Mam dwa pytania wg scenariusza:
- nie macie przy sobie nic poza ubraniem (żadnego noża, żadnych zapałek, żadnej zapalniczki itd). Musicie przetrwać np. dwa miesiące.
Pora roku dowolna, czyli może to być lato.
1. Pojawiacie się w dżungli gdzieś na świecie. Potrafilibyście tam przetrwać? Co byście jedli i czy sądzicie, że udałoby wam się coś upolować bez problemu? A może jedzenie larw? A rośliny, co jeśli trująca? (testy na ręce itd?). Co z komarami? A co z wodą? (np. wymagałaby przegotowania)
2. Pytanie takie jak powyższe, ale pojawiacie się w Polskim lesie jakimś dużym.
@Stra Moldas
to nagrodą byłby milion dolarów
W dżungli umarłbym po kilku dniach, nie znam w ogóle tamtejszych roślin, jest masę stworzeń, których ugryzienie albo posyła do piachu, albo wywołuje poważne objawy chorobowe, co bez opieki zdrowotnej i tak kończy się posłaniem do piachhu.
W polskim lesie przeżyłbym póki byłoby ciepło, miałbym pewnie problem z rozpaleniem ogniska więc zostałoby jedzenie owoców, na surowe mięso bym się nie skusił, chyba, że sytuacja byłaby tak krytyczna, ze byłoby mi wszystko jedno.
Z polskim lasem jest taki problem, że ciężko byłoby znaleźć coś jadalnego (poza mięsem, ale tutaj byłby problem z jego przyrządzeniem). Z kolei w dżungli o pożywienie łatwiej, lecz łatwiej też stać się pożywieniem dla drapieżników. ;) No i do tego mamy wiele chorób, komary, jadowite węże, pająki i dużą wilgotność.
napisałem przecież, że "Pora roku dowolna, czyli może to być lato." więc sami sobie możecie porę roku wybrać
btw.
national-geographic.pl/traveler/artykuly/pokaz/co-mozna-bezpiecznie-jesc-w-lesie/
"W lesie można się też bezpiecznie nasycić liśćmi lipy."
"Miazga drzew (inaczej podkorze) to cienka warstewka na granicy drewna i kory. Wiosna jest dosyć słodka i często ratowała ludzi od głodu, szczególnie w Skandynawii i Rosji. Jedzono ją nawet na surowo – czasami wojska zostawiały po sobie ślad w postaci ogryzionych pni sosen, brzóz i wiązów."
na innej stronie np:
"Mniszek (Taraxacum) jest w całości jadalny. W lesie oprócz jagód i owoców możemy jeść biel - zewnętrzną warstwę pni młodych drzew (po zdjęciu kory)- brzóz, lip, drzew iglastych.
Na krzewach dzikiej róży (Rosa canina] niemal całą zimę wiszą czerwone owoce, zawierające duże ilości witaminy C. Przed użyciem należy je przeciąć i oczyścić z nasion pokrytych drażniącymi włoskami. Możemy je jeść na surowo, parzyć w celu uzyskania witaminowej herbatki lub dodać do herbaty.
Igły sosny, świerku i jodły
Latem i jesienią można zawsze znaleźć grzyby, owoce, jagody, jadalne byliny, orzechy, żołędzie."
więcej na:
duchprawdy.com/roslinyjadalne.htm
ale teraz jak znacie strony różne to pewnie każdy by z was przetrwał w lesie hah
Czym byś przeciął różę skoro nie masz nic poza ubraniem? Jak dobierzesz się do podkorza skoro nie masz nic poza ubraniem?
Mięsa nie tknął bym za nic, choroby od zwierzęce pozdrawiają.
Fajna książka Łukasz Łuczaj - Dzika kuchnia
W lesie nie masz dostępu do sieci i nie sprawdzisz sobie co jest jadalne a co ci zaszkodzi. A gdybym miał to wszystko wiedzieć z pamięci i doświadczenia, to bym się w tym temacie nie wypowiadał :D
Naoglądałeś się Discovery, że naszło Cię na takie przemyślenia?
http://www.discovery.com/tv-shows/naked-and-afraid
:)
Ed Staford przetrwal to i ja przetrwalem. Gralem w Stranded dziwko !
spoiler start
A na serio to pewnie byloby ciezko, ale pare dni bym przetrzymal
spoiler stop
Zawsze marzyła mi się taka akcja w polskim lesie, ale większą ekipą.
