Recenzja Lost Records: Bloom & Rage. Twórcy pierwszego Life is Strange zrobili niezbyt dobrą grę, która mogłaby być d...
Przykro patrzeć, jak z każdą kolejną grą Dontnod udowadnia, że pierwszy Life is Strange był tylko przypadkiem a nie efektem skilli :/
Vampyr, remember me, jusant czy banishers: ghosts of new eden to solidne produkcje, wiec nie twierdzilbym, ze life is strange to wyszedl im przez przypadek.
Tylko właśnie, pierwsze Life is Strange często jest uznawane przez dużą ilość graczy za wybitną przygodówkę. A pozostałe gry nie niosły takiego ładunku emocjonalnego nawet pomimo tego, iż były co najmniej dobre.
Czarny Wilk
No niestety. Za grę, na stanowiskach związanych z reżyserią i pisarstwem, odpowiadają ci sami ludzie, którzy zrobili pierwsze i drugie LiS, więc nie może być mowy o tym, że zabrakło im jakichś kluczowych talentów.
To może być być tak, że oni zwyczajnie zrobili grę, jaką chcieli zrobić, a w głowach mieli wyklarowaną, spóją wizję. Potem poszli już po prostu za ciosem, niekoniecznie dlatego, że mieli kolejne pomysły, tylko niejako z obowiązku i chęci wykorzystania swoich "pięciu minut sławy".
Bo ta gra pokazuje, że to niestety nie sam pomysł jest problemem (niektórzy twierdzą, że nic nie przebije licealistki manipulującej czasem, więc DN nie ma szans dorównać pierwszemu LiS, ale ja się z tym nie zgadzam), a właśnie realizacja - reżyseria, dialogi, sposób pisania postaci itd. Koncepcja jest jak najbardziej w porządku, to realizacja kuleje...
Zgadzam się, to nie pomysł jest problemem Dontnodu a realizacja.Już Deck Nine w True Colors (w Double Exposure jeszcze nie grałem) udowodniło że spokojnie można zbudować równie udaną grę jak pierwsze LiS bez manipulacji czasem - tutaj moce niby też były, ale o wiele mniej efektowne. Grę tego typu niosą postacie, dialogi i reżyseria.
Mi bardzo nie zagrał też drugi LiS, gdzie koncept mieliśmy mocny. Opieka nad młodszym bratem który dysponuje niesamowitymi mocami, ale nie potrafi nad nimi panować i trzeba go ukształtować, to przecież samograjka, która uniosła choćby Plague Tale. Tymczasem tutaj położono ją kompletnie naciąganym scenariuszem i źle napisanymi postaciami. Grając nie wierzyłem że to jest dalej ten sam Dontnod.
Trochę późno ta recenzja, gra miała premierę chyba kilka miesięcy temu :)
Kilka miesięcy temu to premierę miała pierwsza część. Druga część miała premierę z dwa tygodnie temu i to dopiero była pełna gra
Grupa Baxa (graj po polsku) kończą robić spolszczenie do Life is Strange: Double Exposure i potwierdziła, że zajmą się spolszczeniem do Lost Records więc o tyle dobrze.
Co do samej gry to śledziłem ją od zapowiedzi i premiery, nie ukrywam że pomimo braku zachwytów to pewnie chętnie zagram, ale najpierw Double Exposure :D
Próbowałem niedawno, ale ta gra robi fatalne pierwsze wrażenie. Sama ta początkowa sekwencja to jest dla mnie niemal podręcznikowy przykład jak nie zaczynać gier. Chciałem jak najszybciej wyjść z tego samochodu, żeby się porozglądać, zobaczyć jak wygląda świat itd, ale nie, musisz siedzieć i gadać przez telefon co ciągnie się w nieskończoność i od razu nastraja negatywnie do całej produkcji.
W dodatku na konsolach tylko 30 fps, więc to kolejny powód, żeby ją na razie odłożyć. Chciałbym mimo wszystko kiedyś przejść tę grę, ale nie da się ukryć, że sami twórcy postarali się, żeby do tego tak szybko nie doszło.
>niezbyt dobra gra (a nawet "kiepska")
>6.5/10
Recenzja z d0py, nie zdziwiło by mnie też, gdyby okazało się, że śledzi tych Tate'ów na instagramie, czy gdzie oni wrzucają ten swój syf. Oczywiście nie wszystkim gra musi się podobać, bo główne postaci to nastoletnie lesbijki, do tego właśnie masz coś innego w postaci "trzymania kamery", zaznaczam nie popieram tęczowych, ani przebierańców, żeby nie było, grę ograłem i podobnie jak większość ludzi na steamie (BARDZO POZYTYWNE) dobrze się bawiłem przebijając się przez tę historię.
Recenzent nie polubił tej gry, bo zbyt woke pewnie jest.
A tak na serio, no to niech sobie dadzą po prostu spokój z tymi nastoletnimi klimatami i odkrywaniem swojej tożsamości, bo to im już nie wychodzi. A Twin Mirror to mi się nawet podobało. Dobry tytuł.
No ale Banishers i Vampyr były kapitalne. Im rpgi to wychodzą naprawdę dobrze i piszą super postaci oraz wątki, więc po prostu fajnie, jakby dalej cisnęli duże projekty, a z tymi woke przygodówkami dali sobie spokój.
Najlepsza ich gra, byla ich pierwsza gra. Z checia ujrzalbym sequel z troche bardziej zaangazowanym gameplayem i z rownie dobra historia i settingiem.
NeoParyz zasluguje na druga szanse. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=Rx4YsnShYGs