Jakoś przed tygodniem w weekend Polskę obiegła straszna wiadomość, o tym jak to słynny polski kitesufrer Jan Lisewski zaginął na Morzu Czerwonym po tym jak chciał przepłynąć na desce z Egiptu do Arabii Saudyjskiej ( http://www.tvn24.pl/2506728,0,0,1,1,szukaja-polaka-na-morzu-czerwonymtvn24,wideo.html ). Ku chwale Pana, Ojca Niebieskiego, Pan Janek znalazł się cały i zdrowy. Przez dwie doby szukało go kilka łodzi i dwa śmigłowce a sam kitesurfer w tym czasie musiał zjeść trzonek od łopaty, pić własny mocz i nożem odganiać się od rekinów. Oczywiście winnych jest bez końca, a sam pan Lisewski stał się ofiarą spisku i partactwa.
Domyślam się, że w normalnych okolicznościach zostałaby powołana specjalna komisja śledcza i 4 prokuratorów zbadałoby całą sprawę, jednakże niestety w tym samym czasie zdarzyła się inna tragiczna katastrofa...
Chwilę temu natknąłem się na ciekawy wpis na blogu firmy, która wypożyczyła mu satelitarny lokalizator GPS, dzięki któremu pan Lisewski mógł wysłać sygnał SOS. Polecam przeczytać jak to wyglądała cała ta nieudolna akcja ratunkowa :)
http://polphone.com/blog/index.php/2012/03/jan-lisewski-ku-przestrodze-omijajcie-ta-osobe/
Oczywiście nie wierzę w 100%, że właśnie tak było, ale ta wersja wydarzeń wydaje mi się dużo bardziej prawdopodobna niż ta, która przedstawił bohater akcji:)
Saudyjski SAR powinien mu wystawić taki rachunek żeby został w samych gaciach. Aż się nóż w kieszeni otwiera jak to się czyta.
Zgadzam się z przedmówcą - powinien dostać taki rachunek, żeby następnym razem pomyślał na co się porywa.
[2] +1
Siarę robi, nawet nie wiedząc CO robi.
Ale cóż, nie ważne, jak mówią, ważne, że mówią.
rachunek? przeciez juz wystawil rachunek dla miasta gdynia za reprezntowania miasta, na 30k zl i pieniazki dostal :D
w magistracie nikt nie wpadl zeby sprawdzic czy cala akcja jest zaplanowana z glowa, czy sa papiery, plany na wypadek sytuacji awaryjnej itp.
Zalosny frajer z niego.
Nieprzecietny burak z ziemianki wyrwany.
Dzielny nasz rodak co to rekiny nozem dzgal :)
Szkoda ze czlowieczyna o tak bujnej wyobrazni nie wpadl na to by skalibrowac urzadzenie ktore mu mialo uratowac zycie i nauczyc sie podstawowych, i malo skomplikowanych, rzeczy o jego obsludze. W sumie w ramach selekcji naturalnej powinien tam zdechnac, na nieszczescie dla rasy ludzkiej kilku madrzejszych od niego ludzi uratowalo jego pusta lepetyne.
Ale o co hcodzi z tym dzwonieniem z AS do Polski z prośbą o przeliczenie? Oni też nie umieli czegoś obsługiwać? Niestety spota nigdy w rękach eni miałem
chyba chodzi o to że bohater nie skalibrował urządzenia i nie zaktualizował danych. Dlatego sms y leciały do poprzedniego użytkownika a urządzenie lokalizowano z przekłamaniem .
Takich asów jest niestety więcej . sporty ekstremalne stały sie modne i ogólnie dostępne.
pół biedy jak ryzykuje swoim zyciem zdarza sie jednak że naraża innych. taka sytuacja ma miejsce w Jurze , miejscowy GOPR (http://www.goprjura.pl/page/show/25 ) nie wyrabia sie z likwidacja wadliwie założonych stanowisk.
przyjedzie taki palant i mimo przygotowanych profesjonalnych , zakłada swoje stanowiska ( nie mając o tym pojęcia) . Skutki łatwe do przewidzenia.
kolejna taka grupa to grotołazi ( choć ci zadziej) , znajdzie palant szczelinę o długości 15m , rozbierze sie do naga nasmaruje szuwaksem i po 8 godz przeciskania utknie. I weź tu qwa bądź mądry i go wydłub ))
Pozdrawiam i uważajcie by przy skoku a bandżi z 8 pietra nie mieć liny na 15