Niestety skutecznie odstrasza mnie od tematu borelioza :)
Nie mam pojęcia czy i ile bym przeżył, na pewno w takiej sytuacji niejeden raz sam bym siebie zaskoczył, ale kalkulując na zimno - w polskim lesie te 2 miesiące byłyby do zrobienia, w dżungli 2 dni to byłby wielki sukces ;)
Thun --> Przeciez Naked and Afraid to jeszcze wieksza sciama, niz przygody Beara Gryllsa:)
Powiedzmy tak. Jeśli to był by polski las z miejsca w którym się znajduje szedł bym prosto przed siebie i tyle nawet jeśli to był by wielki las a zaczoł bym o 06.00 to do zmroku wyszedł bym z tego lasu .
[19] Przepraszam bardzo, ale co jest ściemą w przygodach Beara? Bo chyba nie sądziłeś że on tam naprawdę przez kilka dni przebywa jedząc i pijąc tylko to co uda mu się znaleźć? Przecież on ma POKAZAĆ jak przetrwać i co robić, a nie przetrwać, czego on sam zresztą nie ukrywa.
Co do tematu to nie mam pojęcia tak jak chyba każdy z nas kto nigdy czegoś podobnego nie doświadczył. Dżungla niby zawiera sporo pożywienia ale myślę że wyniszcza psychicznie, właśnie przez te wszystkie niebezpieczne zwierzęta i rośliny których tam pełno. Pewnie bym padł po ukąszeniu jakiegoś węża.
Może jakbym się poważnie zainteresował tym co robi Łukasz Łuczaj to może bym przetrwał :P To taki ekobotanik, co zrobiłby obiad z tego co rośnie na trawniku za oknem :P Na Kuchnia.tv program też miał.
Razor <- chodzi o to, że on niby zawsze jest gdzieś w dziczy i jakoś w końcu udaje mu się znaleźć cywilizacje, tylko że z niektórych materiałów z "backstage'u" wynika, że niedaleko dalej widać wyraźnie autostradę itp. ale poza tym to spoko. Choć zawsze wolałem Survivorman(Les Stroud) czy Raya Mearsa bez zbędnego efekciarstwa
Prawda jest taka, że większość wypowiadających się tutaj osób nie przeżyło by. Może jeśli ktoś miał styczność z harcerstwem jako tako by to przewegetował ale nie oszukujmy się po kilku odcinkach szkoły przetrwania człowiek nie stanie się specem od survivalu.
Trzeba być pasjonatem z odpowiednią wiedzą oraz doświadczeniem aby poradzić sobie z taką sytuacją.
W zasadzie ciężko było by już w polskim lesie o dżungli nawet nie wspominając.
Polecam Into the Wild i generalnie całą historię jegomościa o którym film/książka jest.
Nie, prawie nikt z miasta kto nie interesuje się survivalem jako takim by nie przetrwał. W odosobnieniu byle sraczka potrafi zabić.
Razor - Ściemą u Beara jest to że robi wszystko niezgodnie z zasadami survivalu. Ergo nie, nigdy nie skacz na główkę z 10 metrowego urwiska do niby nieznanej wody żeby sobie skrócić podróż. I nie, nie pij wody do której przed chwilą szczała banda bawołów. On nie daje pomocy jak przetrwać tylko jak się zabić w 10 minut. Robiąc to co on albo byś sobie coś złamał, albo dostał takie sraczki, że z odwodnienia po paru godzinach byś leżał na ziemi i zdychał. Niestety, tak survival nie wygląda. Był na discovery jeden program dosyć bliski normalnego survi, ale nie pamiętam jak się nazywał.
W dżungli odpadają najlepsi komandosi, a miałby tam przetrwać przeciętny użytkownik GOLa? W dodatku nawet bez noża. Fantazja Cię poniosła
Kilkanaście dni o moczu i kale.
mefek, ale wtopiłeś parówko, jesteś jedyną osobą na tym forum, która nie jest przynajmniej komandosem.
