Subiektywniak - Jak Mario z Willisem
"Do tego trzeba jednak rzemiosła, artyzmu, dystansu i ręki, której oczywiście Stallone zabrakło przy produkcji ostatniego Rocky’ego czy Rambo."
rocky'ego nie widzialem, ale ostatni rambo imo rzadzi z przytupem. to nigdy nie mialo byc kino artystyczne. rzemioslo jest za z to najwyzeszej polki tak jak i dystans (niech mi ktos udowodni, ze go nie ma po obejrzeniu i posluchaniu (!) filmu :D). co do reki to stary johny jest wypasiony i ma fajna lape, o czym kazdy kto mu stanal na drodze w filmie, efektowanie sie przekonal. zdjecia sa fajne. fabulka jest fajna. i nie ma tej upierdliwej, gwiezdzistej flagi nawet przez sekunde. po jedynce najlepsza czesc serii bez dwoch zdan.
ja tam za nim tesknilem :)
W sumie filmu nie oglądałem, ale najnowszy Rocky wyglądał fatalnie, widac już ze Stalone to dziadek i nic (nawet najlepsze mejkapy xD) mu młodości nie przywróci. Zgadzam się także z opinnią, że takie filmy przez swoją sentymentalnośc mogą zarobic grubą forse.
Zabrakło również rzemiosła w tym artykule, całe pisanie o filmach to banały, a w przypadku Eastwooda i Za wszelką cenę - stek bzdur, albo zbyt duży skrót myślowy podczas przenoszenia wypowiedzi autora książki, przez co tamto zdanie brzmi po prostu absurdalnie. Zestawienie na siłę Mario i Willisa, dla efektu? Jakiego? Ani to śmieszne, ani zabawne. Uprzedmiotowienie tego dobrego aktora przez nazwanie go "marką" jest zwyczajnie nietaktowne, naleciałość natrętnego PRu ze świata gier, którego jednak nie można stosować wszędzie poza nim. Całość wygląda jak niedokończone wypracowanie z liceum. Gdzie tu jakiś cel, zamysł, z akapitu na akapit nic się nie dzieje, autor po prostu w pewnym momencie przerywa pisanie, jak gdyby skończyła mu się cola do hamburgera i musiał wyjść do sklepu. Na 12-15 latkach to może i robi jakieś wrażenie, ale starsi czytelnicy zapewne od razu wyczują pustotę wiejącą z tego tekstu. Po co w ogóle silić się na pisanie, jeśli się nie ma nic ciekawego, ani odkrywczego do powiedzenia?
(Ignoruję wszelkie zabawy ad personam, teksty w stylu "nie jesteśmy polonistami" oraz przejawy rozkosznego antyracjonalizmu amerykańskiego, tak skutecznie krzewionego na gruncie polskim, pt. "to tylko twoja opinia")
PS. Nie tęsknię za Sylwkiem, diabli z nim, co innego Willis :)
Twierdzenie, że gry prześcignęły Hollywood wydaje mi się dyskusyjne. Po pierwsze trudno znaleźć na sieci jakieś sumaryczne dane nt. temat. Pamiętam jedynie newsy, że gry pokonały w dochodach sprzedaż biletów, ale one stanowią z 55-60% dochodów z filmu, nie zaś 100%. No i jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że Hollywood zarobił poza USA w 2006 roku ponad 8 mld dolarów, zaś największy rynek gier, czyli w USA, ma wielkość 6-7 mld, to jeszcze bardziej powątpiewam w to twierdzenie.
Co do Rambo:
Tak, brakowało mi go. Nie ma już tych starych, dobrych bohaterów, którzy zaprowadzali porządek za pomocą karabinu maszynowego i mocnych tekstów. Oni byli prości, ale nie prostaccy, z klimatem i charyzmą. Uosabiali marzenia każdego dzieciaka na temat "a jak będę duży". Łamali istniejące prawa by zrobić to, co każdemu mówi sumienie, ale nikt się tego nie odważy zrobić. No i co więcej, w tym wszyscy byli tacy... prawdziwi. Z charakterem. Chociaż raczej wolę kino ambitniejsze od typowego łubu-du, to z rozrzewnieniem wspominam takich bohaterów jak Rambo, Harry Callahan czy Snake Plissken.
Witam i dziękuję wszystkim za udział w dyskusji.
Dowodca_Pawel. Niestety nie wiem skąd pochodzą liczby, którymi się posługujesz.
