Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 27 października 2005, 15:39

autor: Maciej Myrcha

Gizmondo proszkiem do prania brudnych pieniędzy?

Trzeba przyznać, iż konsola Gizmondo nie ma szczęścia na rynku, oj nie ma. Co prawda dzięki swoim funkcjonalnościom mogłaby powalczyć przynajmniej o część rynku platform mobilnych z DS czy PSP, jednak jak mówi stare przysłowie, "jak nie urok to ... przemarsz wojsk". Okazuje się, iż zarząd firmy Gizmondo mógł mieć konszachty z mafią.

Trzeba przyznać, iż konsola Gizmondo nie ma szczęścia na rynku, oj nie ma. Co prawda dzięki swoim funkcjonalnościom mogłaby powalczyć przynajmniej o część rynku platform mobilnych z DS czy PSP, jednak jak mówi stare przysłowie, "jak nie urok to ... przemarsz wojsk". Zaniedbano reklamę Gizmondo, nie stworzono odpowiedniej bazy tytułów a do tego wszystkiego, okazuje się, iż zarząd firmy Gizmondo mógł mieć konszachty z mafią.

W zeszłym tygodniu ze swoich stanowisk zrezygnowali Carl Freer oraz Stefan Eriksson, którzy wraz z dwoma innymi członkami zarządu, powiązani są ze szwedzką grupą mafijną. Pan Eriksson (swoją drogą dość popularne nazwisko w tamtej części Europy:) w czasie swoich "rządów" w firmie zarobił ponad 3 miliony USD - nie byłoby to wcale dziwne, gdyby nie fakt, iż w latach 1993-94 dwukrotnie stawał przed sądem pod zarzutem współpracy z mafią. Oskarżono go także o fałszowanie pieniędzy i próbę wyłudzenia 3 milionów USD od banków - został za to skazany na 10 lat więzienia. Uważano go za mózg operacji przypisywanych tzw. Mafii z Uppsali, gdzie co interesujące, mieści się teraz główna siedziba szwedzkiego oddziału Gizmondo. Jak więc można takiemu człowiekowi powierzać kierowanie działającą zgodnie z prawem firmą? Dodatkowo, kto zatrudnia w niej w charakterze szefa ochrony przestępcę skazanego za szantaż i zabójstwo? A takie właśnie stanowisko sprawował w Gizmondo Johan Enander, pseudonim mafijny Torpedo, który zajmował się ściąganiem haraczu i odzyskiwaniem długów.

Szwedzki dziennik Aftonbladet poszedł w śledztwie dalej i okazało się, iż cała ta sprawa jest dość "śmierdząca" - otóż Eriksson jest również współwłaścicielem Northern Lights, firmy developerskiej, która dostała od Gizmondo 3.5 miliona dolarów za stworzenie na konsolę gier Chicane i Colours. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż oficjalnie tytuły te powstawały w Indie Studios i Warthog. Pozostali członkowie zarządu Gizmondo powołali niezależny komitet, który ma przyjrzeć się bliżej wszystkim transakcjom zatwierdzanych przez Erikssona i osoby z jego otoczenia. Niewykluczone, iż firma stała się pralnią brudnych pieniędzy mafijnych a jeśli to znalazłoby potwierdzenie w rzeczywistości, nie wpłynie zbyt korzystnie na wizerunek konsoli na świecie.