.. a zachętą do tego była lektura hyperreala. przymusowy urlop z pracy dzięki złamaniu ręki na pewno nie przeszkodził, gdyż miałem wolny czas, aby przeczytać tą nudną, w kółko powtarzającą to samo książkę. a jednak, rok mija właśnie teraz, i nie paliłem przez ten czas nawet jednego fajka, wiem że tego nie chce i wiem, że tego nie zrobie.
dzięki allen carr =]
Taki case: nie palisz, wesoło żyjesz, idziesz na imprezę, piwko, rozmowy ze znajomymi na balkonie, ktoś wyciąga fajki, proponuje, fajek marzenie, puścić dymka, nie zapalisz?
Drugi case: pół godziny do nocnego, idziesz do domu z buta, latarnie, klimacik, pusta ławeczka, księżyc nad horyzontem, ciepła noc, paczka fajek w kieszeni. Nie zapalisz? ;]
Yyy, koło ławeczki stoi nocny... Nie pytaj, skąd 12 złotych w kieszeni u niepalącego ;]
Po co niepalący ma kupować papierosy?
Pisałem do ronna, jako byłego palącego, a nie niepalącego. Darujcie sobie.
Taki case: nie palisz, wesoło żyjesz, idziesz na imprezę, piwko, rozmowy ze znajomymi na balkonie, ktoś wyciąga fajki, proponuje, fajek marzenie, puścić dymka, nie zapalisz?
Drugi case: pół godziny do nocnego, idziesz do domu z buta, latarnie, klimacik, pusta ławeczka, księżyc nad horyzontem, ciepła noc, paczka fajek w kieszeni. Nie zapalisz? ;]
Paliłem lat kilkanaście, były okresy, że i paczkę dziennie, w pewnym momencie stwierdziłem, że trzeba przestać ... i przestałem. Od kilku lat palę okazyjnie jak spotkam się z palącymi znajomymi na jakiejś imprezie, a później nawet kilka miesięcy bez papierosa. Da się? Da :)
Lookash -->
Te kejsy byly dla mnie bardzo trudne jak rzucalem palenie pare lat wczesniej, jeden z nich zapoczatkowal powrot. Pranie mozgu skutecznie z tego leczy :D Pamietam, ze tydzien po rzuceniu poszedlem z kumplem do kasyna, alko, alko, jeszcze wiecej alko, stres, wokol wszyscy pala i ja na lajcie nie. Pranie mozgu dziala tak, ze nie tesknisz, i masz przygotowana odpowiedz na wszystkie te sytuacje. Rzucasz bez poczucia ze tracisz jakas przyjemnosc, a pewne sytuacje nie beda juz takie same.
Lookash - piszę jako osoba z 9 letnim stażem palenia która nie pali od dłuższego czasu i nie czuje potrzeby :>
Yaca -- To i o tym właśnie mówię. Da się rzucić palenie na codzień i palić okazyjnie, ale ronn twierdzi, że już nie zapali nawet okazyjnie. Dlatego jestem ciekawy, jak to robi, bo ja bym nie potrafił :)
InGen -- Podałem przypadki, kiedy ja mam ekstremalna ochotę zapalić, choćbym nie palił miesiąc. Wielu znajomych by to potwierdziło, palących.
ronn -- Niewiele mi to wyjaśnia, ale szczerze to nie zachęcasz mnie do przeczytania tej książki, skoro jej siła jest tak potężna ;]
Niestety, te kejsy, o których mówi Lookash to najprawdziwsza prawda. Od siebie dodam, papieros po kilku godzinach w pracy bez palenia, fajek po jedzeniu, fajek do browara, fajek z nowo-poznaną dziewczyną po dłuższej absencji w paleniu.