W tekście nie posłużyłem się statystyką, gdyż branża gier wyprzedziła przemysł filmowy w Stanach Zjednoczonych już 4 lata temu, dlatego wydało mi się to zbędne (więcej tutaj http://games.slashdot.org/games/04/12/19/2350234.shtml?tid=98&tid=10 ).
Dane z 2006 r. także są nieco inne od tych, które podajesz - wg szacunków NPD było to 12,5 mld dolarów ( http://www.gamespot.com/news/6164101.html?tag=result;title;3 ). W zeszłym roku było to już 18 mld $ ( http://www.gamespot.com/news/6184847.html?tag=result;title;4 ).
Pozdrawiam.
w temacie cyferek - http://www.theesa.com/facts/top_10_facts.php <--- polecam śledzić informacje z tej strony...
Póki co nie ujrzymy więc w grach nazwisk takich jak Hopkins
Jak to nie? Hopkins FBI :P
Joke :)
Prędzej czy później będą....
Ron Pearlman, Richard Dead Anderson, Mark Hamill, Robert Patrick, Malcolm McDowell, chyba na brak gwiazd w grach nie ma co narzekac. Rozumiem, ze to nie tak liga co Brad Pitt czy Tom Cruse, ale zawsze :)
Nie zgodzę się, że 'Rocky Balboa' jest słabym filmem. Ciekawy portret psychologiczny, gorzkie spojrzenie na 'amerykański sen', rozliczenie starszego pana z przeszłością i szukanie w tym wszystkim motywacji. Oraz oczywiście 'tradycyjna' dla serii pochwała niezłomności. Ostatniemu Rocky chyba nawet nieco bliżej do wymienionego w tekście ' Million Dollar Baby' niż do utrwalonego wizerunku całej serii. Gdybym był złośliwy, słabą ocenę filmu odebrałbym jako objaw zawodu doznanego przez autora, który szedł na film oczekując prostego mordobicia, a dostał ..dobry dramat.
Przy okazji słówko o najnowszej części Rambo - film u mnie wciąż czeka na swoje półtorej godz. 'zawieszenia niewiary', ale zdążyłem obejrzeć kilka fragmentów i przepytać przy piwie dwójkę fanów mrukliwego Johna. Dowiedziałem się o pierwszych wrażeniach: ‘rzeźnia’, o drugich: ‘rzeźnia’, oraz o trzecich: ‘tak miało być’. Nie wyglądali (owa dwójka fanów) na zawiedzionych filmem – dostali to, czego oczekiwali . Tylko podobno w większej dawce. Jednym słowem ‘klasyczna’ rozpierducha rodem z filmów akcji lat 80’s, zrealizowana przy pomocy dzisiejszych środków. Kawałki ciał złych ludzi latają po planie we wszystkie strony, a J. Rambo puszcza spust tylko by zmienić magazynek, taśmę, czy grymas twarzy . Głupie? Oczywiście, ale jak to opowiadano, cała trójka miała podejrzanie zadowolone uśmiechy na twarzach :).
Co do samej recki,czy autor czegoś nie zgubił? „Do tego trzeba jednak rzemiosła, artyzmu, dystansu i ręki, której oczywiście Stallone zabrakło przy produkcji ostatniego Rocky’ego czy Rambo. Niezależnie od wartości samych obrazów, wniosek jest ten sam – starzy bohaterowie są już bardzo zmęczeni, chcą spokoju i mają dość.” – w tekście brak uzasadnienia dla owych ‘braków’, zresztą to chyba jedyne w nim zdania tyczące się bezpośrednio filmu (oprócz zamykającego reckę – łącznie ..aż trzy!). Jeśli to nie efekt zgubienia części tekstu z winy …powiedzmy złośliwego spinacza w Wordzie, to mam uzasadnione podejrzenie, że ten ‘Subiektywniak’ powstał na kolanie. Albo na pięć minut przed meczem w TV. Ale i teksty z kolana czy pisane w pośpiechu nie muszą być słabe, jako przykład można podać wpis jednego z GoLowiczów na ten sam temat, który znalazłem wczoraj: http://drninja.wordpress.com/category/plec-nadrzedna/
Ps. Oczywiście, wciąż może się okazać, że Johny Rambo dla mnie słabym filmem będzie. Ale w takim wypadku, pisząc potencjalną reckę, nie zapomniałbym napisać CO mi się w nim nie podobało..