...i dziś dostałem maila. Powodem wysłania były martwe piksele, nie działający napęd DVD oraz prawdopodobnie padnięty dysk. Teraz mi piszą, że laptop miał "zalane elementy" i za naprawę (klawiatura, płyta główna, administracja, transport, naprawa itp) życzą sobie około tysiaczka. Podróżował ze mną z pracy do domu i odwrotnie, ale nie przypominam sobie by kiedykolwiek był zalany. Nie za bardzo wiem jak teraz postąpić i co im napisać, nie jestem na utrzymaniu rodziców i wydanie tauzena na komputer będący na gwarancji trochę rozbija mi budżet. Czy ktoś miał podobną sytuację? Da się jakoś wyjaśnić sprawę i, jeśli już nie zniwelować tych pobocznych kosztów, to chociaż obniżyć je? Wolę spytać na razie was, komputerowców, niż użerać się mailowo z MSI...
zacznij od tego by wysłali Tobie dowody zalania w postaci zdjęć i się odwołuj od tej decyzji
Zdjęcia wysłali - Widać na nim brązowe plamy na płycie i pokrywie. Naprawdę nie wiem jak to się stało, ale jak już pisałem, był ze mną w wielu miejscach i mogło do tego dojść. Chodzi mi o to, czy mimo że jest na gwarancji, muszę płacić (poza częściami, to rozumiem) ponad połowę tej kwoty za naprawę, VAT, transport, administrację.
W tym przypadku nie jest już na gwarancji i dlatego policzyli Ci wszystko. Więc lepiej kupić części i wymienić samemu lub dać komuś kto zrobi to taniej np. jakiś lokalny sklep/serwis.
Nie jest na gwarancji? Dlaczego? Chodziło mi o naprawę ekranu, dysku i napędu DVD, a oni chcą mi wymienić za grubą kasę klawiaturę i płytę główną. Czyli jak się nie zgodzę, to przyślą mi z powrotem teoretycznie zepsuty jeszcze bardziej laptop i mam sobie z nim radzić?
A dysponujesz zdjęciami przed wysyłką?
Takie numery to z tego co czytałem dotychczas serwis ASUS Czechy odstawiał.
Jak masz zdjęcia to im odeślij i napisz, że to nie Twój sprzęt i prawdopodobnie doszło do pomyłki bo Ty nic nie zalałeś. Laptopo w momencie wysyłki był czysty i niczym nie zalany ...
Co za problem dla serwisu wylać coś i zrobić ładną fotkę lub wysłać zdjęcia nie Twojego sprzętu?
Poproś o zdjęcia numeru seryjnego Twojego laptopa z widocznymi zalaniami.
oddawałem laptopa z hp zrobili to samo czyli wmawiają że zalane a ta naprawdę usterka jest gdzie indziej.
Nie mam zdjęć sprzed wysyłki, raz zdejmowałem obudowę by przeczyścić wiatrak. Nie widziałem wtedy takich plam (ok.2 miesiące przed wysyłką).
Na jednym ze zdjęć jest S/N, ale nawet nie wiem czy to mojego lapka. No jakoś nie zapamiętałem ;)
Wybaczcie te pytania, po prostu nigdy przedtem nie wysyłałem nic na gwarancję (jak widać dobrze robiłem) i nie mogę zrozumieć dlaczego mam w komputerze objętym gwarancją płacić za naprawę czegoś, co w ogóle nie zostało ujęte w formularzu przeze mnie wysłanym.
Po co ludzie kupują te beznadziejne laptopy MSI? Sa zrobione z gowna, szybko padaja i jest problem z częsciami.
mnkh - A coś przydatnego do dodania masz?
Odpiszę im maila że nie wiem skąd te plamy, i czy w ramach gwarancji wymienią mi to co było w formularzu (ekran, DVD i dysk). Zobaczę co odpiszą. Będę dalej jednak wdzięczny mądrym głowom, które się tutaj wpiszą z poradą.
