Ostatnia sytuacja mną wstrząsnęła.
Do chorej kobiety wezwano karetkę. Gdy ratownik z niej wysiadał został dotkliwie pobity przez jakiś bandytów. Ponieważ nie mógł jej udzielić pomocy kobieta zmarła.
Oskarżenie jest jedynie o napaść na funkcjonariusza państwowego. A jak dla mnie od razu powinni być oskarżeni o morderstwo.
I grozi im tam kilka lat więzienia jedynie. Przecież doprowadzili do śmierci kobiety. Dla mnie dożywocie ciężkich robót w obozie pracy...
Problem związku przyczynowego jest jednym z najtrudniejszych w prawie karnym. W przypadku, który opisałeś, nie ma żadnej gwarancji, że nawet gdyby do pobicia nie doszło, pomoc ratownika byłaby skuteczna, a kobieta by nie zmarła. Można sobie wyobrazić podobną sytuację - powodujesz wypadek drogowy, na skutek którego karetka nie dojeżdża na czas, a pacjent umiera. Jesteś "mordercą"?
Tym bardziej, że źródło sugeruje, że jest dokładnie odwrotnie, niż piszesz:
Według dziennikarzy "Życia Piły" śmierć kobiety nie miała jednak prawdopodobnie związku z opóźnieniem lekarskiej interwencji.
Takie ciągi logiczno-przyczynowo-skutkowe, że zmarła bo nie mógł jej udzielić pomocy, to tylko pobożne życzenia bez przełożenia na rzeczywistość sądową bezsilną często wobec ewidentnych spraw. A prawo jest dobre, tylko jego wymiar jest do bani. O dziwo była godzina dwudziesta piątek, a po sąsiedzku okno w okno na sali między dwoma policjantami stał jakiś lolek, jeszcze sędzia i protokolant, i nie był to pijany kierowca, więc nawet te pisowskie sądy 24h jakoś działają, ale wiadomo że nie wszystkim to na rękę.
[1] Nie pierwszy raz.
Obudziłeś się Lukis?
Parę dni temu o tym mówili, wczoraj w tv powiedzieli też że kobieta zmarła nie dlatego że ratownika pobiły żule
Abstrahując od tego, czy kobieta by faktycznie zmarła czy nie, to dla tej bandy nie ma okoliczności łagodzących. Żeby zaatakować ratownika medycznego? Toż to się nie mieści w żadnych cywilizowanych kategoriach.
I myślę, że nie zaszkodziłoby dorzucić im do zarzutów umyślne spowodowanie sytuacji zagrażającej życiu człowieka. Jak dla mnie, mogą zgnić w więzieniu do końca swojej żałosnej egzystencji.
Mogła dostać pomoc, a i tak by zmarła, mogła nie dostać pomocy, a i tak by nadal żyła, nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego, była tylko pewna potencjalność zdarzeń o różnym prawdopodobieństwie.
Więc można ich oskarżać właściwie tylko na podstawie tego, że w większości przypadków po nie dotarciu szybko pomocy, następuje zgon.
Ja bym ich do pierdla nie wysyłał ,bo tylko podatki na tych sukinsynów idą z naszej kieszeni ,przyczepił bym im 50 kilogramową kule do nogi i kazał zamiatać, kopać rowy i wywozić gówna po psach , a nagrodą za ich prace było by to co znajdą na śmietniku do jedzenia ,i wszyscy byli by szczęśliwi na osiedlach było by ładnie i posprzątane ,a w śmietnikach nie marnowało by się jedzenie
Chciałem już założyć ten wątek kilka dni temu ale czasu nie miałem.
Halje --> jak dla mnie sytuacja jest zupełnie inna. Powodując wypadek samochodowy nie celujesz w karetkę. Łamiesz przepisy ale umyślnie w karetkę nie uderzasz.
Tutaj dla mnie nie ma znaczenia czy kobieta by zmarła czy nie. Możliwe że gdyby ratownik dotarł to kobieta żyłaby jeszcze jeden dzień. Wystarczy jeden dzień.
A co w sytuacji gdyby ratownik jechał do dziecka które się nie wiem, zadławiło i przez to że nie dotarł nie została udzielona I pomoc ?
