Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 12 grudnia 2015, 19:04

autor: Janusz Guzowski

Bagiński o ekranizacji Wiedźmina, Geralcie i filmowej polityce historycznej

W Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z Tomaszem Bagińskim, reżyserem ekranizacji Wiedźmina planowanej na 2017 rok. Rozmowa dotyczyła głównie charakteru pracy w Hollywood oraz przygotowań do przeniesienia wiedźmińskiej sagi na duży ekran. W rozwinięciu wiadomości znajdziecie podsumowanie najważniejszych wątków.

Tomasz Bagiński udzielił wywiadu dotyczącego między innymi ekranizacji Wiedźmina. - Bagiński o ekranizacji Wiedźmina, Geralcie i  filmowej polityce historycznej - wiadomość - 2015-12-13
Tomasz Bagiński udzielił wywiadu dotyczącego między innymi ekranizacji Wiedźmina.

W piątkowym wydaniu Gazety Wyborczej w dziale kulturalnym pojawił się wywiad z Tomaszem Bagińskim. Urodzony w Białymstoku reżyser jest kojarzony przede wszystkim z krótkometrażową Katedrą będącą ekranizacją opowiadania Jacka Dukaja, filmem Ambition, poświęconym misji sondy Rosetta na kometę 67P, zwiastunami do gier Cyberpunk 2077 i Wiedźmin 3: Dziki Gon, a ostatnio z pełnometrażową ekranizacją opowiadań Andrzeja Sapkowskiego. Rozmowę poprowadził Paweł T. Felis specjalizujący się w tematyce filmowej, zwycięzca VIII edycji konkursu dla krytyków filmowych im. Krzysztofa Mętraka w 2003 roku.

Filmowa polityka historyczna

Rozmowa rozpoczyna się tematem filmów czerpiących z historii narodowych. Wątek związany jest z niezrealizowaną produkcją Hardkor '44, która miała opowiadać o powstaniu warszawskim, jednak w bardziej fantastycznej konwencji, z robotami i elementami nowoczesnego kina akcji. Zdaniem Bagińskiego filmy inspirowane wydarzeniami historycznymi danego państwa to świetny pomysł na budowanie wizerunku kraju na arenie międzynarodowej i na tworzenie skojarzeń między konkretną ekranizacją, przedstawionymi w niej wydarzeniami, a społecznością, której dotyczy. Co więcej, stuprocentowa zgodność z faktycznymi wydarzeniami nie jest tutaj kluczowa, o ile służy to stworzeniu lepszej produkcji. Dobrym przykładem takiego zekranizowania historii jest Braveheart:

Dzięki niemu cały świat poznał nazwisko Williama Wallace'a, choć tak naprawdę była to zupełnie inna postać. Pojawiło się jednak skojarzenie z krajem, z pewnym okresem historycznym, ale także z jego aspiracjami dziś. Takie myślenie o kinie wymaga dalekowzroczności.

Według Bagińskiego polska historia obfituje w postacie, o których można by nakręcić równie spektakularne produkcje.

Wyobrażam sobie film w duchu Braveheart o, powiedzmy, Zawiszy Czarnym. (…) Absolutnie wyobrażam sobie świetny film o Pileckim. Albo o „żołnierzach wyklętych”, to genialny temat.

Warunek jest jednak jeden – taka produkcja musi bronić się jako film sam w sobie, a nie jako narzędzie budowania świadomości czy dzieło moralizatorskie. W związku z tym niekorzystne będą wszelkie naciski spoza świata filmowego czy finansowanie tylko określonego spojrzenia na daną postać lub epizod. Zdaniem Bagińskiego produkcja takich obrazów powinna polegać raczej na współzawodnictwie konkurujących pomysłów, z których ostatecznie zostaje wybrany ten najlepiej rokujący:

Najgorsze rozwiązanie to wydać te pieniądze na jeden albo dwa filmy, które z założenia mają być arcydziełami. Nie będą. Lepiej stworzyć fundusz na tzw. development, czyli rozwijanie projektów. Sto razy mniejszy. Postawić jasny cel: chcemy, żeby te filmy mówiły o polskiej historii, ale niczego więcej nie sugerujemy, dajemy pełną wolność. W ramach takiego funduszu można wyłonić trzydzieści projektów, niech wygra najlepszy. Ale nie wybrany przez gremium starszych panów w politycznym gabinecie, tylko ludzi, którzy znają się na kinie.

