Witam, zadam dwa pytania (aby nie zaśmiecać forum, po odpowiedzi proszę o usunięcie wątku, ale proszę o nie kasowanie go zbyt wcześnie gdyż przez ten problem mam dużo stresu i nie wiem co robić, a wydaje mi się, że firma Allianz coś kombinuje, potwierdzcie lub rozwiejcie wątpliwości).
Najpierw przybliżę sytuację. Kolizja, poszkodowany dostaje od policjanta namiary na sprawcę (dane, ubezpieczenie itp.), poszkodowany zgłasza szkodę w Allianz. Rzeczoznawca przyjeżdża i robi tylko zdjęcia (nie zagląda nawet pod maskę gdzie są uszkodzenia (wiatrak, chłodnica klimy, mocowanie silnika)) po zrobieniu zdjęć i protokołów odpowiednich mówi, że jeśli oględziny wyjdą jako "auto do naprawy" to poszkodowany naprawia samochód w jakimkolwiek zakładzie w formie bezgotówkowej. Auto stoi w zakładzie gdzie rzeczoznawca i właściciel to znajomi :/ Jeszcze nawet pytali poszkodowanego co by wolał kasacja/naprawa.
Pytanie: czy forma bezgotówkowa to jedyna możliwość? Dlaczego nie zaproponował poszkodowanemu innej formie czyli gotówkowej (gdzie poszkodowany naprawia sobie we własnych zakresie i może na tym jeszcze zarobić, bo to akurat stare jak świat auto).
PS. Mnie kiedyś w PZU Pan pytał jak wybieram, czy dostanę pieniądze na konto czy naprawiam i przynoszę rachunki...
Błagam o odpowiedź...
Co z tego, że właściciel i rzeczoznawca to znajomi? Tym bardziej auto będzie "do naprawy", bo właściciel warsztatu może będzie liczył, że naprawisz u niego i zarobi. Tak czy siak, będziesz miał wtedy wybór: naprawę w dowolnym zakładzie.
I co znaczy bezgotówkowo? Ja sobie tego nie potrafię wyobrazić inaczej niż przyniesienie kwitów do ubezpieczyciela lub naprawa w zakładzie, gdzie mechanior sam załatwi sprawę z ubezpieczalnią.
Bez kitu, nic nie rozumiem, gdzie ty widzisz problem... Trochę zagmatwany ten twój post. A prośba o kasację w ogóle zbędna, na tym forum istnieje milion głupich tematów i jakoś nikt ich nie sprząta, spokojnie.
---
Aaa, rozumiem, ty ubolewasz, że nie wezmiesz sobie do kieszeni. To jest mega zabawne, bo po tym, co napsiałeś, to ty właśnie chcesz kręcić lody z ubezpieczycielem, a nie on z tobą.
Bez kitu, rozbawiłeś mnie. Biedaku, ciesz się, że będzie zrobione. Chyba, że alimenty aż tak cisną, to współczuję ;]
Lookash --> Bezgotowkowo to znaczy, ze warsztat naprawia wszystko co znajdzie, i sam sie rozlicza z ubezpieczycielem. Wlasciciel auta nie dostaje zadnej kasy, nie ma tez mozliwosci naprawic sobie taniej u 'pana Mietka'. Zwykle sie to stosuje, gdy chodzi o naprawe drogiego auta w ASO, lub - jak widac - gdy rzeczoznawca jest kumplem wlasciciela warsztatu:)
Lookash --> ciekawe czy jakbyś Ty był na miejscu poszkodowanego to też nie chciałbyś zrobić tak żeby było dobrze, a przy tym jeszcze coś zostawić na przyszłość. Sam policjant uspokajał poszkodowanego i mówił, że na pewno nie będzie się stratnym, a na plusie. Przecież nikt nie jest głupi i nie sprowokował wypadku. Inna kwestia to taka, że nawet jak idealnie naprawią to auto to i tak może być problem żeby je opchnąć, bo poszkodowany nie chce tym autem jeździć. Dalej masz problem? Co kogo obchodzi czy naprawię to w ASO czy u pana Mietka. Jasna sprawa, że jeśli to tyczy się starego, pordzewiałego auta to nikt nie będzie dawać do ASO (jak to by się zrobiło w przypadku nowego auta).
