Indiana Jones powróci bez Harrisona Forda. Lucasfilm już szykuje ponoć reboot kultowej przygodowej serii
Czytając wczoraj ten news jakoś pierwszy zamiennik Indiany o jakim pomyślałem to Armie Hammer.
Problem z nim jest taki ze ma shadowbana w hollywood, koles mial konkretne jazdy, za dosc swobodne wypowiedzi o sexie (swobodne to malo powiedziane), dostal czarna polewke od managementu.
Podobna zreszta sytuacja jest z Jamesem Franco, ale on to akurat taki zwykly drapieznik seksualny, bez odpalow (chociaz kto ich tam wie)
Reboot? Po co? Czy naprawdę już nie można wymyślić niczego nowego nawet w formie sequela czy prequela? Naprawdę trzeba odgrzewać ciągle tą samą opowieść?
Jeśli już Disney chce tak bardzo Indiany Jonesa, to niech to będzie kontynuacja i przejęcie pałeczki przez kogoś nowego (nawet kobietę) byle tylko był to dobry aktor/ka, a nie "poprawność polityczna"...
BTW. Skoro była klapa z H.Fordem, to co dopiero będzie bez niego? Ludzie poszli do kin właśnie ze względu na Forda.
Nawet jeśli to będzie gniot, to marka jest jeszcze na tyle silna że ludzie pójdą do kina, bo to wciąż Indiana Jones, i kasa będzie
To coś w stylu robienia gównianych filmów historycznych o Polsce bo gimbaza na wycieczke do kina i tak pójdzie
Oryginalna trylogia broni się świetnie do dziś, nie widzę najmniejszego sensu w zasadność rebootowania.
Ludzie krytykowali ostatni film dlatego że mało było w postaci Indiany klasycznego Indiany i bardziej on był zrzędliwym dziadem a wszystkie zagadki rozwiązywała silna niezależna kobieta, więc w następnym filmie usuńmy go całkowicie, świetny pomysł
Przecież nie jest powiedziane, że Indiany Jonesa nie będzie. A że Forda w tej roli nie będzie to inna sprawa i nic dziwnego. W końcu, zanim się zabiorą za kręcenie, to chłop będzie miał sto lat jak dobrze pójdzie, a jak nie, to umrze do tego czasu. Więc to raczej naturalne, że się już nie nadaje do huśtania się na biczu w kolejnym filmie.
Inna sprawa, że w ogóle nie widzę sensu w rebootach tej marki.
Mi się dużo bardziej podobały filmy The Adventures of Young Indiana Jones oraz serial The Young Indiana Jones Chronicles. Mogliby wrócić do tych klimatów.
Jeśli nie przywalą jak to mają w zwyczaju jakimś polit poprawnym czymś (za Trumpa może się uda, że jednak nie przywalą) to może to być dobry film, jednak muszą zrobić dobry scenariusz i może nieco młodszego aktora niż Harrison Ford w pierwszym filmie. Zaczynając jakimś origin story Indiany w rodzaju filmów telewizyjnych Przygody młodego Indiany Jonesa i serialu Kroniki młodego Indiany Jonesa.
Do tego dobrze dobrana obsada. Ja bym w roli Indiego widział kogoś takiego jak: Jace Norman, podstarzała (25 lat) gwiazda Nickelodeon, dla którego to w końcu byłoby wyrwanie się z produkcji dla nastolatków i pójście dalej, Asher Angel (Shazam jako dzieciak czyli Billy) oraz Ty Simpkins (ten na zdjęciu) - gość dziś 23 lata, gra całe życie mając na koncie role w Iron Manie 3, Jurassic World i Wielorybie
A czy to musi być jakiś reboot? Nie można zrobić tak jak z postacią Jamesa Bonda, że jest to rola przechodząca na nowego aktora co pokolenie?
Ogólnie to bardzo lubię takie filmy i fajnie, że chća kontynuować serię. Oczywiście każdy "nowy" Indiana to będzie ciężar i kontrowersje, czasem złe wybory, ale to by chyba był najlepszy kierunek.
Studio chce dać marce „odpocząć” przed rozpoczęciem rebootu.
Może być ciężko, sukces ostatniego Wielkiego Kręgu może im to pokrzyżować bo sequel w drodze a tam będzie dalej cyfrowy Harrison Ford.