autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry Submerged - eksploracja zakończona porażką
Otwarty świat, eksploracja, przygoda. I relaks. Tyle przyjemności obiecują australijscy weterani branży w grze Submerged. Ile z tych obiecanek przetrwało proces produkcyjny?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- gra działała i nie sprawiała żadnych problemów podczas testowania;
- tylko jakieś trzy godziny „zabawy”;
- niby pomysł, ale...
- ...jak się chwilę zastanowić, to jest to nieudolna próba zrzynki kilku motywów pojawiających się w paru bardziej ambitnych tytułach;
- aż trzy godziny męczarni;
- iluzja otwartego świata;
- słaba historyjka siląca się na epicką opowieść o zatopionym mieście;
- wizualna słabizna na Unreal Enginie 4;
- księżycowy krok głównej bohaterki;
- fortepianowe plumkanie zdobywcy nagrody BAFTA;
- beznadziejny projekt lokacji!
Eksploracyjna gra przygodowa z otwartym światem! Uwielbiam ten gatunek. Gdyby nie słaby rozwój technologii, mógłbym przenieść swoją jaźń do jakiegoś sandboksa – któraś z odsłon serii The Legend of Zelda lub intrygujące światy kreowane przez ekipę Team ICO byłyby dla mnie wprost stworzone. Ewentualnie mogłoby to być postapokaliptyczne Enslaved: Odyssey to the West pełne zdewastowanych wysokościowców, ale to tylko ze względu na rudowłosą Trip, bo gra jest raczej mocno liniowa. Niemniej sami spróbujcie sobie przez chwilę wyobrazić, ile genialnych pomysłów bazujących na powyższych tytułach może jeszcze powstać.
Z takiego lub bardzo podobnego założenia wyszli producenci z australijskiego Uppercut Games. Dysponując silnikiem Unreal 4, postanowili stworzyć ambitne dzieło, które już w samym opisie na Steamie zawiera odważne sformułowanie „gra trzecioosobowa, niebędąca strzelanką”. W tekście pojawia się coś jeszcze o relaksującym doświadczeniu i kilka dodatkowych, znakomicie ujętych informacji odnośnie rozgrywki. Dlaczego znakomicie? Bo w krótkiej notce zawarto absolutnie wszystko, co gra ma do zaoferowania. Po przeczytaniu tego opisu w zakładce Steama już możecie poczuć się tak, jakbyście osobiście ją ukończyli i przy okazji zdobyli w niej wszystkie osiągnięcia.
W Submerged wcielamy się w postać dziewczyny o imieniu Miku, która przybywa skądś do podtopionego miasta w małej łodzi rybackiej. Towarzyszy jej nieprzytomny ranny brat. Naszym zadaniem jest eksploracja niespecjalnie wielkiego, ale otwartego świata i poszukiwanie materiałów mogących ulżyć młodzieńcowi w cierpieniu. Przy okazji za pośrednictwem odnajdywanych piktogramów możemy poznać historię owej pary, a także przyczyny zalania metropolii oraz losy zamieszkującego ją ludu.
Ta budowla, będąca zapewne kiedyś ratuszem, jest centralnym hubem, z którego bohaterka każdorazowo wyrusza podjąć się kolejnego zadania.
Chciałbym móc nazwać Submerged tytułem minimalistycznym, co zapewne pozwoliłoby zmienić odbiór gry i doszukać się w niej więcej pozytywów, ale twórcy zrobili wszystko, by ich dzieło traktować bardziej poważnie. Do kreacji świata wykorzystano silnik Unreal 4, który w kompetentnych rękach mógłby sprawić, że projekt postapokaliptycznego miasta zalanego prawie w całości wodą powodowałby opad szczęki. Autorzy wszem i wobec ogłaszają, że ich studio składa się z weteranów branży, którzy pracowali przy takich dziełach jak BioShock, Freedom Force czy Fallout: Tactics, a kompozytorem muzyki jest Jeff Van Dyck, zdobywca nagrody BAFTA za soundtrack do gry Shogun: Total War i długoletni współpracownik Creative Assembly. Sami przyznacie, że suma doświadczeń członków ekipy Uppercut Games predestynuje ich do stworzenia czegoś naprawdę unikalnego. Niestety, chcieć a móc, to dwie różne rzeczy.