Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Pięćdziesięciu samurajów z Fukushimy.

09.05.2011 07:07
1
Jikan
120
Generał

Pięćdziesięciu samurajów z Fukushimy.

Witam!
Zapewne wszyscy z nas widzieli artykuł traktujący o poświęceniu 300 Japończyków (zwanych 50 samurajami z Fukushimy). Niestety szukałem,szukałem i szukałem szczególnie w wuju google, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji co się z nimi stało. Czy ktoś z nich przeżył. Niestety prawdopodobnie Japońska cenzura działa :(. Macie jakieś informację na ten temat? Może ktoś zna kogoś z Kraju kwitnącej wiśni i ma źródło informacji?
Zapraszam do dyskusji , a szczególnie chciałbym poznać odpowiedź na moje pytanie.

09.05.2011 18:39
deTorquemada
👍
2
deTorquemada
258
I Worship His Shadow

Fajnie to brzmi swoją drogą 300 Japończyków zwanych 50 samurajami

A odnośnie tego czy żyją, tu też możesz się niewiele dowiedzieć. Forumowa samocenzura też działa ;] Promieniowanie i elektrownie nie zabijają!

Ale również dołączam się do pytania - co z nimi ?

09.05.2011 22:02
3
sebekg
112
Legend

Promieniowanie nie zabija od razu. Nawet likwidatorzy z Czarnobyla nie umierali od razu, kilku nawet żyje do dziś.

13.05.2011 23:14
4
Jikan
120
Generał

Tylko dwie odpowiedzi?!
Ludzie rozumiem, że nie obchodzi wszystkich tragedia w innym oddalonym kraju ale tylko dwie odpowiedzi?!

13.05.2011 23:15
😱
5
LooZ^
111
Legend

"japonska cenzura"? :O

14.05.2011 00:13
6
Jikan
120
Generał

Looz
No ja tam widzę ,,Japońska cenzura, a nie ,,Japonska..."..
Po za tym co to wnosi do tematu?

15.05.2011 12:07
sturm
7
sturm
188
Australopitek

Z tego co wiadomo oficjalnie to tam niezle pieniadze wchodzily w gre. Max 3 dni pracy w tygodniu i ok 5000 USD za dzien pracy (dane za tv). Ochotnikow bylo podobno sporo.

15.05.2011 14:03
Gilmar
8
Gilmar
119
Easy Rider

Panowie, to nie jest tak...
To, ze dziennikarze stosuja zabiegi w postaci słow samuraje, kamikaze itp to ma się nijak do rzeczywistości.
W kazdym obiekcie jądrowym na swiecie, sa powołane do zycia Grupy Awaryjne, składające się z pracowników o odpowiednich specjalnościach. Ludzie ci pracują w reaktorze lub elektrowni na swoich, róznych stanowiskach, ale w sytuacji awaryjnej ich głownym zadaniem jest przeciwdziałanie i usuwanie skutków awarii.
Działalnośc tych grup jest obwarowana licznymi przepisami rangi państwowej ustalonymi grubo wcześniej zanim doszło do jakiejkolwiek awarii. Dawki jakie moga otrzymac tacy pracownicy są ustalone w wyżej wymienionych przepisach. W Polsce - "Prawo Atomowe". Przepisy te mówia równiez o dawkach maksymalnych jakie mogą dostac pracownicy - ochotnicy, którzy działają w przypadku ratowania zycia ludzkiego. Nikt nie wpusci pracownika, nawet ochotnika na wyraźne jego żądanie w rejon tak niebezpieczny, ze grozi to jego zdrowiu lub zyciu.
Dlatego Grupy Awaryjne pracowały po 4 godziny lub 2-3 dni w tygodniu , aby nie przekraczać stosownych dawek. Wiele razy ludzie byli wycofywani z akcji bo warunki zmieniały się na gorsze. Te wszystkie działania były pod bardzo skrupulatna kontrolą dozymetryczna i medyczną. Czy im za te prace wypłacano dodatkowe wynagrodzenie...? Nie wiem, być może tak, byc może nie.

15.05.2011 18:12
sturm
9
sturm
188
Australopitek

Gilmar --> Nie chodzilo mi o ochotnikow z ulicy tylko wlasnie o pracownikow. Ich tez nie mozna zmusic do pracy wiec z tego co podawala lokalna tv wynikalo, ze ci ochotnicy dostawali dodatkowe wynagrodzenie tak jak napisalem.

