Moja sytuacja prezentuje się następująca. 1 stycznia około 18.00 nie mając za bardzo innego wyjścia nadałem paczkę "kurierem" poczty polskiej. Pomijam to, że za tako przyjemność odbiorca paczki zapłacił około 50zł. Paczka została odebrana 3 stycznia, a ja kasy nie mam do dziś. Dzwonię więc do nich w poniedziałek i pytam co się dzieje. Oni na to, że kasa wróciła do miasta, w którym mieszka adresat. Dzisiaj pani z poczty do mnie dzwoni, twierdząc, że kasa jest w drodze i dziś około 16 będzie do odebrania na poczcie... Dobra, przejdę się. Co ma do stracenia? I tutaj zaczyna się robić nieciekawie, ponieważ owa pani prosi bym przyniósł ze sobą potwierdzenie nadania oraz dowód osobisty. Z tym drugim oczywiście bez problemu, ale potwierdzenie gdzieś zapodziałem i nie wiem czy uda mi się je znaleźć. Skan potwierdzenia mam jednak w formie zdjęcia na telefonie. I tutaj rodzi się pytanie - czy pani z okienka będzie w ogóle chciała spojrzeć na te zdjęcie czy już na starcie mam sobie darować i szukać tego cholernego potwierdzenia dalej?
do góry
Podepnij telefon, zgraj zdjęcie, wydrukuj. Jak będzie chciała oryginał, to się kłóć, nie masz obowiązku poświadczać notarialnie durnego świstka z poczty.
Mówisz, że nie powinno być problemów? W końcu paczka została odebrana już jakiś czas temu, więc sam nie mam pojęcia po co te potwierdzenie.
moze musi do papierzyskow wlozyc? jak nie masz pojecia po co urzednikowi takie potwierdzenie to jeszcze srodze sie w zyciu zdziwisz.
Przecież potwierdzenie jest tylko i wyłącznie dla nadawcy w razie reklamacji. Na cholerę jest jej to potrzebne, skoro chce tylko dostać pieniądze, które są mi należne? Płacisz tyle za wysyłkę, a kurier nie raczy nawet awizo zostawić tylko odsyła. Dramat...
Kaskę odebrałem robiąc tak jak napisał to Yoghurt. Początkowo babka z okienka nie chciała ze mną rozmawiać po okazaniu zdjęcia, jednak po groźbie złożenia skargi uległa i momentalnie wypłaciła pieniądze. :)