Nieczęsto zdarza mi się o coś pytać na GOLu, bo doskonale znam się, jak wiadomo, niemal na wszystkim. No własnie - niemal. Moja znajomość fotografii i aparatów jest porównywalna z wiedzą na temat mongolskich jurt pośrodku pustyni Gobi - wiem, że istnieją i wiem, do czego służą. Stąd też poniższe dwa pytania.
Jako, że za miesiąc wybieram się za ocean, pierwsze moje pytanie brzmi: Czy nadal opłaca się kupować sprzęt fotograficzny w Stanach? Swego czasu był parę groszy tańszy niż u nas, ale czy ktoś posiada informacje co do obecnego stanu rzeczy i przebitki cenowej w JuEsEj?
Natomiast drugie pytanie prosto wynika z pierwszego - jeśli faktycznie aparaty da się dorwać za oceanem taniej, jaki konkretnie kupić? Aparat będzie głównie służył narzeczonej do robienia zdjęć na bloga, więc potrzebuje dobry szczegół i szybki focus zwłaszcza z bliska (tematyka owego bloga wymaga dobrych zdjęć robionych z kilkunastu centymetrów), plus przyzwoite łapanie światła, żeby nie trzeba było podbijać brightnessu i kontrastu w fotosklepie. Tak zwane aparaty dla debili, z niemiecka zwane Idiotenkamera wypróbowałem (jakieś coolpixy i kolorowe nikony po trzy stówki, nadające się na wycieczki do Egiptu), nie spełniają wymagań . Kwota do wydania - jak najmniej, ale jeśli znajdzie się porządny sprzęt za nieco wyższą cenę, też nie pogardzę. Polecanie lustrzanek za trzy kafle możecie sobie odpuścić, ale pseudo-profeski dla egzaltowanych studenciaków za jakiegoś tysiaka tudzież cyfraki dające nieco więcej niż masówka z MediaMarktu chętnie obejrzę.
Sony RX 100.
Zdjęcia robi po prostu genialnie. Nie wiem jak, ale wyglądają dokładnie tak jak ludzie chcą aby wyglądały zdjęcia cyfrowe. Lampa strzelając na wprost oświetla tak ładnie jak ja waląc od ściany za mną.
Nie piszesz jakie to detale chce fotografować? Coś w stylu "biżuteria na stole", czy raczej "detale mojego miasta" w plenerze, w świetle zastanym?
Chodzi między innymi o detale twarzy, dłoni czy paznokci (blog wizażowy) czy też chociażby etykiety (np. drobny maczek z informacją o produkcie). Dla przykładu - zdjęcia oka (zwłaszcza rzęsy) wychodzą w miarę ostro raz na dwadzieścia pstryknięć, a i tak efekt pozostawia sporo do życzenia. Światło często sztuczne, zwłaszcza w zimie.
Nie wizażowy, a urodowy!
Nie interesuj.
Podbitka, widać wcześniej nie utrafiłem na żyzną glebę.
Graf -> Dzięki, ale cholerstwo drogie. Tak czy siak, warte rozważenia, jeśli fundusze dopiszą.
jest specjalny watek temu poswiecony.Co prawda Titanium juz sie na nim nie pojawia ale sa inni .
Panasonic lx5, canon g15, Sony od grafa. Wszystkie maja jasne obiektywy i dobre matryce więc podbijanie czułości nie będzie problemem.
Dla przykładu - zdjęcia oka (zwłaszcza rzęsy) wychodzą w miarę ostro raz na dwadzieścia pstryknięć, a i tak efekt pozostawia sporo do życzenia.
To już nie jest wina aparatu tylko użyszkodnika, rozwiązaniem jest zapoznanie się z podstawowymi zasadami działania aparatu fotograficznego, to nie jest nic mistycznego i niedostępnego dla zwykłego śmiertelnika. www.szerokikadr.pl - na tej stronie jest dużo rzeczy przystępnie opisanych i wyjaśnionych.