Przy zalaniu tak jak w przypadku uszkodzenia mechanicznego gwarancja jest anulowana. Niestety takie jest stanowisko większości serwisów. Dlatego pierwsze co robili to nie patrzyli czy działa DVD lub czy matryca jest OK tylko szukali śladów zalania...
Niech będzie, ale to trochę, co by nie pisać, naciągane - Nie widziałem takich plam jak te 2 miesiące temu --->
Oba stanowiska działania (praca i dom) przed każdym użyciem lapka czyszczę, nie rozlewałem nad nim niczego itd. Dziwi mnie to że sprzęt nawalał z ich winy (matryca, napęd, dysk), a nagle wynaleźli coś nowego i anulowali mi gwarancję. Trochę mało to profesjonalne.
Tak czy siak, czekam na odpowiedź mailową czy mi to zrobią. Jak nie, chyba najlepiej będzie kazać im odesłać go z powrotem i do lokalnego serwisu, plując na tę ich całą gwarancję. Ja pierdzielę...
Aen--->rozmawiaj z nimi grzecznie ale stanowczo, że laptop nie był nigdy przez ciebie zalany. Może w trakcie transpotru ktoś go zalał i teraz szukaja jelenia.
Bishop - Tak zamierzam zrobić, ale czekam na odp. na maila - Napisałem im że nie zalałem go niczym i proszę o naprawę w ramach gwarancji tego co wyszczególniłem. Zobaczymy. Przyznam szczerze że nie spodziewałem się problemów.
Fajnie ze taki watek powstal. Teraz przed kazdym wyslaniem sprzetu bede robil fotki zeby nie mogli mnie wydymac na kase. Powodzenia w walce z nieuczciwym serwisem
[17] - racja.
chociaż jeśłi toś am podejście "no nie przypominam sobie żebym go zalał, no wożę tu i tam więc może... ale nie... to mam wrażenie, ze jednak nie bardzo dba albo o sprzęt albo o pieniądze po ewentualnej stracie.
Nie być pewnym, czy zalało się laptopa, czy nie?
Jaja sobie robisz? Cyba im tego w mailu nie napisałeś w ten sposób :P
No i dostałem odpowiedź. Najpierw napisali:
"Możemy przygotować Panu kosztorys z wyłączeniem płyty głównej i klawiatury ale nie dajemy gwarancji że przeprowadzona usługa pozytywnie wpłynie na działanie notebooka."
Odpisałem, żeby w takim razie zajęli się usterkami z powodu których go wysłałem. Odpowiedź jest taka:
"W przypadku zalania głównego komponentu jakim jest płyta główna serwis nie będzie sprawdzał urządzenia.
Nienaprawiony notebook zostanie zwrócony do Pana."
Czyli mam ich w dupie, szkoda że nie napisał w poprzednim mailu że nie dostaną forsy = nie naprawią mimo gwarancji. Niech się pałują...
Chyba kurier nawalił... ?
Szkoda, że tak się skończyło ale przeważnie tak to wygląda w takich przypadkach. Nic to. Próbuj naprawić lokalnie, bo może jeszcze nie wszystko stracone.
Buli - Nie mam wyboru, Tak czy siak, to kolejny już dowód, że zakup laptopa MSI był błędem. Odpiszę im że mam ich w dupie i są niepoważni i czekam z powrotem na laptopa.
laptop podróżował ze mną do pracy, "obsługiwał" też wiele imprez i wielu ludzi z niego korzystało. Ja go nie zalałem, ale pewnie mogło się to zdarzyć.
W takim razie skąd wąty do serwisu? Najwidoczniej ktoś Ci go zalał, a że nie byłeś jedynym użytkownikiem, trzeba było wziąć takie coś pod uwagę, zwłaszcza jeżeli laptop jeździł na imprezy. Przykro mi, że musisz płacić tysiaka za naprawę, ale tak to jest, jak pożycza/użycza się tak drogi sprzęt.
