Mam rozmowe kwalifikacyjna niedlugo i czesto pada pytania jaki typ umowy by pana interesowal. (Praca w biurze przy tworzeniu stron interentowych.)
I tutaj moje pytanie. Jakie sa zasadnicze roznice miedzy umowami? Z tego co sie orientuje to:
umowa o prace: Mam wiecej przywilejow (placone ZUSY, emerytury, prawo do urlopu) ale mniej kasy dostaje do reki.
umowa o dzielo: Pracodawca placi mniej za skladki, moze mnie wywalic w kazdej chwili i nie mam urlopu, ale dostaje wiecej kasy na reke.
I jeszcze pare pytan. Czy jak mam umowe o dzielo to moge miec place miesieczna i okresolony wymiar godzin czy placone mi tylko za wykonane zlecenie? Czy majac umowe o dzielo liczone jest to do emerytury i czy mam ubezpieczenie zdrowotne czy musze sobie to sam organizowac we wlasnym zakresie?
Bez dwóch zdań bierz umowę o pracę. Umowa o dzieło to zwykła śmieciówka bez żadnych świadczeń
Wszystko po za umową o pracę to śmiecie. Pamiętaj, że praca nie jest najważniejsza w życiu jak to od paru lat wmawiają liberalni szkodnicy. Potrzeba mieć prywatne życie, odpoczynek, zabezpieczenie socjalne i jakąś pewność przyszłości. A to w pewnym stopniu gwarantuje Ci umowa o pracę z kodeksem pracy.
Oczywiście, że umowa o dzieło. Mniejszy podatek (50% k.u.p.), więcej kasy na rękę a nie wywalanie na bezwartościowy zus.
Tylko, że umowy o pracę nie dostanie, bo teraz w zasadzie nikt jej już nie daje. A co do pozostałych umów to wszystko zależy od pracodawcy. Może, ale nie musi odprowadzać składek.
Oczywiście, że bierz umowę o dzieło, zwłaszcza jeśli nadal studiujesz.
Będziesz miał mniejszy podatek, a pracodawca chętniej cię zatrudni. Jako student nadal masz ubezpieczenie w ZUS.
Koledzy, którzy radzą ci umowę o prace, pewnie mają kiepskie prace, w których taki kontrakt z pracodawcą to jedyna szansa na stabilizację życiową. Umowa o pracę to przeważnie rozwiązanie marnych pracowników i ludzi powszechnie niezdolnych.
Ty za chwilę będziesz chciał gdzieś awansować, brak stałej umowy też ci to ułatwi.
Zdecydowanie umowa o pracę, troszkę większa stabilność. Oczywiście też można w każdej chwili wylecieć z 2 tyg wypowiedzeniem. Czy ktoś się spotkał z tym, że z umowy śmieciowej miałby więcej zarabiać, niż jakby miał mieć umowę o pracę?
Czy ktoś się spotkał z tym, że z umowy śmieciowej miałby więcej zarabiać, niż jakby miał mieć umowę o pracę?
Skoro pracodawca nie oplaca twoich zusow i skladek zdrowotnych to zostaje ci to w kieszeni. Ubezpieczenie i tak posiada jesli jest studentem a jak jest chory to i tak pewnie idzie prywatnie zamiast czekac na termin wizyty...
"Pamiętaj, że praca nie jest najważniejsza w życiu jak to od paru lat wmawiają liberalni szkodnicy"
Wreszcie ktoś tu na forum słusznie gada, bałem się że same nastoletnie lyberały.
BTW powiedzcie mi, czemu skoro umowa o dzieło jest Waszym zdaniem taka super - to dlaczego banki jakoś tak mniej chętnie dają kredyty (2/3 zdolności wobec umowy o pracę) czy cuś... ? :)
Skoro pracodawca nie oplaca twoich zusow i skladek zdrowotnych to zostaje ci to w kieszeni. albo w kieszeni pracodawcy :)
Dokładnie, jak Blink! napisał.
Jak pracodawca spyta Cię o rodzaj umowy, to spytaj o wynagrodzenie netto.
Jeśli w obu rodzajach umów dostaniesz tyle samo na rękę, to bierz umowę o pracę.
A jak nie, to o dzieło.