Kluczem jest nastawienie psychiczne, uswiadomienie sobie ze nie czerpiesz z tego przyjemnosci, a jedynym efektem jest poprawa samopoczucia wynikajaca z przyjecia kolejnej dawki substancji, od ktorej jestes uzalezniony. w taki sposob palenie przestalo mi sie zupelnie kojarzyc z pzyjemnoscia, a jedynie z reakcja lancuchowa, ktora zapoczatkowal pierwszy papieros. kilka razy, jak mi sie jakis schemat pojawial (na przystanku itp.), to tak sobie tlumaczylem, a po kilku miesiacach potrzeba zniknela calkowicie.
wszystkie te kejsy sprowadzaja sie do tego ze im bardziej sie nudzisz, im bardziej jestes zestresowany, im dluzej nie paliles.. tym bardziej przypomina o sobie nalog.
po tym wszystkim rzucasz bez poczucia, ze tracisz cos zajebistego. przestaje lazic po glowie, ze jeszcze fajniej by bylo jakbym do tego zapalil.
[13] Noo, rzucanie przez wyrobienie sobie awersji do smrodu. Ale żeby do tak głębokich przemyśleń dojść dopiero PO przeczytaniu książki/-ek? Miałem cię za bystrzejszego, ronn.
A mi się udało nauczyć palić tylko gdy jestem z kolegami na piwku. [kiedyś była paczka dziennie nie ważne co robiłem] W innych momentach mnie praktycznie nie ciągnie.
Szczęśliwie nie będąc uzależniona, ale ogarniająca jako tako biochemiczne podstawy uzależnienia, czytam i nadziwić się nie mogę. Najbardziej tym, którzy mogą sobie rzucić palenie z dnia na dzień i nie stwarza im to większego problemu. :P
Kompo - Beka z ludzi, którzy palą, bo muszą.
Jak z alkoholikami.
- nie pijesz, wesoło żyjesz, idziesz na imprezę, piwko, rozmowy ze znajomymi na balkonie, ktoś wyciąga wódkę, proponuje, wódzianka marzenie, walnąć kielonka, nie walniesz?
- pół godziny do nocnego, idziesz do domu z buta, latarnie, klimacik, pusta ławeczka, księżyc nad horyzontem, ciepła noc, buteleczka jabola. Nie walniesz?
Megera_ - Mi rzucanie palenia zajęło 4 dni - z pomocą przyszła cytyzyna ;)
A ja nigdy nie potrafiłem i dalej nie potrafię zrozumieć powodu, dla którego ludzie w ogóle zaczynają palić. Przez całe swoje życie nie wypaliłem ani jednego papierosa i nigdy mnie nie ciągnęło, by to zrobić. Wszyscy wiedzą, że papierosy są be i uzależniają, ale mimo to zaczynają - dlaczego?
BO SOM GUPI.
Dokładnie po co sięgaliście po tą pierwszą fajkę :x ? Toć zero pożytku z takiego palenia.
Mój ojciec palił kiedyś fajki - pewnego dnia, po niedzielnym obiedzie, tak z niczego powiedział sobie, ze rzuca to gówno bo mu szkodzi i wyrzucił papierosy do kosza. Od tamtej pory nie miał fajka w ustach
[17] Dzisiaj, koło skarbówki w Krakowie, mijałem dwóch panów pchających pusty wózeczek. Rozmawiali o tym, że "za te butelki będzie na dwa dżingle, a że pogoda fajna to se siądziemy na ławeczce", prawie jakbyś ich wyreżyserował.
[22] Mamy chyba wspólnego ojca, mój rzucił w podobnych okolicznościach. Nie pali od prawie 30 lat, a palił prawie 20.
Taki case: jestes hetero, wesolo zyjesz, idziesz na impreze, piwko na balkonie, ktos wyciaga peto marzenie, proponuje, nie pociagniesz?
Drugi case: pol godziny do nocnego, idziesz do domu z buta, latarnie, klimacik, pusta laweczka, ksiezyc nad horyzontem, ciepla noc, nie zwalisz sobie galy na lawce?
Lookash, huh?
Azerath, bo sa szmaciarzami, trzeba rzeczy nazywac po imieniu. Jak bylem mlodszy to mialem do nich wiecej szacunku, ale teraz wiem, ze palacz ktory nie zmusza innych do inahalacji swojego gowna nie istnieje, ergo powinno sie moc do nich strzelac jak do kaczek, po co takie chwasty zyja? ;]
[18] Ja natomiast nie rozumiem jak można nie palić. Równie dobrze można nie tykać piwa, wódki, czerwonego mięsa i Coke Coli. Tylko po co?
[29] mam to samo zdanie o tych co nie tykają heroiny - dziwni to mało powiedziane.