Podejrzewam, że raczej w 99% przypadków (nie ważne jakiej firmy laptop) serwis postąpi właśnie w ten sposób. Co do odpisywania im to lepiej odpuścić (szkoda nerwów), bo dla nich to pewno ubaw, a nie branie tego do siebie.
Przeciez problemy z napedem optycznym i dyskiem mogly spokojnie wynikac wlasnie z uszkodzonej przez zalanie plyty glownej, ergo bez jej naprawy mogliby nie byc w stanie zwrocic ci w pelni sprawnego sprzetu - a nawet gdyby, to nie ma zadnej gwarancji, ze wlozony nowy dysk i naped nie zaczelyby szybko sprawiac problemow, i znowu zawracalbys im dupe i plul na nich, jakby to byla ich wina. Serwis ma absolutna racje, pretensje miej do tego, kto zalal ci laptopa, i sie nie przyznal.
Aen - anulowanie gwarancji z powodu zalania jest BARDZO profesjonalne.
Wydaje mi się że tak połowa jak nie 80% serwisów działa.
Bo to jest zawodny sprzęt a obsługiwanie wszystkich gwarancji byłoby kosztowne.
Wiec robi się tak.
A poza tym - dysk i dvd teoretycznie mogłyby z powodu zalania paść.
Ok, temat w takim razie do zamknięcia. Laptop wróci z powrotem i oddam go pod opiekę znajomemu z serwisu. Może on sobie chociaż nie zaśpiewa tysiaka za płytę główną i klawiaturę, kiedy poproszę go o wymianę napędu i dysku.
Aen - ale po co ci serwisant?
Dysk - 200zł, napęd - 50 czy tam 80. Wymiana jednego to powinno być odkręcenie 1/2 śrubek. Dvd? Przesuwasz zatrzask i wyciągasz.
Mimo wszystko będę potrzebował jego pomocy, bo nie znam się na sprzęcie. Dam mu flaszkę, którą przy odrobinie szczęścia wypijemy razem. This is business ;)
Aen, ten temat to jakieś jaja :) Nieświadome zalanie laptopa w stopniu takim, jaki pokazałeś na załączonych zdjęciach jest trudniejsze, niż zrobienie kobicie dziecka (bo w pierwszym wypadku na laptopa zostało wylane dobre kilkadziesiąt jak nie kilkaset mililitrów Coli a w drugim wystarczy jedna kropla :D).
Wniosek jest prosty - albo palisz głupa, albo masz bardzo fajnych znajomych (ktoś nie tylko mocno zalał laptopa, ale jeszcze musiał po sobie ładnie posprzątać, żebyś nie zauważył).
I jeszcze dysk i napęd optyczny Ci padły na raz? Kiedy Ci to padło? Pewnie bezpośrednio po zalaniu.
Serwis postąpił właściwie, o ile naprawdę do zalania doszło...
Wniosek: Nie kupuje się laptopów od takich słabych firm jak MSI. Niby wciskają super podzespoły ale często sprawiają więcej problemu niż przynoszą korzyści. A jak awaria to jest własnie masakra.
Rotfl, a jaka niby "dobra" firma naprawia zalanego laptopa w ramach gwarancji?
Pewnie w takim samym "dobrym" serwisie u dealera samochodow wystarczy odstawic auto ze skasowanym przodem po dzwonie pod pretekstem wymiany uszkodzonych zarowek, i wyklepia calosc na wlasny koszt - w ramach gwarancji?
xywex, Ty chyba nie rozumiesz słowa "gwarancja".
Ubezpieczenie producenta / gwarancja rozszerzona to trochę inne buty, bo się za to dopłaca, ewentualnie już jest w (zawyżonej) cenie produktu, na tej samej zasadzie mogę powiedzieć, że wszystko co kupisz w RTV EURO AGD ma taką gwarancję, no bo ma - jak sobie kupisz.