Jeśli dopiero startujesz w wyścigu szczurów do śmierci, to tak naprawdę liczyć się będzie dla Ciebie to, co dostaniesz na rękę. Kwestia urlopów/chorobowego/zdrowotnego to druga sprawa - równie ważna - ale w przypadku niektórych pracodawców można się dogadać rzeczowo (praca z domu, jak jesteś chory).
"Czy jak mam umowe o dzielo to moge miec place miesieczna i okresolony wymiar godzin czy placone mi tylko za wykonane zlecenie?"
Nie bierz na poważnie książkowych definicji. Teoretycznie masz wykonać jakieś dzieło/zlecenie w określonym terminie. Tylko tutaj nikogo nie będą obchodzić te godziny. Wynagrodzenie masz płatne po wykonaniu dzieła/zrealizowaniu zlecenia (w teorii oczywiście).
@10
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, mnie chodziło o przypadki osób, które fizycznie zarobiły/zarabiają więcej w przypadku wzięcia umowy śmieciowej. To że w umowie o dzieło pracodawca nie płaci zusów i składek zdrowotnych to wiem, ale może zaoszczędzoną kasę wziąć dla siebie.
"Umowa o pracę to przeważnie rozwiązanie marnych pracowników i ludzi powszechnie niezdolnych."
- Nie przesadzaj. W Polsce chyba większość ludzi pracuje na umowę o pracę. I nie są ani marni, ani nieudolni. Po prostu taka umowa ma swoje zalety, które dla wielu ludzi przewyższają wady. Można pracować na umowach cywilnoprawnych (o dzieło, zlecenie), jednak są ona obarczone większym ryzykiem, mniejszymi benefitami pozapłacowymi i dla niektórych dodatkowa kwota na rękę nie jest wystarczająco przekonywująca.
"Kodeks pracy gwarantuje pracownikowi wiele praw m.in. prawo do płatnego urlopu, płacę minimalną, ochronę zdrowia, ochronne okresy wypowiedzenia, możliwość przynależenia do związków zawodowych, możliwość dochodzenia swoich praw w sądzie pracy, a w razie utraty pracy –zasiłek dla bezrobotnych. Według Kodeksu za pracę w nadgodzinach należna jest wypłata, a staż pracy liczy się do emerytury. W razie rozwiązania umowy o pracę, jeśli przyczyna leży po stronie pracodawcy, pracownikowi należy się odprawa. Co ważne: w świetle prawa osoba niezatrudniona na umowę o pracę nie jest nawet pracownikiem!"
http://rynekpracy.org/wiadomosc/976889.html
Mastyl - Bo w każdej chwili mogą Cię zwolnić. Jeżeli jesteś zatrudniony na umowę o pracę na czas określony, to kredytu w ogóle nie dostaniesz. Podobnie jeżeli prowadzisz własną działalność gospodarczą.
A jak się jest kobietą i planuje zajść w ciąże, to tylko o umowie o prace się myśli :) Ja sama jestem zatrudniona na dzieło, bo szefowie są skneruskami. I nie, nie dostaję więcej na łapę, ba przy umowie o dzieło, nawet nie ma pojęcia pensji minimalnej.
"Wszystko po za umową o pracę to śmiecie. Pamiętaj, że praca nie jest najważniejsza w życiu jak to od paru lat wmawiają liberalni szkodnicy. Potrzeba mieć prywatne życie, odpoczynek, zabezpieczenie socjalne i jakąś pewność przyszłości. A to w pewnym stopniu gwarantuje Ci umowa o pracę z kodeksem pracy."
Mam takie same przywileje prowadząc własną działalność w oparciu o umowę o zlecenie. Zawarłem z klientem u którego pracuje na kontrakcie umowę, która mi gwarantuje wszystkie te rzeczy. I nie jestem jeszcze bardziej okradany przez ZUS, jak w przypadku umowy o pracę, która dla mnie jest właśnie umową "śmieciową".
[18]
Zważywszy na formę i treść pytania, gość stara się o pierwszą pracę, więc stawianie warunków pracodawcy to pieśń przyszłości. W jego przypadku umowa o dzieło to zwykłe dymanie, a nie kontrakt menadżerski, czy inne zwidy znane jedynie specjalistom, a nie przeciętnemu wyrobnikowi na pierwszym etacie.