Dla mnie są mordercami i za morderstwo powinno ich się skazać.
Lukis---->
Ja rozumiem Twoje oburzenie. Zgadzam się tutaj z [7], że zaatakowanie ambulansu i ratowników (którzy są przecież oznakowani) jest wyjątkowo obrzydliwe moralnie i świadczy o całkowitym upadku człowieka. Tyle że z perspektywy prawa i możliwości przypisania czynu nie ma to większego znaczenia. I to nie dlatego, że mamy złe prawo, tylko dlatego, że prawo i wymiar sprawiedliwości muszą być skonstruowane realistycznie i obiektywnie.
jak dla mnie sytuacja jest zupełnie inna. Powodując wypadek samochodowy nie celujesz w karetkę. Łamiesz przepisy ale umyślnie w karetkę nie uderzasz.
No dobrze, a ktoś, kto pobije strażaka, to podpalacz? Ktoś, kto zabił dróżnika w drodze do pracy ma odpowiadać za katastrofę kolejową? A co gdyby ktoś zabił "nieświadomie" terrorystę na minutę przed wysadzeniem się w powietrze w metrze? Bohater? Życie nie jest takie proste...
Halje --> życie nie jest proste ale właśnie coś takiego powinno być zapisane.
W odróżnieniu od strażaka, ratownik jest często jeden, do przypadku przyjeżdża jedna karetka i często następna jest znowu kilkanaście minut od przypadku.
Napadasz na ratownika, lekarza czy kogokolwiek innego który stara się nieść pomoc, a przez to ktoś umiera odpowiadasz za morderstwo z premedytacją. Bo atakujesz kogoś oznakowanego, których podjeżdża na sygnale.
W ogóle za atak na funkcjonariusza państwowego czy to policjant, strażak czy dróżnik, powinna być sroga kara, 10 lat ciężkich robót albo 18h dziennie prac społecznych, czyli zbieranie gówien.
Ja akurat sie zgodze z Lukis'em. Pewnie zostane za to zmieszany z blotem, ale co mi tam.
Lukis' ma racje. Moze bezposrednio nie zabili tej kobiety, ale doprowadzili do tego, ze nie uzyskala pomocy, w wyniku czego zmarla. Co prawda moglo sie stac tez tak, ze ratownika nikt by nie zaatakowal, lecz nie udaloby mu sie uratowac tej kobiety, ale i tak w tej drugiej sytuacji byloby wieksze prawdopodobienstwo, ze kobieta przezyje.
nie wiem w ogole nad czym toczy sie dyskusja, zmarlaby czy nie zmarlaby - co to ma za znaczenie dla sprawy?
nie miesci mi sie w glowie, jak mozna skatowac czlowieka, ot tak. tutaj nie ma kogo resocjalizowac, kula w leb i dziekujemy. zadnych podatkow nie wydawac na zwyrodnialcow czy jakies inne posrednie formy karania ich.
to jest karygodne i nigdy nie nadziwie sie, czemu takie jednostki nie sa od razu eliminowane.
[14]Radaar
a takie ma znaczenie dla sprawy, ze gdyby sad stwierdzil, ze kobieta umarla przez nich(bo pobili ratownika), to dostaliby wiecej lat odsiadki w wiezieniu(kara za pobicie urzednika panstwowego, ktorym jest ratownik+spowodowanie smierci kobiety, do ktorej nie dotarl pobity przez nich ratownik), na co zasluzyli moim zdaniem.
Jesli sie znajdzie jakas partia polityczna ktora bedzie starala sie o przywrocenie kary smierci dla takich ludzi to maja moj glos.
Prawo polskie jest stanowczo zbyt lagodne.
"Jesli sie znajdzie jakas partia polityczna ktora bedzie starala sie o przywrocenie kary smierci dla takich ludzi to maja moj glos." - i jesli zrobi cos z dlugoscia zajmowania sie sprawami(czyli ja skroci), to rowniez ja na nia zaglosuje.
ED.
Literowka
Jesli sie znajdzie jakas partia polityczna ktora bedzie starala sie o przywrocenie kary smierci dla takich ludzi to maja moj glos.