Takie podejście dominuje w Hollywood i sprawdza się dość dobrze. Polega ono w dużej mierze na przypominającej działanie ewolucji i doboru naturalnego zasadzie, że w gąszczu wielu współzawodniczących o te same zasoby pomysłów przetrwa ten, który jest najlepiej dostosowany do filmowego środowiska. Dlatego też dynamiczne tworzenie wielu różnych koncepcji jest bardziej pożądane niż rozwijanie jednej idei przez wiele lat bez wystawiania jej na krytykę ze strony konkurencyjnych źródeł:

Trzeba zrozumieć, że istotą amerykańskiego przemysłu filmowego jest bezwzględne wycinanie projektów po to, żeby jakiś inny mógł powstać. To jak walka w dżungli w najbardziej prymitywnej postaci. Ale jestem przekonany, że reżyser, który czasem nie jest gotów żegnać się z ukochanymi pomysłami, podnosić z kolejnych porażek, powinien zmienić zawód.

Wiedźmin

W związku z tym, jeśli ekranizacja Wiedźmina ma odnieść sukces, musi charakteryzować się cechami, których nie będą posiadać jej filmowi konkurenci. Inaczej pomysł zostanie zapomniany, a twórcy utracą dostęp do funduszy. Jednak zdaniem Bagińskiego proza Sapkowskiego ma bardzo dużo takich zalet, które mogą pomóc jej w odnalezieniu się na amerykańskim rynku filmowym i wyrobieniu sobie tam wysokiej pozycji:

Dzisiejsi widzowie lubią w kinie rzeczy trochę oryginalne, ale nie za bardzo. To atut: filmów fantasy było mnóstwo, ale z tego obszaru kulturowego – jeszcze nie. Po modzie na norweskie kryminały może przyjść moda na polskie science fiction. Trochę słowiańskie, trochę inne, dziwne. Mamy unikatowe krajobrazy, ale też stroje, estetykę, specyficzny design rodzący się na styku Zachodu ze Wschodem.

Także główny bohater cyklu wiedźmińskiego, Geralt, jest postacią, która może wiele zaoferować światowemu odbiorcy. To rzadki przykład protagonisty, który zachowuje neutralność wobec wielkiej polityki i rozgrywek między mocarstwami, skupiając się na tym, co do niego należy. Jest również typem, który, choć psioczy i złorzeczy, to ostatecznie podejmuje się heroicznych wysiłków na rzecz lepszej sprawy:

To, co zawsze podobało mi się w wiedźminie najbardziej, to nonszalancka niezgoda na niegodziwość. Jest gdzieś wielka polityka, ścierają się siły i interesy różnych grup, ale naszego Geralta to nie interesuje. Liczy się pomoc konkretnej osobie, tu i teraz. Potwór terroryzuje wioskę? Trzeba zabić potwora, nawet jeśli osadził go tu jakiś wpływowy czarownik. Ktoś cierpi? Trzeba mu pomóc, nawet jeśli według jakiegoś metaplanu poświęcenie tej osoby jest niezbędne, żeby uratować tysiące innych. Poza tym Geralt to typowy Polak. Mówi: „Mnie to nie interesuje, ja się nie mieszam". A potem i tak robi to, co trzeba (…) I ma poczucie humoru. Na tym polega jego urok. Rzadko w książkach fantasy zdarza się tak błyskotliwy, czarny humor, który jest oczywiście przykrywką dla miękkiego serca. Bo Geralt zgrywa cynika, a okazuje się słupem moralnym tego świata. To właśnie bardzo polskie. Często mówimy głupoty, ale gdy trzeba, bierzemy się do działania.

Jeśli chodzi o inspiracje, to Bagiński stara się odciąć od ekranizacji Wiedźmina autorstwa Marka Brodzkiego sprzed 14 lat z Michałem Żebrowskim, jednak dystansuje się także od gier stworzonych przez CD Project RED. Pytany o punkty odniesienia odpowiada:

Film z pewnością nie. Gry w stopniu niewielkim. Najważniejsze są opowiadania z tomu „Ostatnie życzenie”, głównie „Mniejsze zło” i „Wiedźmin”. Błędem byłoby zaczynanie od bitew na sto tysięcy żołnierzy z piątego tomu sagi – najpierw trzeba wprowadzić do całego cyklu.

Takie postawienie sprawy ma dwie zasadnicze zalety. Po pierwsze, pozwala stopniowo wprowadzić światowego widza w świat wiedźmińskiej sagi, nie odkrywając od razu wszystkich kart związanych w najważniejszymi wydarzeniami opisanymi w późniejszych tomach. Po drugie, nie wymaga tak dużych nakładów finansowych, pozwalając na rozegranie filmu raczej wokół motywacji postaci i ich emocji, niż efektów specjalnych, co z dużym prawdopodobieństwem spłaszczyłoby psychologiczny wymiar bohaterów. W związku z tym Bagiński wyraził zadowolenie z faktu, że za scenariusz odpowiada kobieta – Thania St. John:

Zależało nam, żeby to była kobieta – w powieściach Sapkowskiego nie brakuje mięcha, rąbania potworów i materiału na „męskie” kino akcji, ale to zarazem książki niemal feministyczne. Mieliśmy wcześniej inny scenariusz, dzięki któremu znaleźliśmy producenta, ale po liście poprawek okazało się, że lepiej napisać nowy. Thania zrozumiała tę historię i postać w sposób najbliższy oryginałowi. Przekład angielski nie oddaje wszystkich niuansów. A ona przyjechała do Polski, spotkaliśmy się z Sapkowskim, długo rozmawialiśmy.