15.05.2011 18:50
Gilmar
10
Gilmar
119
Easy Rider

sturm -----> Pisząc o ochotnikach miałem na myśli tylko i wyłacznie pracowników obiektu jądrowego. Ochotnicy z ulicy w obiekcie jądrowym nie mają prawa bytu.
Ze względu na długi czas usuwania skutków awarii w Fukushimie, zapotrzebowanie na ludzi z czystym kontem jezeli chodzi o dawki było duże więc nic dziwnego, ze proponowano bardzo dobre wynagrodzenie za pracę, między innymi po to aby tych ochotników miec pod dostatkiem.
Nalezy zdawać sobie sprawę z faktu, ze pracownicy, którzy otrzymali dawki ( wszystko w obrębie stosownych przepisów) byli odsuwani od pracy z promieniowaniem.
To są procedury stosowane wszędzie na świecie, mało tego wszystkie dawki jakie otrzymują pracownicy są rejestrowane i przechowywane przez bodajze 75 lat. Nie ma przy tym znaczenia czy były one duże czy małe. Jest to podstawowy obowiązek ciążący na pracodawcy wobec pracownika objętego kontrolą dozymetryczną.

17.05.2011 15:09
11
Jikan
120
Generał

No!
I wreszcie ktoś odpowiedział sensownie i z głową!
Dziękuję!

17.05.2011 16:28
sturm
12
sturm
188
Australopitek

Gilmar --> Ok. To co do "ochotnikow" sie rozumiemy:)

Odnosnie procedur to jest inna sprawa. Bo one sa a jak wyszlo po wypadku w Fukushima firma TEPCO "zapomniala" zglosic ponad 200 roznych incydentow do odpowiedniej komisji (w ciagu ostatnich 20 lat). A takze "umknelo" zarzadowi firmy, ze prace konserwatorskie w reaktorach nie byly prowadzone w pelni ze wzgledu na koszty. Za oba powyzsze uchybienia firma na firme byly juz nakladane kary w przeszlosci (obie sprawy byly podawane przez NHK w wiadomosciach i na stronie www a takze przez IAEA lub WHO - zapomnialem konkretnie ktore).

Kolejnej sprawy nie jestem pewien bo sie na tym nie znam, ale podobno paliwa typu MOX zaladowanego do jednego z reaktorow w ogole nie powinno sie tam uzywac. Podobno jest duzo tansze niz inne.

No i faktem jest, ze ktoregos z pierwszych dni 2 pracownikow odwieziono do szpitala bo mieli nieszczelne buty...a pracowali przy usuwaniu tej radioaktywnej wody z reaktora.

Szczerze watpie zeby i TEPCO i odpowiedni japonscy oficjele przejmowali sie procedurami/ludzmi usuwajacymi skutki awarii majac na uwadze, ze jak szybko tego nie zalatwia to beda mieli 28 mln swiecacych noca ludzi w Tokyo i okolicach.

17.05.2011 18:45
Gilmar
13
Gilmar
119
Easy Rider

sturm -----> ja wiem, ze zawsze i wszędzie można doszukiwać się spiskowej teorii dziejów, Polacy zas są narodem szczególnie na to uczulonym... :)

Odnosnie paliwa MOX, w ogóle paliwa jądrowego, to jest to sfera najbardziej kontrolowana przez wszelkie mozliwe służby a przede wszystkim przez MAEA. Oni wiedza wszystko, czyli jakie paliwo, ile gramów, jakie wzbogacenie, stopień wypalenia zarówno to świeże jak i wypalone. Mało tego, gdzie się znajduje dokładnie, w rdzeniu, magazynie czy przechowalnikach wypalonego paliwa. Mają równiez prawo i środki techniczne do kontroli i weryfikacji stanu faktycznego z dokumentacją. W reaktorze Maria wizyty kontrolne z MAEA odbywają się praktycznie co miesiąc i trzeba przyznać, ze ich kontrole są, mówiąc kolokwialnie - upierdliwe.
Reasumując, bez ich wiedzy i akceptacji takie paliwo nie miało prawa przyjechac do Fukushimy a co dopiero zostać załadowane do rdzenia, chyba, ze mieli na to stosowne zezwolenie.

Powiadasz 200 incydentów w ciągu 20lat...? Hmmm, w obiekcie jądrowym wszystko co odbiega od procedury jest incydentem a widac były one na tyle błahe, ze nałozono kary finansowe a nie zamknięto elektrowni, czy nie cofnięto zezwolenia na jej eksploatację.
Podam przykład z przeszłości. W USA, w jednej elektrowni, podczas rutynowej radiografii stwierdzono w elemencie konstrukcyjnym jednej z 8 pomp chłodzenia wadę materiałową. Był to incydent, który spowodował zatrzymanie wszystkich elektrowni w USA wyposażonych w takie pompy i wymianę owych elementów we wszystkich pompach. Tak to działa...
Po awarii w Fukushimie wzięto pod lupę całą ich działalność i najprawdopodobniej wytknięto im wszystko co tylko można było znależć. Na pochyłe drzewo, każda koza skacze.

