Gracze spełnili pierwszy wymóg w walce przeciwko niszczeniu gier, ale sukces inicjatywy europejskiej stoi pod znakiem zapytania
Ta garstka graczy musi się pogodzić, ze większość wybrała co wybrała. Większość ma w nosie czy grę zabiorą, czy będzie można nią grać za jakiś czas, czy nie.
Mają w nosie jakość produkcji, mają w nosie pudełka, mają w nosie ceny gier, mają w nosie, że twórcy sprzedają niedorobione produkcje, przekupując recenzentów (stalker 2, SW:O, DA:V i wiele innych), mają w nosie, że za grę FTP trzeba zapłacić, łykają jak świeżynki remastery i rimejki zamiast nowości itd. Gracze wybrali.
Na steam mamy jedne z najwyższych cen na świcie - Polacy olali sprawę, bo min Łowcy Gier chcieli to zmonetyzować, zarobić kase na akcji, przez co wywiązał się konflikt miedzy organizatorami akcji o niże ceny, a pasożytami z Łowców Gier.
Oryginalni twórcy przestali promować, a ŁG jak zobaczyli, że kasy z tego nie będzie, to też zaprzestali. I tak akcja spaliła na panewce przez chciwość.
Więc tak, świat growy schodzi na psy i my sami go w tę stronę pchamy.
I nic się z tym nie zrobi, bo jest on zbyt rozwodniony. Kiedyś gracze, to była paczka, grupa, która myślała podobnie, chciała tego samego itd, ale to dlatego, że gry były niszowe. Teraz każdy jest graczem i każdy decyduje, przez co nie ma zgrania i nie będzie.
Wcale sie nie zdziwię jak recenzje indiany będę kupione jak Stalkera, Otwlasta czy Dragon Ejdźa i dostaniemy w recenzjach 8/10, a od graczy 6/10. Obym się mylił, bo Indiana to jeden z moich ulubionych filmowych uniwersów.
Uff nawet jeśli temat pójdzie wyżej, to zaraz wjedzie na całego lobbing przemysłu growego i będzie raczej klapa.
Dokładnie, dawniej w gry grali głównie ci naprawdę zainteresowani grami, a reszta nie wiedziała o istnieniu gier, a nawet jeśli niektórzy wiedzieli to mieli to w tyłku, bo ich to nie interesowało. Teraz jednak w gry każdy gra, jednakże większość nie jest poważnie zainteresowana grami, ot gry po prostu zostały jedną z wielu rozrywek współczesnego świata. Stąd takie wypaczenie branży, bo niestety jednak większość klientów jest ważniejsza i decyduje o branży.
A tak to mniej więcej wygląda: gra nie wygląda super hiper ładnie? Olać. Stąd takie wyścigi graficzne i liczne problemy przy produkcji gier i rozgrywce.
Ale co oni chcą osiągnąć? Chcą w jakimś stopniu wymusić zmianę prawa własności intelektualnej i to, że Steam, GoG czy inny sprzedawca nie sprzeda im licencji, w której jest "licencję możemy zawiesić lub anulować"? Bo jeśli nie to tak naprawdę nic nie zmienią. Zawsze "sprzedawca" gry będzie miał prawo autorytarnie zawiesić lub anulować "kupującemu" licencję. Proponują jakieś ustawy, które wymuszą na twórcach gier np utrzymywanie za serwerów na których gra "kilka" osób? Tzn jeśli Redzi zrobią w Wiedźminie 4 tryb multi to muszą utrzymywać serwery do końca świata? Nawet jeśli wyjedzie już Wiedźmin 5, 6 i 7?
Nie. Tu raczej chodzi o offline patche i ewntualnie możliwość tworzenia serwerów przez społeczność. I tak twórca wyłącza swoje serwery (nie musi nic utrzymywać) a gracz może sobie grać samemu z np botami albo założyć swój serwer na komputerze i go udostępnić innym. Kto będzie chciał grać w takiego nwm BF2 czy CoDa 1 to będzie mógł.
Przynajmniej ja tak to widzę i tak rozumiem tą inicjatywę