Recenzja gry Serial Cleaner – świat według czyściciela zwłok
Serial Cleaner świata nie zawojuje, ale bez większych problemów zapewnia kilka godzin całkiem przyjemnej zabawy. Wartość dodaną stanowią oryginalna tematyka i unikatowy styl wizualny.
- dobrze zaprojektowane, różnorodne poziomy;
- solidna, choć niezbyt oryginalna rozgrywka;
- świetnie uchwycony klimat lat siedemdziesiątych w żartobliwej konwencji.
- przeciwnicy są zbyt głupi – nawet jak na ramy gatunkowe;
- mimo pewnego potencjału ostatecznie rozczarowująca fabuła;
- nie do końca sprawdzający się system odblokowywania dodatkowych zleceń.
Chociaż w Serial Cleanerze zmasakrowane ciała i kałuże krwi stanowią stały widok, w opowieści pierwsze skrzypce gra seryjny zabójca, a naszymi przeciwnikami są stróże prawa, to nigdy nie uciekamy się tu do przemocy. Główny bohater nie jest nawet w żaden sposób uzbrojony. Nie musi być, gdyż jego zadanie nie polega na likwidowaniu kolejnych celów, tylko na sprzątaniu po innych mordercach – w taki sposób, by po krwawym spektaklu nie pozostała najmniejsza nawet pamiątka.
W produkcji rodzimego studia iFun4all wcielamy się w niejakiego Czyściciela – profesjonalistę, który jest wzywany na miejsca zbrodni dokonanych przez gangsterów bądź seryjnego mordercę w celu zatarcia – pod samym nosem patrolujących obszar policjantów – wszelkich śladów po tym, co zaszło. Szorujemy więc podłogi do czysta z plam krwi, usuwamy ciała oraz zabieramy wszelkie pozostawione w okolicy dowody pokroju narzędzi zbrodni czy przebrań.
Robota jak każda
Pod nietypową otoczką Serial Cleanera kryją się typowe mechanizmy rodem ze skradanek czy gier w stylu serii Commandos – tyle że okrojone z jakichkolwiek możliwości eliminowania oponentów. Na każdym poziomie mamy więc grupę patrolujących teren wrogów z zaznaczonym za pomocą stożka polem widzenia. Musimy przekradać się między nimi w taki sposób, by realizować cele misji.
Te najczęściej sprowadzają się do przenoszenia ciał z miejsc zbrodni do naszego pojazdu bądź na wyznaczony teren, jak tory kolejowe czy bagno z aligatorami, usuwania określonej procentowo ilości krwi za pomocą wyjątkowo skutecznego „odkurzacza” oraz zbierania konkretnych przedmiotów. Czasem któregoś z tych trzech wymogów brakuje, kilkakrotnie trafiamy też na nieco bardziej urozmaicone zlecenia, ale przez lwią część rozgrywki skupiamy się na wykonywaniu opisanych powyżej zadań.
Na szczęście nie znaczy to, że jest monotonnie. Poziomy są nieźle zaprojektowane i różnorodne, dzięki czemu powtarzanie tych samych czynności nie nudzi. Zależnie od tego, w jakiej lokacji akurat sprzątamy – a są wśród nich chociażby farma, port, domy, backstage sceny koncertowej czy restauracje – możemy zwabiać oponentów w określone miejsca, używając urządzeń generujących dźwięki, korzystać ze skrótów w rodzaju studzienek kanalizacyjnych, przesuwać różne obiekty i upraszczać sobie przejście bądź nawet zamykać policjantów w pomieszczeniach czy chować się w kryjówkach.
Rozgrywce brakuje jakichś wyróżniających ją na tle konkurencji patentów, ale standardowe elementy zrealizowane zostały porządnie i dzięki temu zabawa jest całkiem przyjemna. Szczególnie przypadła mi do gustu częściowa losowość zleceń – po każdej porażce, gdy zaczynamy od nowa na danym poziomie, zmienia się położenie części celów misji oraz interaktywnych obiektów, dzięki czemu to samo zadanie nawet przy kilku podejściach pozostaje świeże i wymusza regularne wprowadzanie korekt do planu działania.
Nie podobała mi się za to nadmierna głupota policjantów – gdy zostajemy zauważeni, rozpoczynają pościg, ale jeśli uda nam się dobiec i wskoczyć do kryjówki, choćby i na ich oczach, to dają nam spokój i wracają na swoje posterunki. Podobnie, jeśli przesuniemy gdzieś ciało, to owszem – zwrócą na to uwagę i podejdą je obejrzeć, ale po chwili zostawią zwłoki w spokoju i jak gdyby nigdy nic odmaszerują na swoje pozycje.
Są to rozwiązania sprawdzające się z punktu widzenia rozgrywki, ale odzierające zabawę z klimatu i większego dreszczyku emocji. W przypadku tego pierwszego elementu początkowo zresztą zastawiałem się, czy nie jest to po prostu zwyczajny błąd, ale możliwość odpalenia trybu wyzwań, w których chowanie się w kryjówkach, pozostając na widoku, jest niemożliwe, rozwiała moje wątpliwości. Zdecydowanie powinna być to opcja dostępna domyślnie, a nie jako wariant zabawy dla osób, które ukończyły już grę i chcą z niej po prostu wycisnąć więcej.