Z kolei w dżungli o pożywienie łatwiej
Nie wiem na ile w tym prawdy, ale w ktorejs z ksiazek Cejrowskiego jest taki fragment, w ktorym mowi on, ze w dzungli najlatwiej zginac z pragnienia i glodu. Bez wiedzy lokalnego przewodnika, ktory znajdzie wode i upoluje cos do zarcia normalny czlowiek nie ma szans.
Był na discovery jeden program dosyć bliski normalnego survi, ale nie pamiętam jak się nazywał.
Survivorman z Lesem Stroudem.
Chodzi o przetrwanie 2 miesiące, gdzie np rozbijasz obóz i siedzisz w jednym miejscu czy chodzi o wydostanie sie ?
Ludzią którym udaje sie wydostać , wydaje mi sie ze nie zajmuje to az 2 miesięcy. Podstawowa sprawa, nie rozpalisz ognia nie przeżyjesz. Pijąc , jedząc nieprzegotowane rzeczy w takim klimacie długo nie pożyje.
W dzungli mimo ze upał to jednocześnie bardzo duza wilgotnośc, klimat dla europejczyka najgorszy z możliwych.
Polski las w lecie, to przyjemność nie survival. Zimą bez sprzętu, wszystko zależy od woli przetrwania, na 10 osób 9 i pół by padło.
Bear Grylls w jednej książce wspomniał krótko, że przed kręceniem odcinków zawsze przeprowadzali rozeznanie, wypytywali ludzi miejscowych o wszystko i przygotowywali się na każdą ewentualność (np. jakby cię miał ugryźć jadowity wąż). Niestety nie napisał czy je pizzę poza kamerą.
A co do programów survivalowych z tv to: Les Stroud, albo Ed Stafford. Jednak nie wiem czy ktoś z nich oszukuje.
"Biały" człowiek, samotnie i w dżungli /np. Amazonia/ bez jakiegokolwiek przygotowania, nie ma szans. Przed laty czytałem książkę. Autor, 23-letni dziennikarz, w 1950 roku opisał taką podróż /sam jeden + pies/ przez tropikalny las w Gujanie Straszne. Głodował /zjadł własnego psa/, cierpiał przez wszelkie robactwo, wilgoć, upał /40 stop./ i ciągłe kłopoty z żołądkiem. Nie przeżył. Jego zapiski z tego koszmaru, wyprawa ratunkowa znalazła, niedokończone, ... kilka km. od wioski.
Raymond Maufrais
"Zielone piekło"
W polskim lesie nie jest ciezko przezyc :) jest Masa jadalnych roslin (viva le korzonki ) robaczki xD w ostatecznosci mozna sie skusic na Surowe mieso sarenki :)
Widzacy ---> Heh znajomy pokazywal mi jak sidla robic :) powiem wiecej z racji ze kolega juz jest ex-komandosem :) to rowniez ucza na surwiwalu jak golymi rekoma zalatwic taka sarenke :P
A sarenka podchodzi i daje wyraźnie do zrozumienia że odda chętnie jeden udziec czy też comber.
nie macie przy sobie nic poza ubraniem (żadnego noża, żadnych zapałek, żadnej zapalniczki itd). Musicie przetrwać np. dwa miesiące.
W ubraniu bez noża? Nie ma opcji żebym się kiedyś znalazł w takiej sytuacji. Nawet przy kluczach noszę scyzoryk.
Czy dałbym radę? W polskim lesie podejrzewam że tydzień bym przeżył, później mogło by być już gorzej.
Dżungla to nie zabawa. Nieprzygotowany człowiek szybko trafi do żołądka jakiegoś drapieżnika lub padnie po spotkaniu z jadowitymi mieszkańcami dżungli.
marcus alex fenix ->Z polskim lasem jest taki problem, że ciężko byłoby znaleźć coś jadalnego (poza mięsem, ale tutaj byłby problem z jego przyrządzeniem tu widać że masz znikomą wiedzę o survivalu :P bo najprostsze np. Babka :P
a co do autora jeżeli chcesz poczytać o "przetrwaniu" w dżungli to chyba warto przeczytać " Przetrwać Belize" ( aut. Navala ) choć tam mieli osprzętowienie a i tak im było trudno . To pomyśl jak takiemu kolesiowi z ulicy zabrać do dżungli bez sprzętu to by nawet dnia nie wytrzymał.