^
Ewentualnie jeden rak płuc później niż wcześniej.
Azerath - pewnie nie jeden socjolog walnął prace na temat tego, dlaczego ktoś zaczął palić. Powodów jest mnóstwo. Bo na filmach palą, po idole palą, bo na teledyskach palą, bo rodzice i znajomi palą, bo na forum internetowym ktoś napisał, że nie ma to jak papierosek w letnią ciepłą noc przy gwiazdach na ławeczce, albo po obiadku albo znowu na impreze przy kumplach. Bo każdy palacz mówi, że to złe ale i tak dalej pali. Bo wszyscy palą. Co tu jest do zrozumienia? To tak jakbyś oglądał dziewczynę z nadwagą, która zarzeka się, że musi się odchudzić a jednocześnie sięga po aromatyczny torcik czekoladowy, z bitą śmietaną i wisienką na górze. Wie, że nie powinna tego jeść a jednocześnie je. Ty natomiast widzisz jaki ten torcik jest pyszny i jaką radość jej to sprawia. Jak widzisz 1500 takich lasek to w końcu sam się skupisz na ten torcik. I co z tego że cholesterol, nadwaga, cukrzyca jak on jest taki smaczny.
Próbowałeś kiedyś piwo? Wygazowane śmierdzi, jest drogie, powoduje alkoholizm, wypłukuje elektrolity i kosztuje. Przecież nie od pierwszego papierosa wpada się w nałóg i nie od pierwszego dostaje się raka. Tak jak po pierwszym piwie nie zostaje się alkoholikiem. No, ale tak to już jest że fajki szybciej uzależniają.
Ja zacząłem palić w wieku 17 lat bo w zasadzie wszyscy moi znajomi palili. Jak byłem młodszy to też uważałem, że palenie jest głupie i nie rozumiałem jak ktoś w ogóle może zacząć palić. No, ale koniec końców sam się skusiłem. Pewnie taka podświadoma propaganda zadziała. Może mam słabszą psychikę niż inni, którzy nigdy nie zaczęli palić. Rzuciłem w wieku 20 lat i poczułem się z tym naprawdę nieźle. (kur.. gdzie mój mercedes :/)
Sulik - ja nigdy nie widziałem jak ktoś wali herę :) Kiedyś muszę policzyć ile w ciągu jednego dnia widziałem ludzi z papierosem :P
Paliłem lat kilkanaście, były okresy, że i paczkę dziennie, w pewnym momencie stwierdziłem, że trzeba przestać ... i przestałem. Od kilku lat palę okazyjnie jak spotkam się z palącymi znajomymi na jakiejś imprezie, a później nawet kilka miesięcy bez papierosa. Da się? Da :)
Nie da. Widocznie nie uzależniłeś się nigdy. Kwestia tego, ile paliłeś dziennie, nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą, jedna paczka dziennie to bardzo mało. :)
Nie wierzę w rzucenie papierosów (w przypadku nałogowców) i palenie okazyjne. To jest po prostu nie do pomyślenia. No chyba, że mówimy o ciągłej męczarni typu: "zapaliłbym, ale wiem, że nie mogę, bo paliłem ostatnio na imprezie".
I strasznie wkurzają mnie osoby, które "nałogowo palą okazyjnie". Typ imprezowy, roześmiana panna wiecznie wyciągająca szlugi. Pytam, czemu sobie wreszcie nie kupisz papierosów? Odpowiada: nie palę.
"Nie da. Widocznie nie uzależniłeś się nigdy. Kwestia tego, ile paliłeś dziennie, nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą, jedna paczka dziennie to bardzo mało. :)"
Dupa a się nie da. 6 lat palę. Przez 3-4 paliłem 1-2 paczki mocnych Marlboro setek dziennie. Jak nie paliłem co 1-2 godziny dostawałem pierdolca.
Teraz palę tylko jak gdzieś wychodzę, lub jak wracam z imprezy mocno podchmielony do domu. wtedy sobie zapale kilka fajek w fotelu przed snem. Często zdarza mi się nie palić po 3 dni, czego wcale nie odczuwam. Choć fakt faktem, jak już zacznę to palę dużo.
