He?
Moja to wodzionka. Do tego suchy chlyb i wody szklonka i jestem spelniony.
Barrsszzzzzcz i kilogramy buraków mmmmm bezdyskusyjnie !
Barszcz. Najlepiej z uszkami - wtedy jestem w siódmym niebie.
ogorkowa, tu po prostu musi byc dobrze zrobiona
kapusniak, duuzo kapusty
pomidorowa, z makaronem
i rosol, ale to nie kazdy
Zupy... w ogóle czegoś takiego nie uznaję na obiad, no chyba że jako pierwsze danie, choć i to z niechęcią, bo po co zapychać żołądek czymś tak mało treściwym. Ewentualnie czasem z nudów coś posiorbać, ale nie jako danie! W ogóle co to za "danie", gdy wracam zmęczony i zmachany, przymierający głodem, a na obiad mam coś, co za 15 minut wyszczam pod płotem i znów będę głodny? :p
Ale lubię pomidorówkę mojej mamy, bo ma makaron domowej roboty, kupę mięsa (wieprzowina, karkówka plus drobiowe), trochę wędzonej kiełbasy do smaku, jest idealnie zaklepana i ma niesamowity smak i aromat. Lubię też czerninę mojej babci, z kluskami, tyle że do tego podaje smażone w śmietanie kacze udka, mniam! Ewentualnie kapuśniak na bigosie, ale jak już to wolę po prostu bigos, a zwykłego kapuśniaku nienawidzę, jak i nie przepadam za większością zup.
Barszcz i rosół...
@UP - A co to według Ciebie jest ?
Barszcz z uszkami lub makaronem oraz pomidorowa z ryżem.
[6] Niemądryś... To po co w ogóle jeść skoro i tak wydalisz oba dania? Zupy są bardzo sycące i pożywne.
[17] O, właśnie! Czernina z kluskami - mniam.
Barszcz z uszkami i fasolą FTW!
Do tego ogórkowa mojej babci i rosół.
A czy czasem czernina to nie jest zupa do której daje się krew kaczki?
Coś pomiędzy pomidorową a grzybową.
Niemądryś... To po co w ogóle jeść skoro i tak wydalisz oba dania? Zupy są bardzo sycące i pożywne.
Głupie pytanie trochę... Po co? uświadomię cię. Żeby coś zostało w organizmie, jakiś budulec i żeby dostarczyć sobie energii.
Ważę 95 kilo, nie jestem otyły, ani nawet gruby, 3 lata siłowni robią swoje. Obecnie nie ćwiczę już regularnie, tylko rekreacyjnie i bez diety, ale jeżdżę całkiem sporo na rowerze i to nawet intensywnie. Uważasz, że mogę nazwać pożywnym posoloną ciepłą wodę z rozgotowanym (bo nie ugotowanym) kalafiorkiem, marchewką, 3 kosteczkami ziemniaczka i szczyptą soli? :o Praktycznie zerowe ilości białka, węgli i tłuszczy, co tam jest pożywne, a tym bardziej sycące, bo nie wiem?
Ośmielę się powiedzieć, że jedzenie samej zupy u ludzi aktywnych wzmaga procesy kataboliczne, a więc w konsekwencji może prowadzić do tycia! Niedobory energii powodują rozpad mięśni, nie tylko tłuszczu, a więc łatwo o efekt jo-jo. Zupa prócz paru witamin i jako takiego nawodnienia, dosolenia organizmu praktycznie nie daje energii, nie wyobrażam sobie ludzi aktywnych fizycznie, którzy mieliby długo uciągnąć na ogórkowej, czy pomidorowej, nawet z ryżem... bo ten jest rozgotowany i nie ma takich wartości odżywczych jak gotowany normalnie.
rzaba - słabymi zupami Cię karmią, to co opisałeś brzmi jak pierwsze danie w zakładzie karnym :)
Wywar mięsno-warzywny.
A na czym gotujesz powiedzmy ogórkową, pomidorową i 90% zup powiedz mi. I prosze mi podac definicje zupy skoro twoim zdaniem rosół nie jest zupą...
Dla mnie pomidorowa FTW a barszczyk z uszkami to ino na święta...
Barszcz z uszkami i fasolą
Que? Barszcz z fasolą?
A czy czasem czernina to nie jest zupa do której daje się krew kaczki?
To jest jeszcze ktoś w Polsce, kto ma jakieś wątpliwości?
grzybowa
[22]
Zupa to jest woda z jakimiś dodatkami (przecierem pomidorowym, śmietaną, kiełbasą [żurek]), a rosół to po prostu wywar, czyli woda na mięsie z kaczki czy kury. Nie ma tam żadnej śmietany czy przecieru.