Ponoć sam Andrzej Sapkowski ufa, że produkcja jest w dobrych rękach i nie miesza się do procesu ekranizacji:

Interesuje się, ale ma mądrość pacjenta, który ufa swojemu chirurgowi. Myślę, że to spotkanie – utrzymane w tajemnicy, w Łodzi – zrobiło na Amerykanach wrażenie. Lepiej zrozumieli fenomen Wiedźmina, ale też przekonali się, jaką osobowością jest Sapkowski. On sam, niesłychany erudyta, miał pewnie z tego spotkania dużo zabawy.

Postawienie na bardziej kameralną opowieść pozwala również mieć nadzieję, że budżet produkcji – 30 milionów dolarów – w pełni wystarczy na realizację zamysłu twórców, bez potrzeby uciekania się do półśrodków i skrótów. Rozwiewa to również nieco wątpliwości dotyczących producenta, którym została firma Sean Daniel Company odpowiedzialna między innymi za Mumię, Wilkołaka czy Szczury z supermarketu, które są uważane za raczej średnie filmy.

To skomplikowana gra. Nie zawsze oscarowy producent jest najlepszy akurat do naszego projektu. A Sean Daniel to przede wszystkim producent skuteczny – jego filmy i seriale są wciąż realizowane. Ma mocną pozycję, w tym roku kręcony był we Włoszech Ben Hur za 140 mln dol. (…) Im mniejszy budżet, tym większa nad nim kontrola. Nie ma ryzyka, że projekt zawali się pod własnym ciężarem.

Budżet produkcji nie jest też przeszkodą, jeśli chodzi o zatrudnienie rozpoznawalnych i uznanych aktorów. Redaktor prowadzący wywiad zapytał wprost o osiągalność takich nazwisk jak Michael Fassbender, który wcieli się w główną rolę w ekranizacji gry Assassin's Creed, na co Bagiński odpowiedział, że większym problemem jest sprawność fizyczna odtwórców kluczowych postaci. Istotnie, wielu bohaterów świata sagi wiedźmińskiej, mimo posunięcia w latach, wciąż doskonale radzi sobie nawet w najbardziej wymagających fizycznie zajęciach:

Finansowo to osiągalne, dla aktorów – ciekawe: mamy dobrze wymyśloną i napisaną postać Geralta, ale też Renfri czy Stregobora. Scenariusze od naszego producenta przeczyta każdy agent w mieście. Problem jest z wiekiem: większość aktorów, o których myślimy, to osoby po pięćdziesiątce, a nasz wiedźmin musi być bardzo sprawny fizycznie. Teraz rozmawiam z dystrybutorami. Jeśli dobrze pójdzie, na początku roku zaczniemy casting.

Zdjęcia prawdopodobnie będą miały miejsce w Polsce, jednak zależy to od wyliczeń finansowych i ostatecznej opłacalności wynajęcia danej lokacji. Jeśli cała operacja nie będzie się kalkulować, twórcy rozważają też kręcenie filmu w sąsiednich krajach, których krajobrazy nie odbiegają klimatem od produkcji, a gdzie zdjęcia mogą okazać się tańsze w realizacji:

Taki mamy plan. Naturalne wybory to Bieszczady i Podlasie, częściowo Jura. Najpierw muszą jednak usiąść panowie z excelami i policzyć słupki, gdzie to się najbardziej opłaca. Może w Polsce, a może u naszych sąsiadów.

Obecnie produkcja jest na etapie kolejnych poprawek w projekcie:

Teraz przechodzimy kolejną rundę poprawek, głównie pod dystrybutorów. A my chcemy się trzymać ducha oryginału. Taka gra w przepychanki.

Film powinien ukazać się w 2017 roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym roku powinny też rozpocząć się zdjęcia do produkcji. Pełny zapis rozmowy z Tomaszem Bagińskim możecie przeczytać pod tym adresem.

Tomasz Bagiński to urodzony w 1976 r. reżyser, animator, rysownik, autor reklam oraz efektów specjalnych do filmów i gier komputerowych. Nominowany do Oscara za animowaną krótkometrażową Katedrę (2002) według Jacka Dukaja, laureat BAFTA za Sztukę spadania (2004) oraz za zrealizowany dla BBC spot reklamujący igrzyska w Soczi. Od 1999 r. związany z Platige Image (jest jednym z dyrektorów kreatywnych), które zajmuje się między innymi grafiką komputerową, animacją 3D i efektami specjalnymi. Na pomysł wyreżyserowania Wiedźmina wpadł siedem lat temu. Premiera jego pełnometrażowego debiutu zaplanowana jest na 2017 rok.