Ja rozumiem aromatyczne torciki, ja rozumiem dragi wprowadzajace w odmienne stany swiadomosci, ale papieros? Czy to jest rzeczywiscie taka niesamowita przyjemnosc, warta tego wszystkiego? W dodatku cuchnie:?
W ogole mam nadzieje, ze za pare lat zapalenie w obecnosci niepalacego bedzie postrzegane tak jak puszczanie bakow.
ad#1
Nie no super!. Ja zawdzięczam jednej książce to, że nie mam pamięci, gdybym tylko umiał sobie przypomnieć której.
Charles-> Czyli w ogóle nie poradziłeś sobie z nałogiem. Nałóg to nie kwestia tego, ile, a z jaką częstotliwością. Nie potrafisz nie palić po alkoholu, gdy wracasz do domu. ;P
[39]
Kto powiedział, że sobie poradziłem z nałogiem. Po prostu nagiąłem go tak do mojej woli, że nie przeszkadza mi jak innym palaczom :P
Piwo bez papierosa jest jak seks bez partnera
Paliłem, palę i palić zamierzam. Co prawda nie robię tego w miejscach publicznych żeby komuś nie przeszkadzać, ale jeśli i tak mimo wszystko wkurza to takich pajaców jak pisuar, to myślę że wykonuję dobra robotę.
Jednym smakuje a innym nie. Tyle w temacie, nie rozumiem po co te pytania 'jak to mozna palic, przeciez nie daje zadnego efektu (odurzenia).
Nie palę jakieś 8 miesięcy, najpierw przestałem palić po Tabexach, ale "naprawdę" rzuciłem po przeczytaniu książki - zniknęło to głupie uczucie "szkoda, że już nigdy nie zapalę". Od tamtej pory zdarzyło mi się zalać w trupa, siedząc całą noc w towarzystwie ludzi cały czas jarających i nawet nie przyszło mi do głowy żeby zapalić. Po prostu tego już nie potrzebuję. I nie ważne ile stoje na przystanku i czekam na autobus, nie ważne ile kawy wypiję. Po prostue nie palę :)
Aha, paliłem jakieś 8 lat, z czego przez ostatnie 3 spalałem dwie paczki dziennie.
W tej książce są jakieś zaklęcia i klątwy? Bo jakoś strasznie abstrakcyjne dla mnie jest to, że można rzucić palenie za pomocą książki
Pewnie jakaś substancja chemiczna się z kartek książki ulatnia. Na przykład dzikie ilości nikotyny ;)
Po przeczytaniu tego topicu nasuwa sie jeden wniosek - mialem ogromne szczescie, ze w czasach mlodosci (liceum) nie bylo wsrod moich znajomych zadnego palacego plebsu.
Dzieki temu uniknalem tego strasznego, smierdzacego i kosztownego nalogu ;]
[49]
No tak palący plebs... Pora kupić jakieś dobre cygarko i zapalić sobie przy szklance Jack'a Daniels'a.
Nazgrel
no właśnie dokładnie taki sam mechanizm mogę zauważyć u siebie. pamiętam jak kiedyś rzucałem i to ciągłe uczucie, że jak to nigdy nie zapale, że jak to na piwo, jak to w pracy, jak to po wyjściu z samolotu, jak to na koncercie, jak to jak to jak to (tysiące schematów).
Rzucałem z uczuciem, że trace coś co naprawdę lubie i że będzie mi tego brakować. w rezultacie zamiast nie chcieć palić po rzuceniu, to ciągle o tym marzyłem. absurd.
książka w jakiś sposób usuwa z palenia wszelkie znamiona przyjemności, przekonuje cie że nic nie tracisz, żadnej przyjemności, że to nie prawda że niektóre systuacje będą gorsze, sprowadza to do zwykłego mechanizmu uzależnienia, i przekonuje że jest to łatwe i że tego tak naprawdę nie lubisz.
można się z tym zgodzić, bądź nie, ja chciałem rzucić, więc się zgodziłem. poszło naprawdę łatwo, kilka razy może mi do głowy przyszło, żeby zapalić, raczej taki tik który od razu odegnałem, a tak to nie unikałem ani palaczy, ani picia alkoholu, żyłem tak samo jak żyłem tylko nie pale :D