Oczywiście to moje zdanie. Uważam, że rosół nie jest zupą i tyle. Nie musicie się z tym zgadzać. ;)
[25] Sam wymyśliłeś tą definicje? Weźmy chociażby wikipedie http://pl.wikipedia.org/wiki/Zupa
Rosół to zupa czy ci sie to podoba czy nie :p
A co do tematu to żurek - zupa nad zupami :)
[3] +1
[25] Sam wymyśliłeś tą definicje? Weźmy chociażby wikipedie http://pl.wikipedia.org/wiki/Zupa
"Oczywiście to moje zdanie. Uważam, że rosół nie jest zupą i tyle. Nie musicie się z tym zgadzać. ;)"
Nie interesuje mnie wikipedia. Dalej uważam, że rosół nie jest zupą.
yasiu- nie, ale niewiele tam jest. Wszystko siła rzeczy jest rozgotowane, a nie ugotowane. (Choć w Polsce, rozgotowane warzywa uważamy za ugotowane. Nawet nasz papież Jan Paweł II kazał swoim kucharzom gotować "po polsku", czyli rozgotowywać :) )
Parę kawałów mięsa to żadne białko, a ryż czy makaron, też rozgotowany, to IMO słaba porcja energii, przynajmniej dla kogoś o wadze powyżej 80 kg. Swoją drogą złe porównanie, raczej powiedziałbym że w jakość zupy w zakładach karnych niewiele odstaje od domowych obiadków, co innego w szpitalach :P
no to ja może inaczej zupy gotuje, a wychodzę z założenia, że zupa ma być konkretna, gęsta, zawiesista, broń boże z rozgotowanymi farfoclami - im więcej mięsa tym lepiej. Ale jak mówię, mogr być wyjątkiem :D
rzaba -> Jeśli jesz tylko po to, by mieć energię, to się nie dziwię, że bojkotujesz zupy, które mają po prostu smakować i zaspokajać głód. Poza tym twoja definicja zupy to jakiś cienkusz, zalewajka, a nie prawdziwa zupa.
Barszcz czerwony (winiary) + pierogi z kapustą i grzybami domowej roboty, aż sobie zrobię, bo pierogi mam zamrożone :D.
Rod > Jezu, nie lubię zup, jako dań głównych, to jakaś zbrodnia, skoro sugerowałeś, że nie jestem przez to mądry? Tak, jem żeby mieć energię której potrzebuję i dlatego zupą się nie najem, bo na moją masę ciała i metabolizm to przeleci i nawet nie poczuję. Tak, twoja definicja zupy jako posiłku pożywnego i sytego jest super. U mnie zupa zaspokaja głód w takim stopniu że mam pełen brzuch a po 15 minutach to znów jestem głodny. Po pierwsze zrób masę. Po drugie, pisałem, że lubię czasem posiorbać dla smaku.
yasiu- Ja nie mówię, że zupa to kolorowa woda, ale nawet 2 kilo warzyw w niej to i tak w 90 % ...woda. Mięsko fajne, a jak jeszcze makaronik domowej roboty jest to w ogóle super... i takie zupy lubię, czasem zjem, ale... musiałbym mieć ze 2, może 3 dokładki, chyba nie muszę wspominać, że czułbym się potem jak bukłak na wodę :D a po dwóch kwadransach niestety znowu musiałbym dojeść, bo wypełniająca mnie woda zostanie przefiltrowana i tego co ma konsystencję stałą zostaje niewiele jak na moje potrzeby... Tak już mam, dlatego zupy to dla mnie miły dodatek między posiłkami. :)
Druga sprawa, że jak ktoś gotuje dla siebie to jest inaczej, niż dla kilku osób (przykład wymyślony, acz realny: a bo kuzynka nie lubi cebuli, albo marchewki, a brat lubi na drobiu, a wujek Zenek ma wrzody i nie może być słona i doprawiona, a dziadek po zawale i zaklepać nie można) to nigdy nie wyjdzie taka która byłaby idealna dla nas :) Mi mama gotuje pyszną pomidorówkę, o której już pisałem, ale nie wiem czy całej rodzinie by smakowała.
:D no dobra przesadzam>>>
lubię Pomidorową ale z makaronem bo z ryżem jakoś nie przepadam
rosol,pomidorowa (obojetnie czy z ryzem czy z makaronem),kapusniak
Zalewajka <<< Ci co mieszkają w Łodzi i Świętokrzyskim to znają
Pomidorowa
Barszcz czerwony z uszkami :)
Mmmm *Wodzionka*
kwaśnica na świńskim ryju
Na pierwszym miejscu rosioł :P następnie grzybowa. Ogórkowa, kapuśniak i zalewajka mogą być. Reszta tak średnio.
Krupnik
i
ryżowa.
To mi wystarczy do szczęścia.
GROCHOWA!! i rosół :P
Zupa Węgierska, Grochówka(tylko wojskowa), Żurek
Pomidorówka, barszcz czerwony, ryżowa
Wodzionka!
Barszcz czerwony ( najlepszy według mnie jest z Winiary ) :P
Pomidorowa
Rosołek :)
Ogórkowa
(nie wiem czy to zupa xD ) Flaczki
Krupnik :D
Barszczyk!!!!!!!!!!,aha i najlepiej z pasztecikiem!
Żurek
Pomidorowa
Rosół
Barszcz czerwony (najlepszy ten świąteczny - z uszkami)
No i grzybowa też ujdzie. :)
Hm, niby taki głupi temat a już 55 postów.
[47]Prawdziwa, żołnierska, gęsta grochówka, do tego rosół i pomidorowa - świetne.
>>również jestem wielkim fanem.
botwinkowa ftw! z duuużą ilością botwinki mniami! :D
p.s. a mój mąż w ogóle nie akceptuje zup :/ najwyżej zalewajkę, ach te chłopy...
To zależy od pory roku, ale standardowo jest to szczawiowa i mleczna. Od czas do czasu także ogórkowa i grzybowa.