Prawo polskie jest stanowczo zbyt lagodne.
"Jesli sie znajdzie jakas partia polityczna ktora bedzie starala sie o przywrocenie kary smierci dla takich ludzi to maja moj glos." - i jesli zrobi cos z dlugoscia zajmowania sie sprawami(czyli ja skroci), to rowniez ja na nia zaglosuje.
Jest już ktoś taki, jego partia będzie brać udział w następnych wyborach.
http://www.youtube.com/watch?v=KWtNgT8S4so&feature=related
Wszystkim oburzonym polecam po prostu google i hasło adekwatny związek przyczynowy...
Albo dowolny podręcznik do prawa karnego.
Kara z pewnością powinna być. Mniejsza lub większa (moim zdaniem większa) na pewno utemperowałaby kretynów, którzy atakują sanitariusza niosącego pomoc. W demokratycznym państwie prawa takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca - a jeżeli już mają, to powinny być surowo karane.
W demokratycznym państwie prawa takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca - a jeżeli już mają, to powinny być surowo karane.
I będą:
Oskarżenie jest jedynie o napaść na funkcjonariusza państwowego.
Wiem że dla was 5-10 lat odsiadki to nic, bo chuj, bo jeszcze wyjdzie za życia, ale to nie do końca tak wygląda misiaczki.
I będą:
Oskarżenie jest jedynie o napaść na funkcjonariusza państwowego.
Wiem że dla was 5-10 lat odsiadki to nic, bo chuj, bo jeszcze wyjdzie za życia, ale to nie do końca tak wygląda misiaczki.
Przykład kary, którą podałeś jest jak najbardziej na miejscu. Nie należę do tych, którzy chcieliby im dać dożywocie lub specjalnie ze względu na ich przypadek przywrócić karę śmierci. Nie jest do końca pewne czy ich akt barbarzyństwa był bezpośrednią przyczyną śmierci w/w kobiety dlatego kara na pewno nie będzie wysoka, ale myślę że 5-10 lat byłoby jak najbardziej na miejscu.
Druga sprawa jest taka, że pewnie poddadzą się wątpliwemu procesowi resocjalizacji i wyjdą na warunkowe bo 2-3 latach, co nie zmienia faktu że powinni ponieść karę i odsiedzieć swoje za to co zrobili.
Jedno jest w tym przypadku pewne - kara w tym przypadku być musi i nie ma tu mowy o jakimkolwiek zawieszeniu.
Lukis jak zwykle opowiada jakieś skrajne głupoty. Problem z polskim prawem karnym nie polega na tym, że jest zbyt łagodne, wręcz przeciwnie - jest ono zbyt ostre. Na poziom przestępczości nie ma to żadnego wpływu, a społeczeństwo musi płacić za utrzymanie przepełnionych więzień, które zamiast resocjalizować - uczą patologii. Nikt na tym nie zyskuje, no może poza ofiarą, która ma (wątpliwą) satysfakcję, z tego że jej oprawca gnije w więzieniu. ;) Oczywiście większość społeczeństwa nie ma zielonego pojęcia na temat teorii prawa karnego, kryminologii czy penologii, co zupełnie nie przeszkadza różnym lukisom wypowiadać się we wszechwiedzącym tonie - to właśnie dzięki takim ludziom różne szkodniki typu ziobro dochodzą do władzy, możecie sobie pogratulować. :)
Haunito - Mój post był głównie kierowany oczywiście do tych optujących za wprowadzeniem kary śmierci i zabijaniem ludzi skazanych za pobicie, w twoim toku myślenia nie było nic złego - po prostu mówię że powinni być "ukarani" - i "ukarani" będą, niewątpliwie. Bo Polskie prawo działa, wbrew pozorom. Są pewne elementy które wymagają poprawy, ale ogólnie nie ma się czego czepiać.
Awerik - Z tego co kojarzę to prawo Polskie jest zbyt surowe w kwestiach jakichś oszustw podatkowych, alkoholu, czy narkotyków - w przypadku pobić, morderstw itd. wszystko jest jak najbardziej ok, ale mogę się mylić.