MOOOŻE w polskim lesie i może te 2 miesiące - taki czas można przetrwać jedząc mało, przy dobrym dostępie do wody. Skrajnie wygłodzony, ale może bym przetrwał. Oczywiście latem/wiosną ;)
Stary ... co ty psizesz o jakis prztrwaniach? Zabierz telefon i komputer dla wiekosci golowiczow. Dalej chyba nie musze pisac.
Ludzie to gatunek świetnie się adaptujący nawet do skrajnych warunków bytowych. Przedstawicieli tego gatunku można spotkać niemal w każdym zakątku Ziemi. Pewnie większość z nas (mieszczuchów z Polska) w taki czy inny sposób by zginęła, ale najsilniejsze osobniki i te które miały najwięcej szczęścia w końcu nauczyłyby się żyć w "warunkach naturalnych".
Nie wiem na ile w tym prawdy, ale w ktorejs z ksiazek Cejrowskiego jest taki fragment, w ktorym mowi on, ze w dzungli najlatwiej zginac z pragnienia i glodu. Bez wiedzy lokalnego przewodnika, ktory znajdzie wode i upoluje cos do zarcia normalny czlowiek nie ma szans.
To pewnie prawda, miałem na myśli sytuację, w której przetrwać ma miejscowy człowiek - ja zapewne nie przeżyłbym ani w polskim ani w tropikalnym lesie zbyt długo, ale znający dżunglę mieszkaniec miałby dużo łatwiej.
tu widać że masz znikomą wiedzę o survivalu :P bo najprostsze np. Babka :P
To, że mogę jeść mech i grzyby to wiem, ale ile na tym pociągnę? :D
latem w naszej strefie klimatycznej - bez problemu
15-30 minut na znalezienie odpowiednio uksztaltowanego kamienia sluzacego za ostrze (przy odrobinie szczescia moze nawet krzesiwo)
do 30 min przygotowanie narzedzi do rozpalenia ognia
od 5 min do kilku godzin rozpalanie ognia (zalezy od wprawy i samozaparcia)
Cala masa roslin ktore mozna jesc na surowo lub w formie "zupy". Malo roslin trujacych ale wiekszosc malo smacznych.
Nauczenie sie zakladania pulapek na malego zwierza to kilka dni prob i bledow dla kogos niewprawionego. Dodatkowo jak ktos potrafi wspinac sie na drzewa to jaja roznych ptakow.
Do tego dochodza roznego typu orzechy, zoledzie itp
desperaci moga szukac larw i robactwa w sciolce ale to juz wyjatkowo dla kogos bez zadnych zdolnosci manualnych
Pierwszego dnia trzeba zrobic sobie mate do spania i i mate do przygrycia sie bo nawet latem spanie na glebie bez niczego do najprzyjemniejszych nie nalezy. Potem mozna myslec o jakims konkretnym szalasie i wiekszej gamie narzedzi epoki kamienia :)
W Polski lesie to sie pewnie i jakiś materac znajdzie, i lodówka itp.
spod śniegu:
youtube.com/watch?v=9Sq6ci_QoNE
Drackula <- a w czym tę wodę zagotujesz? jakaś łupina wysoko zawieszona nad ogniem(tak jak gotowanie wody nad ogniem w PETie?)
wodę można gotować tak, że jak masz pojemnik jakiś (np. drewniany) z wodą to wrzucasz do niego rozgrzane w ogniu kamienie
W naszym lesie w lecie - no problem. Żarcia od cholery - żaby, jaszczurki, węże; nie liczę już nawet owoców leśnych. Może by się namierzyło jakieś gniazdo ptaków z jajkami, albo nawet dzikie pszczoły - można by trochę miodu podebrać.
