Cześć.
Jest tu ktoś zorientowany w tym temacie? Chodzi mi głównie o to jak będą wyglądać moje zarobki po otrzymaniu statusu studenta? Wszystkie kalkulatory jasno pokazują, że powinienem dostawać kilkaset złotych więcej i niestety nie wiem ile w tym jest prawdy. Mój pracodwaca zaoferował mi dokładnie 50 groszy podwyższki. Będąc studentem, to szkoła zapewnia mi ubezpieczenia społeczne, więc może to jest tylko dobra wola pracodowacy, który albo odstąpi te pieniądze mi albo zachowa dla siebie?
Jeżeli walnąłem jakąś głupotę, to przepraszam, ale jestem kompletnie zielony w temacie.
Na dobrą sprawę, jeżeli chodzi o umowę zlecenie, to warunki są ustalane przez pracodawcę i pracownika, bez względu na "status" któregoś z nich. To zlecający ustala stawkę, którą zleceniodawca może zaakceptować lub nie, a wtedy zaczynają się jakieś tam negocjacje. Nie sądzę żeby status studenta miał tu jakieś znaczenie.
Traktuj tą wypowiedź jako komentarz "z zewnątrz". Ani nikogo nie zatrudniałem w ten sposób, ani nie byłem w taki sposób zatrudniony.
W praktyce wygląda to tak, że na zleceniu uczeń/student do 26 roku życia dostaje ~80% pensji brutto zamiast standardowo ~71%, są kalkulatory w necie do dokładnych wyliczeń.
Jest to korzystne dla pracodawcy, który nie musi tak wiele składek itp. opłacać, więc teoretycznie przy takich samych kosztach dla niego może zaoferować więcej zleceniobiorcy. Praktyka jednak pokazuje, że na rękę chce często dawać tyle samo co przy niestudencie, a resztę traktować jako oszczędność.
Chyba, chociaż głowy nie dam, trochę inaczej wygląda to też przy zwrocie podatku z US.
Student dostaje więcej pieniędzy, bo jego pensja brutto nie jest pomniejszana o wszelkie składki, które to opłaca studentowi niejako "państwo". Tutaj pracodawca nie ma nic do gadania, bo te obliczenia nie leżą w jego gestii, on wypłaca pracownikowi ustaloną pensję brutto i kropka.
Z kolei status studenta oznacza dla pracodawcy brak konieczności opłacania składek leżących po jego stronie, dlatego opłaca mu się studenta zatrudnić, bo wtedy koszt pracownika to jedynie wypłacona pracownikowi pensja brutto, bez dodatkowych kosztów składek.
Zatem w momencie, kiedy dostaniesz status studenta, pracodawca automatycznie zyskuje, bo nie odprowadza za ciebie jego części składek. On już na tym oszczędza. A ty zyskasz na tym, że dostaniesz więcej pensji netto, bo też nie będziesz odprowadzał żadnych składek poza zaliczką na podatek. Nie musisz zatem nic negocjować z pracodawcą, przy tej samej pensji zyskujesz i on i ty. Pracodawcy mogą kręcić nosem w przeciwnym przypadku, kiedy status studenta tracisz, bo wtedy nagle podnoszą się ich koszty.
Osobna kwestia, że jeśli masz umowę kończącą się niedługo, to jakiś cwany księgowy może zaproponować ci nową umowę, która będzie obliczona tak, abyś ty dostawał na rękę tyle samo, co przed uzyskaniem statusu studenta. To wtedy będzie niższa pensja brutto, a więc jeszcze niższy koszt dla pracodawcy. Ale to naprawdę byłoby słabe i nie słyszałem o takich przypadkach chamskich kalkulacji. To tak, jakby ktoś ci powiedział "słuchaj, uważam, że twoje 1500 na rękę ci absolutnie wystarczy, więc skoro stałeś się studentem, to zmniejszę ci pensję brutto, żebyś nie dostał przypadkiem nagle więcej".