Lost Records: Bloom & Rage
Gra o bandzie rozpuszczonych nastolatek które nudzą się w domu, nie potrafią dogadać się z bliskimi, więc wolą szlajać się po znajomych i bujać w leśnej chatce paląc jointy i eksplorując swoją seksualność. Gramy jedną z nich – grubą rudą która uwielbia „kamerować” co popadnie. Oczywiście w roli złych występują tutaj tylko biali faceci. Jest jedna „zła” kobieta, ale to nie jej wina, ona jest biedna i poszkodowana i pod wpływem złego faceta – możemy jej przebaczyć lub nawet przekabacić ją na swoją stronę.
Optymalizacja ujdzie, ale na 3070 w 1080p są straszne dropy fps ze 120 do 80 – lepiej zrobić lock na 60fps i grać stabilnie na padzie.
Toporne, powolne dialogi i animacje twarzy.
Świetny feeling kamery, nagrania które potem możemy odtwarzać wyglądają czasem jak prawdziwe (gdy akurat nie widać na nich błędów tekstur i cieni).
Niestety spadek jakości z każdą kolejną grą od pierwszego life is strange – poziomu chyba już nie odzyskają, tym bardziej, że teraz gry muszą mieć „misję”.
Fabuła nudna jak flaki z olejem. Pierwsze zdanie mojej mini-recenzji w zasadzie doskonale opisuje 70% gameplayu. Toczymy dialogi, uczestniczymy w nijakich wydarzeniach eksploracyjnych, czasem malujemy twarze i demolujemy miasto – bo przecież właśnie tak walczy się o wolność i niepodległość uciśnionych XD.
Okazuje się jednak, że wszystko to jest jedynie wspomnieniem, bo rzeczywista gra toczy się we współczesności, gdzie oglądane wcześniej przyjaciółki spotykają się po latach by otworzyć tajemnicze pudełko. Gra sprowadza się do manipulowania znajomościami tak, żeby relacje z przyjaciółkami zarówno w przeszłości jak i przyszłości były jak najlepsze, tak byśmy razem mogli otworzyć pudełko.
Niestety, w moim przypadku laski raz za razem strzelały fochy, pomimo wybierania najlepszych i najbardziej troskliwych odpowiedzi i reakcji – wybierały jednak warczenie na mnie, zamiast zaakceptowania chęci pomocy. Ostatecznie pudełko otworzyłem sam – niestety był to już koniec gry, chociaż bezczelnie przerwano fabułę i zahintowano część drugą – mam nadzieję, że wyjdzie, chociaż tak naprawdę wystarczyłby trzeci epizod, nie wiem czy potrzeba aż dwóch kolejnych.
Tylko dla zagorzałych fanów gier tego typu – od zniknięcia telltale na bezrybiu i rak ryba, ale akurat tą grę można moim zdaniem spokojnie pominąć. Dużo lepiej bawiłem się w „tell me why” i „twin mirror” bo tam chociaż było po co dalej grać. Tutaj oglądamy obyczaj o niczym.
P.S. Polecam ścieżkę dźwiękową z gry na spotify, niektóre kawałki są niezłe i ogólnie muzyka to jeden z lepszych elementów gry, robi super klimat.