W dżungli by było znacznie gorzej. Nawet to gdzie spać aby cię nic żywcem w nocy nie zjadło. Na pewno bym wybrał porę w której poziom wody w rzekach jest niski. Może by się znalazło jakieś oczko wodne z rybami. Przy odrobinie szczęścia może by się trafił jakiś żółw albo nawet mały kajman. Za to z ogniem problem straszny bo wszystko wilgotne. Tylko bez odpowiednich szczepień i tak przygoda pewnie by była krótka.
Przy okazji :D Jakoś Krzyś przetrwał w Stumilowym lesie, i przym oswobodził Misia,Dzika, i go gorsza Tygrysa
Polski las, najlepiej jesienią. Raczej bym przeżył. W dżungli w akcie desperacji człowiek potrafiłby nawet larwy zjeść. Grunt to zachować zimną krew i użyć tego co pozwoliło nam przetrwać na tym świecie czyli mózgu. Nie wiem jakbym się zachował, ale jeżeli bym nie spanikował i miałbym odrobinę szczęścia w postaci np. rzeki to w ciągu tych dwóch miesięcy może bym znalazł jakiś ratunek.
Myśląc polski las, mam na myśli coś na wzór puszczy białowieskiej, totalnie dzikiej, bez śladu ingerencji człowieka (tzn. bez wywożenia upadłych drzew, bez przecinek, bez drzew rosnących w szeregach) ze ściółką grubą na pół metra i wszechobecnym mchem i porostami. Tam znaleźć odpowiedni kamień to sztuka, nie mówiąc o czymś nadającym się na krzesiwo. Zresztą podejrzewam, że od groma osób nie potrafiłoby rozpalić ognia mając nawet kamienie krzeszące iskry jak spawarka.
Największy problem to znaleźć źródło dobrej wody, raczej nie da się pić niegotowanej wody stojącej, wszelkie jeziorka czy bagienka to zbiorowisko martwej materii organicznej, murowana sraczka. Najlepszy byłby strumyczek niewielkich rozmiarów (bo zbierający wodę z niewielkiego obszaru lasu) wpadający do stawu.
Przy takim źródle wody należałoby zostać, bo nie mamy niczego w czym by tę wodę można było przenosić, poza tym taki staw to źródło wody dla zwierząt i zbiornik, w którym żyją ryby czy płazy.
Na jajka ptasie bym nie liczył, chyba że nie przeszkadzałby ich lokator, trzeba by mieć szczęście i dostać się do jaj w miarę szybko po złożeniu, inaczej embrion może być przeszkodą, chociaż jak człowiek głodny naprawdę to i za gówno się chwyci.
Na dobrą sprawę zostają roślinki i ewentualne ryby czy żaby, bez wody i tak nie przeżyjemy długo, można próbować polowania czy zastawiania pułapek, ale bez ognia jedzenie surowego mięsa ssaków jest ryzykowne.
Przyszykowanie sobie lokum to najprostsza sprawa, latem na upartego można spać na kupie liści czy zwyczajnie na drzewie.
w dzungli szansa jak 1 do 10000, zbyt wiele tam wezy owadow , ssakow i mikrobów ktore moga osobe nie maja ca odpornosci i nie znajaca terenyu szybko poslac do piachu .NIe rozwiazany jest problem wody bo ta w rzekach to powazne klopoty zdrowotne prowadzace do smierci.
W polsce 1:5 , rozwiazany problem wody , problemem brak jedzenia i schronienia , trzeba by bylo myslec o jakiejs jaskini albo ziemiance.
W dzungli nie mialbym szans a i niewielkie w lesie 2 miesiace niedozywienia i wychlodzenia ...marnie to widze.
W naszym lesie w lecie - no problem. Żarcia od cholery - żaby, jaszczurki, węże; nie liczę już nawet owoców leśnych. Może by się namierzyło jakieś gniazdo ptaków z jajkami, albo nawet dzikie pszczoły - można by trochę miodu podebrać.ze gratuluje ja bym nie wiedzial co zrobic z surowa salamandra albo zmija.Zakladajac ze bym je znalazl.
BTW oglądałem film Cejrowskiego o zyciu w dzungli i tam znalezienie czegos do jedzenia i picia to bardzo duzy problem nawet dla miejscowych indian a co dopiero dla zupelnie zielonego polaka.