Gwarancja to dobrowolne zobowiązanie producenta sprzętu. Zawsze jest wliczona w cenę produktu. Za to o czym napisałem nie dopłaca się dodatkowo (lub nie dopłacało się, aktualnie już gwarancja toshiby nie ma tak szerokiego zakresu chyba) poza ceną zakupu.
Więc w jaki sposób nie jest to gwarancja, udzielana przez "dobrą" firmę, w ramach której gwarant naprawi zalanego laptopa?
PanPi - warto brać firmy ze sprawdzoną, bezproblemowym serwisem. Raz że to jest wygodne, a dwa że oznacza to że produkt jest dobry, bo inaczej nie byłoby ich stać na ciągłe naprawy i wymiany.
Nie opłaca się brać "dodatkowej ochrony" bo i tak jest niewiele warta.
btw, gdzie te foty zalania?
btw, ostatnio wylałem na Della szklankę piwa. Od razu odwróciłem lapa do góry i ile mogłem to wytrzepałem wodę :)
Oczywiście zamiast wyciągnąć klawiaturę zostawiłem lapka na noc do wyschnięcia.
Na drugi dzień laptop się włączył, ale klawiatura nie działała i po chwili lap sam się wyłączał.
Poczytałem w necie jak wyciągnąć klawiaturę (prościzna) i że należy ją wymoczyć w wodzie, wysuszyć i będzie działać. Nic z tego. Nie działała. Wyczytałem, że padła płyta lub chip odpowiedzialny za klawiaturę. W obu przypadkach kupa kasy na naprawę. Wszedłem na allegro, poszukałem klawiatury (55 pln), kupiłem po kilku dniach zamontowałem... i teraz piszę z tego Della.
Nigdy więcej niczego nie piję przy laptopie :)
Ot, taka historyjka.
Setak - było kupić lenovo - mają dziurki odpływowowe w klawiaturze. Otwory do spodu laptopa.
Może niekoniecznie można szklanki lać, ale są bezpieczniejsze.
[39] Tam zaraz Lenovo, to juz lepiej w to zainwestowac
http://rugged-laptop-review.toptenreviews.com/getac-b300-review.html
Dracula - wiadomo że można używać toughbooków i getaców, ale to nie te zastosowania i nie ta półka cenowa.
Dlatego nie kupuje się tanich laptopów (w sensie tanich firm).
Siostra "poszła" po schodach z Vaio, obudowa wgnieciona i pęknięta, a odpowiedź serwisu to "uszkodzenie na taśmie montażowej". Nowa sztuka wróciła do rąk.
[39] +1, co do Lenovo też się naczytałem NEGATYWNYCH opinii w internetach, na jakimś nhl albo netbookchecku nie wiem które ma polską wersję, ale na polskiej wersji któregoś z tych, ale sam oddałem i naprawili w niecały tydzień, lap w serwisie w piątek, wrócił we środę ze zmienionym dyskiem bo ten element poszedł się rypać. Słowem polecam. Model Ideapad Y580 jakby co. Jedyny minus że nie wysyłają w ogóle maili, dzwoniłem do nich i kontakt telefoniczny ok, nie trzeba długo czekać i słuchać durnej muzyczki, ale mailowo żadnych informacji co się dzieje.
pecet - Ja tam zwolennikiem ideapadów nie jestem.
Tylko thinkpady :)
Wolniejsze, często starsze podzespoły, ale lepiej zaprojektowane pod względem inżynierskim.
Siostra "poszła" po schodach z Vaio, obudowa wgnieciona i pęknięta, a odpowiedź serwisu to "uszkodzenie na taśmie montażowej". Nowa sztuka wróciła do rąk.
Piękny przykład polskiej uczciwości.
A może buractwa?... Nie, to walka ze zgniłymi korporacjami.