Chop Goblins
Prosty FPS z kampanią do godziny czasu. Eliminujemy gobliny w pięciu różnych miejscówkach mając do dyspozycji 5 broni. Grafika rodem z początku tego wieku i przyjemna muzyczka. Nie ma tutaj skoku, więc, aby się dostać gdzieś wyżej trzeba kombinować. Jest kilka sekretów. Gra pod osiągnięcia, ale w moim przypadku one nie działały. Można zagrać.
Nie ma co, kryć, David Szymanski to jest gość, i jego bracia zresztą też. Po tym, jak dowiedziałem się, że tworzą parodię pierwszych części pecetowego „Harry’ego Pottera” zatytułowaną „Secret Agent Wizard Boy and the International Crime Syndicate”, ze łzami w oczach i wbrew wszelkiemu rozumowi gotów byłem ogłosić ich godnymi wszelkich branżowych zaszczytów i apanaży, jakie tylko otrzymać można. To jednak historia na inny dzień (ale serio, ta ich gra jest wprost genialna!). Tymczasem okazuje się, że Szymanski maczał palce i w „Dusku”, i w „Gloomwoodzie”, i w „Iron Lungu”, i Bóg jeden wie w czym jeszcze…
W porównaniu do innych jego gier „Chop Goblins” to jednak jest, nie da się tego ukryć, propozycja bardzo skromna, wprawka zaledwie, taki tam old-schoolowy boomer shooter, który ukończyć można w jakieś dwie godzinki. Pod względem rozgrywki to się ta gra jakoś szczególnie nie wyróżnia, a i grafika, choć przyjemnie retro, nie robi jakiegoś większego wrażenia. Muzyka jest za to bardzo dobra, świetnie się jej słucha i przywodzi mi ona na myśl szczególnie miłe wspomnienia z dzieciństwa spędzonego przed ekranem komputera. Poza tym jednak czuć, że to maleńki projekt stworzony między dziełami większego kalibru i, gotów jestem rzec, większej maestrii. No ale cóż, czasem i takie gry są najwyraźniej potrzebne, i to nie tylko graczom, ale i samym twórcom.