Wyczajcie jaka sytuacja spotkała moją żone, normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera.
Żona zatrzymała się dzisiaj w strefie płatnego parkowania na Pradze Północ. Wyszła do parkomatu zapłacić za postój. Niestety automat nie przyjmował 2zł, więc z braku innego bilonu poszła do kolejnego. Tam kupiła bilet i wracając zastała dwóch strażników wypisujących mandat. Podbiegła z krzykiem, że wyszła z samochodu 3 minuty temu i poszła zapłacić. Strażnik odpowiedział, że niestety już wypisał mandat i że można go anulować tylko w urzędzie (a ch**ek widział, jak żona parkuje i gdzie idzie). Pokazała mu, że parkomat nie przyjmuje dwójek. Powiedział, żeby przy składaniu odwołania zadzwoniono do niego, a on potwierdzi, że parkomat nie był do końca sprawny i że się pomylił wystawiając mandat.
Żona od razu pojechała, złożyła odwołanie, babka z urzędu zadzwoniła do kolesia, a on co? Stwierdził, że żona siedziała w knajpie i jak zobaczyła strażników to wybiegła zapłacić! Bezczelnie skłamał, strażnik k***a miejski.
Jestem uczciwym człowiekiem, nie oszukuje, nie kłamie i takie sytuacje wyjątkowo wyprowadzają mnie z równowagi. Jakim trzeba być zgniłym od środka palantem, żeby coś takiego zrobić? Najgorsze jest to, że nie ma jak się przed nimi bronić:(
Musiałem się wyżalić... Mieliście kiedyś podobne sytuacje?
Podobne to nie, ale wiadomo że strażnicy miejscy to zwykłe luje.
Złożyć skargę na strażnika. Choćby po to żeby poznać jego dane i znaleźć *uja a potem powiedzieć mu o się o nim sądzi.
To teraz straż miejska ma nowe przywileje ? ho ho co się dzieje w tym kraju, policjant i parkingowy w jednym, ładnie ładnie, a pilnować porządku , bo syf na ulicach to ni ma komu tylko mandaty by wlepiali ...
Chwila chwila - na parkomatach jest wybita godzina opłaty i godzina docelowa.
Czyżby się z mandatem nie zgadzała? Zawsze też mogła odmówić przyjęcia mandatu, więc o co chodzi?
Straż miejska to największe gnidy, które były zbyt głupie lub słabe, by dostać się do policji.
Na pocieszenie dodam, że w policji też ich mają za szmaciarzy.
Ja w takiej sytuacji od razu dzwoniłbym na policję/odmówiłbym przyjęcia mandatu, żona ma nadal numer tego złamasa? Może poważnie leć z tym na policję, drugi akapit tego posta może Ci pomóc. Sam wiele razy widziałem jak policjanci z wielką chęcią i satysfakcją dojeżdżali strażników miejskich stając po stronie obywateli. Sprawa tym bardziej do udowodnienia, że parkomat pewnie nadal nawala.
Nie mieszkam w Warszawie, nie wiem jak jest z mandatami za parkowanie, ale w większych miastach generalnie mandaty 50-100 złotowe "przepadają", sam dostałem jeden, też w dość "spornej" sytuacji, nie zapłaciłem, zapomnieli.
Mandat był wypisywany w chwili wykonywania opłaty za parking. Bilet został kupiony minutę później.
Jak można odmówić mandatu wkładanego za wycieraczke?
bartek --->
Też jej radziłem zadzwonić na policje, ale było już po fakcie... Dziewczyna jest nieobyta w takich klimatach.
E, ja mówię, żeby zadzwonić na policję choćby teraz. Do samej SM też można, nie wiem czy coś ugracie, ale to nic nie kosztuje przecież.
I ponawiam pytanie czy masz nr do tego strażnika, do niego też bym się na Twoim miejscu chętnie odezwał z pytaniem o co chodzi, może to baba w urzędzie Was przewaliła.
Jak można odmówić mandatu wkładanego za wycieraczke?
A jak może mieć jakąkolwiek moc świstek papieru nie podpisany przez nikogo?
Co prawda nie znam się za bardzo na przepisach regulujących tę sprawę, więc piszę kierując się zdrowym rozsądkiem.
Numeru nie ma niestety, dzwonili do niego w ZDMie.
Z tego co się dowiadywałem, to od parkingowych mandatów można składać odwołania w ZDMie, procedura trwa pół roku i zwykle jej nie uwzględniają...
A jak może mieć jakąkolwiek moc świstek papieru nie podpisany przez nikogo?
A mandaty z fotoradaru?
Na Twoim miejscu zebrałbym kilku znajomych i złożył kilka podobnych skarg, składanych w jakichś odstępach czasowych i sprawdzić, czy będzie dalej tam pracował, czy nie :)