Mam takie pytanie. Rano moja znajoma rozbiła w kuchni szklanke - kieliszek do wina z bardzo cienkiego szkła. Nagle przebudzony wstałem i pomoglem jej troche to pozbierać ale z racji tego że od kilku dni miałem zatkany nos oddychalem przy tym przez usta i zataz po tym zacząłem kaszleć. Do tej pory mnie kaszle i drapie w gardle i zastanawiam się czy to zbieg okoliczności i kaszle z przeziebienia (watpie) czy faktycznie jakieś drobinki szkła zdolalem wessac powietrzem zanim osiadły a ziemi. Co myslicie?
Chyba z takim pytaniem to raczej nie tutaj tylko na jakieś forum medyczne, poczekaj trochę jeszcze i weź może cholinex, jak nie przejdzie to zadaj to pytanie lekarzowi :p
Nic ci nie bedzie. Szklo ze zbitej lampki wina nie unosi sie w powietrzu jak pyl. Nawet jesli to bylo cienkie szklo. Zanim wstales z lozka i w ogole zaczales pomagac przy sprzataniu, ryzyko wchloniecia drobinek szkla wynosilo juz 0%. Musialbys zaciagnac sie bezposrednio szklem z szufelki lub zmielic szklo na drobny pyl i rozpylic w pomieszczeniu, aby w ogole mowic o ryzyku wchloniecia drobinek do pluc.
Dzięki za sensowną odpowiedź. Mam nadzieję że się nie mylisz. Nie zmiatałem tego szufelką tylko trochę ścierałem szmatką (podłoga była mokra).
Wszystko jest możliwe. Jednemu facetowi odrąbało pół głowy i przeżył.
Znaczy pył z rozbitego kieliszka odrąbał? Musiał być bardzo nie zadowolonym pyłem żeby do tego doprowadzić.
Nie panikuj. Na parę miliardów ludzi jakiś osioł musiał wessać szkło. Taka kolej rzeczy.
No tak.. kobita z rana załamana pije wino a potem tłucze kieliszki. Chłop w końcu wstał i zaczął wciągać pył.. a teraz żałuje straconego zdrowia.
Jakbyś wessał szkło do płuc to byś kaszlał krwią...