Nadchodzi nowa era w Star Wars? Kathleen Kennedy zapowiada więcej samodzielnych historii i swobodniejsze podejście do kanonu
Powinni zaprosić Fede Alvareza, żeby zrobił body horror Star Wars, np. o grupce klonów zaatakowanych przez pasożyty na Geonosis :).
Jak news wspomina o K. Kennedy to pewnie zaraz wejdzie słynny odcinek South Parku :)
No niby miała odsunąć się na bok.
Kontrakt kończy jej się pod koniec 2025 bodajże ale ona sama zapowiedziała że do końca życia będzie kręcić filmy.
Niech idzie robić bajki czy coś...
Być może na obranie nowego kierunku wpływ miał sukces Andora. „Star Wars dla dorosłych” udowodniło, że w odległej galaktyce jest miejsce na poważniejsze fabuły oraz nowości.
Nie oglądałem Andora, ale czy ten serial był niezgodny z kanonem? Bo jeśli ten serial był zgodny z kanonem, tylko został nakręcony w bardziej "dorosłym" tonie, to podejście słynnej Pani Kathleen Kennedy jest błędne.
Naprawdę myślę, że teraz jesteśmy w pozycji, gdzie poszerzone są możliwości opowiadania historii oraz tego, jakich twórców filmowych możemy zaprosić, aby opowiedzieli historie, które coś dla nich znaczą – niekoniecznie musi się to łączyć z każdą najmniejszą rzeczą, która została zrobiona w Star Wars.
To brzmi jak zapowiedź katastrofy... przyszłość Star Wars widzę w bardzo "kolorowych" barwach... coś czuje, że szykuje się nam kolejny wysyp seriali typu Akolita. Fani SW muszą być zachwyceni xD
Warto zacząć od przeczytania oryginalnej wypowiedzi Kennedy:
“I really think that now we’re in a position where it’s broadened the possibility of stories and filmmakers we can bring in to tell stories that mean something to them – it doesn’t necessarily have to connect to every little thing thats been done in ‘Star Wars’; it can actually be a standalone story that then builds into many many other stories”
Jej chodziło raczej nie tyle o zgodność z lore, co bardziej o większą samodzielność fabularną kolejnych projektów. W tym sensie, że nie wszystko musi być osadzone w odgórnie nakreślonych ramach, znanych z innych opowieści, np. w czasach wojen klonów, bitwy o Yavin itd.
Ja takie podejście pochwalam, bo też uważam, że twórcy historii Star Wars muszą wreszcie przestać być więźniami tego, co przed laty pobieżnie nakreślił Lucas. Historia tego uniwersum liczy sobie setki tysięcy jak nie miliony lat, więc absolutnie nie ma potrzeby, żeby cały czas kręcić się wokół tych samych wydarzeń, planet, postaci itd. Moim zdaniem przydałaby się chociażby rzecz tak trywialna, jak nowe spojrzenie na moc. Przecież to wręcz niewiarygodne, że w całej galaktyce, w której mieszkało i nadal mieszka relatywnie dużo istot wrażliwych na moc, nigdy nie powstały doktryny i sposoby rozumienia tej tajemniczej energii inne niż te, które proponują Jedi i Sithowie.
Nie powinniśmy też zapominać o tym, że nie cała galaktyka była podporządkowana konfliktowi Imperium i rebelii, bo mnóstwo regionów znajdowało się poza strefą wpływów jednych czy drugich. Jestem w stanie wyobrazić sobie istnienie niezależnych, pojedynczych regionów na tyle silnych i wewnętrznie dobrze zorganizowanych, by stawić realny opór i nie podporządkować się nikomu (ich zdobycie stanowiłoby po prostu wysiłek nieproporcjonalnie duży do potencjalnych zysków). Np. jakaś Republika Mandalorian, złożona z kilku systemów opanowanych przez ten waleczny lud, albo całkiem nowa dla uniwersum Liga Wyklętych, będąca konfederacją planet zarządzanych przez rasę bardzo wrażliwych na moc, naturalnie potężnych i długowiecznych kosmitów, dysponujących nowoczesną technologią i sporym zapleczem militarnym, których nawet sam imperator wolał nie prowokować do angażowania się w konflikt... Baa, można by nawet pójść śladami serialu Ahsoka i zajrzeć poza główną galaktykę, pokazać co działo się w innych zakątkach wszechświata.
A co byś powiedział na brutalny, bezkompromisowy serial o grupach przestępczych z dolnych poziomów Coruscant w stylu Narcos? Albo serial kryminalny o seryjnym mordercy, gwałcicielu i kanibalu polującym na Twi'lekanki? Albo melodramat o pracowniku demontowni zezłomowanych statków na Bracca, który po śmierci córki zmaga się z alkoholizmem i depresją? Albo film survivalowy, gdzie postać rozbija się na opuszczonej setki lat temu planecie, zamienionej przez wojnę w napromieniowane pustkowie pełne toksyn i zmutowanych, niebezpiecznych bestii, starając się naprawić uszkodzony statek i uciec? Jak to mówią, sky is the limit, tylko trzeba wyjść poza strefę komfortu i nie dbać tak maniakalnie o zgodność z lucasowym lore, choćby nawet fani znowu się krzywili.
Tu nie chodzi o swobodę, ale o próbę podlizania się bardziej postępowym grupom społecznym.
Nadchodzi nowa era w Star Wars? Kathleen Kennedy zapowiada więcej osobnych historii i swobodniejsze podejście do kanonu Proszę, tylko nie Kennedy.
" Nadchodzi nowa era w Star Wars? Kathleen Kennedy zapowiada więcej samodzielnych historii i swobodniejsze podejście do kanonu ". Swobobne tłumaczenie, w dupie mamy materiał źródłowy, ważne żeby była inkluzywność i woke :D:D:D
Niech zgadnę , Luke Skywalker okaże się gejem a Ray lesbijką. No i oczywiście Palpatine będzie czarnoskóry.