Nie twierdzę, że umowa o dzieło nie ma plusów, problem w tym, że tych, którym się one opłacają jest promil w stosunku do całości objętych nimi pracowników.
"Umowa o pracę to przeważnie rozwiązanie marnych pracowników i ludzi powszechnie niezdolnych."
- Nie przesadzaj. W Polsce chyba większość ludzi pracuje na umowę o pracę.
No jak dziś przeczytałem swoje słowa, to aż sam się wzdrygnąłem. Wyglądają jakby pisał mi je sam Wipler :D.
Przepraszam za radykalny ton poprzedniej wypowiedzi, widocznie byłem zmęczony i skróty myślowe przyjęły niezbyt przyjemny wydźwięk. Oczywiście umowa o pracę jest popularną i w wielu wypadkach dobrą formą zatrudnienia, ale też zdarzają się sytuacje, że wiele osób perfidnie je wykorzystuje, bazując na przywilejach wynikających z kodeksu pracy, które się oczywiście należą pracownikom z dłuższym stażem, ale dla niektórych umowa o pracę to po prostu forma wyzysku pracodawcy.
W mojej ocenie nie jest to zbyt atrakcyjny rodzaj umowy dla przedstawicieli niektórych zawodów. Ja przez całe swoje życie funkcjonuję w oparciu o umowy o dzieło i zlecenie (tutaj jest już mniej atrakcyjnie, zwłaszcza od jakiegoś czasu...) i pomimo pewnej stabilizacji, nie chciałbym "spocząć" na umowie o pracę.
Przyjmijmy na chwilę, że nie piszemy o sobie, a udzielamy rady gościowi szukającemu (najprawdopodobniej) pierwszej pracy.
Scorpi_80 [9] ---> tak ja się z tym spotykam, że osoby pracujące na umowę zlecenie (czyli przez niektórych na śmieciówce) zarabiają więcej niż osoby wykonujące tą samą pracę na umowę o pracę. Idą również na urlopy i mają wolne. Oczywiście muszą trochę bardziej elastycznie podejść do pracy.
Wynika to z tego, że np za nadgodziny osobom zatrudnionym na umowę o pracę płacą dniami wolnymi a na zleceniu płacą kasą. Z tego co mówili, to nawet częściej zdarza się że ci na zleceniówce mają właśnie nadgodziny, a tym na umowę o pracę wolą nie dawać.
To niech powie, że "taki, który jest dla nich najbardziej optymalny, a jeśli się sprawdzi to powrócą do tej rozmowy".
Albo nawet niech się ograniczy do "taki, który jest dla was najbardziej optymalny", a jak się sprawdzi to powrócą do tej rozmowy.
Umowa o prace np nadgodziny zostajesz dluzej placi 100% pracodawca mozna nawet pol pensji szybko zarobic np mam wolna sobote wpadam na 8h a placi mi jakbym byl 16h:)mi to odpowiada
Edit
Osoba ktora robi to co ja a ma umowe zlecenie za nadgodziny ma standardowa stawke wiec ma duzo gorzej
Edit
Na zleceniu pracodawca jak mu pracownik nie potzebny moze go zdjac z kilku dni i nie placi za to umowa o prace to godziny do wypracowania ktorych pracodawca nie moze odebrac
"Osoba ktora robi to co ja a ma umowe zlecenie za nadgodziny ma standardowa stawke wiec ma duzo gorzej"
"Na zleceniu pracodawca jak mu pracownik nie potzebny moze go zdjac z kilku dni i nie placi za to umowa o prace to godziny do wypracowania ktorych pracodawca nie moze odebrac"
Nieprawda - zależy to od umowy.
[7] - dokładnie.
Nie wiem w jakim świecie żyjecie, jakie macie wykształcenie i lat doświadczenia
ale od kilku lat otrzymanie umowy o pracę można postawić na półkę obok opowieści dla dzieci na dobranoc.
Pytanie na start będzie raczej wyglądało:
- umowa o dzieło czy B2B lub: czy posiadasz DG.
Znajomych, którzy mają umowę o pracę mogę policzyć na palcach jednej ręki.