/edit/
W linku od mirencjum nawet jakiś redaktor napisał:
"Co wybrać?
Jeżeli jest to samochód w miarę nowy, maksymalnie pięcioletni i będzie naprawiany z OC sprawcy, lepiej wybrać bezgotówkową formę likwidacji szkody. Jeżeli jest to auto starsze, warto się zastanowić na formą kosztorysową i skorzystanie z solidnych zamienników oraz warsztatu niezależnego.
Przed decyzją, gdzie i na jakich zasadach będziemy naprawiać auto, warto ceny w kilku serwisach, niekoniecznie autoryzowanych. Jest to szczególnie ważne przy kosztorysowej metodzie likwidacji szkody. Zawsze można też poprosić o pomoc w wyborze serwisu likwidatora z towarzystwa ubezpieczeniowego."
tak więc nie tylko ja, poszkodowany ale też gość który pisał owy artykuł jest za takim wyborem. A Ty twardo trzymasz się reguł, śmiesznych reguł.
Niekoniecznie stosuje się to gdy chodzi o naprawę drogiego auta w ASO, tylko przede wszystkim wtedy jeśli chcesz mieć pewność, że wszystkie uszkodzenia powstałe w wyniku szkody zostaną zlikwidowane. Wstawiasz auto do warsztatu i odbierasz naprawione a to warsztat rozlicza się z TU i jeden problem - dość duży - masz z głowy. Co z tego, że rzeczoznawca nie zajrzał nawet pod maskę, w zasadzie to narobił sobie tylko dodatkowej roboty, bo podczas naprawy gdy warsztat stwierdzi, że jest więcej uszkodzeń niż zostało to napisane w ocenie technicznej przez rzeczoznawcę musi go wezwać i zrobić tzw. "dodatek".
Jeśli wybrałbyś kasę za powstałą szkodę (rozliczenie na podstawie kosztorysu) w Twoim interesie byłoby latanie za rzeczoznawcą i jeszcze problemy z udowodnieniem, że to co się uszkodziło "pod maską" to efekt przedmiotowej szkody. Kasę zaś dostaniesz taką, że w 100% szkody i tak pewnie nie usuniesz, bo roboczogodziny w takich wycenach liczone są śmiesznie nisko. W przypadku ASO czy warsztatu naprawczego rbh liczona jest wg stawek danego warsztatu (w ASO rbh to dajmy na to - przykładowo - 170zł, w wycenie gdzie rozliczasz się gotówkowo będzie to 50zł).
Nic nie zarobisz rozliczając się bezgotówkowo, ale będziesz miał naprawiony samochód.
Jeśli chodzi o "Kręcenie lodów" z ubezpieczalnią - jesli chodzi o mnie to nie powoduje to jakichś przesadnych wyrzutów sumienia, które nie pozwolą mi spać, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób niektóre Tu potrafią kręcić lody w stosunku do swoich klientów.
Słuchaj, ja się śmieję tylko z jednej sparwy: masz za złe ubezpieczycielowi, że auto naprawią ci bez możliwości "odlożenia" sobie na przyszłość. W pierwszym zdaniu napisałeś coś o "kombinowaniu" czegoś przez ubezpieczyciela. Brzmi to, jakby ci chcieli nie naprawić wszystkiego, a z tego co piszesz, wynika, że zrobione będziesz miał glanc, bo gość zna się z mechanikami, którzy przecież wycisną, ile się da...
mirencjum już cię pewnie uspokoił, nie martw się ;]
Dokladnie jak jason pisze, wtedy to firmie zalezy, by naprawic wszystko co sie da, i wymienic wszelakie czesci, jakie tylko mogly zostac uszkodzone, bo zarabiaja na tym, i to oni walcza z ubezpieczycielem o zaplate.
Dobra, dzięki wielki za odpowiedzi, na pewno jestem mądrzejszy po tym :)
Jutro się wyjaśni na ile wycenią i czy w ogóle opłaca się im to naprawiać.
Pozdrawiam