Tez czytałem o nieszczelnych butach, podobno były nawet nieprzepisowe...? Cóż, pracownicy dostali większe dawki na skórę od promieniowania beta. Grubość kilku mm gumowego kalosza dla promieniowania beta dawało kolosalną róznicę. Poza tym kontakt wody reaktorowej ze skórą człowieka to nic przyjemnego nawet jezeli nie zawiera żadnych substancji promieniotwówrczych. Czystośc takiej wody sprawia, ze działa ona jak doskonały rozpuszczalnik i wyługowuje z człowieka wszystkie mikroelementy, sole mineralne itp w bardzo krótkim czasie.
Zagrozenia dla zycia czy zdrowia tych pracowników nie było i po wygojeniu miejscowych poparzeń wrócili do domów i zapewne do pracy.

28 mln swiecących noca ludzi to bzdura jakich mało. Nawet ewakuacja ludnosci ze strefy o podwyższonym tle nie miała na celu ratowania ich życia czy nawet zdrowia a tylko i wyłącznie zastosowano przepis o ewakuacji w związku z mozliwością przekroczenia wchłonięcia rocznej dawki granicznej dla populacji.

Jak widzisz sturm, Fukushima zniknęła z gazet, bo tam się nic tragicznego nie wydarzyło, nad czym pewnie wielu pismaków bardzo boleje...

Moim skromnym zdaniem, w obliczu tragedii trzęsienia ziemi o takiej sile i tsunami, elektrownie w końcu dośc stare spisały się całkiem dobrze. Jest to dowód, ze nawet w obliczu prawie konca swiata energetyka jądrowa się obroniła.

18.05.2011 13:47
sturm
14
sturm
188
Australopitek

Gilmar --> Imho, energetyka jadrowa nie musi sie bronic bo jest obecnie najlepsza opcja.

Mnie duzo bardziej irytuje postawa TEPCO oraz japonskich wladz. Po raz kolejny juz w tym wielce uporzadkowanym, bezpiecznym i niemal idealnym spoleczenstwie wychodza kupy na wierzch.

Co do incydentow to jakie by one nie byly skoro sa procedury, ze maja byc zglaszane to powinny. Raz nie zglosza, ze w pokoju reaktora ktos zapomnial zgasic na noc swiatlo a kolejnym razem, ze zuzyte paliwo wyrzucili do smietnika bo bylo tak malo, ze nie warto sie przejmowac ;)

Odnosnie sytuacji w Tokyo to rowniez uwazam, ze nie kazdy by tutaj swiecil:) Ale osob takich jak ja jest bardzo malo a takich jak Ty (ktore widac wiedza wiecej w temacie) jeszcze mniej. Natomiast ta ulewa newsow odnosnie zaniedban, powagi sytuacji itp. swoje zrobila. Mozesz sobie wyobrazic panike w 28 milionowej aglomeracji? Do tego w sytuacji gdzie jedyna opcja jest wyjazd na poludnie. Dlatego jak juz sa te procedury to powinny byc przestrzegane i basta!:)

A Fukushima zniknela z gazet tylko poza Japonia bo jej miejsce zajela Libia. Tutaj z kolei ciagle w wiadomosciach przewazaja informacje z Fukushima i ogolnie Tohoku. Sporo tubylcow nie ma pojecia, ze w Libii jest jakas wojna...:)

18.05.2011 19:21
Gilmar
15
Gilmar
119
Easy Rider

Ahhh, sturm. Teraz się dopiero zorientowałem, ze Ty siedzisz w Japonii... Tak...?
To masz zapewne lepszy dostęp do informacji, komentarzy, znasz i czujesz nastroje społeczne.

W czasie kiedy o Fukushimie bylo głośno w Polsce i na świecie, problemem było dotarcie do wiarygodnych czy chociaz sensownych informacji. Polskie media to całkowite dyletanctwo, ale i BBC podawało bzdury od których dostawałem szczękościsku. Francuzi zas urządzili nagonke i poletko dla promocji swoich PWR-ów sugerując, ze lepiej wiedzą w Paryżu niż w Japonii co sie dzieje w Fukushimie. Amerykanie tez się nie popisali nabierając wody w usta a przeciez mieli informacje z pierwszej ręki, bo ich flota tam była z lotniskowcem atomowym na czele i nie moge w żaden sposób uwierzyć, że nie obmierzyli wszystkiego bardzo dokładnie.

Świat czekał... Czekał na katastrofę, na szczęście sie nie doczekał. Ile w tym było szczęścia a ile skuteczności barier bezpieczeństwa reaktorów i dobrej roboty zespołow eksploatacji... Nie mnie o tym wyrokować.

