futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje
Wiadomość sprzęt i soft 2 kwietnia 2021, 21:41

The Mandalorian wygląda tak magicznie dzięki wielkim ekranom LED

Serial The Mandalorian od Disneya zachwycił widzów oprawą wizualną. Szczególne wrażenie zrobił drugi sezon. Firma Industrial Light & Magic zaprezentowała technologię, która pozwoliła osiągnąć taki efekt.

Firma Industrial Light & Magic opublikowała w serwisie YouTube materiał, który dogłębnie omawia ulepszenia, jakim poddano ogromny – oparty o silnik Unreal Engine – wirtualny plan, określany jako StageCraft 2.0, wykorzystany do produkcji drugiego sezonu serialu The Mandalorian (o powstawaniu efektów specjalnych w pierwszej serii show Disneya informowaliśmy Was tutaj). Stanowiąca jeden z jego najważniejszych elementów gigantyczna ściana LED została znacznie rozbudowana i zaktualizowana o należącą do ILM technologię Helios, która pozwala renderować efekty wizualne w czasie rzeczywistym.

Ściana jest półokrągła, ma ponad sześć metrów wysokości i 270-stopniowy kąt zakrzywienia. Pod nią znajduje się scena w kształcie koła o średnicy 22,86 metra. Reżyserzy mogą chodzić po niej i oglądać renderowane – przy użyciu układów graficznych Nvidii – w czasie rzeczywistym otoczenie za pomocą przenośnych kamer. Na bieżąco mogą też zmieniać rodzaj i jasność oświetlenia – tak aby padało ono na aktorów w sposób, jaki sugerują istniejące na cyfrowych planach źródła światła – a nawet całe tła. Ponadto dzięki technologii Helios na obraz od razu nakładane są efekty pokroju ray tracingu oraz przygotowane wcześniej obiekty 3D, co już w trakcie kręcenia poszczególnych ujęć pozwala zobaczyć obraz maksymalnie zbliżony do efektu końcowego.

Zespół pracujący przy drugim sezonie The Mandalorian był zachwycony nowym rozwiązaniem. Nie tylko pozwoliło ono ekipie produkcyjnej wprowadzać błyskawiczne (w ciągu zaledwie godziny) zmiany w dekoracji poszczególnych planów tak, aby były one jak najbardziej zbliżone do wizji reżysera i operatora, ale także ułatwiło pracę aktorom. Ci ostatni szczególnie docenili fakt, że nie musieli już udawać, że znajdują się w danym miejscu – do czego są zwykle zmuszeni, gdy jakaś produkcja powstaje w oparciu o tzw. greenscreeny – tylko mogli w nim naprawdę być. Wciąż w świecie wirtualnym, jasne, ale to najlepszy kompromis, na jaki pozwala współczesna technologia, jeśli np. akcja kręconego tytułu rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej.

Wirtualny plan 2. sezonu The Mandalorian. Źródło: YouTube - ILMVFX.

Tak jak w przypadku The Mandalorian. Wyjaśnia to, dlaczego drugi sezon serialu prezentuje się tak dobrze. Jego twórcy – z Jonem Favreau na czele – zgodnie stwierdzili, że zastosowanie technologii dostarczonej przez ILM jest ostatecznie nie do wykrycia, a ona sama została w pełni wykorzystana w co najmniej 50 procentach zdjęć do drugiego sezonu gwiezdnowojennej produkcji. Jej użycie pozwoliło również zaoszczędzić czas i koszty, które normalnie trzeba byłoby przeznaczyć na postprodukcję. Dość zwięźle i obrazowo podsumował to Richard Bluff, odpowiedzialny w dziele Disneya za efekty wizualne: „Mamy teraz możliwość chwycenia dowolnego drzewa w lesie… i przeniesienia go w inne miejsce” (via Engadget).

Technologia opracowana przez ILM robi niemałe wrażenie – człowiek chciałby wręcz znaleźć się fizycznie na takim planie. Aby to zrobić, nie trzeba jednak lecieć do Stanów Zjednoczonych. Podobne rozwiązanie jest bowiem stosowane w warszawskim studiu polskiej firmy Platige Image.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej