autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry Far Cry: Primal na PC - (nie)prehistoryczny port
Pecetowy Far Cry Primal mimo początkowych obaw o jakość portu okazał się całkiem przyzwoicie przygotowanym programem, który dzięki kilkustopniowemu wyborowi jakości oprawy wizualnej ma szanse na uruchomienie nawet na słabszych maszynach.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- bardzo porządny port z kilkoma poziomami ustawień opcji graficznych lub możliwością dowolnego dobrania tychże ustawień zgodnie z osobistymi preferencjami;
- wszystkie plusy wymienione w recenzji wersji na PlayStation 4.
- zdarzające się drobne bugi związane głównie z interakcją ze zwierzęcymi sojusznikami – podobnie jak w wersjach konsolowych – trafiają się tylko sporadycznie;
- przy najwyższych ustawieniach jakość grafiki nie różni się znacząco od tego, co można zobaczyć w wersjach konsolowych;
- wszystkie minusy wymienione w recenzji wersji na PlayStation 4.
Ubisoft nie ma dobrej prasy wśród hardkorowych fanów elektronicznej rozrywki, którzy często oskarżają francuską firmę o brak należytej kontroli technicznej i wtórność stosowanych w jej grach rozwiązań mechanik odpowiadających za samą rozgrywkę. Francuzom zdarzają się także mało etyczne pomysły, jak na przykład sprawa zakończenia wydanego w 2008 roku Prince of Persia, kiedy to właściwy finał gry należało sobie dokupić oddzielnie za żywą gotówkę. Wydawca testuje reakcje klientów na to, jak daleko może się posunąć, zanim ci zauważą jego zagrywki i zaczną głośno protestować. Taki właśnie protest odniósł skutek w przypadku zniżającej loty serii Assassin’s Creed, ale nie miał szans zadziałać odnośnie kolejnej pozycji z cyklu Far Cry, gdyż ta, w momencie gdy kierownictwo Ubisoftu postanowiło zmienić taktykę, znajdowała się już w zbyt zaawansowanym stadium produkcji.
Uwaga! Niniejszy artykuł skupia się wyłącznie na aspektach technicznych pecetowego portu gry Far Cry: Primal. Po szczegółowe informacje dotyczące rozgrywki odsyłamy do recenzji konsolowej edycji tego tytułu:
W rezultacie Far Cry Primal okazał się solidnym i wciągającym tytułem, ale niestety czerpiącym zbyt wiele z poprzednich gier z serii, nie wyłączając samej mapy, która w sporej części niemal bliźniaczo przypomina tę z czwartej odsłony cyklu. Twórcy przyznali się, że wykorzystali te same heightmapy, ale dopiero post factum, kiedy sprawa wypłynęła już na wierzch dzięki jednemu z polskich serwisów. To zresztą nie pierwszy raz, bowiem już w trakcie przygotowywania Far Cry 3: Blood Dragon posłużono się fragmentem mapy z części trzeciej. Na dodatek po ostatnich wpadkach z pecetowym Assassin’s Creed: Unity, ale także z Batmanem i Mortal Kombat X (wydanymi przez inne firmy), pecetowcy przed każdą dużą premierą nerwowo oczekują sprawozdania z jakości szykowanego dla nich portu. Nie inaczej było w przypadku omawianej pozycji.
Pierwsze doniesienia mediów na temat jakości pecetowej edycji Far Cry Primal nie nastrajały optymistycznie. Grę krytykowano za słabą optymalizację i skłonność do przycinania nawet na potężnym sprzęcie. Na szczęście wydawca, zdając sobie sprawę z problemu, w chwili premiery zaserwował pierwszy patch (uaktualniając tytuł do wersji 1.10), który rozprawił się z większością zgłaszanych usterek. Czy ze wszystkimi? Zapewne nie, ale po spędzeniu w krainie Oros kolejnych godzin, tym razem na pececie, gdy już natrafiłem na jakieś błędy, to dokładnie te same, które występowały również w wydaniu na PlayStation 4. Zazwyczaj były to problemy z naszym zwierzakiem, który niekiedy blokował się gdzieś, nie mogąc się ruszyć, z rzadka stawał zamrożony w wyniku jakiejś akcji lub nie chciała zadziałać związana z nim bezpośrednio czynność, np. nie dawało się go nakarmić. Brzmi nieco dramatyczne, ale w rzeczywistości błędy tego typu zdarzają się naprawdę sporadycznie i jeśli psują zabawę, to tylko w nieznaczny sposób.