bo ostatnio pleno sie nasłuchalem ze firmy przestaly robic sprzety na lata bo gdy ludziom dziala to sie to nie kupuja wiec firmy na tym tracą... Z jednej strony logiczne ale z drugiej niesamowicie bezczelne. I chcialem was zapytac czy to prawda ze co te 5-7 lat wymieniacie na nowe tv, monitory, komputery, wieze, odkurzacze, czajniki elektr, odtwarzacze dvd i reszte? Czy jednak dziala wam juz dluzszy czas? I jakie firmy mozecie polecic?
To chyba już standard, że droższe sprzęty zaczynają się psuć zaraz po skończeniu gwarancji. Laptopy, samochody i cała masa innych rzeczy.
Ja mam kineskop w pokoju i dalej dziala. I mozna grac z pistoletem na Pegazusie. MOj znajomy do dzisiaj ma sprawnego "Heliosa"
LCD sie wypala, dlatego po jakims czasie przestaje dzialac.
Monitor LCD padł mi po 5 latach.
Roczny laptop Toshiby był już w serwisie 3 razy, za każdym razem z czymś innym.
Czajniki elektryczne kupuję co rok...
Moim zdaniem nie ma na to reguły.
Rodzicom mają jako drugi telewizor 10-letniego Panasonica - działa bez zarzutu.
Ostatnio moja 3,5 letnia Toshiba zaliczyła wizytę w serwisie - spaliła się grafika.
Dla kontrastu - mam znajomego, który ma stareńkiego notebooka, też Toshibę, bodajże z 2003 rokuu (jeszcze z ekranem 4:3) - działa do dziś bez problemów, jest niesamowicie wolna ale zawsze...
Też uważam, że nie ma na to reguły. Niemniej jednak wydaje się, że należało się tego spodziewać. Postęp technologii, miniaturyzacja i "masówka" sprawiają, że sprzęty są coraz mniej starannie "dopieszczane", coraz bardziej wrażliwe i podatne na awarie i uszkodzenia. Wszak jest sporo prawdy w stereotypowych powiedzonkach i hasełkach z "ruskim czołgiem" w roli głównej, obrazujące prostą prawdę, że im coś starsze, tym przeważnie bardziej "pancerne" i długowieczne. W nowoczesnym sprzęcie elektronicznym wystarczy że pójdzie z dymem jakiś tranzystor, dioda czy mikroukład, żeby była awaria. A im bardziej miniaturyzujemy i zbliżamy się do barier natury fizycznej, tym większe prawdopodobieństwo, że gdzieś zdarzył się maleńki błąd (co jest bardziej prawdopodobne - zepsuć przy produkcji jeden duży układ elektroniczny w sytuacji, gdy dane ustrojstwo składa się z kilku tysięcy takich układów? czy też zepsuć sto maleńkich układów (bramek półprzewodnikowych w procesorze etc.) w urządzeniu, gdzie takich mikroukładów są miliardy?)
Przeczytaj sobie instrukcje i masz podana zywotnosc tv. Pozatym tv sie nie psuje lecz ulatuje gaz z kineskopu
To jest klasyczny kapitalizm - z tym że technologia posunęła się do przodu: jesteśmy dziś nie tylko producentem gówna, ale i jego konsumentem.
W moim życiu najlepszym na to przykładem była kamerka samsunga, od której zaczynałem przygodę. Prawie równo co pół roku psuł się w niej ekran LCD i wysyłałem do serwisu. Zgodnie z ówczesną polityką firmy, wymiana sprzętu przysługuje po czwartej naprawie tego samego elementu. Zgadliście. Czwarty raz popsuło się miesiąc po gwarancji.
Padl mi ostatnio wzmacniacz w wiezy kupionej jeszcze w XX wieku (uczciwy analog :P - pierwsza awaria w ogole od momentu zakupu...) poszedlem do serwisu i tam mialem wrazenie podrozy w czasie: na polkach do naprawy/naprawione magnetowidy Goldstar czy telewizory Otake (kto jeszcze pamieta) oczywiscie kineskopowe. I sie to naprawia...
Gorzej pewnie ze sprzetem wlasnie 5-7 letnim, gdzie naprawa polega nie na wymianie czesci a calego ukladu, ktory jest dla danego modelu specyficzny i nie mozna go czyms zastapic. Takie czasy...