Jednego jestem pewien. Teraz nastąpi okres prac rozmaitych komisji składających się z fachowców, którzy wylezą z ciepłych foteli i mając pełne rozeznanie będą analizować i wytykac błędy tym, którzy walczyli na pierwszej linni mając na podjęcie decyzji sekundy, minuty, godziny...
Jak łatwo jest sie wymądrzać przy zielonym stoliku mając wszytkie dane przed nosem.

19.05.2011 10:05
16
Jikan
120
Generał

Przepraszam, że tak po za tematem, ale...
Sturm ty mieszasz w Japonii?!
Jakie studia ukończyłeś? Japonistyka?

Możesz podać do siebie jakiś namiar? Email a najlepiej gadu...
Chciałbym trochę z Tobą pogadać :)

20.05.2011 15:15
sturm
17
sturm
188
Australopitek

Gilmar --> Wlasnie wszystko wskazywalo na to, ze sytuacja jest duzo powazniejsza. A japonskie media przekazywaly mniej wiecej polowe tego co BBC itp. Przez pare pierwszych dni w ogole nie bylo wiadomo, ze sytuacja jest tak powazna. Rzecznik rzadu zapewnial, ze maja wszystko pod kontrola dopoki sie nie okazalo, ze to ten trzeci rodzaj prawdy. Tysiace cudzoziemcow wyjechalo blyskawicznie. Masa ludzi wyslala rodziny gdzies dalej.

Ja poczulem sie dosc niepewnie jak dostalem info od znajomej z pobliskiej bazy amerykanskiej (tej w ktorej stacjonuja samoloty z owego lotniskowca), ze wlasnie zarzadzili przygotowania do ewakuacji calej bazy do Korei. Miala nastapic w ciagu 48 godzin i poza mieszkancami niewielu o niej wiedzialo (podobno mieli nakazane zachowac to dla siebie). Dopiero pare dni pozniej sie okazalo, ze dotyczyla tylko cywilow i byla dobrowolna. Wygladalo na to, ze nawet Navy uznalo sytuacje za bardzo powazna (baza jest ok 300km oddalona od elektrowni).

Jikan --> Nic wspolnego z japonistyka nigdy nie mialem.

20.05.2011 20:46
Gilmar
18
Gilmar
119
Easy Rider

sturm -----> Dla mnie oczywisty jest fakt, że władze i media japońskie, chcąc zapobiec panice tonowały informacje. Nie było raczej przekłamań, co najwyzej nie pisano o pewnych sprawach.

Jaki byłby wydzwięk, gdyby napisano, że wszystko jest pod kontrolą, ale w kazdej chwili może się to wymknąć spod kontroli. Ziemia się nadal trzęsła i nikt nie mógł zagwarantować, że zniszczenia się nie pogłębią.
Skutki masowej paniki zapewne byłyby duzo gorsze niż skutki bardzo pesymistycznego scenariusza awarii.
Media w Europie zareagowały bardzo histerycznie wyolbrzymiając wszystko i nakręcając spiralę strachu. W Polsce tytuły - "Wyciek z Fukushimy, 10 000 ofiar trzęsienia ziemi." pisane w jednym zdaniu i jednej linijce sprawiły, ze dzwonili do mnie znajomi z pytaniem , czy już maja pić jodynę....?

Po wybuchach wodoru, dla mnie było oczywiste, że paliwo uległo uszkodzeniu, bo wiem skąd się biora takie ilości wodoru. Pytanie było proste, jak spisza się bariery bezpieczeństwa?

Ponieważ reaktory były wyłączone, więc ogromna większość gazów szlachetnych przestała miec znaczenie. Kłopotliwe stały się jody i cez a przy tak katastrofalnym stanie infrastruktury wokół reaktorów spowodowanym trzęsieniem ziemi i tsunami, te produkty rozszczepienia musiały przedostać się do atmosfery.

Z tym, ze kazda godzina, doba opóźnienia wycieku działała na korzyść populacji i środowiska (rozpad i sposób rozcieńczania w atmosferze). Zatrzymanie areozoli w obiektach, mimo, ze trudne, było wskazane, ale pogarszało warunki pracy i zwiększało zagrożenie dla pracowników i ratowników.

Cały czas istniał problem zapewnienia chłodzenia elementów paliwowych, aby nie dochodziło do kolejnych rozszczelnień paliwa i powiększania wycieku areozoli... A wody brakło!
Ratowano się woda morską, godząc się na nieodwracalne skutki oznaczające śmierć techniczną elektrowni.
Pomimo ogromnych kłopotów i trudności technicznych w tej katastrofalnej sytuacji na znacznym obszarze Japonii, akcja awaryjna i minimalizacja skutków awarii powiodły się.

Moim zdaniem, zrobiono wszystko co było mozliwe, nie bacząc na koszty, aby ochronić ludnośc i środowisko a jednocześnie nie narażając poważnie personelu i ratowników.

Forum: Pięćdziesięciu samurajów z Fukushimy.