system gwiazdek, funkcjonujący podobnie jak w Angry Birds – możemy uzyskać od jednej do trzech odznak, które później wymieniamy na usprawnienia w ramach trzech „taktyk” wybieranych przed każdą misją. Dają one określone bonusy odpowiednio dla piechoty, wojsk pancernych i wojsk wsparcia. W dobie ogromnych sandboksów każda gra oferująca konkretny i z góry rozplanowany tryb dla jednego gracza zasługuje według mnie na duży plus. A Sudden Strike 4 należy do takich właśnie produkcji!

Jednostki walczą w niewielkich odległościach od siebie.

Do boju!

Jak prezentuje się sama rozgrywka? Część czwarta, jak już wspominałem, kontynuuje rozwiązania z „jedynki”, pozostając tym samym grą dość kameralną. Nie ma tu mowy o rozmachu i skali znanej z cyklu Total War. Zazwyczaj pod naszą komendą znajduje się kilkadziesiąt jednostek, a misje prezentują jedynie fragmenty słynnych większych operacji. Stajemy się więc jednym z wielu dowódców, odpowiedzialnych za określony odcinek frontu lub działania dywersyjne. Nie jest to jednak żaden zarzut wobec tytułu – mniejsza skala naszych poczynań stanowi bowiem część specyfiki całej serii i stawia nas w obliczu innych niż w przypadku dowodzenia całymi armiami, lecz nie mniej interesujących, wyzwań taktycznych. Te zaś bardzo różnią się w zależności od misji. W trakcie kampanii przychodzi nam więc szturmować linie wroga, bronić kluczowych punktów na mapie, wysadzać mosty na tyłach nieprzyjaciela, chronić konwoje, uczestniczyć w walkach miejskich itd.

Ostrzał artyleryjski jeziora powoduje pękanie lodu.

Bardzo istotne dla powodzenia misji jest właściwe korzystanie z rozmaitych rodzajów wojsk. Sudden Strike 4 oddaje bowiem pod naszą komendę całe mnóstwo wiernie odwzorowanych jednostek z frontów II wojny światowej – wojsk pancernych, artylerii, piechoty, lotnictwa, pojazdów wsparcia etc. Każda z nich ma swoje zastosowanie na polu bitwy, a przypadkowe posyłanie w bój wszystkiego, co mamy pod ręką, kończy się klęską. Ten właśnie aspekt rozgrywki, wraz z odpowiednią orientacją w terenie i stosowaniem manewrów otaczających i zakleszczających, stanowi o głębi taktycznej tytułu.

Miłośnicy realizmu historycznego nie przepuszczą grze jednak sporego mankamentu, wpływającego na jej wojenną wiarygodność. Otóż w odróżnieniu od poprzednich odsłon serii walki toczą się teraz na znacznie mniejsze odległości, zaś pole widzenia jednostek jest wręcz absurdalnie ograniczone. Zapewne taka decyzja była podyktowana chęcią zmniejszenia map, które w „czwórce” są pieczołowicie wymuskanymi makietami – utrzymanie poziomu ich szczegółowości przy wielokrotnie większych obszarach byłoby trudne. Niemniej widok potężnego tygrysa z działem 88 mm strzelającego na odległość 200 m zamiast 2 km budzi pewien niesmak.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.