To prawda, ostatnim krzykiem mody wśród poganiaczy niewolników jest zmuszanie do samozatrudnienia. Co i tak w gruncie rzeczy nawet bez takiego przymuszania planowałbym. Ale w Polsce koszty samozatrudnienia są dość wysokie. Może by tak więc...
A odnośnie tego, co napisała nutkaa - to dokładnie trafiła w sedno. Umowa o dzieło nie jest po to, żeby Tobie dać to, co normalnie dałby Ci pracodawca gdyby nie płacił ZUSu. To jest po to, żeby zapłacić Ci jeszcze mniej, czyli brzydko mówiąc dymnąć Cię, tylko tym razem głębiej i bez wazeliny.
Poza tym dość powszechne były kiedyś umowy o dzieło i zlecenie jednak wykonywane w określonych godzinach i w miejscu siedziby pracodawcy. Czyli de facto stanowiące stosun pracy.
W dużych koncernach jest jeszcze jeden skandaliczny obyczaj, z którym się spotkałem: zatrudnianie w nieskończoność na okres próbny - najpierw w spółce BARAN1 potem w spółce BARAN2 etc...
Ogólnie napatrzyłem się trochę na takie chamstwo i wykorzystywanie sporego bezrobocia szczególnie wśród młodych ludzi.
@26 to nie jest prawda, wszystko zależy od pracodawcy, w firmie w której obecnie pracuje (duży bank zagraniczny) nie ma możliwości być zatrudnionym inaczej niż na podstawie umowy o pracę. Za duża odpowiedzialność.
Nigdy nie podpisałem umowy o pracę i nigdy nie miałem takiego zamiaru. Był czas, że pracowałem u kogoś i zawsze wolałem umowę z jak najmniejszym obciążeniem podatkowym, bo dzięki temu sam dostawałem więcej. W końcu do pracy chodzi się głównie dla zysku, więc nie rozumiem jaki sens oddawać pieniądze do Zusu (czyli wyrzucać w błoto)? To może interesować kobietę w ciąży, która chce dostawać zasiłek i siedzieć na zwolnieniu, osobę starszą która rzeczywiście coś uciułała na tą emeryturę i brakuje jej tylko stażu, ale nie osobę młodą w pełni sił zawodowych. Wymiotować mi się chce jak słyszę te modły o umowę o pracę, nigdy tego nie zrozumiem, zwłaszcza jak słyszę od osób ok 30 letnich (czyli w moim wieku) że lata lecą, a oni zbierają na emeryturę. Umowa o pracę jest dla mnie czymś perfidnym patrząc zarówno od strony pracodawcy, jak i pracownika.
Ponadto nie jest tak, że przy zleceniu odprowadza się mniejsze składki- co do zasady za zlecenie wystawione na taką samą kwotę jak umowa o pracę płaci się takie same składki. Naturalnie istnieją różne furtki, ale te można zastosować także przy umowie o pracę.
Będę się w każdym razie upierał, że skoro pracodawca wydaje na pracownika ponad 2400zł przy pensji na papierze 2000zł brutto, a pracownik dostaje z tego 1450zł to coś tu jest nie tak, po drodze czają się zusowsko-fiskusowe złodzieje i oddawanie im swoich pieniędzy uważam za absurd.
Umowa o dzieło nie jest po to, żeby Tobie dać to, co normalnie dałby Ci pracodawca gdyby nie płacił ZUSu. To jest po to, żeby zapłacić Ci jeszcze mniej, czyli brzydko mówiąc dymnąć Cię, tylko tym razem głębiej i bez wazeliny.
Zależy jak patrzeć.
Przy 2500 zł brutto:
a) umowa o pracę: na rękę 1800, koszt pracodawcy 3000;
b) umowa o dzieło: na rękę 2140, koszt pracodawcy 2500.
Reasumując - z zaoszczędzonych 500 złotych pracodawcy przy umowie o pracy, pracownik otrzyma 340zł więcej niż w przypadku umowy o pracę.
To tyle w teorii tak na szybko.
[28]
w firmie w której obecnie pracuje (duży bank zagraniczny)
No w tym miejscu nie mam już nic więcej do dodania.
Jednak prawda jest taka że 80% z nas nie pracuje w dużej, globalnej korpo czy nawet w mniejszej ale stablinej finansowo firmie.