Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Satellite Reign Recenzja gry

Recenzja gry 1 września 2015, 13:00

Recenzja gry Satellite Reign – kultowy Syndicate w nowoczesnej oprawie

Satellite Reign chyba tylko z powodu braku praw autorskich nosi właśnie taki tytuł. Ufundowana w serwisie Kickstarter cyberpunkowa strategia to wypisz wymaluj nowa wersja Syndicate’a z 1993 roku. Wersja prawie na miarę naszych czasów.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • zasłużone miano duchowego spadkobiercy Syndicate’a;
  • ogromne klimatyczne cyberpunkowe miasto;
  • duże możliwości rozwoju i wyposażania agentów;
  • swoboda w wyborze kolejności działań...
  • ...oraz stylu rozgrywki – po cichu lub z hukiem.
MINUSY:
  • narracja prowadzona tylko poprzez opisy misji;
  • słabe zróżnicowanie w balansie broni palnej;
  • sporadyczne zacięcia sztucznej inteligencji.

Zmiana koncepcji wydanego w 2012 roku Syndicate’a i zrobienie z gry pierwszoosobowej strzelanki okazało się sporym zawodem, zwłaszcza dla Mike’a Disketta – jednego z programistów, który pracował w ekipie Bullfroga nad oryginalną grą z 1993 roku oraz Syndicate Wars z 1996. Wtedy pojawił się pomysł prawdziwego remake’u „Syndykatu” – strategii czasu rzeczywistego z czterema agentami w roli głównej. Wraz z kilkoma weteranami branży oraz dzięki budżetowi pozyskanemu w udanej zbiórce na serwisie Kickstarter niezależne, nowo powstałe studio 5 Lives stworzyło Satellite Reign – duchowego spadkobiercę Syndicate’a praktycznie w każdym calu.

Satellite Reign przenosi nas do cyberpunkowej metropolii, która wygląda dokładnie tak jak ta z kultowego filmu Łowca androidów. Noc rozświetlają kolorowe neony i świecące billboardy, cały czas pada deszcz, po ulicach krążą futurystyczne pojazdy, a na straganach Azjaci najpewniej sprzedają makaron, który zamawiał Harrison Ford jako Deckard. Władza należy do potężnych korporacji, ich prywatne armie patrolują miasto, a mieszkańcy są pod stałą kontrolą dronów i wszechobecnych kamer. Tu do akcji wkraczamy my – niewielka, tajna organizacja, której celem jest uderzenie w serce tej największej – Dracogenics – i zburzenie istniejącego porządku pozwalającego, by sławni i bogaci mieli wszystko, łącznie z technologią wskrzeszenia po śmierci.

Rozświetlone neonami, pogrążone w deszczu miasto wygląda przepięknie. - 2015-09-01
Rozświetlone neonami, pogrążone w deszczu miasto wygląda przepięknie.

Do dyspozycji mamy czterech agentów o różnych specjalizacjach, listę zadań do wykonania w dowolnej kolejności oraz wspomniane miasto – ogromne, tętniące życiem, po którym możemy się swobodnie poruszać. Podzielone na cztery dzielnice, z których każda oferuje trochę inny styl architektury i dominującą barwę, stanowi tak ogromny labirynt uliczek, zaułków, kładek i przejść, że naszą pierwszą czynnością jest zawsze odkrycie wszystkich punktów służących m.in. do szybkiej podróży. Jeśli tylko nie skorzystamy z opcji przybliżenia, która pozwala wręcz przyjrzeć się fakturze asfaltu, to cyberpunkowe ulice są w stanie urzec swoim wyglądem. Ogromne wrażenie robią zwłaszcza neony i billboardy wyświetlające krótkie filmowe animacje oraz kolorowe refleksy, jakie tworzą się na mokrych od deszczu chodnikach. W połączeniu z subtelną muzyką klimat jest na tyle gęsty i przekonujący, że nie zwracamy uwagi na to, iż sporo obiektów stworzono metodą „kopiuj – wklej”, a w samym mieście nie mamy praktycznie nic do zrobienia poza wyznaczonymi zadaniami. Po drodze możemy jedynie skanować przechodniów (trochę jak w Watch Dogs) albo instalować wirusy w bankomatach, co zapewnia dopływ gotówki. Choć agenci mogą też wchodzić do niektórych budynków, to akcja rozgrywa się tam automatycznie – nie mamy na nią wpływu czy wglądu.

Tryb skanowania ujawnia połączenia pomiędzy ważnymi obiektami na danej ulicy. - 2015-09-01
Tryb skanowania ujawnia połączenia pomiędzy ważnymi obiektami na danej ulicy.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

DalethTichy VIP 21 lipca 2020

(PC) Jednym z głównych bohaterów Satellite Reign jest miasto - dystopijne, oplecione siecią wpływów kilku korporacji (sieć tę można zobaczyć na własne oczy korzystając z umiejętności członka oddziału o klasie "wsparcie"). Miasto to wydaje się oderwanym od reszty świata mikrokosmosem.

7.5
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.